tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post3561192307926018539..comments2024-03-12T18:49:01.124+01:00Comments on Panorama kina: W upalną nocMariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-7936233575072086072016-11-12T15:55:15.044+01:002016-11-12T15:55:15.044+01:00Najważniejsze w scenie gdzie Tibbs sprzedaje liści... Najważniejsze w scenie gdzie Tibbs sprzedaje liścia typowi było to , że wszystko dzieje się na oczach białego gliniarza, który w ogóle nie reaguje.<br />A ,, They call me mr Tibbs'' mogło zainspirować Fernanda Di Leo - w ,, La mala ordina '' też rozwala się telefon na twarzy :D<br />Sidney Poitier z tą swoją holiłódzką prostolinijnością nie był jeszcze tym, na co czarni czekali. Jego bohater to murzyn z awansu, wykształcony i bardziej już należący do świata białych. Między nim a ludźmi z getta jest przepaść i ciężko o identyfikację. Oni potrzebowali idola -zioma , który ma nie tylko imponować ale dalej być jednym z nich . Dopiero twardziel Sweetback i sex machine Shaft w filmach kręconych w czarnych dzielniach przez czarnych reżyserów stali się idolami i tu się zaczęło prawdziwe blaxploitation. <br />No ale to wszystko musiało przebiegać systemem małych kroków.<br />Poitier wyreżyserował też pierwszy blaxploiterski western ,, Buck and Preacher'' z sobą i Harrym Belafonte - obejrzeć można, ale dupy nie urywa. Dużo lepszy jest ,, Legend of Nigger Charlie'' z Fredem "Hammerem" Williamsonem.Simplynoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-80169987630126933332016-11-12T14:55:26.447+01:002016-11-12T14:55:26.447+01:00"Bullitt" to też chyba klasyczny whoduni..."Bullitt" to też chyba klasyczny whodunit, ale pościg był ;)<br />Ta scena z laniem w pysk to była dla mnie miłą niespodzianką, nie wspomniałem o niej, aby dla innych też była takim zaskoczeniem :)<br />Tak ogólnie to sporo tu klawych motywów, które długo można wspominać.Mariusz Czernichttps://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-44971023398929405542016-11-12T05:37:35.470+01:002016-11-12T05:37:35.470+01:00Ano realizatorzy nie potrzebowali scen przemocy an...Ano realizatorzy nie potrzebowali scen przemocy ani pościgów, bo to nie miało być kino akcji ani thriller, tylko klasyczny whodonit.<br />Nie wspomniałeś o imo najważniejszej z punktu widzenia zmieniających się czasów scenie : bodaj pierwszy raz w mainstreamowym, przeznaczonym do szerokiej dystrybucji i celującym w Oscary filmie murzyn bezkarnie leje w pysk białego ważniaka (o wyglądzie podstarzałego nazisty ) do tego w jego własnym domu. To wtedy musiało być dla niektórych szokiem.<br />Dużo dalej w tej skali wstrząsu posunął się rok później George A. Romero w finale ,, Night of the Living Dead'' - tam czarny będący najbardziej ogarniętym, zaradnym i per saldo pozytywnym z bohaterów zostaje z zimną krwią zastrzelony przez białych rednecków, którzy biorą go za zombie. To alienowało widza z porównywalną siłą, jak śmierć za chwilę Fondy i Hoppera . Albo i lepiej : NOTLD był wtedy wąsko dystrybuowany, głównie jako atrakcja midnight movie u Bena Barenholza na 19 ulicy, dla freakowo artystowskiej publiki z Nowego Jorku - ale gdyby to poszło w Stany, po takiej scenie mogło by i dojść do zamieszek. Napięcia rasowe były wtedy maksymalne. <br />W filmie jest niewielki, ale wyrazisty i na prawdę klawy motyw , kiedy nielatka Delores opowiada jak pewnej upalnej nocy gliniarz z patrolu zajechał do niej do chaty i zawinął ją na cmentarz proponując seks na płycie nagrobka dla ochłody. A było tak gorąco, że barman o wyglądzie bardziej jebniętego brata Normana Batesa bez problemu trafiał z gumki w pojedyncze muchy na ścianie . Southern gothic w stanie czystym.Simplynoreply@blogger.com