tag:blogger.com,1999:blog-16440189827222701642024-03-12T18:49:03.688+01:00Panorama kinaMariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.comBlogger744125tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-44889085781145662762024-02-25T15:28:00.000+01:002024-02-25T15:28:00.518+01:00MORSKIE DIABŁY. Epicki finał siedmioletniej wojny<p><b>Noryang</b> (2023 / 152 minuty)<br /> reżyseria: Kim
Han-min<br /> scenariusz: Kim
Han-min & Yun Hong-gi</p><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p><span style="text-align: justify;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgESa8JyL8voUrQcUavFmQiwExc8r37hepMexV2eKKurQf3bAle9s9GXNq9OBXareqCernP7o1JeY-b7grhkdSMmF-KEuPQTCuCLbEleuecW2se3MXS6KI4u_UwzkDVn9y5_CpyYMjx34DW6QIEkg0ThBnmqNBcMqxFsGrzilyDN7vtFIDpbmesNspjCmG9/s1871/MORSKIE%20DIAB%C5%81Y_PLAKAT_MEDIA.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1871" data-original-width="1306" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgESa8JyL8voUrQcUavFmQiwExc8r37hepMexV2eKKurQf3bAle9s9GXNq9OBXareqCernP7o1JeY-b7grhkdSMmF-KEuPQTCuCLbEleuecW2se3MXS6KI4u_UwzkDVn9y5_CpyYMjx34DW6QIEkg0ThBnmqNBcMqxFsGrzilyDN7vtFIDpbmesNspjCmG9/s320/MORSKIE%20DIAB%C5%81Y_PLAKAT_MEDIA.jpg" width="223" /></a></div><div style="text-align: justify;">Admirał Yi Sun-shin (1545-1598) niezależnie od epoki budzi w Korei ogromny szacunek za odniesione sukcesy w bitwach, za mądrość, taktykę i odwagę. Hołd dla tej wybitnej postaci złożył ostatnio koreański reżyser Kim Han-min, który postaci admirała poświęcił trzy filmy w ciągu jednej dekady. Pierwszy nosi tytuł <i>1597: Bitwa pod Myeong-ryang</i> (ang. <i>The Admiral: Roaring Currents</i>, 2014), drugi to prequel <i>Hansan: Narodziny smoka</i> (<i>Hansan: Rising Dragon</i>, 2022), natomiast finał stanowią <i>Morskie diabły</i> (<i>Noryang: Deadly Sea</i>, 2023). Cała trylogia pokazuje potęgę koreańskiej floty w ostatniej dekadzie XVI wieku. Premiera ostatniej części odbyła się w 425. rocznicę zakończenia wojny koreańsko-japońskiej, a trzy miesiące później – za sprawą firmy dystrybucyjnej 9th Plan – dzieło jest już dostępne dla polskich widzów.<span><a name='more'></a></span></div><p></p><p style="text-align: justify;">Warto na początek dodać, że rolę admirała Yi w każdym z tych filmów zagrał inny aktor, co może sugerować, że nie mamy do czynienia ze spójną fabularnie trylogią, lecz trzema osobnymi filmami skupiającymi się na różnych cechach osobowości głównego bohatera. To z kolei generuje dla widzów informację, że nieznajomość pozostałych części trylogii nie jest przeszkodą w odbiorze. Informacja szczególnie istotna dla polskich odbiorców. Bo w naszym kraju poprzednie filmy Kima nie miały szerokiej dystrybucji, mimo iż pierwszy z cyklu był jednym z największych hitów kasowych w Korei Południowej. <i>Morskim diabłom</i> także niczego nie brakuje do osiągnięcia sukcesu. W czasach gdy kino super-bohaterskie traci swoją mocną pozycję, warto zwrócić uwagę na filmy o wyjątkowych bohaterach z kart historii, a kimś takim jest admirał Yi Sun-shin. Film można również potraktować jako preludium do nadchodzącej premiery serialu <i>Szogun</i> (2024).</p><p style="text-align: justify;">Wiosną 1592 roku japońska flota złożona z setek okrętów pod wodzą Konishiego Yukinagi najechała Pusan, rozpoczynając wojnę Imjin. Celem japońskiej inwazji było nie tylko podbicie Joseon, jak nazywano wówczas Koreę, lecz także opanowanie chińskiego imperium dynastii Ming przeżywającego „złoty wiek”. Japończykom udało się podporządkować Koreę dopiero na początku XX wieku, ale za czasów Yi Sun-shina było to niewykonalne. Taktyka walki Joseończyków okazała się wyjątkowo trudna do przełamania, a jednak uparci wyspiarze nie chcieli przyznać się do kapitulacji. Tak w skrócie prezentuje się kontekst historyczny omawianego dzieła. <i>Morskie diabły</i> to już ostatni rozdział trwającej siedem lat wojny – nocna bitwa w cieśninie Noryang zakończyła konflikt koreańsko-japoński. Pokój i bezpieczeństwo granic osiągnięto bardzo wysoką ceną.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpVaTresW-E29DKZYFtNGnY5TTY-qDuIsG_helhrCGebO07MVoHawWegqL04qaoisLEzlxegPq0Wc1S8qQLBejMtJihp7QsAKfyPCrounk8-DcDRbRAu3ctW7xXN5k_acItKEEThjBoXNok_YjF6iuEjzjWc1bWozu4Q-TgE49g1BFd1hHEHb6hTOHwsjR/s4163/Morskie%20diab%C5%82y%20(3).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3473" data-original-width="4163" height="534" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpVaTresW-E29DKZYFtNGnY5TTY-qDuIsG_helhrCGebO07MVoHawWegqL04qaoisLEzlxegPq0Wc1S8qQLBejMtJihp7QsAKfyPCrounk8-DcDRbRAu3ctW7xXN5k_acItKEEThjBoXNok_YjF6iuEjzjWc1bWozu4Q-TgE49g1BFd1hHEHb6hTOHwsjR/w640-h534/Morskie%20diab%C5%82y%20(3).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Jedna noc – z 15 na 16 grudnia 1598 – zapisała się w kronikach jako czas krwawej bitwy morskiej o ogromnym znaczeniu historycznym. Aby rzetelnie przedstawić te wydarzenia oraz bohaterów biorących w nich udział zorganizowano gigantyczny budżet i sformowano liczny oddział, w skład którego weszło m.in. ponad 800 pracowników zajmujących się efektami specjalnymi. Oczywiście bardzo istotna była warstwa scenograficzno-kostiumowa i prezentuje się ona na ekranie znakomicie, jednak 60 procent filmu (90 minut ze 150) zajmują sekwencje bitewne. W związku z tym spora część funduszy (22 miliony dolarów) została przeznaczona na efektowną oprawę bitwy morskiej. Ze względu na to, że walki rozgrywały się w nocy, nie zdecydowano się kręcić w plenerze, bo nie dałoby się wtedy uzyskać odpowiedniego nastroju i wiele czynników wymknęłoby się spod kontroli. Sunące po wodzie okręty, w tym specyficzne dla koreańskiej marynarki „żółwie”, a także abordaże, salwy armatnie, ataki łuczników i cały bitewny zgiełk zostały sfilmowane na planie krytego lodowiska z sufitem oświetlonym diodami LED.</p><p style="text-align: justify;">Pierwsza godzina filmu prezentuje wątki polityczno-dyplomatyczne, kluczowe postacie wydarzeń i skomplikowane zależności między nimi. Europejski widz może być z początku zagubiony, próbując odróżnić reprezentantów trzech mocarstw – Korei, Japonii i Chin – bo sceny w szybkim tempie przeskakują z jednego obozu do drugiego. Reżyser zadbał jednak o to, by ta najważniejsza relacja symbolizująca sojusz Joseon/Ming wybrzmiała wyraźnie i miała w sobie nie tylko elementy współdziałania, lecz także zwątpienia i refleksji. Natomiast sam admirał koreańskiej floty jawi się jako człowiek mądry i przenikliwy, ale też wewnętrznie cierpiący z powodu strat, jakich doświadczył podczas wojny. Chociaż oprawa filmu jest nowoczesna, z dominującą rolą CGI, to narracja bliższa jest klasycznym dramatom historycznym, gdzie ambicją jest ukazanie kilku stron konfliktu, jak w <i>Najdłuższym dniu</i> (1962). Każda ważna postać jest podpisana z imienia i nazwiska, a dialogi i wydarzenia, w szczególności sceny śmierci, przepełnione są patosem. Kluczowy jest szczególnie motyw bębna, za pomocą którego admirał podtrzymuje ducha walki swojego oddziału, jednocześnie osłabiając morale przeciwnika.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhizFbgZ9gFY0Tk3E_VszZiLrKhAyXplRWttecENV8cCb5OGREEKf8kQ2nTlI0cLF_R6f-9gV3HoH9Fig1CYiRU9T_q82aCdRiAgN7c6tUoDFwhlFMVnU5LlKG-8lGCmnd2zUOUogHFl2tZgSfd8DwfYkhEI3ZsyKk9084nE0z0PEc97WhA7qnHn159NHEP/s6000/Morskie%20diab%C5%82y%20(4).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4000" data-original-width="6000" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhizFbgZ9gFY0Tk3E_VszZiLrKhAyXplRWttecENV8cCb5OGREEKf8kQ2nTlI0cLF_R6f-9gV3HoH9Fig1CYiRU9T_q82aCdRiAgN7c6tUoDFwhlFMVnU5LlKG-8lGCmnd2zUOUogHFl2tZgSfd8DwfYkhEI3ZsyKk9084nE0z0PEc97WhA7qnHn159NHEP/w640-h426/Morskie%20diab%C5%82y%20(4).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Podstawowa refleksja, jaka przychodzi po seansie, dotyczy tego, w jaki sposób należy coś zakończyć, by nie powróciło z zamiarem zemsty. Yi Sun-shin uważał, że po siedmioletnich działaniach zbrojnych nie może tak po prostu pozwolić odejść wrogom, nawet jeśli ci pragną się już wycofać. Nie chce pokoju, lecz bezwarunkowej kapitulacji wroga. Bo odejście na pokojowych warunkach może odbić się na nich negatywnie. Należy więc trzymać przeciwnika w szachu i wykorzystać okazję do uderzenia całą swoją potęgą, by agresorom nie przyszła do głowy myśl o powrocie. Czy w obliczu zakończenia wojny, gdy wrogowie są już tak rozbici, że marzą o powrocie do ojczyzny, warto ryzykować jeszcze jedną bitwę? Czy warto poświęcić teraźniejszość dla marzenia o bezpiecznej przyszłości kraju i kolejnych pokoleń?</p><p style="text-align: justify;"><i>Morskie diabły</i> to kino rzadko goszczące na ekranach polskich kin, chyba że w ramach Festiwalu Kina Azjatyckiego Pięć Smaków lub podobnych wydarzeń. Mamy tu ciekawy, ale nieznany poza Azją wycinek z historii kolonializmu. Yi Sun-shin, bohater narodowy Korei (znakomicie zagrany przez Kima Yoon-seoka), na naszych oczach przeobraża się z człowieka obarczonego wielką odpowiedzialnością w mitycznego bohatera spełniającego doskonale swoją rolę, którą wyznaczył mu los. Ogląda się to z dużym zainteresowaniem, choć nie udało się uniknąć dłużyzn i pewnej sztuczności wynikającej z nadmiaru operatorskich trików i efektów CGI. Ale taki już casus współczesnych czasów, że pewnych rzeczy nie da się ogarnąć innymi sposobami. W omawianym filmie i tak zachowano godną podziwu drobiazgowość, która pozwala zanurzyć się w epokę i obserwować bitwę zarówno z fascynacją, jak i niepokojem. Gust i wymagania miłośników widowisk batalistycznych powinny zostać zaspokojone.</p><p style="text-align: justify;">______________________</p><p style="text-align: justify;">Plakat i zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych (dystr. 9th Plan).</p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-21551059272428172052024-02-17T17:30:00.001+01:002024-02-17T17:54:18.367+01:00CATSPLOITATION. Kino z pazurem<p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF9PSXS7e4am3uj5KOhoCVJA3K2aP-Qh21SHd6ZLn5vIK_enCEV9rMKhjx-I0fVfSpUA9JzP0R8hzFRBQ4LqNj9g3ECcnzo0ztgGVn6n6k6p4wZKa1rvC1TGAO2jBv_LnQ7KJInSWwC4O1zrHdkTl-o0n2fu3f0j8y_7O1lRAO1_FdpG3ROMCaJ269z1J1/s1600/Eye%20of%20the%20Cat%201969.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="861" data-original-width="1600" height="344" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF9PSXS7e4am3uj5KOhoCVJA3K2aP-Qh21SHd6ZLn5vIK_enCEV9rMKhjx-I0fVfSpUA9JzP0R8hzFRBQ4LqNj9g3ECcnzo0ztgGVn6n6k6p4wZKa1rvC1TGAO2jBv_LnQ7KJInSWwC4O1zrHdkTl-o0n2fu3f0j8y_7O1lRAO1_FdpG3ROMCaJ269z1J1/w640-h344/Eye%20of%20the%20Cat%201969.JPG" width="640" /></a></div><p style="text-align: left;"></p><div style="text-align: right;"><span style="text-align: justify;"><i></i></span></div><blockquote><div style="text-align: right;"><span style="text-align: justify;"><i>Jeśli czarny kot przebiegnie ci drogę, oznacza to, że dokądś zmierza.</i></span></div><span style="text-align: justify;"><div style="text-align: right;"><i>> Groucho Marx </i></div></span></blockquote><p style="text-align: justify;">Większość polskojęzycznych źródeł wskazuje 17 lutego jako Światowy (Międzynarodowy) Dzień Kota, ale tak naprawdę jest to święto obchodzone tylko między dwoma narodami <span>– </span><span>we Włoszech (od 1990) i w Polsce (od 2006).</span><span> Zagraniczne źródła podają datę 8 sierpnia jako dzień kota o prawdziwie światowym zasięgu. </span><span>Zagadkowa kocia natura sprawiła, że wokół tych futrzaków narosło wiele legend, stały się symbolem licznych negatywnych wartości, a dzień 17 został wybrany przez Włochów dlatego, że w ich kraju ta liczba jest uważana za pechową. Wynika to z faktu, że anagram rzymskiego zapisu tej cyfry (XVII) tworzy słowo „vixi”, które po łacinie znaczy </span><span>„żyłem” i ten czas przeszły wskazuje na powiązania ze śmiercią.</span></p><p style="text-align: justify;">Koty – nocni wędrowcy o miękkim futrze i ostrych pazurach – znakomicie prezentują się na ekranie, co udowadnia wiele filmów. W latach 50. i 60. wielką gwiazdą był pomarańczowy pręgowany kot o imieniu Orangey, który pojawił się w prestiżowych hollywoodzkich dziełach, takich jak <i>Pamiętnik Anny Frank</i> (1959) i <i>Śniadanie u Tiffany'ego</i> (1961). Najciekawsze są jednak te produkcje, które wykorzystują mroczne legendy na temat kociej natury i rzekomych powiązaniach tych zwierząt z magią, diabłem, krainą umarłych czy nawet zwyczajnym ludzkim pechem. Bardzo inspirującym utworem dla filmowców jest nowela Edgara Allana Poe pt. <i>Czarny kot</i> (<span style="text-align: left;"><i>The Black Cat</i>, 1843)</span>. <span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">W dzisiejszej zbiorówce łączymy miłośników kotów z miłośnikami kina „z pazurem”. Współautorami niniejszego zestawienia oprócz autora tego bloga są także: Marta Płaza należąca do kobiecego kolektywu <a href="https://finalgirls.pl/" target="_blank">Final Girls</a> oraz cały kwartet <a href="http://savagesinema.pl/" target="_blank">Savage Sinema</a>, czyli Caligula, Haku, Justyna i Simply.</p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">1968 – <i>Kobieta Kot</i> (<i>Kuroneko</i>) – reż. Kaneto Shindô</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Marta Płaza</span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4egC5ICOAp6ScIIUwZbs_6-Nr7_KVEuMp_5GkohmwGGJg30zpGv4yfEGxRNy0gHPSa8hN_cAgNPfJ0Q9yPCzdFdyD0Zs1veBC2W7zm9-taUf-YKUK0u6R3SU64Z61_3thwBUYNSZGrPdrbehHRQwhOy1Icj9isABUoFBmAb6zpSMOL8Y5c5GuElmIO8Sy/s1280/Kuroneko%20(1968).webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4egC5ICOAp6ScIIUwZbs_6-Nr7_KVEuMp_5GkohmwGGJg30zpGv4yfEGxRNy0gHPSa8hN_cAgNPfJ0Q9yPCzdFdyD0Zs1veBC2W7zm9-taUf-YKUK0u6R3SU64Z61_3thwBUYNSZGrPdrbehHRQwhOy1Icj9isABUoFBmAb6zpSMOL8Y5c5GuElmIO8Sy/w640-h360/Kuroneko%20(1968).webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Każdy, kto miał zaszczyt dzielić życie z kotem, na pewno dobrze poznał dumną naturę tych stworzeń. Niezależne i pamiętliwe, nie ufają łatwo, a gdy zranisz je chociaż raz, musisz mieć się na baczności! Kocia natura w filmie Kaneto Shindô jest nie tylko elementem świata rodem z sennego koszmaru, ale i swoistym narzędziem narracyjnym, które wyznacza rytm opowieści o polowaniu i zabawie w kotka i myszkę. Zaczyna się bardzo szybko, bez zbędnej ekspozycji. Już w pierwszych minutach filmu matka i synowa zostają napadnięte przez grupę samurajów, a następnie zgwałcone i zamordowane. Pierwszym sygnałem, że będziemy mieć do czynienia z opowieścią z pogranicza realizmu i niesamowitości jest pożar, który zniszczy dom kobiet, ale ich ciała pozostawi prawie nienaruszone. To właśnie wtedy, po raz pierwszy zobaczymy tajemniczego czarnego kota, który z gracją przemierza ruiny domostwa, aby dostać się do ciał kobiet i polizać ich wciąż krwawiące rany. Już wkrótce kobiety powrócą do świata żywych jako koto-podobne i żądne zemsty duchy. </p><p style="text-align: justify;">Zachodni folklor przyzwyczaił nas do portretowania kotów, a w szczególności tych czarnych, jako wiernych towarzyszy czarownic i innych reprezentantów mrocznych sił. Japońska mitologia sytuację nieco bardziej gmatwa, mówiąc o dwóch rodzajach nadprzyrodzonych futrzaków: <i>manekineko</i> i <i>bakeneko</i>. Ten pierwszy ma przywoływać szczęście, drugi jest nieco bardziej złośliwy. Niekoniecznie z natury zły, ale bywa, że naśladuje inne stworzenia, czy... zjada ludzi. Jego niejednoznaczny urok czai się w malowniczo spowitych mgłą kadrach filmu Shindô. Struktura historii, która wkrótce będzie częścią składową nurtu <i>rape and revenge</i>, tutaj jest jedynie zarysowana, bo ta opowieść z krainy niesamowitości drąży raczej znaczenie honoru, poczucia sprawczości niż zemsty rozumianej dosłownie. Honoru, który z grupy samurajów został przeniesiony na osierocone przez wojnę kobiety, z jednej strony spotworniałe, a z drugiej poruszające w swoim cierpieniu. W ich tragedii tkwi zresztą największa siła filmu. <i>Kobieta Kot</i>, mimo że mocno czerpie z gęstej atmosfery japońskich opowieści ludowych o onryo, mściwych duszach (głównie skrzywdzonych za życia kobiet), jest przede wszystkim historią o tragedii, stracie, ale też przejmującej melancholii. Dosłowna przemoc i fantasmagoryczna zemsta podbite transową realizacją i przepięknymi zdjęciami to kinofilska uczta dla zmysłów, a przy okazji piękny hołd dla kociej niesamowitości.</p><h2 style="text-align: center;"><span style="font-size: large;"><b>1972 – <i>The Crimes of the Black Cat</i> – reż. Sergio Pastore</b> </span></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;"> Justyna Wróblewska</span></i></b></p><div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGpqmwS3LIfE-BZyJpeP1FA0cPtwu42xrNDsPF8TITIrvNYtZ4SDRrPB-lDuAqbeMebQBXp2VqBskO3umuz10eIe_LLOkhyphenhyphenoXxkBUFE9lVd2mrP95ePPWJKR5MiG_iHYm352V5HFwNDL7razbUvPx9x4HjwUHxdga1dofbmgfKxRtFtC2zVhkV4O5DiJDQ/s640/Crimes%20of%20the%20Black%20Cat%20(1972).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="640" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGpqmwS3LIfE-BZyJpeP1FA0cPtwu42xrNDsPF8TITIrvNYtZ4SDRrPB-lDuAqbeMebQBXp2VqBskO3umuz10eIe_LLOkhyphenhyphenoXxkBUFE9lVd2mrP95ePPWJKR5MiG_iHYm352V5HFwNDL7razbUvPx9x4HjwUHxdga1dofbmgfKxRtFtC2zVhkV4O5DiJDQ/w640-h360/Crimes%20of%20the%20Black%20Cat%20(1972).jpg" width="640" /></a></div><span style="text-align: justify;"><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Włoskie kino gatunkowe, często inspirowane dziełami Edgara Allana Poe, lubiło pokazywać czarne koty jako zły omen, zagrożenie, czy też element demaskujący zbrodniarza. Bliżej nieznany reżyser Sergio Pastore wykorzystał ten motyw po swojemu obsadzając kota w roli... mordercy. Podczas wizyty w barze niewidomy pianista (Anthony Steffen) słyszy fragmenty dziwnej rozmowy. Niedługo po tym, dowiaduje się, że jego dziewczyna została zamordowana. Zbrodnia okazuje się być powiązana z domem mody, w którym pracowała kobieta. Wkrótce padają kolejne ofiary. </div><div style="text-align: justify;"><i><br /></i></div><div style="text-align: justify;"><i>The Crimes of the Black Cat</i> (tytuł międzynarodowy) to dość typowy przedstawiciel gialli czasów boomu. Film, silnie inspirowany <i>Ptakiem o kryształowym upierzeniu</i> (1970) Daria Argenta, odhacza wszystkie obowiązkowe punkty, jakie wyznaczył dla gatunku kultowy reżyser. Mamy tu więc zwierzęcy motyw, zagadkowego mordercę, detektywa-amatora, który próbuje sobie przypomnieć tajemnicze zdarzenie, którego był świadkiem, krwawe zabójstwa, mylenie tropów i wychodzące na jaw sekrety. W trakcie śledztwa okazuje się, że dom mody powiązany był z handlem narkotykami, a romanse i skandale były tam na porządku dziennym. Jak też w wielu innych gialli bywało, morderca musi popełniać kolejne zbrodnie z obawy przed tym, że jego tajemnice wyjdą na jaw. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tym, co wyróżnia film na tle innych obrazów gatunku jest sposób dokonywania zabójstw. Głównym podejrzanym w sprawie staje się tytułowy czarny kot. Przed śmiercią każda z ofiar dostaje prezent w postaci żółtego szala, a następnie zostaje zaatakowana przez zwierzaka. Po odpowiedzi na pytania jak to możliwe i kto za tym stoi należy sięgnąć do filmu. Same sceny zabójstw robią wrażenie swoją oryginalnością i dobrze kreowanym napięciem. Na najmocniejsze uderzenie musimy jednak poczekać do finału. W sekwencji niczym z <i>Psychozy</i> (1960) kobieta zostaje zaatakowana pod prysznicem, tym razem przez właściwego mordercę. Kamera dokładnie pokazuje nóż wbijający się w skórę i przecinający na pół pierś, krew leje się strumieniami, łącząc się ze spływającą z prysznica wodą. Scena robi wrażenie swoją brutalnością i szczegółowym pokazaniem ran jakie zadano ofierze. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Co zaś się tyczy inspiracji twórców obrazu, na pierwszy plan wysuwają się wątki podobne do dzieł Daria Argenta – poza wspomnianym już <i>Ptakiem...</i> jest to również <i>Kot o dziewięciu ogonach</i> (1971; wątek z niewidomym świadkiem podejrzanej rozmowy) czy <i>Sześć kobiet dla zabójcy</i> (1964) Mario Bavy. Co ciekawe, główny bohater <i>The Crimes of the Black Cat</i> zajmuje się komponowaniem muzyki do <i>A Lizard in a Woman's Skin</i> (1971) Lucio Fulciego. Migawki z filmu kilkukrotnie przewijają się na ekranie. I choć dzieło Pastore nie dorównuje wspomnianym klasykom gatunku, nie brakuje mu stylu i interesującej akcji. Sam finał może wydawać się przewidywalny, ale sposób w jaki go nakręcono wynagradza wszelkie braki. Scena w opuszczonej fabryce czy mieszkaniu przyjaciółki pianisty sprawią, że każdy fan giallo uśmiechnie się ukontentowany. </div></span></div><div style="text-align: left;"><br /></div><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">1972 – <i>Your Vice Is a Locked Room...</i> – reż. Sergio Martino</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Simply</span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv8Q3c-2_eGQSA3g7xmx2ZOv0mduxEf0tJkPfv70D-jD9u3u6bGdhQc8k2xPrkoKzp7AP6KMDpFoCR4I_0lz8mS8r5jZkpb7mxzyoGIH9GWRrC0igy2H1ETxFYa7Cw-r_asMRB9DdKxDxDVtqeyhGm3ChYLDbGYg6TrPMBDr08PtfaAeYXFeMsyQk9uUue/s500/Your%20Vice%20is%20a%20Locked%20Room%20(1972).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="276" data-original-width="500" height="354" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv8Q3c-2_eGQSA3g7xmx2ZOv0mduxEf0tJkPfv70D-jD9u3u6bGdhQc8k2xPrkoKzp7AP6KMDpFoCR4I_0lz8mS8r5jZkpb7mxzyoGIH9GWRrC0igy2H1ETxFYa7Cw-r_asMRB9DdKxDxDVtqeyhGm3ChYLDbGYg6TrPMBDr08PtfaAeYXFeMsyQk9uUue/w640-h354/Your%20Vice%20is%20a%20Locked%20Room%20(1972).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Trzecie w kolejności z pięciu arcyudanych gialli zrealizowanych przez Sergia Martino w latach 1971-1973. Bujna uroda gwiżdżących na wszelką pruderię aktorek, wysmakowane okrucieństwo, erotyzm w słońskich dawkach, nienaganna robota filmowa, a nade wszystko kryminalne fabuły spod piór Ernesto Gastaldiego i Sauro Scavoliniego konstruowane na kształt gejzerów nieprzewidywalności, zapewniły im wysoki wynik w <i>box office</i> i procentują po dziś dzień ponadczasowym mirem w sercach fanów. <span style="text-align: left;"><i>Your Vice is a Locked Room and Only I Have a Key</i> </span>zdaje się być najmniej docenianym z całej piątki (sam Martino preferuje kończące serię <i>Torso</i> [1973]), co zakrawa na pewną niesprawiedliwość, gdyż przeszywający, gotycki fatalizm tej historii w połączeniu z kłębowiskiem tenebrycznej seksualności i obyczajowego permisywizmu lat 70., uformowały dzieło bliskie perwersyjnej perfekcji. Tytuł jest zacytowaną frazą pochodzącą z pierwszego Martinowego giallo <i>The Strange Vice of Mrs. Wardh</i> (1971), która – jak wspomina reżyser – poprzez swą zagadkową wieloznaczność i noirową poetykę tak mocno wryła się widzom w pamięć, że żal było jej znów nie wykorzystać.</p><p style="text-align: justify;">Koci bohater w tym filmie legitymuje się rodowodem wprost z Edgara Allana Poe, wabi się Szatan, jest kruczoczarnym mieszańcem persa z dachowcem i (przez większość czasu) wiedzie mu się nieźle. Trudno bowiem kotu wyobrazić sobie bardziej czułego i oddanego pańcia, niż gardzący resztą świata mizantrop i sadysta, który całą co do joty resztkę ludzkich uczuć jakie w nim pozostały przelał na niego. Taki to nie zawiedzie nigdy. Pańcio imieniem Oliveiro jest pisarzem-ochlaptusem w kryzysie twórczym i gra go Luigi Pistilli, aktor o twarzy zepsutego do szpiku kości rzymskiego prokonsula. W swej chylącej się ku upadkowi willi (imponująca miejscówka pod Padwą) urządza cykliczne ćpuńsko-pijacko-seksualne melanże z udziałem bandy hipisujących studentów, gdzie naga Dalila Di Lazzaro tańczy na stołach, a zblazowany Oliveiro nie przepuszcza nigdy okazji, by po paru potrójnych J&B poznęcać się na oczach wszystkich nad swoją piękną żoną Irene (Anita Strindberg). Pańcia z kolei nienawidzi Szatana całym sercem i gdy ten w końcu dobierze się do jej ukochanych gołębi, spotka go okrutna kara (<i>close upy</i> wydrylowanego kociego oczodołu wypełnią cały ekran niczym twarz Henry'ego Fondy u Sergia Leone, takich monstrualizacji krwawych detali to wtedy nawet Fulci nie praktykował). Ostatni ruch w tym starciu będzie należał jednak do kota, który zdemaskuje kogo i co trzeba, literalnie jak u Poego.</p><p style="text-align: justify;">Koci element wnosi także Floriana (Edwige Fenech po raz pierwszy z krótką fryzurą). Chadzająca własnymi drogami wyzwolona siostrzenica Oliveira zatrzyma się w willi naszej toksycznej pary, szybko uwodząc jedno i drugie, a także młodego mleczarza (znany z <i>Barw ochronnych</i> [1977] Riccardo Salvino), z Szatanem też od razu przypadną sobie do gustu. Całe to wyuzdanie jest oczywiście wdzięcznie przedozowaną przyprawą do piętrowej kryminalnej intrygi. Przed przybyciem Floriany zdążą już paść dwa trupy i to bez wyraźnego motywu, co odpowiednio zagęści atmosferę (zaszlachtowanie czarnej pokojówki w trakcie sekretnego przymierzania sukni nieboszczki matki Oliveira to taki Martino, jakiego chciałoby się oglądać codziennie). Gdy Floriana przypadkiem wpadnie na zbrodniczy trop, bez drgnięcia powieką wykorzysta to, by ugrać wszystkie fanty dla siebie. Gastaldi i Scavolini spreparowali skrypt równo po aptekarsku i z czadem. Mamy do czynienia nie tyle z intrygą, co z kilkoma naraz, które pączkują z siebie wchodząc w ogień krzyżowy, jak jazzowa improwizacja. Pięć osób skonfigurowanych w cztery pary zrobi wszystko, by się wzajemnie przechytrzyć, plus szósta kostucha na krzywy ryj (pytanie za sto punktów, kto z tej szóstki wygra?). Nazbyt melancholijny jak na opowieść o omnipotentnym draństwie temat Brunona Nicolai pożegna nas równie stoicko, jak nas powitał. Pieśń i kot ujdą cało.</p><h2 style="text-align: center;"><span style="font-size: large;"><b>1975 – <i>Darker than Night</i> – reż. Carlos Enrique Taboada</b></span></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Kuba Haczek</span></i></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5wGHx-vI9X_H7-URM-Ygri0c7Q3HotJc-WkhuJud8VzQhlO2rz9l5wh01GWKE-dxVKkEuw7Ejb5DK6bKd0yAuhRXOtmAg3jgkkTjl8DOwfJoF-vFprXxd8wNk4aYxJ7cWrcEmtQ8_eWcay8_SaJEN_SMgGh24Sa_OeSy5ElsP8_Lwv0aZD_k4F6XJdtfL/s500/Darker%20Than%20Night%20(1975).gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="348" data-original-width="500" height="446" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5wGHx-vI9X_H7-URM-Ygri0c7Q3HotJc-WkhuJud8VzQhlO2rz9l5wh01GWKE-dxVKkEuw7Ejb5DK6bKd0yAuhRXOtmAg3jgkkTjl8DOwfJoF-vFprXxd8wNk4aYxJ7cWrcEmtQ8_eWcay8_SaJEN_SMgGh24Sa_OeSy5ElsP8_Lwv0aZD_k4F6XJdtfL/w640-h446/Darker%20Than%20Night%20(1975).gif" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Gdy umiera właścicielka ogromnej posiadłości, Susanna, jej siostrzenica Ofelia staje się
spadkobierczynią domu. Warunek jest jeden – opieka nad ukochanym kotem ciotki, czarnym jak noc
Bequerem. Ofelia nie namyśla się zbyt długo i wraz z trzema przyjaciółkami wprowadza się do
posiadłości, w której żyje także była służąca ciotki Susanny o imieniu Sofia. Niestety, prócz Ofelii i
Sofii, reszta kobiet nie przepada za kotami, przez co dosyć szybko Bequer staje się dla nich uciążliwym
zwierzakiem, pojawiającym się znikąd i agresywnie nastawionym do nowych mieszkanek domu. Na
dodatek w posiadłości pojawia się zagadkowa obecność; ktoś wrzuca do kominka suknię ślubną,
jednej z bohaterek ginie kanarek, w nocy rozlegają się tajemnicze odgłosy. Gdy w wyniku zaniedbania
mieszkanek Bequer umiera, w posiadłości zaczyna dochodzić do coraz bardziej mrocznych zdarzeń,
które jednak nie mają większego wpływu na roszczeniowe pannice użalające się nad swoim nijakim
życiem, nie robiące nic więcej poza codzienną zmianą wyglądu – a to pastelowe groszki, a to
pogrzebowe czernie – istny bałagan na stryszku. Jedyną osobą zachowującą się poważnie i stosownie
do sytuacji jest wspomniana służąca Sofia. Początkowo pomiatana przez koleżanki Ofelii, staje się
ważnym ogniwem łączącym zmarłą Susannę ze światem żywych. </p><p style="text-align: justify;">Straszący w klasyczny sposób slow burner Carlosa Enrique Taboady to rzecz otoczona dziś kultem; nie
jest to jednak film bez wad. Mimo solidnie budowanego klimatu, <i>Darker than Night</i> momentami
dłuży się niemiłosiernie, stając się filmem przegadanym, z nieznośnie irytującymi bohaterkami. Sceny
śmierci, choć pomyślane ciekawie, są jednak nie najlepiej wykonane, wszystko rozgrywa się poza
kadrem. Jednak ostatnie 20 minut wynagradza wiele – coraz bardziej natarczywe pojawienia się
ducha, oświetlone na wzór najlepszych momentów filmowego gotyku tworzą w końcu atmosferę
śmiertelnego zagrożenia, nierozcieńczoną głupiutkimi zagrywkami scenarzysty. Zemsta zza grobu
dopada winnych, tajemnica morderstw pozostaje jednak nierozwiązana. Otwarte zakończenie
pozwala na wielość interpretacji. Taboada ma na swoim koncie kilka lepszych filmów (sprawdźcie
koniecznie <i>Even the Wind is Afraid</i>, <i>The Book of Stone</i>, <i>Poison for the Fairies</i>). </p><p style="text-align: justify;">A co z głównym bohaterem naszego podsumowania? Raczej nierasowy Bequer to czarny kocur z
delikatną białą krawatką i dużymi oczami o żółtawych tęczówkach. Aktorsko utalentowany, subtelnie
mrugający do kamery, która z wyraźną czułością rejestruje jego ruchy. Zna swoje miejsce w tej
historii, choć nie dominuje prezencją nad bohaterkami (powiedzmy sobie szczerze przynajmniej 2/3 z
nich aktorsko wypada gorzej od kota), to jednak jego widz najdłużej pamięta z całej historii.</p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">1982 – <i>Ludzie-koty</i> (<i>Cat People</i>) – reż. Paul Schrader</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Caligula </span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuZoFHmewT8q3XGsVuQ9-LhbR2J05ZLf2LXW5nnzjEo3Cd0iRmM7wuX4g965YA3OgZU10NUHoeoFxzZCvRapeS02jY7Rqw0JZ3zXR47-kgjgT2asY9dW26BdhtUxmMV8eWyYIcQdJ_f7L7UJ50TwQYMVeglg5G9cy6UTmkwjatkjUbLVFYFZD0xeARSUwU/s1280/Cat%20People%201982.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuZoFHmewT8q3XGsVuQ9-LhbR2J05ZLf2LXW5nnzjEo3Cd0iRmM7wuX4g965YA3OgZU10NUHoeoFxzZCvRapeS02jY7Rqw0JZ3zXR47-kgjgT2asY9dW26BdhtUxmMV8eWyYIcQdJ_f7L7UJ50TwQYMVeglg5G9cy6UTmkwjatkjUbLVFYFZD0xeARSUwU/w640-h360/Cat%20People%201982.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Eros spotyka Tanatosa w tym przesiąkniętym seksualnym napięciem majstersztyku od Paula Schradera. Nastassja Kinski i Malcolm McDowell wcielają się w rozdzielone w dzieciństwie rodzeństwo, które po latach los znowu połączył w dusznym Nowym Orleanie. Ona jeszcze nie wie, że jej przeznaczeniem jest kazirodczy związek z bratem, który już dawno temu odkrył przekleństwo ich gatunku, ludzi-kotów…</p><p style="text-align: justify;">Obecnie przyjmuje się, całkiem zresztą słusznie, że szał na rimejkowanie jest tym, co tak naprawdę zabija kino. Nie zawsze jednak tak było, czego najlepszy przykład stanowią lata 80., kiedy to powstało przynajmniej kilka wybitnych remake'ów, takich które przewyższają oryginały. Obok <i>Coś</i> (1982) czy <i>Człowieka z blizną</i> (1983) do tej chlubnej kategorii zaliczyć należy właśnie obraz Schradera, który jest rzecz jasna uwspółcześnioną wersją klasycznego horroru Jacques’a Tourneura z 1942 roku. Scenarzysta <i>Taksówkarza</i> (1976) w swoim filmie uwypuklił akcenty erotyczne, z oczywistych powodów stłumione w pierwowzorze, na pierwszy plan wysuwając motyw przebudzenia seksualnego wciąż niewinnej jeszcze bohaterki odtwarzanej przez Kinski. Oznacza to w praktyce duże ilości ekranowej golizny, miejscami przyjmującej wręcz postać ody do cudownego ciała córy Klausa, fotografowanego z obsesyjnym przywiązaniem do detali, na co bez wątpienia wpływ miał pozaekranowy romans pomiędzy reżyserem i aktorką (Schrader do tego stopnia zwariował zresztą na punkcie swej nowej muzy, że gotów był jej się oświadczyć, ale Nastassja prędko ostudziła jego zapał, tłumacząc swe zaangażowanie jako przelotną miłostkę i ucinając temat brutalnym stwierdzeniem: „zawsze pieprzę się ze swoimi reżyserami”). </p><p style="text-align: justify;">Efektem starań całej ekipy realizacyjnej jest obraz wybitnie ejtisowy, czego przejawem będzie zarówno koszmarna fryzura McDowella, jak i elektryzujący soundtrack od Giorgio Morodera, którego wizytówką jest iście wybuchowy utwór tytułowy nagrany wespół z Davidem Bowie (muzyk zaprezentował również alternatywną wersję piosenki na swym albumie <i>Let's Dance</i> [1983]). Nowy Orlean buzuje chucią, nawet alejki miejskiego zoo pachną seksem, na bagnach sprawdzony sposób na odstraszenie aligatorów to głośne uprawianie miłości, a jedyną alternatywą dla poddania się namiętnościom jest bolesna i krwawa śmierć od lamparcich szponów. Piękna sprawa!</p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">1992 – <i>Lunatycy</i> (<i>Sleepwalkers</i>) – reż. Mick Garris </span></b></h2><p style="text-align: right;"><i><span style="font-size: large;"><b>Mariusz Czernic</b></span></i></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx2RwONrEeoVwYaZWAu3mP3ChHUI22St_WTKVVAngtLf4CinwGra0P30XYUFIwGWukYqTvxWRyxHbuEuDyvXG25unIY5Ez0_tzPaGjhD8Hi1JuW_ti8xetwyVtlR6qBkFb2f9T_Tlqw5HxcxkWsEKSXzS5Rs2DSJ7GrFbn6OkwP7EG3Gi_hVj_MKFKk0zi/s1920/Sleepwalkers%201992.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1040" data-original-width="1920" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx2RwONrEeoVwYaZWAu3mP3ChHUI22St_WTKVVAngtLf4CinwGra0P30XYUFIwGWukYqTvxWRyxHbuEuDyvXG25unIY5Ez0_tzPaGjhD8Hi1JuW_ti8xetwyVtlR6qBkFb2f9T_Tlqw5HxcxkWsEKSXzS5Rs2DSJ7GrFbn6OkwP7EG3Gi_hVj_MKFKk0zi/w640-h346/Sleepwalkers%201992.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Autorem scenariusza filmu jest Stephen King, jeden z najpłodniejszych autorów bestsellerów, dostarczający wielokrotnie literackich materiałów dla filmowców. To twórca, który najczęściej łączy czytelników i widzów, dając im pole do dyskusji na temat, co jest lepsze: książka czy film. Tym razem takiej dyskusji być nie może, gdyż <i>Lunatycy</i> to oryginalny scenariusz Kinga napisany tylko i wyłącznie na potrzeby filmu. To także początek współpracy z reżyserem Mickiem Garrisem, który od tej pory stał się etatowym adaptatorem jego twórczości (zrealizował m.in. telewizyjne adaptacje <i>Bastionu</i> i <i>Lśnienia</i>). Jak na film, który otrzymał wiele miażdżących opinii, wynik finansowy można uznać za zadowalający (ponad 30 milionów dolarów przy budżecie o połowę mniejszym oraz 44. miejsce w podsumowaniu roku). </p><p style="text-align: justify;">Film z pewnością dostarczy frajdy miłośnikom B-klasowych horrorów, którzy cenią w kinie przede wszystkim szalone pomysły. Tych bowiem w omawianej produkcji nie brakuje. Dzieło rozpoczyna się cytatem z Księgi Wiedzy Tajemnej z 1884 roku, który wyjaśnia pochodzenie tytułowych stworzeń – lunatycy to zmiennokształtne istoty mające swój początek w gatunku ludzkim i kocim, podatne na śmiertelne zadrapanie kota, żywiące się siłami witalnymi dziewic i będące prawdopodobnie źródłem legend o wampirach. To wprowadzenie nie było pomysłem Kinga, lecz reżysera filmu. Cała historia zbudowana wokół tych istot nie ma zbyt wiele sensu i niektóre rzeczy do siebie nie pasują. Najdziwniejszy wątek to pościg policyjnego radiowozu za piratem drogowym. Policjant zupełnym przypadkiem pełni służbę z… kotem na siedzeniu pasażera, a uciekający kierowca – jeden z tytułowych lunatyków – sprawia, że jego samochód staje się niewidzialny, po czym zmienia kolor i markę (z niebieskiego Pontiaca Trans Am na czerwonego Forda Mustanga). W dodatku scena rozgrywa się w dzień, co kłóci się z ogólną koncepcją. Bo – jak sugeruje tytuł – mamy tu do czynienia z nocnymi wędrowcami.</p><p style="text-align: justify;">Wyjątkową atrakcją, ale raczej niezauważalną na pierwszy rzut oka, są epizodyczne występy reżyserów – Johna Landisa, Joego Dantego, Tobe’a Hoopera i Clive’a Barkera, a także samego Stephena Kinga w roli dozorcy cmentarza. Natomiast już w prologu zalicza swoje cameo Mark Hamill jako szeryf przybywający na miejsce zbrodni w Bodega Bay w Kalifornii (tam, gdzie Alfred Hitchcock nakręcił <i>Ptaki</i>). Film zawiera wiele pomysłowych efektów specjalnych, w tym np. jeszcze świeżą w tamtych czasach technikę zwaną morfingiem, użytą wcześniej w takich hitach, jak <i>Willow</i> (1988) i <i>Terminator II</i> (1991). Na ścieżce dźwiękowej można usłyszeć <i>Sleep Walk</i> (Santo & Johnny) i <i>Boadiceę</i> (Enya), które budują właściwy nastrój. Aktorstwo jak na tego typu kino jest satysfakcjonujące, na wyróżnienie zasługują Mädchen Amick, Alice Krige i Ron Perlman. Ale zwycięzcami i tak są koty na czele z <span style="text-align: left;">Clovisem / </span><span style="text-align: left;">Sparksem, którego imię znalazło się w napisach końcowych.</span></p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">2015 – <i>Cat Sick Blues</i> – reż. Dave Jackson</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Caligula</span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGWGLo-1dA8Z6HITmM6TLVP4pbgHWmN1ADS2iHHI4G00qmAFkafXo5m2snKFXggHwfL4CDIocE2UxxkeeGisTH4WbrKPWsXOuie9KAoAVDcpLjsQJbLJMLaKc6uMh-JJ0xsRon-mwOAhr-Qp0W4NCmO-ojlZbU4yDAONVaDIBADBYxHlEKQCx75hYgXD-K/s1280/Cat%20Sick%20Blues%202015.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="716" data-original-width="1280" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGWGLo-1dA8Z6HITmM6TLVP4pbgHWmN1ADS2iHHI4G00qmAFkafXo5m2snKFXggHwfL4CDIocE2UxxkeeGisTH4WbrKPWsXOuie9KAoAVDcpLjsQJbLJMLaKc6uMh-JJ0xsRon-mwOAhr-Qp0W4NCmO-ojlZbU4yDAONVaDIBADBYxHlEKQCx75hYgXD-K/w640-h358/Cat%20Sick%20Blues%202015.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Claire (Shian Denovan) jest właścicielką Imeldy, internetowej kociej celebrytki. Pewnego dnia w domu dziewczyny zjawia się niezrównoważony psychicznie fan, który morduje kotkę i gwałci Claire. Ta, próbując uporać się ze stratą, udaje się na spotkanie osób pogrążonych w żalu po stracie ukochanego pupila. Tam poznaje Teda (Matthew C. Vaughan), młodzieńca, który – podobnie jak ona – nie potrafi uporać się ze śmiercią kociego przyjaciela. Chłopak zaprasza Claire na randkę, która zaowocuje jednonocnym romansem. Czego biedaczka nie wie, to to, że jej nowy znajomy jest seryjnym mordercą…</p><p style="text-align: justify;">Mix slashera i podanego całkiem serio dramatu o żałobie. Dość nieprzewidywalny i zakręcony, bo jego twórca, niezależny filmowiec z Oz nazwiskiem Dave Jackson (sporą część kosztów pokryła kampania crowdfundingowa założona na Kickstarterze), wrzuca do fabuły wstawki rodem z body horroru i elementy fantasmagoryczno-surrealne, a całość dodatkowo suto podlewa czarnym humorem. Lynch, Cronenberg, Noé, Refn — źródła inspiracji widać tu jak na dłoni, miejscami przybiera to wręcz formę dosłownego kopiowania patentów i całych scen, ale efekt i tak jest zaskakująco świeży i... nieoczywisty. Dla niejednego widza ten misz-masz będzie zapewne zbyt szokujący, być może wręcz wulgarny, ale przez większość czasu miałem wrażenie, że Jackson doskonale wie, co robi i dokąd zmierza, nie szokuje dla samego szokowania, ale przyświeca mu konkretny cel. Czasem będzie to obśmianie internetowych „virali,”, kiedy indziej pozbawione cienia ironii pochylenie się nad ułomnościami jego bohaterów. </p><p style="text-align: justify;">Owszem, scenariusz kilka razy uderza w fałszywe tony, niektóre wątki wydają się zbędne, obraz z taniej cyfrówki razi, a aktorstwo bywa dość drewniane, ale jedno jest pewne: <i>Cat Sick Blues</i> nikogo nie pozostawi obojętnym. Wyobraźcie sobie bowiem film o poturbowanym psychicznie mordercy w kociej masce, który masakruje swe ofiary z przytroczonym do pasa gigantycznym dildo imitującym kociego kutasa. Brzmi komicznie? Tu leży największa bodaj niespodzianka seansu: obraz Jacksona okazjonalnie bawi wisielczym dowcipem (gwałt oralny przy użyciu wspomnianego fallusa included), ale nigdy nie popada w śmieszność. Może i tanie to jak przysłowiowy barszcz, ale ja tu widzę materiał na twórcę, który w zanadrzu miałby sporo zaskoczeń do rozdania.</p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-81562921057642514132023-12-07T13:29:00.001+01:002023-12-07T13:29:38.030+01:00Pięć kolorów kina azjatyckiego, czyli wybór najciekawszych filmów 17. edycji festiwalu PIĘĆ SMAKÓW<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyGwQ7SaaVMPlPviVUhOD1S9qdz1aBG07JqgI2Ujl5ecRv1sNOhwb-PG8ZTffkgyiFv3vyne6Sx28L5KQnhfRHyotZLNvjgTMWx-5sHD-fa9rvh0Tp-EFP0fOgPcIpscyOrkUnGKiz4jP-1IronScY1qix1a-U8BxIFSE82B59szh3yixMYAthFhfaaA-9/s3264/Five%20Flavors%202023.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="961" data-original-width="3264" height="188" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyGwQ7SaaVMPlPviVUhOD1S9qdz1aBG07JqgI2Ujl5ecRv1sNOhwb-PG8ZTffkgyiFv3vyne6Sx28L5KQnhfRHyotZLNvjgTMWx-5sHD-fa9rvh0Tp-EFP0fOgPcIpscyOrkUnGKiz4jP-1IronScY1qix1a-U8BxIFSE82B59szh3yixMYAthFhfaaA-9/w640-h188/Five%20Flavors%202023.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Już po raz 17. odbył się w Warszawie przegląd wyjątkowych dzieł z Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Pod szyldem Pięć Smaków zaprezentowano 38 starannie wyselekcjonowanych tytułów – aż 75 procent (29 filmów) z całego repertuaru udostępniono online. Natomiast stacjonarnie filmy były do obejrzenia w dwóch warszawskich kinach – w Muranowie i Kinotece. Festiwal jest doskonałą okazją, by rozeznać się, jakie kino tworzy się w regionie odmiennym kulturowo od naszej rzeczywistości zanurzonej w zachodniej kulturze i wychowanej na hollywoodzkim kinie. W momencie, gdy pisany jest niniejszy artykuł furorę robi japoński blockbuster <i>Godzilla Minus One</i> (reż. Takashi Yamazaki), który przypomina o tym, że Japończycy mają dość długą i bogatą tradycję kina rozrywkowego. Jednakże selekcja festiwalu Pięć Smaków uwzględnia przede wszystkim ciekawe zjawiska w kinie arthouse’owym, bo tego typu produkcje rzadko trafiają do ogólnopolskiej dystrybucji. Ich siłą jest uwrażliwianie na problemy społeczne przetaczające się po współczesnej Azji, ale także świeże spojrzenie na przełomowe wydarzenia z dziejów kontynentu.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Najważniejszą nagrodę tegorocznej edycji festiwalu otrzymało koreańskie kino autorskie – <i>Tajemniczy pieczeniarz</i> (reż. Lee Jeong-hong), zaś wyróżnienie specjalne powędrowało do japońskiego dramatu <i>Amiko</i> (reż. Yusuke Morii). W swoim zestawieniu pominąłem te tytuły, bo nie trafiły one w mój gust. Starałem się jednak, aby był to ranking w miarę różnorodny, więc wybrałem po jednym tytule z czterech sekcji tematycznych (Nowe Kino Azji, Kobiece oblicza Hongkongu, Focus: Indie i Asian Cinerama). Pominąłem sekcję Retrospektywa: King Hu, ponieważ poświęciłem jej osobny artykuł (<a href="https://panorama-kina.blogspot.com/2023/11/dziwne-opowiesci-ze-wschodu.html" target="_blank">tutaj link</a>). Jako piątą pozycję dodałem odrestaurowany klasyk z lat osiemdziesiątych, by podkreślić, jak ważne dla zrozumienia azjatyckiej kultury jest nie tylko oglądanie współczesnych filmów, ale przede wszystkim odkrywanie na nowo starych produkcji.</p><p style="text-align: justify;"><b>1. NOWE KINO AZJI</b></p><p style="text-align: justify;"><b><i>Witaj w piekle</i> (<i>Hail to Hell</i>) </b><br />reż. Lim Oh-jeong / Korea Południowa 2022</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoW0dJh6deWS1N5LTYCTV5zEwALi-fUV81JbWUX0qFQ-9FPyw1609Rjp-M_pCUsefqqSXcPnnS1p6Ct9b2hgkEyBQ5Jd0Cu14dsEvhmIL-VTU0rPFbRfhAOl52RYazieyv7iASFCZoHUhZP2pPgre0MoGXRONci5U99EbSneWVJYKdNhNWHaot-4k-gJOZ/s900/Hail%20to%20Hell.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="900" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoW0dJh6deWS1N5LTYCTV5zEwALi-fUV81JbWUX0qFQ-9FPyw1609Rjp-M_pCUsefqqSXcPnnS1p6Ct9b2hgkEyBQ5Jd0Cu14dsEvhmIL-VTU0rPFbRfhAOl52RYazieyv7iASFCZoHUhZP2pPgre0MoGXRONci5U99EbSneWVJYKdNhNWHaot-4k-gJOZ/w640-h426/Hail%20to%20Hell.webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Kino południowokoreańskie ma obecnie dobrą passę. Powstają tu zarówno świetnie filmy gatunkowe i seriale, jak i wysokiej klasy kino arthouse’owe. Co niektórzy filmowcy z Korei Południowej zdobywają renomę na Zachodzie, np. Bong Joon Ho (<i>Parasite</i>, 2019) i Park Chan-wook (<i>Podejrzana</i>, 2022). Nic dziwnego, że w pięciosmakowej sekcji Nowe Kino Akcji znalazło się miejsce dla Korei Południowej. Wspomniany wyżej <i>Tajemniczy pieczeniarz</i> zdobył uznanie festiwalowego jury, ale mnie jednak bardziej przypadł do gustu inny koreański film – <i>Witaj w piekle</i> wyreżyserowany przez debiutującą w pełnym metrażu Lim Oh-jeong. </p><p style="text-align: justify;">Jest to opowieść o dwóch młodych dziewczynach – Na-mi (Oh Woo-ri) i Sun-woo (Bang Hyo-rin) – dla których życie we współczesnej Korei jest piekłem. Próbują się z niego wyrwać poprzez samobójstwo, ale ta próba nie kończy ich problemów, lecz inicjuje nową przygodę. Dwie dziewczyny pozornie znacznie się od siebie różnią, pochodzą z różnych środowisk, mają inne pragnienia, motywacje i charaktery, ale zbliżają się do siebie dzięki wspólnemu wrogowi. Wrogiem jest Chae-rin (Jung Yi-ju), dawna szkolna liderka, która wyjechała do Seulu, symbolizującego tutaj „raj”. Niedoszłe samobójczynie postanawiają odszukać szkolną prześladowczynię i zrewanżować się za upokorzenia, wyruszają w tym celu do stolicy, do tego „mitycznego raju”, który okazuje się jeszcze gorszym piekłem.</p><p style="text-align: justify;">Problematyka podejmowana przez reżyserkę pochodzi z szuflady z ostrzeżeniem Trigger Warning! Samobójstwa młodych ludzi, psychiczne i fizyczne dręczenie rówieśników, manipulowanie ludźmi poprzez wiarę w piekło i raj czy chociażby „niewidzialna przemoc” w postaci ogromnej presji wywieranej przez rodziców na swoje dzieci – to są tematy dość uniwersalne i wielokrotnie podejmowane przez filmowców na całym świecie. Najczęściej w formie ciężkiego w odbiorze dramatu psychologicznego i dlatego omawiana produkcja może być powiewem świeżości. Bo jest w niej sporo czarnego humoru. Scena, w której cicha z natury i pozornie słaba Sun-woo mówi coś w stylu „Chcesz ją zabić? A nie lepiej pociąć jej twarz, by cierpiała całe życie” ujawnia postawę anarchistyczną postaci, ale jest też w tym pewna doza humoru, bo taka postawa kompletnie nie pasuje do tej bohaterki, od początku kreowanej na ofiarę losu. Film wciąga i trzyma w napięciu do samego końca, a sam finał jest satysfakcjonujący. Bardzo dobre jest również aktorstwo trzech pierwszoplanowych aktorek.</p><p style="text-align: justify;"><b>2. KOBIECE OBLICZA HONGKONGU</b></p><p style="text-align: justify;"><b><i>Światło nie zgaśnie nigdy</i> (<i>A Light Never Goes Out</i>) </b><br />reż. Anastasia Tsang / Hongkong 2022</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRYSt0IoqF4ws13ZdEPxClj78AtUK6ziDG24OO0HDZ51ZDsJpsN6UWYGprcq6qzg153roTqP75ujm7rZ4rcK_mBmyflmMRHe8cm57gAllcBiC3BjEvns0eu8Q-WxL7tiSItyuSnjetGm_7scRmpXTf5X8V6D3AzktmEb8rsN_eojtddj1mDE5-Mj4jc_WR/s750/A%20Light%20Never%20Goes%20Out.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="422" data-original-width="750" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRYSt0IoqF4ws13ZdEPxClj78AtUK6ziDG24OO0HDZ51ZDsJpsN6UWYGprcq6qzg153roTqP75ujm7rZ4rcK_mBmyflmMRHe8cm57gAllcBiC3BjEvns0eu8Q-WxL7tiSItyuSnjetGm_7scRmpXTf5X8V6D3AzktmEb8rsN_eojtddj1mDE5-Mj4jc_WR/w640-h360/A%20Light%20Never%20Goes%20Out.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Kobiety w kinie Hongkongu rządzą od dawna – w końcu film <i>Napij się ze mną</i> z Cheng Pei-pei w roli Złotej Jaskółki powstał ponad pół wieku temu. Jednak siłę charakteru postaci kobiecej można pokazać nie tylko za pomocą sztuk walki, lecz także poprzez psychologiczną głębię i tło obyczajowe. Tak czyniły działające w Hongkongu kobiety zajmujące się reżyserią, np. Mabel Cheung (<i>Jesienna sonata</i>, 1987) i Sylvia Chang, a w ostatnim czasie Anastasia Tsang, która w swoim debiutanckim obrazie – <i>Światło nie zgaśnie nigdy</i> – złożyła hołd artystom współtworzącym wizerunek Hongkongu, czyli twórcom neonów rozświetlających miasto.</p><p style="text-align: justify;">Film oprócz walorów filmowych posiada również edukacyjne, bo pokazuje proces tworzenia neonów, a także uderza w nostalgiczne klimaty. Reklamowe neony wiszące na budynkach są bowiem wizytówką dawnych czasów i współcześnie rezygnuje się z nich ze względu na ryzyko, jakie ze sobą niosą. To sprawia, że wybitni artyści w tym fachu (bo są oni kimś więcej niż rzemieślnikami) są z każdym kolejnym rokiem zapominani, a ich prace trafiają do lamusa. Takiego właśnie mistrza zagrał Simon Yam, ale nie on jest tu głównym bohaterem. Pojawia się „tylko” jako duch – umarł tak jak jego prace. Ale jego żona, Mei-heung, w którą wcieliła się Sylvia Chang, postanawia przynajmniej częściowo go wskrzesić. Od uczącego się u mistrza praktykanta (Henick Chou) kobieta dowiaduje się, że małżonek chciał przed śmiercią odtworzyć neonowe arcydzieło, które zostało niegdyś zniszczone. Dzięki temu wdowa znajduje nowy cel w życiu – zamierza urzeczywistnić niespełnione marzenie męża. Zderza się przy tym z wsiąkniętą już przez współczesną mentalność córką (Cecilia Choi).</p><p style="text-align: justify;"><i>Światło nie zgaśnie nigdy</i> to opowieść o umierającym Hongkongu, który po 1997 roku powrócił do Chin, co spowodowało nie tylko znaczące zmiany społeczno-polityczne, lecz także zanikanie tradycji i utratę tożsamości kulturowej. Rzemiosło neonów zastąpiono tańszym i bezpieczniejszym oświetleniem LED, co z jednej strony wydawało się całkiem sensownym posunięciem, ale z drugiej sprawiło, że miasto przestało tak intensywnie tętnić życiem, jak dawniej. Film Anastasii Tsang, choć nie pozbawiony klisz, zawiera sporo świeżych i celnych spostrzeżeń na tematy związane ze stratą i tęsknotą. Przesłanie filmu głosi, że światło nigdy nie zgaśnie dopóki ludzie nie przestaną oświetlać świata swoim zaangażowaniem, pracą artystyczną i kultywowaniem tradycji. Bardzo dobre kino z inteligentnym scenariuszem, urzekającą stroną wizualną i świetnym aktorstwem ze szczególnym wskazaniem kobiet, Sylvii Chang i Cecilii Choi.</p><p style="text-align: justify;"><b>3. FOCUS: INDIE</b></p><p style="text-align: justify;"><b><i>Serce Sarpatty</i> (<i>Sarpatta Parambarai</i>) </b><br />reż. Pa. Ranjith / Indie 2021</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivGU4Vq8EEIymckwZ1LZrpJ0rZQXYMI_yJXK3zp63hKacBCkveIpT92vq5_9J_0PS7dBzX2jzp8MGYMfAn-wK08jsRgJvoFcP3G6Hmza-tta7NUkNWj_pk0uaqYhnuVuxc_PJjHjp4YbUSd6aKclPGwpBFFOS6FZWGVzH1KQdXwP5Ndowse1Uvf7aURt6K/s1200/Sarpatta%20Parambarai.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="630" data-original-width="1200" height="336" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivGU4Vq8EEIymckwZ1LZrpJ0rZQXYMI_yJXK3zp63hKacBCkveIpT92vq5_9J_0PS7dBzX2jzp8MGYMfAn-wK08jsRgJvoFcP3G6Hmza-tta7NUkNWj_pk0uaqYhnuVuxc_PJjHjp4YbUSd6aKclPGwpBFFOS6FZWGVzH1KQdXwP5Ndowse1Uvf7aURt6K/w640-h336/Sarpatta%20Parambarai.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Obok tego filmu trudno przejść obojętnie. Zaskakuje niemal na każdym kroku. Momentami jest to dzieło bardzo męczące, ale i fascynujące na swój sposób. Dziwnie nienaturalnie wyglądają tu relacje między bohaterami – czy to w męskim boksersko-gangsterskim świecie, czy to w rodzinie w relacjach z matką lub żoną, postacie konfrontują się ze sobą w sposób bardzo toksyczny. Zamiast normalnej rozmowy dochodzi często do – kolokwialnie rzecz ujmując – „darcia ryja”. Tak jakby całe życie było walką na ringu, próbą doprowadzenia rozmówcy do nokautu. <i>Serce Sarpatty</i> łączy opowieść bokserską inspirowaną biografią Muhammada Alego z kinem gangsterskim o dwóch klanach, dla których zdobycie tytułu mistrza w boksie jest czymś więcej niż rywalizacją sportową. Jest walką o przetrwanie. Klany Sarpatta i Idiyappa symbolizują podzielone politycznie Indie w połowie lat 70. – kiedy premier Indira Gandhi ogłosiła stan wyjątkowy.</p><p style="text-align: justify;">„Będę latał jak motyl i żądlił jak pszczoła” – tak mawiał Muhammad Ali. Marzenie o podobnej bokserskiej karierze pojawia się w głowie Kabilana (Arya), prostego robotnika z niskiej klasy społecznej, mieszkającego w Madrasie (obecnie Ćennaj). Nie może jawnie trenować ze względu na sprzeciw matki, która nie chce, by syn poszedł w ślady ojca – boksera zamordowanego na oczach rodziny. Kabilan w tajemnicy przed matką ogląda mecze bokserskie, skrycie marząc o zostaniu uwielbianym przez kibiców sportowcem. W tym świecie jednak uzasadnione sportowe mordobicie bardzo szybko wchodzi w konflikt z realną przemocą, która niszczy relacje z rodziną i otoczeniem. A jednak sport ma tutaj wiele twarzy i jak się okazuje jest w stanie również pomóc w odbudowaniu międzyludzkich relacji.</p><p style="text-align: justify;"><i>Serce Sarpatty</i> reprezentuje kinematografię powszechnie określaną jako Kollywood i chodzi tu o kino realizowane w języku tamilskim. Jak na seans trwający 173 minuty nie spodziewałem się tak dynamicznego spektaklu, gdzie mamy kilkukrotnie zmianę konwencji i stylu (mniej więcej w środku są nawet wstawki musicalowe), wszystko jednak konsekwentnie trzymane motywem kastowości i sportu. Ring bokserski to nie tylko arena sportowej rywalizacji, ale także miejsce politycznej rozgrywki, gdzie waży się przyszłość ludzi żyjących w kraju podzielonym na grupy społeczne zwane kastami. Pięściarstwo pełni tu także rolę brutalnej lekcji życia, pomaga uczyć się na błędach i umożliwia zdobycie doświadczenia radykalnymi środkami – bólem fizycznym i udręką psychiczną. Początkowo można odnieść wrażenie, że scenariusz napisany jest zgodnie ze schematem „od zera do bohatera”, ale to tylko punkt wyjścia do historii o głębszym przekazie. Omawiana produkcja wyreżyserowana przez Ranjitha to efektowne w formie kino sportowo-sensacyjne znakomicie działające jako produkt rozrywkowy dostarczający masy emocji, ale przede wszystkim jako sugestywny obraz o kulturze bokserskiej Tamilnadu i panującym tam systemie kastowym.</p><p style="text-align: justify;"><b>4. ASIAN CINERAMA</b></p><p style="text-align: justify;"><b><i>Duch</i> (<i>Phantom</i>) </b><br />reż. Lee Hae-young / Korea Południowa 2023</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaaoeCM2JrLejgGk-oKdZfNR2zBg622hvhpdhh7d1048EM_RdEK6ksW3iFiT-rfpX0tirgwh6z3ZxipKMmLxZ86r3gLOWh6KG_gauqrrGMzY0T9GGDupNk44B7IJOYY5sy9g3jlntXOcNurKvAPBvzvmZKxjVXfCXdAzICIl_RV6-Yn8S3iHKDV_r43y6t/s1200/Phantom.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1200" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaaoeCM2JrLejgGk-oKdZfNR2zBg622hvhpdhh7d1048EM_RdEK6ksW3iFiT-rfpX0tirgwh6z3ZxipKMmLxZ86r3gLOWh6KG_gauqrrGMzY0T9GGDupNk44B7IJOYY5sy9g3jlntXOcNurKvAPBvzvmZKxjVXfCXdAzICIl_RV6-Yn8S3iHKDV_r43y6t/w640-h426/Phantom.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Spośród wysokobudżetowych azjatyckich produkcji ciekawie zapowiadała się szczególnie <i>Rzeka szkarłatu</i> (<i>Full River Red</i>), najnowszy film Zhanga Yimou. Przy budżecie 70 mln dolarów zarobił około 670 mln i stał jednym z najbardziej dochodowych filmów wyprodukowanych w Chinach. 2,5 godzinny seans przenosi widza do czasów dynastii Song, przedstawiając historię politycznego spisku wokół wiersza <i>Man Jiang Hong</i>, którego autorstwo przypisuje się XII-wiecznemu generałowi Yue Fei. Film z pewnością ma istotne znaczenie dla chińskiej publiczności, ale mnie jednak nie przekonał swoją zbyt teatralną konwencją, niczym w adaptacji dramatu Szekspira. O wiele bardziej ekscytującym widowiskiem okazał się dla mnie nowy film Lee Hae-younga, którego jeden z wcześniejszych obrazów, horror <i>Uciszone</i> (<i>The Silenced</i>), widziałem na Pięciu Smakach w 2016 roku i wspominam bardzo dobrze. Swoje nowe dzieło reżyser osadził w tym samym okresie historii – w latach 30., kiedy Korea znajdowała się pod okupacją Japonii. Ale zmienił się gatunek – tym razem jest to thriller szpiegowski, w którym reżyser nie zaprzątał sobie głowy realizmem, kreując pełnokrwiste kino akcji.</p><p style="text-align: justify;"><i>Duch</i> jest adaptacją powieści chińskiego autora Mai Jia pt. <i>The Message</i>. Akcja pierwowzoru rozgrywa się w okupowanych przez Japonię Chinach na początku lat 40. Już dwa lata po wydaniu książki powstała jej filmowa adaptacja (<i>Wiadomość</i>, 2009), a potem były jeszcze dwa seriale (2010, 2020). Koreański filmowiec Lee Hae-young przeniósł fabułę do Gyeongseongu lat 30. (tak wówczas nazywany był Seul). Po nieudanym zamachu na nowego gubernatora generalnego władze okupacyjne zamykają w luksusowym hotelu na skraju klifu piątkę podejrzanych o przynależność do Korpusu Cieni. Jest to antyjapońska organizacja podziemna z siedzibą w Szanghaju, która werbuje tajnych agentów i przekazuje im zaszyfrowane wiadomości na plakatach filmowych. Jedną z tych wiadomości odszyfrował szef gwardii gubernatora generalnego, Takahara Kaito (Park Hae Soo), odkrywając tym samym spisek na życie gubernatora. Do zamachu ma dojść w ratuszu miejskim. Kapitan gwardzistów organizuje więc akcję mającą zdemaskować Ducha, szpiega ruchu oporu. W skład grupy podejrzanych wchodzą: zdegradowany funkcjonariusz policji Junji Murayama (Seol Kyung-gu), ekspert od kryptografii Cheon (Seo Hyun-woo) oraz dwie kobiety – sekretarka zastępcy gubernatora Yuriko (Park So-dam) i pracownica wywiadu Park Cha-kyung (Lee Hanee) prowadząca biuro w Generalnym Gubernatorstwie.</p><p style="text-align: justify;">Chociaż opis filmu może na to wskazywać, nie jest to kryminał w stylu Agathy Christie, gdyż tożsamość Ducha nie jest tajemnicą. Już niemal od początku filmu jest jasne, że Park Cha-kyung ma kontakty z podziemną organizacją i to ona jest wrogiem numer 1 cesarskiego reżimu. Zgodnie z Hitchcockowską metodą tworzenia thrillerów suspens wynika stąd, że widzowie mają większą wiedzę o sytuacji niż bohaterowie filmu. A jednak nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, a intryga z każdą minutą się zagęszcza prowadząc do efektownego punktu kulminacyjnego. Produkcja oszałamia wizualnie, ma dopracowaną scenografię i stylowe kostiumy, niekiedy zaskakuje też odejściem od zasad realizmu na korzyść szalonej i efektownej „przejażdżki rollercoasterem”. Dobrze się to ogląda również dzięki znakomitej obsadzie – na szczególne wyróżnienie zasługują dwie role kobiece (Lee Hanee i Park So-dam). Klimat szpiegowskiej eskapady w stylu retro doskonale oddaje także ścieżka dźwiękowa (<a href="https://www.youtube.com/watch?v=jQV8D2qlhwM" target="_blank">link</a>), za którą odpowiedzialny był artysta o pseudonimie Dalpalan.</p><p style="text-align: justify;"><b>5. ODRESTAUROWANA KLASYKA</b></p><p style="text-align: justify;"><b><i>Jesienna sonata</i> (<i>An Autumn's Tale</i>) </b><br />reż. Mabel Cheung / Hongkong 1987</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKMs8M48aKY5koxPd8hCw8NlkiIJplsa29qxlvQIB-zPw591dYh_ntcFBEhPBpeO5uVuZxXpJgXuv7he8F4uvHK6xf7yuLGF1QMPg8NFqXMJOP6ArCzDYv0CjWQmQsTY5vD_h2zMQBXHIHsXZ6xUAaax7TmI4EqXxisswxefUdTdOQtA_KPYcO01Cnu3fF/s728/An%20Autumn's%20Tale.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="409" data-original-width="728" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKMs8M48aKY5koxPd8hCw8NlkiIJplsa29qxlvQIB-zPw591dYh_ntcFBEhPBpeO5uVuZxXpJgXuv7he8F4uvHK6xf7yuLGF1QMPg8NFqXMJOP6ArCzDYv0CjWQmQsTY5vD_h2zMQBXHIHsXZ6xUAaax7TmI4EqXxisswxefUdTdOQtA_KPYcO01Cnu3fF/w640-h360/An%20Autumn's%20Tale.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">John Sham, aktor komediowy znany m.in. z filmów Sammo Hunga, zajmował się także produkcją filmową – wraz z Hungiem i Dicksonem Poonem (mężem Michelle Yeoh) utworzył firmę D&B Films Company Ltd, gdzie produkował głównie filmy akcji. Czasami jednak brał pod opiekę ambitnych twórców, takich jak Sylvia Chang (<i>Passion</i>, 1986) i Mabel Cheung. Tę drugą wsparł przy dwóch romantycznych komediodramatach o migrantach – <i>Jesienna sonata</i> (<i>An Autumn's Tale</i>, 1987) z Chow Yun-fatem i Cherie Chung oraz <i>Osiem taeli złota</i> (<i>Eight Taels of Gold</i>, 1989) z Sammo Hungiem i Sylvią Chang. Niedawno <i>Jesienną sonatę</i> odrestaurowano cyfrowo, co rozpoczęło jej pochód po festiwalach i w tej wędrówce film zawitał również do Polski. Podobnie jak <i>Światło nie zgaśnie nigdy</i>, dzieło jest prezentowane w sekcji Kobiece oblicza Hongkongu.</p><p style="text-align: justify;">Reżyserka filmu Mabel Cheung wraz ze scenarzystą Alexem Law byli parą w życiu prywatnym i zawodowym. Omawiana produkcja została oparta na ich doświadczeniach z czasów studiów na Uniwersytecie Nowojorskim na początku lat 80. Jennifer Lee (Cherie Chung), 23-letnia kobieta, przylatuje z Hongkongu do Nowego Jorku, by studiować aktorstwo. Zamierza dołączyć do swojego chłopaka, który wyjechał do Stanów wcześniej. Natomiast z lotniska ma ją odebrać daleki krewny Samuel Pang (Chow Yun-fat), który znalazł jej mieszkanie i ponoć żyje jak król – ma dom, samochód i wzbudza respekt w Chinatown. Od początku po przybyciu na miejsce nie jest tak, jak miało być – kuzyn okazuje się prymitywem, idiotą i ryzykantem, nowojorskie mieszkanie to niewygodna klitka, dzielnica jest obskurna, trudno w niej zmrużyć oczy, a jej partner, dla którego przemierzyła 13 tysięcy kilometrów, związał się z inną dziewczyną. Jednak Nowy Jork to labirynt kryjący wiele ścieżek, które prowadzą w różne ciekawe rejony. Jennifer pod czujnym okiem kuzyna pisze dla siebie nowy rozdział życia, próbując znaleźć tę najwłaściwszą z dróg. </p><p style="text-align: justify;">To film pełen subtelności i humoru, inteligentnie napisany i wprowadzający w melancholijny, jesienny (nomen omen) nastrój. Praca kamery, muzyka (<a href="https://www.youtube.com/watch?v=89KI2Zo4X0g" target="_blank">link</a>) i aktorstwo także sprawiają, że ogląda się przyjemnie. Chow Yun-fat i Cherie Chung nie pierwszy i nie ostatni raz wystąpili razem na ekranie – było między nimi „to coś”, ten rodzaj chemii, który działa na widza. W <i>Jesiennej sonacie</i> zagrali zupełne przeciwieństwa, ale wystarczyło spojrzenie lub gest, by zauważyć zgrany duet. Ale Chow Yun-fat świetnie wypadł również jako autonomiczna postać z ukrytą głębią psychologiczną – lekkomyślny sposób bycia tego bohatera i prymitywne maniery to tylko maska, za którą skrywa się dobroduszny i wrażliwy człowiek. Omawiany komediodramat to najskromniejszy ze wszystkich umieszczonych w tym zestawieniu filmów, ale i tak ma sporo do zaoferowania, a swoją błyskotliwością, prostotą i lekkością góruje nad wieloma współczesnymi filmami o podobnej tematyce. Warto go więc odkryć na nowo po cyfrowej rekonstrukcji.</p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-26265594856824172492023-12-04T21:36:00.000+01:002023-12-04T21:36:48.109+01:00DJANGO. To tylko imię. Recenzja najnowszego serialu stacji CANAL+<p><b>Django </b><br />polska premiera: 1 grudnia 2023 (Canal+) <br />czas trwania: 10 odcinków po ok. 50 minut <br />reżyseria: Francesca Comencini (odc. 1-4), David Evans (odc. 5-7), Enrico Maria Artale<span style="white-space: pre;"> </span>(odc. 8-10) <br />scenariusz: Leonardo Fasoli, Maddalena Ravagli i in.</p><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrRSef5eo1Z_Zhm8kghgotGkUHPpwACqfj3rfo8XytZQd7j108MlQ7YO7za28R5MxdU7HJVbv9aDK6T_TnRRjXHZTLMKqzKS7LbcGOHUUbmoue2X16wTW1v59ELfn5A_6H5o1E522L_7wL9OwQ-FX1Nmze6zLejf69hyphenhyphenpPfYQuwAkJs52Yo80sJZpLHhPJ/s1181/Django%20(2022).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1181" data-original-width="843" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrRSef5eo1Z_Zhm8kghgotGkUHPpwACqfj3rfo8XytZQd7j108MlQ7YO7za28R5MxdU7HJVbv9aDK6T_TnRRjXHZTLMKqzKS7LbcGOHUUbmoue2X16wTW1v59ELfn5A_6H5o1E522L_7wL9OwQ-FX1Nmze6zLejf69hyphenhyphenpPfYQuwAkJs52Yo80sJZpLHhPJ/s320/Django%20(2022).jpg" width="228" /></a></div><div style="text-align: justify;">Gdy <i>Django</i> (1966) Sergia Corbucciego wszedł do kin, wywołał prawdziwe szaleństwo. Nie tylko odtwórca głównej roli Franco Nero stał się z dnia na dzień gwiazdą, a nawet ikoną gatunku, lecz także sama postać i jej imię mocno zapisały się w świadomości odbiorców. Powstało mnóstwo nieformalnych sequeli wykorzystujących tę popularność, ale nie miały one wiele wspólnego z oryginałem poza miejscem akcji – ksenofobiczną i rasistowską Ameryką XIX wieku. 1 grudnia 2023 roku polską premierę (Canal+) ma 10-odcinkowy serial, który nawiązuje do tej tendencji. Django powrócił, ale w zupełnie nowej historii i z nową motywacją do działania. Nie zmieniła się tylko Ameryka – pełna brudu i błota, wciąż nieufna wobec obcych.</div><p></p><p style="text-align: right;"><i></i></p><blockquote><i>Każdy mężczyzna ma dwa serca i dwie twarze!</i></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Centralnym punktem wydarzeń jest „utopijne” miasteczko Nowy Babilon, założone przez byłego niewolnika Johna Ellisa (Nicholas Pinnock), kreowanego tu na Mesjasza. W teorii ma to być miejsce dla wszelkiej maści wyrzutków bez względu na pochodzenie. Jednak gdy pojawia się Django (Matthias Schoenaerts), ta fasada zostaje szybko zburzona, odkrywając zakłamaną społeczność rządzoną przez pieniądz. Django jest byłym żołnierzem Konfederacji, którego rodzina została zamordowana. Poszukuje więc zabójców, ale także jedynej ocalałej z masakry osoby – swojej córki Sary (Lisa Vicari), która okazuje się ważną personą w Nowym Babilonie i wkrótce ma poślubić założyciela miasta. Choć nie brakuje konfliktów wewnątrz tej społeczności, nad mieściną wisi jeszcze zagrożenie w postaci Elizabeth Thurman (Noomi Rapace) zwanej The Lady, głęboko religijnej fanatyczki, która jest niczym Bóg w przypowieści o Sodomie i Gomorze.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Jest to serial w koprodukcji francusko-włoskiej z obsadą międzynarodową. W tytułowego bohatera wcielił się belgijski aktor, a partnerują mu Anglik, Niemka i Szwedka, wszyscy mówią więc po angielsku z różnymi akcentami. Zdjęcia realizowano w Rumunii, głównie w kraterze wygasłego wulkanu Racoș, co spowodowało na wiele miesięcy zamknięcie obiektu dla turystów. Wulkaniczny krater posłużył w całości do odwzorowania prymitywnego westernowego miasteczka Nowy Babilon. W związku z tym podstawową zaletą produkcji jest duży rozmach, polegający m.in. na kręceniu zdjęć w żywych europejskich plenerach i zbudowaniu scenografii od podstaw na wzór materiałów z epoki. Mimo że serial nie powstawał na amerykańskiej ziemi, jest wiarygodny w ukazaniu realiów amerykańskiego Zachodu z czasów, gdy dopiero kształtowała się cywilizacja.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_ISKnScInDah9gTyIpTcyXw_UvX83fabq4ZapXOqj2UCxdopKpBylYFhqtsypdyoWMa8OUD1YcaAOAKMSUvB5BvVTDPl7VGC219In6q48xwQ2tpgZ6wCipTVKAaG_gquPhyphenhyphen-6u-jtiTNXkp4MmsIkJVXJhyphenhyphenFlr7VU5-AcH133pfTlvzDs0YsCYpjfZgmV/s1000/Django%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="564" data-original-width="1000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_ISKnScInDah9gTyIpTcyXw_UvX83fabq4ZapXOqj2UCxdopKpBylYFhqtsypdyoWMa8OUD1YcaAOAKMSUvB5BvVTDPl7VGC219In6q48xwQ2tpgZ6wCipTVKAaG_gquPhyphenhyphen-6u-jtiTNXkp4MmsIkJVXJhyphenhyphenFlr7VU5-AcH133pfTlvzDs0YsCYpjfZgmV/w640-h360/Django%201.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Niestety pod względem scenariuszowym i realizacyjnym ten Django budzi mieszane odczucia. Ciekawe pomysły są zabijane przeciętnym wykonaniem, a western zanika w schematach melodramatu rodzinnego. Zarówno Ellis, jak i Django, a nawet główna antagonistka – The Lady motywowani są dobrem rodziny. Niewiele tu pozostaje miejsca na rasowy western, większe tu pole dla rozwoju opery mydlanej. Ikoniczne imię Django okazało się tym razem zwodnicze – przyciągnęło przed ekrany miłośników Corbucciego i Tarantino, nie oferując choćby połowy tego, co dostarczyli tamci w krótszym czasie ekranowym. Nawet gdy serial próbuje być westernem, ukazując np. sceny strzelanin, to zawodzi słabą realizacją – niedoświetlone sceny w połączeniu z choreograficzną mizerią sprawiają, że ogląda się to bez emocji.</p><p style="text-align: justify;">Odkrywana w retrospekcjach intryga zawiera interesujące pomysły – najlepiej wypada motyw zaciągania się żołnierzy do armii Konfederacji. Tytułowy bohater zgłosił się do wojska, by jego rodzina otrzymała wsparcie finansowe. Nie interesowały go idee, o które toczy się wojna, on chciał jedynie wydostać rodzinę z nędzy. Nie wiadomo, czy popierał niewolnictwo – wiadomo, że nie było go stać na posiadanie niewolnika. Moralne dylematy związane z przynależnością do obozu politycznego uwiarygadniają produkcję pod względem psychologicznym – wszakże wielu konfederatów było nimi tylko za sprawą munduru, a nie poglądów. W Nowym Babilonie Django musi ukrywać konfederacką przeszłość, gdyż zarządzający miastem były niewolnik, mógłby go powiesić za to, że zabijał ich współplemieńców podczas wojny. Ten wątek początkowo wprowadza element suspensu, ale na dłuższą metę to nie działa, bo do tej konfrontacji i tak musi w końcu dojść. Przeciąganie jej aż do 10. odcinka powoduje znudzenie. Napięcia brakuje również w śledztwie prowadzonym przez Django w sprawie masakry jego rodziny – dość szybko bowiem rozwiązanie tego wątku staje się oczywiste i nikogo nie zaskoczy.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK9gvRZsgY3SzWhyBrAqG3WM_h4G3kvt-s-AfE_Gf0Z4nB2UDC-11SOTn4zLjBeEQk4ePX7EvTWDDwszQg9Cg-IO5LbYDOXlg1Bpygr2Kh2H9oNw13Nu28njS08KMZhpJYOUyx_k5v5umSRBiLXNPqLUloDrzQxWHzOziC9YyYLrto74W1kR0IfIIjo_py/s1296/Django%203.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1296" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK9gvRZsgY3SzWhyBrAqG3WM_h4G3kvt-s-AfE_Gf0Z4nB2UDC-11SOTn4zLjBeEQk4ePX7EvTWDDwszQg9Cg-IO5LbYDOXlg1Bpygr2Kh2H9oNw13Nu28njS08KMZhpJYOUyx_k5v5umSRBiLXNPqLUloDrzQxWHzOziC9YyYLrto74W1kR0IfIIjo_py/w640-h360/Django%203.webp" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">W zapowiedziach jest często podkreślany wydźwięk feministyczny, ale czy on jakoś znacząco wybija się ponad typową dla westernów hegemonię męskości? Feminizm stał się już chyba takim pustym określeniem, które ma wskazać kobiecy punkt widzenia, ale tak naprawdę nic nie mówi o samym filmie. Kobiecy paradygmat jest tu obecny za sprawą reżyserki Franceski Comencini i scenarzystki Maddaleny Ravagli, ale ogranicza się on do jednej postaci kobiecej równej mężczyznom – mowa o The Lady, która zarządza społecznością mieściny o nazwie Elmdale. Taki wizerunek władczej kobiety jest już znany miłośnikom westernów od dawna – utrwalił się dzięki takim tytułom jak <i>Johnny Guitar</i> (1954, reż. Nicholas Ray) i <i>Czterdzieści rewolwerów</i> (1957, reż. Samuel Fuller).</p><p style="text-align: justify;">Z kolei postać Sary Wright w omawianej produkcji, choć z wyglądu daleka od kanonu piękna (tzn. jest ucharakteryzowana na brzydszą, niż jest w rzeczywistości), nie posiada wystarczającej mocy, by wygrać „wojnę płci”. Jest to dziewczyna straumatyzowana i wymagająca uratowania przez mężczyzn. Jeden z odcinków jest w dużej mierze poświęcony porwaniu Sary i jej oczekiwaniu na ratunek. Wspomnę jeszcze, że serial jest całkowicie pozbawiony romantyzmu – związek bohaterki z Ellisem jest moralnie wątpliwy i antyromantyczny, gdyż mężczyzna zamierza poślubić kobietę, którą poznał, gdy była jeszcze dzieckiem i w związku z tym wychowywał ją jak córkę (w roli nastoletniej Sary wystąpiła Maya Kelly).</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOLbxb-Of8PMMQnuZxfWwJvHkklECObpLS-d7yLkh0f5wYEKLgJSzWkEQM7lTRNiQ5OUTF8z_CTxCcFU2ErPxdtbgsjOqzKaUgfP7BVhwK4mAfHKQbE3M8lgi_wcUy6VfWYgxFHPUG12zuHlMB165DO9gzLWtMzbf9SdiSwAKVQ1jjl_0MQgTNTwqUtLM-/s1920/Django%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOLbxb-Of8PMMQnuZxfWwJvHkklECObpLS-d7yLkh0f5wYEKLgJSzWkEQM7lTRNiQ5OUTF8z_CTxCcFU2ErPxdtbgsjOqzKaUgfP7BVhwK4mAfHKQbE3M8lgi_wcUy6VfWYgxFHPUG12zuHlMB165DO9gzLWtMzbf9SdiSwAKVQ1jjl_0MQgTNTwqUtLM-/w640-h360/Django%202.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;"><i>Django</i> miał światową premierę na Festiwalu Filmowym w Rzymie w październiku 2022 roku. Od lutego bieżącego roku można go oglądać w Canal+ i Sky Atlantic, natomiast w Polsce dopiero od 1 grudnia. W czasach, gdy western jest gatunkiem wymierającym, nie mam wygórowanych oczekiwań względem niego. Dlatego nie mogę mówić o wielkim rozczarowaniu. Niemniej jednak jest to produkcja dość przyciężkawa w formie i treści, niemająca zbyt wiele walorów rozrywkowych. Zagrana jest bez wyrazu albo – jak w przypadku Noomi Rapace – w stylu ocierającym się o karykaturę. Jest kilka interesujących motywów i dylematów moralnych, głównie tych związanych z poborem do służby i przesłaniem głoszącym, że kolor munduru nie odzwierciedla charakteru, lecz to wszystko ginie pod ciężarem melodramatu rodzinnego. Jest to spaghetti mocno niedoprawione, niemające wiele wspólnego z włoską kuchnią ze „złotego okresu makaronu”. Ale kilka smaków z dawnych czasów można odnaleźć, np. w dwóch odcinkach pojawia się Franco Nero w roli księdza i lekarza w jednej osobie.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-77697670691043519872023-11-28T22:54:00.002+01:002023-12-04T22:16:23.282+01:00Dziwne opowieści ze Wschodu. Podsumowanie retrospektywy Kinga Hu w ramach festiwalu PIĘĆ SMAKÓW<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip-GVbJR3dYV19-nBF9QNAHNevhICTQbA1jIfM7JRW4uc7YgFVUqzCyTa8IHzvIGxa1IFVsYZ0Mpleq1LefCOvvZsHnTdSeOauhV2a6Jf_rwNyoq0aQG9xwN6KqLXBfDwrV7rNIGkyKz8id-dfNDI2HPIwzCDWoDuK-wh1tji8fpHmtNOq-pBCX1A46TGP/s3840/Deszcz%20w%20g%C3%B3rach%20_%20Raining%20in%20the%20Mountain,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201979.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2160" data-original-width="3840" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip-GVbJR3dYV19-nBF9QNAHNevhICTQbA1jIfM7JRW4uc7YgFVUqzCyTa8IHzvIGxa1IFVsYZ0Mpleq1LefCOvvZsHnTdSeOauhV2a6Jf_rwNyoq0aQG9xwN6KqLXBfDwrV7rNIGkyKz8id-dfNDI2HPIwzCDWoDuK-wh1tji8fpHmtNOq-pBCX1A46TGP/w640-h360/Deszcz%20w%20g%C3%B3rach%20_%20Raining%20in%20the%20Mountain,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201979.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Kino sztuk walki jest gatunkiem dość pojemnym obejmującym współczesne filmy akcji, szalone komedie, epickie dramaty historyczne i efektowne produkcje fantasy. Gatunek ma też swoich mistrzów, którzy wymykają się prostym klasyfikacjom, łącząc tradycje gatunku z filozofią, mistycyzmem i oryginalną wizją opartą na własnych przemyśleniach i wyobraźni. Takim twórcą był King Hu (właśc. Hu Jinquan, 1932–1997), bohater retrospektywy będącej częścią festiwalu kina azjatyckiego Pięć Smaków. Miłośnicy wschodniej kultury i azjatyckiego kina mogli obejrzeć – zarówno stacjonarnie w kinie Muranów, jak i online – sześć filmów reżyserowanych przez Kinga Hu.</p><p style="text-align: right;"><i></i></p><blockquote><i>Kiedy masz przewagę liczebną, strategia wygrywa z siłą.</i></blockquote><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Do repertuaru trafiły trzy popularne produkcje zgodnie określane jako arcydzieła kina wuxia oraz trzy tytuły, które w Polsce są nieznane i dzięki tej retrospektywie mają szansę zagościć na dłużej w pamięci widzów. To także okazja do zaobserwowania jak w ciągu 17 lat kariery (1966–1983) kształtowała się osobowość twórcza reżysera i jak zmieniał się styl wizualny wynikający z tego, że King Hu połączył siły z trzema „azjatyckimi tygrysami”: Hongkongiem, Tajwanem i Koreą Południową. Fabuły najczęściej osadzał w czasie panowania dynastii Ming (1368–1644), bo ten okres najbardziej go fascynował.</div><span><a name='more'></a></span><p></p><p style="text-align: justify;">W październiku 2013 roku Ministerstwo Kultury uruchomiło inicjatywę „Ratowanie starych filmów tajwańskich” z zamiarem odnowienia 13 klasyków, w tym sześciu w języku tajwańskim i siedmiu w języku mandaryńskim. Inicjatywę poparła aktorka Hsu Feng, odtwórczyni głównych ról w filmach Kinga Hu, a zarazem producentka wspierająca ambitne kino (<i>Czerwony pył</i>, <i>Żegnaj, moja konkubino</i>, <i>Kusicielski księżyc</i>). Przekazała po pięć milionów tajwańskich dolarów na renowację <i>Dotyku zen</i>, <i>Legendy gór</i> i <i>Deszczu w górach</i>. Inna aktorka – Sylvia Peng, też dołączyła do akcji i przekazała hojną darowiznę na cyfrową naprawę <i>Koła życia</i>, w którym zagrała trzy role. W związku z powyższym klasyka kina tajwańskiego ponownie trafiła na festiwalowe salony i można ją oglądać również w Warszawie w ramach 17. edycji festiwalu Pięć Smaków. Jednakże te filmy są też dostępne online na stronie festiwalu (<a href="https://www.piecsmakow.pl/lista.do?idc=184" target="_blank">pod tym linkiem</a>). Od 15 listopada do 3 grudnia.</p><p>Zapraszam na przegląd twórczości Kinga Hu w formie zestawu minirecenzji, uwzględniający tylko te tytuły, które zostały sprowadzone na pięciosmakową ucztę.</p><p><span style="font-size: large;"><b><i>Napij się ze mną</i> (<i>Come Drink with Me</i>, 1966)</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxrJh9PNnHwHvNa9PdtruzJR7ggqKyyJiiGGFqZUyNdA07fosUC4hTm_IeSalMUS5Bl5PVTz291ZiNCiHXUluQmfsqKoGYiQmPL-PWCTmpwwj-y7wWl8u1DwHFzJ22RrvGU4MRzdzUiY0PUBvZWty7wd-UHCjCxkbvW6IKpFIoyNUmbgrCDqQiKgEnGWeS/s1200/Napij%20si%C4%99%20ze%20mn%C4%85%20_%20Come%20drink%20with%20Me,%20re%C5%BC%20King%20Hu,%20Hongkong%201966.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="543" data-original-width="1200" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxrJh9PNnHwHvNa9PdtruzJR7ggqKyyJiiGGFqZUyNdA07fosUC4hTm_IeSalMUS5Bl5PVTz291ZiNCiHXUluQmfsqKoGYiQmPL-PWCTmpwwj-y7wWl8u1DwHFzJ22RrvGU4MRzdzUiY0PUBvZWty7wd-UHCjCxkbvW6IKpFIoyNUmbgrCDqQiKgEnGWeS/w640-h290/Napij%20si%C4%99%20ze%20mn%C4%85%20_%20Come%20drink%20with%20Me,%20re%C5%BC%20King%20Hu,%20Hongkong%201966.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Swoim trzecim filmem King Hu wskazał kierunek założonej w 1958 roku i działającej w Hongkongu wytwórni Shaw Brothers. Tym przełomowym dziełem była opowieść o wojowniczce – Złotej Jaskółce (Cheng Pei-Pei), córce wysokiego rangą urzędnika, która próbuje odbić brata z rąk bandytów dowodzonych przez Jadeitowego Tygrysa (Chen Hung-Lieh). Do pierwszej konfrontacji dochodzi w gospodzie, ale bohaterka poznaje wtedy nie tylko swoich wrogów, lecz także zdobywa sojusznika zwanego Pijanym Kotem (Yueh Hua). To on zaproponuje tytułowego drinka, oferując tym samym wspólną walkę z wrogiem, która następnie przenosi się do buddyjskiego klasztoru. Pijany wojownik ma też swoje motywacje – szuka zemsty za śmierć nauczyciela.</p><p style="text-align: justify;">Za choreografię scen akcji odpowiadał Han Ying-Chieh, kaskader i instruktor sztuk walki, ale protagoniści nigdy wcześniej nie trenowali kung-fu. Odtwórczyni głównej roli kobiecej Cheng Pei-Pei, przez 6 lat uczyła się baletu i jej zdolności taneczne zadecydowały o angażu do roli Złotej Jaskółki. Zafascynowany Operą Pekińską reżyser chciał, aby sceny walk w jego filmie przypominały efektowną choreografię, jaką stosuje się w pokazach tanecznych. Celem nie był realizm, w związku z tym umiejętności bohaterów są celowo przesadzone, zbliżają film w stronę baśni. Mimo to reżyser starał się zachować dbałość o wizualne detale wskazujące na konkretny okres historyczny – scenografię, kostiumy i otaczającą przyrodę.</p><p style="text-align: justify;">To, co w filmie zwraca szczególną uwagę, to mnogość bohaterów skrywających się za „maską”, udających kogoś innego, jakby odgrywali role w teatrze. Mamy więc kobietę udającą mężczyznę, łączącą w sobie urok i wrażliwość z odwagą i sprytem. Towarzyszy jej pijak i żebrak, który okazuje się wpływową osobą i mistrzem z Shaolin. Po drugiej stronie natomiast mamy ubranego na biało złoczyńcę noszącego dumne imię Tygrysa, przypominającego jednak z wyglądu zniewieściałego mężczyznę. I jest jeszcze wpływowy mnich buddyjski, ukrywający pod strojem zakonnika charakter zdrajcy i mordercy. Takie igranie z archetypami od tej pory stanie się nieodłączną cechą gatunku. Bo najlepszą strategią walki jest odgrywanie roli, by ukryć swoje najmocniejsze strony i cel wędrówki. Film Kinga Hu zaskakuje także brutalnością – już podczas pierwszej sceny walki obserwujemy obcięcie ręki mieczem, a w dalszej części filmu m.in. zabicie dziecka zatrutą strzałką wystrzeloną w oko.</p><p><span style="font-size: large;"><b><i>Gospoda Smocze Wrota</i> (<i>Dragon Inn</i>, 1967)</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk3I8KCfkSpDW_738716z5mYs2oRMH-zbrj1WFPk7lkCigekn74OnRVzI37I3ycGj2U7fkU0u-P6ARI_sZ6Rpg2KvO3DyIud1UqIWvx1h085GvOA8R1vbSw6IRql6QFNRj3qNbDJWNeXIxPV_LW66Hnu0dd2szVGwvYEnZtaCpDsa4QYtUhTevei4R6set/s3840/Dragon%20Inn,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201967.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2160" data-original-width="3840" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk3I8KCfkSpDW_738716z5mYs2oRMH-zbrj1WFPk7lkCigekn74OnRVzI37I3ycGj2U7fkU0u-P6ARI_sZ6Rpg2KvO3DyIud1UqIWvx1h085GvOA8R1vbSw6IRql6QFNRj3qNbDJWNeXIxPV_LW66Hnu0dd2szVGwvYEnZtaCpDsa4QYtUhTevei4R6set/w640-h360/Dragon%20Inn,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201967.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dzięki wytwórni Shaw Brothers King Hu zyskał uznanie i popularność, ale ograniczenia narzucone przez producentów oraz wykluczenie reżysera z prac postprodukcyjnych spowodowały opuszczenie przez niego nie tylko wytwórni, ale i kraju. W poszukiwaniu swobody twórczej trafił do kompanii Union Film mającej siedzibę na Tajwanie. Tam zrealizował swój pierwszy projekt, który można określić jako „w pełni autorski”. Jednak w zamian za zerwanie kontraktu z Braćmi Shaw King Hu oddał im prawa do dystrybucji <i>Gospody…</i> w Hongkongu, więc i tak firma na niej zarobiła, bo ten tajwański obraz pobił rekordy kasowe.</p><p style="text-align: justify;">W <i>Gospodzie Smocze Wrota</i> reżyser i scenarzysta w jednej osobie wprowadził postać wpływowego eunucha, mającą duże znaczenie w historii Chin (w czasie panowania dynastii Ming eunuchowie pełnili ważne funkcje w państwie). Kierowana przez eunuchów Wschodnia Agencja, działająca w imieniu cesarza, miała na celu eliminację rebeliantów. Po dokonaniu egzekucji na przeciwniku politycznym – generale Yu, eunuch Tsao (Pai Ying) pragnie zgładzić krewnych generała, by zapobiec rebelii. W tym celu oddział dowodzony przez Shao Tunga (Miao Tian) dociera do Smoczej Karczmy, gdzie zostaje przygotowana zasadzka. Przeszkodę stanowi tajemniczy przybysz Hsiao (Shih Chun), więc w celu usunięcia przeszkody zostaje mu podane zatrute wino.</p><p style="text-align: justify;">Mimo że intryga krąży wokół jednej miejscówki, tytułowej gospody, jest to dzieło epickie pełne szerokich planów ukazujących piękno tajwańskich plenerów. Dzieje się tu sporo, ale więcej na poziomie suspense thrillera niż klasycznej akcji w stylu kung-fu. Dominuje klaustrofobiczny nastrój, mają miejsce podchody i zasadzki, sytuacja jest napięta, nerwy trzymane w ryzach, ale wyczuwalny jest także humor, który chińska publiczność mogła odbierać jako satyrę na totalitaryzm panujący w ich kraju. Reżyser nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził silnej postaci kobiecej, tym razem granej przez Polly Shang-Kuan. A na drugim planie – w roli córki generała Yu – King Hu obsadził debiutantkę Hsu Feng, która wkrótce stanie się jego ulubioną aktorką.</p><p><span style="font-size: large;"><b><i>Dotyk zen</i> (<i>Touch of Zen</i>, 1971)</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcMc9aKqxZo-EtJlmhyBQzoWHC2djWDQsD0HDNRte0iY7ziUnIRu3gQYmXqX1TafvA9s7yOv2TbCQvORt6_X5fV-VgIXQ6smySvOp7YdIv4Ru7fEH-OV6qgzGIMJH18A6ZYMFdhdzI5KfPej5C28JHGxuy_a0FAUNEkYJX9Qd0CYmgK9_cvgChs_5G6zhI/s3840/Dotyk%20Zen%20_%20Touch%20of%20Zen,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201971.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2160" data-original-width="3840" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcMc9aKqxZo-EtJlmhyBQzoWHC2djWDQsD0HDNRte0iY7ziUnIRu3gQYmXqX1TafvA9s7yOv2TbCQvORt6_X5fV-VgIXQ6smySvOp7YdIv4Ru7fEH-OV6qgzGIMJH18A6ZYMFdhdzI5KfPej5C28JHGxuy_a0FAUNEkYJX9Qd0CYmgK9_cvgChs_5G6zhI/w640-h360/Dotyk%20Zen%20_%20Touch%20of%20Zen,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201971.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Wreszcie dochodzimy do filmu, który jest sztandarowym reprezentantem gatunku wuxia i zarazem wymarzonym projektem Kinga Hu. Reżyser poświęcił mu trzy lata swojego życia i w efekcie stworzył trzygodzinną epopeję filmową, będącą hołdem dla kultury i filozofii Wschodu. Tworząc <i>Dotyk zen</i>, autor czerpał inspirację z <i>Dziwnych historii z Liao Zhai</i> autorstwa Pu Songlinga. Paradoksalnie, niewiele jest tu filozofii zen – angielski tytuł był w dużej mierze chwytem marketingowym, bo akurat ten nurt buddyzmu wzbudzał w latach 70. zainteresowanie na Zachodzie. Oryginalny chiński tytuł <i>Xiá nǚ</i> (<i>俠女</i>) oznacza waleczną kobietę, co wskazuje na postawę feministyczną reżysera, obecną także w poprzednich jego dziełach. W roku 1975 <i>Dotyk zen</i> miał swoją europejską premierę na festiwalu w Cannes, gdzie zdobył nagrodę za osiągnięcia techniczne.</p><p style="text-align: justify;">Już od początku film zadziwia wizualną perfekcją, a zaczyna się od ujęcia pająka wijącego się w sieci, próbującego chwycić swoją ofiarę. Ta scena stanowi doskonałą metaforę całej historii, w której mądrość góruje nad siłą. Głównym bohaterem jest malarz-portrecista Ku Shen-Chai (Shih Chun), który nie jest wprawiony w sztuce walki, ale pokonuje przeciwników dzięki dobrze przemyślanej strategii. Przy okazji zakochuje się w wojowniczce Yang Hui-Ching (Hsu Feng), która w przeciwieństwie do innych kobiet nie szuka męża. Uciekając przed agentami rządowymi, bohaterowie trafiają na teren buddyjskiego klasztoru, gdzie opat Yuan (Roy Chiao) oferuje lekcję „duchowego oświecenia”.</p><p style="text-align: justify;">Film wyraźnie podzielony jest na trzy akty – w pierwszym, pozbawionym scen walk, poznajemy głównego bohatera, którego nudne życie zaczyna nabierać barw, kiedy poznaje tajemniczą dziewczynę. Drugi akt przybliża historię tej kobiety i jej towarzyszy uciekających przed wysłannikami rządu. W tej środkowej części filmu ma miejsce brawurowa, niezapomniana sekwencja rozgrywająca się w bambusowym lesie, która inspirowała kolejne pokolenia filmowców, także tych współczesnych, jak Ang Lee (<i>Przyczajony tygrys, ukryty smok</i>, 2000) i Zhang Yimou (<i>Dom latających sztyletów</i>, 2004). W ostatnim akcie dochodzi do konfrontacji między otoczonymi aurą niesamowitości mnichami a głównodowodzącym rządowym wysłannikiem, generałem Hsu, w którego wcielił się instruktor sztuk walki Han Ying-Chieh. Rolę jednego z jego ludzi (synów?) zagrał Sammo Hung Kam-Bo, który wkrótce stanie się jedną z czołowych gwiazd hongkońskiego kina akcji. Pełnił m.in. funkcję choreografa scen walk w dwóch następnych filmach Kinga Hu: <i>The Fate of Lee Khan</i> (1973) i <i>The Valiant Ones </i>(1975).</p><p><span style="font-size: large;"><b><i>Deszcz w górach</i> (<i>Raining in the Mountain</i>, 1979)</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUTQHZQQ11uF_MQCai_BLsJfkTigc-NE_CsWqGg9IWA5dj00Q9GiliUPThfmXZiApT4JFrduTcGxKets5EpRt3xrGpQe4UxrFts0tn6H-iPTwxNlOxlWnhsmfDV-AyGeaOYiJGvNVlTsMljDvLVoDYxydlDUMYXXajD0O4rMw4ly4MW_zjTe-DhxN42WK4/s3840/Deszcz%20w%20g%C3%B3rach%20_%20Raining%20in%20the%20Mountain,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201979%20(1).png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2160" data-original-width="3840" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUTQHZQQ11uF_MQCai_BLsJfkTigc-NE_CsWqGg9IWA5dj00Q9GiliUPThfmXZiApT4JFrduTcGxKets5EpRt3xrGpQe4UxrFts0tn6H-iPTwxNlOxlWnhsmfDV-AyGeaOYiJGvNVlTsMljDvLVoDYxydlDUMYXXajD0O4rMw4ly4MW_zjTe-DhxN42WK4/w640-h360/Deszcz%20w%20g%C3%B3rach%20_%20Raining%20in%20the%20Mountain,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201979%20(1).png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Ukończenie <i>Dotyku zen</i> w roku 1971 po trzyletnim okresie produkcyjnym pozwoliło reżyserowi dopracować do perfekcji jakość artystyczną, lecz wpłynęło negatywnie na wartość komercyjną, gdyż na początku lat 70. popularność zdobywał Bruce Lee wraz ze współczesną odmianą kina kung-fu i wraz z nowym graczem na rynku: wytwórnią Golden Harvest. W związku z powyższym klasyczne wuxia straciło dużą część publiczności. King Hu powrócił do Hongkongu i związał się na krótko z Golden Harvest, realizując dla niej dwa filmy – wspomniane wyżej <i>The Fate of Lee Khan</i> (1973) i <i>The Valiant Ones</i> (1975). Kolejnym etapem jego wędrówki była Korea Południowa, gdzie dla wytwórni z Hongkongu zrealizował dwa następne autorskie projekty – <i>Deszcz w górach</i> i <i>Legenda gór</i>, obie datowane na 1979 rok.</p><p style="text-align: justify;">Zdjęcia do filmu <i>Deszcz w górach</i> powstawały w dużej mierze w okolicach Pulguksy, buddyjskiego klasztoru z VIII wieku. W murach klasztornych tworzy się sieć intryg, tajemnic i kłamstw. Opat szuka następcy, który byłby godzien objąć zwierzchnictwo nad „domem Buddy” i zauważa tę „iskrę” u przestępcy Chiu Minga (Tung Lin), który prawdopodobnie został fałszywie oskarżony o kradzież przez skorumpowanych urzędników. Odrzucił jednak gniew, zachowując wewnętrzny spokój, co sprawiło, że opat dostrzegł w nim potencjał. Tymczasem otaczający go ludzie pozbawieni są tych cech – większość pragnie zdobyć cenny starożytny zwój ukryty w klasztornej bibliotece. Wśród nich jest „konkubina” wysokiego rangą urzędnika: Wena (Sun Yueh) – w rzeczywistości jest jednak wynajętą złodziejką: osławioną Białą Lisicą (Hsu Feng).</p><p style="text-align: justify;">Nie jest to film przepełniony akcją – jak sugeruje powyższy opis, ważniejsze od scen walk są sprawy duchowe. Odrzucanie negatywnych emocji, mądrość ponad gniewem i przemocą, dążenie do wewnętrznej harmonii – to są cechy respektowane przez reżysera. I aby osiągnąć swój cel, autor nie potrzebował dużego ładunku przemocy. Jest jedna dość dynamiczna sekwencja pościgu w lesie, gdzie dochodzi do walk, które choreograficznie opracował Ng Ming-Choi. Można też wspomnieć, że Shih Chun, dotychczas obsadzany przez Kinga Hu w głównych rolach, tym razem pojawił się na drugim planie. Ogólnie film dobrze ukazuje chorobliwą chciwość i ambicję, dążenie człowieka do zwycięstwa w wyścigu o rzeczy materialne i zapominanie przy tym o rozwoju duchowym, który w szerszej perspektywie okazuje się znacznie bardziej wartościowy.</p><p><span style="font-size: large;"><b><i>Legenda gór</i> (<i>Legend of the Mountain</i>, 1979)</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTADcNNor_mA_I8EkIztyBKtO8Cn9153PDksvPHzRDFHtvrZVLiS9WJjWaHQiXtegmE4mn-a4zh-wUtbHiH0gmnfrJbXT6PRLjb1LeI85s1kS9wIsilCAlCHX9qL2YkYSWaKKx-FKxMCQobnPKXCU9b_O-r5C3wKmPqpfY8NNDD1b-FDeDeOAcEBUwKStv/s3840/Legenda%20g%C3%B3r%20_%20Legend%20of%20the%20Mountain,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201979.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2160" data-original-width="3840" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTADcNNor_mA_I8EkIztyBKtO8Cn9153PDksvPHzRDFHtvrZVLiS9WJjWaHQiXtegmE4mn-a4zh-wUtbHiH0gmnfrJbXT6PRLjb1LeI85s1kS9wIsilCAlCHX9qL2YkYSWaKKx-FKxMCQobnPKXCU9b_O-r5C3wKmPqpfY8NNDD1b-FDeDeOAcEBUwKStv/w640-h360/Legenda%20g%C3%B3r%20_%20Legend%20of%20the%20Mountain,%20re%C5%BC.%20King%20Hu,%20Tajwan%201979.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Drugi górski film Kinga Hu nakręcony w Korei Południowej może się pozornie wydawać „bratem bliźniakiem” wcześniejszego dzieła. Jednak okazuje się, że obie produkcje znacząco się od siebie różnią. Przede wszystkim King Hu dotychczas aż tak bardzo nie wchodził do świata nadprzyrodzonego – w Dotyku zen ukazywał nawiedzoną posiadłość, jednak ingerencja duchów nie miała tu miejsca. Tym razem – posiłkując się scenariuszem swojej żony Chung Ling – opowiedział o demonach wkraczających w życie śmiertelników. W związku z tym jest to czystej wody kino fantasy, w którym bohaterowie nie tylko latają i skaczą nienaturalnie wysoko, lecz także znikają i rzucają czary.</p><p style="text-align: justify;">Widzowie znający omówione wyżej filmy rozpoznają twarze ulubionych aktorów Kinga Hu. Shih Chun odgrywa postać skryby Ho Yun-Qinga, który zostaje zatrudniony do przepisania starożytnej sutry tybetańskiej, nie zdając sobie sprawy, że słowa sutry posiadają magiczną moc. Udaje się on w samo „serce gór” – miejsce, które ma być oazą spokoju… Z kolei ulubiona aktorka bohatera omawianej retrospekcji – Hsu Feng – otrzymała wyzwanie wcielenia się w demoniczną kobietę: Melodię, próbującą wykorzystać moc sutry do czynienia zła. Sama posiada moc hipnotyzowania śmiertelników za pomocą rytmicznych uderzeń bębna. Nową twarzą w tego typu kinie może być dla wielu Sylvia Chang, której przypadła rola flecistki o imieniu Chmura. Aktorkę można zobaczyć także w nowym filmie pokazywanym na festiwalu – <i>Światło nie zgaśnie nigdy</i> (2022, reż. Anastasia Tsang). W związku z tym, że istotną rolę w fabule Legendy gór odgrywają bęben i flet, zwraca uwagę hipnotyzująca, ale też w dużej mierze eksperymentalna, ścieżka dźwiękowa autorstwa Wu Da-Jianga.</p><p style="text-align: justify;">Ponad akcją i aktorstwem stoi atmosfera – doskonale wykreowana, mistyczna, pełna urzekających kadrów i malowniczych krajobrazów. Strona wizualna dobrze współgra z fantastyczną intrygą osadzoną w czasie rządów dynastii Song (960–1279). Reżyser poprzednie filmy osadził w epoce Ming, bo był pasjonatem historii z tamtych czasów, ale tym razem realizował scenariusz swojej żony – pisarki, tłumaczki poezji, profesorki uniwersyteckiej – której pasją był inny okres w historii Chin. King Hu dostosował się do jej wizji, ale mimo odmiennej narracji i formy udało mu się wzbogacić opowieść osobistą wrażliwością i refleksją, przywodzącą na myśl <i>Dotyk zen</i>. Nakręcona w Korei <i>Legenda gór</i> to najdłuższy z omawianych w tym zestawieniu filmów – trwa 192 minuty. Podobno oryginalna wersja <i>Dotyku zen</i> była dłuższa, ale w ramach festiwalu zaprezentowano 180 minut tego dzieła.</p><p><span style="font-size: large;"><b><i>Koło życia</i> (<i>The Wheel of Life</i>, 1983)</b></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAyMbgYcqC6kcOZeapoiSco3fwLBG_wUFLIA0jM-iGTlcW0iIgUju8uRSU-pubtzr3q3WqNg-woRQpI6BdpOsXmzeZL4w4fjEAA0sHqn15HCwGbRuQdCCnKJyb2RAZ5AjCD4Kk1JkiQI44KMgUgufDjLHfYBlYvrK9B35w0epqh-lZew2LoOmu7n4pcjzy/s3840/Ko%C5%82o%20%C5%BCycia%20_%20The%20Wheel%20of%20Life,%20re%C5%BC%20King%20Hu,%20Li%20Hsing,%20Pai%20Ching-Jui,%20Tajwan%201983.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2160" data-original-width="3840" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAyMbgYcqC6kcOZeapoiSco3fwLBG_wUFLIA0jM-iGTlcW0iIgUju8uRSU-pubtzr3q3WqNg-woRQpI6BdpOsXmzeZL4w4fjEAA0sHqn15HCwGbRuQdCCnKJyb2RAZ5AjCD4Kk1JkiQI44KMgUgufDjLHfYBlYvrK9B35w0epqh-lZew2LoOmu7n4pcjzy/w640-h360/Ko%C5%82o%20%C5%BCycia%20_%20The%20Wheel%20of%20Life,%20re%C5%BC%20King%20Hu,%20Li%20Hsing,%20Pai%20Ching-Jui,%20Tajwan%201983.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Na zakończenie przeglądu tajwańskiego filmowca zespół Pięciu Smaków zaoferował produkcję nowelową, będącą wspólnym projektem trzech reżyserów: Kinga Hu, Lee Hsinga i Pai Ching-Juia. Każda z trzech średniometrażówek trwa około 35 minut, co daje dokładnie 105-minutowy seans. W tym samym składzie (plus czwarty zawodnik: Li Han-Hsiang) został zrealizowany podobny projekt 13 lat wcześniej (<i>Four Moods</i>, 1970). Celem zarysowania problematyki filmu zacytuję słowa prelegentki Marty Dymek: „Tytułowy krąg życia jest koncepcją zakorzenioną w buddyzmie i symbolizuje nieprzerwany cykl życia: narodziny, życie, śmierć i reinkarnację, który trwa, dopóki istnienie nie osiągnie oświecenia lub spełnienia duchowego”.</p><p style="text-align: justify;">King Hu powrócił do Tajwanu i ponownie wziął na warsztat ulubioną epokę – etap dziejów imperium mingowskiego. Główny bohater opowieści Lu Zhen-Yi (Shih Chun) jest niejednoznaczną postacią – nie ma pewności, czy jest wiernym cesarzowi agentem tajnej policji, sprzyjającym rebeliantom szpiegiem, czy może łowcą nagród kierującym się jedynie własnym interesem. Nieprzyzwyczajony do krótkich form reżyser próbował podkręcić do maksimum tempo, zwiększając przy okazji liczbę cięć, by zmieścić w filmie jak najwięcej atrakcji, zanim przeznaczony dla niego czas ekranowy dobiegnie końca. Dlatego dużo się dzieje w ciągu pierwszych 35 minut. Trójka aktorów wystąpiła we wszystkich trzech historiach. Ich postacie odradzają się w czasach, gdy Chiny są już republiką (1911–1949), a ich życie toczy się wokół trupy teatralnej. Następna reinkarnacja ma miejsce we współczesnym Tajwanie, gdzie awangardowa grupa taneczna zderza się z mentalnością religijnej i przesądnej wioski rybackiej.</p><p style="text-align: justify;">Dla azjatyckiego widza najważniejszy może być aspekt filozoficzny – nieustanne poszukiwanie szczęścia dzięki ciągłemu odradzaniu się po niespełnionej ziemskiej wędrówce. Ale dla widza bliższego naszej kulturze najbardziej interesujący może być motyw odradzającej się sztuki, która przyjmuje tu trzy formy – kina, teatru i tańca. Przenikają się one między sobą, każda czerpie garściami od innej, by osiągnąć jak najlepszy efekt, by zachwycić jak największą liczbę widzów. Reżyserzy dwoją się i troją, by w krótkiej formie zawrzeć jak najwięcej treści, ale tak jak w schyłkowym okresie życia, tak i pod koniec każdej opowieści pojawia się uczucie niedosytu. Bo zawsze można było coś zrobić lepiej. Najmniej podobała mi się środkowa część ze względu na najbliższe pokrewieństwo z melodramatem. Za to pierwsza i ostatnia mają w sobie coś, co nie pozwala mi o nich zapomnieć. Na wyróżnienie zasługuje kapitalny występ nieznanej szerzej Sylvii Peng w potrójnej roli. Wspaniale prezentuje się jeden z punktów kulminacyjnych – montaż równoległy sceny tańca z szamańskim rytuałem. Przede wszystkim zachwyca bogactwo wizualne – to jest punkt wspólny wszystkich omówionych wyżej tytułów, co tylko dobitnie podkreśla, jak szlachetną inicjatywą jest cyfrowa renowacja starych filmów przywracająca im dawny blask.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwS7MYdFIJ2g-6dc84XtGokjbYdjy517T-V7-cCHu28lrWcLOFcSdtP7m11tWSUq59rOOz_IlfyCsnBVrCY8TbURlfaUrvJ55DKiTInqNli63CzMM_h7DEcJCygrOawKXzHKZD8nk6nS_R1izJnuoOsMqytVRRVPfxy2OxItfyV_YDxfCh57nXC2KOHNA1/s1998/PS-Wdomu-Fbcover%20(1).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="878" data-original-width="1998" height="282" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwS7MYdFIJ2g-6dc84XtGokjbYdjy517T-V7-cCHu28lrWcLOFcSdtP7m11tWSUq59rOOz_IlfyCsnBVrCY8TbURlfaUrvJ55DKiTInqNli63CzMM_h7DEcJCygrOawKXzHKZD8nk6nS_R1izJnuoOsMqytVRRVPfxy2OxItfyV_YDxfCh57nXC2KOHNA1/w640-h282/PS-Wdomu-Fbcover%20(1).jpg" width="640" /></a></div><p><span style="font-size: large;"><b>Goodbye…</b></span></p><p style="text-align: justify;">Uzupełnieniem retrospektywy był pokaz specjalny filmu <i>Goodbye, Dragon Inn</i> (2003) w reżyserii Tsai Ming-lianga. Początkowo planowałem mu nawet poświęcić kilka akapitów, tak jak w przypadku powyższych tytułów, jednak okazało się, że to nie jest kino dla mnie. Mamy tu bowiem do czynienia z kontemplacyjnym <i>slow cinema</i>, który nie wzbudził u mnie żadnych refleksji ani emocji… Zagrał w nim Shih Chun, jeden z czołowych gwiazdorów promowanych przez Kinga Hu. I w materiałach dodatkowych udostępnionych na festiwalowej platformie można obejrzeć rozmowę z tym aktorem przeprowadzoną przez Marcina Krasnowolskiego. Spośród aktorów znał on Kinga Hu najlepiej – wystąpił w jego pięciu filmach pokazywanych w ramach retrospektywy, więc widzowie zainteresowani twórczością reżysera powinni docenić ten wywiad. Shih Chun nie zagrał jedynie w prekursorskim <i>Napij się ze mną</i>, który – co warto podkreślić – prezentowany jest także w sekcji Kobiece oblicza Hongkongu i jest dostępny przez cały czas trwania festiwalu łącznie z edycją online. Pozostałe dzieła Kinga Hu są udostępniane jedynie w weekendy.</p><p style="text-align: justify;">Do 3 grudnia można jeszcze wejść do tego niezwykłego świata, w którym roi się od mistrzów miecza, walecznych kobiet, okrutnych eunuchów i tajemniczych mnichów. A wszystko otoczone piękną przyrodą ukazaną w wysokiej rozdzielczości, po cyfrowej renowacji, jakbyśmy oglądali premiery kinowe (jeszcze raz podaję namiary na to <a href="https://www.piecsmakow.pl/lista.do?idc=184&mid=1465" target="_blank">magiczne miejsce</a>).</p><p style="text-align: justify;"><span style="font-size: x-small;">[Wszystkie grafiki użyte w niniejszym artykule pochodzą z materiałów prasowych udostępnionych na stronie festiwalu Pięć Smaków]</span></p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-18567680522546890762023-11-18T21:10:00.000+01:002023-11-18T21:10:37.404+01:00 OGNIEM I MIECZEM (1962). Winnetou w roli Skrzetuskiego...<div><b>Col ferro e col fuoco</b> (1962 / 112 minut)</div><div>anglojęzyczne tytuły: <i>Invasion 1700</i>, <i>With Fire and Sword</i></div><div><i>________________________________________________________________</i></div><div><i><br /></i></div><div>reżyseria: Fernando Cerchio & Sergio Bergonzelli </div><div>scenariusz: Ugo Liberatore & George St. George</div><div>adaptacja: Ugo Liberatore & Remigio Del Grosso & Enrico Ribulsi</div><div>pierwowzór: Henryk Sienkiewicz <span style="text-align: justify;">–</span> <i>Ogniem i mieczem</i> (powieść, wyd. 1884)</div><div>________________________________________________________________</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></div><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4JXt7mXUSspaybzZPvKOTdKsp0LA2qLecQt6UMCO5e4IHH2BwuumTg5VPMgO1EluNlsaNwJLLvlBhO1kypvTJWgoYN4ShFATknZQkcSlDO5cQykdTuqmg-P3d_ykmFQWc3FJq_TfiAULSmQXBCGBjIlvx-yTsVIHd1H3CPqrCa8w1XcUitI1NO2vuLGdg/s1492/Invasion%201700.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1492" data-original-width="1000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4JXt7mXUSspaybzZPvKOTdKsp0LA2qLecQt6UMCO5e4IHH2BwuumTg5VPMgO1EluNlsaNwJLLvlBhO1kypvTJWgoYN4ShFATknZQkcSlDO5cQykdTuqmg-P3d_ykmFQWc3FJq_TfiAULSmQXBCGBjIlvx-yTsVIHd1H3CPqrCa8w1XcUitI1NO2vuLGdg/s320/Invasion%201700.jpg" width="214" /></a></div>
<p style="text-align: justify;">Napisana w trakcie zaborów, po klęsce powstania styczniowego, Trylogia Henryka Sienkiewicza miała na celu przywrócenie nadziei i otuchy wymęczonemu i zniewolonemu narodowi. Dlatego realia historyczne pisarz uczynił tłem dla efektownych przygód i czynów bohaterskich. To tłumaczy poniekąd zainteresowanie Sienkiewiczowską literaturą poza granicami Polski. Wprawdzie istnieje tylko jedna zagraniczna adaptacja Trylogii, ale to może wynikać z tego, że poniosła w kinach sromotną porażkę i w związku z tym zaprzestano dalszych prób. Mowa o nakręconej w Jugosławii przez Włochów ramotce <i>Col ferro e col fuoco</i> (1962) na motywach pierwszej części Trylogii pt. <i>Ogniem i mieczem</i>, wydanej po raz pierwszy w 1884 roku.</p><span><a name='more'></a></span><p></p><p style="text-align: justify;">Film powstał w okresie popularności włoskiej odmiany kina przygodowo-kostiumowego, zwanego peplum – odkąd ogromny sukces odniósł <i>Herkules</i> (<i>Le fatiche di Ercole</i>, 1958, reż. Pietro Francisci), makaroniarze kuli żelazo, póki gorące. I w tej kuźni powstało mnóstwo filmów, które opowiadały o wydarzeniach sprzed wieków, a ich źródłem były nie tylko powieści historyczne, lecz także mitologia, Biblia, sagi rycerskie i nordyckie, właściwie wszystko, co wiąże się z wyobrażeniami współczesnych ludzi na temat dawno minionych czasów. Jednym z reżyserów współtworzących ten nurt był Fernando Cerchio, mający w dorobku historię z czasów starożytnego Egiptu: <i>Nefertiti, królowa Nilu</i> (1961) z Jeanne Crain i Vincentem Price’em. To jemu powierzono realizację <i>Ogniem i mieczem</i>. Drugim reżyserem, odpowiedzialnym za sekwencje bitewne, został Sergio Bergonzelli, twórca <i>Nowej misji korsarza</i> (1966), która trafiła do polskich kin w 1971 i odniosła sukces tylko trochę mniejszy od komedii Tadeusza Chmielewskiego <i>Nie lubię poniedziałku</i>.</p><p style="text-align: justify;">Akcja <i>Ogniem i mieczem</i> toczy się w okresie powstania Chmielnickiego (1648–1657), kiedy to Kozacy zaporoscy i Tatarzy krymscy stoczyli liczne bitwy przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Głównym bohaterem opowieści jest Jan Ketusky (Pierre Brice), pułkownik husarski i namiestnik księcia Jeremiego Wiśniowieckiego (Nerio Bernardi). Zmierzając do twierdzy Kudak, gdzie ma objąć dowództwo, zatrzymuje się w Łubniach, aby przekazać wiadomość dla podpułkownika kozackiego Bohuna (John Drew Barrymore). Spotyka dwóch szlachciców – polskiego barona Zagłobę (Akim Tamiroff) i litewskiego rycerza Longinusa (Bruno Nessi). Razem wyruszają w dalszą drogę po stepie (a tak naprawdę po zalesionych obszarach Jugosławii). Kolejny postój ma miejsce w Rozłogach, gdzie bohater zakochuje się w Helenie (Jeanne Crain), a także poznaje swojego rywala, podpułkownika Bohuna.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiixf2_gXnEsfFJqCq0QnaEYqbWJcJWHMJMo42qeEP_aabLJxqXQUPvhBCgdsqcloPIacN2LhnPHc_zvhM2KMECiJiQ9CM21CDr0TWqLItjuK_N9cM21SQS6l2UaSuSbHMJafc53kihn7saudkW9Xa7E0BcAbC15JpahK-8_-iK5fu98E3TMxNs4t4llTy_/s1280/Ogniem%20i%20mieczem%20(3).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiixf2_gXnEsfFJqCq0QnaEYqbWJcJWHMJMo42qeEP_aabLJxqXQUPvhBCgdsqcloPIacN2LhnPHc_zvhM2KMECiJiQ9CM21CDr0TWqLItjuK_N9cM21SQS6l2UaSuSbHMJafc53kihn7saudkW9Xa7E0BcAbC15JpahK-8_-iK5fu98E3TMxNs4t4llTy_/w640-h360/Ogniem%20i%20mieczem%20(3).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">W książce <i>Rarytasy, niewypały i kurioza</i> (Perły Kina. Tom 5) Zygmunt Kałużyński bardzo krytycznie opisał ekranizację <i>Ogniem i mieczem</i> (1999) dokonaną przez Jerzego Hoffmana, przy okazji chwaląc jednak włoską wersję obejrzaną na festiwalu w Pesaro. Swoją opinię sformułował w taki sposób:</p><p style="text-align: justify;"></p><blockquote style="text-align: justify;">Ośmielę się powiedzieć, że może nie miał on wagi kulturalnej, lecz był lepszy od naszego jako kino, po prostu jako samo kino. Realizatorzy nie musieli się liczyć ani z szacunkiem dla klasyka, ani ze względami politycznymi. Była to dla nich czysta fantazja […], o Ukrainie zapewne nie słyszeli i szło im tylko o spektakl. Bohun był tak obrzydliwy (rzucał nożami w plecy przeciwników), że tylko napluć i gdy wreszcie poszedł na przemiał, bo poszedł, zleciał nam kamień z serca. Helenę grała aktorka amerykańska, skądinąd wybitna, Jeanne Crain. Zachowywała się jak Fay Wray w łapach King Konga: wrzeszczała, krzyczała, ryczała, kwiczała, piszczała, drapała, gryzła, kopała, rzucała się od ściany do ściany i demolowała całe wnętrza. Naszej Scorupco nie było wolno, bo przyszła małżonka Skrzetuskiego była obowiązana zachować się godnie i z polityczną poprawnością.</blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Co do oceny postaci Heleny pan Kałużyński zdecydowanie przesadził, nie jest to rola aż tak bardzo dynamiczna. Jest może jedna scena, w której widać jej buntowniczy charakter, kiedy wypowiada słowa skierowane do Bohuna: „Powietrze, którym oddychasz, jest pełne jęków tych, których zamordowałeś. Twoim przeznaczeniem jest błąkać się cały czas po ziemi, dopóki nie oszalejesz na wspomnienie swych zbrodni”. To tylko przebłysk, który daje nadzieję na rozwój postaci, lecz ten płomień szybko gaśnie i Helena okazuje się bezbarwną figurą, klasycznym ozdobnikiem będącym elementem miłosnego trójkąta, wyróżniającym się anielską urodą. Samo w sobie nie jest to wadą, gdyż tego typu kino, podobnie jak tego typu literatura, oparte jest na silnych męskich charakterach, które toczą pojedynki, biorą udział w bitwach i przeżywają ekscytującą przygodę. Kobieta jest tylko częścią tej przygody, tak samo istotną jak malownicze krajobrazy i ma właściwie ten sam cel – uatrakcyjnić film wizualnie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_65M_x6XdB4X22UpOhv8k6fFtkCQTpsTAgYZ5wu-VSajTB2DTu-wvf6h7XCU9hTawuUz4SRDSsBNkUB_MOCyRs2VuBAz8bACovZ3nN-PEVEIOc3TDj-bx55kDx293AOB6lF5t18y97i9lKYORjN08JIPXtVT18pTXoR7yin0ZzGlY4S5l5nnGZBQe1QXn/s1449/Ogniem%20i%20mieczem%20(2).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="815" data-original-width="1449" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_65M_x6XdB4X22UpOhv8k6fFtkCQTpsTAgYZ5wu-VSajTB2DTu-wvf6h7XCU9hTawuUz4SRDSsBNkUB_MOCyRs2VuBAz8bACovZ3nN-PEVEIOc3TDj-bx55kDx293AOB6lF5t18y97i9lKYORjN08JIPXtVT18pTXoR7yin0ZzGlY4S5l5nnGZBQe1QXn/w640-h360/Ogniem%20i%20mieczem%20(2).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Tematyka dzieła i jego literackie źródło sprawiają, że jest to ciekawostka przede wszystkim dla polskich widzów. Znajomość pierwowzoru i rozeznanie w realiach historycznych epoki powodują, że punkt ciężkości przy ocenie filmu zwykle położony jest na niezgodność ze źródłami. O wiele uczciwsze podejście moim zdaniem to próba oceny w kontekście włoskiego kina przygodowego. W pierwszej połowie lat 60. Włosi stworzyli niezliczoną ilość produkcji, które przenosiły widzów w odmienne światy. Po kinowych ekranach rozpanoszyli się piraci, wikingowie, Osmanowie, Mongołowie, przedstawiciele starożytnych cywilizacji, bohaterowie mitów, legend i kanonu biblijnego, a także m.in. Ursus z <i>Quo vadis</i> Henryka Sienkiewicza. Nie liczyły się realia historyczne, tylko przygoda. W związku z powyższym nie mamy tu do czynienia z błędami historycznymi czy niezrozumieniem książki, lecz celową infantylizacją na potrzeby filmowego spektaklu.</p><p style="text-align: justify;">Istnieje duże prawdopodobieństwo, że powieść Sienkiewicza została wybrana do adaptacji nie z powodu postaci Skrzetuskiego. Droga, jaką przechodzi ten bohater, nie ma zbyt wielu interesujących punktów, o wiele ciekawsze są postacie drugoplanowe, np. Longinus, który do nurtu peplum pasuje idealnie. Możliwe, że nie uśmiercono Litwina właśnie dlatego, aby w razie sukcesu dać mu osobny film. W dodatku scenarzyści dali Longinusowi podwójny happy end – nie tylko zdobywa miłość dziewczyny, lecz także dołącza do husarii, elitarnego oddziału wojskowego, o czym zresztą marzył. To jest materiał na bohatera serii filmowej, takiej jaką otrzymał wspomniany Ursus. Ale żeby to się sprawdziło, musiałby go zagrać ktoś pokroju Steve’a Reevesa lub Gordona Scotta, a nie anonim, jakim był Bruno Nessi.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpnGcUjYYxqFVhVHDh92O_GN_1pPcDdMnZGj0w9svWHbuGLEyKzD_WCOVCz5WolGv-NTXnvzxIOespaWC0C3nm7GDM8sAEyq48Wxa5iTVz-rUBDfx3jdNxQveBFk3DCNtsh7FFjQ7h3ZN-v1JC0_sJiaQSiDfmFJZl3jTocUObjA_VL24_KBDKXQ1O9dnR/s1280/Ogniem%20i%20mieczem%20(1).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpnGcUjYYxqFVhVHDh92O_GN_1pPcDdMnZGj0w9svWHbuGLEyKzD_WCOVCz5WolGv-NTXnvzxIOespaWC0C3nm7GDM8sAEyq48Wxa5iTVz-rUBDfx3jdNxQveBFk3DCNtsh7FFjQ7h3ZN-v1JC0_sJiaQSiDfmFJZl3jTocUObjA_VL24_KBDKXQ1O9dnR/w640-h360/Ogniem%20i%20mieczem%20(1).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">W postać Bohuna wcielił się John Barrymore Jr (syn aktorskiej legendy, ojciec Drew) i w tym wydaniu jest to odrażający złoczyńca, który inaczej niż w powieści musi za swoje zbrodnie zapłacić śmiercią. Pan Zagłoba otrzymał twarz Akima Tamiroffa, mistrza drugiego planu, dwukrotnie wyróżnionego nominacją do Oscara. Oko szlachcica przykrywa opaska, co jest uzasadnione tym, że w książce jest wzmianka o bielmie na oku. Trudno jednak zrozumieć decyzję o uśmierceniu tego bohatera – najwidoczniej Ponury Żniwiarz skosił go dla równowagi, bo Longinus mu się wywinął i musiał go kimś zastąpić. Kobiecą gwiazdą została natomiast Jeanne Crain, amerykańska aktorka, która nie zrobiła w swoim kraju wielkiej kariery, więc dla urozmaicenia filmografii stała się częścią włoskiego przemysłu filmowego. Z kolei do czołowej roli męskiej, Jana Skrzetuskiego, zaangażowano francuskiego aktora Pierre’a Brice’a, który pozostał jeszcze długo na planie w Jugosławii, gdzie znalazł dla siebie rolę idealną – wodza Apaczów imieniem Winnetou. Odgrywał ją w 11 filmach w latach 1962–1968. Ta seria również w Polsce cieszyła się ogromnym powodzeniem.</p><p style="text-align: justify;">Włoska wersja <i>Ogniem i mieczem</i> nie zasługuje na miano klasyki filmowej, bo nawet jako reprezentant oldskulowych italo-przygodówek nie satysfakcjonuje odbiorcy. Akcja nie jest dość wartka, często razi teatralność scen atelierowych, ale i plenery nie przekonują, bo jest dość istotna różnica między ukraińskim stepem a lasami w Serbii. Jednakże kluczowe dla historii wydarzenie – obrona Zbaraża w 1649 – wygląda nieźle pod względem realizacyjnym, widać solidny budżet w to włożony. Nie rozumiem tylko dlaczego Chmielnicki umiera w trakcie tej bitwy – czyżby filmowcy nie doczytali, że to autentyczna postać? Z kolei pułkownik Ketusky, jakby nie patrzeć główny bohater, dokonuje jednego heroicznego czynu (wraz z Longinusem niszczy machiny bojowe Tatarów) i niczym więcej nie zapisuje się w pamięci. I choć fabuła, jak to bywa w tego typu produkcjach, zmierza do konfrontacji dwóch antagonistów, tutaj nie ma finału, na jaki czekają miłośnicy gatunku. O poziomie aktorstwa nie warto już mówić, bo we włoskich filmach z międzynarodową obsadą aktorzy są zazwyczaj dubbingowani. Omawiana produkcja zestarzała się wraz z końcem ery peplum (1964 r.), nieco dłużej przetrwała ścieżka muzyczna autorstwa Giovanniego Fusco i Francesco De Masiego.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-75264861484174791182023-11-10T17:38:00.001+01:002023-11-10T18:14:08.486+01:00I Wish I Was in Dixie, czyli witajcie w krainie SOUTHERN GOTHIC!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLD7WyFCeksQobP4VXHIfUWuBjQCs8XuaG8_On7LS55xHI6y5ElfkIB5XauVL6cjjkD5ZaN7DwD69NIFSTwGpKTYcWV9v5LcKTkoHbzRmfLuvL54j4boC_vs1wcV-YLwq2ABf8efcx9RtYbPy4MN1hiyGfCaTQi2tGAlcBDKJ4yIIDeq4JN-7nGGkyHUAO/s1000/The%20Beguiled%20(1971).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="1000" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLD7WyFCeksQobP4VXHIfUWuBjQCs8XuaG8_On7LS55xHI6y5ElfkIB5XauVL6cjjkD5ZaN7DwD69NIFSTwGpKTYcWV9v5LcKTkoHbzRmfLuvL54j4boC_vs1wcV-YLwq2ABf8efcx9RtYbPy4MN1hiyGfCaTQi2tGAlcBDKJ4yIIDeq4JN-7nGGkyHUAO/w640-h480/The%20Beguiled%20(1971).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Letnie upały przeminęły, ale w ten listopadowy weekend blogosfera zapłonie od słońca południowych stanów Ameryki. Opowiemy wszakże o pewnym specyficznym nurcie w historii kina, który wywodzi się z literatury takich autorów jak Erskine Caldwell i William Faulkner. <span style="text-align: left;">Southern Gothic to gatunek łączący w sobie elementy czarnego romantyzmu, naturalizmu i groteski, osadzony w regionie zwanym </span>Dixie Land (popularna konfederacka pieśń z czasów wojny secesyjnej nosi tytuł <i>I Wish I Was in Dixie</i>). Zamiast nawiedzonych gotyckich zamków mamy tu amerykańską kulturę nawiedzaną koszmarami przegranej przez Konfederację wojny. Pokłosiem powojennego kryzysu była bieda, także ta intelektualna, w wyniku której wartości kulturowe południowców tylko nieznacznie wzbogaciły się od XIX wieku. To świat przepełniony bigoterią, nienawiścią do obcych, bezcelową przemocą.</p><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Na niniejszym blogu ten gatunek był już tematem pracy zbiorowej. Ale dość dawno – siedem lat temu. W zestawieniu zatytułowanym <span style="text-align: left;"><a href="http://panorama-kina.blogspot.com/2016/08/southern-gothic-6-drog-na-poudnie.html" target="_blank">Southern Gothic. 6 dróg na Południe</a> omawialiśmy sześć tytułów, w tym m.in. </span><span style="text-align: left;"><i>Oszukanego</i> (1971) z </span>Clintem Eastwoodem, z którego pochodzi powyższy kadr. Odświeżamy więc temat, prezentując kolejną porcję południowego gotyku, tym razem siedem reprezentatywnych dla gatunku tytułów. W tym wyzwaniu jednoosobowa ekipa Panoramy Kina otrzymała wsparcie odrażającej, brudnej i złej ekipy <a href="http://savagesinema.pl/" style="text-align: left;" target="_blank">Savage Sinema</a><span style="text-align: left;">: Caliguli, </span><span style="text-align: left;">Doctora Butchera i</span><span style="text-align: left;"> </span><span style="text-align: left;">Justine</span><span style="text-align: left;">.</span></p><p style="text-align: center;"><span style="font-size: large;">* * *</span></p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">1962 – <i>Intruz</i> (<i>The Intruder</i>) – reż. Roger Corman</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Mariusz Czernic</span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsfRlJRblHpMr8b0B86DYoMQMby3sccy20engljz-bU2HRZ4cIw66wpCxJpu263mOqzLS-ej-NZuy9J97TJcLXOKDIbPSX-f4hFeiB5nJgiDw4yV1dZ55DeVhvv78xucg9gDp6yATS7u4YZbZGkwXKMubnsxj0on-AwC4zTPrFClIfBprSsjxyy0nekTJ2/s1280/The%20Intruder%20(1962).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsfRlJRblHpMr8b0B86DYoMQMby3sccy20engljz-bU2HRZ4cIw66wpCxJpu263mOqzLS-ej-NZuy9J97TJcLXOKDIbPSX-f4hFeiB5nJgiDw4yV1dZ55DeVhvv78xucg9gDp6yATS7u4YZbZGkwXKMubnsxj0on-AwC4zTPrFClIfBprSsjxyy0nekTJ2/w640-h360/The%20Intruder%20(1962).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">„Jak nakręciłem sto filmów w Hollywood i nie straciłem ani centa” – taki tytuł nosi autobiografia Rogera Cormana. Ten amerykański producent i reżyser znalazł przepis na sukces, ale w tym morzu różnych jakościowo tytułów trafił się jeden, który nie przyniósł zysku. Paradoksalnie nie chodzi o jedną z wielu kiczowatych produkcji science fiction, które nie przetrwały próby czasu. Największą porażką kasową Cormana okazał się bowiem jeden z jego najambitniejszych projektów, dzieło oceniane na ogół pozytywnie i zyskujące na wartości z upływem lat. Intruz jest zaangażowanym społecznie dramatem podejmującym kwestię integracji rasowej na Południu Stanów Zjednoczonych. Materiału dla Cormana dostarczył Charles Beaumont. Reżyser zaintrygowany jego powieścią <i>Intruz</i> (1959) zaangażował pisarza nie tylko do stworzenia adaptacji tej książki, lecz także do swojego sztandarowego projektu inspirowanego twórczością Edgara Allana Poego. Budżet <i>Intruza</i> wyniósł około 90 tysięcy dolarów i jest wspólną inwestycją reżysera i jego brata, Gene’a, bo żadne studio nie chciało wziąć tego projektu pod swoje skrzydła.</p><p style="text-align: justify;">Do fikcyjnego miasteczka Caxton przybywa Adam Cramer, który przedstawia się jako reformator społeczny działający dla organizacji Patrick Henry Society. Zauważa on, że południowcy pogodzili się z decyzją sądu nakazującą desegregację w szkołach. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego 10 czarnych uczniów ma zająć swoje miejsca w „liceum dla białych” w Caxton. Adam Cramer zauważa, że mieszkańcom się to nie podoba, ale siedzą cicho, gdyż nie chcą igrać z prawem. Na schodach gmachu sądu reformator wygłasza płomienną mowę, która ma na celu poderwać do walki tłumy. Na pytanie „Dlaczego?” odpowiada, że jest Amerykaninem i kocha swój kraj, w związku z tym chce go uczynić „wolnym, białym i amerykańskim”.</p><p style="text-align: justify;">Film w dużym stopniu opiera się na znakomitej kreacji Williama Shatnera, którego Corman wypatrzył na Broadwayu, gdzie grał u boku Anthony’ego Quayle’a w sztuce Christophera Marlowe’a <i>Tamburlaine the Great</i>. Corman nakręcił <i>Intruza</i> w rejonie Mid-South, gdzie dochodziło do podobnych lub nawet gorszych wydarzeń niż te przedstawione w filmie (np. na drzewie znajdującym się przy wspomnianym gmachu sądu powieszono wielu ludzi wskutek samosądów). Kontrowersje wokół scenariusza Charlesa Beaumonta – szczególnie jego antyrasistowski przekaz i krytyka konserwatywnych poglądów – sprawiły, że lokalni mieszkańcy wykorzystani w charakterze statystów spoglądali wrogo na filmowców. I dlatego też najmocniejszą scenę – przejazd przez miasto Ku Klux Klanu i palenie krzyża sfilmowano dopiero ostatniego dnia zdjęć już po wymeldowaniu się z motelu, by zdążyć uciec przed „linczem”. Ostatnia sekwencja filmu z wykorzystaniem huśtawki też była problematyczna i została nakręcona w trzech miastach (East Prairie, Charleston, Sikeston). </p><p style="text-align: justify;">W obsadzie jest kilku scenarzystów, m.in. William F. Nolan & George Clayton Johnson, duet odpowiedzialny za sukces dystopijnej powieści science fiction <i>Ucieczka Logana</i>. Udany występ zaliczył Leo Gordon, scenarzysta i zarazem aktor charakterystyczny cechujący się potężną posturą, o którym Don Siegel mówił, że był najstraszniejszym człowiekiem, jakiego spotkał. Gordon odbył pięcioletni wyrok w więzieniu za napad z bronią w ręku, podczas którego został postrzelony przez policję. Pracując dla kina, grał często twardzieli i pisał niezbyt ambitne scenariusze, m.in. <i>Tower of London</i> (1962, reż. Roger Corman) i <i>Tobruk</i> (1967, reż. Arthur Hiller). <i>Intruz</i> mimo porażki finansowej był bardzo potrzebnym filmem, zrobionym nie dla pieniędzy, lecz dla idei, która w tamtym okresie dopiero się kształtowała, by wkrótce rozprzestrzenić się na cały kraj. Ważnym motywem filmu jest próba uzyskania kontroli nad tłumem. Adam Cramer chce być liderem – próbuje zmienić rzeczywistość rządząc licznym zbiorowiskiem ludzi. Psychologia tłumu jest złożonym i niebezpiecznym zjawiskiem – igrał z nim Adolf Hitler i każdy wie, jak to się skończyło.</p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">1965 – <i>Miodek</i> (<i>Mudhoney</i>) </span><span style="text-align: left;">– </span></span></b><span style="text-align: left;"><b><span style="font-size: large;">reż. Russ Meyer</span></b> </span></h2><p style="text-align: right;"><span style="text-align: left;"><b><i><span style="font-size: large;">Caligula </span></i></b></span></p><span id="docs-internal-guid-76f6d902-7fff-5091-d6d0-4781d419f4bf"><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia65d5btinUS7_sKduoEjE0O3pdw6nfYeB73MG0KnmTru8YRRQRA77uz0w47TPh_10wzpZzqaKEONMBVTR7Tz32YBQJ5-ecpoeKlgN6fZHXRk-915tICQpJJzr73QIbMD09j-Z8-2S2GtgW7S27f4VfBqhCbmYd-zKJ_ZVxXum_sWmb_eirkmhIlfmbpXR/s605/Mudhoney%20(1965).png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="465" data-original-width="605" height="492" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia65d5btinUS7_sKduoEjE0O3pdw6nfYeB73MG0KnmTru8YRRQRA77uz0w47TPh_10wzpZzqaKEONMBVTR7Tz32YBQJ5-ecpoeKlgN6fZHXRk-915tICQpJJzr73QIbMD09j-Z8-2S2GtgW7S27f4VfBqhCbmYd-zKJ_ZVxXum_sWmb_eirkmhIlfmbpXR/w640-h492/Mudhoney%20(1965).png" width="640" /></a></div><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Russa Meyera oda do sielskiego Południa. No, może nie takiego sielskiego. I niekoniecznie oda. Znacząca jest tu już jedna z pierwszych scen, w której pijaczyna poniewiera w amoku swoją żoną. To Sidney Brenshaw (znany również z </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Lorny</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> [1964] Hal Hopper), zmora miasteczka Spooner w stanie Missouri. Jego żona, Hannah (Antoinette Cristiani), cierpliwie znosi wybryki małżonka, ale kiedy do mieściny przybywa Calif McKinney (John Furlong), były skazaniec, kobieta poczyna robić doń maślane oczy. Calif zatrudnia się u Brenshawów jako złota rączka, co zapoczątkuje narastający konflikt pomiędzy nim a nieobliczalnym Sidneyem.</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Południowcy u Meyera to zgraja bezzębnych kołtunów wiecznie uwalonych samogonem. Wyznają proste wartości – o ile można to w ogóle nazwać „wartościami” – i są podatni na manipulacje. Na przykład ze strony lokalnego kaznodziei, który wiecznie prawi kazania o ogniu piekielnym, poucza i nawraca, choć sam niejedno ma za uszami. Za to południowe kobiety – zupełnie inna śpiewka. Dominują urodziwe blondwłose wampy o – u Meyera rzecz wiadoma – obfitych biustach. Oprócz statecznej Hannah będą to córki Maggie Marie (Princess Livingston): Clara Belle (Lorna Maitland) i niema Eula (Rena Horten), bezpruderyjne i zawsze skore do igraszek z płcią przeciwną. Dla takich niewiast warto udać się do pogrążonego w Wielkim Kryzysie Missouri, nawet jeśli poza tym to jedno wielkie bagno pełne prostaków i chlejusów. Meyer fabułę filmu oparł na powieści </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Streets Paved with Gold</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> autorstwa Raymonda Fridaya Locke'a i – jak sam później przyznawał – na moment ubzdurał sobie, że jest „Erskine Caldwellem, Johnem Steinbeckiem i George'em Stevensem w jednej osobie”.</span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Późniejszy twórca </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Beyond the Valley of the Dolls</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> (1970) gani tu warcholstwo, hipokryzję i religijny fanatyzm, jednocześnie na piedestał wynosząc skromność, pokorę i czystą miłość, ale nie byłby przy tym sobą, gdyby nie ubrał tych wszystkich kwestii w eksploatacyjne fatałaszki. Aktorki od czasu do czasu (choć nie tak często, jak we wczesnych </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">nudie cuties</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> reżysera, a już na pewno nie tak często, jak w jego filmach z lat 70.) świecą cyckami, jest gwałt, pijacki obłęd, morderstwo i wściekła tłuszcza dokonująca linczu. Wszystko to ukazane z użyciem niewielkiego budżetu, ale rzecz nadrabia właściwą Meyerowi wirtuozerią, gdy przychodzi do pracy kamery i montażu. Dobrze spisuje się również obsada, ze szczególnym uwzględnieniem Hoppera, Stuarta Lancastera (poczciwy wuj Lute Wade), Cristiani i Franka Bolgera (wielebny Hanson). Po seansie zaś mamy wrażenie, jakbyśmy spędzili półtorej godziny na weselu w towarzystwie wieśniaków co pięć minut walących kolejną lufę „na drugą nóżkę”. Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami było klepanie po mordzie, bluzgi i finalny kac-moralniak.</span></p><div><span face="Arial, sans-serif" style="font-size: 11pt; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></div></span><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: medium;">1970 – <i>Prawo gwałtu</i> (<i>The Liberation of L.B. Jones</i>) – reż. William Wyler</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Mariusz Czernic</span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2PXh4P362uaQ1y6b0yw_e9Zkt0_oXHQ3U2MPBszeVWytkgEqCuibskFCoFXjYqMp-7bEKfEWMcXHpRTPxDWLNjL70xI2G7YGDA9nmv-xQz-aJrVF_U08tNy1dxaeBb2GybqrVDQI_rUJKKFEHA23yrmRD2zyn_b_VuCPLWa_bDRW8QBM6Pkut4GI_LrdW/s800/The%20Liberation%20of%20L.%20B.%20Jones%20(1970).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="433" data-original-width="800" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2PXh4P362uaQ1y6b0yw_e9Zkt0_oXHQ3U2MPBszeVWytkgEqCuibskFCoFXjYqMp-7bEKfEWMcXHpRTPxDWLNjL70xI2G7YGDA9nmv-xQz-aJrVF_U08tNy1dxaeBb2GybqrVDQI_rUJKKFEHA23yrmRD2zyn_b_VuCPLWa_bDRW8QBM6Pkut4GI_LrdW/w640-h346/The%20Liberation%20of%20L.%20B.%20Jones%20(1970).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Niespełna 70-letni William Wyler, laureat trzech Oscarów i jeden z najważniejszych amerykańskich filmowców, zrealizował swój ostatni film w formie komentarza społecznego na temat stosunków rasowych panujących w Ameryce. Scenariusz napisali Stirling Silliphant (<i>W upalną noc</i>, 1967) i Jesse Hill Ford (autor literackiego pierwowzoru, <i>Wyzwolenie Lorda Byrona Jonesa</i>, 1965). Roscoe Lee Browne zagrał postać przedsiębiorcy pogrzebowego L.B. Jonesa, w rolę przyprawiającego mu rogi policjanta wcielił się Anthony Zerbe, a właściciela kancelarii prawnej pośredniczącego między dwoma stronami zagrał Lee J. Cobb. Historia ma swoje źródło w rzeczywistości – Jesse Hill Ford zainspirował się morderstwem czarnoskórego przedsiębiorcy pogrzebowego, Jamesa Claybrooka, popełnionym w 1955 roku w Humboldt w stanie Tennessee (w tym mieście powstał omawiany film).</p><p style="text-align: justify;">Akcja rozgrywa się w fikcyjnym miasteczku Somerton położonym na południowym wschodzie USA, niedługo po wprowadzeniu w życie ustawy o prawach obywatelskich (1964). Ramy opowieści stanowią przyjazd i odjazd pociągu, którym podróżuje młode małżeństwo Steve i Nella Mundine (Lee Majors & Barbara Hershey) oraz czarnoskóry chłopak Sonny Mosby (Yaphet Kotto). Steve pod okiem wuja ma odbyć praktykę w założonej przez niego kancelarii prawniczej, gdzie zamierza bronić praw obywatelskich, ale jego idealizm zderza się z brutalną rzeczywistością. Z kolei Sonny ma mroczniejszą motywację – podróżując z rewolwerem ukrytym w pudełku po cygarach zamierza zemścić się na białym policjancie (Arch Johnson), który go kiedyś skatował. Stanowią oni jednak tło dla historii L.B. Jonesa, przedsiębiorcy pogrzebowego zgłaszającego się o pomoc prawną w sprawie rozwodowej przeciwko niewiernej żonie Emmie (bardzo udany występ Loli Falany).</p><p style="text-align: justify;">Dla głównego bohatera rozwód jest wyzwoleniem, a więc instytucja małżeństwa zostaje przyrównana do niewolnictwa. L.B. Jones to właściwie jedyna jednoznacznie pozytywna postać w tym filmie – jego jedyną zbrodnią jest chęć rozwodu z wiarołomną małżonką i jasno wyraża sprzeciw wobec niesprawiedliwości. Nie przypadkiem nosi on podobne personalia, co Lyndon B. Johnson, amerykański prezydent walczący z dyskryminacją rasową. Pozostali bohaterowie filmu są wątpliwi moralnie i dotyczy to nawet małżeństwa Mundine’ów, ponieważ nie wyrażają oni głośno sprzeciwu, wolą w milczeniu opuścić miasto zamiast podjąć walkę. <i>Prawo gwałtu</i> zostało przez krytyków ocenione nieprzychylnie – jako film stereotypowy i pozbawiony napięcia. Ale jak przystało na mistrza hollywoodzkich dramatów jest to dzieło nakręcone bardzo sprawnie, świetnie zagrane i celnie komentujące rzeczywistość, nawet jeśli pozbawione oryginalnych spostrzeżeń. Na fali oscarowego sukcesu kryminału <i>W upalną noc</i> (1967) powstało wiele zaangażowanych społecznie dramatów i na tym tle obraz Wylera prezentuje się jako jeden z najbardziej udanych, a nawet prekursorskich dla gatunku blaxploitation (debiutująca w nim w roli tańczącej Jelly, Brenda Sykes wkrótce stanie się gwiazdą tego nurtu).</p><p style="text-align: justify;">Jako ciekawostkę można dodać, że osiem miesięcy po premierze filmu Jesse Hill Ford, współscenarzysta i autor powieści, stał się bohaterem skandalu, gdy zastrzelił 21-letniego czarnoskórego żołnierza, szeregowego George’a Henry’ego Doaksa. Ława przysięgłych złożona z 11 białych i jednego czarnego uznała pisarza za niewinnego – na jego korzyść przemawiał fakt, że obawiał się o życie 17-letniego syna, który będąc kapitanem licealnej drużyny piłkarskiej popadł w konflikt z czarnoskórymi zawodnikami. W rzeczywistości jego ofiara była nieuzbrojona, a śmiertelny strzał padł wskutek paranoicznego charakteru pisarza. Tym samym mocny przekaz jego powieści (czarni na Południu USA nie mogą liczyć na sprawiedliwość) znalazł odzwierciedlenie w rzeczywistości, mimo iż czasy były już o wiele bardziej postępowe (proces odbył się w 1971). Tak naprawdę nawet dziś ten film nie traci na aktualności, bo wszelkie prawa człowieka są gwałcone niemal codziennie.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;">1977 – <i>Scalpel</i> / <i>False Face</i></span><span style="text-align: left;"> </span><span style="text-align: left;">– </span><span style="text-align: left;">reż. John Grissmer</span></span></b></h2><div style="text-align: right;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;"><b><i><br /></i></b></span></span></div><div style="text-align: right;"><span style="font-size: large;"><span style="text-align: left;"><b><i>Justyna Wróblewska</i></b></span></span></div><div><span><span style="text-align: left;"><br /></span></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRVxq8y8y6L1JlmLQ6RRB0Pm0rjH4jxZR3_BSqeYGiJ2eCT5p9B911s9Jj-n3CnD2vMSuomc2ISQVLQl0apuqAiOGJewkxE3mBC2XEFmqdU9dQzsN3fFSvHh6GUpSyfMd3VFRQp4wyoLC-bkpKluJeI-lsTR612W4MljC9M6DyGlehRCn7ohmRki2QlzcG/s1229/Scalpel%20(1977).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="684" data-original-width="1229" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRVxq8y8y6L1JlmLQ6RRB0Pm0rjH4jxZR3_BSqeYGiJ2eCT5p9B911s9Jj-n3CnD2vMSuomc2ISQVLQl0apuqAiOGJewkxE3mBC2XEFmqdU9dQzsN3fFSvHh6GUpSyfMd3VFRQp4wyoLC-bkpKluJeI-lsTR612W4MljC9M6DyGlehRCn7ohmRki2QlzcG/w640-h356/Scalpel%20(1977).jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Dr Philip Reynolds (Robert Lansing) jest chirurgiem plastycznym i wdowcem, którego poznajemy na pogrzebie teścia. Jak się okazuje, nieboszczyk z charakterystycznym dla siebie ironicznym humorem, nie pozostawia zięciowi nic w spadku, winiąc go za śmierć córki. Cały majątek zapisuje zaś wnuczce, Heather (Judith Chapman), która uciekła z domu nie pozostawiając żadnej wiadomości. Być może wpływ na to miała tajemnicza śmierć jej matki oraz chłopaka? Chciwy Reynolds wpada na diabelski plan odzyskania pieniędzy w momencie, gdy los stawia mu na drodze pobitą do nieprzytomności tancerkę go-go. Doktor proponuje dziewczynie układ – upodobni ją do zaginionej Heather, by ta mogła wcielić się w jego córkę i odebrać spadek po dziadku. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu gdy na miejscu pojawia się prawdziwa Heather…</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Scalpel</i> to inspirowany Hitchcockiem i <i>Oczami bez twarzy</i> (1960) southern gothic, w którym dramat psychologiczny miesza się ze sleazowym thrillerem. Myli się jednak ten, kto sądzi, że to kolejna kopia kultowych obrazów. Grissmer stworzył dzieło oryginalne, przewrotne i wypełnione czarnym humorem. Film puszcza oczko do widza już od pierwszych minut, gdy rodzina doktora wspomina „nieszczęśliwy wypadek” jego żony i chłopaka córki, a przed naszymi oczami pojawia się retrospekcja ukazująca kto tak naprawdę był sprawcą obu „wypadków”. Reynolds to bowiem psychopata ukrywający się za maską chłodnego spokoju i własnego prestiżu. Zresztą, kto w tym filmie nie sprawia wrażenia śliskiego kombinatora – niech pierwszy rzuci kamieniem! Równie dziwną postacią okazuje się też sama Heather, niesamowicie urocza i charyzmatyczna, ale niepokojąco spokojna biorąc pod uwagę okoliczności. Kto na jej miejscu, wracając do domu i spotykając w nim swojego sobowtóra, myślałby o przyrządzaniu kolacji i witał tatusia jak gdyby nigdy nic?</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Podszyta perwersją i absurdem fabuła z łatwością sprawdziłaby się we włoskim giallo. Dziwna relacja między doktorem, a jego córką i doppelgängerem posiada znamiona kazirodztwa, a sam film, choć pozbawiony mocniejszych scen gore, oddziałuje na wyobraźnię makabrycznymi podtekstami. Obraz czaruje również krajobrazami Georgii, architekturą w stylu antebellum czy scenami oddającymi atmosferę Południa (tańce i występ orkiestry podczas pogrzebu). Dodając do tego świetną grę aktorską, niepokojącą ścieżkę dźwiękową, ciekawe twisty fabularne i cyniczne zakończenie otrzymujemy błyskotliwy i godny polecenia southern gothic dla fanów czarnego humoru i odrobiny sleazu. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><span><br /></span></div><h2 style="text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><b>1990 – <i>Połyskliwa skóra</i> (<i>The Reflecting Skin</i>) – reż. Philip Ridley</b></span></h2><div><span><br /></span></div><div style="text-align: right;"><span style="font-size: large;"><b><i>Justyna Wróblewska </i></b></span></div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXQt-Pmex_4GOoKOJbObKnpWv__jEA_3SFrEEKbOdnmqq6JrA3uWJyzuMobiazorrxZFSOSBRwh2yAbbRHGt_yg2QluUqBZLnuVNcinT1w_QVNymVmZE11pBAbedkPS7JYxuKNQfP_P75Aw66q2F6rv8hboUnsejca307BXlFk9XPQv9S9sY2yNwAIrHRv/s1280/The%20Reflecting%20Skin%20(1990).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="692" data-original-width="1280" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXQt-Pmex_4GOoKOJbObKnpWv__jEA_3SFrEEKbOdnmqq6JrA3uWJyzuMobiazorrxZFSOSBRwh2yAbbRHGt_yg2QluUqBZLnuVNcinT1w_QVNymVmZE11pBAbedkPS7JYxuKNQfP_P75Aw66q2F6rv8hboUnsejca307BXlFk9XPQv9S9sY2yNwAIrHRv/w640-h346/The%20Reflecting%20Skin%20(1990).jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Lata 50., Idaho. Seth (Jeremy Cooper) żyje z rodzicami w małej mieścinie pośrodku niczego, otoczonej nieskończonymi połaciami zbóż. Jego dzieciństwo naznaczone jest rodzinnymi sekretami, wojną, na którą wyjechał jego starszy brat Cameron (Viggo Mortensen), i samotnością – w podupadającej okolicy mieszka jedynie dwóch innych chłopców w jego wieku, a rodzice nieczęsto rozmawiają z dziećmi. Spokój i monotonię przerywa seria morderstw, która rozpoczyna się od zaginięcia jednego z dzieciaków. Podejrzenia padają na ojca Setha, cichego i oderwanego od rzeczywistości Lukę, który niegdyś został przyłapany w dwuznacznej sytuacji z nieletnim chłopakiem. Jednak sam Seth zaczyna podejrzewać o to nową sąsiadkę, młodą wdowę Dolphin (Lindsay Duncan). Karmiony historiami z pulpowych powieści ojca chłopiec wierzy, że kobieta w rzeczywistości jest wampirem. Gdy po kolejnej tragedii do miasta wraca Cameron, a obiektem jego zainteresowania staje się Dolphin, zdesperowany Seth zrobi wszystko by uratować brata.</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Urodzony w Londynie Philip Ridley to człowiek wielu talentów, który rozpoczynał jako uznany malarz, kompozytor, pisał powieści i reżyserował spektakle teatralne, by pod koniec lat 80. spróbować swoich sił także w kinie. Jego pełnometrażowy debiut, <i>Połyskliwa skóra</i>, zdobył 11 międzynarodowych nagród i uznanie krytyków (film natychmiast został okrzyknięty déjà culte – już kultowym), odnosiły się do niego zespoły takie jak Coil, dziś jednak wydaje się dziełem niesłusznie zapomnianym. Inspiracją do napisania scenariusza filmu była seria obrazów American Gothic, które Ridley malował na studiach. Reżyser przeniósł na ekran swoją własną, dziecięcą wizję Stanów Zjednoczonych – mitycznej, zawieszonej w czasie krainy pełnej złocistych pól i klonów Elvisa Presleya oraz Marlona Brando. W tym celu, wraz z operatorem filmowym Dickiem Pope, wykreował scenografię wyglądającą niczym obraz, własnoręcznie malując łany zboża na żółto i filmując w najjaśniejszym świetle słonecznym.</div><div> </div><div style="text-align: justify;">Pomimo niskiego budżetu, efekt okazał się zachwycający. Miasteczko sprawia wrażenie utkanego z sennych marzeń i koszmarów. Malowniczość krajobrazu, dziecięca perspektywa i ogólna atmosfera dziwności i niedopowiedzeń zderzają się z ponurością rozpadających się domów, tragizmem ludzkich losów i bezsensownym okrucieństwem. W beztroskę słonecznego, chłopięcego lata wkrada się tragiczne samobójstwo, mroczne sekrety, opowieści o wampirach, płód znaleziony w stodole czy „czarna wołga” porywająca dzieci, z bandą złych „Elvisów” na pokładzie. Tylko które z tych elementów są prawdziwe, a które to jedynie wytwór wyobraźni?</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Połyskliwa skóra</i> to dziecko dojmującego smutku i przerażających legend. Gdy dorośli zajęci są walką o przetrwanie, rozpamiętywaniem przeszłości i zamartwianiem się o przyszłość, dzieci, pozbawione moralnego kompasu i źródła wiedzy o świecie, męczą słabsze istoty i opowiadają niestworzone historie. Rodziny przekazują sobie pokoleniowe traumy, a wieczny krąg psychologicznej przemocy odradza się na nowo. W takim punkcie tkwi właśnie Seth, surowo karany przez zgorzkniałą matkę, zaniedbywany przez ojca, będący powiernikiem przerażających historii brata czy Dolphine, a w końcu naznaczony okrutnymi tragediami jakich będzie bezpośrednim świadkiem. Bezlitosny świat dorosłych w brutalny sposób wniknie do życia chłopca serwując mu wyjątkowo okrutne coming of age.</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Ridley odmalował też interesujący portret psychologiczny dorosłych bohaterów filmu. Straumatyzowany wspomnieniami wojennymi Cameron, biorący udział w atomowych eksperymentach Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku, to cierpiący na chorobę popromienną wrak człowieka, który desperacko szuka bliskości. W jednej ze scen pokaże Sethowi zdjęcie napromieniowanego noworodka o błyszczącej skórze (stąd tytuł filmu). Zrozumienie znajdzie u Dolphine, kobiecie po przejściach, której mąż popełnił samobójstwo zaraz po ślubie. Nieszczęśliwa wdowa żyje otoczona pamiątkami po nieboszczyku, w jej domu wciąż mieszkają metaforyczne duchy przeszłości. Być może <i>Połyskliwa skóra</i> to właśnie portret Ameryki jako kraju targanego powojennym PTSD, pokoleniowymi traumami i uprzedzeniami. Całe poczucie beznadziei, cierpienie i desperacja skumulują się zresztą w ostatniej scenie filmu. Dziecięcy krzyk rozpaczy rozbrzmiewa w uszach jeszcze długo po seansie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><span><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">2005 – <i>Klucz do koszmaru</i> (<i>The Skeleton Key</i>) – reż. Iain Softley</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Kuba Haczek</span></i></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaeJYvTnqgLHOt6e6VEd5HWcNnysS0PJPinyBVVcHTlsDKZADBD8jRgpZzsirE1dAEWHDtVUa5VW9sr5EfHlJQyMAxfLSmEkf8WZWRR-EFLe9_bJld7aGEdyfeVjJAAUckRQWVTwPbmSJvxvRFsiUq2tVYpM4NdeofUTr65KKAryhpcsqXlllieW_hDY2G/s750/The-Skeleton-Key-2005-Movie-Scene-21-750x400.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="750" height="342" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaeJYvTnqgLHOt6e6VEd5HWcNnysS0PJPinyBVVcHTlsDKZADBD8jRgpZzsirE1dAEWHDtVUa5VW9sr5EfHlJQyMAxfLSmEkf8WZWRR-EFLe9_bJld7aGEdyfeVjJAAUckRQWVTwPbmSJvxvRFsiUq2tVYpM4NdeofUTr65KKAryhpcsqXlllieW_hDY2G/w640-h342/The-Skeleton-Key-2005-Movie-Scene-21-750x400.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Próbująca przepracować traumę związaną ze śmiercią ojca, opiekunka osób chorych terminalnie, Catherine (Kate Hudson), po śmierci jednego z pacjentów opuszcza hospicjum i zatrudnia się do opieki nad będącym po udarze Benem Deveraux (John Hurt), mieszkającym z żoną Violet (Gena Rowlands) w ogromnej posiadłości w Luizjanie. Pracę załatwia jej prawnik Luke (Peter Sarsgaard), reprezentujący interesy rodziny Deveraux. Opieka nad chorym Benem nie jest łatwym zadaniem, gdyż wymaga on stałej opieki, dom nie jest w najlepszym stanie, zaś Violet jest wyjątkowo niemiłym babsztylem. Mimo to Catherine nie poddaje się i powoli wchodzi w łaski właścicieli domu, poznając jednocześnie jego sekretną przeszłość. Okazuje się bowiem, że w posiadłości dochodziło do rytuałów hoodoo, które przeprowadzali kilkadziesiąt lat wcześniej pracujący tam afrykańscy służący, Mama Cecile oraz Papa Justify. Po przeprowadzeniu obrzędu z dwójką mieszkających tam dzieci czarnoskóra para została zlinczowana, zaś nad domem zawisła klątwa; wkrótce Catherine odkrywa pokój, w którym dokonywane były ceremonie i rozpoczyna własne śledztwo w sprawie udaru Bena, który łączy się z historią sprzed lat. </p><p style="text-align: justify;">Nakręcony na terenach kolonialnej plantacji Felicity tuż przed atakiem huraganu Katrina (żywioł przeszedł nad USA 2 tygodnie po premierze filmu, w wyniku czego posiadłość mocno ucierpiała), <i>Klucz do koszmaru</i> jest sprawnie zrealizowanym horrorem z dobrze poprowadzoną fabułą, której kolejne wątki dość zgrabnie zazębiają się, prowadząc do udanego finału. Podobieństwa między późniejszym o 12 lat debiutem Jordana Peele’a, <i>Uciekaj!</i>, którego fabuła była uznawana za jedną z doskonalszych we współczesnym horrorze (sic!), są aż nadto zauważalne. W obu filmach motyw walki rasowej wysuwa się w pewnym momencie na pierwszy plan i o ile w filmie Peele’a staje się szybko dominującym nad sensem historii, tak w dziele Softleya, doskonale puentuje finałowy twist. Duża w tym zasługa dobrze dobranej obsady, którą dowodzi znakomita Kate Hudson, także Rowlands i Hurt odnajdują się w swoich rolach. Amerykańska krytyka zupełnie nie poznała się na filmie, krytykując zarówno samą historię jak i jej powolne tempo. Dopisała za to widownia, dzięki której udało się uratować 40-milionowy budżet całości. </p><p style="text-align: justify;">Klimat, jaki udało się osiągnąć to efekt trzymania się podstawowych zasad gatunku, Softley nie stawia w swoim dziele na sceny jump-scare, skupiając się na nieśpiesznym budowaniu napięcia, powoli odsłaniając kolejne warstwy historii. Padający przez większą część fabuły deszcz, niedoświetlone, rustykalne pomieszczenia, małomówność bohaterów i ich tajemnice powodują, że atmosfera całości jest wyjątkowo mroczna, zaś rozwiązanie historii przejmująco dobitne. <i>Klucz do koszmaru</i> to <i>southern gothic horror</i> we współczesnym wykonaniu, który nie męczy i zaprząta uwagę widza przez pełne 100 minut. A to już wystarczająco dużo jak na kiepskie dla gatunku lata 00.</p><h2 style="text-align: center;"><b><span style="font-size: large;">2011 – <i>Zabójczy Joe</i> (<i>Killer Joe</i>) – reż. William Friedkin</span></b></h2><p style="text-align: right;"><b><i><span style="font-size: large;">Caligula </span></i></b></p></span><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKIlzvKUz-_4By0-T0tp8d13U-yzObckwTojCw4rec4LDu9l2NUUMg8jVOC_nDaMlB1YQeDQw7r17wR6VW16yF9_yhzL5ZnJx2QWSH4M5O6iDg2wMpAea0ZpGALgg-Ls2XDR-_F_CTEnLLod3Pzqj0IOCvy1AcWRPO2HTI0lrfyJjD9l_TXgvCh6pAwsq_/s1280/Killer%20Joe%20(2011).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKIlzvKUz-_4By0-T0tp8d13U-yzObckwTojCw4rec4LDu9l2NUUMg8jVOC_nDaMlB1YQeDQw7r17wR6VW16yF9_yhzL5ZnJx2QWSH4M5O6iDg2wMpAea0ZpGALgg-Ls2XDR-_F_CTEnLLod3Pzqj0IOCvy1AcWRPO2HTI0lrfyJjD9l_TXgvCh6pAwsq_/w640-h360/Killer%20Joe%20(2011).jpg" width="640" /></a></div><p></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Drugi, po </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Robaku</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> (2006), efekt współpracy Williama Friedkina z dramaturgiem Tracym Lettsem to smoliście czarna komedia osadzona w bieda-rejonie Dallas. Bohaterem jest dysfunkcyjna rodzina „białej hołoty”, typowych rednecków mieszkających w przyczepach samochodowych, w których puszki po piwie walają się na podłodze, a jak dobrze się rozejrzeć to znajdzie się i kreska fety. Kompletny brak perspektyw, jakby to ujął jakiś polski raper. Chris (Emile Hirsch) popada w tarapaty, kiedy jego matka kradnie mu pokaźną ilość koki należącej do lokalnego bonza „Diggera” (Marc Macaulay). Teraz Chris ma zwrócić szefowi 6 tysięcy dolarów, w przeciwnym razie... wiadomo. Chłopak wpada na „genialny” plan: zleci zamordowanie swojej matki, która ma wykupioną polisę na życie w wysokości 50 tysięcy dolarów. Obiekcji nie zgłasza ani Ansel (Thomas Haden Church), były mąż przyszłej ofiary, ani jej córka Dottie (Juno Temple). Może dlatego, że Dottie pamięta, jak mamuśka próbowała w dzieciństwie udusić ją poduszką, by pozbyć się niechcianego problemu. Tak czy siak, Chris nawiązuje kontakt z Joe Cooperem (Matthew McConaughey). A Joe to naprawdę twardy sukinsyn. Nosi się z klasą, jak przystało na kowboja z Południa i jest zimny jak głaz. Joe jest policyjnym detektywem, ale po godzinach dorabia jako płatny morderca. 25 tysiaków od trupa, płatne z góry. Nieszczęsna familia przyczepiarzy rzecz jasna nie posiada takiej kwoty w zanadrzu, ale Teksańcy umieją się jakoś dogadać. Tak się bowiem składa, że Joe'mu wpadła w oko naiwna i niewinna Dottie, którą jego zleceniodawcy zgadzają się dać zabójcy w „zastaw”...</span></p><br /><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zabójczy Joe</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> to film brudny, jak – dajmy na to – kolegialny kibel w bloku socjalnym. Poza dziecinną Dottie nie uświadczymy na ekranie choćby jednej przyzwoitej osoby, gdzie nie spojrzeć tam syf i patologia. I to już od pierwszej sceny, w której możemy podziwiać bobra Giny Gershon, a ojciec wita syna słowami „znowu uderzyłeś matkę?”. Pomimo jednak nagromadzenia (a może właśnie za sprawą?) obrazów z życia degeneratów, rzecz jest nieodparcie zabawna. Wszak mamy do czynienia z bandą matołów i półanalfabetów, pośród których znienacka pojawia się najprawdziwszy hitman. O nagłej metamorfozie McConaugheya, który ze specjalisty od komedii romantycznych przeistoczył się w rozchwytywanego i poważanego aktora dramatycznego, napisano już wiele, ale większość zachwytów popłynęła w kierunku serialu </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Detektyw</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> (2014), podczas gdy prawdziwy popis facet dał wcześniej właśnie w </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Zabójczym Joe</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">. McConaughey bez skrępowania bawi się swą rolą, jego Joe to groteskowa kreatura, która z każdym pojawieniem się na ekranie kradnie cały film. Finałowe, rozciągnięte do niemal pół godziny, „przesłuchanie” w jego wydaniu, w którego trakcie każe wspomnianej Gershon uprawiać fellatio z nogą kurczaka to... cóż, jeden z najzabawniejszych, przesiąkniętych absurdem i powodujących opad szczęki momentów w historii kina. </span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"><br /></span></p><p dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;"><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Oczywiście, jak przystało na adaptację sztuki scenicznej, obraz bywa nieco statyczny i oparty jest głównie na dialogach. Ale zestaw aktorski Friedkin zebrał tu taki – bo nie tylko mowa o McConaugheyu – że całość gra jak ta lala </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Odę do radości</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> na cymbałkach. Wywrotowe, okrutne, nieuznające ograniczeń politycznej poprawności kino. Do tego stopnia, że w Stanach </span><span face="Arial, sans-serif" style="font-style: italic; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;">Joe</span><span face="Arial, sans-serif" style="font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; vertical-align: baseline; white-space-collapse: preserve;"> dostał kategorię wiekową NC-17, co praktycznie zamknęło mu drogę do szerokiej dystrybucji. Skończyło się – nie pierwszą wszak w dorobku Friedkina – rozkoszną klapą finansową i pochwałami od nielicznych krytyków, którzy film pofatygowali się obejrzeć.</span></p></div>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-9722399973476010572023-11-04T12:52:00.001+01:002023-11-04T13:03:50.406+01:00SPLAT!FILMFEST 2023. Powrót do Piekła<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHuufAyp-Ublh0JfY5Y2YnuOz7ntqEklcFpYDS-fgvbtngtE1aGQntTjKDo14DFXsf8eovXuMihhlv-iLur8xz-Piy47yKJi5PASgSIpdkI7H2_YfoDkRxiyH0dVMKa_Wh3DYsJaRzcKZ9yEb1-esLMzRx_jBXM-fA9YPFJ0vQPt_hbwIAHxu6MCZL-TNU/s1920/Pandemonium%20(Splat!%202023).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHuufAyp-Ublh0JfY5Y2YnuOz7ntqEklcFpYDS-fgvbtngtE1aGQntTjKDo14DFXsf8eovXuMihhlv-iLur8xz-Piy47yKJi5PASgSIpdkI7H2_YfoDkRxiyH0dVMKa_Wh3DYsJaRzcKZ9yEb1-esLMzRx_jBXM-fA9YPFJ0vQPt_hbwIAHxu6MCZL-TNU/w640-h360/Pandemonium%20(Splat!%202023).jpg" width="640" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Ostatni tydzień w okresie przedhalloweenowym upłynął mi na oglądaniu filmów w ramach 9. edycji Splat!FilmFest. W dniach 25-30 października spędzałem wieczory, a czasami nawet popołudnia w Kinotece w Warszawie. Choć uczestniczyłem też we wcześniejszych edycjach, także wtedy, gdy odbywały się w Lublinie, to jednak aż tak wielu tytułów nie pochłaniałem – w tym roku w ciągu sześciu dni festiwalu obejrzałem 17 pełnometrażowych filmów (spośród 32) i 11 krótkich metraży (spośród 20). Na pewno miło będę wspominał tę edycję, bo oferowała dużo dobra. Można było się pośmiać, wzruszyć, zbulwersować. Można było poznać interesujące debiuty reżyserskie oraz niesztampowe przykłady hołdowania klasykom. A także wzbogacić swoją wiedzę o ciekawostki związane z niezwykłymi zjawiskami w popkulturze (takimi jak paranoja wokół Bruce'a Lee i wokół książki <i>Michelle Remembers</i>).</p><p style="text-align: justify;">Patronat nad imprezą objął <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a> i w związku z tym napisałem dla tego serwisu pięć tekstów – trzy obszerne artykuły i dwie recenzje (korekta – Alicja Szalska-Radomska):</p><p style="text-align: justify;"><a href="https://film.org.pl/kmf/splatfilmfest-i-federacja-melies-czyli-o-promowaniu-kina-gatunkowego-na-festiwalach" target="_blank">Splat!FilmFest i Federacja Méliès, czyli o promowaniu kina gatunkowego na festiwalach</a><br /><a href="https://film.org.pl/kmf/splatfilmfest-2023-czyli-filmowe-pandemonium-edycja-dziewiata-czego-mozemy-sie-spodziewac" target="_blank">Splat!FilmFest 2023, czyli filmowe pandemonium. Czego możemy się spodziewać</a><br /><a href="https://film.org.pl/r/robactwo-krolestwo-pajakow-na-przedmiesciach-paryza" target="_blank">ROBACTWO. Królestwo pająków na przedmieściach Paryża</a><br /><a href="https://film.org.pl/r/gra-w-opetanie-kolacja-wigilijna-z-demonem" target="_blank">GRA W OPĘTANIE. Kolacja wigilijna z demonem</a><br /><a href="https://film.org.pl/kmf/wszystkie-drogi-prowadza-do-piekla-czyli-podsumowanie-9-edycji-splatfilmfest" target="_blank">Wszystkie drogi prowadzą do Piekła, czyli podsumowanie 9. edycji Splat!FilmFest</a></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-83345972458914926242023-10-31T11:57:00.001+01:002023-10-31T11:57:25.873+01:00MONDO MACABRO. Podwójny seans z okazji HALLOWEEN<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8IBhc_tp90sWXC4WzIfEHSHZbvU8b9MMmHU9jf40E5nz9OWtO7ALlPpcvtIh46eV0UMqi6P6gEm5N9ywSMq5LMwoUs0QyuMM5781ryVXdYnTU6uH3g2SWLL765cfbmttyYT1uEnnw8I876_zCfcuMNWiFGeVPH6cZxjK4yCEm_nfOZyEYB5zCjPwNw7MJ/s3264/Mondo%20Macabro.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2579" data-original-width="3264" height="506" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8IBhc_tp90sWXC4WzIfEHSHZbvU8b9MMmHU9jf40E5nz9OWtO7ALlPpcvtIh46eV0UMqi6P6gEm5N9ywSMq5LMwoUs0QyuMM5781ryVXdYnTU6uH3g2SWLL765cfbmttyYT1uEnnw8I876_zCfcuMNWiFGeVPH6cZxjK4yCEm_nfOZyEYB5zCjPwNw7MJ/w640-h506/Mondo%20Macabro.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Jugosłowiańskie kino gatunkowe reprezentują przede wszystkim filmy partyzanckie realizowane w czasie rządów prezydenta Tito, głównie w latach 60. i 70., ale w tym państwie federacyjnym powstawały także (wprawdzie nieliczne, ale jednak) filmy grozy. Chciałbym zarekomendować dwa tytuły będące jednymi z pierwszych jugosłowiańskich filmów klasyfikowanych jako horrory: telewizyjny <i><b>The She-Butterfly</b></i> (<i>Leptirica</i>, 1973) i kinowy <b><i>The Rat Savior</i></b> (<i>Izbavitelj</i>, 1976).</p><p style="text-align: justify;">Te filmy opisałem na potrzeby cyklu „Mondo Macabro” prowadzonego na stronie <b>Savage Sinema </b><span style="background-color: white; color: #4d5156; font-family: arial, sans-serif; font-size: 14px;">– </span><a href="http://savagesinema.pl/mondo-macabro-jugoslawia-the-she-butterfly-1973-the-rat-savior-1976/" target="_blank">tutaj link do tekstu</a>.</p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-88624806124566904122023-09-28T11:25:00.001+02:002023-09-28T11:25:42.078+02:00NIEZNISZCZALNI 4. Eksplozj4 przeciętności<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzhIKoHjifqqHqYH4ZWqaIO5vEBeZ-kmTn3MsVAr9tA7uLa4eHUDs4qVeUnqtQDtHjymnjkuWIrpl1JGKopghkHGSMotyasaUuiYaYp-_Ivxdm6ycJK7aSP9KzTPvAAbE1hz_tRlWq-wKB3IUwk3z-DDiivsuTVKCtdB7PeIvnl6UNeD6je5emiKRWIJI8/s1280/Expend4bles%20(2023).webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzhIKoHjifqqHqYH4ZWqaIO5vEBeZ-kmTn3MsVAr9tA7uLa4eHUDs4qVeUnqtQDtHjymnjkuWIrpl1JGKopghkHGSMotyasaUuiYaYp-_Ivxdm6ycJK7aSP9KzTPvAAbE1hz_tRlWq-wKB3IUwk3z-DDiivsuTVKCtdB7PeIvnl6UNeD6je5emiKRWIJI8/w640-h360/Expend4bles%20(2023).webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><b style="text-align: left;">Expend4bles</b><span style="text-align: left;"> (2023 / 103 minuty)</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">reżyseria: Scott Waugh</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">scenariusz: Kurt Wimmer</span><span style="text-align: left; white-space: pre;">,</span><span style="text-align: left;"> Tad Daggerhart</span><span style="text-align: left; white-space: pre;">,</span><span style="text-align: left;"> Max Adams</span><span style="text-align: left; white-space: pre;">,</span><span style="text-align: left;"> Spenser Cohen</span></p><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Jest w tym filmie scena, w której grany przez Dolpha Lundgrena snajper kilkakrotnie chybia celu, w wyniku czego złoczyńca ucieka. Podobny brak celności zaprezentowali twórcy filmu – mieli w zanadrzu kilka asów, ale zabrakło sprawnej ręki, która by doprowadziła tę akcję do sukcesu. Żarty kompletnie nie trafiły w sedno, plot twisty okazały się łatwe do przewidzenia, pędząca na złamanie karku akcja wywoływała zaś zamiast emocji jedynie wzruszenie ramion. Natomiast postacie i odgrywający je aktorzy przypominali papierowe figurki bez życia i bez charakteru. Na tym właściwie mógłbym zakończyć recenzję, ale skoro już poświęciłem swój czas na wypad do Multikina, to i rozwinę swoją opinię.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Fabuła, jak to zazwyczaj bywa w tym gatunku, nie jest zbyt skomplikowana. Ale za to stawka jest bardzo wysoka. Tajemniczy złoczyńca o azjatyckich rysach twarzy (Iko Uwais) atakuje ze swoim oddziałem zakłady chemiczne Kaddafiego w Libii. Celem jest kradzież detonatorów do broni nuklearnej, dzięki którym można wywołać trzecią wojnę światową. Aby jej zapobiec wysoko postawiony krawaciarz (Andy García) autoryzuje misję dla oddziału straceńców dowodzonych przez Barneya Rossa (Sylvester Stallone). Ten kontaktuje się ze swoim bratem Lee (Jason Statham) oraz przyjaciółmi z ekipy „Niezniszczalnych” (Dolph Lundgren & Randy Couture + nowi zawodnicy – 50 Cent & Jacob Scipio). Akcja przenosi się z Libii do Tajlandii, a następnie na lotniskowiec sunący po Morzu Andamańskim w kierunku Rosji (aczkolwiek zdjęcia realizowano w Londynie, Bułgarii i Grecji).</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkx6pS0tJk3S_Rv4CViXXjKxE99-sk9AIWAosGArO-Vhcfub_YfNfAAoeBMfAn7BPR_K9QRnSp3BXbxe83k6GP9qGyV2clvqVMD6itequcJuCf507QqMhuSU5CFVY2x0JjzG_nXjEu0E0IAT2LUQ-QZv9zIvYo5GwpKIK9IDopo7TzIm1zelAFxH8apT3J/s1500/Niezniszczalni%204%20(Jason%20&%20Sly).webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="860" data-original-width="1500" height="366" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkx6pS0tJk3S_Rv4CViXXjKxE99-sk9AIWAosGArO-Vhcfub_YfNfAAoeBMfAn7BPR_K9QRnSp3BXbxe83k6GP9qGyV2clvqVMD6itequcJuCf507QqMhuSU5CFVY2x0JjzG_nXjEu0E0IAT2LUQ-QZv9zIvYo5GwpKIK9IDopo7TzIm1zelAFxH8apT3J/w640-h366/Niezniszczalni%204%20(Jason%20&%20Sly).webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Reżyser tego filmu Scott Waugh długo pracował jako kaskader – był między innymi dublerem Andy’ego Garcíi w filmie <i>W akcie desperacji</i> (1998). Tym większa szkoda, że oddał pole do popisu grafikom komputerowym i pirotechnikom, zapominając o tym, że dla fanów gatunku liczą się przede wszystkim wyczyny bohaterów, ich fizyczność i sprawność przeciwstawiona zdobyczom techniki i efektownej scenerii (tak jak to ma ostatnio miejsce w serii <i>Mission: Impossible</i>), a nie zielonym ekranom w zamkniętym studio (co jest raczej domeną science fiction). Budżet filmu podobno zbliżył się do 100 milionów dolarów, co jest moim zdaniem absurdem – można było to zrobić znacznie taniej i o wiele lepiej.</p><p style="text-align: justify;">Dobrym pomysłem, przynajmniej dla mnie, było na etapie zapowiedzi zwerbowanie trzech azjatyckich specjalistów od kina sztuk walki. Pierwszy to Iko Uwais z Indonezji (<i>Raid</i>, <i>The Raid 2: Infiltracja</i>, <i>Przychodzi po nas noc</i>), drugim jest Tony Jaa z Tajlandii (<i>Ong-bak</i>, <i>Obrońca</i>), a trzecim – Alan Ng (Wing-Lun Ng) ze słynnej grupy The Jackie Chan Stunt Team, pełniący tutaj funkcję koordynatora kaskaderów. Mało tego, Iko Uwais i Tony Jaa stoją tu po przeciwnych stronach barykady, więc była idealna okazja do rozegrania długiej i efektownej sceny walki w stylu oldskulowych azjatyckich filmów kopanych. Mogło być pięknie, ale na każdym etapie produkcji – od scenariusza po montaż – odstawiono fuszerkę. Niekompetencję próbowano przykryć wielkimi eksplozjami, ale paradoksalnie one tylko ujawniają nadmiar CGI, co z kolei sprawia, że ogląda się to bez emocji, nie znajdując ani grama tej kampowości, jaką miały w sobie klasyczne filmy akcji.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9W5fpEaF9BREstoKPwFhKcAH8w909tmnDwbrbl3kA4BEUKUrL0MAFkLSlfwCmpO0pWOxwE3pi_q_pO8Q9FSrg53OKP4PKBTi5IGZGhjfVlMGIaQYCe1EqgQL2HgVC1_eTzm-Y4F9U8JM5-xCPnV1161GJpF0kyJnaTMC4TL30ClX-xxUUzV23PIeRoAjB/s600/Niezniszczalni%204%20(2023).webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="425" data-original-width="600" height="454" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9W5fpEaF9BREstoKPwFhKcAH8w909tmnDwbrbl3kA4BEUKUrL0MAFkLSlfwCmpO0pWOxwE3pi_q_pO8Q9FSrg53OKP4PKBTi5IGZGhjfVlMGIaQYCe1EqgQL2HgVC1_eTzm-Y4F9U8JM5-xCPnV1161GJpF0kyJnaTMC4TL30ClX-xxUUzV23PIeRoAjB/w640-h454/Niezniszczalni%204%20(2023).webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Inną rzeczą – która kompletnie nie sprawdziła się w tej historii – jest wprowadzenie wątku feministycznego. Nie jestem przeciwnikiem silnych bohaterek kobiecych i filmy z nurtu <i>girl power</i> potrafią czasem pozytywnie zaskoczyć (chętnie bym na przykład zobaczył Pom Klementieff w głównej roli w filmie akcji, bo świetnie spisała się w <i>Mission: Impossible – Dead Reckoning</i>). Niestety jednak Megan Fox w <i>Niezniszczalnych 4</i> wypadła fatalnie. Jej plastikowe aktorstwo jest tym wyraźniejsze, że ma tutaj do zagrania sceny, które wymagały odegrania zróżnicowanych emocji. I chociaż Jason Statham nie należy do wybitnych aktorów, to wypadł tu o wiele naturalniej – jest w nim więcej luzu i pewności siebie. Ale mimo charyzmatycznej osobowości nie jest w stanie obronić słabo napisanej postaci. Skoro już wspomniałem o wątku feministycznym, to można dodać, że do ekipy dołączyła jeszcze jedna twarda babka, wytatuowana Wietnamka Levy Tran. I choć nie dostała tu zbyt wiele czasu ekranowego, to warto ją zapamiętać, gdyż ma już pewne doświadczenie w sztukach walki. Trenuje filipińskie escrima, tajski boks i brazylijskie jiu-jitsu, a w roku 2019 na festiwalu Artemis Women In Action otrzymała wyróżnienie w kategorii Action Next Wave.</p><p style="text-align: justify;">Tytuł cyklu, <i>Expendables</i>, został zaczerpnięty z filmu <i>Rambo II</i> (1985), gdzie główny bohater na pytanie „Dlaczego wybrali ciebie?” odpowiedział „Bo jestem zbędny” („I’m expendable”). No i angielski tytuł czwartej części <i>Niezniszczalnych</i> okazuje się bardzo ironiczny – bo ten sequel o spisanych na straty, zbędnych, bohaterach jest kompletnie zbędnym kawałkiem kina, pozbawionym reżyserskiej finezji, nic niewnoszącym do gatunku. Szkoda szczególnie Jasona Stathama, dla którego miał to być początek nowej serii, gdzie przejąłby pałeczkę po Sylvestrze Stallone. Fatalne przyjęcie filmu w weekend otwarcia i prawdopodobne straty finansowe z pewnością wybiją z głowy producentom pomysł inwestowania w kolejny sequel.</p><p><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-44904611532891621512023-09-17T21:27:00.001+02:002023-09-17T21:32:20.507+02:00DUCHY W WENECJI, czyli Hercule Poirot w nawiedzonym domu<p style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCfnDU2BoXJsNv4oyW7I2KoOjtsAXjszLUi_Vucg287vWVvTmTCFFVb_GaDFLXXzx9FK4A5cJzYll39SsEmpqOq9nIo2nbNLQc_QcFtxqN6jzC4mv9BognktrCA-DlF32x0NwaprXlnPWJlTOzd0HvXlyK0iXB5I8yvtq8L-Rl1lXcrgIVvB6HZyTZsINO/s1200/Duchy%20w%20Wenecji%202023.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="675" data-original-width="1200" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCfnDU2BoXJsNv4oyW7I2KoOjtsAXjszLUi_Vucg287vWVvTmTCFFVb_GaDFLXXzx9FK4A5cJzYll39SsEmpqOq9nIo2nbNLQc_QcFtxqN6jzC4mv9BognktrCA-DlF32x0NwaprXlnPWJlTOzd0HvXlyK0iXB5I8yvtq8L-Rl1lXcrgIVvB6HZyTZsINO/w640-h360/Duchy%20w%20Wenecji%202023.webp" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><br /></b></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div style="text-align: left;"><b>A Haunting in Venice</b> (2023 / 103 minuty)</div><div style="text-align: left;">reżyseria: Kenneth
Branagh</div><div style="text-align: left;">scenariusz: Michael
Green na podst. powieści Agathy Christie pt. <i>Hallowe'en Party</i></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Każdy ma jakieś upiory, zarówno te realne, czyhające w ciemnych zaułkach, jak i te tkwiące głęboko w duszy, ale równie niebezpieczne, bo nie można przed nimi uciec. O tym przede wszystkim opowiada nowy film Kennetha Branagha i aby interesująco przedstawić ten temat na ekranie, scenarzysta Michael Green wraz z reżyserem ożywili postacie z powieści Agathy Christie pt. <i>Wigilia Wszystkich Świętych</i> (<i>Hallowe’en Party</i>, 1969), stylistycznie zaś nawiązali do gotyckich opowieści grozy o nawiedzonych domach. W efekcie powstało bardzo udane połączenie kryminału detektywistycznego – gatunku z natury racjonalnego – z horrorem o zjawiskach nadprzyrodzonych.</p><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Celowo napisałem wyżej „ożywili postacie z powieści” zamiast „zaadaptowali fabułę książki”, ponieważ intryga w filmie znacząco różni się od literackiego pierwowzoru. Twórcy nie ograniczyli się bowiem tylko do przeniesienia akcji z podlondyńskiej wioski Woodleigh Common do Wenecji, ale stworzyli nowe intelektualne wyzwanie dla słynnego belgijskiego detektywa. Punkt wyjścia jest podobny – do Poirota (Kenneth Branagh) zgłasza się jego przyjaciółka Ariadna Oliver (Tina Fey), popularna autorka książek kryminalnych. Jak na pisarkę przystało, posiada ogromną wyobraźnię i potrafi znaleźć 12 rozwiązań jednego problemu. W przeciwieństwie do Poirota, który z tych 12 jest w stanie wybrać jedno, bo ze zbrodnią jest jak z matematyką – tylko jedno rozwiązanie jest prawidłowe. Jak to ujęła Agatha Christie w swojej książce – Hercule Poirot przypomina komputer, bo przez cały dzień zbiera informacje, by na koniec otrzymać wynik.</p><p style="text-align: justify;">Pani Reynolds (Michelle Yeoh) – postać, która w powieści była matką ofiary – tutaj pełni zupełnie inną funkcję. Jest medium zaproszoną na halloweenowe przyjęcie w celu przeprowadzenia seansu spirytystycznego. Ariadna Oliver chciałaby ją zdemaskować jako oszustkę i dlatego zgłasza się o pomoc do słynnego Belga. Podczas imprezy dochodzi nie tylko do niesamowitych wydarzeń związanych ze spirytyzmem, lecz także dokonuje się to, co fani kryminałów lubią najbardziej – zagadkowe morderstwo. Przy okazji sam detektyw omal nie ginie, gdy próbuje przetestować swój spryt w zabawie dla dzieci – chwytaniu zębami jabłek pływających w wodzie. Piękno weneckiej architektury zostaje zastąpione grobowym wnętrzem rzekomo nawiedzonego domu. Można to porównać do opisanej w pierwowzorze literackim sytuacji, gdy zostaje nadgryzione soczyste, czerwone jabłko, a tu nagle z miąższu wychodzi robak. I podobnie jest z ludźmi – pod wytwornym kostiumem ukrywają się demony.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXoxpj1zdxOFnyNLqoxESaGiqb2p2kRhvn-K-ClT3gEY2Aq043bcHNE6qn56nYaqNRfavRbaWrvOGpO_N136ePUN6m8zswyhd6_6lleDwoh9R4kVphzW5sKJCS1Gn2Mmqv-CyjxgXCd2Ayw4fEuyOALeshZ1CgQ8haptsnL3b6ww0YPJ0OJkqOtuuuw30Y/s1000/Duchy%20w%20Wenecji%20(2).webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="563" data-original-width="1000" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXoxpj1zdxOFnyNLqoxESaGiqb2p2kRhvn-K-ClT3gEY2Aq043bcHNE6qn56nYaqNRfavRbaWrvOGpO_N136ePUN6m8zswyhd6_6lleDwoh9R4kVphzW5sKJCS1Gn2Mmqv-CyjxgXCd2Ayw4fEuyOALeshZ1CgQ8haptsnL3b6ww0YPJ0OJkqOtuuuw30Y/w640-h360/Duchy%20w%20Wenecji%20(2).webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Obserwowanie, w jaki sposób logiczny umysł belgijskiego detektywa radzi sobie ze zjawiskami wykraczającymi poza granice zdrowego rozsądku, jest (przynajmniej dla osoby piszącej te słowa) przyjemnością. I co może być kontrowersyjnym stwierdzeniem – jest to przyjemność o wiele większa niż czytanie <i>Wigilii Wszystkich Świętych</i>, jednego z najsłabszych w moim odczuciu utworów Agathy Christie. Twórcy filmu znaleźli świetny pomysł na tę adaptację. Przeniesienie akcji do Wenecji jest sprytnie pomyślane, świadczą o tym choćby słowa skierowane do Poirota: „Wenecja – wspaniały relikt powoli tonący w morzu, tak jak twój umysł bez wyzwania”. Znakomicie wykorzystano czas akcji – święto Halloween – które dało reżyserowi pretekst do wykreowania atmosfery gotyckiego horroru, czyli czegoś nowego w świecie Agathy Christie (dla Branagha nie była to jednak nowość – 30 lat wcześniej nakręcił <i>Frankensteina</i> według prozy Mary Shelley). Nie bez powodu również akcja toczy się krótko po drugiej wojnie światowej – obecność duchów można interpretować jako objawy stresu pourazowego. Znamienne są słowa głównego bohatera:</p><p style="text-align: justify;"></p><blockquote>Proszę zrozumieć, madam – przyjmę z otwartymi ramionami każdy uczciwy znak diabła, demona lub ducha. Bo jeśli jest duch, jest i dusza. Jeśli istnieje dusza, istnieje Bóg, który ją stworzył. A jeśli mamy Boga, to mamy wszystko. Znaczenie, porządek, sprawiedliwość. Ale widziałem zbyt dużo świata. Niezliczone zbrodnie. Dwie wojny. Gorzkie zło ludzkiej obojętności i dochodzę do wniosku, że nie. Żadnego Boga, żadnych duchów, żadnych mediów, które mogłyby z nimi rozmawiać.</blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Z kryminałami w stylu whodunit jest taki problem, że cała intryga służy jedynie niespodziance w finale dotyczącej tożsamości sprawcy. I tak jest właśnie z pierwowzorem literackim, gdzie dominuje dialog z dużą liczbą powtórzeń i z wyczuwalnym „zmęczeniem materiału”. W scenariuszu Michaela Greena napięcie jednak z każdą minutą rośnie, bo i dialogi nie męczą widza, sprawiają, że zagadka wydaje się jeszcze ciekawsza i zakończenie jest przez to wyczekiwane z nadzieją na otrzymanie czegoś więcej niż odpowiedzi na pytanie „kto zabił?”. I filmowcy nie zawodzą – Hercule Poirot ma tutaj głębię psychologiczną i w związku z tym wyzwanie, którego się podjął, nie pozostaje bez wpływu na jego (nomen omen) duszę.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitoJu2CVdDmMs8_FSSjR68OIvZ5cJkBgTpdw3AaziSzYLaPh_E8OPYxFc27JAJw153tuXKbgHbY81PIjJuhnQwLa6F2ZRpwb12WSysOBjVBBwAPVN6Ku8FGG6hCEy3sgL79HMdDCaxx6WOdRbQfXdZOncf7ytfzoirZug4PUcWv9gVEv_T-tfRaz_O09VH/s2048/Duchy%20w%20Wenecji.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1107" data-original-width="2048" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitoJu2CVdDmMs8_FSSjR68OIvZ5cJkBgTpdw3AaziSzYLaPh_E8OPYxFc27JAJw153tuXKbgHbY81PIjJuhnQwLa6F2ZRpwb12WSysOBjVBBwAPVN6Ku8FGG6hCEy3sgL79HMdDCaxx6WOdRbQfXdZOncf7ytfzoirZug4PUcWv9gVEv_T-tfRaz_O09VH/w640-h346/Duchy%20w%20Wenecji.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Poprzednie kinowe adaptacje książek Agathy Christie cechowały się w większości gwiazdorską obsadą, jednak w tym przypadku dobór aktorów jest bardziej przemyślany, nie chodziło bowiem o zaangażowanie jak największej liczby gwiazd. Oprócz znakomitego Kennetha Branagha na pierwszym planie świetne są szczególnie role kobiece: świeża laureatka Oscara Michelle Yeoh (<i>Wszystko wszędzie naraz</i>) w roli medium, Kelly Reilly (<i>Yellowstone</i>) w roli Roweny Drake oraz Camille Cottin (<i>Gdzie jest mój agent?</i>) wcielająca się w postać Olgi Seminoff. Dobrą energię, także w relacji z Poirotem, posiada odtwórczyni roli Ariadny – Tina Fey.</p><p style="text-align: justify;">W związku z tym filmem powieść Agathy Christie doczekała się nowego wydania, zatytułowanego tak jak film i opatrzonego wstępem opracowanym przez autora scenariusza Michaela Greena. Scenarzysta wyjaśnił w nim, dlaczego wybrał akurat tę książkę i dlaczego odszedł tak daleko od materiału źródłowego. Bez względu jednak, jakie były jego powody, efekt jest satysfakcjonujący i wbrew pozorom traktujący z szacunkiem twórczość królowej kryminału, bo udowadniający jej ponadczasowość i uniwersalność, wskazujący na ogromny potencjał do różnorakich interpretacji. <i>Duchy w Wenecji</i> to film, który już podzielił zagranicznych krytyków i z pewnością podzieli publiczność, jak to zazwyczaj bywa w przypadku adaptacji klasyki literackiej. Moim zdaniem dzieło wygrywa nad innymi obrazami z gatunku whodunit tym, że jego siła nie opiera się tylko na intrydze kryminalnej z zaskakującym zakończeniem, ale przede wszystkim na solidnie wykreowanej atmosferze grozy, dzięki której nie jest to film do jednorazowego użytku.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p></div>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-91779354426712711542023-08-20T20:45:00.000+02:002023-08-20T20:45:15.323+02:00ZIMNE OGNIE. Zło nie umiera nigdy<p><b>El fred que crema</b> (2022 / 116 minut) <br />reżyseria: Santi Trullenque<span style="text-align: justify;"> <br />scenariusz: Agustí Franch</span><span style="text-align: justify; white-space: pre;"> </span><span style="text-align: justify;">& Santi Trullenque</span><span style="text-align: justify; white-space: pre;"> na podst. sztuki teatralnej </span><span style="text-align: justify;">Agustíego Francha </span><span style="text-align: justify;"><i>Fred</i></span></p><div style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></div><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh54HVFE2AleXv_vURO9ufsXjMjtq8d3yKFTsKYhe9YEKHohPaJ9W0O8uOltkdUk2I_ObBQwd566dd3IheXIEOgfJ4u95OczALCHuNMFliFP15wxqtM8cjwk-effYGUgA1-sInWUADMaJjA3fZJ1NsNLD528nYcruCg_TX-osP4pkEjByw3Z2olDLISn_I1/s724/Zimne%20ognie%20(2022).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="724" data-original-width="499" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh54HVFE2AleXv_vURO9ufsXjMjtq8d3yKFTsKYhe9YEKHohPaJ9W0O8uOltkdUk2I_ObBQwd566dd3IheXIEOgfJ4u95OczALCHuNMFliFP15wxqtM8cjwk-effYGUgA1-sInWUADMaJjA3fZJ1NsNLD528nYcruCg_TX-osP4pkEjByw3Z2olDLISn_I1/s320/Zimne%20ognie%20(2022).jpg" width="221" /></a></div><div style="text-align: justify;">Film otwiera myśl laureata Nagrody Nobla Johna Steinbecka: „Całe dobro i heroizm zmartwychwstaną, a następnie ponownie przegrają i znów się odrodzą. Nie chodzi o to, że zło wygrywa, lecz o to, że nigdy nie umiera”. Dzieło debiutanta Santiego Trullenque’a <i>El fred que crema</i> (dosł. z jęz. katalońskiego – <i>Zimno, które płonie</i>) jest adaptacją sztuki teatralnej <i>Fred</i> (<i>Zimno</i>) autorstwa Agustíego Francha, który wraz z reżyserem przekształcił sceniczny tekst w ekscytującą filmową opowieść. Zdjęcia zrealizowano w całości w Andorze, udziałem w tej produkcji może zaś pochwalić się m.in. polski aktor Ksawery Szlenkier wcielający się w postać polskiego kryptografa uciekającego przed hitlerowcami.<span><a name='more'></a></span></div><p></p><p style="text-align: justify;">Nie dość, że twórcy musieli zmagać się z trudnymi warunkami atmosferycznymi (bo Andora jest idealna dla narciarzy, a nie filmowców), to do głosu doszła jeszcze pandemia. Po żmudnych przygotowaniach do filmu zdjęcia ruszyły w marcu 2020 roku i po czterech dniach musiały zostać przerwane z powodu Covida. Filmowcy zostawili ciężarówki ze sprzętem i elementy scenografii oraz opuścili kraj z przekonaniem, że wrócą tu za 15 dni. Wrócili jednak dopiero po siedmiu miesiącach i to w nieco zmienionym składzie. Zmieniła się m.in. odtwórczyni głównej roli – Aidę Folch zastąpiła młodsza o dziewięć lat Greta Fernández, córka wielokrotnie nagradzanego aktora Eduarda Fernándeza. Długi postój w trakcie produkcji pozwolił dopracować scenariusz, pomógł także reżyserowi pogłębić charaktery postaci, by lepiej przedstawić naturę zła i problem nienawiści przenoszonej z pokolenia na pokolenie.</p><p style="text-align: justify;">Akcja filmu osadzona jest w 1943 roku w Andorze – państwie, które w trakcie II wojny światowej oficjalnie pozostawało neutralne. Jak mówi historia, górskie szlaki w tym kraju – między Francją a Hiszpanią – okazały się drogą do wolności dla wielu żydowskich rodzin uciekających na Południe przed hitlerowskim reżimem (ale także dla ofiar frankistowskiej dyktatury uciekających na Północ). Pasują tu idealnie często cytowane przez polityków słowa „Najgorętsze miejsca w piekle są dla tych, którzy zachowują neutralność w chwilach wielkiego kryzysu moralnego”, przypisywane (raczej błędnie) Dantemu, autorowi <i>Boskiej komedii</i>.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMEvvMvy2ugH-a3HvE-d8Bwd9wveOIG08ll_80M9fRNu2ZXatqj_b4MHanpvlPYCiobUh81cKS-C6pvzPowO_tynmo9aDoN6yvwQaoYcs7AqXELSvO3GmhZeQYFOyW1J3Wq3u4XPWJ62TyGiy78-Df082t3I150SgGc2NEzYJZjd3ygXXIaqmaeEYJ9Rok/s1024/Zimne%20ognie%20(3).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="576" data-original-width="1024" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMEvvMvy2ugH-a3HvE-d8Bwd9wveOIG08ll_80M9fRNu2ZXatqj_b4MHanpvlPYCiobUh81cKS-C6pvzPowO_tynmo9aDoN6yvwQaoYcs7AqXELSvO3GmhZeQYFOyW1J3Wq3u4XPWJ62TyGiy78-Df082t3I150SgGc2NEzYJZjd3ygXXIaqmaeEYJ9Rok/w640-h360/Zimne%20ognie%20(3).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Setki Andorczyków zostało w czasie wojny „passadorami”, przemycając przez granicę uchodźców, bo największym grzechem w takiej sytuacji była bezczynność. Tak też uważa Antoni (Roger Casamajor), który od jednego z „passadorów” przejmuje małżeństwo polskich Żydów i ukrywa ich na poddaszu w skromnej wiejskiej posiadłości. Sprzeciwia się temu jego żona Sara (Greta Fernández), bo wie, że taka postawa może narazić całą jej rodzinę na niebezpieczeństwo. Bardzo ciekawie rozwijają się charaktery tych postaci – zarówno Antoni, jak i Sara przechodzą wewnętrzną przemianę. Wspólne doświadczenia sprawiają, że zupełnie inaczej kształtuje się osobowość mężczyzny i kobiety, ale w jednej i drugiej postaci tkwi dobro i zło. Dzięki temu ta relacja trzyma w napięciu i mimo panującego wokół mrozu robi się gorąco.</p><p style="text-align: justify;">Film staje się przez to w większym stopniu tragedią rodzinną niż klasycznym dramatem wojennym – relacja między dwójką głównych bohaterów jest najbardziej istotna. Nie bez znaczenia jest również fakt, że kobieta spodziewa się dziecka – instynkt macierzyński sprawia, że rośnie odwaga, by stawić czoła demonom, które zagrażają rodzinie. Ważną rolę w scenariuszu odgrywa także charakterystyczny dla thrillera motyw tajemnicy, zbrodni sprzed lat. Okazuje się bowiem, że demony skrywają się nie tylko w nazistowskiej ideologii, lecz także we własnej rodzinie. Przekazując z pokolenia na pokolenie tradycyjne zwyczaje, ojcowie zaszczepiają też negatywne wzorce, wskazują, kto jest wrogiem rodziny, co skutkuje tym, że nienawiść i wywołane nią zło nie są w stanie umrzeć. „Nienawiść jest jednym z podstawowych filarów wszystkich rodzin. Jest dziedziczona” – tak mówił reżyser i choć nie mogę się z nim całkowicie zgodzić, to z pewnością jest w tym zdaniu ziarno prawdy.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1SQdAkAQdknoLWLRfFC1xFEI3pvIoQ88d9Yn6nFmisKahWLAtKcn8hflmA0TvVak_ngZENl7GuNlpIjZO3oQjsmvRuRtjUhuXXFemrsgB0qqO33UwAz8dXN1A6KtjQWWtsffJkNr35E-_j8EtMCco1F8dXOj7B4a3kPMEUx-99HFzZ8dUsnZRwNpWfx3W/s1840/Zimne%20ognie%20(2).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1228" data-original-width="1840" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1SQdAkAQdknoLWLRfFC1xFEI3pvIoQ88d9Yn6nFmisKahWLAtKcn8hflmA0TvVak_ngZENl7GuNlpIjZO3oQjsmvRuRtjUhuXXFemrsgB0qqO33UwAz8dXN1A6KtjQWWtsffJkNr35E-_j8EtMCco1F8dXOj7B4a3kPMEUx-99HFzZ8dUsnZRwNpWfx3W/w640-h428/Zimne%20ognie%20(2).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Santi Trullenque widział w głównej bohaterce postać z baśni o Czerwonym Kapturku. Gdy kobieta zaczyna zdawać sobie sprawę, że ma do czynienia z wilkiem w ludzkiej skórze, podejmuje z nim walkę. Bo wilka nie da się poskromić, trzeba go zabić. To jest ten wyjątek, gdy zabijanie jest równoznaczne z czynieniem dobra. Fabuła filmu bardzo przypomina <i>Przeprawę</i> (<i>The Passage</i>, 1979) J. Lee Thompsona, gdzie Anthony Quinn przeprowadzał przez Pireneje cennego naukowca z rodziną, a w ślad za nimi podążał Malcolm McDowell wcielający się w postać bezwzględnego esesmana. W omawianym dziele mamy podobnie wykreowanego złoczyńcę – jest on odegrany z dużą przesadą, wręcz karykaturalnie, co ma swoje uzasadnienie. Lars Günther (Daniel Horvath) – bo tak ów złoczyńca się nazywa – burzy spokój mieszkańców, przypominając już nie dzikie zwierzę, lecz bestię, gdyż zabija nie dla pożywienia, ale dla zaspokojenia żądzy krwi. Aktorska szarża wysłannika III Rzeszy ma na celu podkreślenie, jak wielkim szaleństwem jest prześladowanie ludzi za ich pochodzenie.</p><p style="text-align: justify;">Omawiany film znalazł się wśród czterech najlepszych filmów roku nominowanych do katalońskiej nagrody filmowej – Nagrody Gaudiego. Dzieło trwa niecałe dwie godziny, ale jest zrobione na tyle sprawnie, że nie odczuwa się nudy, tym bardziej że nie brakuje tu emocjonalnych i pełnych napięcia scen. Kilka sugestywnych momentów może być dla widza niekomfortowych i z pewnością zapadnie w pamięć, jak np. amputacja nogi, gwałt czy scena porodu. Kluczowy jest także fragment, w którym Marian (Ksawery Szlenkier) orientuje się, że został okradziony, ale nie chodzi o kradzież pieniędzy, lecz notesu.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiCTQgCFjrjwvXjVqNSck5BS1NgTLAM8qtwocMv-25IwlCVEEp6gN7SUHOzWvlV3PC5lEdTsmhhH04KxbHdG5fkpkI4G6MEaMaJJGKrPdR5raBV3XRAPjW6b3Yy2J3ef6ZZaLyp3kGXueNHbftQRYocmZWEUiluw86TdkGKoO-EGXDbBXllGgBdAcyUEfH/s1024/Zimne%20ognie%20(4).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="429" data-original-width="1024" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiCTQgCFjrjwvXjVqNSck5BS1NgTLAM8qtwocMv-25IwlCVEEp6gN7SUHOzWvlV3PC5lEdTsmhhH04KxbHdG5fkpkI4G6MEaMaJJGKrPdR5raBV3XRAPjW6b3Yy2J3ef6ZZaLyp3kGXueNHbftQRYocmZWEUiluw86TdkGKoO-EGXDbBXllGgBdAcyUEfH/w640-h268/Zimne%20ognie%20(4).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Niewątpliwym atutem jest sceneria – ujęcia Andory w jej najmroźniejszym okresie. Niemal czuje się zimno, które jest równie niszczycielskie, co ogień – przenika skórę i kości, spala od wewnątrz „przewody” odpowiedzialne za uczucia. Ten szorstki spektakl cechuje się również wiarygodnym aktorstwem, szczególnie Sara w interpretacji Grety Fernández jest doskonale zniuansowana. Aktorka za pomocą spojrzeń i gestów potrafiła przekonująco przedstawić wewnętrzną walkę, konflikt między moralnością a interesem własnym, który prowadzi do zmian w charakterze, sprawia, że bohaterka dojrzewa do nowej roli. <i>Zimne ognie</i> to kino czerpiące z gatunkowych wzorców – kina wojennego, thrillera i westernu. Reżyser przyznawał się do tych inspiracji, nie udawał, że są tu ukryte wielkie ambicje i oryginalne koncepty (pomimo tego pomysł ukazania Andory w czasie II wojny światowej można uznać za nowatorski). Dzięki pracy w naturalnych plenerach, a także przez potraktowanie roboty filmowej jako wielkiej przygody oraz fizycznego i psychicznego wyzwania, Santi Trullenque osiągnął tu efekt porównywalny np. do filmów Wernera Herzoga.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-23222487133961666012023-07-15T20:22:00.001+02:002023-07-15T20:23:23.166+02:00KOBRA (1974). Gdyby Sylvester Stallone był Japończykiem...<p><b>Okore dokuhebi mokugeki-sha o kese</b> <br />data premiery: 16 lutego 1974 <br />czas trwania: ok. 90 minut <br />scenariusz i reżyseria: Umeji Inoue</p><p style="text-align: center;"><b>Tekst napisany dla serwisu <a href="http://savagesinema.pl/" target="_blank">Savage Sinema</a></b></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRTn4FuprBGhFjYk0V-mnPGtH17pYESVYI7LShdHIXcXdO7i-TP_yReCdF3Rve8G84fNI6E-zZq4y-IULqKTYJ8Q7fggKgAqWauRW8cqyWouR_YgSHngyntdEvr4COiDCo--McxhKEhdjVBkVszyJHAnlnxaHM2b6aCzjVKBOrNNDsRUzXPgNYHe1jiF6w/s1144/Kobra%20(6).png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1144" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRTn4FuprBGhFjYk0V-mnPGtH17pYESVYI7LShdHIXcXdO7i-TP_yReCdF3Rve8G84fNI6E-zZq4y-IULqKTYJ8Q7fggKgAqWauRW8cqyWouR_YgSHngyntdEvr4COiDCo--McxhKEhdjVBkVszyJHAnlnxaHM2b6aCzjVKBOrNNDsRUzXPgNYHe1jiF6w/s320/Kobra%20(6).png" width="224" /></a></div><div style="text-align: justify;">„Jesteś chorobą, a ja lekarstwem” – mówił grany przez Sylvestra Stallone’a tytułowy bohater filmu <i>Cobra</i> (1986). Równie skuteczną kurację zafundował bandytom jego japoński odpowiednik, który działał na ulicach Tokio w latach siedemdziesiątych. Wspomniany kultowy klasyk ze Stallone’em jest oficjalnie adaptacją książki <i>Fair Game</i> autorstwa Pauli Gosling, znanej też pod tytułem <i>A Running Duck</i> (wyd. 1978). Nieoficjalnie jednak – jak pisał m.in. Sławomir Zygmunt w „Leksykonie filmów wschodnich sztuk walki” – <i>Cobra</i> (1986) w reż. George’a P. Cosmatosa to remake japońskiego filmu karate, którego scenarzystą i reżyserem był Umeji Inoue.</div><p></p><p>(...)</p><p style="text-align: justify;">Japoński reżyser Umetsugu (Umeji) Inoue to jeden z najpłodniejszych filmowców w powojennej historii japońskiego kina, mający doświadczenie w pracy we wszystkich sześciu największych wytwórniach w swojej ojczyźnie (Shintoho, Nikkatsu, Toho, Daiei, Toei i Shochiku). Mało tego, nakręcił 17 filmów dla hongkońskiego Studia Shaw Brothers. W sumie przypisuje mu się ponad 110 filmów kinowych i ponad 150 telewizyjnych. <i>Kobra</i> została wyprodukowana przez Shochiku (Studio Ofuna w Tokio) i miała premierę dwa tygodnie po nakręconym dla Kompanii Toei <i>Ulicznym wojowniku</i> (1974, reż. Shigehiro Ozawa) z niezapomnianym występem Sonny’ego Chiby. Film Umejiego Inoue nie odniósł tak wielkiego międzynarodowego sukcesu i nie trafił do żelaznego kanonu kina sensacyjnego, ale to dzieło godne poświęcenia mu czasu. Jest rozegrane w ciekawych lokacjach (wykraczające poza wielkomiejską dżunglę), solidnie dopracowane pod względem scen akcji i pojedynków karate, ale też dość intrygujące w formie, przykuwające uwagę swoim dynamicznym stylem i bezkompromisową przemocą.</p><p style="text-align: center;"><b>Całość można przeczytać <a href="http://savagesinema.pl/kobra-1976/" target="_blank">pod tym linkiem</a>.</b></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-32829407616267104802023-07-07T10:33:00.010+02:002023-07-07T10:39:03.195+02:00ABC MOVIE OF THE WEEK (1969–1975). Wybór najciekawszych filmów tygodnia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBEXDpEnDNSSf-fHDLGjYQYOnzAELqV81QMMRpMMDQqbT3e3QpGtBb5HLWEIKiHWmY8vBkGOD48Gttk-15uaGiHhdA_4nA1qCwYhfOkqPIZq4E24bkR2Gmj1wgC73bkai6sZPyWUH3m8sdx2Qz321sQLP93E5HUdg8WLZMdRREm9EQwjoHQgIVwVbAgjQP/s900/ABC%20Movie%20of%20the%20Week%20(1969-75).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="580" data-original-width="900" height="412" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBEXDpEnDNSSf-fHDLGjYQYOnzAELqV81QMMRpMMDQqbT3e3QpGtBb5HLWEIKiHWmY8vBkGOD48Gttk-15uaGiHhdA_4nA1qCwYhfOkqPIZq4E24bkR2Gmj1wgC73bkai6sZPyWUH3m8sdx2Qz321sQLP93E5HUdg8WLZMdRREm9EQwjoHQgIVwVbAgjQP/w640-h412/ABC%20Movie%20of%20the%20Week%20(1969-75).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Starych, zapomnianych filmów warto szukać nie tylko wśród kinowych produkcji, bo także telewizja miała ciekawe koncepcje, które przy solidnym wykonaniu dawały sporo frajdy. Obrazy zrealizowane na potrzeby małego ekranu mają z reguły gorszą opinię, uważane są za dzieła niższej jakości. Mowa tu o dawnych czasach, bo obecnie telewizja jest już bardziej ukształtowana i stanowi mocną konkurencję dla kinematografii. Dawniej filmy telewizyjne miały ograniczone źródła dochodów, zyski były generowane głównie dzięki reklamom, dlatego tylko niskie budżety mogły zapewnić zwrot kosztów produkcji. Kręcenie metodą „tanio i szybko” też nie wpływało pozytywnie na jakość scenariuszy.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">W latach 50. słowo „film” było zarezerwowane dla produkcji kinowych, dla telewizji powstawały głównie seriale z odcinkami trwającymi maksymalnie jedną godzinę oraz samodzielne programy określane najczęściej jako „tv special”. Jeden z takich programów, musical <i>Flecista z Hameln</i> (<i>The Pied Piper of Hamelin</i>, 1957, reż. Bretaigne Windust), trwał półtorej godziny i nie był emitowany na żywo w przeciwieństwie do innych „specialów”, dlatego można go uznać za pierwszy w historii film telewizyjny. Zdarzało się także, że odcinki amerykańskich seriali łączono w jeden film i przekazywano do kinowej dystrybucji w Europie – tak było z serialem Disneya pt. <i>Zorro</i> (1957–1959), który przerobiono na dwa filmy kinowe (<i>The Sign of Zorro</i>, 1958; <i>Zorro, the Avenger</i>, 1959). Pierwszy raz określenie „film telewizyjny” („made-for-TV film/movie”) pojawiło się dopiero w 1964 roku, gdy Don Siegel zrealizował w ramch „Projektu 120” film gangsterski <i>Johnny North</i> (aka <i>The Killers</i>) na podst. opowiadania Ernesta Hemingwaya. Jednak ze względu na przemoc i treści seksualne film zamiast do stacji NBC trafił do kin i wskutek tego pierwszym filmem telewizyjnym został nakręcony dla tej samej stacji thriller <i>See How They Run</i> (1964, reż. David Lowell Rich).</p><p style="text-align: justify;">„Projekt 120”, polegający na regularnym dostarczaniu taniej rozrywki pod postacią dwugodzinnych filmów (tzn. 90–100 minut bez reklam), nie wypalił, ale z powodzeniem zrealizowała go konkurencyjna stacja ABC, zmniejszając tylko czas trwania – do 90 minut (czyli 70–75 bez reklam). Organizowano jednak miejsca na „wieczory specjalne”, w ramach których emitowano dwugodzinną produkcję (90–100 minut plus reklamy). Przykładem takiego seansu jest nawiązujący do nurtu bikersploitation <i>Pray for the Wildcats</i> (1974, reż Robert Michael Lewis), gdzie dłuższy czas trwania źle wpłynął na rytm, tempo filmu (są tu długie fragmenty pokazujące tylko jazdę na motorach). Autorem koncepcji „filmów tygodnia” jest Roy Huggins, twórca seriali <i>Maverick</i> i <i>Ścigany</i>, który bezskutecznie próbował sprzedać ideę firmom NBC i CBS. Trzecia z popularnych stacji telewizyjnych – ABC – była zainteresowana formatem, ale przejęła go w nieprzyjemnych okolicznościach. Barry Diller, ówczesny wiceprezes ds. rozwoju, a później prezes ABC Entertainment, uznał pomysł za swój i Huggins niewiele na tym zyskał. Na pocieszenie otrzymał tylko możliwość zrealizowania jednego filmu w tym cyklu – westernu <i>The Young Country</i> (1970).</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEG0-86GHvgCVO4qfD4j9smAy04fxT-VmvrZAxVk2nO4uGSf20HqdUyy78l2hita_gm5z1hAB_YF2YWf3cIxpPKoqs4lmiGHalizazzvmv2lOHFqDtjq6oS6RS2x7JpIyOKsEHFwbPk3k0K0dj6o93YtbGK5fN5s3SfIJgKvdXDjMU8RZnU_TYKsJPFhZH/s895/ABC%20Movie%20of%20the%20Week%20(1969-75).png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="669" data-original-width="895" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEG0-86GHvgCVO4qfD4j9smAy04fxT-VmvrZAxVk2nO4uGSf20HqdUyy78l2hita_gm5z1hAB_YF2YWf3cIxpPKoqs4lmiGHalizazzvmv2lOHFqDtjq6oS6RS2x7JpIyOKsEHFwbPk3k0K0dj6o93YtbGK5fN5s3SfIJgKvdXDjMU8RZnU_TYKsJPFhZH/w640-h478/ABC%20Movie%20of%20the%20Week%20(1969-75).png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Aby realizować „filmy tygodnia”, reżyserzy musieli się dostosować do określonych reguł. Przede wszystkim, co 15–20 minut należało zrobić „oddech” – jakiś cliffhanger poprzedzony ściemnieniem, co było sygnałem dla realizatora telewizyjnego, by umieścić w tym miejscu blok reklamowy. Budżet na jeden film to suma rzędu 450 000 dolarów, a okres zdjęciowy trwał zazwyczaj 12 dni. Duża oglądalność zapewniała finansowanie ze strony reklamodawców. Cykl przetrwał przez sześć sezonów – przez dwa pierwsze był nadawany tylko we wtorki, w trzecim we wtorki i soboty, co sprawiło, że krótko obowiązywał podział na „filmy tygodnia” i „filmy weekendu”, w czwartym i szóstym we wtorki i środy, a największa produktywność miała miejsce w sezonie piątym, kiedy cykl emitowano trzy razy w tygodniu, osiągając łączną liczbę 70 filmów w ciągu ośmiu miesięcy (od września ‘73 do maja ‘74). Ta kolekcja dzieł pod szyldem ABC ma ogromne znaczenie w historii amerykańskiej telewizji. A filmy realizowane w ramach cyklu mimo teoretycznie niskiej jakości produkcyjnej trafiały do konkretnej grupy odbiorców, a nawet zdobywały nagrody.</p><p style="text-align: justify;">Były wśród nich filmy różnych gatunków, jednakże wiele z nich podejmowało aktualne tematy społeczne – gwałt i rasizm (<i>The Sheriff</i>, 1971), zespół stresu pourazowego (<i>The Forgotten Man</i>, 1971), homoseksualizm (<i>That Certain Summer</i>, 1972), pacyfistyczna postawa demonstrowana w wojsku (<i>Tribes</i>, 1970), życie w indiańskim rezerwacie (<i>Run, Simon, Run</i>, 1970), epidemia cholery (<i>Quarantined</i>, 1970), alkoholizm (<i>The Morning After</i>, 1974), agresywne zachowania młodzieży (<i>Outrage</i>, 1973) czy np. jedność w obliczu nieuleczalnej choroby (<i>Brian’s Song</i>, 1971) i w obliczu katastrofy (<i>Short Walk to Daylight</i>, 1972 – o grupie pasażerów nowojorskiego metra szukających drogi wyjścia po trzęsieniu ziemi). Cykl umożliwił Richardowi Burtonowi i Elizabeth Taylor rozliczenie z ich małżeństwem (<i>Divorce His – Divorce Hers</i>, 1973). Jeden film pokazywał moc, jaka tkwi w samochodach (<i>Duel</i>, 1971), inny wykorzystywał motocyklowe szaleństwo po premierze <i>Swobodnego jeźdźca</i> z 1969 (<i>Pray for the Wildcats</i>, 1974). Jeden czerpał z taoistycznej filozofii zawartej w chińskiej <i>Księdze drogi i cnoty</i> (<i>Kung fu</i>, 1972), inny przetwarzał na nowo przygody Sherlocka Holmesa (<i>The Hound of the Baskervilles</i>, 1972 – w roli słynnego detektywa Stewart Granger).</p><p style="text-align: justify;">Projekt dał również możliwość podszkolenia warsztatu początkującym filmowcom. Kilku z nich wkrótce zdobyło szerokie uznanie, np. Steven Spielberg, Michael Crichton, Peter Hyams. Dla niektórych inicjatywa telewizji ABC okazała się eksperymentalną platformą, gdzie testowano pomysły na seriale. Dzięki temu producenci niesprzedanych seriali mogli odzyskać przynajmniej część kosztów. Ale niektóre „piloty” odniosły sukces, w wyniku czego powstały popularne, kultowe już dziś seriale, takie jak: <i>Kung fu</i> (1972–1975), <i>Kolchak: The Night Stalker</i> (1974–1975), <i>The Six Million Dollar Man</i> (1974–1978), <i>Starsky & Hutch</i> (1975–1979).</p><p style="text-align: justify;">Selekcja tytułów do zestawienia okazała się trudna i ostatecznie zamiast tradycyjnej dziesiątki trafiło na listę 16 tytułów (spośród około 25 obejrzanych). Kolejność według daty pierwszej emisji.</p><p><i><b><span style="font-size: large;">Seven in Darkness</span></b></i></p><p>data premiery: 23 września 1969 <br />reżyseria: Michael Caffey <br />scenariusz: John W. Bloch na podst. powieści Leonarda Bishopa <i>Against Heaven’s Hand</i></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJitfx-Ee3ISEyeJlg3OnBW7sja7bwFlE8absyLZ2OsK3nWJvNZRChIFP8buiYSVCWCKUfu_hPHj3BADnvcByYBhbGuGK4UzoVsRpzpUPLIkKUioKf5NPfXAb_W6y4c3jqiRICO6zBMKAvZ5YUzkhcdmDSe67zUMEIfVJengDHFjs5W1YpDMq63Af6DEzh/s2054/Seven%20in%20Darkness%20(ABC,%201969).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2054" data-original-width="1397" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJitfx-Ee3ISEyeJlg3OnBW7sja7bwFlE8absyLZ2OsK3nWJvNZRChIFP8buiYSVCWCKUfu_hPHj3BADnvcByYBhbGuGK4UzoVsRpzpUPLIkKUioKf5NPfXAb_W6y4c3jqiRICO6zBMKAvZ5YUzkhcdmDSe67zUMEIfVJengDHFjs5W1YpDMq63Af6DEzh/s320/Seven%20in%20Darkness%20(ABC,%201969).jpg" width="218" /></a></div><p style="text-align: justify;">Milton Berle, lubiany przez telewidzów „Wujek Miltie”, specjalizował się w repertuarze komediowym – jednym z nielicznych wyjątków jest dramatyczna i niesympatyczna postać w <i>Seven in Darkness</i>, pierwszym filmie tygodnia stacji ABC. Oparta na powieści Leonarda Bishopa produkcja wykorzystuje schemat kina survivalowego, wprowadzając ciekawe urozmaicenie do gatunku. Silna burza doprowadza do katastrofy lotniczej, w wyniku której samolot rozbija się w leśnych ostępach, daleko od cywilizacji. Tak przedstawiona fabuła brzmi sztampowo, jednak twórcy filmu dodali do niej intrygujące pytanie: Co by było, gdyby rozbitkowie byli niewidomi. Samolot leciał bowiem na zjazd niewidomych w Seattle i wskutek okrutnej ironii losu cała załoga wraz z widzącymi pasażerami nie dożyła lądowania. Przeżyło osiem (wbrew tytułowi) ociemniałych osób, w tym trzy kobiety. Ich przerażenie potęguje wycie wilków słyszane z oddali, zapowiadające niezwykle trudną walkę o przetrwanie.</p><p style="text-align: justify;">Ludzie biorący udział w tej przygodzie to charaktery wykreowane w klasyczny sposób. Jest weteran z Wietnamu Mark Larsen (Sean Garrison), obarczony poczuciem winy, który zostaje wybrany na lidera i stara się wykonać to zadanie ze zdrowym rozsądkiem. Są też ludzie, którzy mu w tym nie pomagają, jak walczący o rolę przywódcy lekarz Alex Swain (Barry Nelson; pierwszy odtwórca roli Jamesa Bonda) czy zgorzkniały egoistyczny starszy pan Sam Fuller (Milton Berle). I to są trzy najbardziej wyróżniające się postacie, najciekawsze pod względem psychologicznym, także świetnie zagrane. Spośród kobiet wyróżnia się Lesley Ann Warren w roli piosenkarki (w związku z tym na ścieżce dźwiękowej znajduje się piosenka – <i>And They Danced</i> autorstwa Nino Candido). Zrealizowany przy współudziale Instytutu Braille’a film trzyma w napięciu dzięki prostej przygodowej fabule i zapadającym w pamięć scenom (np. fragment, w którym bohaterowie kroczą po estakadzie nieświadomi, że prowadzi ona w przepaść).</p><p><i><b><span style="font-size: large;">Crowhaven Farm</span></b></i></p><p>data premiery: 24 listopada 1970 <br />reżyseria: Walter Grauman <br />scenariusz: John McGreevey</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvixqtZhwo0q3UMDcf_xQp27ddXPla_-Yyb4otAmuNmuSCzWMxaHrUy5iOWLagdUTFLCErryxmpYtUuyWanTo6LQRdX6Ki4anEAWzifLKkAG6Bh4OAUPtTCJ4bcERLaxv1OPv99kD4VSz5yaPRZwUL2Kva29IDfU025CXk77wm3iZTxTaHbIBTmca2hjAu/s787/Crowhaven%20Farm%20(ABC,%201970).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="787" data-original-width="585" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvixqtZhwo0q3UMDcf_xQp27ddXPla_-Yyb4otAmuNmuSCzWMxaHrUy5iOWLagdUTFLCErryxmpYtUuyWanTo6LQRdX6Ki4anEAWzifLKkAG6Bh4OAUPtTCJ4bcERLaxv1OPv99kD4VSz5yaPRZwUL2Kva29IDfU025CXk77wm3iZTxTaHbIBTmca2hjAu/s320/Crowhaven%20Farm%20(ABC,%201970).jpg" width="238" /></a></div><div style="text-align: justify;">Crowhaven Farm to rozciągające się na 80 akrów gospodarstwo rolne w hrabstwie Essex w stanie Massachusetts. Niedaleko znajduje się miasteczko Salem znane z procesów czarownic, a także fikcyjna XVII-wieczna osada Brampton, w której doszło do prawdziwego sabatu. Głównymi bohaterami filmu Waltera Graumana są współcześni małżonkowie Maggie Carey Porter (Hope Lange) i Ben Porter (Paul Burke), których życie nabiera mroczniejszych barw za sprawą spadku po bliskiej krewnej. Ich własnością stała się wspomniana farma, ale przejęli ją w dramatycznych okolicznościach, gdyż pierwszym dziedzicem był ich kuzyn, który zginął w wypadku, zanim zdążył przejąć posiadłość. Już na wejściu kobieta ma fatalne przeczucia – do jej umysłu stopniowo zaczynają wkradać się wspomnienia z poprzedniego życia…</div><p></p><p style="text-align: justify;">Małżonkowie z siedmioletnim stażem dość długo starają się o dziecko i ten motyw w połączeniu z tematyką sabatu prowadzi widza do skojarzeń z <i>Dzieckiem Rosemary</i> (1968) Romana Polańskiego według powieści Iry Levina. Do tego dochodzą motywy zemsty zza grobu, reinkarnacji i zła tkwiącego w dziecku. Adoptowana przez protagonistów 10-letnia Jennifer (Cindy Eilbacher) jest sługą szatana. Nie jest to spoiler, gdyż już w prologu ujawnia swoją złą naturę, przyczyniając się do śmierci człowieka, który odziedziczył nawiedzoną posiadłość. I choć nie wszystko składa się w zwartą logiczną historię, to udało się stworzyć trzymający w napięciu film grozy. Najmocniej zapada w pamięć scena, w której dręczona koszmarami bohaterka idzie za odgłosem płaczącego dziecka, po czym ten lament przemienia się w drwiący śmiech. Robi wrażenie także dosłowne potraktowanie zasady kompozycyjnej zwanej strzelbą Czechowa. Do zalet zaliczyłbym również aktorstwo Hope Lange oraz niepokojące występy wyrobionego w gatunku Johna Carradine’a i młodziutkiej Cindy Eilbacher.</p><p><i><b><span style="font-size: large;">Yuma</span></b></i></p><p>data premiery: 2 marca 1971 <br />reżyseria: Ted Post <br />scenariusz: Charles Wallace</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCcfBMqokndf7lQyFrW6_65vF2CarxuFQP5tHaJg_V4vP4CusgTo5PQRSMEZ97k08_P1nrdcfY3ssTN26ydSGwdeMccySpejpw2qXi4Tjfv1DFndEliwYNRnm449erY-PnNeX6_hPL_9nVU2ggoNUZLhX5D-8SsAS_zDAGfa_tNZVSUJF6pNNzAKkdsfSk/s1600/Yuma%20(ABC,%201971).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCcfBMqokndf7lQyFrW6_65vF2CarxuFQP5tHaJg_V4vP4CusgTo5PQRSMEZ97k08_P1nrdcfY3ssTN26ydSGwdeMccySpejpw2qXi4Tjfv1DFndEliwYNRnm449erY-PnNeX6_hPL_9nVU2ggoNUZLhX5D-8SsAS_zDAGfa_tNZVSUJF6pNNzAKkdsfSk/s320/Yuma%20(ABC,%201971).jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;">Clint Walker to przede wszystkim gwiazdor serialu <i>Cheyenne</i> (1955–1963), gdzie zagrał poszukiwacza przygód, Cheyenne’a Bodiego, ale dziś może być najbardziej pamiętany z roli Samsona Poseya, najwyższego z <i>Parszywej dwunastki</i> (1967). Nie dlatego, że to była dobra rola, bo niewiele miał do zagrania, ale film okazał się tak wielkim sukcesem, że prawie każdy, kto brał w nim udział, uszczknął troszeczkę tej sławy. Najczęściej można go było zobaczyć w westernach. W ramach cyklu „ABC Movie of the Week” emitowano trzy westerny z jego udziałem: <i>Yuma</i> (1971, reż. Ted Post), <i>Hardcase</i> (1972) i <i>Łowca nagród</i> (<i>The Bounty Man</i>, 1972), dwa ostatnie w reżyserii Johna L. Moxeya. Yuma jest dostępna z polskim lektorem na kanale YouTube o nazwie <a href="https://www.youtube.com/channel/UC5_kM4vMfupfW-FpWi8tLuQ" target="_blank">Grjngo – Westerny</a>. W obliczu tak łatwego dostępu do tej zapomnianej produkcji warto ją tym bardziej polecić.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Dave Harmon (Clint Walker) zostaje nowym szeryfem w miasteczku Yuma. Już pierwszego dnia urzędowania zabija w obronie własnej pijanego bandytę, a jego brata wsadza do celi. Tymczasem do miasta zmierza wraz z 25 kowbojami trzeci z braci, wpływowy hodowca bydła Arch King (Morgan Woodward), który zapewne będzie chciał pomścić śmierć brata. Po stronie przeciwników szeryfa stoi również Nels Decker (Barry Sullivan), skorumpowany urzędnik ze stowarzyszenia hodowców bydła. Stopniowo ujawnia się także przeszłość stróża prawa, byłego porucznika Unii, który nie przypadkiem znalazł sobie miasteczko w pobliżu fortu wojskowego. I choć zaczyna się jak western, to z czasem film zmienia się w kryminał – buty żołnierzy Unii okazują się najważniejszym tropem prowadzącym do rozwiązania zagadki dotyczącej rządowego kontraktu na handel bydłem i kradzieży tego towaru Indianom. Finał ujawniający głównego złoczyńcę jest zaskakujący. Niepotrzebny jest tylko epilog, w którym znajduje się scena ukradziona żywcem z westernu <i>Hondo</i> (1953, reż. John Farrow).</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Śmierć bierze urlop</i> (<i>Death Takes a Holiday</i>)</span></b></p><p>data premiery: 23 października 1971 <br />reżyseria: Robert Butler <br />scenariusz: Rita Lakin na podst. sztuki Alberta Caselli i adaptacji Waltera Ferrisa (<i>Death Takes a Holiday</i>, 1934)</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmEb5g-PqbVcI-M5RQhuesvMYSKi_3zrVoUnYzqDQnSHwHH12DuCjI3lwGts_L_SOqi-gjbpHP21ihFckMtwgHkop7oAimnFyiUV5QanoljWNPm3iXC5J4KJno9kE9_59MHJ2fIuVJyceTf-Rqn0Ly4uUsZG4BOG1I1MiyS8MUg9bxmfbCrrxNjloMX9so/s568/Death%20Takes%20a%20Holiday%20(ABC,%201971).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="568" data-original-width="509" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmEb5g-PqbVcI-M5RQhuesvMYSKi_3zrVoUnYzqDQnSHwHH12DuCjI3lwGts_L_SOqi-gjbpHP21ihFckMtwgHkop7oAimnFyiUV5QanoljWNPm3iXC5J4KJno9kE9_59MHJ2fIuVJyceTf-Rqn0Ly4uUsZG4BOG1I1MiyS8MUg9bxmfbCrrxNjloMX9so/s320/Death%20Takes%20a%20Holiday%20(ABC,%201971).jpg" width="287" /></a></div><div style="text-align: justify;">Remake filmu <i>Death Takes a Holiday</i> z 1934 roku w reżyserii Mitchella Leisena. Ten film, jak również literacki pierwowzór – sztuka Alberta Caselli – zainspirowały także twórców filmu <i>Joe Black</i> (1998, reż. Martin Brest). Telewizyjna wersja wcale nie stoi w tym starciu na przegranej pozycji. Bo w tego typu historii nie jest potrzebny wysoki budżet ani skomplikowane efekty specjalne. To w dużej mierze melodramat – dzięki dobrze napisanym dialogom i świetnej grze aktorskiej jest w stanie spełnić swoje zadanie, czyli wycisnąć łzy i sprowokować do rozważań. Temat do przemyśleń nie jest łatwy, a za sprawą doświadczonej pisarki Rity Lakin dialogi przepełnione są filozoficznymi dysputami na temat życia, miłości i śmierci (np. czy życie ma sens poza zwykłą biologiczną rzeczywistością?). Autorka wprowadziła też trochę aktualności do staromodnej opowieści – w związku z tym są tu nawiązania do wojny w Wietnamie i polityki ekologicznej.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Zaczyna się od tego, że dziewczyna (Yvette Mimieux) wskakuje do wody, by popływać wśród ryb i wodorostów, ale dość długo nie wynurza się na powierzchnię. Budzi się na brzegu, a obok niej stoi tajemniczy mężczyzna (Monte Markham). Twierdzi, że nazywa się David Smith, jest właścicielem łodzi i właśnie uratował jej życie. Ona to Peggy Chapman należąca do bogatej rodziny będącej właścicielami wyspy, na której obecnie się znajdują. Aura wokół tych dwojga sugeruje, że zakochali się w sobie nawzajem, ale nie jest zaskoczeniem, że ten związek z góry skazany jest na porażkę. Mężczyzna mimo wyglądu amanta jest mrocznym żniwiarzem, który zstąpił na ziemię pod postacią śmiertelnika, by na chwilę odpocząć. Wojny i katastrofy nie znikają, ale ludzie przestają umierać, co ma głównie cel edukacyjny. Pozwala spojrzeć nieco wnikliwiej na temat, który nigdy nie straci na aktualności – desperackie trzymanie się życia i strach przed śmiercią… Atutem produkcji jest aktorstwo. Świetna jest Yvette Mimieux, ale dobrą formę zaprezentowali też starzy wyjadacze, Myrna Loy i przede wszystkim Melvyn Douglas w arcyciekawej roli emerytowanego sędziego.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Pojedynek na szosie</i> (<i>Duel</i>)</span></b></p><p>data premiery: 13 listopada 1971 <br />reżyseria: Steven Spielberg <br />scenariusz: Richard Matheson na podst. własnego opowiadania</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL_jXuATiQUgncnKTBSDOWOLytsLn5JJbxd8_rm6hvTXiGJDRzrhvfgu0vGkgk_hLqXQT1r0i2v6fHu33EaR-o1ZXK-WEiunV_hrQXr_hrXvKntbU8DbMleWyg6py1n1mKe1iDGqz8zmWR2Gx9K6G997MOjL4gNsuUymV5fyRSFVbRZHRwT0edSmzHCOr4/s1074/Pojedynek%20na%20szosie%20(ABC,%201971).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1074" data-original-width="708" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL_jXuATiQUgncnKTBSDOWOLytsLn5JJbxd8_rm6hvTXiGJDRzrhvfgu0vGkgk_hLqXQT1r0i2v6fHu33EaR-o1ZXK-WEiunV_hrQXr_hrXvKntbU8DbMleWyg6py1n1mKe1iDGqz8zmWR2Gx9K6G997MOjL4gNsuUymV5fyRSFVbRZHRwT0edSmzHCOr4/s320/Pojedynek%20na%20szosie%20(ABC,%201971).jpg" width="211" /></a></div><div style="text-align: justify;">Zapowiadany jako „film weekendu” – pierwsza emisja odbyła się w sobotni wieczór. Ogromna popularność tego tytułu sprawiła, że wyszedł nie tylko z ramówki weekendowej, lecz także telewizyjnej. Pokazywano go na dużym ekranie po uzupełnieniu materiału do kinowego standardu, czyli półtorej godziny. Spielberg otrzymał dodatkowy budżet i dodatkowe dni na dokręcenie 15 minut, by można było wyświetlać film w kinach Europy i Australii (w Stanach nie miało to już sensu, gdyż większość Amerykanów znała to dzieło na pamięć). Najważniejsza zmiana występuje po fragmencie, w którym David Mann (Dennis Weaver) odjeżdża spod Kawiarni Chucka. W wersji kinowej zostały w tym punkcie dodane dwie sekwencje: pierwsza ze szkolnym autobusem i druga pokazująca konfrontację na przejeździe kolejowym, gdzie kierowca ciężarówki (Carey Loftin) próbuje wepchnąć samochód protagonisty pod pociąg. Dwie całkiem niezłe sceny wzbogacające tytułowy pojedynek, w przeciwieństwie do niepotrzebnie dodanej sceny rozmowy telefonicznej Davida z żoną.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Wymyślona przez Richarda Mathesona intryga jest prosta, ale to jest właśnie doskonały przykład, jak z prostoty uczynić atut. Kreatywność scenarzysty pozwoliła w pełni wykorzystać potencjał tego konceptu, a wyobraźnia reżysera sprawiła, że wyciągnięto maksimum z ograniczonego budżetu (450 000 dolarów). W ramy trzymającego w napięciu thrillera drogowego upchnięto pełnokrwisty horror o walce człowieka z potworem. To, że potwór wydaje się realny, tylko zwiększa poczucie strachu i sprawia, że widz podziela emocje towarzyszące kierowcy pozornie słabszego auta, nie umiejącego uciec przed zabójczym kolosem, zmuszonego do walki na śmierć i życie.</p><p style="text-align: justify;">Steven Spielberg nie był jeszcze znanym reżyserem, ale dzięki temu tytułowi jego notowania wzrosły, co doprowadziło do realizacji blockbustera <i>Szczęki</i> (1975), w którym zrealizował podobny schemat. Tylko że akcję na drodze zamieniono na morską przygodę, a zamiast bestii na kołach antagonistą został morski drapieżnik. <i>Pojedynek na szosie</i> stał się produkcją kultową z wielu powodów – m.in. wzmacniających realizm zdjęć plenerowych, znakomitych efektów dźwiękowych, ciągłej niepewności i atmosfery zagrożenia, a także dzięki kapitalnej kreacji Dennisa Weavera (<i>Dotyk zła</i>, 1958; serial <i>Gunsmoke</i>, 1955–64).</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Piosenka Briana</i> (<i>Brian's Song</i>)</span></b></p><p>data premiery: 30 listopada 1971 <br />reżyseria: Buzz Kulik <br />scenariusz: William Blinn na podst. książki Gale’a Sayersa i Ala Silvermana pt. <i>I Am Third</i></p><p style="text-align: right;"></p><blockquote>Bóg jest na pierwszym miejscu, moi przyjaciele na drugim, a ja na trzecim. <br />Gale Sayers</blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHR9Bo_ydQ3HfPu31u0dleXad8dXWwI7RxsX1tM4Gl4toXXtbAKCGZJkus6H1aWihqYS_E7_jixvJxOg5wY_o4v5m_bXhL0EgTqMAyrjGhHsWEE9Uc2hxFdow9ScNQqZ11isS3JsO1vjhoIePjSS1f_etdLBcSEzSU16p78Rb9nt_3g6DeDhk_X53JarQj/s800/Piosenka%20Briana%20(ABC,%201971).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="528" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHR9Bo_ydQ3HfPu31u0dleXad8dXWwI7RxsX1tM4Gl4toXXtbAKCGZJkus6H1aWihqYS_E7_jixvJxOg5wY_o4v5m_bXhL0EgTqMAyrjGhHsWEE9Uc2hxFdow9ScNQqZ11isS3JsO1vjhoIePjSS1f_etdLBcSEzSU16p78Rb9nt_3g6DeDhk_X53JarQj/s320/Piosenka%20Briana%20(ABC,%201971).jpg" width="211" /></a></div><div style="text-align: justify;">Ten wyciskacz łez dla mężczyzn jest uznawany za jeden z najlepszych filmów telewizyjnych w ogóle. Zdobył 5 nagród Emmy na 11 nominacji. Nagrody otrzymali: producent Paul Junger Witt, scenarzysta William Blinn, operator Joseph F. Biroc, montażysta Bud S. Isaacs i aktor drugoplanowy Jack Warden w roli legendarnego trenera Chicagowskich Niedźwiedzi George’a Halasa. Wśród nominowanych znaleźli się: odtwórcy głównych ról James Caan i Billy Dee Williams, reżyser Buzz Kulik, dźwiękowcy (<i>sound editor</i> i <i>sound mixer</i>) oraz kompozytor Michel Legrand, autor pięknego tematu przewodniego, który trafił na listy przebojów i został wyróżniony nagrodą Grammy. Brian Piccolo, główny bohater filmu, to zawodnik amerykańskiego futbolu grający w zespole Chicago Bears do czasu, gdy karierę przerwała okrutna diagnoza lekarska – złośliwy nowotwór zarodkowy. Jego życie zakończyło się 16 czerwca 1970, gdy miał 26 lat. Pozostawił w rozpaczy żonę i trzy córki. Współlokator Briana i zarazem najlepszy przyjaciel Gale Sayers złożył mu hołd, pisząc wraz z Alem Silvermanem książkę biograficzną <i>Jestem trzeci</i> (<i>I Am Third</i>, 1970), która stała się podstawą omawianego filmu.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Dzieło zaliczane jest do czołowych produkcji o tematyce sportowej, opowiada o osiągnięciach i porażkach w sporcie, o rehabilitacji po kontuzji, o koleżeństwie i wsparciu zarówno na boisku, jak i poza nim. Przede wszystkim jest to opowieść o męskiej przyjaźni mimo różnic kulturowych. W czasach gdy panowały jeszcze silne niepokoje międzyrasowe i sportowcy wciąż byli segregowani według ras podczas przydziału do pokoi hotelowych, Brian i Gale zostali pierwszymi w historii NFL współlokatorami o różnych kolorach skóry. <i>Piosenka Briana</i> to film, który zestarzał się tak jak wiele filmów telewizyjnych z tamtego okresu, ale jednak doskonale wykorzystuje swoje ograniczenia i w ciągu 74 minut opowiada wzruszającą historię z przesłaniem dotyczącym jedności, wzajemnego szacunku, radzenia sobie z przeciwnościami i bycia najlepszym mimo braku wielkich osiągnięć. Zdecydowanie nie tylko dla fanów futbolu amerykańskiego.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Tropiciele</i> (<i>The Trackers</i>)</span></b></p><p>data premiery: 14 grudnia 1971 <br />reżyseria: Earl Bellamy <br />scenariusz: Gerald Gaiser</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdWe9YfYdQEbiZbbiCmQgO9gOAiFaNR_g83YJ4yNsigb4C4UPw1cN-tAOOcU3Vq9lV76Y1Y3SXUL2t9VjTfVBt6uawIgXqfw-p5thjKi4SxaWjv7HhAZDTJlo6TyYxEWrC75mevLl2pFOM-E84poCamMczF6a4VIogvnuoVUrnAMdZOMSAjzvae08irOCg/s1841/The%20Trackers%20(ABC,%201971).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1841" data-original-width="1000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdWe9YfYdQEbiZbbiCmQgO9gOAiFaNR_g83YJ4yNsigb4C4UPw1cN-tAOOcU3Vq9lV76Y1Y3SXUL2t9VjTfVBt6uawIgXqfw-p5thjKi4SxaWjv7HhAZDTJlo6TyYxEWrC75mevLl2pFOM-E84poCamMczF6a4VIogvnuoVUrnAMdZOMSAjzvae08irOCg/s320/The%20Trackers%20(ABC,%201971).jpg" width="174" /></a></div><div style="text-align: justify;">Nie pierwszy i nie ostatni film, który czerpie inspirację z klasyka nad klasykami – z <i>Poszukiwaczy</i> (1956) Johna Forda. Przygodowa fabuła o pościgu za porywaczami została wzbogacona aktualną tematyką społeczną – stosunkiem białych Amerykanów do czarnych obywateli. Na miasteczko rządzone przez szeryfa Naylora (Jim Davis) pada strach, gdy okoliczne rancza są atakowane przez bandytów (prawdopodobnie grupy dezerterów z armii). Gdy Sam Paxton (Ernest Borgnine) i jego żona Dora (Julie Adams) wracają z miasta na swoją farmę, odkrywają z przerażeniem, że ich syn został zamordowany, a córkę Becky uprowadzono (w tej roli Connie Kreski – „króliczek” Playboya, playmate roku 1969). Ojciec dziewczyny wysyła wiadomość do przyjaciela, szeryfa federalnego i zarazem pierwszorzędnego tropiciela, z prośbą o pomoc w poszukiwaniach. Ku zaskoczeniu wszystkich zamiast spodziewanego gościa przybywa jego zastępca – czarnoskóry Ezekiel Smith (Sammy Davis Jr).</div><p></p><p style="text-align: justify;">Czasy tuż po zniesieniu niewolnictwa i czasy tuż po zniesieniu segregacji rasowej dzieli około 100 lat, ale niepokoje społeczne, jakie miały wtedy miejsce, są podobne. To pozwoliło ukryć pod westernowym kostiumem problemy współczesności i jasny antyrasistowski przekaz. Indianie są jednak bezimiennymi złoczyńcami, aby nie komplikować prostej fabuły. Bohaterowie muszą się zjednoczyć do walki ze wspólnym wrogiem, ale trudno o jedność, gdy w grupie dochodzi do konfliktu opartego na uprzedzeniach. W pewnym momencie farmer Sam Paxton i tropiciel Ezekiel Smith zostają sami na placu boju, gdy uprowadzona dziewczyna zostaje przemycona do Meksyku. Film sprawnie łączy klasyczną westernową akcję z konfliktem wewnętrznym. Oczywiście scenariusz jest dość ugrzeczniony i powierzchowny, pozbawiony obraźliwego słowa na N, ale to wynika z regulaminu obowiązującego w telewizji. Udało się jednak ominąć ograniczenia budżetowe dzięki solidnej porcji scen akcji i zdjęć plenerowych. Dobre wrażenie pozostawili za sobą również aktorzy, w szczególności odtwórcy głównych ról – Ernest Borgnine i niekojarzony z westernami Sammy Davis Jr., artysta wodewilowy i komik, jeden z członków grupy Rat Pack.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Nocny prześladowca</i> (<i>The Night Stalker</i>)</span></b></p><p>data premiery: 11 stycznia 1972 <br />reżyseria: John Llewellyn Moxey <br />scenariusz: Richard Matheson na podst. powieści Jeffa Rice’a</p><p style="text-align: right;"></p><blockquote>Sherman Reilly Duffy z Chicago Daily Journal powiedział kiedyś młodemu reporterowi: „Społecznie dziennikarz mieści się gdzieś pomiędzy prostytutką a barmanem. Ale duchowo stoi obok Galileusza. Bo wie, że świat jest okrągły”. Cóż, społecznie plasuję się idealnie między dziwką a barmanem, oboje są bliskimi przyjaciółmi. I wiem, że świat jest okrągły. Jednak w miarę upływu czasu stanąłem w obliczu paskudnego podejrzenia, że świat jest przecież płaski i że tuż za krawędzią czyha coś mrocznego i strasznego, by wyciągnąć rękę i wyrwać życie pechowemu, nieostrożnemu wędrowcowi. <br />Jeff Rice</blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXKsjP3dOLMENtI1IIj9S8lC0SwyYC7X1ZBo7FswUL3YP4KNtTUHyK3ZqN_uHnF23iB0UqZRDV1MA-rclQ0D8YkK3P0kcDxW9OqlDkvjm8HInMwlnhYZOqXbwciOFUFuTIj9GzsZWzhIafFD0f51vFaQfRslnykynHKHgITe9gEP-cl9EZ5U981F97VmSQ/s434/The%20Night%20Stalker%20(ABC,%201972).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="434" data-original-width="297" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXKsjP3dOLMENtI1IIj9S8lC0SwyYC7X1ZBo7FswUL3YP4KNtTUHyK3ZqN_uHnF23iB0UqZRDV1MA-rclQ0D8YkK3P0kcDxW9OqlDkvjm8HInMwlnhYZOqXbwciOFUFuTIj9GzsZWzhIafFD0f51vFaQfRslnykynHKHgITe9gEP-cl9EZ5U981F97VmSQ/s320/The%20Night%20Stalker%20(ABC,%201972).jpg" width="219" /></a></div><div style="text-align: justify;">Telewizyjny fenomen, który inspirował m.in. twórców serialu <i>Z archiwum X</i> (1992–2002). Pomysł zrodził się w umyśle Jeffa Rice’a, który swoją historię zatytułowaną <i>The Kolchak Papers</i> próbował sprzedać w formie książkowej. Znalazł się jednak ktoś, kto stwierdził, że sprawdzi się ona jako podstawa dla filmu telewizyjnego. I tak właśnie się stało – na podstawie tego utworu Richard Matheson napisał scenariusz, natomiast książkę opublikowano dopiero po sukcesie filmu, zmieniając przy okazji tytuł z <i>The Kolchak Papers</i> na lepszy marketingowo <i>The Night Stalker</i>. Wyprodukowany przez Dana Curtisa i wyreżyserowany przez Johna L. Moxeya horror doprowadził do powstania sequela <i>Nocny tropiciel</i> (<i>The Night Strangler</i>,1973) w reżyserii Dana Curtisa i 20-odcinkowego serialu <i>Kolchak: The Night Stalker</i> (1974–1975). We wszystkich rolę reportera śledczego Carla Kolchaka zagrał Darren McGavin.</div><p></p><p style="text-align: justify;">W rozświetlonym neonami Las Vegas w krótkim czasie zostają zamordowane trzy młode dziewczyny. Carl Kolchak, niekonwencjonalny reporter „Daily News”, nie czekając na raport policji ani ekspertyzę koronera, konstruuje własną teorię, jakoby morderstwa były ze sobą powiązane. Wszystkie ofiary (a będzie ich więcej niż trzy) łączy ślad ugryzienia na szyi i masowa utrata krwi, co nasuwa skojarzenia z atakiem wampira. Szef głównego bohatera (Simon Oakland) oraz przedstawiciele policji i biura szeryfa (Claude Akins) traktują go jak dziwaka, ale on stara się myśleć racjonalnie – początkowo uważa, iż sprawcą morderstw jest wariat, któremu się wydaje, że jest Draculą. Dopiero dziewczyna reportera Gail Foster (Carol Lynley), przyjaciółka jednej z ofiar, naprowadza go na myśl, że mamy tu do czynienia z prawdziwym wampirem, który boi się znaku krzyża i światła słonecznego, a zabić go można tylko drewnianym kołkiem wbitym w serce podczas snu. Inna sprawa jest taka, że w grę wchodzi reputacja organów ścigania, co oznacza, że prawda może być tuszowana kosztem reputacji jakiegoś pismaka.</p><p style="text-align: justify;">Nocny prześladowca zebrał wysokie oceny krytyków. Ma świetnego głównego bohatera, który jednych może irytować ze względu na cynizm, hałaśliwy sposób bycia i postawę nieznośnego dziennikarzyny, który chce być zawsze pierwszy, chce się wyróżniać i próbuje być na siłę zabawny. Dla innych jednak to właśnie czyni go postacią interesującą, pozytywnie zakręconą, wartą śledzenia. Choć na dłuższą metę może być faktycznie irytujący i pewnie dlatego nakręcono tylko 20 odcinków serialu. Niemniej jednak Darren McGavin wykreował kultową postać, która na długo zapada w pamięć. Niezapomniany jest również antagonista – krwiopijca Janos Skorzeny w interpretacji Barry’ego Atwatera. W sequelu (<i>Nocny tropiciel</i>) bohater przenosi się do Seattle, a w serialu większość akcji rozgrywa się w Chicago. Wśród postaci, które Kolchak odkrywa na swojej drodze, są: Kuba Rozpruwacz, zombie ożywione magią voodoo, wilkołak oraz między innymi wampirzyca, ofiara Skorzenego zabitego w pierwowzorze.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Krzyk kobiety</i> (<i>The Screaming Woman</i>)</span></b></p><p>data premiery: 29 stycznia 1972 <br />reżyseria: Jack Smight <br />scenariusz: Merwin Gerard na podst. noweli Raya Bradbury’ego</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_w0MSd9EmxGR0Xlx9WEmsM9ipPbuajLX381mv-Nx-WS-qOycB7P-6M2JJDB08QTZ11vifZeuHKubFn6xz15iDNKzqWW9WJT0VglXyaalNX-RMGdspoVPRBtN9LBteYJ3ng7mSsUaEpsix4sK9vpQgxHix3b-pomiG6Urxb5qqjjCIySpS-Sz9s6kbw3TR/s495/The%20Screaming%20Woman%20(ABC,%201972).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="495" data-original-width="375" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_w0MSd9EmxGR0Xlx9WEmsM9ipPbuajLX381mv-Nx-WS-qOycB7P-6M2JJDB08QTZ11vifZeuHKubFn6xz15iDNKzqWW9WJT0VglXyaalNX-RMGdspoVPRBtN9LBteYJ3ng7mSsUaEpsix4sK9vpQgxHix3b-pomiG6Urxb5qqjjCIySpS-Sz9s6kbw3TR/s320/The%20Screaming%20Woman%20(ABC,%201972).jpg" width="242" /></a></div><div style="text-align: justify;">Olivia de Havilland, laureatka dwóch Oscarów i bez wątpienia aktorka wybitna, w latach siedemdziesiątych otrzymywała już z reguły symboliczne, niewymagające role, np. w produkcjach katastroficznych, <i>Port lotniczy ’77</i> i <i>Rój</i>. Ale w telewizji trafił jej się scenariusz, który pozwolił jej raz jeszcze zabłysnąć w głównej roli. Zresztą była wtedy względnie młoda, miała dopiero 55 lat, a więc przed sobą jeszcze 49 lat życia. Pierwowzorem omawianego teraz filmu jest nowelka Raya Bradbury’ego pt. <i>Krzyk kobiety</i> (<i>The Screaming Woman</i>) pochodząca ze zbioru <i>K jak kosmos</i> (<i>S is for Space</i>, wyd. 1966; pol. 1978). Zbiór przeznaczony jest dla dzieci i młodzieży, dlatego główną bohaterką tej noweli jest 10-letnia dziewczyna, która nie jest traktowana poważnie przez rodziców. Jej opowieść o krzykach kobiety wydobywających się spod ziemi jest uważana przez dorosłych za absurdalną bajeczkę służącą tylko temu, by zwrócić na siebie uwagę.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Film Jacka Smighta stawia w centrum starszą kobietę, Laurę Wynant (Olivia de Havilland), byłą pacjentkę zakładu psychiatrycznego. Jej rewelacje o pochowanej żywcem kobiecie sugerują nawrót choroby, ale widz słyszy, a nawet widzi niedoszłą ofiarę morderstwa, która coraz bardziej słabnącym głosem wzywa pomocy. Laura Wynant cierpi na artretyzm i nie jest w stanie sama odkopać ofiary. Musi więc znaleźć kogoś, kto jej w tym pomoże. Ale wszystko wskazuje na to, że uwierzy jej tylko jedna osoba – sprawca całego zamieszania, czyli morderca. Intryga prowadzi właśnie do tej konfrontacji i trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Zegar tyka, więc akcja nabiera tempa – odtwórczyni głównej roli prezentuje nie tylko aktorski warsztat, lecz także kondycję fizyczną. Dużo tu biega, bo i scenariusz dobrze uzasadnia ten pośpiech. I chociaż zakończenie jest łatwe do przewidzenia, to i tak jest mocne, wywołujące ogromne wrażenie. Trudno zapomnieć tę chwilę i być może to jedna z ostatnich chwil, kiedy Olivia de Havilland triumfuje na ekranie jako aktorka i zarazem bohaterka filmu.</p><p><i><b><span style="font-size: large;">Kung Fu</span></b></i></p><p>data premiery: 22 lutego 1972 <br />reżyseria: Jerry Thorpe <br />scenariusz: Ed Spielman & Howard Friedlander</p><p style="text-align: right;"></p><blockquote>Broń nie wróży nic dobrego, to narzędzie niegodne szlachetnej osoby. Szlachetny używa jej tylko z konieczności, uważając spokój za najważniejszą wartość. Zwycięstwo nie jest dla niego powodem do chwały, bo dlaczego miałby się chwalić, że zabijał ludzi? <br />Laozi, VI w. p.n.e.</blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsFzvPxkpJAoVplKxqLsU2olo7HSWBar5jrdrYvRbuZcgXXZYXfIQ3amqMSC-LFqj_zKK6BheoljVNjP7JipYcTzy8b5NpjqPQXePh4G257LdwY7gFrUPiVq5HOZ24J8Zx3_PfUPN1lR-9i9Kp5eTJC6kIF7hmMLPXY2026h5iXgPqIAMY1lIujesLzlHt/s393/Kung%20Fu%20(ABC,%201972).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="393" data-original-width="236" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsFzvPxkpJAoVplKxqLsU2olo7HSWBar5jrdrYvRbuZcgXXZYXfIQ3amqMSC-LFqj_zKK6BheoljVNjP7JipYcTzy8b5NpjqPQXePh4G257LdwY7gFrUPiVq5HOZ24J8Zx3_PfUPN1lR-9i9Kp5eTJC6kIF7hmMLPXY2026h5iXgPqIAMY1lIujesLzlHt/s320/Kung%20Fu%20(ABC,%201972).jpg" width="192" /></a></div><div style="text-align: justify;">W zaginionym (odkrytym w 1994) wywiadzie z 1971 roku Bruce Lee opowiedział Pierre’owi Bertonowi o pewnym planowanym projekcie dla telewizji. Po drugoplanowej roli w serialu <i>Longstreet</i> zaangażował się w inny projekt studia Paramount pt. <i>The Warrior</i>, gdzie mistrzowie wschodnich sztuk walki mieli podbijać Dziki Zachód. Z innego źródła (wywiad z jego córką) wiadomo, że Bruce opracował koncepcję serialu łączącego wydarzenia historyczne wspólne dla Chińczyków i Amerykanów. Tłem opowieści miały być Wojny Tong w późnych latach XIX stulecia oraz Ustawa o wykluczeniu z 1892 roku, na mocy której Chińczycy mieszkający w San Francisco zostali deportowani. Ten pomysł doczekał się realizacji dopiero w 2019 (dostępny na HBO Max serial <i>Wojownik</i>). Ale zarys tej historii, uzupełniony innymi wątkami, trafił na małe ekrany za sprawą Warner Bros. już w 1972 pod tytułem <i>Kung Fu</i>. Najpierw przetestowano ideę w ramach „filmu tygodnia”, a pozytywny odbiór zachęcił do kontynuowania (powstały 63 odcinki w latach 1972–1975, potem były jeszcze trzy filmy telewizyjne oraz serial <i>Legendy kung fu</i> w latach 1993–1997).</div><p></p><p style="text-align: justify;">Przygody kapłana z prowincji Hunan zainicjował Jerry Thorpe, syn płodnego hollywoodzkiego filmowca Richarda Thorpe’a. Przypomina on o ogromnym wkładzie chińskich imigrantów w budowę amerykańskiej kolei transkontynentalnej. Kwai Chang Caine jest osieroconym synem Amerykanina i Chinki – jako pierwszy mieszaniec został przyjęty do świątyni Szaolin, gdzie poznał taoistyczną filozofię i sztuki walki. Te nauki zostały przedstawione w retrospekcjach, główna oś fabuły toczy się zaś po jego ucieczce do Stanów, gdzie wraz z innymi Chińczykami uczestniczy w budowie linii kolejowej, doświadczając wyzysku i uprzedzeń. Nie jest to klasyczne kino sztuk walki, jakie tworzył chociażby Bruce Lee, bo więcej tu filozofii niż chińskiego boksu. Ścieżka dialogowa jest w dużym stopniu przewodnikiem duchowym preferującym takie wartości jak spokój, cisza, harmonia i pokora, przede wszystkim zaś odrzucenie przemocy. Zwraca uwagę także wizualny podział na dwie części – surowe, naturalistyczne zdjęcia ilustrujące życie na Dzikim Zachodzie oraz mistyczne w tonie obrazy pokazujące zamkniętą społeczność buddyjskich mnichów.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Dom na święta</i> (<i>Home for the Holidays</i>)</span></b></p><p>data premiery: 28 listopada 1972 <br />reżyseria: John Llewellyn Moxey <br />scenariusz: Joseph Stefano</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5pk1FK27ChMo5LClC-nct397_R4LxgWShOIahm2OGX_9d5qfl1PnepKPXynJ1yTJ_8ckUDNemn7rgM-jdntSk38ww37WW5O12dUvcf0QOwXjWUVhcCaJ1jUziH5ubkQ-ue5UYvE0oh5HSSdyCh9qYJYDHJfWXvVasrPAcddmuuRJoJMIKnvQzH_lygI8Q/s388/Home%20for%20the%20Holidays%20(ABC,%201972).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="388" data-original-width="250" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5pk1FK27ChMo5LClC-nct397_R4LxgWShOIahm2OGX_9d5qfl1PnepKPXynJ1yTJ_8ckUDNemn7rgM-jdntSk38ww37WW5O12dUvcf0QOwXjWUVhcCaJ1jUziH5ubkQ-ue5UYvE0oh5HSSdyCh9qYJYDHJfWXvVasrPAcddmuuRJoJMIKnvQzH_lygI8Q/s320/Home%20for%20the%20Holidays%20(ABC,%201972).jpg" width="206" /></a></div><div style="text-align: justify;">Jedna z ostatnich ról Waltera Brennana, laureata trzech Oscarów i mistrza drugiego planu, który stał się nieśmiertelny dzięki znakomitym westernom, takim jak <i>Rzeka Czerwona</i> (1948) i <i>Rio Bravo</i> (1959). Na koniec kariery zagrał postać Benjamina Morgana, schorowanego seniora, który leży na łożu śmierci skazany na łaskę lub niełaskę pięciu kobiet. Jedna jest jego żoną, a pozostałe cztery to córki z poprzedniego małżeństwa. Skłócony z rodziną staruszek zaprosił na święta Bożego Narodzenia swoją najstarszą córkę Alex (Eleanor Parker), ujawniając w korespondencji swoje podejrzenia względem żony Elizabeth (Julie Harris), rzekomej morderczyni. Alex zaprasza swoje siostry – Freddie (Jessica Walter), Joe (Jill Haworth) i Chris (Sally Field), by wspólnie pokonać trudności. Ale dopiero wtedy zaczynają się problemy, bo na siostry poluje morderca w żółtym płaszczu przeciwdeszczowym, dzierżący widły w dłoni.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Scenariusz napisał Joseph Stefano, który przeszedł do historii kina jako autor adaptacji <i>Psychozy</i> (1960), reżyserował zaś John Llewellyn Moxey, twórca znakomitego horroru <i>Miasto umarłych</i> (1960). Cztery córki Bena Morgana mają męskie imiona, co może być istotnym niuansem psychologicznym albo „oczkiem” puszczonym przez scenarzystę do fanów Psychozy, gdzie były postacie Normy i Normana Batesów. W filmie Johna Moxeya mamy do czynienia z wczesnym przykładem slashera z postacią final girl i mordercą zabijającym ostrym narzędziem. Choć widać tu pewną niechlujność, to jednak sporo rzeczy działa, składając się na interesujący suspense thriller. Niepokojąca jest atmosfera wykreowana wokół domu – szalejąca burza, która zrywa linię telefoniczną i powoduje, że droga jest nieprzejezdna. A to oznacza, że „dom na święta” stał się dla bohaterek zabójczą pułapką. Podobno budżet nie wystarczył na dostarczenie śniegu na plan, dlatego zdecydowano się na burzowy klimat. W efekcie tego nastrój świąteczny uleciał z korzyścią dla atmosfery grozy. Dobrą robotę wykonały aktorki, a najtrudniejszą rolę miała bodajże Jessica Walter w roli kobiety uzależnionej od alkoholu i pigułek. Nie zawodzi Eleanor Parker, aktorka skądinąd wybitna i nieco już zapomniana, mająca w dorobku m.in. kapitalny występ w dramacie <i>Uwięziona</i> (1950).</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Zniewaga</i> (<i>Outrage</i>)</span></b></p><p>data premiery: 28 listopada 1973 <br />reżyseria: Richard T. Heffron <br />scenariusz: William Wood</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhej7I5Aq8c-X3o3kuGknaT7SNtcGAcdRVTRwoJebL8A6H6_vD_JdHvd3qlrA07t2Xh6eklkhgneLdsLjOVNIsorHIzyxzGfv7YZwne2Z09h4etQaQqXI29VTUbD7MD1pPe9plI4BsF9V2ueoSPD4iNSy1g2UkxmWDwMPWMU8MerC9vx0WNe620u53M9_9m/s1402/Outrage%20(ABC,%201973).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1402" data-original-width="1000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhej7I5Aq8c-X3o3kuGknaT7SNtcGAcdRVTRwoJebL8A6H6_vD_JdHvd3qlrA07t2Xh6eklkhgneLdsLjOVNIsorHIzyxzGfv7YZwne2Z09h4etQaQqXI29VTUbD7MD1pPe9plI4BsF9V2ueoSPD4iNSy1g2UkxmWDwMPWMU8MerC9vx0WNe620u53M9_9m/s320/Outrage%20(ABC,%201973).jpg" width="228" /></a></div><div style="text-align: justify;">Plansza z napisem na początku filmu informuje, że historia tu opowiedziana jest oparta na zgłoszonych incydentach, które miały miejsce na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Oczywiście może to być jedynie zabieg literacki i nie należy do niego przykładać dużej wagi. Ale trzeba przyznać, że scenariusz prezentuje wydarzenia w sposób realistyczny, i nietrudno uwierzyć w prawdziwość tej informacji. Nie ma tu postaci w stylu Paula Kerseya (<i>Życzenie śmierci</i>, 1974), która oczyszczałaby miasto, strzelając do łajdaków. Główny bohater nazywa się James Kiler, ale zdecydowanie nie jest typem kilera – to zwykły spokojny facet, u którego bardzo powoli narasta gniew. Każdy człowiek ma pewne granice, w ramach których trzyma swoje nerwy na wodzy. Trafiając w czuły punkt, można sprawić, że nawet osoba będąca oazą spokoju i cierpliwości straci panowanie nad sobą. I tak właśnie dzieje się tutaj.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Richard T. Heffron, którego masowa publiczność kojarzy z miniserialem <i>Północ-Południe</i> (1985), zrealizował dekadę wcześniej ten niepokojący dramat o narastającym poczuciu bezsilności i wyzwalanym przez otaczające środowisko oburzeniu. Banda młodocianych chuliganów z uprzywilejowanych rodzin urządza sobie w mieście zawody dragsterów, narażając na niebezpieczeństwo mieszkańców. Dr James Kiler (Robert Culp) wraz z żoną Muriel (Marlyn Mason) reagują na to, składając do władz miasta petycję z prośbą o postawienie na drodze znaków „stop”, ograniczeń prędkości i progów zwalniających. Osiągają zamierzony cel, co znacznie utrudnia zabawę chuliganom. Jim Kiler, lekarz weterynarii, jego żona, dzieci i pies bernardyn są teraz na celowniku mściwych łajdaków.</p><p style="text-align: justify;">Policja, sąd ani rodzice łobuzów nie są w stanie zatrzymać tej fali przemocy. Zniewaga krwi wymaga, więc ktoś musi się odważyć, by na agresję odpowiedzieć agresją. Ale chyba należy dodać, że widzowie, którzy spodziewają się dużej liczby ofiar, będą rozczarowani. Finał – przynajmniej w moim odczuciu – nie przynosi satysfakcji, jest raczej gorzki i chyba o to właśnie chodziło. Robert Culp – znany z westernu <i>Hannie Caulder</i> (1971) i ról złoczyńców w serialu <i>Columbo</i> – wypadł bardzo przekonująco w roli człowieka zepchniętego na skraj wytrzymałości, z którym widz sympatyzuje. W 1998 roku powstał, nakręcony także dla telewizji, remake pod takim samym tytułem (reż. Robert Allan Ackerman).</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Ludojad</i> (<i>Maneater</i> / <i>Evasion</i>)</span></b></p><p>data premiery: 8 grudnia 1973 <br />reżyseria: Vince Edwards <br />scenariusz: Vince Edwards & Marcus Demian</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOWWTyb9ST3YnXFAHWDIALSA6_Ea0yYaA_r8jyw7_J7UykYewf0_ZOwvpH_XI8pwF5sEDEbhMuj66sdqolBwnwB35uu4V0rNjKjxoNMDI2uELnabvn1Rz9utQ0hPM9mGdGIvqThhiNjEKjGkJkMRRUEb1crK8Iiqq32U6NiSyrZK-waJKyaHhWa9Ot4lAZ/s463/Maneater%20(ABC,%201973).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="463" data-original-width="297" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOWWTyb9ST3YnXFAHWDIALSA6_Ea0yYaA_r8jyw7_J7UykYewf0_ZOwvpH_XI8pwF5sEDEbhMuj66sdqolBwnwB35uu4V0rNjKjxoNMDI2uELnabvn1Rz9utQ0hPM9mGdGIvqThhiNjEKjGkJkMRRUEb1crK8Iiqq32U6NiSyrZK-waJKyaHhWa9Ot4lAZ/s320/Maneater%20(ABC,%201973).jpg" width="205" /></a></div><div style="text-align: justify;">Czy cywilizacja przytępiła naturalną ludzką zaradność? Tak twierdzi pewien treser lwów żyjący w dziczy, pragnący sprawdzić swoją teorię w praktyce. Wkrótce nadarza się ku temu okazja. Miastowy człowiek, inżynier Nick Baron (Ben Gazzara) wraz z żoną Glorią (Sheree North) i dwójką znajomych w poszukiwaniu wrażeń podążają kamperem w nieznane rejony. Zerwanie paska klinowego wymusza postój, wskutek czego pojawia się na ich drodze Carl Brenner (Richard Basehart). Zaprasza ich na obiad i podczas rozmowy okazuje się, że dziewczyny uważają swoich partnerów za słabeuszy, którzy nie poradziliby sobie w dżungli. Mężczyźni są jednak przekonani, że daliby radę. Za te przechwałki Carl Brenner postanawia dać im nauczkę. Subtelną zapowiedzią lekcji survivalowej jest przygotowany dla nich obiad, podczas którego wychodzi na jaw, że pyszny posiłek nie był kurczakiem, lecz mięsem grzechotnika. Właściwa lekcja zaczyna się, gdy szalony miłośnik lwów wypuszcza na wolność swoich podopiecznych, które po zjedzeniu jakichś śmieci wreszcie mogą zaspokoić głód świeżym, żywym mięsem.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Fabuła jest inspirowana <i>Najbardziej niebezpieczną grą</i> (<i>The Most Dangerous Game</i>, 1932) znaną też pod tytułem <i>Hrabia Zarow</i>. Film Vince’a Edwardsa pt. <i>Ludojad</i> to rzadki okaz w gatunku <i>animal attack</i>. Szalony treser rzuca wyzwanie wczasowiczom – zmusza ich do ucieczki, która jest możliwa do przetrwania tylko dzięki obudzeniu w sobie instynktu przetrwania. Tygrysy zostają wypuszczone o zmroku, co oznacza, że osłona nocy przykryje niedostatki budżetowe. Z uwagi na te ograniczenia filmowcy nie mogli w pełni wykorzystać potencjału zawartego w historii. A jednak nieźle ogląda się Bena Gazzarę w roli człowieka ze świata, w którym rządzi pieniądz, trafiającego do świata, gdzie rządzi prawo dżungli. Partneruje mu Sheree North – aktorka, która jeszcze za życia Marilyn Monroe była kreowana na jej następczynię, ale niestety wielkiej kariery nie zrobiła.</p><p style="text-align: justify;">Miasto to nie dżungla, nie szukaj wrażeń, jeśli nie masz dobrego powodu – zdają się mówić twórcy (nawiasem mówiąc, scenarzysta i reżyser Vince Edwards to także aktor, grał m.in. w <i>Zabójstwie</i> Stanleya Kubricka z 1956). Na koniec można zadać sobie pytanie: Czy ja dałbym radę? Odpowiedź może być tylko jedna – Nie chciałbym się o tym przekonać. Jako ciekawostkę można dodać, że pomocnika głównego złoczyńcy zagrał Stewart Raffill, który wspierał ochronę dzikiej przyrody i nakręcił wiele filmów o dzikich zwierzętach. Były to w większości lekkie w tonie produkcje przygodowo-famililjne. Z kolei kluczowy antagonista Richard Basehart (w latach 40. obiecująca gwiazda, którego kariera skręciła w złym kierunku) to prywatnie także aktywny miłośnik zwierząt, czego dowodzi fakt, że w roku 1971 założył wraz z żoną organizację charytatywną Actors and Others for Animals.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Znak Zorro</i> (<i>The Mark of Zorro</i>)</span></b></p><p style="text-align: justify;">data premiery: 29 października 1974 <br />reżyseria: Don McDougall <br />scenariusz: Brian Taggert na podst. powieści Johnstona McCulleya (<i>The Curse of Capistrano</i>, 1919) i scenariusza Johna Taintora Foote’a (<i>The Mark of Zorro</i>, 1940)</p><p style="text-align: right;"></p><blockquote>– Ubrany jesteś jak na pogrzeb. <br />– Ponieważ to będzie twój pogrzeb.</blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGDpThWsKgTiVIo9WYAQzbt2H0jt-fizVZl80lo8euIPHt3QfTLMUZ1bs_BHjq0RXMI4sbYi63D5l9RxzqhUYNuHvOxxMe-9CXCorMxwxyQlT6GU920IX8n2VHpf4ZUqAn3ajwbWUCycNf-Xha8gH5JQwPT-nRftkD2z1W0BCe_9mWo_lIsXSjOgOAGxUy/s1399/Znak%20Zorro%20(ABC,%201974).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1399" data-original-width="1000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGDpThWsKgTiVIo9WYAQzbt2H0jt-fizVZl80lo8euIPHt3QfTLMUZ1bs_BHjq0RXMI4sbYi63D5l9RxzqhUYNuHvOxxMe-9CXCorMxwxyQlT6GU920IX8n2VHpf4ZUqAn3ajwbWUCycNf-Xha8gH5JQwPT-nRftkD2z1W0BCe_9mWo_lIsXSjOgOAGxUy/s320/Znak%20Zorro%20(ABC,%201974).jpg" width="229" /></a></div><div style="text-align: justify;">Film na pewno oglądały osoby, które nigdy nie słyszały o „Filmach tygodnia ABC”, był on wszakże emitowany dawno temu w polskiej telewizji. Dlatego niektórzy mogą mieć do niego sentyment, choć oczywiście nie jest to film wysokiej jakości. W ogólnej ocenie nie ma znaczenia to, że powstał dla telewizji, lecz to, że jest to remake klasycznego hollywoodzkiego filmu awanturniczego, <i>Znaku Zorro</i> (<i>The Mark of Zorro</i>, 1940) w reż. Roubena Mamouliana. Mało tego, twórcy zaadaptowali nie tylko stary scenariusz, lecz także staroświecką muzykę Alfreda Newmana. Tamta produkcja w swoim gatunku jest doskonała i nowa wersja nie była w stanie doskoczyć do tego poziomu. A jednak taka postać jak Zorro przez to, że tak mocno zapisała się w popkulturze, powinna być często odgrywana dla kolejnych pokoleń widzów. W związku z tym pytanie: „Po co powstał ten film?” ma konkretną odpowiedź – powstał po to, by dotrzeć do nowych odbiorców, by dostarczyć taniej rozrywki, by dzieci na podwórkach mogły bawić się w mistrzów fechtunku.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Grający w pierwowzorze Tyrone Power i Linda Darnell nie byli wybitnymi aktorami, ale mieli charyzmę. Ich następcy: Frank Langella i Anne Archer stanowią również udany duet. Na gorszej pozycji stał Ricardo Montalban, który musiał zmierzyć się ze znakomitym poprzednikiem Basilem Rathbone’em. Szczególnie podczas finałowego pojedynku na szpady widać różnicę. Poza tym Frank Langella walczy w masce, a w pierwowzorze mieliśmy znakomity pojedynek bez masek, co sprawiało, że był bardziej ekscytujący (bo lepiej było widać przygotowanie obu aktorów). Ale w trakcie tej sceny pada w remake’u zdanie, którego w pierwowzorze nie ma – „Wewnątrz pawia znajduje się jastrząb”. Dobrze ono charakteryzuje podwójną osobowość głównego bohatera, ale też cały film, który pod barwną, zawadiacką powłoką ukrywa mroczną duszę (bo ta wersja jest uboższa w humor, poważniejsza w tonie, pominięto także scenę taneczną z piosenką <i>El Sombrero Blanco</i>, choć ta melodia cichutko pobrzmiewa w tle). Osobna kwestia jest taka, że Zorro w tym filmie pokonuje głównego przeciwnika w sposób raczej niehonorowy, odwracając jego uwagę poprzez ściągnięcie maski.</p><p><b><span style="font-size: large;"><i>Szatański trójkąt</i> (<i>Satan's Triangle</i>)</span></b></p><p>data premiery: 14 stycznia 1975 <br />reżyseria: Sutton Roley <br />scenariusz: William Read Woodfield</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQZIw6auV2ESoxEV0eQknvA7lPLDGv7V1ZANPy3u5aFDgyDFxJdiaoScOLnsg6FaRx4orSCu6bd2hGtRhsGTZtz8XiX22FydcpzUJT_CvImu5SAPiB2NvZabSNNvRHP337YI-FsDaUdqXMJiTLEUNqH9rVIyUhLapQ3rkt1YFwwSKCbrGYSMzKtKF-M2Q1/s320/Satan's%20Triangle%20(ABC,%201975).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="227" data-original-width="320" height="227" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQZIw6auV2ESoxEV0eQknvA7lPLDGv7V1ZANPy3u5aFDgyDFxJdiaoScOLnsg6FaRx4orSCu6bd2hGtRhsGTZtz8XiX22FydcpzUJT_CvImu5SAPiB2NvZabSNNvRHP337YI-FsDaUdqXMJiTLEUNqH9rVIyUhLapQ3rkt1YFwwSKCbrGYSMzKtKF-M2Q1/s1600/Satan's%20Triangle%20(ABC,%201975).jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;">Dylematy związane z wiarą oraz tajemnice Trójkąta Bermudzkiego są tematem kolejnego udanego dzieła spod szyldu „Filmy tygodnia stacji ABC”. Dwaj strażnicy wybrzeża z Miami – Haig (Doug McClure) i Pagnolini (Michael Conrad) – lecą śmigłowcem z misją ratunkową na obszar Trójkąta Bermudzkiego. Docierają do łodzi rybackiej, gdzie doszło do tajemniczych zgonów wyglądających jak skutek zjawisk paranormalnych. Sceptyczny względem wiary katolickiej Haig próbuje racjonalnie wyjaśnić sytuację na podstawie informacji, które dostaje od jedynej ocalałej z masakry osoby (Kim Novak). Jej opowieść o tajemniczym rozbitku – księdzu poddanym próbie (Alejandro Rey) – jest upiorna, ale też dość wiarygodna, jeśli chodzi o ukazanie ludzkich wad, które tradycja chrześcijańska klasyfikuje jako siedem grzechów głównych.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Legendę przeklętego trójkąta spopularyzował amerykański pisarz Charles Berlitz w bestsellerowej książce <i>Trójkąt Bermudzki</i> (1974), ale w mainstreamowym kinie trudno znaleźć dobry film podejmujący ten temat. Dlatego warto szukać głębiej, pośród kina klasy B i filmów telewizyjnych. Tak oto odkryć można takie produkcje jak meksykańsko-włoski <i>Trójkąt Bermudzki</i> (1978) Renégo Cardony Jr. oraz szerzej omawiany w tym miejscu <i>Szatański trójkąt</i> (1975) Suttona Roleya. Film jest technicznym majstersztykiem ze znakomicie budowaną atmosferą grozy. Kamera filmuje z różnych kątów, porusza się w sposób delikatnie falujący, jakby płynęła po oceanie. Obraz jest czasem zamglony, jakby miało coś niepokojącego się wyłonić, przez co wyczuwa się diabelską siłę. Scenariusz też konsekwentnie zmierza w stronę parapsychologii i satanizmu, a na zakończenie oferuje szokujący punkt kulminacyjny.</p><p><i><b><span style="font-size: large;">Trylogia terroru (Trilogy of Terror)</span></b></i></p><p>data premiery: 4 marca 1975 <br />reżyseria: Dan Curtis <br />scenariusz: William F. Nolan, Richard Matheson wg opowiadań R. Mathesona</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj86vlJWMr2ToyPgaLnEgkpCUGXw-EPo2d97sKXjguoaXuWJ79e-vNo70nlquIN1dyAlsLL6ylH__eKP3NX7OaOi4ivadK6poClKDkYK08O875CoNOO7i7uDO8kmXaYegT_uUnvmz613z0j1Dw32GhMwfGVeTfHZrzbwJEx5pjA3vfMhFYCmGVSdv1pVxCn/s386/Trilogy%20of%20Terror%20(ABC,%201975).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="386" data-original-width="257" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj86vlJWMr2ToyPgaLnEgkpCUGXw-EPo2d97sKXjguoaXuWJ79e-vNo70nlquIN1dyAlsLL6ylH__eKP3NX7OaOi4ivadK6poClKDkYK08O875CoNOO7i7uDO8kmXaYegT_uUnvmz613z0j1Dw32GhMwfGVeTfHZrzbwJEx5pjA3vfMhFYCmGVSdv1pVxCn/s320/Trilogy%20of%20Terror%20(ABC,%201975).jpg" width="213" /></a></div><div style="text-align: justify;">Amerykańska aktorka Karen Black, która po oscarowej nominacji za <i>Pięć łatwych utworów</i> (1970) trafiła do obsady filmów Johna Schlesingera, Roberta Altmana i Alfreda Hitchcocka, za sprawą występu w <i>Trylogii terroru</i> spadła z pierwszej hollywoodzkiej ligi. Od tej pory częściej proponowano jej role w produkcjach telewizyjnych i filmach klasy B. Jednak na pewno nie stało się tak dlatego, że zagrała źle. Przeciwnie – aktorka zaliczyła tu doskonały występ w czterech zróżnicowanych wcieleniach. W roli Julie, szantażowanej przez ucznia nauczycielki college’u. W rolach niezrównoważonych bliźniaczek Millicent i Therese. I w roli walczącej o przetrwanie we własnym domu Amelii. Richard Matheson, autor <i>Pojedynku na szosie</i>, po raz kolejny dostarczył materiału do „Filmu tygodnia”. Scenariusze do dwóch nowelek napisał William Francis Nolan, a trzecią historię Matheson zaadaptował osobiście. I to tę, która okazała się zdecydowanie najlepsza.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Dwa pierwsze segmenty mogą się wydawać zbyt przewidywalne i sztampowe, ale dobrze sprawdzają się jako horrory psychologiczne na temat podwójnej, skrywającej tajemnicę, natury ludzkiej, szczególnie kobiecej. W <i>Julie</i> (według <i>The Likeness of Julie</i> z antologii <i>Alone by Night</i>) kobieca bezradność i niewinność jest pozorna, kryje się za nią natura intrygantki i sadystki. W <i>Millicent i Therese</i> (według <i>Needle in the Heart</i> opublikowanej w „Magazynie Ellery Queen’s Mystery”) mamy zaś dosłowne rozdwojenie jaźni. Natomiast w <i>Amelii</i> (na podst. <i>Prey</i> z kwietniowego numeru „Playboya” z 1969) przedstawiono sytuację, w której potencjalna ofiara musi stać się łowcą, aby przetrwać.</p><p style="text-align: justify;">Reżyser tego filmu Dan Curtis jest twórcą gotyckiej opery mydlanej <i>Dark Shadows</i> (1966–1971), w ramach której powstało ponad 1200 odcinków. Pod szyldem „Filmów tygodnia” największy sukces odniósł jako producent <i>Nocnego prześladowcy</i> (<i>The Night Stalker</i>, 1972). W pewnych kręgach, głównie wśród miłośników antologii i starych filmów grozy, <i>Trylogia terroru</i> jest pozycją kultową, bo jest tu sporo elementów godnych uwagi. Zagrożenie nie jest tu jednoznaczne, dużo dzieje się w sferze wewnętrznej, ale dla równowagi jest też epizod cechujący się wizualnym szaleństwem. Mowa o finałowym odcinku, w którym źródłem strachu jest lalka-fetysz Zuni, stworzona na podobieństwo łowcy z włócznią. Matheson tak o niej pisał: „Była to najbrzydsza lalka, jaką kiedykolwiek widziała (Amelia). Miała siedem cali długości i wyrzeźbiona była z drewna, miała szkieletowe ciało i przerośniętą głowę. Jej wyraz twarzy był maniakalnie zacięty, zęby całkowicie obnażone, a oczy wypukłe”. Według dołączonego do niej zwoju we wnętrzu lalki mieszka duch zabójczego łowcy i zgodnie z regułami horroru musi on w końcu zaatakować. Zaskoczona kobieta, która kupiła przedmiot jako prezent dla kolegi antropologa, nie zamierza jednak skończyć jako ofiara i budzi się w niej instynkt przetrwania. Epizod zaczyna się niezbyt obiecująco, ale nawet średnio angażująca rozmowa telefoniczna ma sens w kontekście całości – córka próbuje odciąć się od zaborczej matki, a jest to możliwe m.in. dzięki dwoistości ludzkiej natury.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-23656395889842163462023-06-20T20:44:00.000+02:002023-06-20T20:44:51.429+02:00PAMFIR. Bestia, która chce być człowiekiem<p>(2022 / 100 minut) <br />scenariusz i reżyseria: Dmytro
Sukholytkyy-Sobchuk</p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7o1lAi4pYj7fvyjXgdWRhtTpvia60Yo4GqqsHCn-zbA6eKG4QeTKvtD0yLw4QiSGiQgzxfCI3dCHR-QAFTyl_izgAMPiYAR0xqijon10xrGCl0vcwZEJ9XE4cgtts7BLO7rvTHgLbDlQ_kjmnzqk4QJG78ykH2D6M6oicRlj8NFPtwNH37Ry0iTcctQ/s1500/Pamfir%20(2022).jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1500" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7o1lAi4pYj7fvyjXgdWRhtTpvia60Yo4GqqsHCn-zbA6eKG4QeTKvtD0yLw4QiSGiQgzxfCI3dCHR-QAFTyl_izgAMPiYAR0xqijon10xrGCl0vcwZEJ9XE4cgtts7BLO7rvTHgLbDlQ_kjmnzqk4QJG78ykH2D6M6oicRlj8NFPtwNH37Ry0iTcctQ/w640-h480/Pamfir%20(2022).jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Gdy <i>Pamfir</i> został zaprezentowany na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, otrzymał sześciominutową owację na stojąco, po której posypały się entuzjastyczne opinie w mediach. Debiutujący w pełnym metrażu reżyser Dmytro Sukholytkyy-Sobchuk połączył w filmie kino gatunkowe z autorskim spojrzeniem na otaczającą rzeczywistość, wymieszał wpływy chrześcijańskie z pogańskimi, bardzo mocno trzymając się rodzimej tradycji. Duże znaczenie mają tu lokalizacja, język, uwarunkowania polityczne, społeczne i ekonomiczne. Istotny jest także sam główny bohater, będący symbolem pewnej postawy, która charakteryzuje naród, nie tylko Ukrainę – „Bądź bestią, ale pozostań człowiekiem”.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Protagonistą filmu jest Leonid (Oleksandr Yatsentyuk), do którego przylgnął pseudonim „Pamfir” oznaczający skałę, będący symbolem siły, niezłomności, niewzruszonej postawy. Długo był nieobecny w rodzinnych stronach, ponieważ podjął pracę w Polsce. A wrócił tylko po to, by przedłużyć wizę. Czekają na niego żona Olena (Solomiia Kyrylova) i syn Nazar (Stanislav Potiak). Syn nie chce, by ojciec wrócił za granicę przed tradycyjnym karnawałem, dlatego pali jego dokumenty potrzebne do wyjazdu. Przy okazji podpala także kościół, być może przypadkowo przez brak wprawy w posługiwaniu się ogniem, ale może jednak celowo, gdyż jego stosunek do kościoła jest ambiwalentny, tak jak u coraz większej liczby młodych ludzi. Aby znaleźć środki na odbudowę „domu bożego” ojciec chłopaka zmuszony jest powrócić do uprawiania kontrabandy – szmuglowania papierosów przez Bukowinę.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUHJz4YNjG6pmIV2KcckZH2Ld4msAZtek6Eh2z5SFHvdQ_r2ZT93zR8SwQanbfNkEIQUyNVjjKGDBa8sOuEvwDxtZn0tjEu2jSduqJehRGeAV3AT3VZc6UtAA0DZaT67R8h2CtZeIiOJ1QaImPXjiOxD9GvvKtBnAxS3CkGf-EjpQVgk_VYYr8Pd2p9A/s1248/Pamfir%202.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="703" data-original-width="1248" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUHJz4YNjG6pmIV2KcckZH2Ld4msAZtek6Eh2z5SFHvdQ_r2ZT93zR8SwQanbfNkEIQUyNVjjKGDBa8sOuEvwDxtZn0tjEu2jSduqJehRGeAV3AT3VZc6UtAA0DZaT67R8h2CtZeIiOJ1QaImPXjiOxD9GvvKtBnAxS3CkGf-EjpQVgk_VYYr8Pd2p9A/w640-h360/Pamfir%202.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Bukowina znajduje się na granicy ukraińsko-rumuńskiej niedaleko granicy z Mołdawią. Jest to więc obszar wielokulturowy, stanowiący przy okazji „przejście do Europy”, jako że Rumunia należy do Unii Europejskiej w przeciwieństwie do Ukrainy. Dlatego teren stał się ulubionym polem działania dla wszelkiej maści przemytników, którzy są zmorą tutejszych władz i służb państwowych, ale też powodem konfliktów w półświatku, gdzie toczy się walka o hegemonię i wpływy. Pod ziemią wykopano liczne tunele, a nad nimi rozciąga się spowity we mgle las, gdzie wspomagani środkami dopingowymi szmuglerzy biegną w celu poprawy swojej sytuacji życiowej. Motyw przekraczania granicy państw ukrywa refleksję nad pokonywaniem ludzkich barier. Czy w ogóle istnieje taka linia graniczna, której człowiek nie jest w stanie przekroczyć?</p><p style="text-align: justify;">W opisie fabuły wspomniałem o tradycyjnym karnawale. Chodzi tu o festiwal Malanka, o którym Dima Sobchuk zrobił już jeden film – średniometrażowy dokument <i>Krasna Malanka</i> (2013). Jest to święto zaczerpnięte z wierzeń i mitów pogańskich – w omawianej produkcji nie służy tylko dokumentowaniu lokalnej tradycji, ale ma także ogromne znaczenie dla fabuły i charakteru postaci. Kostiumy i maski przygotowywane na karnawał pozwalają choć na chwilę zamknąć się w magicznym świecie. I tak na przykład człowiek słaby fizycznie i psychicznie może pod maską bestii ukryć swoje słabości. Ale dla Pamfira kostium karnawałowy służy czemuś innemu – ukryciu natury bestii, przez którą stopniowo traci kontakt z rodziną. Najpierw doprowadził do zniszczenia relacji z ojcem, potem złamał przysięgę daną żonie, próbuje jednak za wszelką cenę odbudować relację z synem. Tylko tu widzi swoją szansę na odkupienie win.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZReMNJ03GAIC9m5VqCs-ChcPYdwDfBDRY6sQiitFbAPPsegIdVnxOuerUeeTrIp9343hjpugrwhJ2ThKs8QuPTUp0qNYjE9e1_g8sqD93RZzfb72Lpwpc4rpZiErfd6pnsI4EoALKs4i0CzFLpqDw0MqEKmHj7sTauiHuHA8V8OV7KpYex5xJl4ebDA/s1600/Pamfir%204.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="670" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZReMNJ03GAIC9m5VqCs-ChcPYdwDfBDRY6sQiitFbAPPsegIdVnxOuerUeeTrIp9343hjpugrwhJ2ThKs8QuPTUp0qNYjE9e1_g8sqD93RZzfb72Lpwpc4rpZiErfd6pnsI4EoALKs4i0CzFLpqDw0MqEKmHj7sTauiHuHA8V8OV7KpYex5xJl4ebDA/w640-h268/Pamfir%204.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><i>Pamfir</i> poprzez technikę stylowych długich ujęć jest bliższy kinu niezależnemu, ale – co zaskakujące – udział w tym przedsięwzięciu wzięli przedstawiciele aż sześciu państw: Ukrainy, Francji, Polski, Chile, Luksemburga i Niemiec. Ze strony polskiej wsparcie dołożyła firma Madants reprezentowana przez Bognę Szewczyk. Przez siedem miesięcy trwał proces montażu pod kierunkiem Polaka Nikodema Chabiora, który z materiału trwającego pierwotnie 140 minut wyciął 40, nadając filmowi rytm, energię, spójność wizualną. Do polskich kin film jednak trafia z rocznym opóźnieniem, a za jego dystrybucję odpowiada Gutek Film.</p><p style="text-align: justify;">Dzieło Dimy Sobchuka było realizowane przed inwazją Rosji na Ukrainę (24 lutego 2022 roku), ale agresja rosyjska względem Ukrainy rozpoczęła się już osiem lat wcześniej. W związku z powyższym – i co potwierdził sam reżyser – intryga opowiedziana w filmie i dylematy głównego bohatera stanowią alegorię tego konfliktu. Żaden wybór w tej sytuacji nie będzie dobry ani zły, każda decyzja niesie ze sobą ryzyko, a jednak trzeba ją podjąć i ponieść jej konsekwencje. Dla siebie, dla rodziny i dla ojczyzny. Wydarzenia na froncie wschodnim dla wielu rodzin są traumatyzujące. Ofiarę poniósł między innymi Volodymyr Chorny, scenograf pracujący na planie omawianego filmu, który zginął w obwodzie ługańskim 9 maja 2023.</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBvxq1WUOzEaY-jn6nBBrmJmHCanYzlzha1UnjMH39QA8SYv-cxQsflAK1AkedoZSKW-u8ji1l1vvZGZhWbelDgjiXIC2u-EupVNuwFW89bdOPprAzAYUO93ApJBKZHo91f9VsuTtqrlxMLhA4CD9cmG5yvli54NYvRoVAyAP9ByBurk_qIDQt-iKMbQ/s1800/Pamfir.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1125" data-original-width="1800" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBvxq1WUOzEaY-jn6nBBrmJmHCanYzlzha1UnjMH39QA8SYv-cxQsflAK1AkedoZSKW-u8ji1l1vvZGZhWbelDgjiXIC2u-EupVNuwFW89bdOPprAzAYUO93ApJBKZHo91f9VsuTtqrlxMLhA4CD9cmG5yvli54NYvRoVAyAP9ByBurk_qIDQt-iKMbQ/w640-h400/Pamfir.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Niewykluczone, że film ogląda się nieco inaczej po upływie roku, gdyż konflikt za naszą wschodnią granicą z upływem czasu eskaluje, nie widać jego końca, ale kulminacją raczej nie będzie uroczysty karnawał. Warto obejrzeć ten filmowy obraz, bo reżyserowi udało się znaleźć złoty środek między ukraińską kulturą zaprezentowaną za pomocą gwary huculskiej i lokalnych obrzędów a otwartością na wpływy zachodnie. Te inspiracje są widoczne chociażby w portretowaniu pierwszoplanowej postaci – Leonida (świetna rola Oleksandra Yatsentyuka), który przypomina westernowych protagonistów, szlachetnych, ale mających niechlubną przeszłość. Z pewnością wszystkim znany jest także obecny tutaj motyw ostatniego zadania. Bohater ustatkował się, zdobył uczciwą pracę i obiecał, że zostawił za sobą kryminalną przeszłość. Jednak w krytycznej sytuacji przeszłość powraca jak bumerang. Dawny przestępca musi wykonać jeszcze jeden „skok”, który okazuje się najtrudniejszym do przetrwania.</p><p style="text-align: justify;">Nie jest to dzieło przyjemne w odbiorze, bo celem twórców nie było dostarczenie rozrywki, ale raczej refleksji. Moje jedyne zastrzeżenie jest takie, że finał mógł być bardziej spektakularny, jeśli chodzi o przedstawienie Malanki, aby można było lepiej zrozumieć doniosłość tego ukraińskiego święta. Być może w montażu wycięto o jedno lub dwa długie ujęcia za dużo. Ale zachowano coś cenniejszego – skrupulatny portret psychologiczny głównego bohatera. W końcu tytuł jasno sugeruje, że w centrum uwagi jest człowiek, a cała karnawałowa otoczka jest tylko dodatkiem. Do najważniejszych atutów należy także zaliczyć oprawę wizualną (zdjęcia Nikity Kuzmenko) inspirowaną obrazami Hieronima Boscha i Pietera Bruegla. Nie warto tego filmu umieszczać w ramach konkretnego gatunku – to nie thriller, kryminał ani western, mimo zapożyczeń z tej trójcy. To fatalistyczna opowieść o odkupieniu win, przekraczaniu granic i walce o lepsze jutro.</p><p>__________</p><p style="text-align: justify;">Imiona i nazwiska ukraińskie zostały w tekście zapisane według oficjalnej transliteracji alfabetu ukraińskiego na łacinę.</p><p>__________</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-43889732761054304402023-06-10T21:34:00.000+02:002023-06-10T21:34:32.831+02:00D’ARTAGNAN I TRZEJ MUSZKIETEROWIE. Klasyka francuskiej literatury w formie sowieckiego wodewilu<p>premiera: 25 grudnia 1979<br />czas trwania: 249 minut<br />reżyseria: Gieorgij Jungwald-Chilkiewicz<span style="text-align: justify;"><br/>scenariusz: Mark Rozowski na podst. powieści Alexandre'a Dumasa oraz wodewilu Marka Rozowskiego i Jurija Riaszencewa</span></p><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p></p><p><span style="text-align: justify;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv6v3b8iqduUtqOm4Nev06dak5aoGhcmxeXW4dfnXB1jKerwIH_UjTA85w32W9zI_6s5bO8C785_MNU1OeKj4uSfF_bAMMLAXqQsOkOMf3kYUm4hObe1bSv4vy6oCJhkDjXsA2Hk1Lt5Z0eFwVD3zH7xNSx7CB9xw5JNj-EiHL-YK9MGxWI75o6p123A/s640/D_Artagnan_and_Three_Musketeers_TV_Miniseries.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="443" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv6v3b8iqduUtqOm4Nev06dak5aoGhcmxeXW4dfnXB1jKerwIH_UjTA85w32W9zI_6s5bO8C785_MNU1OeKj4uSfF_bAMMLAXqQsOkOMf3kYUm4hObe1bSv4vy6oCJhkDjXsA2Hk1Lt5Z0eFwVD3zH7xNSx7CB9xw5JNj-EiHL-YK9MGxWI75o6p123A/s320/D_Artagnan_and_Three_Musketeers_TV_Miniseries.jpg" width="222" /></a></div><div style="text-align: justify;">Przygody młodego Gaskończyka, który przybywa do Paryża, by zasilić szeregi królewskich muszkieterów, należą do najczęściej przerabianych w kinie motywów z francuskiej klasyki. Po 2000 roku powstały co najmniej trzy wysokobudżetowe adaptacje <i>Trzech muszkieterów</i> – ostatnia jest całkiem świeża, w polskich kinach od maja 2023, a jej druga część planowana jest na sezon zimowy. Ze względu na bogactwo treści zawartej w literackim pierwowzorze często sięgali po książkę także telewizyjni producenci. Spośród adaptacji przeznaczonych na mały ekran szczególnie wyróżnia się jedna – rozśpiewany i błyskotliwy miniserial <i>D’Artagnan i trzej muszkieterowie</i> (1978), niegdyś bardzo popularny, dziś już zapomniany, przynajmniej jeśli chodzi o polską widownię. Obecnie jest łatwy do zdobycia, bo legalnie dostępny na platformie <a href="https://flixclassic.pl/" target="_blank">FlixClassic</a>.<span><a name='more'></a></span></div><p></p><p style="text-align: justify;">Geneza omawianej produkcji sięga początku lat 70., kiedy to dramaturg Mark Rozowski, poeta Jurij Riaszencew i reżyser Aleksander Towstonogow postanowili przenieść fabułę powieści Alexandre’a Dumasa na deski Moskiewskiego Teatru Młodego Widza. Do opracowania muzyki zaangażowali syna Izaaka Dunajewskiego – Maksima. Efekt ich pracy znalazł się na afiszach w 1974 i utrzymał się na nich przez siedem lat. W wyniku ogromnego sukcesu Państwowy Komitet ds. Telewizji i Radiofonii zlecił przeniesienie opowieści w podobnej muzycznej formie na telewizyjny ekran. Na reżysera powołano Gieorgija Jungwalda-Chilkiewicza, ucznia Leonida Trauberga, ale wszelkie decyzje dotyczące koncepcji filmu i obsady musiał konsultować z Komitetem. Chilkiewicz odniósł wcześniej sukces historyczno-rewolucyjnym filmem <i>Niebezpieczne tournée</i> (1969) z piosenkami Władimira Wysockiego. Jako pasjonat twórczości Alexandre’a Dumasa nakręcił później trzyczęściową adaptację <i>Hrabiego Monte Christo</i> zatytułowaną <i>Więzień zamku If</i> (1988). Ale to <i>D’Artagnan…</i> jest jego sztandarowym osiągnięciem.</p><p style="text-align: justify;">Intryga w filmie podąża za fabułą książki w dość dużym stopniu i mimo formy muzycznego widowiska dla młodzieży nie zabrakło dramatycznych, poruszających scen. Swoją drogą wodewil bardzo pasuje do Francji XVII wieku, stamtąd się wywodzi i był w tym okresie często uprawianym gatunkiem scenicznym. Dlatego opracowanie książkowych <i>Trzech muszkieterów</i> właśnie w takiej oprawie tylko pozornie wydaje się kontrowersyjnym pomysłem, w istocie miało rozsądne uzasadnienie. Co najważniejsze, za tą koncepcją stali ludzie, którzy wiedzieli, jak zrobić z tego hit. Nie obyło się jednak bez komplikacji. Między scenarzystą, reżyserem i autorem tekstów piosenek doszło do konfliktu, który swój finał znalazł w sądzie, co z kolei opóźniło premierę filmu o rok. Na ekrany telewizyjne produkcja trafiła 25 grudnia 1979.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjzpEGZUZQg_k1CwtHJEeDZWTxCqzB4xV5KEPjRkJs4ttyEaJmUn0Bv6v3aTnAylcELToMdIrEfwEYDOuNH2cHfVNgKvgTuNUrIrjxRQFSdEByZ3zFcGgdAuLUYmHEMweAkOVs-iijOBWsYrfTkBJaAxVA64D4WSy0cYmjuh90lVYJ_GpQBhV8uq6wHw/s1176/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%201.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="864" data-original-width="1176" height="470" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjzpEGZUZQg_k1CwtHJEeDZWTxCqzB4xV5KEPjRkJs4ttyEaJmUn0Bv6v3aTnAylcELToMdIrEfwEYDOuNH2cHfVNgKvgTuNUrIrjxRQFSdEByZ3zFcGgdAuLUYmHEMweAkOVs-iijOBWsYrfTkBJaAxVA64D4WSy0cYmjuh90lVYJ_GpQBhV8uq6wHw/w640-h470/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%201.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Zdjęcia realizowano na terenie Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej – wnętrza w Odessie (np. Balet Merlesona w neobarokowym Teatrze Opery i Baletu), a plenery w obwodzie lwowskim i czerniowieckim (m.in. Pałac Potockich we Lwowie, Katedra Ormiańska, Zamek w Świrzu). Ratuszem Paryskim był Pałac Koniecpolskich w Podhorcach, a warownią La Rochelle została Twierdza Chocim. Ukończone dzieło trwa około 250 minut i jest podzielone na trzy części, co odpowiada trzem aktom, na które została pierwotnie podzielona sztuka Marka Rozowskiego. Podczas realizacji trzeciej części okazało się, że koncepcje reżysera i scenarzysty się znacznie rozmijają, co spowodowało, że Chilkiewicz wprowadził bez wiedzy autora znaczące zmiany w tekście. Nieprzyjemnie zakończyła się również współpraca z Riaszencewem, autorem 30 piosenek na potrzeby zarówno scenicznej, jak i filmowej adaptacji. Reżyser zrezygnował z utworu <i>Bossanova Milady</i>, który był wykonywany w teatrze i zastąpił go innym. Riaszencew nie miałby z tym problemu, gdyby poproszono go o stworzenie „zamiennika”, jednak o napisanie <i>Pieśni Milady</i> reżyser nieoczekiwanie poprosił Wieniamina Smiechowa, odtwórcę roli Atosa. Co więcej, nie zostało to uwzględnione w napisach, przez co wszystkie piosenki w filmie są przypisywane Riaszencewowi. Tekściarz złożył pozew sądowy i wygrał sprawę.</p><p style="text-align: justify;">W roli d’Artagnana wystąpił Misza Bojarski i nie był on pierwszym wyborem reżysera, mimo iż świetnie sprawdził się w tej roli na scenie. Kompozytor Max Dunajewski nalegał jednak na obsadzenie Bojarskiego ze względu na jego umiejętności wokalne – aktor, którego już przedwcześnie zatwierdzono w tej roli, nie radził sobie tak dobrze z materiałem muzycznym. W istocie jest on jednym z niewielu aktorów w tym filmie, którzy śpiewają własnym głosem. Temat przewodni, czyli <i>Pieśń muszkieterów</i>, zaśpiewał wraz z trzema członkami grupy wokalnej Korobiejniki. Partie wokalne kobiece wykonała w większości Elena Driackaja z Petersburskiego Teatru Operetkowego (jej głosem śpiewają Konstancja Bonacieux i Kitty, służąca Milady, a w jednej piosence także sama Milady). Ciekawa sytuacja jest w związku z odtwórcą roli kardynała Richelieu Aleksandrem Trofimowem, który swoją partię zaśpiewał własnym głosem, ale podczas mówienia się jąkał i głosu użyczył mu dubler.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSnGl4tn9cWOm4sODSPZ0tSKOsEqxt1iAVRIb8gDN8-KJIunZN6pTv7xU8Vp6FMO95aHtGqJsY2ko-A1oPYzLVEOdBc0u3iRM5Jt94-i4fRf7k5iBXdPGPRcG3yTM1QX-b6Nw5B-HdJ_w24DSuliqgaPB1gL25ZspIRdM5HoyTJsGugvlHLT5zvZ3bcg/s1191/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%202.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="877" data-original-width="1191" height="472" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSnGl4tn9cWOm4sODSPZ0tSKOsEqxt1iAVRIb8gDN8-KJIunZN6pTv7xU8Vp6FMO95aHtGqJsY2ko-A1oPYzLVEOdBc0u3iRM5Jt94-i4fRf7k5iBXdPGPRcG3yTM1QX-b6Nw5B-HdJ_w24DSuliqgaPB1gL25ZspIRdM5HoyTJsGugvlHLT5zvZ3bcg/w640-h472/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%202.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Najciekawsze – ze względu na charakter i rys psychologiczny – postacie to hrabia de la Fère znany jako Atos oraz Charlotte Backson posługująca się pseudonimem Milady de Winter. Dlatego w ekranizacjach to zwykle odtwórcy tych ról mieli największe pole do popisu i zazwyczaj odgrywani byli przez znakomitych aktorów. W omawianej sowieckiej wersji jest podobnie. Wprawdzie Wieniamin Smiechow nie ma w sobie tej tajemniczości i charyzmy, co Oliver Reed, bodaj najsłynniejszy odtwórca roli Atosa, ale za to Rita Tieriechowa wcielająca się w postać Milady stworzyła świetną kreację, choć to pewnie kwestia dyskusyjna ze względu na kilka przeszarżowanych scen.</p><p style="text-align: justify;">Reszta obsady wypadła solidnie, ale co ciekawe sam reżyser najgorzej wspomina Irinę Alferową (Konstancja Bonacieux), wręcz uważał, że zepsuła mu film. Aktorka była ulubienicą kierownictwa telewizji, więc została narzucona reżyserowi. Chilkiewiczowi nie tylko nie spodobała się wizualnie (stwierdził, że bardziej nadawała się do roli kucharki niż damy dworu), nie posiadała również jego zdaniem talentu aktorskiego (mówił po latach: „Nie wiem, kim trzeba być, żeby wyrzeźbić coś z takiej kłody jak Irina Alferowa”). Aby dopasować ją do wizji reżysera, potrzeba było dwóch dublerek: głosowej i wokalnej. Poza tym jej numer taneczno-śpiewany w duecie z d’Artagnanem nie jest tak żywiołowy, jaki miał być według pierwotnej teatralnej koncepcji. Brakuje w nim „ognia”, jest tylko pląsanie wokół stołu, a po nim osobliwy kucany taniec Konstancji, podczas którego słychać dwa głosy, jednak tylko d’Artagnan otwiera usta.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXP5Kd7cZdJ3Zy_J4KVid4SxB3wQhgF9zPIIQvDzqFSUnuMZwEEN3rfTaiA6hguFPEsCue1UtlVO0H-NTlIgxa-Q_b64M2UTNI4m5TP6HgX4ri1Nb0nQdk54nakAVfOD-Kfk9wtjdQpDGdy7ta3aJcvuSQKAxSErRggAHrEC_Z-XY67VlEcrzNhSKSFg/s1192/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%203.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="882" data-original-width="1192" height="474" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXP5Kd7cZdJ3Zy_J4KVid4SxB3wQhgF9zPIIQvDzqFSUnuMZwEEN3rfTaiA6hguFPEsCue1UtlVO0H-NTlIgxa-Q_b64M2UTNI4m5TP6HgX4ri1Nb0nQdk54nakAVfOD-Kfk9wtjdQpDGdy7ta3aJcvuSQKAxSErRggAHrEC_Z-XY67VlEcrzNhSKSFg/w640-h474/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%203.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Ten staromodny spektakl dzisiaj z pewnością nie zdobędzie już takiego uznania jak dawniej. Bo i wymagana jest tutaj pewna tolerancja od widza. Przede wszystkim należy nastawić się na stuprocentowy musical – jest w nim sporo piosenek, spośród 30 utworów napisanych przez Riaszencewa i Dunajewskiego aż 23 trafiły do tego miniserialu (plus jeden dodatkowy, o który toczyła się rozprawa sądowa). Państwowy Komitet ds. Telewizji i Radiofonii nie zadbał o solidny budżet, którego wymagało tego typu widowisko. W związku z tym biednie wyglądają fragmenty z pola bitwy – oblężenie La Rochelle przypomina piknik, gdzie spotkali się ludzie, żeby rozpalić grilla, zamiast stoczyć bitwę. Znacznie lepiej prezentują się sceny fechtunku, a odpowiedzialnym za nie był Nikołaj Waszczylin, mistrz sambo – rosyjskiej sztuki walki, pełniący funkcję reżysera kaskaderów. Pomagał mu Władimir Balon, dwukrotny mistrz ZSRR w szermierce, który wcielił się w postać pana de Jussac, dowódcy straży kardynalskiej. Jego rola została rozbudowana o postać hrabiego de Wardes i uczestnika oblężenia La Rochelle. W związku z tym mistrz szermierki stoczył dwa dobre pojedynki z d’Artagnanem – jeden na dziedzińcu klasztoru karmelitów, drugi nad brzegiem kanału La Manche. Oba przypominają walkę wściekłego tygrysa ze zwinnym wężem (porównanie zainspirowane pierwowzorem literackim).</p><p style="text-align: justify;">Największą zaletą są piosenki, a motyw główny, czyli <i>Pieśń muszkieterów</i>, jest tak chwytliwy, że nucili go uczniowie w szkołach, pijacy w tawernach, intelektualiści. Autorzy kompozycji inspirowali się <i>Piosenką d’Artagnana</i> z hollywoodzkiej wariacji z 1939 (reż. Allan Dwan). Gaskończykiem w tamtym filmie był Don Ameche, a piosenkę napisali Walter Bullock i sowiecki kompozytor Samuel Pokrass. Jednakże ścieżka dźwiękowa Dunajewskiego jest zróżnicowana, wpadają w ucho także inne utwory, np. <i>Pieśń o Gaskonii</i> na dwa głosy, Tréville’a i d’Artagnana (<i>Burgundia, Normandia…</i>), ballada Atosa (<i>W parku hrabiego jest czarny staw, tam kwitną lilie…</i>), znany z wersji scenicznych duet Konstancji i d’Artagnana (<i>Zostań gołębiem mej poczty…</i>) czy np. pieśń królowej Anny (<i>Modlitwa do św. Madonny</i>), wykonana przez aktorkę Alisę Frejndlich. Z kolei kuplety ludowe drwiące z kardynała Richelieu (<i>Li-lon li-la…</i>) są okropne pod względem literackim, ale ich niska jakość jest uzasadniona fabularnie, bo to tylko przyśpiewki uliczne. Niestety ten utwór występuje już na początku filmu i może łatwo zniechęcić widza do dalszego oglądania.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc8oNth70WF9XPss9fVX4pSkOwd0mXMayyx47c2UvwabFNvdGzjkqlwyjDy6UqOxc7narU4hhMqux7UOQK0l_1H7fxHni67HgM6sgfKbWDz5RCNy3vDgswPnFhy6l9dzUi58Th0WP_2Wxs5iRGDjwg_XUIEQkDf-UC3wFu5M9741ZmEzkLN0k56Q6URQ/s1200/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%206.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="883" data-original-width="1200" height="470" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc8oNth70WF9XPss9fVX4pSkOwd0mXMayyx47c2UvwabFNvdGzjkqlwyjDy6UqOxc7narU4hhMqux7UOQK0l_1H7fxHni67HgM6sgfKbWDz5RCNy3vDgswPnFhy6l9dzUi58Th0WP_2Wxs5iRGDjwg_XUIEQkDf-UC3wFu5M9741ZmEzkLN0k56Q6URQ/w640-h470/D'Artagnan%20i%20trzej%20muszkieterowie%206.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Spośród scen niemuzycznych wyróżniłbym fragment, w którym kardynał Richelieu tłumaczy d’Artagnanowi zasady gry w szachy, namawiając go przy okazji, by przeszedł na jego stronę. Do najlepszych momentów filmu należą także te najbardziej dramatyczne i ponure, czyli zgony dwóch ważnych postaci. Wywołują one różne emocje, gdyż stosunek widza do obu bohaterek jest inny… Recenzje miniserialu po pierwszej emisji były w większości negatywne, ale Leonid Trauberg był dumny ze swojego ucznia, pogratulował mu, co dla reżysera z pewnością miało duże znaczenie. Nie można było mówić o porażce, bo publiczność na seansach gromadziła się tłumnie. Prawdziwą furorę produkcja zrobiła trzy lata po premierze – dopiero wtedy było widać, że widzowie kochają ten film i przebiliby szpadą każdego, kto powie o nim złe słowo.</p><p style="text-align: justify;"><i>D’Artagnan i trzej muszkieterowie</i> doczekali się trzech kontynuacji: <i>Muszkieterowie 20 lat później</i> (1992), <i>Sekret królowej Anny</i> (1994; na podst. powieści <i>Wicehrabia de Bragelonne</i>) i <i>Powrót muszkieterów, czyli skarby kardynała Mazarina</i> (2009-2012). W każdym z nich role czterech awanturników powtórzyli ci sami aktorzy, co już się więcej nie uda, gdyż Igor Starygin (Aramis) zmarł w 2009 po ukończeniu trzeciego sequela. Także adaptacja sceniczna była wielokrotnie wznawiana. To wszystko świadczy o ogromnym znaczeniu powieści Alexandre’a Dumasa dla rosyjskiej kultury. Pierwsza filmowa wersja, nakręcona w 1978, jest w Rosji dziełem kultowym, regularnie przypominanym przez telewizję. Przyjmując odpowiednie nastawienie, film Gieorgija Jungwalda-Chilkiewicza może być wciąż oglądany z przyjemnością. Kostiumy, sceneria, obsada oraz cała warstwa muzyczna to mocne atuty, ale nie bez znaczenia jest także oryginalna interpretacja francuskiej klasyki – wałkowany do znudzenia materiał tutaj otrzymał nieszablonową oprawę, co warto docenić.</p><p>Trzyczęściowy miniserial jest dostępny do obejrzenia na platformie <a href="https://flixclassic.pl/" target="_blank">FlixClassic</a>.</p><p>______________________________</p><p><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-76486957718876559982023-05-18T11:19:00.000+02:002023-05-18T11:19:20.235+02:00SERBSKI SOKÓŁ (1981). Franco Nero w starciu z „anatolijskim szatanem”<p><b>Banović Strahinja </b>(1981<b> / </b>105 minut)<br />reżyseria: Vatroslav Mimica <br />scenariusz: Aleksandar Petrović, Vatroslav Mimica</p><p style="text-align: center;"><b>Tekst napisany dla serwisu <a href="http://savagesinema.pl/" target="_blank">Savage Sinema</a></b></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOh_DvM3SiPgsEssGxgHF0xxXEjxXmQqsWP6JxWN6zpTHiLpcSerJpofzKQoqXPfB2tFib3oCULbOBsGhvE82dZjHJBK70zyIFuU9-VTDIsVCPdZbmXCsULq2DkkfkjyWfkPeBOOlNihVdsOC7owj-jE2KBkpOcHJ4f_mzHV8t0PTZUgoaUolnvaJVSw/s1432/Banovic%20Strahinja%201981.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1432" data-original-width="1000" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOh_DvM3SiPgsEssGxgHF0xxXEjxXmQqsWP6JxWN6zpTHiLpcSerJpofzKQoqXPfB2tFib3oCULbOBsGhvE82dZjHJBK70zyIFuU9-VTDIsVCPdZbmXCsULq2DkkfkjyWfkPeBOOlNihVdsOC7owj-jE2KBkpOcHJ4f_mzHV8t0PTZUgoaUolnvaJVSw/s320/Banovic%20Strahinja%201981.jpg" width="223" /></a></div><div style="text-align: justify;">W roku 1389 rycerstwo serbskie zostało doszczętnie rozbite przez wojska osmańskie w bitwie na Kosowym Polu, ale już rok wcześniej „serbski sokół” Banović Strahinja rozpoczął swoją wojnę z Turkami. Gdy pewnego dnia muzułmańscy bandyci ograbili jego posiadłość i wymordowali jego ludzi, on stanął przed trudną próbą, w której swój rycerski honor musiał przeciwstawić okrutnemu prawu. Naród przygotowywał się do bitwy z sułtanem, więc marnowanie sił na prywatną zemstę nie miało sensu, ale było coś, co nie pozwoliło dzielnemu bohaterowi zapomnieć tej zniewagi. Przywódca bandytów, Vlah Alija, porwał jego żonę Anđję, więc rycerz postanawia wyruszyć w pościg. Ojciec porwanej kobiety, Jug Bogdan, odmawia pomocy, uważając córkę za straconą. Bo jeśli jest wierna mężowi to powinna popełnić samobójstwo. Jeśli tego nie zrobi, jest cudzołożnicą i w takiej sytuacji świętym obowiązkiem męża jest ją oślepić (...)</div><p></p><p style="text-align: center;"><b>Całość można przeczytać <a href="http://savagesinema.pl/serbski-sokol-1981/" target="_blank">pod tym linkiem</a>.</b></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-89305612518341091712023-05-04T15:36:00.000+02:002023-05-04T15:36:26.910+02:00SISU. Na drodze gniewu<div><b>Sisu</b> (2022 / 91 minut)</div>scenariusz i reżyseria: Jalmari Helander<div><br /></div><div><div style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></div><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOO-ZS2Ztmv896lEosFpkuvV1bd1MXwj3QMRU4eQEE0VORCEzOe-Z5oniDdj9yiBTF95No6kTR31-r-EPjVx9COIZVjEb8I6wBMYmfbseBj1OWySD3dC01xw-tul9Eyug_W7DXVZ5arhZoN1k2VD0_73nOtao1cVurws-1XE8WWR5AWwqfFX5JUBxV9w/s1200/Sisu%20(2022).jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="840" height="371" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOO-ZS2Ztmv896lEosFpkuvV1bd1MXwj3QMRU4eQEE0VORCEzOe-Z5oniDdj9yiBTF95No6kTR31-r-EPjVx9COIZVjEb8I6wBMYmfbseBj1OWySD3dC01xw-tul9Eyug_W7DXVZ5arhZoN1k2VD0_73nOtao1cVurws-1XE8WWR5AWwqfFX5JUBxV9w/w243-h371/Sisu%20(2022).jpg" width="243" /></a></div><div style="text-align: justify;">Ponury, opustoszały krajobraz fińskiej Laponii wygląda jak świat po apokalipsie, gdzie nieliczni pozostali przy życiu nieszczęśnicy walczą o przetrwanie. Ale to „tylko” skutki II wojny światowej, która dotknęła Finów najpierw za sprawą Sowietów, a następnie – armii Hitlera. Kiedy wojna zbliżała się ku końcowi, nie było już wiele do stracenia. Przemoc stała się częścią codziennego życia, a człowiek stał się gatunkiem zagrożonym wyginięciem. W tych beznadziejnie trudnych warunkach ostatnią nadzieją dla niedobitków jest wiara w legendarnego bohatera, który ma w sobie dość determinacji, by nie złożyć broni mimo okrutnych przeciwności losu i wyraźnej przewagi przeciwnika. W Finlandii istnieje specjalne słowo określające taką postawę – „sisu” oznacza bowiem wyjątkową niezłomność w dążeniu do celu, determinację tak potężną, że nawet rany śmiertelne nie są w stanie powalić na ziemię.</div><span><a name='more'></a></span><p></p><p style="text-align: justify;">Głównym bohaterem filmu jest zmęczony wojną Aatami Korpi (Jorma Tommila), typ samotnika, żyjący na własnych warunkach. Nie chce już zabijać i w tym celu postanawia wydrzeć coś naturze – zostaje poszukiwaczem złota i odkrywa złoża cennego kruszcu. Do najbliższego banku jest jednak ponad 900 kilometrów, więc rozpoczyna się jego długa wędrówka, podczas której natrafia na oddział wycofujących się żołnierzy Wehrmachtu. A to już oznacza, że jego wojna jeszcze się nie skończyła. Łupem najeźdźców padła grupa tutejszych kobiet, ale gdy okupanci dowiadują się, że stary wędrowiec znalazł złoto, ich nienasycenie wzrasta. Dowódca plutonu, oficer SS Bruno Helldorf (Aksel Hennie), doskonale zdaje sobie sprawę, że Niemcy są już na przegranej pozycji i jedyną szansą na osłodzenie porażki są juki wypełnione bryłkami złota.</p><p style="text-align: justify;">Film napisany i wyreżyserowany przez Jalmariego Helandera jest połączeniem brutalnego kina wojennego z survivalową i komiksową akcją według zachodnich wzorców. Przy omawianiu filmu często przywołuje się Johna Rambo i Johna Wicka, bez wątpienia są to właściwe tropy, jeśli chodzi o kreację jedynego w swoim rodzaju bohatera, który stał się żywą legendą, niedającą się pokonać. Sam reżyser w wywiadach przywoływał <i>Rambo: Pierwszą krew</i> (1982) jako główne źródło inspiracji. Jednakże postać Korpiego ma swój pierwowzór także w rzeczywistości – jest nim fiński snajper Simo Häyhä zwany Białą Śmiercią, bohater wojny zimowej, który zabił setki żołnierzy rosyjskich. Zawarta w filmie przemoc daleka jest jednak od realizmu, wyraźnie inspirowana komiksową estetyką i obrazami gore – najbardziej jest to widoczne w sekwencji na polu minowym, gdzie wybuchom towarzyszą latające kończyny. Estetyka kadrów jest dosyć brudna, a tłem fabuły jest ujęta w całej swej okazałości dzika przyroda, więc ten świat wydaje się prawdziwy. Ale w jego obrębie dzieją się rzeczy przypominające spaghetti westerny wraz z ich milczącymi bohaterami, przesadnie graficzną przemocą i odwiecznym konfliktem między cywilizacją a naturą.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz80RTTQXQrBpKGVOSt0rIbD6w1mTgmzcQLqGfc-B-PUt3321qN8nhkrMLjNbDZcSbNZGaHEknAfJDAx-Y-IjA-M_p8-C-d7q2tELJba293o1QByyyM0m_5Q5AWn4WryXuY1u0pwPDtuqqNe7xt804PsSVwNo7AzApD1c9-UemG1uzxjxWZb8sY4iTsQ/s1920/Sisu%201.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz80RTTQXQrBpKGVOSt0rIbD6w1mTgmzcQLqGfc-B-PUt3321qN8nhkrMLjNbDZcSbNZGaHEknAfJDAx-Y-IjA-M_p8-C-d7q2tELJba293o1QByyyM0m_5Q5AWn4WryXuY1u0pwPDtuqqNe7xt804PsSVwNo7AzApD1c9-UemG1uzxjxWZb8sY4iTsQ/w640-h360/Sisu%201.webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><i>Sisu</i> jest przy tym dziełem szalenie efektownym, wykorzystującym w pełni nie tylko budżet w wysokości około sześciu milionów euro, ale – co dla widza najbardziej istotne – niemarnującym potencjału zawartego w scenariuszu. Oprócz akcji na spalonej ziemi reżyser zaskakuje sceną podwodną, w której otoczony bohater nie może się wynurzyć i próbuje złapać oddech za pomocą… ulatniających się pęcherzyków powietrza z podciętego wrogowi gardła. Wzloty i upadki, jakie stały się częścią zawieruchy wojennej, świetnie też symbolizuje scena rozgrywająca się na wysokości 6 000 metrów. Chociaż trudno doszukiwać się tu psychologicznych niuansów, to jednak za tą prostą fabułą i banalnymi postaciami kryje się coś więcej między innymi dzięki doskonale dobranym aktorom.</p><p style="text-align: justify;">Dwójka antagonistów – Jorma Tommila i Aksel Hennie – nie potrzebuje słów ani głębi psychologicznej, by ich motywacje i działania nabrały sensu. Ich twarze mówią właściwie wszystko, co trzeba. Pustka jest tylko na jałowej ziemi, ale w głowach ludzi gotują się emocje wynikające z braku kontroli nad sytuacją. Do głosu dochodzi przede wszystkim gniew, który prowadzi do energicznej walki, pozbawionej sentymentów i subtelności. Bohaterów nie poznajemy za sprawą długich ekspozycji czy objaśniających dialogów, ale po ich czynach. Resztę dopowiada historia – wiadomo wszakże, że naziści są źli przez swoje irracjonalne poglądy i zbrodnie przeciwko ludzkości, dlatego podział na dobro i zło jest oczywisty i niebudzący zastrzeżeń.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHAZRcOo6l3PDZt2zprm4Sd1Y64bEDPW1NbSLncCdTPComC_y8RNFWd5u81kvNP12byIrCJBvH8m_o-M6OaSLmHC85-5np6ZwZjorgb7nbnAPbDe3BAFY1zMA9d4BEkCnfyZIH2nZI9TOrzW4uoOg59hztHRhGZRKD5Jx02iU71ATe5wWg0py9Exmyfw/s1080/Sisu%203.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="606" data-original-width="1080" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHAZRcOo6l3PDZt2zprm4Sd1Y64bEDPW1NbSLncCdTPComC_y8RNFWd5u81kvNP12byIrCJBvH8m_o-M6OaSLmHC85-5np6ZwZjorgb7nbnAPbDe3BAFY1zMA9d4BEkCnfyZIH2nZI9TOrzW4uoOg59hztHRhGZRKD5Jx02iU71ATe5wWg0py9Exmyfw/w640-h360/Sisu%203.jpeg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Mimo iż produkcja została zrealizowana przez Finów, zdecydowano się na anglojęzyczną ścieżkę dialogową. Pod koniec wprawdzie są dialogi w języku fińskim, ale Niemcy mówią po angielsku. Trochę to wybija z rytmu, co więcej, armię Hitlera pozbawiono także narodowości. Określani są symbolicznie „nazistami”, co jest niekonsekwentne w porównaniu z tym, że Rosjan nazywa się tu „po imieniu”. Można to wybaczyć, gdyż podstawowym celem omawianej produkcji jest rozrywka i dostarczenie mocnych wrażeń. Aby ten cel został osiągnięty, wiarygodne mają być przede wszystkim motywy działania postaci. Tutaj motywacją jest pragnienie zdobycia złota – daje ono siłę i determinację bohaterom, daje nadzieję na godne życie po wojennym koszmarze, ale też zatruwa umysł chciwością i zakłóca równowagę między zdrową ambicją a destrukcyjną skłonnością do ryzyka.</p><p style="text-align: justify;">To bez cienia wątpliwości jeden z najciekawszych filmów akcji ostatnich lat. Jest znakomicie opracowany pod względem reżyserii, a scenariusz potęguje co chwilę trudności przed głównym bohaterem i tym samym nie pozwala widzowi się nudzić. Gdy bohater trafia na pole minowe, wydaje się, że już nic bardziej efektownego nie można zaoferować. Ale to dopiero początek eksplozji przemocy. Z każdą kolejną minutą wzrasta napięcie, nie słabnie także energia i tempo filmu. Porzucając narracyjne ambicje, twórcy wiele oddali w służbie wizualnego szaleństwa; doskonale bawiąc się gatunkowymi kliszami. <i>Sisu</i> nie stanie się może tak kultowy jak <i>John Wick</i> (2014), ale oferuje wcale nie mniejszą dawkę rozrywki i pod względem realizacyjnym jest dziełem na najwyższym światowym poziomie.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p></div>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-70229412830513360612023-04-05T20:43:00.000+02:002023-04-05T20:43:23.996+02:00KRWAWY TEATR, czyli Vincent Price interpretuje Szekspira i drwi z krytykówtytuł oryginalny: <b>Theater of Blood </b><br />data premiery: 5 kwietnia 1973<br />czas trwania: 104 minuty<div>reżyseria: Douglas Hickox </div><div>scenariusz: Anthony Greville-Bell na podst. pomysłu Stanleya Manna i Johna Kohna<div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb7eZXXL4dRXyMquVmfz5eSnz5h2NGHCRFzl4uAjrPZDZ2zZV2sZfrMxu56QmKjFieFYxFclFlqM0_YH1vIwAYYUChK_S-ZyFLxhahYfdz7HIq_aIDYGcfiyr8VDmfOpYsn8vjVbjrZNzYSLJmGurZ7C0Q3o9g9CF9AxfQUT4fMjuDgkgqw-WdsgCkxA/s1400/Krwawy%20teatr%202.jpeg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="788" data-original-width="1400" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb7eZXXL4dRXyMquVmfz5eSnz5h2NGHCRFzl4uAjrPZDZ2zZV2sZfrMxu56QmKjFieFYxFclFlqM0_YH1vIwAYYUChK_S-ZyFLxhahYfdz7HIq_aIDYGcfiyr8VDmfOpYsn8vjVbjrZNzYSLJmGurZ7C0Q3o9g9CF9AxfQUT4fMjuDgkgqw-WdsgCkxA/w640-h360/Krwawy%20teatr%202.jpeg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Literatura Williama Szekspira to niewyczerpane źródło pomysłów. Od kiedy Laurence Olivier zekranizował <i>Henryka V</i> w 1944, światową kinematografię zalała powódź szekspirowskich filmów, która uspokoiła się dopiero w latach 70. po komercyjnej porażce <i>Tragedii Makbeta</i> (1971) Romana Polańskiego. Szekspir pozostawał jednak wciąż żywy i co jakiś czas powracał w różnych trawestacjach i przeróbkach. Dość nietypowo elżbietańskie teksty wykorzystali brytyjscy scenarzyści Anthony Greville-Bell, Stanley Mann i John Kohn. Z twórczości Wielkiego Barda wybrali motyw przemocy, zwracając uwagę, jak bardzo brutalne są dzieła Szekspira. <i>Krwawy teatr</i> to groteskowy gorefest, w którym filmowcy wskazują elżbietański teatr jako źródło inspiracji dla współczesnych, ociekających krwią horrorów.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p><i></i></p><blockquote style="text-align: right;"><i>Złe czyny ludzi żyją po ich śmierci, <br />A dobre idą do ziemi wraz z kośćmi.</i></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Historia teatru jest znacznie dłuższa niż dzieje kinematografii, a tworzenie scenicznych przedstawień to praca mozolna, wymagająca cierpliwości, inwencji, a także odporności na krytykę. Osoby zajmujące się profesjonalnie krytyką to w większości prześmiewcy cechujący się ostrym piórem i ciętym językiem, ale nie należy ich lekceważyć, bo za pomocą elokwentnych tekstów potrafią zgromadzić przed kinem lub teatrem tłumy widzów albo wręcz przeciwnie – mogą skutecznie odradzić kupno biletu. Chwalą nowatorskie pomysły, potępiają zmanierowanie – dzięki nim wiadomo, co jest wartościowe i wybitne, a co jest tylko rozrywką dla mas. W dobie Internetu magazyny filmowe stopniowo znikają, a zawód krytyka traci dawną pozycję. Teraz każdy, kto potrafi składać słowa w zdania, może go uprawiać, czego dowodem jest ten, jak i podobne serwisy o tematyce filmowej i kulturalnej.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhREzU-TS2-ZHQ9ta8hbIZE5v9Cezj-0K9UYnu_k06kYibK0ZhYXWv0gTkdwFSNDtvBQdp4FCo356A2OHj9irNeRUqCxrllIKP7Gh6R7k9xxpSjlliVL0SY0Jn4M40xFcnTR3AOqOQYdxt9-MpAwg2bIxXnOveVpQU20kTFkqEX4M-KM6XZSFgQRZ-LcQ/s1920/Krwawy%20teatr%201.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhREzU-TS2-ZHQ9ta8hbIZE5v9Cezj-0K9UYnu_k06kYibK0ZhYXWv0gTkdwFSNDtvBQdp4FCo356A2OHj9irNeRUqCxrllIKP7Gh6R7k9xxpSjlliVL0SY0Jn4M40xFcnTR3AOqOQYdxt9-MpAwg2bIxXnOveVpQU20kTFkqEX4M-KM6XZSFgQRZ-LcQ/w640-h360/Krwawy%20teatr%201.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: right;"><i></i></p><blockquote><div style="text-align: right;"><i>Nazwałeś mnie psem,</i></div><i><div style="text-align: right;"><i>Choć ci nie dałem powodu –</i></div><div style="text-align: right;"><i>lecz skoro jestem psem,</i></div><div style="text-align: right;"><i>strzeż się teraz kłów moich.</i></div><div style="text-align: right;"><i>> Kupiec wenecki</i></div></i></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Film Douglasa Hickoxa, mimo makabrycznej treści, jest totalną zgrywą z odwiecznej walki między aktorem a krytykiem. Edward Lionheart (Lwie Serce) jest aktorem występującym wyłącznie w repertuarze szekspirowskim. Uważa się za prawdziwego mistrza sztuki aktorskiej, ale recenzenci nie zostawiają na nim suchej nitki. „Wielki aktor rozświetla mroki zarówno teraźniejszości, jak i przeszłości”, mówi jeden z opiniodawców, uzasadniając tym samym, dlaczego Lionheart nie należy do wybitnych. Uznany za zmarłego aktor powraca z koncepcją na nową sztukę inspirowaną (a jakże!) dramatami Szekspira. Szykuje się „żywy teatr” z udziałem publiczności. W rolach ofiar wystąpią szacowni członkowie Kręgu Krytyków, którzy nie docenili jego talentu i poświęcenia, jakie wkładał w każdą odgrywaną postać. Szydercy, którzy najbardziej przyczynili się do jego porażki i rozpaczy, pożałują słów, które niegdyś napisali lub wypowiedzieli. W prasie ich nazwiska znajdą się już nie w stopce jak dotychczas, lecz w nagłówku.</p><p style="text-align: justify;">Każdy z pewnością potrafi sobie wyobrazić taką sytuację: wykonujemy pracę, dzięki której spełniamy swoje marzenia, bo praca przynosi nam nie tylko korzyści materialne, ale też radość i satysfakcję… i nagle słyszymy, że zupełnie nie nadajemy się do tej roboty. Czar pryska i człowiek czuje się wtedy, jakby zasztyletowano go podstępnie niczym Juliusza Cezara. W odwecie za zniszczoną reputację Edward Lionheart przygotowuje krwawy spektakl, którego prologiem jest zabójstwo Cezara w idy marcowe. Pełny repertuar zbrodni obejmuje dziesięć scen z twórczości Szekspira, zarówno z tych najbardziej znanych utworów (<i>Ryszard III</i>, <i>Otello</i>, <i>Król Lear</i>), jak i tych mniej popularnych (<i>Troilus i Kresyda</i>, <i>Cymbelin</i>). Jeden z najbardziej sadystycznych pomysłów Szekspira – podawanie kobiecie pasztetu upieczonego z jej synów (motyw z <i>Tytusa Andronikusa</i>) – także znalazł tu swoje miejsce. Ciekawą funkcję pełni również efektowny pojedynek szermierczy zainspirowany sceną z <i>Romea i Julii</i>.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxXUQl_Yv6_E32sIFoFH7BnAKL_2cdwaWtQgeJIKQoOhVGoABpC1ccj7_3KBteFWZq740kx3r-kbYSrIIasNNKX-1UV__q6ewb5t58ux2IBYZqDgUnTKspu6NU2hr-naTdCAbHsStrglujKlkAWrf7kaxJjeujjQNHk60rYT9bVGwGxsr6a7sZ4M6TA/s1920/Krwawy%20teatr%203.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxXUQl_Yv6_E32sIFoFH7BnAKL_2cdwaWtQgeJIKQoOhVGoABpC1ccj7_3KBteFWZq740kx3r-kbYSrIIasNNKX-1UV__q6ewb5t58ux2IBYZqDgUnTKspu6NU2hr-naTdCAbHsStrglujKlkAWrf7kaxJjeujjQNHk60rYT9bVGwGxsr6a7sZ4M6TA/w640-h360/Krwawy%20teatr%203.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: right;"><i></i></p><blockquote><div style="text-align: right;"><i>I nóż krwawego mordercy, wprzód tępy,</i></div><i><div style="text-align: right;"><i>Na twym kamiennym zaostrzył się sercu…</i></div><div style="text-align: right;"><i>> Ryszard III</i></div></i></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;">Nie należy tej historii brać na poważnie. To groteska podlana czarnym humorem, makabrą i archaicznym tekstem, który już od dawna jest obiektem kultu. Z twórczością Wielkiego Barda zmierzył się Vincent Price, który swoje kwestie wypowiada aksamitnym i złowieszczo brzmiącym głosem. Sprawia wrażenie, jakby parodiował manierę aktorów szekspirowskich, a także swoją własną używaną najczęściej w filmach grozy, w jakich występował od 20 lat (od <i>Gabinetu figur woskowych</i> z 1953). Price był nie tylko specjalistą od ról szaleńców, ale miał również do siebie dystans. Niestraszne były dla niego godziny spędzone w charakteryzatorni ani role w tanich horrorach, które mogły go narazić na śmieszność. Vincent był jednym z tych aktorów, którzy nie doczekali się należnego uznania, choć wiele filmów z jego udziałem należy do klasyki kina. Dlatego rola Lionhearta jest tak bardzo wiarygodna – aktor wniósł do niej swoją osobowość i dzięki temu nie sposób wyobrazić sobie w niej kogoś innego. Mamy tu poniekąd kontynuację pomysłu z filmu <i>Odrażający dr Phibes</i> (1971, reż. Robert Fuest) z podobną postacią mściciela powracającego „zza grobu” i działającego z maniakalną precyzją według chorego planu inspirowanego przestarzałymi księgami. Ale ze względu na interpretację Szekspirowskich tekstów postać Edwarda Lwie Serce okazała się ciekawszym wyzwaniem aktorskim.</p><p style="text-align: justify;">W kontekście omawianego dzieła istotna może być informacja, że jedyną sztuką Szekspira, z którą Vincent Price miał wcześniej do czynienia w profesjonalnym wydaniu jest <i>Ryszard III</i>. Zagrał w dwóch filmach, będących luźną adaptacją tego dramatu – oba nosiły tytuł <i>Tower of London</i> (1939 – reż. Rowland V. Lee; 1962 – reż. Roger Corman). Wystąpił także na Broadwayu w inscenizacji <i>Ryszarda III</i> w 1953 roku (reż. Margaret Webster).</p><p style="text-align: justify;">W sekwencji otwierającej <i>Krwawy teatr</i> – zilustrowanej romantyczno-nostalgiczną muzyką Michaela J. Lewisa – zaprezentowana jest staroświecka inscenizacja Szekspirowskiej sztuki, pochodząca z czasów kina niemego. Ważnym motywem filmu jest bowiem konfrontacja świata tkwiącego w przeszłości z tym, co nowoczesne, silące się na oryginalność. Reżyser zdaje się być po stronie tradycjonalizmu – nie wykracza poza banalny schemat, który prowadzi do łatwego do przewidzenia finału. Ale wisielczy humor, Szekspirowski dialog czy choćby biblijne treści (siedem grzechów głównych cechujących Krąg Krytyków) dodały filmowi więcej głębi. W obsadzie jest wielu znakomitych brytyjskich aktorów (Harry Andrews, Jack Hawkins, Ian Hendry, Michael Hordern, Robert Morley, Dennis Price, Diana Rigg), którzy swoją obecnością podwyższają rangę tej niepoważnej produkcji. W filmie wystąpiła także ceniona aktorka sceniczna Coral Browne, którą Vincent Price poślubił w 1974, a rok później oboje zagrali na West Endzie w sztuce <i>Ardèle</i> Jeana Anouilha (tego z piosenki <i>Szuja – pióra by pożyczyć od Anouilha</i> z repertuaru Kabaretu Starszych Panów).</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH1zsRfAaJuTIU0HRJFsCgBLSiJmcpoY8bEB4wS1dqnbNap0f4S7d3LrM7xe1SYv5YqgXhzckMc7K9V4Ff6eflgK_cR-5PmDSxGeX4iZAgka3OlSb2NjaS0kDUJ_LFJzMXcewLiR9kv9KEogeLPRZQe3iIeEwheHJUWwrIXIH9QYzI7sqqJWnQgzEeYA/s1250/Krwawy%20teatr%204.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="615" data-original-width="1250" height="314" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH1zsRfAaJuTIU0HRJFsCgBLSiJmcpoY8bEB4wS1dqnbNap0f4S7d3LrM7xe1SYv5YqgXhzckMc7K9V4Ff6eflgK_cR-5PmDSxGeX4iZAgka3OlSb2NjaS0kDUJ_LFJzMXcewLiR9kv9KEogeLPRZQe3iIeEwheHJUWwrIXIH9QYzI7sqqJWnQgzEeYA/w640-h314/Krwawy%20teatr%204.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: right;"><i></i></p><blockquote><div style="text-align: right;"><i>Nieśmy ten ciężar, który nam los wkłada,</i></div><i><div style="text-align: right;"><i>Mówmy, co czujem, a nie, co wypada.</i></div><div style="text-align: right;"><i>> Król Lear</i></div></i></blockquote><p></p><p style="text-align: justify;"><i>Krwawy teatr</i> to film doskonale zacierający granicę między sztuką elitarną a masową. Ta pierwsza obecna jest u Szekspira w poetyckich frazach, życiowych mądrościach i mistrzowskim podejściu do historycznych przekazów, natomiast sztukę masową konsumują miłośnicy dzieł opartych na szokowaniu, taniej sensacji, skłonności do przesady. Jak widać w omawianej produkcji, jedno i drugie może żyć ze sobą w zgodzie, współtworząc znakomite kino gatunkowe – zabawne, krwawe, ale też dosyć złożone w swojej metatekstualnej formie – masakrujące odbiorcę genialną w swej prostocie fabułą oraz kreacją Vincenta Price’a, który świetnie bawi się groteskowo-upiornym charakterem swojej postaci. Jego kariera obejmuje trzy dekady rozwoju gatunku horroru, podczas których zmieniły się metody straszenia widzów – od niedopowiedzeń i misternie kreowanej atmosfery po brutalną dosłowność i ekstremalną przemoc. Co więcej – przemoc, która u Szekspira była tematem filozoficznych rozważań nad moralnością, we współczesnym kinie staje się elementem rozrywkowym, atrakcyjnym towarem dla mas.</p><p style="text-align: justify;">To, co może być zaskakujące w filmie o teatrze, to fakt, że nie ma tu ani jednej sceny nakręconej w warunkach studyjnych. Całość została zrealizowana w zaadaptowanych na potrzeby filmu miejscówkach w Londynie i okolicach. W apartamencie z widokiem na Tamizę, w piwnicy z winami, na cmentarzu Kensal Green czy np. w opuszczonym i zrujnowanym teatrze Putney Hippodrome (budynek został wyburzony po tym, jak grany przez Vincenta Price’a bohater podpalił go w finale omawianej produkcji). Co ciekawe, scenariusz filmu został przerobiony na sztukę teatralną, która miała premierę w 2005 – rolę sadystycznego aktora-mordercy zagrał Jim Broadbent, a w postać jego córki wcieliła się Rachael Stirling, córka Diany Rigg. Wbrew wielu opiniom, według których <i>Krwawy teatr</i> jest najlepszym filmem w karierze Vincenta Price’a, powstrzymam się od takich osądów, gdyż równie wysoko cenię jego występy u Rogera Cormana, Williama Castle’a, Michaela Reevesa czy choćby w klimacie postapo, czyli w <i>Ostatnim człowieku na Ziemi</i> (1964).</p><p>Film jest dostępny w serwisie <a href="https://flixclassic.pl/" target="_blank">Flixclassic.pl</a></p><p>___________________</p><p><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p></div></div>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-71887006281463739692023-03-12T18:10:00.000+01:002023-03-12T18:10:53.460+01:00 KRZYK VI. Masakra w Nowym Jorku<p><b>Scream VI</b> (2023 / 122 minuty)<br /> reżyseria: Matt Bettinelli-Olpin & Tyler Gillett<br /> scenariusz: James Vanderbilt & Guy Busick</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJUXnvsIAYdGK4pSqXIDDk2cxZnVbPBtn_6iZ0f0eMTu2i76u90ZblqWjupkMYI2na0tBJ29ElaHQYtbvHEIEk4gH-QpM_1DImifAKEAH-uRS_RZC0ni4kt4A5N2H0UXlvy7mcg8MDo0Rjo0XSTGyA-7uZIma7JVbRiPFL3-OwSWLRrlrX0lQMMqcLgA/s1080/Scream%20VI.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="596" data-original-width="1080" height="354" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJUXnvsIAYdGK4pSqXIDDk2cxZnVbPBtn_6iZ0f0eMTu2i76u90ZblqWjupkMYI2na0tBJ29ElaHQYtbvHEIEk4gH-QpM_1DImifAKEAH-uRS_RZC0ni4kt4A5N2H0UXlvy7mcg8MDo0Rjo0XSTGyA-7uZIma7JVbRiPFL3-OwSWLRrlrX0lQMMqcLgA/w640-h354/Scream%20VI.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Czego należy się spodziewać po szóstej części serii? Raczej nie oryginalności, ale przede wszystkim tego, co rządzi zasadą sequeli – ofertą jest więc to, co już dobrze znamy, jednak zaserwowane w znacznie większej dawce. Miłośnicy slasherów wiedzą, że szóstka przy tytule nie musi oznaczać słabego filmu (przykładem jest całkiem niezły <i>Piątek trzynastego VI: Jason żyje</i>, 1986). Seria <i>Krzyk</i> już w swoim założeniu wygrywa ze względu na pomysł obśmiania amerykańskiej popkultury, która wciąż się rozwija i przyjmuje rozmaite formy. Kwintesencją stylu zainicjowanego przez Kevina Williamsona i Wesa Cravena, twórców oryginalnego <i>Krzyku</i> (1996), jest zabawa kliszami gatunku i podjęcie z widzem dyskusji na temat filmowych zjawisk.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Jednym z takich zjawisk jest requel. Jego cechą jest połączenie starej konwencji ze współczesnością, tak jak to zrobił piąty film z serii <i>Krzyk</i> (<i>Scream</i>, 2022, reż. Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett). Do znanych nam bohaterów dołączyli nowi, ale nie po to, by pozostawać w ich cieniu, lecz by pełnić o wiele ważniejszą funkcję. To oni mieli bowiem stanowić nową ekipę, a seria miała wkroczyć w nowe rejony. Misji odświeżenia skostniałej formuły podjęli się filmowcy z kolektywu Radio Silence: Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett i Chad Villella (ten ostatni pełniący funkcję producenta wykonawczego). Krzyk VI będący sequelem requela (takie sformułowanie zostało użyte w filmie) nie uniknął oczywiście pewnej charakterystycznej dla cyklu powtarzalności, ale dzięki odświeżonej obsadzie i przeniesieniu akcji do wielkiej metropolii więcej tutaj elementów świadczących o nowej jakości niż o wyczerpaniu formuły.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSlsb2EqvKtkKgJI_ff6dUmpN37mkKkLse0w0mpO8upm2PQflRdStvNRlev_sxz67-yMJdzd_6909WKhdQN2vM6nDJjV_ht0gW_wvlJ7gwm83Vpmsx8QpcerMq9MTL-O3TEmeuPWtfQEZCZALYMzy0gJFNrlLUfE9UKD3s6QQJeOjXaD9XQE56QoxQug/s2400/Krzyk%20VI%20-%20scena%20w%20NY%20metrze.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1260" data-original-width="2400" height="336" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSlsb2EqvKtkKgJI_ff6dUmpN37mkKkLse0w0mpO8upm2PQflRdStvNRlev_sxz67-yMJdzd_6909WKhdQN2vM6nDJjV_ht0gW_wvlJ7gwm83Vpmsx8QpcerMq9MTL-O3TEmeuPWtfQEZCZALYMzy0gJFNrlLUfE9UKD3s6QQJeOjXaD9XQE56QoxQug/w640-h336/Krzyk%20VI%20-%20scena%20w%20NY%20metrze.webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dotychczas zabójca w masce Ghostface’a był mocno związany z fikcyjnym miasteczkiem Woodsboro w Kalifornii, ale w szóstej odsłonie akcja przenosi się do Nowego Jorku. Daje to nowe możliwości, na przykład pozwala na ukazanie pełnej napięcia sceny w zatłoczonym nowojorskim metrze, gdzie wielu pasażerów ma na sobie maskę Ghostface’a, bo akurat jest święto Halloween. Metropolia dobrze współgra z głównym motywem filmu – świadomością, że życie jest filmową franczyzą, w której każdy kolejny etap to film z coraz większym budżetem, zwiększoną liczbą miejscówek i mrocznych zaułków, gdzie znacznie większe jest prawdopodobieństwo trafienia na zwyrodnialca. W jednym z takich zaułków morderca atakuje na początku filmu tuż po rozmowie telefonicznej, będącej „stałym fragmentem gry”. Ku zaskoczeniu widzów twarz mordercy zostaje już wtedy ujawniona, ale to, co wydaje się na pozór łamaniem konwencji, jest w istocie typowym dla cyklu wabikiem mającym podtrzymać napięcie.</p><p style="text-align: justify;">To, co najbardziej razi w slasherach, to puste i niesympatyczne postacie, które zachowują się głupio i przez to sprawiają, że widz z okrutną satysfakcją czeka na ich śmierć. W omawianej produkcji nie ma tego problemu. Znakomicie skonstruowana jest tu relacja między dwiema głównymi bohaterkami, Samanthą (Melissa Barrera) i Tarą (Jenna Ortega), które nieprzypadkowo otrzymały nazwisko Johna Carpentera, reżysera <i>Halloween</i> (1978), inicjującego trwającą do dziś popularność slasherów. Ale oprócz relacji te postacie świetnie sprawdzają się jako indywidualne charaktery – Samantha uczestniczy w terapii po tym, jak 20 razy dźgnęła nożem swojego chłopaka. On był psychopatą, ona z kolei jest córką seryjnego mordercy i obawia się, że mogła odziedziczyć skłonności po ojcu. Miałem wrażenie, że w poprzedniej odsłonie miała mniej do zagrania od swojej filmowej siostry – jednak w tej części obie postacie są znakomicie zagrane, obie są charakterne i psychologicznie wiarygodne, dlatego sympatia widza jest po ich stronie.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0fMQMM5G-Ay3FKV9vhpY7Nq2EtLfUe5qmROMJXDs5INI4SzcwNAnPJ_OGad2fU3z1Cwy8JNOsp2EFkAyjHixrFmmJa4AFDbOkkiT30ny67gyrY5uFwMRjEdnhBKtcrgcG-0DocvOAXboDWEzmhZhUokLzSIdpdX7wldv6hnnIR5tNxk9kf1tkT_KH9A/s1296/Krzyk%20VI%20-%20The%20Core%20Four.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="730" data-original-width="1296" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0fMQMM5G-Ay3FKV9vhpY7Nq2EtLfUe5qmROMJXDs5INI4SzcwNAnPJ_OGad2fU3z1Cwy8JNOsp2EFkAyjHixrFmmJa4AFDbOkkiT30ny67gyrY5uFwMRjEdnhBKtcrgcG-0DocvOAXboDWEzmhZhUokLzSIdpdX7wldv6hnnIR5tNxk9kf1tkT_KH9A/w640-h360/Krzyk%20VI%20-%20The%20Core%20Four.webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Na drugim planie także nie brakuje świetnych ról, chociażby Jasmin Savoy Brown jako Mindy, Liana Liberato w roli Quinn, córki policjanta, Hayden Panettiere wcielająca się w agentkę FBI Kirby Reed, a zarazem postać ocalałą z <i>Krzyku 4</i> (2011) Wesa Cravena. Natomiast w scenie otwierającej rządzi Samara Weaving, znakomita aktorka młodego pokolenia, z którą kolektyw Radio Silence nakręcił czarną komedię <i>Zabawa w pochowanego</i> (<i>Ready or Not</i>, 2019). O wiele mniejsze pole do popisu otrzymali mężczyźni… Nie powraca jednak Sidney Prescott (Neve Campbell), jedna z czołowych final girls współczesnego horroru. Z filmu na film jej postać ewoluuje, dojrzewa, przechodzi różne etapy od straumatyzowanej dziewczyny po doradcę kryzysowego. Nowe bohaterki jeszcze nie mają tak dużego bagażu doświadczeń, ale już widać, że to również nie są papierowe figury do odstrzału, lecz postacie z charakterem i potencjałem na ciekawy progres psychologiczny.</p><p style="text-align: justify;">To, co wyróżnia tę serię od <i>Halloween</i>, <i>Piątku trzynastego</i> czy <i>Koszmaru z ulicy Wiązów</i>, to schemat whodunit – kryminału, w którym najważniejszym elementem jest tożsamość mordercy. W każdej części głos zabójcy jest ten sam (podkłada go Roger Jackson), ale pod maską ukrywają się różne osoby. Dlatego oprócz emocji związanych z krwawym horrorem dochodzi jeszcze interesująca zagadka i nie mniej interesujące motywy działania psychopaty. I pod tym względem ten film również nie zawodzi. Ale oferuje też więcej – na przykładzie Samanthy Carpenter, która zastanawia się, czy trauma nie uwolniła jej psychopatycznych skłonności, twórcy zwracają uwagę na motyw przemocy jako uzależniającej substancji. Jak już raz zasmakowało się krwi, to pragnie się więcej. I podobnie jest z miłośnikami slasherów, którzy nad fabułę przedkładają wizualną prezentację masakry. Stab, stab, stab and there’s no man. Filmowcy spełniają te oczekiwania oraz tworzą wokół bohaterów fatalistyczny klimat, który sprawia, że każdy może być ofiarą i każdy może być zabójcą. A to oznacza z kolei, że może zostać złamana nawet najważniejsza zasada kina, która w omawianym filmie została podsumowana słowami: „Spoiler alert – zabójca zawsze przegrywa!”.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-73360681147885497362023-03-10T13:20:00.000+01:002023-03-10T13:20:48.624+01:00SPRAWA MORDERSTWA MARCUS-NELSON. Porucznik KOJAK po raz pierwszy na ekranie<p style="text-align: justify;">tytuł oryginalny: <b>The Marcus-Nelson Murders</b><br />data premiery: 8 marca 1973<br />czas trwania: 125 minut<br />reżyseria: Joseph Sargent<br /> scenariusz: Abby Mann na podst. książki Selwyna Raaba</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsfPQ0kBMbh5lsGayGS6Ab3ZId-GyJi-QT5Brc2lPOxiek3wg7M9IkuYxB4jDWICuP8p_YcfhpA_3HoRhPV1Mc_jJp995tMAhBBbGrryl2rQ33C4gTFeRs-ctPPG2ggmjLqizYfG4qpYGUtkiLNBXW-RwJA2P6JK3RvNDRDsCHVV3R24cH9O0MkzhImg/s935/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%201.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="935" height="492" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsfPQ0kBMbh5lsGayGS6Ab3ZId-GyJi-QT5Brc2lPOxiek3wg7M9IkuYxB4jDWICuP8p_YcfhpA_3HoRhPV1Mc_jJp995tMAhBBbGrryl2rQ33C4gTFeRs-ctPPG2ggmjLqizYfG4qpYGUtkiLNBXW-RwJA2P6JK3RvNDRDsCHVV3R24cH9O0MkzhImg/w640-h492/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%201.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;"><i>Sprawa morderstwa Marcus-Nelson</i> (<i>The Marcus-Nelson Murders</i>, 1973) nie została pomyślana jako wstęp do serialu telewizyjnego. To miał być samodzielny film przybliżający głośną sprawę kryminalną, która przyczyniła się do ustanowienia przez sąd „praw Mirandy”, czyli konstytucyjnych praw, jakie przysługują osobie aresztowanej – prawa do adwokata i prawa do zachowania milczenia. Scenariusz napisał laureat Oscara Abby Mann (<i>Wyrok w Norymberdze</i>, 1961) na podstawie literatury faktu autorstwa Selwyna Raaba Sprawiedliwość na zapleczu (<i>Justice in the Back Room</i>, wyd. 1967). Reżyserii podjął się Joseph Sargent, doświadczony twórca telewizyjny mający już sukcesy na polu kinowym (science fiction <i>Projekt Forbina</i>, 1970).<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p><i></i></p><blockquote style="text-align: right;"><i>Tam, gdzie nie ma sprawiedliwości, jest przemoc.</i></blockquote><p></p><p></p><p style="text-align: justify;">„Miałem sen, że pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Georgii synowie byłych niewolników i synowie ich właścicieli usiądą razem…” – dnia 28 sierpnia 1963 roku w Waszyngtonie Martin Luther King wygłosił odezwę do narodu, w której wyrażał nadzieję, że wkrótce segregacja rasowa zostanie zniesiona i wszyscy obywatele niezależnie od koloru skóry, narodowości i wyznania otrzymają równe prawa. Tego samego dnia na nowojorskim Manhattanie dwie młode kobiety, Janice Wylie i Emily Hoffert, zostały zamordowane. Do sprawy przydzielono setkę detektywów z różnych wydziałów nowojorskiej policji. Detektywi z Brooklynu upatrzyli sobie jednego podejrzanego – niewykształconego Afroamerykanina George’a Whitmore’a Jr., i doprowadzili do postawienia go w stan oskarżenia jedynie na podstawie jego przyznania się do winy. Rażące błędy, jakie popełniono wówczas w śledztwie, miały ogromny wpływ na obecne normy prawne.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7EfDpAkkst4IotONAI9gaEEIyX_2g5h0I8P2-UDmP-Fs__hWRZMYC6ErYtzk3mkpr7ItfR1y2vQl8llMXVbRLhvFxLfS64yTdelIRj-h7X2QDtGoVniBpxuuBWCfdsQNbhatkGenf4U2n_hoNp5ilB0IArxkBI_cS0PUQkkIeSUZ2X2NwHzJ4HR4kJg/s937/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%205.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="711" data-original-width="937" height="486" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7EfDpAkkst4IotONAI9gaEEIyX_2g5h0I8P2-UDmP-Fs__hWRZMYC6ErYtzk3mkpr7ItfR1y2vQl8llMXVbRLhvFxLfS64yTdelIRj-h7X2QDtGoVniBpxuuBWCfdsQNbhatkGenf4U2n_hoNp5ilB0IArxkBI_cS0PUQkkIeSUZ2X2NwHzJ4HR4kJg/w640-h486/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%205.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Jednym z reporterów śledczych, którzy odegrali kluczową rolę w oczyszczeniu George’a Whitmore’a Jr. z fałszywych zarzutów, był Selwyn Raab z „The New York World-Telegram”, autor książki, na podstawie której powstał ten film. W scenariuszu Abby’ego Manna zmieniono nazwiska uczestników wydarzeń i niektóre okoliczności sprawy. Ofiary to Jo-Ann Marcus i Kathy Nelson, niewinnie oskarżony czarny chłopak to Lewis Humes (Gene Woodbury), a zamiast reportera nowojorskiej gazety najważniejszym orędownikiem sprawiedliwości jest porucznik z 23. posterunku na Manhattanie – Theo Kojack (Telly Savalas).</p><p style="text-align: justify;">Ameryka lat 60. – czas przemian obyczajowych, kulturowych, społecznych. Przemówienie Martina Luthera Kinga odbiło się szerokim echem, ale rasizm był już tak głęboko zakorzeniony w społeczeństwie, że stał się częścią systemu. Na posterunku policji czy na sali sądowej był zręcznie ukrywany pod hasłami dotyczącymi przepisów i norm prawnych, a w istocie chodziło o zachowanie pozorów, że wymiar sprawiedliwości działa jak należy. Policjanci zdobywali awanse i wyróżnienia, prokuratorzy dbali o wizerunek z myślą o kampaniach wyborczych, a mieszkańcy miast odczuwali satysfakcję i ulgę, gdy jakiś łobuz trafiał za kratki. Gdy w grę wchodzi walka o wpływy i presja społeczna to często zapomina się o tym, co jest być może najbardziej potrzebne do sprawnego funkcjonowania państwa – o sprawiedliwości. </p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSIlBNNgqs8bGm7u-yFd27tXj0SzC2SQjRUVgUdenmQQtqC0dqNLP_JuEpO3_LILOQSwYpNvjaG9LaNFWyD00esfImVNs9lmrjil5Y1-SpAYvByyifoEY83rzetWQslYYoBJ2s3lfamCsESelvik-J8FUdvtGZnEzPn2kgCdp4XnmhDJNZtJvXXOVEwg/s948/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%206.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="948" height="486" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSIlBNNgqs8bGm7u-yFd27tXj0SzC2SQjRUVgUdenmQQtqC0dqNLP_JuEpO3_LILOQSwYpNvjaG9LaNFWyD00esfImVNs9lmrjil5Y1-SpAYvByyifoEY83rzetWQslYYoBJ2s3lfamCsESelvik-J8FUdvtGZnEzPn2kgCdp4XnmhDJNZtJvXXOVEwg/w640-h486/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%206.png" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;"><i>Sprawa morderstwa Marcus-Nelson</i> to klasyczny proceduralny kryminał z protagonistą, który nie jest typem polityka – kiedy ma przed sobą ofiarę morderstwa nie myśli o tym, co napiszą w gazetach, tylko skupia się na rozwikłaniu sprawy. W tym celu drobiazgowo analizuje dowody, szczegółowo czyta raporty i kiedy ma wątpliwości, szuka kolejnych tropów. Żadnych uprzedzeń, jedynie zdolność kojarzenia faktów. Jego przeciwnikami są więc nie tylko przestępcy, ale także przedstawiciele władzy, gdyż są częścią bezdusznego systemu wspierającego instytucjonalny rasizm. Należą do nich funkcjonariusze z Brooklynu: Matt Black (William Watson), Dan Corrigan (Ned Beatty) i Mario Portello (Allen Garfield). Porucznik Kojack nie jest jednak samotny w swojej walce o sprawiedliwość – znajduje wsparcie u wybitnego prawnika Jake’a Weinhausa (w tej roli José Ferrer).</p><p style="text-align: justify;">Film zdobył dwie nagrody Emmy – za scenariusz i reżyserię. W bardzo przystępnej formie zaprezentowano zawiłości śledztwa toczącego się przez kilka lat. Śledztwa, którego wynik był ogromnym przełomem – obnażył błędy wymiaru sprawiedliwości, a co za tym idzie, zwiększyła się skuteczność tego systemu, przynajmniej w teorii. Abby Mann w momencie tworzenia postaci Theo Kojacka, detektywa chodzącego w drogich garniturach, nie miał w planach rozwijania jego charakteru na potrzeby serialu telewizyjnego. I to widać, ponieważ Kojack z omawianego filmu różni się od serialowego wcielenia. W serialu zmodyfikowano nieco jego nazwisko – usunięto literę „c”. Ponadto serialowy detektyw pracował na 11. komisariacie, a nie 23. Inna sprawa jest taka, że Roger Robinson zagrał w filmie gangstera z Harlemu, a w serialu został policjantem. I nie potrzeba detektywistycznych zdolności, by zauważyć, że coś tu się nie zgadza, tak jakby to nie był jeden spójny filmowy świat.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhj8c4-pbJJ42FQ5ksXOHCqxZ6sxdhfks-cDQbkDyOlGNTuvI6QTA778cf6n2dQZKSEq4gUAI6p-omucFUtM88CXp23MBPcqdSl0JKKgt_YVDNA0M28lJ6od3mxrAKpDUuG3NoJwY_1BvbVOtXcl3PA__SLGSRDYZl-R4lb18yXa472TALy_k7B-OR8w/s950/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%204.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="702" data-original-width="950" height="472" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhj8c4-pbJJ42FQ5ksXOHCqxZ6sxdhfks-cDQbkDyOlGNTuvI6QTA778cf6n2dQZKSEq4gUAI6p-omucFUtM88CXp23MBPcqdSl0JKKgt_YVDNA0M28lJ6od3mxrAKpDUuG3NoJwY_1BvbVOtXcl3PA__SLGSRDYZl-R4lb18yXa472TALy_k7B-OR8w/w640-h472/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%204.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dzieło Josepha Sargenta pokazuje również wycinek z prywatnego życia detektywa. Ten wątek nie był kontynuowany w serialu z lat 1973–78. Porucznik Kojack jest tutaj rozwodnikiem spotykającym po latach swoją byłą żonę, pielęgniarkę Ruthie (Lorraine Gary). Wątek kryminalny także się różni w porównaniu ze schematem pięciosezonowej produkcji – protagonista nie dochodzi do rozwiązania zagadki dzięki swojej błyskotliwości, lecz przypadkowi. Wynika to z autentycznych wydarzeń – sprawę morderstwa z 28 sierpnia 1963 („Career Girls Murders”) rozwiązano dzięki aresztowaniu dilera, który w obliczu oskarżenia o inne zabójstwo zawarł ugodę z policją. Wydał swojego kumpla, młodego ćpuna i włamywacza, który przyznał mu się do zamordowania dwóch karierowiczek z Manhattanu. W drugiej części filmu na pierwszy plan wysuwa się jego filmowy odpowiednik, Teddy Hopper (Marjoe Gortner), w związku z czym nasz detektyw nie musi dłużej błądzić po omacku – odpowiedź na najważniejsze pytanie przychodzi sama, jakby za sprawą boskiej interwencji. Nie można jednak w tym przypadku oskarżać scenarzystę o lenistwo, gdyż taki wynik śledztwa podsunęła mu literatura faktu.</p><p style="text-align: justify;">Zakończenie filmu jednak zaskakuje, bo znalezienie sprawcy nie rozwiązuje problemu. Pozostaje jeszcze sprawa ratowania reputacji policji, bo żeby ludzie czuli się bezpiecznie, to funkcjonariusze publiczni muszą być poza podejrzeniem. Ogół na tym nie ucierpi, ale przypadkowe jednostki już tak. Porucznik Kojack zdaje sobie sprawę, że jest częścią skorumpowanego systemu i choć na początku przejawiał idealistyczne poglądy, że oczyszcza świat z szumowin, tak teraz patrzy na to z dystansem i cynizmem, ukrywając uczucia pod maską twardego policjanta.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQx7hPZCSczaqhCyPcZsDSLlzDDvhFX06fxmdMOpU2P6msRJxPzchTApnWIcQQNF7jcoVIka8uuZyJRscqcPD-DeNlIPvCxQkfqVO6w-TprxU6voot4caRe91QO6qMUn_T7KTroaHcD6M-i1aTaMm4eGMKlPINpXQeJNmUvA_Clxlg_ZA-aQCPQ6H72A/s933/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%202.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="933" height="494" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQx7hPZCSczaqhCyPcZsDSLlzDDvhFX06fxmdMOpU2P6msRJxPzchTApnWIcQQNF7jcoVIka8uuZyJRscqcPD-DeNlIPvCxQkfqVO6w-TprxU6voot4caRe91QO6qMUn_T7KTroaHcD6M-i1aTaMm4eGMKlPINpXQeJNmUvA_Clxlg_ZA-aQCPQ6H72A/w640-h494/Sprawa%20morderstwa%20Marcus-Nelson%202.png" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;"><i>Sprawa morderstwa Marcus-Nelson</i> to procedural policyjny i sądowy w jednym. Zarówno sceny na posterunku, jak i na sali sądowej trzymają wysoki poziom. Więcej w nich reporterskiego stylu opartego o prawdziwe wydarzenia niż rasowego kryminału mającego dostarczyć rozrywki. Ale to właśnie jest mocną stroną omawianej produkcji. Scenariusz jest też w dużej mierze edukacyjny – głos lektora zza kadru to celny komentarz do wydarzeń, mający uzmysłowić widzom wagę i przełomowość tej sprawy kryminalnej. Atutem filmu jest solidne aktorstwo przewyższające telewizyjne standardy – świetne role Telly’ego Savalasa, José Ferrera, Neda Beatty’ego i Allena Garfielda. Podobno film nie miał szansy zaistnieć w kinach ze względu na negatywny obraz policji, ale tak naprawdę mamy tutaj dwie strony policyjnej odznaki. Po jednej są rasistowskie dupki z komisariatu na Brooklynie, a po drugiej efektywny Theo Kojack z Manhattanu, który reputację policji ratuje bez uciekania się do nieetycznych zagrywek.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-88032744331538704212023-03-08T21:24:00.002+01:002023-03-08T21:32:22.764+01:008 kobiet na 8 marca. AKTORKI, które popadły w zapomnienie<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifbfc7XD1HN3NCp4fkqW8WfeBaEW5E6-YJoJ42E8LO_rWDTcijZFuA3uOnM38VZvmXVXLp6U8igVWCQS4W3CHaukpeAkb2GM1wtYlrKT5JXE7wPNVOvnzV8KUlSWuDeXqpVFaXbebNXKc-lJA8TV-80uLtSwmpvy5SeUqSbOalZwSpY5wnl44OMP8JuA/s3264/Actress.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2325" data-original-width="3264" height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifbfc7XD1HN3NCp4fkqW8WfeBaEW5E6-YJoJ42E8LO_rWDTcijZFuA3uOnM38VZvmXVXLp6U8igVWCQS4W3CHaukpeAkb2GM1wtYlrKT5JXE7wPNVOvnzV8KUlSWuDeXqpVFaXbebNXKc-lJA8TV-80uLtSwmpvy5SeUqSbOalZwSpY5wnl44OMP8JuA/w320-h228/Actress.jpg" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;">Taśma filmowa ma tę moc, że unieśmiertelnia ludzi na niej uchwyconych. Sięgnijmy więc do pokrytych kurzem celuloidów i odkryjmy kilka ciekawych osobowości... Pamięć człowieka to dość niezwykłe zjawisko. Trudno z pełnym przekonaniem stwierdzić, co sprawia, że jakiś film lub postać zostaje z nami długo, a coś innego ulatnia się jak kamfora. Istnieje jednak forma dziennikarstwa filmowego, która polega na wydobywaniu na światło dzienne zapomnianych osobowości ze świata kina. I z tej właśnie formy nie po raz pierwszy i z pewnością nie ostatni postanowiłem skorzystać. Dwa lata temu na łamach film.orgu można było przeczytać zestawienie <a href="http://panorama-kina.blogspot.com/2021/03/kobiety-srebrnego-ekranu-aktorki-ktore.html" target="_blank">Kobiety srebrnego ekranu. Aktorki, które popadły w zapomnienie</a>. Trafiło tam 12 nazwisk, o których dziś pamięta wąskie grono odbiorców. Dziś powracam do tamtej koncepcji i dorzucam osiem kolejnych nazwisk.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></div><span><a name='more'></a></span><p></p><p><b><span style="font-size: medium;">LOLA ALBRIGHT (1924–2017)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh__NUaBhuFsRcKlatM4UR4TUxhwl8IQx3YFdw9d5HGB9Xlc_l-8Y_RNk7LYR5AAzWqwHDUp1bGFbuAVeUIdsBqtal9jNLVC94qhF0KJYkdoj8juSDQFVMTMSQnyUcRldAuC6h9wMNnWynDcYRzPtXZHVJ4c0u3YgCYtLlK5NLs4A3W2rKEks4xKVB3Dw/s1200/Lola%20Albright.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="628" data-original-width="1200" height="334" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh__NUaBhuFsRcKlatM4UR4TUxhwl8IQx3YFdw9d5HGB9Xlc_l-8Y_RNk7LYR5AAzWqwHDUp1bGFbuAVeUIdsBqtal9jNLVC94qhF0KJYkdoj8juSDQFVMTMSQnyUcRldAuC6h9wMNnWynDcYRzPtXZHVJ4c0u3YgCYtLlK5NLs4A3W2rKEks4xKVB3Dw/w640-h334/Lola%20Albright.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Córka śpiewaków gospel, która odziedziczyła po rodzicach talent wokalny. Pracowała w stacjach radiowych jako recepcjonistka i stenografka, ale możliwości głosowe zaprezentowała w pełni dopiero w serialu telewizyjnym <i>Peter Gunn</i>, gdzie przez trzy sezony (1958–61) wcielała się w postać piosenkarki Edie Hart. Najważniejszym miejscem akcji serialu jest klub jazzowy, w którym bohaterka grana przez Lolę Albright wykonuje stylowe utwory (np. <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=X9GrBTRb-wM" target="_blank">Don’t Get Around Much Anymore</a></i>, <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=1GioorXkInA" target="_blank">Oh! Look at Me Now</a></i>). Za tę rolę zdobyła jedyną w karierze nominację do Emmy. W drugiej połowie lat 50. wydała również dwa albumy muzyczne. Pierwszy, <i>Lola Wants You</i> (1957), nie zdobył popularności, ale drugi – <i>Dreamsville</i> (1959) – powstał wskutek sukcesu serialu, dlatego cieszył się zainteresowaniem.</p><p style="text-align: justify;">W późniejszych latach aktorka występowała przede wszystkim w produkcjach telewizyjnych (<i>Bonanza</i>, <i>Kojak</i>, <i>Columbo</i> czy chociażby występ u boku Charlesa Bronsona w <i>Kobiecie, która chciała żyć</i> z antologii Alfred Hitchcock przedstawia), ale można dostrzec także jej udane role w filmach kinowych. Tu należy wspomnieć o tragifarsie <i>Lord Love a Duck</i> (1966) George’a Axelroda, za który panią Albright wyróżniono Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie (zagrała matkę głównej bohaterki, kobietę zmagającą się z kryzysem wieku średniego). W momencie premiery film zaliczył klapę kasową, ale w USA jest dzisiaj produkcją kultową.</p><p style="text-align: justify;">Pierwszą ważną rolę zagrała u boku Kirka Douglasa w filmie <i>Champion</i> (1949), gdzie była żoną menadżera bokserskiego i zarazem rzeźbiarką, której pozował główny bohater filmu. Nie miała tu jednak zbyt wiele czasu ekranowego. Ponownie z Douglasem została obsadzona w westernie <i>Zachodni szlak</i> (1967, reż. Andrew V. McLaglen), gdzie była żoną postaci granej przez Richarda Widmarka. Można ją zobaczyć także u boku Elvisa Presleya w filmie <i>Kid Galahad</i> (1962, reż. Phil Karlson). Jednym z najlepszych filmów z jej udziałem jest francuski thriller pt. <i>Koty</i> (1964, reż. René Clément). Wcieliła się w nim w postać tajemniczej wdowy, właścicielki neogotyckiego zamku, która pod maską filantropki skrywa mroczne oblicze.</p><p><b><span style="font-size: medium;">MARSHA HUNT (1917–2022)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYXmCjyC-g8nclY3-aJMad1aMdDLp1R84h6zr2SH3is1eSdMSnLe6xPk8Rl6o3gu3T_5NlDf0oQQSSoNPY4IBqSq4dVzDkv4AFUtM2Sey399UZY6oOOZU_W7ocMzusXFFWQQZiuoyYba11iSDiNdEKxmJyuBf5UV4djwzdWNKx7pU1vUc0iBSnmFDKdA/s1920/Marsha%20Hunt.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYXmCjyC-g8nclY3-aJMad1aMdDLp1R84h6zr2SH3is1eSdMSnLe6xPk8Rl6o3gu3T_5NlDf0oQQSSoNPY4IBqSq4dVzDkv4AFUtM2Sey399UZY6oOOZU_W7ocMzusXFFWQQZiuoyYba11iSDiNdEKxmJyuBf5UV4djwzdWNKx7pU1vUc0iBSnmFDKdA/w640-h360/Marsha%20Hunt.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">W latach 30. i 40. zagrała ponad 50 ról filmowych, po czym jej kariera przyhamowała ze względów politycznych. Gdy po II wojnie światowej organy rządowe w USA rozpętały współczesne polowanie na czarownice, Marsha Hunt była jedną z tych „czarownic”, które głośno manifestowały swój sprzeciw wobec makkartyzmu. Przemysł hollywoodzki jako ten, który miał największy wpływ na amerykańskie społeczeństwo, stał się głównym celem ataków i rykoszetem oberwało też wiele niewinnych osób. W 1945 Marsha Hunt wstąpiła do zarządu Gildii Aktorów Ekranowych, gdzie wykazała się jako aktywistka, inicjując tym samym drugą (po aktorstwie) ważną działalność w swoim życiu. Dołączyła do Komitetu Pierwszej Poprawki, przemawiała na wiecach i w programach radiowych, zwróciła się do Sądu Najwyższego o rewizję wyroków skazujących kolegów z branży. Gdy jej nazwisko znalazło się w 200-stronicowej książce <i>Red Channels: The Report of Communist Influence in Radio and Television</i>, nastąpił upadek jej kariery aktorskiej. Nie upadła jednak jako człowiek i znalazła sobie nowe wyzwania – poświęciła się wolontariatowi w takich organizacjach jak UNICEF i ONZ. Zasiadała w radzie doradczej dyrektorów Społecznego Centrum Zdrowia Psychicznego w Dolinie San Fernando, zbierała fundusze na schronisko dla bezdomnych i została mianowana honorowym burmistrzem Sherman Oaks w Kalifornii w 1983 roku.</p><p style="text-align: justify;">Jednym z najdoskonalszych filmów, w których brała udział, jest produkcja sensacyjna w poetyce kina noir – <i>Raw Deal</i> (1948, reż. Anthony Mann). Tytuł tego dzieła okazał się proroczy dla aktorki – wyrażenie <i>raw deal</i> oznacza sytuację, w której ktoś jest surowo i niesprawiedliwie traktowany. W pierwszej fazie kariery zagrała w dwunastu filmach Paramountu – najlepiej z nich oceniana (także przez nią samą) jest adaptacja powieści Jane Austen <i>Duma i uprzedzenie</i> (1940, reż. Robert Z. Leonard), gdzie trafiła się jej rola komediowa (zabawne jest jej wykonanie utworu <i>Flow Gently Sweet Afton</i>). Spośród dramatycznych ról na szczególne wyróżnienie zasługuje postać polskiej nauczycielki – Marii Pacierkowskiej z Lidzbarka – w wyprzedzającym swój czas, ale mocno zapomnianym filmie antywojennym <i>Nikt nie ucieknie</i> (<i>None Shall Escape</i>, 1944, reż. André De Toth). W tamtym czasie amerykańscy twórcy opowiadali najczęściej o walkach z Japończykami, unikając tematyki antysemityzmu, dlatego <i>Nikt nie ucieknie</i> wyróżnia się, bo traktuje o okrucieństwie wobec Żydów. Film realizowany był w 1943, a więc przed zakończeniem wojny i przed procesami norymberskimi, ale wybiega w przyszłość, ukazując, jak może wyglądać proces zbrodniarza wojennego.</p><p style="text-align: justify;">Bijąca rekordy długowieczności Marsha Hunt była niezwykle czarująca w <i>Komedii ludzkiej</i> (1943, reż. Clarence Brown), natomiast w <i>Unholy Partners</i> (1941, reż. Mervyn LeRoy) zaprezentowała m.in. wokalne umiejętności, śpiewając piosenkę <i>After You’ve Gone</i>. Z kolei w <i>The Inside Story</i> (1948, reż. Allan Dwan), satyrze na czasy Wielkiego Kryzysu, wykazała się temperamentem komediowym. W późniejszym okresie występowała na Broadwayu (np. w sztuce G. B. Shawa <i>The Devil’s Disciple</i>), pojawiała się w produkcjach telewizyjnych (wśród nich antologie<i> Alfred Hitchcock przedstawia</i> i <i>Strefa mroku</i>), także w intrygującym westernie <i>The Plunderers</i> (1960, reż. Joseph Pevney) oraz we wstrząsającej psychodramie <i>Johnny poszedł na wojnę</i> (1971) wyreżyserowanej przez Daltona Trumbo, scenarzystę z hollywoodzkiej czarnej listy. W 1993 napisała książkę o modzie <i>The Way We Wore: Styles of the 1930s and ’40s and Our World Since Then</i>. W 2015 była bohaterką filmu dokumentalnego <i>Marsha Hunt’s Sweet Adversity</i> (reż. Roger C. Memos).</p><p><b><span style="font-size: medium;">GLYNIS JOHNS (1923)</span></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqicsK2LstxQIQdEDpGxjpgMVnJBdLMVgXYWcFB-SYbiY37cAEfwJ9LUT2VG8Yh0JpiM59PWJYecMrWpR7s6kVaj1D1G573M20PisrVlMq100tCVKzdTfuVZdTOqmULrfgSBu8BjZUOEaZvbApCtzfHiAUeWt6l4edIiXN1sijIt1h4TbWbOx34Cbn1g/s1488/Glynis%20Johns.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1488" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqicsK2LstxQIQdEDpGxjpgMVnJBdLMVgXYWcFB-SYbiY37cAEfwJ9LUT2VG8Yh0JpiM59PWJYecMrWpR7s6kVaj1D1G573M20PisrVlMq100tCVKzdTfuVZdTOqmULrfgSBu8BjZUOEaZvbApCtzfHiAUeWt6l4edIiXN1sijIt1h4TbWbOx34Cbn1g/w640-h464/Glynis%20Johns.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Glynis Johns może w tym roku dobić do setki (urodziła się 5 października 1923 roku). Jest córką walijskiego aktora Mervyna Johnsa (1899–1992), z którym zagrała w filmie <i>The Halfway House</i> (1944, reż. Basil Dearden). Przypadły im role ojca i córki, którzy nie mają odbicia w lustrze i nie rzucają cienia – egzystują podczas wojny gdzieś w połowie drogi między życiem a śmiercią. Jej pierwszą docenioną przez krytyków rolą jest postać 16-letniej huteryckiej dziewczyny w dramacie wojennym <i>49. równoleżnik</i> (1941, reż. Michael Powell). Zdobyła za nią nagrodę National Board of Review i posypały się kolejne propozycje, które uczyniły z niej gwiazdę brytyjskiego kina. Wcieliła się w postać bojowniczki czeskiego ruchu oporu w <i>Przygodach Tartu</i> (1943, reż. Harold S. Bucquet). Dobrze sprawdzała się w komediach, np. w filmie <i>Miranda</i> (1948, reż. Ken Annakin), gdzie była kornwalijską syreną odwiedzającą Londyn (syreni ogon miała zakryty specjalną suknią, by mogła udawać osobę sparaliżowaną). Film był kasowym sukcesem i dokręcono do niego sequel – <i>Mad About Men</i> (1954, reż. Ralph Thomas).</p><p style="text-align: justify;">W pierwszym hollywoodzkim filmie wystąpiła w roli stewardessy u boku Jamesa Stewarta i Marleny Dietrich. Ten film to dramat lotniczy <i>Nie ma autostrad w chmurach</i> (1951, reż. Henry Koster). Wciąż tworzyła jednak mocne kreacje kobiece w Wielkiej Brytanii, np. w dramacie o kobiecym zakładzie karnym <i>The Weak and the Wicked</i> (1954, reż. J. Lee Thompson). W 1960 roku zaliczyła dwa świetne występy w bardzo odmiennych od siebie filmach. Przede wszystkim postać Klarysy w <i>Pajęczej sieci</i> (1960, reż. Godfrey Grayson) według sztuki Agathy Christie. W tej czarnej komedii grana przez Glynis Johns kobieta ukrywa zwłoki mężczyzny, gdyż podejrzewa, że został on zabity przez jej pasierbicę. Umiejętności i charyzmę aktorki potwierdziła rola żywiołowej australijskiej gospodyni w <i>Przybyszach o zmierzchu</i> (1960, reż. Fred Zinnemann). Za ten drugoplanowy występ uhonorowano ją jedyną w karierze nominacją do Oscara.</p><p style="text-align: justify;">Najsłynniejszy film z jej udziałem to musical <i>Mary Poppins</i> (1964, reż. Robert Stevenson) i w związku z tym warto jeszcze wspomnieć o jej dwóch drogach kariery. Pierwsza to współpraca z wytwórnią Disneya – w jej ramach zagrała m.in. Marię Tudor w filmie <i>Miecz i róża</i> (1953, reż. Ken Annakin) oraz żonę głównego bohatera filmu <i>Rob Roy: The Highland Rogue</i> (1953, reż. Harold French). Drugą ścieżką związaną z <i>Mary Poppins</i> jest ścieżka muzyczna. Glynis Johns była utalentowaną piosenkarką, we wspomnianym musicalu Disneya wykonała m.in. utwór <i>Sister Suffragette</i>, a niecałą dekadę później zaśpiewała <i>Send in the Clowns</i> na Broadwayu – w sztuce <i>A Little Night Music</i> (1973) inspirowanej <i>Uśmiechem nocy</i> (1955) Ingmara Bergmana. Za ten broadwayowski występ otrzymała nagrodę Tony, najbardziej prestiżową w środowisku teatralnym.</p><p><b><span style="font-size: medium;">KAY KENDALL (1927–1959)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCqYF6IYYF2uIbKEWLHTmrN6Jm1wK2fL_EJ3FcD5Zm1WfY8eUxkHAaMbzATqHGpKeTIqDevmPdo4y2LWR115Je69SmIfcXQBJKmllYpyV-VJ1MfQrDRVIKFZP5594D5ljR9XXxKWEPLS6SeNT8eYwE4tRDmRJ7nEzKye_P2S3GRsumh78uED0AsQRK3g/s1600/Kay%20Kendall.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1600" height="288" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCqYF6IYYF2uIbKEWLHTmrN6Jm1wK2fL_EJ3FcD5Zm1WfY8eUxkHAaMbzATqHGpKeTIqDevmPdo4y2LWR115Je69SmIfcXQBJKmllYpyV-VJ1MfQrDRVIKFZP5594D5ljR9XXxKWEPLS6SeNT8eYwE4tRDmRJ7nEzKye_P2S3GRsumh78uED0AsQRK3g/w640-h288/Kay%20Kendall.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Gdy odgrywała na scenie postać Elviry, ducha zmarłej młodo kobiety, w sztuce <i>Blithe Spirit</i> (1954) Noëla Cowarda, jeszcze nie mogła przypuszczać, że to rola prorocza. I zdaniem wielu jedna z najlepszych, choć niestety niesfilmowana. Pochodząca z utalentowanej muzycznie rodziny Kay uczyła się w szkole baletowej i dość wcześnie otrzymała szansę podbicia branży filmowej. Gdy miała 19 lat, obsadzono ją w ważnej roli w jednym z najdroższych filmów brytyjskich swoich czasów – musicalu <i>London Town</i> (1946) Wesleya Rugglesa. Jeszcze przed premierą kreowano ją na gwiazdę, promowano jako „angielską wersję Lany Turner”, jej zdjęcia trafiały na okładki magazynów, a za drzwiami wytwórni The Rank Organisation czekały na nią scenariusze i długoletni kontrakt do podpisania. Warunkiem było powodzenie filmu <i>London Town</i>. Niestety, czar prysł po uroczystej premierze. Ze względu na wysokie koszty produkcji film okazał się jedną z największych katastrof w dziejach kina brytyjskiego. Próba stworzenia musicalu w hollywoodzkim stylu i w Technicolorze się nie powiodła. Kay Kendall przez następne lata szukała szczęścia w teatrach i salach muzycznych.</p><p style="text-align: justify;">Przełomem okazała się dla niej komedia o zabytkowych samochodach – <i>Genevieve</i> (1953) w reżyserii Henry’ego Corneliusa, pokazywana w latach 90. w polskiej telewizji w cyklu „Złote lata komedii angielskiej”. Błyskotliwy film, w którym scenarzysta William Rose zrezygnował z absurdu typowego dla angielskich komedii. Produkcja bawi dzięki realistycznym sytuacjom i celnym dialogom. Świetnie ukazana jest obłuda, jaka kryje się za dżentelmeńskimi manierami. Film był wówczas hitem, zdobył dwie nominacje do Oscara (za scenariusz i muzykę) i rozpoczął udaną, choć trwającą krótko, filmową karierę Kay Kendall. Punktem kulminacyjnym kariery był Złoty Glob za rolę w komedii muzycznej <i>Les Girls</i> (1957, reż. George Cukor). Doceniono u aktorki wyczucie komizmu, a nawet pojawiły się opinie, że jest najlepszą aktorką komediową od czasów Carole Lombard. Bardzo dobrze zaprezentowała się również w niekomediowej roli – jako burgundzka hrabianka w <i>Przygodach Quentina Durwarda</i> (1955, reż. Richard Thorpe). Jest to adaptacja powieści sir Waltera Scotta z akcją osadzoną w trakcie buntu Wulliama de La Marcka, zwanego „Dzikiem z Ardenów”, przeciwko królowi Francji Ludwikowi XI. Zapomniana i dość standardowa produkcja swoich czasów, będąca pokłosiem sukcesu romansu rycerskiego <i>Ivanhoe</i> (1952, reż. Richard Thorpe). Film zawiera pamiętną, efektowną sekwencję pojedynku w płonącej dzwonnicy.</p><p style="text-align: justify;">Osobne miejsce w jej życiorysie zajmuje związek z Rexem Harrisonem. Zagrali razem w dwóch komediach – <i>Wierny mąż</i> (1955, reż. Sidney Gilliat) i <i>Niechętna debiutantka</i> (1958, reż. Vincente Minnelli). Zostali kochankami, choć on miał żonę, Lilli Palmer. Podczas rutynowego badania krwi u Kay zdiagnozowano białaczkę szpikową. Ponoć aktorka nigdy nie dowiedziała się, że jest nieuleczalnie chora. Lekarz przekazał złe nowiny Rexowi Harrisonowi i obaj postanowili nie mówić nic aktorce (tajemnicę poznał jeszcze ich najlepszy kolega z branży – Dirk Bogarde). Ta historia ma niewiele wspólnego z etyką, za to wiele z tanim melodramatem. W porozumieniu z żoną Harrison wziął rozwód, by poślubić Kay Kendall i się nią zaopiekować, a po jej śmierci planował ponownie związać się z Lilli Palmer. Do ich ponownego ślubu jednak nie doszło, bo okazało się, że Lilli też miała kogoś na boku. Luźno inspirowana tą historią jest sztuka Terence’a Rattigana <i>Pochwała miłości</i> (1974) – w broadwayowskim teatrze Morosco samego siebie (do pewnego stopnia) odgrywał Rex Harrison.</p><p><b><span style="font-size: medium;">MAGDA KONOPKA (1940)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTQFw6AxmEkZ3MAJuUfX-mT0I-wAGWGmE9WrQRYhTD2mFuEyPFXc4-r1z3w8l62Hr4WGED2BOqc1B-Hn_cM3vbTrOxq9mcsakhthANNEpJPguy9I9A9Sb3zBSbbncbUV6JP1BXaI7guaq2Q2xkAjT_VYTd0Y39gfHJJSB3xr0klcTeCwFvNqMM7Pnm9g/s1280/Magda%20Konopka.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTQFw6AxmEkZ3MAJuUfX-mT0I-wAGWGmE9WrQRYhTD2mFuEyPFXc4-r1z3w8l62Hr4WGED2BOqc1B-Hn_cM3vbTrOxq9mcsakhthANNEpJPguy9I9A9Sb3zBSbbncbUV6JP1BXaI7guaq2Q2xkAjT_VYTd0Y39gfHJJSB3xr0klcTeCwFvNqMM7Pnm9g/w640-h360/Magda%20Konopka.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Jej prawdziwe personalia to Małgorzata Magda Kołączkowska, ale data urodzenia wciąż pozostaje tajemnicą. W Internecie można znaleźć różne daty, najczęściej podawany jest rok 1943, ale z wywiadów wynika, że maturę zdawała w 1957, co sugeruje, że urodziła się w 1939 lub 1940 roku. Pod koniec lat 50. wyjechała z rodziną do Londynu i trafiła między innymi na casting do roli dziewczyny Bonda w <i>Pozdrowieniach z Rosji</i> (1963). Przeszła do finału wraz z włoską Miss Universe Danielą Bianchi, ale jednak to rywalka dostała tę rolę. W świecie filmowych tajnych agentów pojawiała się niejednokrotnie, np. we włoskiej produkcji <i>Top Secret</i> (1967, reż. Fernando Cerchio) i brytyjskim serialu <i>Partnerzy</i> (1971–72) – w odcinku pt. <i>Przeczytaj i zniszcz</i> (reż. Roy Ward Baker). W filmie wojennym <i>Piekielne łodzie</i> (1970, reż. Paul Wendkos) wcieliła się w postać odważnej Włoszki uczestniczącej w misji zwiadowczej do bazy niemieckich okrętów podwodnych.</p><p style="text-align: justify;">Na początku kariery aktorskiej znalazła się wśród gwiazd na planie nominowanego do 12 Oscarów brytyjskiego dramatu historycznego <i>Becket</i> (1964, reż. Peter Glenville). To był zaledwie epizod – rola dziewczyny przyglądającej się z balkonu królewskiemu orszakowi. Karierę we Włoszech rozpoczęła od roli w czarnej komedii <i>Il Vittimista</i> Ettore’a Scoli, będącej pierwszą częścią antologii <i>Thrilling</i> (1965). Była chętnie fotografowana i wielokrotnie pojawiała się na okładkach magazynów. W filmach często grała niewymagające role, eksponujące przede wszystkim jej urodę i seksapil. Wystąpiła w spaghetti westernach: <i>A Sky Full of Stars for a Roof</i> (1968), <i>Night of the Serpent</i> (1969, oba w reż. Giulio Petroniego) oraz <i>Ślepiec</i> (<i>Blindman</i>, 1971, reż. Ferdinando Baldi), gdzie zagrała rolę złej kobiety. Ta westernowa przeróbka samurajskiej opowieści o Zatoichim jest z pewnością najlepszym spośród wymienionych westernów.</p><p style="text-align: justify;">Z filmografii Magdy można jeszcze wyróżnić biografię słynnego gangstera Lucky’ego Luciano (1973) w reżyserii Francesca Rosiego, gdzie była zdradziecką hrabiną, kochanką Roda Steigera i Giana Marii Volontè. Ale najważniejszą rolę w karierze zagrała prawdopodobnie w kampowym filmie sensacyjnym <i>Satanik</i> (1968, reż. Piero Vivarelli), realizowanym w Madrycie i Genewie. Jest to adaptacja włoskiej serii komiksów należącej do podgatunku <i>fumetti neri</i>. Polska aktorka zagrała w nim postać oszpeconej, starzejącej się alchemiczki dr Marnie Bannister, która asystując wybitnemu profesorowi, miała swój udział w opracowaniu magicznej mikstury. Pragnąc odzyskać dawną urodę i energię życiową, testuje eliksir na sobie, przedtem zabijając profesora, który się temu sprzeciwił. Okazuje się, że mikstura działa. Kobiecie udaje się nie tylko odwrócić proces starzenia, ale i usunąć blizny. Po metamorfozie wygląda jak supermodelka. Za tym seksapilem kryje się jednak diabelskie, dzikie stworzenie.</p><p style="text-align: justify;">Ze względu na małżeństwo jej matki z baronem Nowiną-Konopką mogła legalnie posługiwać się tytułem baronessy. Ten szlachecki tytuł umożliwiał jej uczestnictwo w VIP-owskich imprezach, także tych nielegalnych. Była przesłuchiwana w związku ze skandalem wokół rzymskiego klubu nocnego Number One. Klub istniał tylko trzy lata, został zamknięty po tym, gdy włoska policja znalazła w nim kokainę. Zdjęcie Magdy pojawiało się w artykułach dotyczących kokainowego skandalu, ale aktorce nie przedstawiono żadnych zarzutów. Jej nazwisko wypłynęło również przy jednym z największych skandali we Włoszech – sprawie markiza Casati Stampa, który z myśliwskiego Browninga zastrzelił swoją żonę i jej kochanka, a następnie popełnił samobójstwo. Polka przyjaźniła się z żoną markiza, bywała na seksualno-narkotykowych imprezach w ich rzymskiej rezydencji oraz na śródziemnomorskiej wyspie Zannone, zwanej „wyspą orgii”, gdzie znajdował się prywatny rezerwat łowiecki włoskiej arystokracji.</p><p><b><span style="font-size: medium;">VIRGINIA McKENNA (1931)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi41j-J0I-RyXxNHBiipqaXMQU0LeDQ6tNx18I-VIrR1C9TSjTTM3Y1q6wQQh8xqAw00X-PF3oD_CH5aIBHZ_oXvlI2YQgIYQafKGoEA7NJ7oaL5qdXtKpeE-pMEt4rsBwWp1tW5agUWz1X2_imIBW4VGkbsATseIacfQ6dDEIjExV2FO5TUUk3ZQ7JoQ/s787/Virginia%20McKenna.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="472" data-original-width="787" height="384" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi41j-J0I-RyXxNHBiipqaXMQU0LeDQ6tNx18I-VIrR1C9TSjTTM3Y1q6wQQh8xqAw00X-PF3oD_CH5aIBHZ_oXvlI2YQgIYQafKGoEA7NJ7oaL5qdXtKpeE-pMEt4rsBwWp1tW5agUWz1X2_imIBW4VGkbsATseIacfQ6dDEIjExV2FO5TUUk3ZQ7JoQ/w640-h384/Virginia%20McKenna.webp" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Już od początku kariery teatralnej i filmowej doceniano jej aktorski warsztat. W latach 50. była jedną z najpopularniejszych brytyjskich gwiazd. W wieku 25 lat zdobyła nagrodę BAFTA za rolę Jean Paget w dramacie wojennym <i>A Town Like Alice</i> (1956) Jacka Lee. Zagrała w nim postać pracownicy biura na Malajach, która w trakcie drugiej wojny światowej wraz z licznymi kobietami trafia do japońskiej niewoli. Film został wycofany z festiwalu w Cannes, gdyż obawiano się, że może obrazić Japończyków. Następny znakomity występ McKenna zaliczyła w kolejnej brytyjskiej produkcji wojennej. Mowa o <i>Carve Her Name with Pride</i> (1958) Lewisa Gilberta, gdzie wcieliła się w postać działającej dla SOE (Special Operations Executive) agentki Violette Szabo (1921–1945), zamordowanej przez Niemców w obozie koncentracyjnym Ravensbrück. Aktorka po latach uczestniczyła w organizowaniu zbiórki w celu utworzenia Muzeum Violette Szabo. Muzeum zostało otwarte w 2000 roku.</p><p style="text-align: justify;">Virginia McKenna bardziej jest jednak znana z angażowania się w ochronę środowiska i praw dzikich zwierząt. Punktem zwrotnym tej działalności była realizacja filmu <i>Elza z afrykańskiego buszu</i> (<i>Born Free</i>, 1966, reż. James Hill), w którym razem z mężem Billem Traversem zagrali konserwatorów przyrody Joy i George’a Adamsonów (postacie autentyczne). Film okazał się wielkim hitem i zmienił sposób postrzegania dzikich zwierząt. Po premierze odnotowano coraz większe zainteresowanie wokół zawodów weterynarza, zoologa i konserwatora przyrody. Życie aktorki również poszło w tym kierunku, napisała wiele książek na temat dzikiej fauny i flory, angażowała się w protesty przeciwko złemu traktowaniu zwierząt w zoo, założyła organizację charytatywną zajmującą się ochroną świata zwierzęcego (Born Free Foundation).</p><p style="text-align: justify;">Do najwybitniejszych filmów z jej udziałem można jeszcze zaliczyć dramat historyczny <i>Waterloo</i> (1970) w reżyserii Siergieja Bondarczuka. W tej widowiskowej rekonstrukcji „stu dni Napoleona” angielską aktorkę obsadzono w roli Charlotte Lennox, księżnej Richmond, organizatorki „najsłynniejszego balu w historii”.</p><p><b><span style="font-size: medium;">CATHERINE SPAAK (1945–2022)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSGDkh9rNCZeCsvkozZrfL9Fz4RsrIXkP6zOed4a0C7wC2svhxUYwhEot5fOPjzHTV0Xt2ADtM-6_l_ecxbK35yPkGhO5jCQwnJIisbVLDCpfdteioSn32ZLsd9q3DF_sY0fYBZii04SN_hlkPQYooRv1jQ0U2yOkYKi5cLeQ7ni5kkBfoexGj6N0CJA/s1150/Catherine%20Spaak.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="748" data-original-width="1150" height="416" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSGDkh9rNCZeCsvkozZrfL9Fz4RsrIXkP6zOed4a0C7wC2svhxUYwhEot5fOPjzHTV0Xt2ADtM-6_l_ecxbK35yPkGhO5jCQwnJIisbVLDCpfdteioSn32ZLsd9q3DF_sY0fYBZii04SN_hlkPQYooRv1jQ0U2yOkYKi5cLeQ7ni5kkBfoexGj6N0CJA/w640-h416/Catherine%20Spaak.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Córka francuskiej aktorki Claudie Clèves i belgijskiego scenarzysty Charlesa Spaaka. Matka grała m.in. u boku Jana Kiepury w filmie <i>Zdobyć cię muszę</i> (1933, reż. Henri-Georges Clouzot, Joe May). Ojciec był wybitnym scenarzystą, autorem <i>Towarzyszy broni</i> (1937, reż. Jean Renoir). W tym filmie małą rolę zagrał Jacques Becker i to z jego nazwiskiem związany jest aktorski debiut Catherine Spaak. Mając niespełna 15 lat, pojawiła się w arcydziele kina więziennego pt. <i>Dziura</i> (1960) w reżyserii wspomnianego Beckera. Debiutantka zaliczyła epizodyczny występ – jako dziewczyna odwiedzająca jednego z więźniów. To wystarczyło, by przykuła uwagę – bardzo szybko pojawiła się propozycja głównej roli i to we włoskim filmie, co aktorka wykorzystała i zamieszkała już na stałe w Italii (na decyzję o opuszczeniu domu rodzinnego w tak młodym wieku miał duży wpływ rozwód rodziców). Jej debiutem we włoskim filmie była rola 17-letniej uczennicy w <i>Słodkich oszustwach</i> (1960) Alberto Lattuady. Aktorka nie znała jeszcze języka włoskiego, więc została zdubbingowana, ale jej naturalność i talent aktorski już jest widoczny w mimice i gestach. Pierwsza scena filmu jest tego dowodem – w długim, prawie czterominutowym, ujęciu pozbawionym słów młoda aktorka odegrała moment przebudzenia po erotycznym śnie.</p><p style="text-align: justify;">O współpracę z nią zabiegali najlepsi włoscy filmowcy: Dino Risi (<i>Fanfaron</i>, 1962), Antonio Pietrangeli (<i>Dziewczyna z Parm</i>y, 1963), Damiano Damiani (<i>Pustka</i>, 1963; <i>Dziewczyna raczej skomplikowana</i>, 1969), Florestano Vancini (<i>Gorące życie</i>, 1964), Luigi Comencini (<i>Sześć dni w tygodniu</i>, 1965), Mauro Bolognini (<i>Kawaler de Maupin</i>, 1966) i Mario Monicelli (<i>Armia Brancaleone</i>, 1966). Za rolę w <i>Pustce</i> Damianiego otrzymała Złoty Talerz (<i>Targa d’oro</i>), będący nagrodą specjalną uzupełniającą rozdanie Dawidów Donatella. W międzyczasie zaliczyła małą rolę w produkcji francuskiej – u boku J.P. Belmondo w filmie wojennym <i>Weekend w Zuydcoote</i> (1964, reż. Henri Verneuil) opowiadającym o ewakuacji aliantów spod Dunkierki.</p><p style="text-align: justify;">Jej popularność w Europie sprawiła, że ściągnięto ją do Hollywood, gdzie zagrała dziewczynę z Paryża w gwiazdorsko obsadzonym dramacie <i>Hotel</i> (1967, reż. Richard Quine). Jednak kalifornijski styl życia jej nie odpowiadał, dlatego z własnego wyboru nie kontynuowała kariery w USA. Od końca lat 60. występowała we włoskim kinie gatunkowym – sex-komedii <i>Libertynka</i> (1968, reż. Pasquale Festa Campanile), giallo <i>Kot o dziewięciu ogonach</i> (1971, reż. Dario Argento), nunsploitation <i>Historia zakonnicy klauzurowej</i> (1973, reż. Domenico Paolella), spaghetti westernie <i>Osiemdziesiąt sześć tysięcy dolarów</i> (1975, reż. Antonio Margheriti). Spośród jej najambitniejszych ról na szczególne wyróżnienie zasługuje postać lesbijki w dramacie psychologicznym <i>Drodzy rodzice</i> (1973, reż. Enrico Maria Salerno).</p><p style="text-align: justify;">Równolegle rozwijała karierę muzyczną – nagrała m.in. włoskie wersje piosenek Françoise Hardy (tj. <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=s-AO_wh5lRk" target="_blank">Tous les garçons et les filles</a></i>). Występowała także w musicalach scenicznych. W jednym z nich – <i>Promesse… Promesse…</i> (1970) opartym na <i>Garsonierze</i> (1960) Billy’ego Wildera – zaśpiewała piosenki Burta Bacharacha, oryginalnie skomponowane do broadwayowskiej inscenizacji według sztuki Neila Simona. Oprócz solowych występów (<i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=L-iQP2DkTNM">L’ora dell’addio</a></i>) stworzyła też duet z Johnnym Dorellim (<i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=Z4KKhNYcdWc" target="_blank">Non mi innamoro più</a></i>), z którym połączył ją związek małżeński. Z kolei w komedii teatralnej <i>Cyrano</i> (1978–79) według <i>Cyrano de Bergeraca</i> Edmonda Rostanda wcieliła się w postać Roksany i śpiewała piosenki skomponowane przez Domenico Modugno. W duecie z nim wykonała utwór <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=gPphyI68dnA" target="_blank">Che cos’è un bacio?</a></i>, a solowo – <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=LCWQnwyeWIk" target="_blank">Mio caro autunno</a></i>.</p><p><b><span style="font-size: medium;">SUSAN STRASBERG (1938–1999)</span></b></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjarQBx9WdRMeG4x3MWoB129BkPv1K7Z3JKzDbVxVRaWoNU57_JDAp0V9PlQydpQTnchlkOv5l6h0Q-ywn0vHva1pi23i8W49_GA6NNGusRcJsD4zI2LzDtQo0NXmzHDSRIHs6pM1v_Q7HuqSR24xIhz4vK0sbojBANPUPqY5nOWr1mvsmqqFoeaBdPEg/s1920/Susan%20Strasberg.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1019" data-original-width="1920" height="340" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjarQBx9WdRMeG4x3MWoB129BkPv1K7Z3JKzDbVxVRaWoNU57_JDAp0V9PlQydpQTnchlkOv5l6h0Q-ywn0vHva1pi23i8W49_GA6NNGusRcJsD4zI2LzDtQo0NXmzHDSRIHs6pM1v_Q7HuqSR24xIhz4vK0sbojBANPUPqY5nOWr1mvsmqqFoeaBdPEg/w640-h340/Susan%20Strasberg.jpg" width="640" /></a></div><p></p><p style="text-align: justify;">Była córką sławnych rodziców, cenionych nauczycieli aktorstwa – Lee i Pauli Strasbergów z renomowanej nowojorskiej uczelni Actors Studio. Już w wieku nastoletnim zdobyła bardzo dobre opinie za występy na deskach teatrów. Zagrała główną bohaterkę w broadwayowskim hicie <i>Pamiętnik Anny Frank</i> (1955) i zdobyła nominację do nagrody Tony. Przedstawienie było grane przez dwa lata ponad 700 razy, ale Susan Strasberg występowała w tej roli przez rok, potem została zastąpiona przez Dinę Doron. Gdy George Stevens kręcił filmową adaptację, naturalnie chciał ściągnąć jak najwięcej aktorów z wersji scenicznej, ale Susan odmówiła ponownego wcielenia się w tę postać. Poważną kandydatką do roli była także Audrey Hepburn, ale po jej odmowie wybrano debiutantkę – Millie Perkins.</p><p style="text-align: justify;">Jeśli w filmografii Susan Strasberg znajduje się jakieś arcydzieło, to najbliżej tego miana jest włoski dramat wojenny <i>Kapo</i> (1960, reż. Gillo Pontecorvo), nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. Wzruszająca historia żydowskiej nastolatki, która trafia do obozu koncentracyjnego, a jej dramatyczna walka o przetrwanie i próba uniknięcia komory gazowej prowadzą do tego, że staje się „więźniarką uprzywilejowaną”, tytułowym kapo. Za tę rolę Susan otrzymała nagrodę aktorską na festiwalu Mar del Plata i wydawało się, że otwiera się przed nią wielka kariera. Kolejne aktorskie poszukiwania zaprowadziły ją do brytyjskiej wytwórni Hammer, gdzie zagrała główną rolę w doskonałym horrorze psychologicznym <i>Krzyk strachu</i> (1961, reż. Seth Holt). To jeden z najlepszych filmów Hammera spoza nurtu fantastycznego, inspirowany <i>Widmem</i> (1955) H.G. Clouzota, w którym reżyser nadzwyczaj sprawnie realizuje schemat opowieści o domu, w którym dzieją się dziwne rzeczy. Susan Strasberg zagrała postać sparaliżowanej młodej dziewczyny przybywającej do miejsca przepełnionego złem, kryjącego mroczną tajemnicę. Kapitalnie wykreowano atmosferę w tym filmie, a scena, w której jeden z bohaterów pływa w czarnym jak smoła basenie w poszukiwaniu zwłok, może nie spowoduje tytułowego krzyku, ale ciarki na pewno. Podobnie jak mistrzowski, pełen twistów ostatni akt opowieści.</p><p style="text-align: justify;">Z następnego okresu w jej filmografii można wydobyć m.in. dwie „narkotyczne” produkcje: <i>Podróż</i> (1967) Rogera Cormana i <i>Dzieci miłości</i> (1968) Richarda Rusha. Tytułowa podróż to „acid trip”, czyli odjazd po kwasie. Autorem scenariusza był Jack Nicholson, a projekt był pomyślany jako odjazd wizualny – prezentacja psychodelicznych doświadczeń po zażyciu LSD. Roger Corman, twórca kina gatunkowego, tym razem zabawił się w kino ambitniejsze, eksperymentalne, w nowatorski sposób korzystając z techniki montażu, efektów wizualnych i kolorowego oświetlenia. Jednak Susan Strasberg znacznie bardziej wyrazistą kreację stworzyła w kolejnym narkotycznym filmie. Mowa o <i>Dzieciach miłości</i> (<i>Psych-Out</i>, 1968). Zagrała w nim postać poszukiwanej przez policję głuchej (czytającej z ruchu warg) dziewczyny, która uciekła z domu, by odnaleźć brata. W niewyszukaną fabułę reżyser włożył wizualnie odjechane sekwencje obrazujące halucynacje bohaterów. Przy okazji wyłania się, skierowany do młodych ludzi, antynarkotykowy przekaz. Aktorsko film prezentuje się bardzo dobrze, a w obsadzie oprócz Susan także Jack Nicholson, Bruce Dern i Dean Stockwell.</p><p style="text-align: justify;">W późniejszych latach częściej występowała w produkcjach telewizyjnych, ale na małym ekranie debiutowała już jako nastolatka. Do jej ostatnich najważniejszych występów kinowych można zaliczyć ten w <i>Słodkiej szesnastce</i> (1983) Jima Sotosa. To niezbyt doceniany i nieco już zapomniany slasher. Susan napisała dwie książki autobiograficzne, które stały się bestsellerami. W pierwszej – <i>Bittersweet</i> (1980), opisała związek z Richardem Burtonem, którego poznała w teatrze, a także relację z niestabilnym psychicznie mężem Christopherem Jonesem i problemy zdrowotne ich jedynej córki, Jennifer Robin, która urodziła się z wadą serca, co było prawdopodobnie wynikiem zażywania narkotyków przez jej rodziców. Z kolei w drugiej książce – <i>Marilyn and Me: Sisters, Rivals, Friends</i> (1992) napisała o Marilyn Monroe, z którą się przyjaźniła i nazywała „swoją siostrą”, często pojawiała się także w filmach dokumentalnych poświęconych pamięci Marilyn.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-58566518889857185812023-01-15T17:20:00.000+01:002023-01-15T17:20:47.059+01:00WIKINGOWIE: WALHALLA. Rozdział 2: Niezbadane są wyroki bogów<p><b>Vikings: Valhalla </b>(2023 / 8 epizodów)<br /> pomysł serii: Jeb Stuart na podst. <i>Vikings</i> Michaela Hirsta</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMDKjB7cE1Fwmf0gXFzG6MGVKTZdKwbEdpcWRl_UZ_MdaOdji9mTqm8LGG3L02-o-J875HS8MrXfEYZdJqUmF_C9MpjcTLIgApfwt1lATfE8_Fstwl8kwsNcylKgsKUZOMKMME4wjVmvOfYumwof-aarckJDgtFUkLsb4IpciowhapZejJpmXJ-mY4UQ/s726/vikings-valhalla.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="408" data-original-width="726" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMDKjB7cE1Fwmf0gXFzG6MGVKTZdKwbEdpcWRl_UZ_MdaOdji9mTqm8LGG3L02-o-J875HS8MrXfEYZdJqUmF_C9MpjcTLIgApfwt1lATfE8_Fstwl8kwsNcylKgsKUZOMKMME4wjVmvOfYumwof-aarckJDgtFUkLsb4IpciowhapZejJpmXJ-mY4UQ/w640-h360/vikings-valhalla.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: center;"><b>Tekst opublikowany w serwisie <a href="http://film.org.pl" target="_blank">film.org.pl</a></b></p><p style="text-align: justify;">Wraz z początkiem 2023 – za sprawą Netflixa – ponownie wsiadamy na wikiński okręt, za sterami którego siedzi Jeb Stuart, najbardziej kojarzony ze <i>Szklaną pułapką</i> (1988) i <i>Ściganym</i> (1993). Nie wiemy jeszcze, dokąd ta podróż nas zaprowadzi, bo historia zaplanowana jest na trzy sezony, więc znajdujemy się obecnie na etapie środka. O ile w <a href="http://panorama-kina.blogspot.com/2022/03/wikingowie-walhalla-poczatek-nowej-sagi.html" target="_blank">sezonie pierwszym</a> postawiono na akcję, to w drugim zredukowano tempo, by więcej miejsca poświęcić na zbudowanie relacji między bohaterami i refleksje wynikające z motywu podróży (dlaczego dotarliśmy do tego miejsca, co nas tu przywiało, jakie mamy zadanie w boskim planie).</p><p style="text-align: justify;">Oglądając poszczególne odcinki, miałem mieszane odczucia, bo targały mną podobne wątpliwości, co bohaterami serialu. Ciągle zastanawiałem się, po co jest ta scena, do czego prowadzi ten wątek, czy jest w tym planie twórców logika i spójność. I muszę przyznać, że ostatni odcinek drugiego sezonu mnie usatysfakcjonował – odniosłem wrażenie, że jednak ta cała historia ma sens, przynajmniej jeśli chodzi o przygodowo-obyczajową stronę widowiska oraz rozwój postaci. Dobrze został również poprowadzony wątek konfliktu między chrześcijaństwem a pogańskimi wierzeniami, który przyjął tu formę pościgu Olafa Haraldssona (Jóhannes Haukur Jóhannesson) za Freydis Eriksdotter (Frida Gustavsson) i podążającymi tą samą duchową ścieżką wyznawcami Odyna.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Wątek Freydis najmocniej trzyma w napięciu, ponieważ kobieta jest zdana wyłącznie na siebie. Nie ma u swojego boku brata ani godnych zaufania przyjaciół, gdyż podążyła samotnie drogą do Jomsborga, a tam czekają na nią niemiłe niespodzianki. Osadą rządzi bezwzględny lord Harekr (Bradley James), a Freydis jest jeszcze dodatkowo osłabiona przez noszone w łonie dziecko. Jej postać została wzbogacona dodatkowymi cechami – jest już nie tylko wojowniczką i strażniczką wiary w dawnych bogów, ale też matką. To będzie miało ogromny wpływ na jej decyzje, a serial – mimo początkowych wątpliwości – na tym zyska, bo okaże się, że bogowie (czyt. scenarzyści) obdarzyli tę bohaterkę charakterem. Czyniąc z niej wojownika, nie odebrali jej cech kobiecych.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVwrHggbllu0WULCHb83M8pqAL38HBWxQ4Qz5K-BC6-ZRzi-EtBVsWlcNU78d2s023rLP3uGyo6JNYY-ZKOPu7vYLdCpNvs4eoltcQMtsCPsHurZUio-_5cgfSN97C55PhboYyXWG6CIEdnfd1YvT5qIeRaSLdcLRikBamjECNW6XSUs707LJtEYBxqA/s1300/Wikingowie%20Walhalla%204.webp" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="775" data-original-width="1300" height="382" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVwrHggbllu0WULCHb83M8pqAL38HBWxQ4Qz5K-BC6-ZRzi-EtBVsWlcNU78d2s023rLP3uGyo6JNYY-ZKOPu7vYLdCpNvs4eoltcQMtsCPsHurZUio-_5cgfSN97C55PhboYyXWG6CIEdnfd1YvT5qIeRaSLdcLRikBamjECNW6XSUs707LJtEYBxqA/w640-h382/Wikingowie%20Walhalla%204.webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Bardzo dobrze w tym sezonie zaprezentował się również Olaf, strażnik chrześcijaństwa. Najpierw po przegranej bitwie jest bezradnym niewolnikiem, któremu grozi kara śmierci. Zaszantażowany przez Swena Widłobrodego (Søren Pilmark) staje się opiekunem przyszłego króla Norwegii, a jego celem jest zgładzenie wszystkich wrogów chrześcijaństwa, w pierwszej kolejności zaś tych, którzy pragną zasiąść na tronie Norwegii. Jego motywacje nie są jednoznaczne – zadania podjął się z myślą o synu, ale do końca nie ma pewności, czy równie silna jest myśl o odzyskaniu władzy albo przekonanie o wyższości wyznawanej religii i perspektywa zostania męczennikiem.</p><p style="text-align: justify;">Jeśli sezon drugi będzie miał większą oglądalność niż pierwszy, to będzie to prawdopodobnie zasługą polskich widzów, gdyż udział Marcina Dorocińskiego wzbudzał największe emocje przed premierą. Dla jednego z najlepszych polskich aktorów już samo bycie częścią międzynarodowej ekipy <i>Wikingów</i> jest nobilitacją i bardzo ważnym krokiem w karierze aktorskiej. Nie bez znaczenia jest również to, że postać, która przypadła mu do odegrania jest ważnym bohaterem historycznym odnoszącym liczne sukcesy militarne. I stanowiącym potencjał na osobny film lub serial, gdyż tutaj z racji skupienia się na innych wątkach mamy jedynie zarys tej postaci, a nie pełnokrwistego bohatera.</p><p style="text-align: justify;">Według historycznych przekazów zarówno Olaf, jak i Harald, jego przyrodni brat, znaleźli schronienie na dworze Jarosława Mądrego. I ten wątek posłużył za źródło inspiracji twórcom serialu. Do Nowogrodu na Rusi trafiają ścigani przez Olafa wyznawcy Odyna Harald Sigurdsson (Leo Suter) i Leif Eriksson (Sam Corlett), którzy przybyli tu w celu zorganizowania armii zdolnej do walki w obronie ich interesów. Bardzo to egoistyczne, bo niby dlaczego ruscy wojownicy mieliby się mieszać w spory Norwegów, skoro mają własnych wrogów i wiele innych problemów. Jarosław w interpretacji Marcina Dorocińskiego okazuje się człowiekiem godnym swojego przydomka – odmowa pomocy brzmi w jego ustach stanowczo, ale też bez złośliwości, z dużym szacunkiem do rozmówcy. Tak, że trudno z tym dyskutować i można jedynie – zgodnie ze słowami mądrego władcy Rusi – „odnaleźć siebie na nowo”. Co też Harald czyni, wyruszając w podróż do Konstantynopola.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm7AmDGDhOC3hcXsWhJK4B6qkvUmfht4_R5Qx7yglSjUC2Vh2fhTae0Jddn_DituVoqI35NDiNDS-UpXOmD2t2RkCIrtiY-_y0-VkLVk4obYomVddWSSoJeJRvGeVbLX7VCtMiIOfgVdEr7OqkZjaom4fMeo_Tv-TaWvCwFj1-lARILQ4MmFRwor30wA/s1045/Wikingowie%20Walhalla%202.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="523" data-original-width="1045" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm7AmDGDhOC3hcXsWhJK4B6qkvUmfht4_R5Qx7yglSjUC2Vh2fhTae0Jddn_DituVoqI35NDiNDS-UpXOmD2t2RkCIrtiY-_y0-VkLVk4obYomVddWSSoJeJRvGeVbLX7VCtMiIOfgVdEr7OqkZjaom4fMeo_Tv-TaWvCwFj1-lARILQ4MmFRwor30wA/w640-h320/Wikingowie%20Walhalla%202.jpg" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Dochodzimy tu niestety do wątku, który wzbudza największe wątpliwości. Ale twórcy serialu są świadomi, że to może budzić kontrowersje, skoro sam książę Jarosław podsumowuje ten pomysł bez optymizmu: „Książę, handlarz niewolników, ślepy przewodnik, uczona kobieta, dwóch pachołków i szlachcic na łodzi przytroczonej do sań. Co może pójść nie tak?”. Taka właśnie ekipa próbuje pokonać Dniepr w drodze do Konstantynopola. W tym wątku mamy najwięcej elementów kina przygodowego – bohaterowie zmuszeni są do walki z kapryśną rzeką, z wodospadem, z ciężkim okrętem, ale także z ludźmi różnego sortu, w tym z postrachem tutejszych terenów, koczowniczym plemieniem Pieczyngów.</p><p style="text-align: justify;">Mimo licznych przygód i zaskakujących zwrotów akcji (nie każdy jest tu tym, za kogo się podaje) nie zabrakło aspektów obyczajowych i łączenia w pary (nie ma jednak par homoseksualnych, co może zaskoczyć antyfanów Netflixa). Jest czas i miejsce na odpoczynek, zadumę i lepszy ogląd sytuacji. Jak już wspomniałem wyżej, ekipa biorąca udział w wyprawie jest osobliwa, to nie są wyłącznie zaprawieni w bojach wikingowie, więc raczej wielkiej bitwy nie należy się spodziewać. Ale każdy ma do odegrania jakąś rolę, a to z kolei prowadzi do wniosku, że ci ludzie nie znaleźli się w tym miejscu przypadkowo. Podróż, która dla jednych stanowiła zwieńczenie barwnego życia, dla innych stała się początkiem nowej przygody.</p><p style="text-align: justify;">Od momentu najazdu wikingów na klasztor Lindisfarne stałym miejscem akcji powracającym regularnie od pierwszego sezonu <i>Wikingów</i> (2013) Michaela Hirsta jest Anglia. W omawianej produkcji krajem rządzi Kanut Wielki (Bradley Freegard), potomek wikingów, wraz z angielską małżonką Emmą z Normandii (Laura Berlin). Do rodziny królewskiej próbuje wkręcić się earl Godwin (David Oakes), a gdy ambicja i duma biorą górę nad człowiekiem, dochodzi do intryg, których ofiarami padają przypadkowi i często niewinni ludzie. Tak właśnie dzieje się tutaj – earl Godwin już w poprzednim sezonie pokazał, że jest wyjątkowo przebiegły. Zdobył już wysoką pozycję, a i tak jest nienasycony. I nawet bez broni jest niebezpieczny, bo posiadł umiejętność manipulowania ludźmi.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6PUUcRoFIiFqZD0UjOas3SYz6rJlETw5PAcOJPKfsBmtsUrvs7osZRsm2yIByIDGVWVp7qRm_vikdaG1hvRbOC_BNDLLWp0Ia2y4ilyIyexZMfmzBhP1-jNKvfACKiD8HQ1x2FivrF7qHl6uBD6xzhYPtToUpKxisJLT_Pq-Vl7gEAL4qpmhklZwZkg/s1620/Wikingowie%20Walhalla.webp" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1620" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6PUUcRoFIiFqZD0UjOas3SYz6rJlETw5PAcOJPKfsBmtsUrvs7osZRsm2yIByIDGVWVp7qRm_vikdaG1hvRbOC_BNDLLWp0Ia2y4ilyIyexZMfmzBhP1-jNKvfACKiD8HQ1x2FivrF7qHl6uBD6xzhYPtToUpKxisJLT_Pq-Vl7gEAL4qpmhklZwZkg/w640-h426/Wikingowie%20Walhalla.webp" width="640" /></a></div><p style="text-align: justify;">Podejście twórców polegające na analizie ludzkich postaw w obliczu boskich planów okazało się (przynajmniej w moim odczuciu) całkiem ciekawym zabiegiem mającym uwiarygodnić na wpół legendarną sagę o wojownikach z Północy. Obserwowanie przygód tych bohaterów nigdy nie było dla mnie czymś pozbawionym emocji. Nie zawsze były to pozytywne emocje – oprócz zainteresowania, fascynacji, podziwu za rozmach inscenizacyjny bywało, że odczuwałem też irytację i rozczarowanie. W serialu nie brakuje scen przemocy wykraczających poza klasyczną walkę na miecze – pod tym względem wrażenie robi scena z udziałem Pieczyngów w rolach oprawców. A spośród zaskakujących efektów specjalnych w pamięć zapadnie z pewnością atak dzikiego zwierzęcia w lasach Jomsborga. Aktorstwo jest solidne i nawet gdy wyczuwa się minimalistyczny, oparty na jednej minie, styl gry aktorskiej (tak jak w przypadku Laury Berlin) to jest to przemyślane, bo pasuje do granej postaci. Nowa ekipa wraz z Marcinem Dorocińskim też daje radę. Na wyróżnienie zasługuje przejmująca kreacja Gudrid w wykonaniu norweskiej aktorki Yngvild Støen Grotmol. Z niecierpliwością, ale też dużą obawą, czekam na finałową odsłonę, tak jak wikingowie czekają, aż wreszcie ich okręt dopłynie do lądu.</p><p style="text-align: justify;"><i>korekta: Alicja Szalska-Radomska</i></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-11685317140054771502022-12-31T09:58:00.001+01:002022-12-31T09:58:35.885+01:00100 najlepszych filmów (edycja 2022; ranking inspirowany głosowaniem „Sight & Sound”)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWjDRqFhGss4MfQ_m-G8VSl0Y0QgyMF_TgLRSLxNLs2hBBuup6xNnTfASbH1JTX4i8VgntR4AR2-7b3ciK8wXxfWmi-t1bo4DCo1gXfoX4GODhiMau_ITArSiuRn69B_6w9YWfktUm2wFkxp1aOY9G8e4J5vhi5lQiSFE0GIjvoH-cCoTpp7jjq5jSLg/s3264/MC's%20Best%20100.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3056" data-original-width="3264" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWjDRqFhGss4MfQ_m-G8VSl0Y0QgyMF_TgLRSLxNLs2hBBuup6xNnTfASbH1JTX4i8VgntR4AR2-7b3ciK8wXxfWmi-t1bo4DCo1gXfoX4GODhiMau_ITArSiuRn69B_6w9YWfktUm2wFkxp1aOY9G8e4J5vhi5lQiSFE0GIjvoH-cCoTpp7jjq5jSLg/w320-h300/MC's%20Best%20100.jpg" width="320" /></a></div><p style="text-align: justify;">1 grudnia 2022 roku ogłoszono ranking najlepszych filmów wszech czasów, co stało się tradycją za sprawą magazynu <span style="text-align: left;">„Sight & Sound”. Ten </span><span style="text-align: left;">wydawany przez Brytyjski Instytut Filmowy miesięcznik przyciąga krytyków i reżyserów z całego świata, którzy w ramach edukacji filmowej przedstawiają swoje propozycje najwybitniejszych dzieł kinematografii.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Pierwszy taki ranking został spisany w 1952. Z</span><span style="text-align: left;">wyciężył wówczas film uznawany dziś za arcydzieło włoskiego neorealizmu </span><span style="text-align: left;">– <i>Złodzieje rowerów</i> </span><span style="text-align: left;">(1948, reż. Vittorio De Sica). Co 10 lat głosowanie jest powtarzane, a bierze w nim udział liczna międzynarodowa grupa krytyków filmowych, historyków kina i reżyserów. Pięciokrotnie – w latach 1962-2002 – triumfował <i>Obywatel Kane</i> (1941, reż. Orson Welles), który w 2012 ustąpił miejsca <i>Zawrotowi głowy</i> (1958, reż. Alfred Hitchcock).<span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: justify;">Firmowany marką „Sight & Sound” (S&S) ranking najwybitniejszych filmów cieszy się ogromną renomą i ma spory wpływ na kształtowanie gustów kinomanów. Ze względu na ogólnoświatowy zasięg wywołuje też sporo kontrowersji. W najnowszej edycji nieoczekiwanie na pierwsze miejsce wskoczył belgijski arthouse <i>Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela</i> (1975, reż. Chantal Akerman). Trwająca 200 minut produkcja uznawana jest za arcydzieło kina feministycznego, co od razu nasuwa myśl, że kierowano się względami polityczno-ideologicznymi, a nie wartością samego filmu i jego znaczeniem dla historii kina. W głosowaniu wzięło udział ponad 1500 ludzi związanych z branżą, więc warto uszanować taki wybór i spróbować go zrozumieć.</p><p style="text-align: justify;">Ranking S&S (do sprawdzenia m.in. <a href="https://www.mentalfloss.com/posts/sight-and-sound-100-best-films-all-time-2022?fbclid=IwAR0TB6Reu8oJhO3jfFsUQG_xNNvWPcNuoFrr7afjHP3I2b6ee1FFHHhJgGk" target="_blank">pod tym linkiem</a>) to nie tylko idealny pretekst do ciekawej dyskusji, ale też zachęta to tworzenia własnych zestawień najlepszych filmów. Ja swoją listę ułożyłem w serwisie <span style="text-align: left;">Letterboxd (</span><a href="https://letterboxd.com/peckinpah24/list/mariusz-czernics-100-movies-of-all-time-1/" style="text-align: left;" target="_blank">tutaj link</a><span style="text-align: left;">), a w niniejszym poście spisałem ją w tradycyjnej formie </span><span style="text-align: left;">– </span><span style="text-align: left;">z polskimi tytułami i nazwiskami reżyserów. </span>Jak to zwykle bywa przy układaniu tego typu rankingów, walczyły ze sobą dwie postawy <span style="text-align: left;">–</span> jedna brała pod uwagę wartość artystyczną filmu, jego ogólną reputację i element oryginalności wyznaczający przełom w kinematografii, zaś druga postawa kierowała się względami osobistymi, wpływem filmu na ukształtowanie gustu piszącego te słowa kinomana. Przy okazji można dodać, że <span style="text-align: left;">dobrą okazją do zaprezentowania takiego rankingu jest również kolejna </span><span style="text-align: left;">–</span><span style="text-align: left;"> już 127. </span><span style="text-align: left;">–</span><span style="text-align: left;"> rocznica narodzin kinematografii (symboliczną datą tego wydarzenia jest </span>28 grudnia 1895 roku).</p><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">________________________</span></p><b><span><span> 1. Siedmiu samurajów (1954; Akira Kurosawa)<br />
2. Szpicel (1962; Jean-Pierre Melville)<br />
3. Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (1968; Sergio Leone)<br />
4. Oczy bez twarzy (1960; Georges Franju)<br />
5. Biała gorączka (1949; Raoul Walsh)<br />
6. Cena strachu (1953; Henri-Georges Clouzot)<br />
7. Nie tykać łupu (1954; Jacques Becker)<br />
8. Psychoza (1960; Alfred Hitchcock)<br />
9. Nędzne psy (1971; Sam Peckinpah)<br />
10. Rio Bravo (1959; Howard Hawks)<br /><br />
11. Dotyk zła (1958; Orson Welles)<br />
12. Z (1969; Costa-Gavras)<br />
13. Windą na szafot (1958; Louis Malle)<br />
14. Widmo (1955; Henri-Georges Clouzot)<br />
15. High Sierra (1941; Raoul Walsh)<br />
16. Człowiek z blizną (1932; Howard Hawks)<br />
17. W kręgu zła (1970; Jean-Pierre Melville)<br />
18. Rashomon (1950; Akira Kurosawa)<br />
19. Zarządca Sanshô (1954; Kenji Mizoguchi)<br />
20. Metropolis (1927; Fritz Lang)<br /><br />
21. Dzika banda (1969; Sam Peckinpah)<br />
22. Poszukiwacze (1956; John Ford)<br />
23. Okno na podwórze (1954; Alfred Hitchcock)<br />
24. Podwójne ubezpieczenie (1944; Billy Wilder)<br />
25. Dawno temu w Ameryce (1984; Sergio Leone)<br />
26. Noc myśliwego (1955; Charles Laughton)<br />
27. Skarb Sierra Madre (1948; John Huston)<br />
28. Ojciec chrzestny (1972; Francis Ford Coppola)<br />
29. Lawrence z Arabii (1962; David Lean)<br />
30. Bulwar Zachodzącego Słońca (1950; Billy Wilder)<br /><br />
31. Diabły (1971; Ken Russell)<br />
32. Tam, gdzie rosną poziomki (1957; Ingmar Bergman)<br />
33. Terje Vigen (1917; Victor Sjöström)<br />
34. Pancernik Potiomkin (1925; Siergiej Eisenstein)<br />
35. Komedianci (1945; Marcel Carné)<br />
36. Gorzki ryż (1949; Giuseppe De Santis)<br />
37. Żyć własnym życiem (1962; Jean-Luc Godard)<br />
38. Piknik pod Wiszącą Skałą (1975; Peter Weir)<br />
39. Wśród nocnej ciszy (1978; Tadeusz Chmielewski)<br />
40. Tron we krwi (1957; Akira Kurosawa)<br /><br />
41. Dyliżans (1939; John Ford)<br />
42. Dobry, zły i brzydki (1966; Sergio Leone)<br />
43. Honor samuraja (1969; Hideo Gosha)<br />
44. Kozi róg (1972; Metodi Andonov)<br />
45. Zawrót głowy (1958; Alfred Hitchcock)<br />
46. Pulp Fiction (1994; Quentin Tarantino)<br />
47. Konformista (1970; Bernardo Bertolucci)<br />
48. Umberto D. (1952; Vittorio De Sica)<br />
49. Los człowieka (1959; Siergiej Bondarczuk)<br />
50. Ifigenia (1977; Michael Cacoyannis)<br /><br />
51. Ludzie za mgłą (1938; Marcel Carné)<br />
52. Viridiana (1961; Luis Buñuel)<br />
53. Ran (1985; Akira Kurosawa)<br />
54. Opowieści księżycowe (1953; Kenji Mizoguchi)<br />
55. Skarb rodu Arne (1919; Mauritz Stiller)<br />
56. Kapo (1960; Gillo Pontecorvo)<br />
57. Ścieżki chwały (1957; Stanley Kubrick)<br />
58. Północ, północny zachód (1959; Alfred Hitchcock)<br />
59. Dziecko Rosemary (1968; Roman Polański)<br />
60. Noc żywych trupów (1968; George A. Romero)<br /><br />
61. Uwolnienie (1972; John Boorman)<br />
62. Obywatel Kane (1941; Orson Welles)<br />
63. Złodzieje rowerów (1948; Vittorio De Sica)<br />
64. Ścigany (1947; Raoul Walsh)<br />
65. Dziura (1960; Jacques Becker)<br />
66. Zmęczona śmierć (1921; Fritz Lang)<br />
67. Człowiek, który się śmieje (1928; Paul Leni)<br />
68. Maska szatana (1960; Mario Bava)<br />
69. Boję się (1977; Damiano Damiani)<br />
70. Wstręt (1965; Roman Polański)<br /><br />
71. Egzorcysta (1973; William Friedkin)<br />
72. Dersu Uzała (1975; Akira Kurosawa)<br />
73. Rzym, miasto otwarte (1945; Roberto Rossellini)<br />
74. Asfaltowa dżungla (1950; John Huston)<br />
75. Tak tu cicho o zmierzchu (1972; Stanisław Rostocki)<br />
76. Fitzcarraldo (1982; Werner Herzog)<br />
77. Lampart (1963; Luchino Visconti)<br />
78. Szacowni nieboszczycy (1976; Francesco Rosi)<br />
79. Ptak o kryształowym upierzeniu (1970; Dario Argento)<br />
80. Wierna rzeka (1987; Tadeusz Chmielewski)<br /><br />
81. Zdarzenie w Ox-Bow (1942; William A. Wellman)<br />
82. Ostatni pociąg z Gun Hill (1959; John Sturges)<br />
83. Casablanca (1942; Michael Curtiz)<br />
84. Źródło (1960; Ingmar Bergman)<br />
85. Ukryta forteca (1958; Akira Kurosawa)<br />
86. Kula dla generała (1966; Damiano Damiani)<br />
87. Potop (1974; Jerzy Hoffman)<br />
88. Braveheart - Waleczne serce (1995; Mel Gibson)<br />
89. Dwunastu gniewnych ludzi (1957; Sidney Lumet)<br />
90. Dworzec centralny (1958; Jusuf Szahin)<br /><br />
91. Nie torturuj kaczuszki (1972; Lucio Fulci)<br />
92. Drapieżcy (1999; Antonia Bird)<br />
93. Wejście smoka (1973; Robert Clouse)<br />
94. Wybuch (1981; Brian De Palma)<br />
95. Coś (1982; John Carpenter)<br />
96. Mucha (1986; David Cronenberg)<br />
97. Królowa Margot (1994; Patrice Chéreau)<br />
98. Baza ludzi umarłych (1959; Czeslaw Petelski)<br />
99. Lew pustyni (1980; Moustapha Akkad)<br />
100. Biały pies (1982; Samuel Fuller)<br /></span></span></b>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1644018982722270164.post-1112945773175452742022-12-10T16:41:00.004+01:002022-12-22T20:32:37.982+01:00THE SHADOW OF THE CAT. Oskarżycielskie kocie oczy<p><b>The Shadow of the Cat</b> (1961 / 80 minut) <br />reżyseria: John Gilling <br />scenariusz: George Baxt</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAxunJCcHeSbJfGKwmYyI8LAYepIOQx05SH96hxBOV8KO4Dhc0Z-PyzRbp0uBN7syGziLPS61ZLpfWuOKDF5Y6_t9n_ZjOSJ1ABtxjDEu5PhIc7Vf50llLJ5wryuUcLkZZ7QRuFrhGRex0YAeHdtyAklknNTfz41Fw_tvtDljQUyvdelUXCuloV1JI_w/s1800/Shadow%20of%20the%20Cat.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1422" data-original-width="1800" height="506" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAxunJCcHeSbJfGKwmYyI8LAYepIOQx05SH96hxBOV8KO4Dhc0Z-PyzRbp0uBN7syGziLPS61ZLpfWuOKDF5Y6_t9n_ZjOSJ1ABtxjDEu5PhIc7Vf50llLJ5wryuUcLkZZ7QRuFrhGRex0YAeHdtyAklknNTfz41Fw_tvtDljQUyvdelUXCuloV1JI_w/w640-h506/Shadow%20of%20the%20Cat.jpg" width="640" /></a></div><p></p><div style="text-align: right;"><i>„Raz w godzinie widm północnej rozważałem w ciszy nocnej</i></div><div style="text-align: right;"><i>Mądrość dawnych ksiąg przesławnych zapomnianych dzisiaj już.</i></div><div style="text-align: right;"><i>W tem znużoną chyląc głowę na pożółkłe karty owe</i></div><div style="text-align: right;"><i>Słyszę oto w nocną ciszę kołatanie do drzwi tuż.</i></div><div style="text-align: right;"><i>Gość to, myślę, u podwoi, zapóźniony u drzwi stoi.</i></div><div style="text-align: right;"><i>Pragnie wejść, choć późno już.</i></div><div style="text-align: right;"><i>Gość, lecz jaki? Któżby? Któż...?”.</i></div><div style="text-align: right;">Edgar Allan Poe – „Kruk” (tłum. Barbara Beaupré)<i> </i></div><p style="text-align: justify;">Ella Venable, właścicielka starej rozklekotanej rezydencji, czyta swojemu kotu fragment <i>Kruka</i> (1845) Edgara Allana Poego. Czytaniu towarzyszą skrzypiące deski, jakby „ciche kołatanie nocnego gościa” z wiersza Poego. Tym gościem okazuje się morderca, który zabija nieświadomą zagrożenia staruszkę, a świadkiem zdarzenia jest kotka imieniem Tabitha. Tak rozpoczyna się film <i>The Shadow of the Cat</i> w reżyserii Johna Gillinga według scenariusza George’a Baxta. Otwierająca napisy plansza informuje, że wytwórnia odpowiedzialna za produkcję nosi nazwę B.H.P.. Pod tym skrótem ukrywają się nazwiska założycieli: amerykańskiego pisarza George’a Baxta (<i>Miasto umarłych</i>, 1960), angielskiego producenta Jona Peningtona (<i>Faces in the Dark</i>, 1960) oraz agenta Richarda Hattona (agent m.in. Seana Connery’ego).</p><p style="text-align: justify;">(...)</p><p style="text-align: justify;"><i><b>Całość można przeczytać </b></i><i style="text-align: center;"><b>na łamach magazynu „Kinomisja Pulp Zine” <span style="text-align: right;">– w </span>Halloweenowym numerze specjalnym („Samhain Special”), który jest dostępny w wersji cyfrowej pod linkiem </b></i><span style="text-align: left;"><b><i><a href="http://www.pulpzine.pl/kinomisja-pulp-zine-667-samhain-special">www.pulpzine.pl/kinomisja-pulp-zine-667-samhain-special</a>.</i></b></span></p>Mariusz Czernichttp://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.com0