Pages

Życie na podsłuchu

Das Leben der Anderen (2006 / 137 minut)
scenariusz i reżyseria: Florian Henckel von Donnersmarck

Niestety ten film jest kolejnym dowodem na to, że Niemcy potrafią robić dobre filmy tylko wtedy, kiedy nawiązują do historii własnego kraju, a kiedy realizują komedię albo opowiadają o współczesności to nic dobrego z tego nie wychodzi. Życie na podsłuchu rozgrywa się w latach 80. XX wieku, kiedy to Niemcy były podzielone murem na Wschód i Zachód, a wysoko postawieni ministrowie za pomocą agentów Służby Bezpieczeństwa chcieli wyeliminować swoich rywali i wrogów. W tym celu inwigilowano każdego, kogo podejrzewano o nieakceptowanie obecnej władzy i próby jej zniszczenia za pomocą pióra lub maszyny do pisania.

Głównym bohaterem jest pisarz, autor sztuk teatralnych, u którego agenci Stasi zakładają liczne podsłuchy, by znaleźć jakikolwiek dowód na to, że pisarz coś knuje. Każdy szczegół zostanie nagrany na taśmę i zapisany w sprawozdaniu. Drugim ważnym bohaterem jest łysiejący agent SB, który otrzymuje zadanie, by większość swojego czasu spędzać na siedzeniu w słuchawkach i podsłuchiwaniu pisarza. Jeśli znajdzie dowody jego winy to może liczyć na awans, w przeciwnym razie może zostać zdegradowany. To zadanie powoduje, że zaczyna się zastanawiać nad sensem swojej pracy i w końcu zaczyna działać.

Robi wrażenie szczególnie prezentacja bohaterów tego sugestywnego dramatu. Mimo iż autor opowiada fikcyjną historię udaje mu się przekonać do prawdziwości przedstawionych zdarzeń. Agenci Służby Bezpieczeństwa nie używają przemocy, a mimo to ludzie się ich boją - podczas przesłuchania nie muszą bić, by uzyskać odpowiedni rezultat. Bohaterowie nie są tacy jak się wydają na pierwszy rzut oka. Agent SB o kamiennej twarzy zaczyna mieć skrupuły, podziwiana i pozornie silna aktorka okazuje się słabą kobietą, a poczciwy i spokojny pisarz zaczyna się buntować. W każdym człowieku można odnaleźć zarówno wady jak i zalety i ten film przedstawia właśnie takie niejednoznaczne postaci, zróżnicowane charaktery i typy ludzkie - są bezwzględni karierowicze i ministrowie nadużywający władzy, są ludzie zajmujący się sztuką, np. aktorzy, ale okazuje się, że nie tylko aktorzy potrafią grać i udawać. Życie na podsłuchu  to trzymający w nieustającym napięciu, niepozbawiony zwrotów akcji thriller, w którym narzędziem zbrodni jest maszyna do pisania. Film zdobył Oscara w kategorii 'najlepszy film zagraniczny' i ja mogę tylko dodać, że zasłużył na tę nagrodę. To jeden z najlepszych filmów niemieckich ostatnich lat.

4 komentarze:

  1. Film jest faktycznie porażający, chociaż widziałam go już dawno temu, z okazji seansów kinowych jeszcze.
    Najbardziej byłam zdziwiona świetną rolą pana, który grał owego "spokojnego" pisarza - chociaż to przede wszystkim Ulrich Muhe był aktorem fenomenalnym i trochę ukradł innym film, a rola agenta STASI pozostała chyba jego najlepszą.
    Jednak, wracając do pisarza, Sebastian Koch zrobił na mnie spore wrażenie jako Dreyman i może, jak kiedyś przemogę niechęć do niemieckich filmów, skuszę się na inne tytuły z jego filmografii.

    A jeszcze co do "Życia na podsłuchu", ten film ma jedną ogromną wadę, mianowicie ten kawałek w rodzaju epilogu, z książką. Po co to? Tylko rozmemłał silne zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do Sebastiana Kocha to polecam holendersko-niemiecką koprodukcję "Czarna księga" Paula Verhoevena, w którym Koch zagrał bardzo ciekawą rolę (być może widziałaś ten film, bo jest to raczej film dość znany i doceniany).

    [spoiler dot. Życia na podsłuchu]
    Co do zakończenia to mnie się podobało. Facet był załamany, wyglądał jakby chciał ze sobą skończyć, ale jak zobaczył książkę z dedykacją i podziękowaniem to musiał się poczuć lepiej, odzyskał sens życia i wiarę w to, że postąpił słusznie. Moim zdaniem zakończenie jest bardzo dobre, bo wiele mówi o bohaterach i daje do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. w gazecie "film" dawali "zycie na..." na dvd, tak sie sklada ze go mam na szafce, jednak jeszcze nie udalo mnie sie ogladnac.

    ostatnio mialem przyjemnosx, w zasadzie dosyc sporą. ładunek 200, rosyjska czarna komedia. goraco polecam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy moim zdaniem on wiedział, że postąpił słusznie. Ale to już każdego prywatna interpretacja, ciężko je konfrontować.
    Natomiast manewr z książką bardzo na siłę uszczęśliwiał końcówkę, był trochę nieprawdziwy. Przynajmniej pamiętam wrażenie z kina, że ostatnie minuty jakoś zgrzytały mi z resztą.

    OdpowiedzUsuń