Pages

Urocze małżeństwo w pogoni za cieniem

The Thin Man (1934 / 90 minut)
reżyseria: W.S. Van Dyke
scenariusz: Albert Hackett, Frances Goodrich na podst. powieści Dashiella Hammetta

Dzisiaj zaprezentuję filmowe starocie, które mimo upływu wielu lat i ciągłych zmian gustów publiczności nadal jest w stanie zachwycić widzów bezpretensjonalnością, prostotą i humorem. 78 lat temu, między pierwszą a drugą wojną światową kinematografia była w momencie przełomowym. Eksperymenty z dźwiękiem i kolorem miały duży wpływ na rozwój tej najpopularniejszej dziedziny rozrywki. Zrealizowany w pierwszej połowie lat 30-tych Pościg za cieniem to czarno-biała komedia kryminalna, w której do perfekcji wykorzystano możliwości dźwięku i umiejętność opowiadania za pomocą dialogów. Film Van Dyke'a doskonale opowiada historię małżeństwa, które nie traci humoru ani pogody ducha nawet gdy w pobliżu działa morderca gotów zabić każdego, kto stanie mu na drodze.

Nick Charles zarabiał kiedyś na życie jako detektyw, ale kiedy ożenił się z bogatą kobietą nie musiał już pracować. Ma wszystko, czego potrzebuje do szczęścia (poza dziećmi), żyje w luksusie, zaprasza znajomych na przyjęcia, drażni się z żoną, ironizuje na temat swojego „psa obronnego”, który widząc niebezpieczeństwo chowa się pod łóżkiem. Mimo że Nick często zagląda do kieliszka potrafi zachować trzeźwość umysłu i kiedy w okolicy dochodzi do zuchwałych morderstw łatwo przewidzieć, że nie tylko włączy się do śledztwa, ale też znajdzie sprawcę. Początkowo to żona namawia go do wzięcia udziału w śledztwie, ale z czasem przekonuje się, że to nie jest zabawa i wtykanie nosa w nie swoje sprawy może drogo kosztować.

Nick i Nora Charlesowie to małżeństwo obdarzone poczuciem humoru oraz ironicznym podejściem do życiowych problemów. Nie stronią od rozrywek, by uniknąć wszechogarniającej nudy i jeszcze bardziej zbliżyć się do siebie. Ich relacje, rozmowy, uszczypliwe uwagi i cięte riposty powodują uśmiech, ale też zazdrość, że takie doskonałe małżeństwa istnieją. Mimo że pomiędzy małżonkami nie dochodzi nawet do najmniejszej kłótni na ekranie nie jest nudno, lecz zabawnie i uroczo. Scenariusz jest inteligentny i żartobliwy, przepełniony znakomitymi dialogami. Komedia Woody'ego Van Dyke'a to produkcja, do której jak ulał pasuje określenie „lekka, łatwa i przyjemna”.


Pościg za cieniem znacznie lepiej sprawdza się jako screwball comedy niż jako kryminał. Intryga kryminalna utkana jest z klisz typowych dla literatury detektywistycznej, której jednym z głównych reprezentantów był Dashiell Hammett. Jednak w kinematografii była to nowość i film Van Dyke'a to jedna z pierwszych klasycznych opowieści detektywistycznych, z której czerpało wielu twórców. Intrydze brakuje napięcia, nawet w końcówce, kiedy zbliża się pora wyłożenia na stół wszystkich kart. Ale należy pamiętać, że to była pierwsza połowa lat 30-tych i twórcy filmowi dopiero uczyli się, jak misternie konstruować intrygę i budować napięcie, by zaskoczyć odbiorców. Wzorem stała się literatura detektywistyczna, której elementy przedostały się do kinematografii, największy triumf odnosząc w latach 40-tych, kiedy to pojawienie się tajemniczego mordercy w tzw. filmach noir mogło być odebrane jako metafora upadku społeczeństwa w tych ogarniętych straszliwą wojną czasach.


Zanim jednak nadeszła II wojna światowa, a naziści stopniowo umacniali swoją pozycję, powstawały produkcje lekkie i sympatyczne, mające pokazać jasną stronę życia. Osoba rozczarowana pozbawionymi uroku współczesnymi komediami romantycznymi powinna sięgnąć po klasykę i zobaczyć, jak to robili dawni mistrzowie z głową pełną pomysłów. Odmiana komedii romantycznej zwana screwball comedy zaliczyła pierwszy sukces kasowy i artystyczny filmem Ich noce (1934) Franka Capry. Jednak zrealizowany w tym samym roku Pościg za cieniem posiada już wszystkie najważniejsze cechy tego rodzaju komedii, co kwalifikuje go wśród wzorcowych reprezentantów gatunku. Oprócz tego, ten film wraz ze zrealizowanym niedawno Artystą jest dowodem na to, że teriery to psy z największym talentem komediowym. Nie można też zapomnieć, że aktorskim talentem wyróżnili się: zabawny William Powell, sympatyczna Myrna Loy i piękna Maureen O'Sullivan. Niewiele się zestarzał ten film - nadal, prawie 80 lat po premierze da się go oglądać z przyjemnością, bez ziewania i spoglądania na zegarek.

5 komentarzy:

  1. zgadzam się, pierwsza część była najlepsza, zarówno pod względem komediowym jak i typowo fabularnym, a sama intryga nie jest aż tak przewidywalna jak piszesz ;)

    problemy zaczynają się dalej i mniej więcej od "Shadow of the thin man" seria znacznie traci na uroku, obecność dzieciaka, nudność "idealnego małżeństwa" strasznie dają się we znaki, by apogeum nudności osiągnąć w ostatniej części czyli "Song of the thin man"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ten film widziałem po raz drugi i pewnie dlatego wydał mi się przewidywalny ;) Nie oglądałem kolejnych części, ale chętnie bym zobaczył "After the Thin Man", w którym gra James Stewart.

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie, widziałam ten film, ale zupełnie nie mogę przypomnieć sobie kogo i jak długo grał Stewart, a jest to o tyle istotne, że od jakiegoś czasu uporczywie staram się nadrobić wszystkie jego wczesne pozycje

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa pozycja - lubię tego typu filmu patrz: starocie, dzięki którym można się naprawdę oderwać od rzeczywistości. Obejrzę pierwszą część jak tu polecacie w komentarzach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię oglądać starocie. Jakiś czas temu trafiłam na ten film i z chęcią go obejrzę.

    OdpowiedzUsuń