Pages

Druhny

Bridesmaids (2011 / 125 minut)
reżyseria: Paul Feig
scenariusz: Kristen Wiig, Annie Mumolo

Podobno każda kobieta marzy o pięknym ślubie i wystawnym przyjęciu weselnym, na które zaprosiłaby najlepsze koleżanki. W zorganizowanie takiej imprezy należy włożyć wiele wysiłku, a także trzeba wykazać się pomysłowością i energią. Lillian poprosiła o pomoc dwie przyjaciółki, Annie i Helen, nie przypuszczając, że rywalizacja między tymi skrajnie różnymi dziewczynami może doprowadzić do katastrofy. Co do tego filmu miałem spore obawy, słyszałem opinie, że jest to film prostacki i niestrawny, ale okazało się, że tylko jedna scena przekracza w nim granice dobrego smaku, zaś cała reszta składa się na inteligentną farsę o tym, jak bezmyślna rywalizacja może zniszczyć budowaną od lat lub miesięcy przyjaźń pomiędzy kobietami.

Dużym atutem filmu jest błyskotliwy scenariusz, pokazujący przebojowe kobiety z sympatią i humorem. Autorkom nominowanego do Oscara scenariusza nie zależało na tym, aby przeładować film dowcipami, lecz chciały w sposób niezbyt poważny pokazać wyraziste postacie kobiece, różniące się charakterem, wyglądem, mające odmienne problemy, marzenia i cele w życiu. Humor czasem jest niewyszukany i rubaszny, ale historia opowiedziana w filmie jest atrakcyjna, dobrze napisana i sensownie poprowadzona, zaś przedstawione sytuacje czasem bawią a czasem każą się zastanowić nad ludzką naturą i postępowaniem. Społeczno-obyczajowe obserwacje stykają się z brakiem ogłady i umiaru, subtelne gagi z wulgarnością, a niemądra i postrzelona blondynka z zaradną i atrakcyjną brunetką. Jak przystało na romantyczną komedię obecny jest w filmie przewidywalny wątek damsko-męski - Annie poznaje policjanta, który okazuje się dla niej wyrozumiały, co prowadzi do bliższej znajomości. Zarówno spotkania z facetami jak również z koleżankami wiele ją nauczą, poprawią jej psychikę i wzmocnią charakter.

Fenomenalny popis dały w tym filmie trzy odtwórczynie ról przyjaciółek panny młodej, bo to właśnie one miały w scenariuszu najbardziej wyraziste, rozbudowane charaktery. Annie w doskonałej interpretacji Kristen Wiig to kobieta po przejściach, nierozważnie podejmująca decyzje, mająca żal do ludzi o własne niepowodzenia. Kiedyś miała własny biznes (cukiernię), ale jednak zbankrutowała, straciła także zaufanie do facetów i jakby tego było mało, nie układa się jej również z przyjaciółkami. Czyja to wina? Jej czy przyjaciółek? W pamięć zapada również Melissa McCarthy jako Megan - grubaska z dużym poczuciem humoru, brakiem zahamowań i silnym charakterem. Wiarygodna kreacja dostarczająca momentów zabawnych i refleksyjnych, lecz wyróżnienie jej oscarową nominacją wydaje się raczej niezbyt sprawiedliwe, bo nie jest to najlepsza kreacja aktorska w tym filmie.

Jedynym powodem, dla którego zdecydowałem się obejrzeć ten film jest Rose Byrne w obsadzie. Według mnie wypadła rewelacyjnie w roli Helen - bogatej, ładnej, przebojowej i przesadnie miłej dziewczyny, która pragnie uszczęśliwić koleżankę przygotowującą się do ślubu, nie zdając sobie sprawy, że przez nią ktoś inny może cierpieć. Od przymilania się, wyrachowania i egzaltacji do płaczu i użalania się nad sobą aktorka zachowuje klasę, przekonująco odgrywa postać kobiety, która próbując zapomnieć o niepowodzeniach w życiu rodzinnym próbuje swoje uczucia przełożyć na najlepszą przyjaciółkę. Czasem jej postawa wzbudza niepokój, bo trudno przewidzieć, jakie motywacje nią kierują, co tak naprawdę chce osiągnąć. Czy Rose podobnie jak w Apartamencie gra tu postać dwulicowej egoistki? Pozornie tak to wygląda, ale to rola zupełnie inna, choć równie złożona i niejednoznaczna.

Film reklamowany był jako kobieca wersja Kac Vegas i mimo że oba filmy różnią się fabułą i sposobem przedstawienia siły koleżeństwa to znaleźć w nich można elementy wspólne. Oba filmy cechują się niebanalnym scenariuszem, który obok szalonych perypetii postaci, dosadnych dialogów, szorstkiego i złośliwego humoru wprowadza też sporo ciekawych obserwacji obyczajowych. Druhny nie każdemu przypadną do gustu ze względu na kilka nieprzyjemnych fragmentów, które autorki scenariusza wymyśliły będąc zapewne pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Przez dłuższy czas musiały jednak zachowywać trzeźwość umysłu, bo wraz z reżyserem udało im się wykreować inteligentną komedię obyczajową o związkach między przyjaciółkami i o kobietach, których wspólny cel zamiast zjednoczyć powoli ich od siebie oddala. Film z pewnością nie tylko dla kobiet po trzydziestce.

5 komentarzy:

  1. Jestem w szoku, że a) obejrzałeś, b) uważasz, że to dobry film, c) polecasz go. Dla mnie to największa szmira, jaką w życiu widziałam i do dziś żałuję, że skusiłam się na seans. Katastrofa od góry do dołu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Mam podobne odczucia :-)
      Seans był męczarnią. Film zupełnie nijaki. Ani mądry, ani poruszający, ani zabawny. Stracony czas. Odradzam każdemu!

      Usuń
  2. Taaa zgadzam się w 100%, a okładka była taka zachęcająca -_-

    OdpowiedzUsuń
  3. do klapserka ;)
    a) pewnie oglądał z kobitą ;)
    b) mi też się podobał
    c) polecam obejrzeć zawsze gdy film mi się podobał

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem, dlaczego tak czepiacie sie filmu. Pewnie wy wolicie mierne Kac Vegas. Druhny to swietna komedia, szczegolnie scena w toalecie i wypadek "panny mlodej" na srodku drogi. Mistrzostwo swiata. Zapraszam do mnie - www.kinodlakazdego.blog.pl

    OdpowiedzUsuń