Pages

Miraż

Mirage (1965 / 108 minut)
reżyseria: Edward Dmytryk
scenariusz: Peter Stone na podst. powieści Waltera Ericsona (pseud. Howarda Fasta) pt. Fallen Angel

Miraż to zjawisko optyczne polegające na tym, że pojawiają się przed oczyma obrazy nieistniejące. Najczęściej pojawia się na pustyni, gdy zmęczony wędrowiec swoim zmęczonym od słońca wzrokiem zauważa bujną roślinność, miasto lub po prostu źródełko, gdzie można ukoić pragnienie. Ale Miraż Edwarda Dmytryka to nie jest film o wędrówce przez pustynię. To klasyczny thriller o meandrach umysłu. Nigdy nie wiadomo jakie wydarzenia pozostaną w naszej pamięci na długo. Zdarza się, że jakaś sytuacja, rozmowa lub film ulatnia się z pamięci już po kilku tygodniach, ale są przecież i takie wydarzenia, które pamiętamy po upływie 20 lat. Czy człowiek może decydować o tym, co chce zapamiętać, czy mają na to wpływ inne, niezależne od człowieka, czynniki?

Pierwsze ujęcie filmu przedstawia nowojorskie wieżowce, w jednym z nich dochodzi do awarii prądu - gasną światła i można urządzić imprezkę w „systemie Braille'a”. Jeden z mieszkańców, David Stillwell, musi zejść 27 pięter, by wyjść z budynku. Pierwszy miraż jaki dostrzega to schody prowadzące cztery poziomy pod ziemią - szybko okazuje się, że tych schodów ani dodatkowych poziomów nie ma w tym budynku. Z czasem wychodzą na jaw inne dziwne fakty, np. że firma, w której przepracował ostatnie dwa lata w ogóle nie istnieje. Ale co najdziwniejsze, to nie pamięta on, czym zajmował się przed podjęciem pracy w tej firmie. Gdy opisuje swój problem lekarzowi, ten bierze go za oszusta, bo taki rodzaj amnezji nie istnieje (nie jest możliwe, że dwa lata był nieświadomy utraty pamięci). Tak więc, o co tu chodzi? Dlaczego David Stillwell nie funkcjonuje tak jak normalni ludzie, nie pamięta tego co powinien, nie widzi tego co inni?

W opracowaniach dotyczących amerykańskiej kinematografii nazwisko Edwarda Dmytryka pojawia się najczęściej w związku z nagonką na komunistów z przełomu lat 40. i 50. Dmytryk spędził pół roku w więzieniu za swoje poglądy. Przynależność do partii komunistycznej była w czasie wojny formą sprzeciwu wobec nazistowskiego terroru, ale po wojnie komunistów zaczęto postrzegać w Stanach za wrogów amerykańskiego stylu życia. Rzeczywistość jest tak skonstruowana, że sytuacja z minuty na minutę może ulec zmianie: dawni przyjaciele mogą stać się wrogami i vice versa, a ludzie z natury spokojni mogą pokazać swoje mroczne oblicze. Z takiego myślenia zrodził się thriller - gatunek uprawiany głównie przez pesymistów przekonanych, że każdy człowiek jest zdolny do popełnienia zbrodni. W thrillerach nikt nie jest poza wszelkim podejrzeniem, każdy może skrywać mroczną tajemnicę. Mistrzem gatunku jest Alfred Hitchcock i to jest kwestia bezdyskusyjna, powtarzana do znudzenia, ale hitchcockowskie thrillery realizowali też inni twórcy.


Po Szaradzie (1963) Peter Stone ułożył kolejną skomplikowaną zagadkę kryminalną. Miraż jest jak ludzki umysł złożony ze strzępów informacji i okruchów pamięci, które należy poskładać w całość. Główny bohater musi sam mierzyć się z problemami, ponieważ odpowiedzi na dręczące go pytania znajdują się w jego głowie. Nikt mu nie powie, o co chodzi, dopóki on sam nie wygrzebie z zakamarków pamięci potrzebnych informacji. Co sprawiło, że je zapomniał? Czy zaliczył ciężki upadek, doznał szoku, który uszkodził jego mózg, a może tylko udaje, by uniknąć odpowiedzialności za swoje błędy? Czy ma coś wspólnego z awarią prądu w budynku i tajemniczym samobójstwem pewnego finansisty? Siłą wielu thrillerów jest to, że wszystkie elementy układanki muszą do siebie pasować i wiele wskazuje na to, że także tutaj nie ma zbędnych kawałków. Każdy szczegół musi być ważny, by odkrywanie prawdy miało sens.

Film zdradza pokrewieństwo z dwoma psychothrillerami Hitchcocka dotyczącymi amnezji: Urzeczona (1945) i Marnie (1964). Aby podkreślić to pokrewieństwo zatrudniono aktorów, którzy w nich wystąpili. Gregory Peck oszczędnymi środkami skonstruował postać skołowanego i zdumionego osobliwymi zdarzeniami jegomościa, próbującego krok po kroku odkryć prawdę. Jego partnerką miała być Tippi Hedren, lecz Hitchcock miał wobec niej inne plany. Dzięki temu swoją szansę otrzymała Diane Baker, znana z drugoplanowej roli w Marnie. W filmie Dmytryka zbudowała postać o zamaskowanym wnętrzu, dlatego widz zastanawia się, czy jest perfidną oszustką czy może trzymaną w szachu bezradną figurą. Na wyróżnienie zasługuje Walter Matthau jako Ted Caselle, prywatny detektyw z drugiej ligi, próbujący dopiero udowodnić swoją przydatność - człowiek skromny, z poczuciem humoru, kumaty i czujny. Nie jest on widzowi obojętny - trzyma się za niego kciuki, by rozwiązał tę skomplikowaną szaradę.


Miraż zawiera kilka wybornych pomysłów, takich jak np. motyw arbuza rozbijającego się o ziemię. Znakomite są sceny początkowe rozgrywające się w ciemnościach. Wiele efektów, niezauważalnych na pierwszy rzut oka, jest dziełem Alberta Whitlocka, specjalisty od matte paintingu, który przez wiele lat współpracował z Alfredem Hitchcockiem. Muzykę skomponował legendarny trębacz Quincy Jones i jest ona niemal niesłyszalna, wtapiająca się idealnie w tło opowieści. Operator Joseph MacDonald miał większe pole do popisu, jego doświadczenie przydało się do wykreowania intrygującej i przewrotnej historii o labiryntach ludzkiego umysłu. Edward Dmytryk realizujący filmy różnych gatunków dobrze poradził sobie z gatunkiem thrillera. Korzystając ze scenariusza zawierającego elementy czarnego kryminału i psychologicznego dramatu stworzył obraz hipnotyzujący, zagadkowy, godny polecenia.

12 komentarzy:

  1. Wpisuję na listę , jako fan paranoidalnych ,frankenheimerów' z tego samego okresu . A pozostając w temacie, polecam ,, Le Orme'' Luigi Bazzoniego :punkt wyjścia prawie identyczny , a dalej , to już somnambuliczna podróż w nieznane jakby z ducha Alaina Resnais, piękne zdjęcia Storaro i niezapomniany, melancholijny soundtrack Nicoli Piovaniego ;
    https://www.youtube.com/watch?v=ZmSri8LlXG4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc ja wpisuję na listę "Le Orme" Bazzoniego.

      Usuń
    2. A "Second" z 1966 roku znasz? :)

      Dzięki za takie chwalenie tej produkcji. Chociaż może za dużo zdradzasz? :)

      Usuń
    3. "Seconds" jeszcze nie widziałem, chociaż był mi już polecany (również przez Simply'ego).

      Wiadomo, że w tego typu filmach nie należy wiele zdradzać, aby nie popsuć komuś niespodzianki. Fabułę starałem się opisać jak najbardziej enigmatycznie, aby raczej zaintrygować niż cokolwiek zdradzić.

      Usuń
  2. Aż sobie postanowiłem wczoraj ten tytuł przypomnieć. Rzeczywiście bardzo hitchcockowski. Tak na marginesie z "Szaradą" łączy go nie tylko osoba Stone'a, ale i aktorzy - Walter Matthau, tu grający detektywa, i George Kennedy, w roli zbira. Tego drugiego trochę trudno rozpoznać na pierwszy rzut oka, bo nie był aż tak gruby jak zwykle, nosił okulary i chyba perukę.

    Tak sobie szukam i czekam, bo nadrobiłbym "Arabeskę", nie dość, że grali Peck i Sophia Loren, to reżyserował Stanley Donen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogólniaku rysowaliśmy z kumplem komiks o buncie uczniów przeciw nauczycielom ( czyli konkretnie nas przeciw naszym belfrom - rzeżnia i body count niewyobrażalne, giną wszyscy, oprócz jednego, który jako stary dziad o tym po latach opowiada ) i tam do jednej sceny podjumałem z ,, Arabeski'' patent z drabiną i helikopterem.

      Usuń
  3. Pardon za prywatę i komentarz pod komentarzem, ale może kogoś zainteresuje, że na YT w ostatnim czasie pojawiły się dwa niezwykle interesujące polskie filmy, choć marnej jakości - "Wśród nocnej ciszy", dramat kryminalny z Tomaszem Zaliwskim i "Południk zero" z Ryszardem Filipskim, taki polski quasi-western, którego akcja osadzona jest na Mazurach tuż po zakończeniu II WŚ.

    OdpowiedzUsuń
  4. ,, Południk...'' to już siedzi na YT dobrą chwilę - bardzo przyzwoita rzecz ( Bińczycki jako bezlitosny skurwysyn minął się z powołaniem ) , odległa antycypacja ,, Róży''.
    ,, Wśród Nocnej Ciszy'' to jeden z moich ulubionych filmów made in PRL , polskie giallo niemalże, szalony mnich Ricky Costello > Superman :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Południk" za krótki, niestety.

      "Wśród nocnej" aż szkoda, że taki grzeczny, aż się prosiło o "podkręcenie". Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że kryminały Marka Krajewskiego w jakiś sposób nawiązują do tego filmu. A właśnie, nie wiesz gdzie można dorwać "Śledztwo prowadzi radca Heumann" Fuksa, na którym opiera się scenariusz?

      Usuń
  5. Strasznie dawno to wydali , podobnie, jak ,, Palacza zwłok'' nawet nie mam pojęcia, czy były wznawiane. Biblioteka, antykwariaty, allegro , nie wiem....
    Też całkiem zabawnym PRL owskim giallo- nie- giallo, jest ,, Anna i Wampir'' Kidawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na allegro, nawet w dobrej cenie. Wampira widziałem kiedyś i jakoś nie korciło mnie, żeby obejrzeć to po raz kolejny. Natomiast "Wśród nocnej ciszy" z perspektywy czasu jest jeszcze lepszy.

      Obejrzałem też w końcu "Sanatorium pod Klepsydrą". Tak się zastanawiam jakby to wyglądało, gdyby Has nakręcił horror pełną gębą, a nie tylko wplatał te elementy do swoich filmów.

      Usuń
  6. Niby jeden zrobił - ,, Osobisty Pamiętnik Grzesznika'' 85' , ale to już był jego schyłek i powrót po bardzo długiej przerwie ( przecież po ,, Sanatorium...'' 73' Has nie nakręcił filmu przez bite 10 lat ! ) . No i to jest straszna dętka, taka rozlazła opowiastka z morałem ... Dawno to widziałem i bardziej pamiętam własne rozczarowanie, niż sam film..
    A do ,, Wśród Nocnej Ciszy'' ,jakby faktycznie dołożył tak minimum ze dwie okrutne sceny zarzynania dzieci i tak z jedną , dwie oniryczne , rozszczepiające rzeczywistość wstawki, to by było arcydzieło kompletne. Asceza tego filmu dobrze służy wzmocnieniu dramatu bohaterów, ale na poziomie czysto filmowego ,,mięsa'' to tam jest wyrażna bieda w pewnych momentach.

    OdpowiedzUsuń