Pages

Wikingowie. Rozdział 3: Mercja i Paryż

Vikings (2015 / 10 epizodów)
scenariusz: Michael Hirst

Wikińskich podbojów ciąg dalszy. Brytania to za mało dla takich zaprawionych w bojach wojowników. Krążące wśród nich opowieści o Paryżu, twierdzy nie do zdobycia, tylko podsycają ciekawość i prowokują do działania. Ale dopiero siódmy odcinek trzeciego sezonu nosi tytuł Paryż i dopiero w nim poznajemy króla Franków Karola II oraz hrabiego Odona, dowodzącego obroną paryskiej twierdzy. Serial stacji History nie jest na szczęście monotematyczny, zahacza nawet o mistyczne wątki zbliżając się niebezpiecznie w rejony fantastyki. Ale to nie jest druga Gra o tron, to coś znacznie bardziej sugestywnego i ambitnego. Opowieść o narodowościowych antagonizmach i komitywach, a także o poszukiwaniu właściwej drogi do krainy wiecznego szczęścia (zwanej u wikingów Walhallą).

Michael Hirst, scenarzysta wszystkich (jak na razie) odcinków serialu, znalazł złoty środek pomiędzy historycznym przekazem i legendą, między prawdą i fikcją. Na pewno nie wszystkie motywy spodobają się widzom. Dyskusyjne są chociażby fragmenty z tajemniczym wędrowcem lub też żale wylewane przez dziewczynę Björna. Albo niezwykłe nawrócenie Athelstana. Autor scenariusza potrafi jednak zachować wstrzemięźliwość, skupia się na tym co najważniejsze, dba o wiarygodność i spójność oraz subtelnie buduje relacje między bohaterami. Ragnar nie jest już tym samym człowiekiem co dawniej, znajomość z Athelstanem odmieniła go zupełnie, oddaliła od nordyckich bogów, od wiernego jak pies Flokiego, od temperamentnej Lagerty, od hardego brata Rollo. Ale dla widzów wciąż pozostaje fascynującą postacią.

Jednym z najciekawszych bohaterów trzeciego sezonu jest król Egbert, władca Wesseksu. Znakomicie został poprowadzony jego wątek. To jest tak samo fascynująca osobowość jak król Ragnar. Obaj kierują się rozumem, nie sercem, pragną powiększyć swoje terytorium, pragną jak najlepiej dla swojego ludu. Nie lekceważą jednak przeciwnika i godzą się na układ, jeśli mogą na tym skorzystać. Jedną i drugą nację wiele łączy. Głód krwi, żądza władzy, barbarzyństwo to cechy wyróżniające wiele średniowiecznych narodów. Znamienna jest tu scena przedstawiająca chrześcijański osąd nad młodą kobietą oskarżoną o cudzołóstwo. Zostaje ona skazana na ... obcięcie uszu i nosa. Scena jest okrutna nie ze względu na brutalność, lecz rozpaczliwe krzyki przerażonej kobiety. Ów fragment (z szóstego odcinka pt. Born Again) został pomysłowo skonfrontowany z pewną sytuacją w Kattegat, gdy jeden z wikingów zabija neofitę jednym ciosem topora. U wikingów taka śmierć mogła być oznaką litości, tymczasem chrześcijanie preferowali torturowanie podejrzanych (pamiętamy jednak „krwawego orła” z sezonu drugiego, więc wiemy, że druga strona też potrafi zadawać okrutny ból).


Wydaje mi się, że trzecia odsłona serialu nie jest wcale lepsza od poprzednich, ale i tak te dziesięć kolejnych odcinków świadczy o tym, że to jeden z najlepszych współczesnych seriali. Sceny bitewne są wypasione, nawet mimo tego że krew nie leje się strumieniami jak w produkcjach z R-ką. Nie samymi bitwami jednak opowiedziano historię wikingów. Twórcy badawczym wzrokiem przyjrzeli się także obyczajom, wierzeniom, moralnym dylematom. Dużo się mówi o bogach i wyczuwa się ich obecność, chociażby w przepowiedniach, które zawsze się spełniają, tak jakby przyszłość była już dla każdego zapisana w gwiazdach. Dobrze, że twórcy nie trzymają się sztywno dat wydarzeń, bo te można łatwo sprawdzić w źródłach. Dla realizatorów ważniejsze jest co się wydarzyło, a nie kiedy. Dlatego niewykluczone, że bohaterowie będą uczestniczyć w zdarzeniach, które rozegrały się na przestrzeni stu lub dwustu lat.

Z obsady wyróżniają się Linus Roache jako król Wesseksu i Lothaire Bluteau w roli frankijskiego imperatora, obaj władczy i dumni, ale mający indywidualny charakter. Pierwszym kieruje ambicja, chce zjednoczyć królestwa Brytanii (w tym Mercję). Drugi zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będzie tak dobrym monarchą jak jego dziadek Karol Wielki. Z nowej gwardii dobrze zaprezentowała się Jennie Jacques w roli Judith, a także Morgane Polanski, córka Romana, wcielająca się w postać niezłomnej córy cesarza. Wyrabia się Alexander Ludwig odtwarzający postać Björna, który w przyszłości ma zastąpić Ragnara. Widać, że ma predyspozycje na wielkiego wojownika - ma tu kilka kozackich scen, do niego należy też najlepszy tekst sezonu: „Dokąd idziesz? Walhalla jest w tamtą stronę!”. Stara ekipa też nie zawodzi, lecz Aslaug i Porunn działają „jak płachta na byka”. Natomiast sezon 4 może należeć do Rollo, wobec tego więcej na jego temat dopiero za rok. Wspomnę tylko, że mimo iż akcja rozgrywa się w połowie IX wieku to wykorzystano postać Rollo, która dopiero w następnym stuleciu odegra ważną rolę w podboju Królestwa Franków.


Gdy przypominałem sobie dwa pierwsze sezony dzięki Telewizji Puls byłem mocno zaskoczony tym, że w serialu pojawia się od czasu do czasu nagość. W pierwotnej wersji golizny nie było, ale jak widać twórcy dostosowali się do różnych gustów i stworzyli też wersję bez cenzury wzbogaconą o pikantniejsze fragmenty. Jednak i bez tego serial doskonale się broni, zarówno jako sugestywna produkcja historyczna z mega klimatem oraz efektowne widowisko przygodowe nafaszerowane akcją i emocjami. Elementów mistycznych jest na szczęście nikła ilość - bogowie zajęci są innymi sprawami i pozwalają by losy bohaterów toczyły się własnym rytmem. Jest to rytm nieregularny, w jednej chwili cisza i obmyślanie strategii, w następnej - waleczne serca i niezłomne dusze wkraczają do akcji. W przeciwieństwie do Gry o tron czy Black Sails bohaterowie uczestniczą w wydarzeniach, a nie o nich gadają.

Bardzo rozsądnie spożytkowano pieniądze włożone w ten projekt. Jeśli Paryż miał zostać złupiony przez Normanów to musieli oni mieć dość duże, budzące respekt siły (armię i okręty), nie wystarczające jednak do zwycięstwa, skoro pierwszy atak na Paryż został odparty przez obrońców. Dla osób interesujących się średniowieczną historią i wikińską kulturą to nie lada atrakcja. Super serial z barwnymi postaciami, sugestywnym klimatem i extra fabułą, nie pozbawioną zaskakujących zwrotów akcji. Autorzy zadbali też o realizm, który został jeszcze wzmocniony użyciem dawnych języków. Gdy stykają się dwie kultury to rozmowa odbywa się w niezrozumiałych dialektach, co ma podkreślić barierę językową i kulturową. Okazało się to kapitalnym pomysłem. Każdą część serialu traktuję jak wielkie filmowe wydarzenie, więc o każdej postaram się napisać. Dla mnie dni spędzone z Wikingami Michaela Hirsta to po prostu świetnie spożytkowane godziny i ani przez chwilę nie czułem, że marnuję cenny czas.

* Rozdział 1
* Rozdział 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz