Fantomas (1964), reż. André Hunebelle
Na podstawie cyklu powieściowego zekranizowanego po raz pierwszy w 1913 roku przez Louisa Feuillade'a powstał kolejny, najbardziej znany film o tajemniczym, demonicznym Fantomasie. Tym razem reżyserem był twórca Trzech muszkieterów z 1953 roku. W filmie wystąpił Jean Marais znany z filmów „płaszcza i szpady”, a partneruje mu Mylène Demongeot, która grała rolę Milady de Winter w Trzech muszkieterach, ale nie w wersji Hunebelle'a tylko Bernarda Borderie z 1961 roku. Po takiej obsadzie widz mógłby się spodziewać widowiska sensacyjno-przygodowego. Jednak w obsadzie jest jeszcze nazwisko Louisa de Funèsa, co ewidentnie wskazuje, że mamy do czynienia z komedią. Pieniądze z budżetu trafiły nie tylko do aktorów - o dużym budżecie świadczą liczne środki transportu, wykorzystane w filmie. W scenie finałowego pościgu bohaterowie używają samochodów, motocykli, pociągu, helikoptera, motorówki i łodzi podwodnej. Louis de Funès ma lepsze role na koncie, ale i tak przyćmił tu resztę obsady. Świetnym pomysłem było obsadzenie Jeana Maraisa w podwójnej roli - dziennikarza Fandora i przestępcy Fantomasa. Dzięki temu widz może podejrzewać, że Fantomasem okaże się właśnie dziennikarz, a tu zaskoczenie - to są dwie zupełnie różne role. Sceny akcji w dzisiejszych czasach nie robią już wrażenia, ale trzeba przyznać, że scena z samochodem jadącym bez działających hamulców została całkiem nieźle wykonana i świetnie osadzona w fabule.
Fantomas wraca (Fantômas se déchaîne, 1965), reż. André Hunebelle
Już na początku filmu możemy zobaczyć umiejętności komiczne Louisa de Funèsa, który pokazuje fałszywą skromność podczas wręczania orderu za zasługi w zwalczaniu przestępczości. Natomiast Jean Marais przechodzi sam siebie w aż potrójnej roli - już nie tylko jako Fandor i Fantomas, ale też stary profesor Lefèvre. A Mylène Demongeot nadal zachwyca urodą, ale niestety jej rola nie jest zbyt wyrazista, pozostaje wyraźnie w cieniu męskich kreacji. Słowo „fantôme” z języka francuskiego oznacza „ducha”, czyli istotę niewidzialną, o nieznanej twarzy, a przez to nieuchwytną. Taki jest właśnie geniusz zbrodni Fantomas - potrafi się wymknąć policji, tym bardziej, że ściga go samolubny policjant. Komisarz Juve ma duże mniemanie o sobie i chyba dlatego nie organizuje żadnej obławy - sam chce schwytać przestępcę, by tylko jemu przypisywano zasługi. Jednak ani w pojedynkę, ani we dwóch (z dziennikarzem) nie są w stanie unieszkodliwić zbrodniarza. Bójki, pościgi i zabawne gadżety, takie jak: sztuczna ręka, strzelające cygaro i samochód zmieniający się w samolot - widać podobieństwo do filmów o Bondzie, tym bardziej, że wzorem Blofelda Fantomas zbudował siedzibę w kraterze wulkanu (pomysł z powieści Iana Fleminga You Only Live Twice z 1964 roku).
Fantomas kontra Scotland Yard (Fantômas contre Scotland Yard, 1967), reż. André Hunebelle
Ciąg dalszy maskarady złoczyńców i ich przeciwników. Fantomas nadal pozostaje nieuchwytny, nadal nie ujawnia prawdziwej twarzy i wciąż ośmiesza francuską policję. Film jest nieco mniej udany od poprzednich części, ale niektóre sceny są niezłe i zapadają w pamięć (np. polowanie na lisa). Louis de Funes w roli komisarza po raz kolejny robi z siebie idiotę, a Jean Marais znowu ratuje kobietę, ale Fantomasa nigdy nie schwyta. Nie bez powodu nazywany największym zbrodniarzem Fantomas posiada także czarne poczucie humoru - żąda od znanych ze skąpstwa Szkotów ogromnych sum pieniędzy jako podatku od prawa do życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz