Pages

Moja kuzynka Rachela

My Cousin Rachel [powieść, 1951]
Autorka: Daphne du Maurier

„Dawnymi czasy wieszali ludzi przy Czterech Zakrętach. Teraz już nie wieszają”. Tym ponurym, ale jednocześnie optymistycznym, akcentem autorka zaczyna pierwszy rozdział, który wprowadza czytelników w klimat XIX-wiecznej Kornwalii. Dokładnie nie wiadomo, kiedy rozgrywa się akcja, ale z niektórych opisów wynika, że około 25 lat po wojnie francusko-angielskiej, możliwe więc że w latach 20-tych XIX wieku. W powieści obecny jest typowy dla autorki nieszczęśliwy romans połączony z mroczną tajemnicą, która zostanie wyjaśniona dopiero na końcu. Piękne opisy krajobrazów, fascynujące posiadłości, barwne postacie, skomplikowane relacje między bohaterami, realistyczna fabuła i wzruszające momenty - to wszystko wskazuje na niezwykły talent pisarki oraz jej umiejętność opowiadania ciekawych historii z niebanalnymi bohaterami.

Słowa i czyny bohaterów czasami jednak zaskakują brakiem rozwagi i umiaru. Zarówno Rachela jak i Filip Ashley to postacie niezwykle impulsywne, ich zachowanie i motywy postępowania są czasami niezrozumiałe. To postacie, które w swoich zamiarach bywają zawzięte, nieobliczalne i uparte. Popełniają błędy i to od nich zależy, czy wyciągną z nich wnioski, czy w swoim uporze będą trwać aż osiągną swój cel. Zanim jednak czytelnicy poznają Rachelę, kluczowym bohaterem jest wuj Filipa, Ambroży, który po wyjeździe do Włoch poślubia kuzynkę Rachelę, a następnie w listach do siostrzeńca oskarża ją o rozrzutność i kleptomanię. To powoduje, że po śmierci Ambrożego, Filip zaczyna podejrzewać kuzynkę o najgorsze cechy charakteru, które mogły doprowadzić do śmierci wuja. Jego stosunek do Racheli ulega zmianie, gdy poznaje ją osobiście.

Dziwna jest tu miłość Filipa Ashleya do starszej o 10 lat kuzynki Racheli. Mimo jej wad, takich jak rozrzutność, Filip gotów jest zaufać kuzynce i oddać jej cały swój majątek. Rachela angażuje się w prace w ogrodzie i opiekuje się Filipem w czasie jego choroby. Albo jest ideałem albo ma jakiś ukryty cel swoich działań. Nie myśli o małżeństwie, co jest rozsądne, gdyż nie minął rok od śmierci jej męża, więc decyzja o kolejnym ślubie byłaby niepoważna i wskazywałaby raczej na jej złe zamiary, niewierność i dwulicowość. Trudno ocenić, kto jest dobry, a kto zły. Chyba najbardziej rozsądna jest tu postać Luizy, która najlepiej rozumie głównego bohatera, być może jest w nim zakochana, ale nie ma odwagi i siły, by uparcie walczyć o to uczucie. A Filip Ashley jest zbyt ślepy i głupi, by zauważyć prawdziwą miłość - jest zauroczony Rachelą i z uporem maniaka dąży do jej poślubienia.

Klimat deszczowej i nieprzyjaznej dla obcych Kornwalii zestawiony z ciepłą Florencją. Mroczne motywy, takie jak wisielec w prologu, tajemnicza śmierć i choroba w dalszej części książki, zestawione z wątkiem miłości, przyjaźni, bezgranicznego zaufania i poświęcenia. Piękne wille i ogrody, wystawne przyjęcia, cenne kosztowności, tradycje rodzinne, które dla młodego człowieka nic nie znaczą oraz relacje pomiędzy sąsiadami, których życie polega na plotkowaniu. Przybycie kuzynki z Włoch wywołuje chaos, wszyscy zaczynają interesować się cudzoziemką, uważając ją za najmądrzejszą, prosząc o radę i pomoc.

Już rok po opublikowaniu książki powstała jej ekranizacja, dokonana przez Nunnally'ego Johnsona (producent i scenarzysta) oraz Henry'ego Kostera (reżyser). Nie widziałem tego filmu, ale przyznaję, że obsada głównych ról została świetnie dobrana. Olivia de Havilland w roli Racheli to naprawdę świetny wybór, trudno mi sobie wyobrazić kogoś innego w tej roli. Aktorka potrafi być romantyczna, delikatna i pełna uroku, ale także tajemnicza, niejednoznaczna, zawzięta i uparta - posiada więc temperament i charakter, które idealnie pasują do postaci kuzynki Racheli. No i myślę, że Richard Burton w swoim pierwszym amerykańskim filmie idealnie pasował do roli Filipa Ashleya. Film wyróżniono 4 nominacjami do Oscara (w tym dla Richarda Burtona), co jeszcze bardziej zaostrza apetyt na ten hollywoodzki melodramat w brytyjskim, eleganckim stylu, ale w czarno-białych barwach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz