Pages

Hansel i Gretel: Łowcy czarownic

Hansel & Gretel: Witch Hunters (2013 / 88 minut)
scenariusz i reżyseria: Tommy Wirkola

Filmy takie jak ten są zazwyczaj albo krytykowane przez recenzentów jako bezmyślna i tandetna rozrywka albo totalnie lekceważone przez prasę filmową (np. w magazynie FILM nie pojawiła się w ogóle recenzja tej produkcji). Jednak Hansel i Gretel okazuje się bardzo udaną, dostarczającą masy przyjemności baśnią dla dorosłych. Akcja rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, której częścią są mroczne lasy zamieszkiwane przez wredne czarownice polujące na dzieci. Aby dobrze bawić się na tej produkcji należy przymknąć oko na kilka absurdów oraz kicz wylewający się z ekranu, bo to film z gatunku „w tym świecie wszystko jest możliwe”. Tommy Wirkola jako scenarzysta i reżyser zadbał o to, by widz nawet przez chwilę nie mógł się nudzić - czas przed ekranem mija błyskawicznie i pojawia się ochota na więcej.

Każda bajka posiada morał, lecz u Wirkoli jest on dość kontrowersyjny. Brzmi on następująco: przemoc i zemsta to dobre rozwiązania, gdyż poprawiają samopoczucie, dają satysfakcję i ukojenie. Krew leje się więc na wszystkie strony, bluzgi rzucane są na lewo i prawo, a Hansel i Gretel pretendują do miana najtwardszych bohaterów kina akcji. Nierozłączne rodzeństwo staje się wybawieniem dla mieszkańców prowincjonalnej mieściny nękanej przez wiedźmy, ale są też tacy, którzy uważają łowców czarownic za przynoszącą nieszczęście zarazę. Hansel i Gretel muszą się więc zmierzyć nie tylko z latającymi na miotłach wiedźmami, ale również z ludzką ignorancją i bezmyślnością.

Gemma Arterton, znana ze znakomitych ról w filmach Uprowadzona Alice Creed oraz Tamara i mężczyźni, w skórze pogromczyni czarownic wygląda zabójczo słodko nawet gdy umazana jest krwią. Gretel to prawdziwa twardzielka, która nie chciała dla siebie takiego życia, lecz z podniesioną głową brnie do końca drogą, na której obok szacunku i uznania znajduje pogardę i niesprawiedliwość. Zagrała więc poniekąd samą siebie, bo jako aktorka też z pewnością marzyła o tym, że jej kariera potoczy się inaczej, a jednak z powodu braku ciekawszych propozycji woli brać udział w produkcjach, które przez jednych są pogardzane, innym zaś dają satysfakcję. Ja należę do tej drugiej grupy. Zabawa w filmie jest przednia, a Gemma Arterton wyjątkowo charyzmatyczna, atrakcyjna i urocza. Męska część obsady, szczególnie Jeremy Renner i Peter Stormare, została obsadzona stereotypowo, więc niczym nie zaskakuje. No i jak dla mnie sequel może mieć tytuł Powrót Gretel, bo aktorka jest w stanie udźwignąć film w pojedynkę.


Z aspektów wizualnych jedynie wygląd czarownic budzi zastrzeżenia - wyglądają one jak zespół rockowy lub heavymetalowy, a nie jak budzące grozę postacie, które należy wyeliminować. Większych mankamentów nie ma. Jako dynamiczne kino akcji łączące efektowne przygody z baśniowym horrorem film ten sprawdza się idealnie. Bez żadnego sentymentalizmu i umoralniających tekstów film pokazuje, że obecny w średniowieczu zwyczaj palenia na stosach osób praktykujących czarną magię miał swoje uzasadnienie. Aby chronić swoje rodziny, szczególnie dzieci, należało wykazać się bezwzględnością i zdecydowaniem, by odstraszyć wszelkie zło nawiedzające spokojne osady. A fakt, że na ludzką mentalność miały wpływ przesądy i średniowieczna zaściankowość nie powinien mieć znaczenia - po prostu takie były wtedy czasy. Paradoksalnie, najbardziej ludzki w tym filmie okazuje się troll - wielki stwór, który dzięki bardzo dobrej animacji potrafi wyrażać odpowiednie uczucia. Pomysł, by Jasia i Małgosię z baśni braci Grimm uczynić łowcami czarownic wydawał się ryzykowny, ale ryzyko się opłaciło - powstało satysfakcjonujące widowisko, które oferuje więcej niż można było oczekiwać.

6 komentarzy:

  1. Trzeba przyznać, że był to film, na którym chyba najlepiej się bawiłam w całym roku. Rozrywkę też trzeba umieć robić. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie powiem - zaskoczyłeś mnie, bo faktycznie słyszałam tylko nieprzychylne recenzje. Ogólnie podoba mi się pomysł tworzenia znanych baśni w troszkę innych wersjach. "Królewna Śnieżka i Łowca" nie byłyby takie złe, gdyby nie Kristen Stewart. Ja ze swojej strony polecam stary już film "Towarzystwo Wilków" czyli wariację dot. Czerwonego Kapturka na podstawie opowiadania Angeli Carter, która zinterpretowała więcej baśni w książce "Krwawa Komnata", którą również serdecznie polecam :) Uff, ale się rozpisałam. Dodam jeszcze, że z kolei Gemma Arterton bardzo podobała mi się jako Tess d'Urbervilles :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę sobie wreszcie obejrzeć, bo w swoim czasie puściłem ten film koło uszu. Gdzieś tam przeczytałem kilka recenzji, z których jedne wskazywały na dobrą zabawę, inne na durnotę. Ale skoro można się - jednak - dobrze bawić, to sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam podobne odczucia po obejrzeniu tego filmu. Nie spodziewałam się po nim za wiele, ale pozytywnie mnie zaskoczył.
    Morał który ja zapamiętałam: "Nigdy nie wchodź do domku zrobionego ze słodyczy" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio? Ja odpadłam przy scenie, gdy H. i G. wpadają do chatki czarownicy z karabinami. Jakoś nie czuję klimatu i jakości...

    OdpowiedzUsuń
  6. Niedaleko jak wczoraj miałem ochotę na coś lekkiego... skończyło się na filmie rozprawiającym się z polską historią...
    Dzięki teraz już wiem, co będzie następne na liście :)

    OdpowiedzUsuń