Spielberg (ur. 1946) uważany jest za jednego z najwybitniejszych i najbardziej kasowych twórców współczesnego kina. Zajmował się reżyserią i produkcją. Produkował filmy w założonych przez siebie wytwórniach: Amblin Entertainment (m.in. Back to the Future, 1985) i Dreamworks Pictures (m.in. Transformers, 2007). Po zrealizowaniu Listy Schindlera w 1993 roku nie przyjął żadnych pieniędzy za ten film, bo uznał, że to będą krwawe pieniądze, zarobione na krzywdzie ludzi - takie zachowanie świadczy o tym, że kino traktował nie jako maszynkę do zarabiania pieniędzy, tylko jako medium do porozumiewania się z widzami, by przekazać im prawdę o historii lub o życiu, lub po prostu opowiedzieć ciekawą, fikcyjną historię, ale z przesłaniem.
Spielberg ma więc pokaźną filmografię, jest z czego wybierać i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Układając dziesiątkę jego najlepszych filmów, nie znalazłem miejsca dla jego ambitnych dramatów, które były jak dla mnie zbyt moralizatorskie, dydaktyczne, nieciekawe i monotonne, ale jego sentymentalne filmy s-f, z E.T. na czele, także nie przypadły mi do gustu.
Pierwszy kasowy sukces Spielberga. Kiedy reżyser dostał scenariusz pt. Szczęki, myślał że to opowieść o dentyście, po przeczytaniu pierwowzoru literackiego Petera Benchleya wiedział już, że to dreszczowiec o rekinie atakującym turystów. Historia mu się spodobała, bo była podobna do jego poprzedniego filmu Pojedynek na szosie, w którym zamiast rekina była ciężarówka i jej tajemniczy kierowca, niewidoczny przez cały czas. Szczęki trzymają w dużym napięciu przede wszystkim dlatego, że rekin jest właśnie niewidoczny przez większość czasu, dopiero kiedy trójka głównych bohaterów wyrusza w morze na polowanie, staną oko w oko z ogromnym rekinem, który ujawni swe oblicze w najmniej spodziewanym momencie. Thriller z elementami horroru, mrożący krew w żyłach, z pełną grozy muzyką Johna Williamsa, stałego kompozytora Spielberga.
Bliskie spotkania trzeciego stopnia (Close Encounters of the Third Kind, 1977)
Jeden z niewielu filmów, do których Spielberg sam napisał scenariusz oraz najlepszy, moim zdaniem, jego film science-fiction. Niby jest tu wszystko co trzeba (hipnotyczny klimat, mroczna tajemnica, oryginalne zdjęcia trikowe, sceny trzymające w napięciu i zapadające w pamięć) to jednak niczego nie ma tu za wiele, z jednej strony to nietypowy film s-f o przybyszach z innej planety, którzy są do ludzi przyjaźnie nastawieni, z drugiej strony to dramat o rozpadzie rodziny: ojciec popada w obsesję z powodu UFO i zaczyna oddalać się od żony i dzieci. To jeden z tych ambitnych filmów, których przesłanie zostało ukryte pod postacią niezobowiązującej rozrywki. Niektórzy zauważą w nim tylko kiczowatą opowieść o spotkaniu z kosmitami, w dodatku nudną, bo nie ma tu szybkiej akcji, jednak inni docenią jego wartość, zauważą drugie dno, gdzie kosmici mogą oznaczać nie tylko obcą cywilizację, ale także ludzi, których boimy się spotkać na swojej drodze (ze względu na ich kalectwo, inną rasę, orientację, poglądy itp.), a w rzeczywistości nie okazują się wcale groźni, możemy się z nimi porozumieć, a nawet zaprzyjaźnić (niemal identyczne przesłanie zawierał Kokon Rona Howarda z 1985, może nawet bardziej udany ze względu na ciekawiej zaprezentowane relacje z obcymi). W Bliskich spotkaniach... reżyser zadbał o to, aby tytułowe spotkania z kosmitami zapamiętali nie tylko bohaterowie filmu, ale też widzowie. Stało się to dzięki pięknie fotografowanym kadrom i minimalistycznej muzyce Johna Williamsa.
Poszukiwacze zaginionej arki (Raiders of the Lost Ark, 1981)
Chociaż pomysł na bohatera i fabułę oraz sposób realizacji, nawiązujący do starych filmów przygodowych, są autorstwa George'a Lucasa, to gdyby Lucas reżyserował ten film, na pewno nie byłby on tak dynamiczny i zabawny. Sukces tego filmu nie jest jednak tylko zasługą Spielberga, ale trzech innych ludzi: scenarzysty Lawrence'a Kasdana, który wprowadził humor i zaskakujące rozwiązania fabularne, wyróżniające ten film od innych filmów przygodowych, wspomnianego Lucasa, który stworzył ciekawą, charyzmatyczną postać, będącą połączeniem Jamesa Bonda i profesora archeologii Horatio Smitha (z brytyjskiego filmu 'Pimpernel' Smith z 1941 z Leslie Howardem i w jego reżyserii), oraz Harrisona Forda, który w sposób ironiczny, z dużym dystansem i poczuciem humoru, odtworzył postać odważnego archeologa. Spielberg doskonale połączył te elementy, zadbał o dobrze wykonaną warstwę techniczną i stworzył jeden z najlepszych filmów przygodowych w historii kina, pełen akcji, przygód i humoru, rozgrywający się w egzotycznych plenerach. Wyróżnia się warstwa wizualna i akustyczna: zdjęcia, efekty wizualne, scenografia i muzyka - wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie. Świetna jest scena, w której siła arki obraca się przeciwko tym, którzy chcieli wykorzystać ją do złych celów. Jest również pamiętna scena, w której Indiana staje naprzeciw Araba z maczetą, nie zamierza jednak z nim walczyć, wyciąga broń i go zabija. Ten fragment wiele mówi o widzach, na których przemoc nie robi wrażenia - scena wywołuje śmiech, mimo że ginie w niej człowiek.
Indiana Jones (Indiana Jones and the Temple of Doom, 1984)
Prequel Poszukiwaczy zaginionej arki, zawierający długi, tandetny i nudny epizod w hinduskiej świątyni zakończony kiczowatą sceną z wagonikami, przez co ten film uważam za najsłabszy z trylogii o Indiana Jonesie (pomijam czwartą i niepotrzebną część Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki z 2008). Oczywiście w filmach przygodowych nie liczy się logika, a sceny akcji im bardziej są nieprawdopodobne tym lepiej, dlatego nawet podobały mi się takie fragmenty jak scena z trucizną na początku, skakanie z samolotu na pontonie czy sekwencja na moście linowym - są pomysłowe, oryginalne i widowiskowe, ale do scen w świątyni jakoś nie mogę się przekonać, niezbyt udane są też sceny w pałacu maharadży. Film ma jednak kilka świetnych pomysłów, np. nawiązanie do pierwszej części poprzez sekwencję, w której Indiana Jones trafia na uzbrojonych przeciwników, chce wyciągnąć broń i ich zastrzelić, a okazuje się, że broni nie ma, musi więc stoczyć walkę. Mimo wad film ten pozostaje dobrym filmem przygodowym, lepszym od wielu współczesnych widowisk przeładowanych akcją, ale przegrywa w zetknięciu z pierwszą i trzecią częścią tryptyku Lucasa i Spielberga. Może to być wina scenarzystów, twórców filmu Kaczor Howard, który był filmem w złym guście, no i niestety ten zły gust przeważył w filmie Indiana Jones (pod takim tytułem film był pokazywany w TVP, ale znane są też tytuły Indiana Jones i Świątynia Zagłady oraz Indiana Jones i Świątynia Przeznaczenia).
Indiana Jones i ostatnia krucjata (Indiana Jones and the Last Crusade, 1989)
Bardzo udana kontynuacja przygód doktora archeologii, bardziej zabawna od pierwowzoru ze względu na zabawną postać profesora Jonesa, ojca głównego bohatera, ale nie tylko. Film wykorzystuje legendę słynnego kielicha - świętego Graala, powraca także do nazistów jako czarnych charakterów, a w jednej scenie pojawia się nawet sam Adolf Hitler. Film pełen jest szalonej akcji, zwariowanego humoru, znakomitych dialogów oraz świetnie poprowadzonych i zagranych relacji między ojcem a synem (Sean Connery zdecydowanie przyćmił Harrisona Forda). Dynamicznie zmieniające się miejsca akcji i sprawne połączenie komedii z filmem przygodowym sprawiły, że nie ma tutaj chwili na nudę, a wątki z ojcem i młodym Indy'm stały się preludium do serialu George'a Lucasa Kroniki młodego Indiany Jonesa (1992-93) - choć serial jest udany, nie ma już tej siły, zrobiony jest w zupełnie innym stylu, pozbawiony elementów fantastyczno-przygodowych, zamiast tego pokazujący dramatyczne losy młodego Indiany podczas I wojny światowej, jego młodzieńcze romanse, ale humoru nie zabrakło i przygody Indiany Jonesa nadal miały lekki, rozrywkowy klimat.
Szeregowiec Ryan (Saving Private Ryan, 1998)
Dramat wojenny, w którym pokazano wojnę bez upiększania, pełną brutalności i nieprzewidywalnych sytuacji, gdzie każdy może zginąć w najmniej oczekiwanym momencie. Film, który pamięta się głównie ze względu na krwawą jatkę na początku (po lądowaniu aliantów w Normandii), nie jest wyłącznie filmem batalistycznym, ale również dramatem psychologicznym, w którym pokazano wiarygodne portrety psychologiczne młodych żołnierzy, którzy przechodzą wewnętrzną przemianę - wojenne przeżycia ukształtują ich charakter, staną się zupełnie innymi ludźmi niż przed kampanią. Choć powstało wiele filmów o okrucieństwie wojny, nikt nie przedstawił tego tak dosadnie, jak właśnie Spielberg. Niektóre fragmenty świadczą o doskonałej formie reżysera, a przy okazji także operatora Janusza Kamińskiego. Dobrym pomysłem było zatrudnienie aktorów, którzy nie cechują się charakterystycznym wyglądem - wyglądają jak zwykli ludzie z tłumu, dzięki czemu łatwo się z nimi identyfikować.
Złap mnie jeśli potrafisz (Catch Me If You Can, 2003)
Spielberg potrafił wydobyć emocje nawet z najbardziej niewiarygodnej historii, stąd powodzenie jego filmów science-fiction. Film Złap mnie jeśli potrafisz także wygląda niewiarygodnie, mimo że nie jest to fantastyka, a oparta na faktach komedia kryminalna. Film jest zabawny, momentami trzyma w napięciu, ale nie brak tu przestojów akcji i refleksji, które świadczą o tym, że mamy do czynienia z inteligentnym kinem rozrywkowym. Film przykuwa uwagę przekonującym aktorstwem pary głównych bohaterów Toma Hanksa i Leonardo DiCaprio oraz doskonałą rolą drugoplanową Christophera Walkena. Wrażenie robią też zdjęcia, dostosowane do lekkiego klimatu opowieści, zrobione w stylu lat 60. czyli czasów, w których rozgrywa się akcja filmu. Wydaje mi się jednak, że film jest zbyt długi, szczególnie w końcówce napięcie spada i czasami ma się wrażenie, że reżyser nie bardzo wiedział czy chce zrobić lekką komedię czy poważny dramat. Wyszedł komediodramat, który dobrze się ogląda, ale czuć jednak pewien niedosyt. Można to powiedzieć o większości filmów Spielberga - reżyser zawsze miał problem z zakończeniami swoich filmów, zgodnie z hitchcockowską maksymą potrafił zacząć od porządnego trzęsienia ziemi, ale nie potrafił do końca utrzymać napięcia.
Monachium (Munich, 2005)
Dramat sensacyjny odwołujący się do prawdziwej historii, jaka rozegrała się podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku. Podczas ataku terrorystycznego zginęli izraelscy sportowcy. Agenci Mossadu na zlecenie izraelskiego rządu, mają dokonać zemsty, zabijając terrorystów odpowiedzialnych za tamten atak. Reżyser stawia pytania: czy taka akcja odwetowa miała sens i czy w ogóle zemsta ma jakikolwiek sens. Zemsta może spowodować falę przemocy, której można już nie powstrzymać. Film jest niełatwy w odbiorze, ale zbyt ciężki także nie jest - jest przygnębiający, trochę mroczny, ale nie pozbawiony scen akcji, dobrze wkomponowanych w fabułę. Obok inteligentnej reżyserii, do zalet filmu można zaliczyć ciekawą rolę Erica Bany i nowatorskie zdjęcia Janusza Kamińskiego, przez co kadry wyglądają inaczej niż we współczesnych hollywoodzkich hitach.
Pozostałe filmy kinowe Spielberga nie przypadły mi do gustu, więc aby wypełnić tę dziesiątkę dodam dwie udane telewizyjne produkcje:
Columbo: Książkowe morderstwo (Columbo: Murder by the Book, 1971)
Nie licząc dwóch pilotowych odcinków z lat 1968-71, ten film jest pierwszym, który zapoczątkował cykl ok. 60 filmów kryminalnych o detektywie z wydziału zabójstw i mordercach, którym wydawało się, że popełnili zbrodnię doskonałą, ale główny bohater wyprowadzał ich z błędu, znajdując jakiś dowód ich winy. I nieważne jest to, że dowody były zwykle poszlakowe i w sądzie raczej by nie przeszły, ważne jest to, że detektyw w specyficzny sposób potrafił się domyśleć, kto jest sprawcą zbrodni, prowadząc z nim pewnego rodzaju grę, obserwując jego poczynania i próby zatuszowania zbrodni i ukrycia śladów. Jack Cassidy (podobnie jak Robert Culp) zagrał mordercę trzykrotnie w serialu Columbo. W Książkowym morderstwie Cassidy wcielił się w postać pisarza, który ... nie umiał pisać książek. Odniósł sukces tylko dlatego, że współpracował z innym pisarzem, mającym lepsze pomysły. Kiedy jednak ten postanawia pisać wyłącznie na własny rachunek, wspólnik zabija go by udowodnić sobie, że jego pomysł na morderstwo doskonałe jest dobry. Ale pojawiają się dwa problemy, które komplikują sytuację. Pierwszy to świadek, którego należy się oczywiście pozbyć, drugi to porucznik Columbo, który potrafi doskonale połączyć w jedną całość fakty z pozoru nieistotne i niepasujące do siebie. Film jest jednym z najlepszych filmów cyklu, dlatego że jest jednym z pierwszych - był więc wzorem dla późniejszych odcinków. Akcja rozgrywa się typowo: morderstwo, zacieranie śladów, śledztwo, świadek, morderstwo, rozwiązanie. I choć większość odcinków ma ten sam lub podobny schemat, zdarzają się odcinki bardziej pomysłowe pod względem fabuły i rozwiązania zagadki lub takie, które wykorzystują schemat po to, by oszukać i zaskoczyć widzów. Książkowe morderstwo nie jest jakoś specjalnie zaskakujące, finał rozczarowuje ze względu na niezbyt przekonujący dowód morderstwa, ale rozgrywka pomiędzy detektywem a mordercą przykuwa uwagę, jest klimat oraz niepewność - do ostatniej sceny widz zastanawia się, w jaki sposób detektyw oficjalnie wykryje sprawcę, bo nieoficjalnie można się domyślać, że już znacznie wcześniej wiedział, kto nim jest. I zapewne właśnie dlatego na początku morderca jest zawsze pokazywany, aby uniknąć tzw. fałszywego napięcia - ze względu na ograniczoną ilość bohaterów, widz może się domyślać kto jest mordercą, dlatego lepiej aby widzowie wiedzieli o tym od początku.
Pojedynek na szosie (Duel, 1971)
Trzymający w napięciu thriller o niesamowitym pojedynku dwóch samochodów i dwóch kierowców. Tajemniczy kierowca ciężarówki prześladuje głównego bohatera, który zmuszony jest do samotnej walki z psychopatą. Nie wiadomo jakie są motywy psychopaty, nie wiadomo jak skończy się ta historia. Reżyser, mimo że dopiero zaczynał swoją karierę pracując dla telewizji, bardzo umiejętnie zbudował napięcie, atmosferę osaczenia i niepewności oraz sprawnie poprowadził bohaterów, tak że film wciąga i daje do myślenia. Budżet filmu był minimalny, co widać, akcja rozgrywa się na odludnych terenach, z dala od cywilizacji, droga wydaje się długa i nie mająca końca, a na niej dwa samochody reprezentujące dobro i zło, bohater uciekając nie widzi wyjścia z sytuacji i musi znaleźć sposób, by wyeliminować zagrożenie. Film zawdzięcza sukces nie tylko zręcznej realizacji Spielberga i dobremu scenariuszowi Richarda Mathesona (na podst. jego własnej noweli), ale także wiarygodnej kreacji aktorskiej Dennisa Weavera, który niemal przez cały czas jest na ekranie. Choć kierowca ciężarówki jest niewidoczny, wiadomo że za kierownicą siedział kaskader Carey Loftin.
5 najlepszych filmów Spielberga:
1. Poszukiwacze zaginionej arki
2. Indiana Jones i ostatnia krucjata
3. Szczęki
4. Szeregowiec Ryan
5. Monachium
Nie licząc dwóch pilotowych odcinków z lat 1968-71, ten film jest pierwszym, który zapoczątkował cykl ok. 60 filmów kryminalnych o detektywie z wydziału zabójstw i mordercach, którym wydawało się, że popełnili zbrodnię doskonałą, ale główny bohater wyprowadzał ich z błędu, znajdując jakiś dowód ich winy. I nieważne jest to, że dowody były zwykle poszlakowe i w sądzie raczej by nie przeszły, ważne jest to, że detektyw w specyficzny sposób potrafił się domyśleć, kto jest sprawcą zbrodni, prowadząc z nim pewnego rodzaju grę, obserwując jego poczynania i próby zatuszowania zbrodni i ukrycia śladów. Jack Cassidy (podobnie jak Robert Culp) zagrał mordercę trzykrotnie w serialu Columbo. W Książkowym morderstwie Cassidy wcielił się w postać pisarza, który ... nie umiał pisać książek. Odniósł sukces tylko dlatego, że współpracował z innym pisarzem, mającym lepsze pomysły. Kiedy jednak ten postanawia pisać wyłącznie na własny rachunek, wspólnik zabija go by udowodnić sobie, że jego pomysł na morderstwo doskonałe jest dobry. Ale pojawiają się dwa problemy, które komplikują sytuację. Pierwszy to świadek, którego należy się oczywiście pozbyć, drugi to porucznik Columbo, który potrafi doskonale połączyć w jedną całość fakty z pozoru nieistotne i niepasujące do siebie. Film jest jednym z najlepszych filmów cyklu, dlatego że jest jednym z pierwszych - był więc wzorem dla późniejszych odcinków. Akcja rozgrywa się typowo: morderstwo, zacieranie śladów, śledztwo, świadek, morderstwo, rozwiązanie. I choć większość odcinków ma ten sam lub podobny schemat, zdarzają się odcinki bardziej pomysłowe pod względem fabuły i rozwiązania zagadki lub takie, które wykorzystują schemat po to, by oszukać i zaskoczyć widzów. Książkowe morderstwo nie jest jakoś specjalnie zaskakujące, finał rozczarowuje ze względu na niezbyt przekonujący dowód morderstwa, ale rozgrywka pomiędzy detektywem a mordercą przykuwa uwagę, jest klimat oraz niepewność - do ostatniej sceny widz zastanawia się, w jaki sposób detektyw oficjalnie wykryje sprawcę, bo nieoficjalnie można się domyślać, że już znacznie wcześniej wiedział, kto nim jest. I zapewne właśnie dlatego na początku morderca jest zawsze pokazywany, aby uniknąć tzw. fałszywego napięcia - ze względu na ograniczoną ilość bohaterów, widz może się domyślać kto jest mordercą, dlatego lepiej aby widzowie wiedzieli o tym od początku.
Pojedynek na szosie (Duel, 1971)
Trzymający w napięciu thriller o niesamowitym pojedynku dwóch samochodów i dwóch kierowców. Tajemniczy kierowca ciężarówki prześladuje głównego bohatera, który zmuszony jest do samotnej walki z psychopatą. Nie wiadomo jakie są motywy psychopaty, nie wiadomo jak skończy się ta historia. Reżyser, mimo że dopiero zaczynał swoją karierę pracując dla telewizji, bardzo umiejętnie zbudował napięcie, atmosferę osaczenia i niepewności oraz sprawnie poprowadził bohaterów, tak że film wciąga i daje do myślenia. Budżet filmu był minimalny, co widać, akcja rozgrywa się na odludnych terenach, z dala od cywilizacji, droga wydaje się długa i nie mająca końca, a na niej dwa samochody reprezentujące dobro i zło, bohater uciekając nie widzi wyjścia z sytuacji i musi znaleźć sposób, by wyeliminować zagrożenie. Film zawdzięcza sukces nie tylko zręcznej realizacji Spielberga i dobremu scenariuszowi Richarda Mathesona (na podst. jego własnej noweli), ale także wiarygodnej kreacji aktorskiej Dennisa Weavera, który niemal przez cały czas jest na ekranie. Choć kierowca ciężarówki jest niewidoczny, wiadomo że za kierownicą siedział kaskader Carey Loftin.
5 najlepszych filmów Spielberga:
1. Poszukiwacze zaginionej arki
2. Indiana Jones i ostatnia krucjata
3. Szczęki
4. Szeregowiec Ryan
5. Monachium
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz