reżyseria: John Hough
scenariusz Tudora Gatesa inspirowany Carmillą Josepha Sheridana Le Fanu
Jeszcze zanim opublikowano Draculę irlandzkiego pisarza Brama Stokera jego rodak Sheridan Le Fanu w krótkiej formie literackiej opowiedział o wampiryzmie dotykającym postać kobiecą. Opowiadanie zatytułowane Carmilla nie jest wprawdzie pierwszym utworem podejmującym ten temat (wcześniej była chociażby ballada Goethego Narzeczona z Koryntu), ale to właśnie ono stało się popularnym źródłem, z którego czerpali w kolejnym stuleciu filmowcy. Zrealizowane pod szyldem brytyjskiej wytwórni Hammer trzy filmy z lat 1970-71 - The Vampire Lovers, Lust for a Vampire, Twins of Evil - tworzą tak zwaną Trylogię Karnstein i są próbą ratowania podupadającej wytwórni. Niestety, polityka firmy i zbytnia zachowawczość nie pomogły w konkurowaniu z mocnym kinem ówczesnej epoki. Na szczęście krytyczne oceny pierwszych dwóch filmów nie przeszkodziły w powstaniu dzieła, które okazało się miłą niespodzianką.
Po sukcesie Pogromcy czarownic (1968) Michaela Reevesa
zapanowała krótkotrwała moda na filmy o witchfinderach. W ślady Vincenta
Price'a poszli Herbert Lom i Reggie Nalder w Znaku diabła (1970),
Christopher Lee w The Bloody Judge (1970) i Peter Cushing w Twins of
Evil (1971). Ten ostatni film łączy wiarę w czarownice z wampiryzmem.
Grany przez Cushinga łowca Gustav Weil nie widzi różnicy między jednym i
drugim. Zarówno krwiopijcy jak i wiedźmy to słudzy diabła. Jego
zdaniem spalenie na stosie to najwłaściwszy sposób na unicestwienie zła i
powstrzymanie zarazy. „Ogień jest oczyszczający” - tymi słowami tłumaczy swoje postępowanie i chyba naprawdę w to wierzy. Do momentu aż miejscowy nauczyciel uświadomi mu, że ogień niszczy tylko ciało, zaś zarazę można powstrzymać za pomocą drewnianego kołka
(przebijając serce) i topora (ścinając głowę).
Gustav Weil to typowy przedstawiciel epoki -
niewykształcony, przesądny, nadgorliwy. Chrześcijanin opętany misją
szerzenia jedynej słusznej religii i likwidowania jej przeciwników. Choć
podkreśla się tu, że jest dobrym człowiekiem, pragnącym ochronić
najbliższych to ze względu na brutalne metody działania nie różni się od
perfidnych złoczyńców. Trudno z nim sympatyzować, gdy skazuje na śmierć
niewinne dziewczyny, pali je żywcem i modli się do Boga o zbawienie ich
duszy. Już w prologu mamy taką scenę, po której wydaje się, że ten
fanatyk i jego ignorancja będą głównym źródłem strachu. Ale gdy pewnemu
wpływowemu szlachcicowi, hrabiemu Karnsteinowi, wyrastają kły i znajduje
sobie ofiarę w postaci siostrzenicy witch huntera staje się jasne, kto
jest prawdziwym złoczyńcą. Prawdziwym, czyli takim, który czyni zło
świadomie, by zaspokoić własne żądze.
Jak wskazuje tytuł, najważniejszy jest tu motyw
bliźniaczek, które na pierwszy rzut oka trudno rozróżnić. Wyglądają jak
lustrzane odbicia, ale charakter mają odmienny. Jedna jest buntownicza i
frywolna, druga - pokorna i cnotliwa. Nawet wuj nie jest w stanie dostrzec różnicy - on widzi tylko zewnętrzną powłokę, ciało, które
bogobojnym obywatelom kojarzy się z grzechem. Nie przypadkiem
bliźniaczki ubrane są w suknie z głębokim dekoltem - nawet bystry
obserwator nie zauważyłby, co im w duszy gra, bo seksowny wygląd zbija z
tropu. Jeśli mężczyzna na chwilę zapomni o seksie i zdecyduje się z
nimi rozsądnie porozmawiać to wtedy zauważy różnicę w charakterze
dziewcząt.
Gustav Weil to jedna z najciekawszych ról Petera Cushinga.
Tragiczna postać, zepsuta przez system, cierpiąca, bo bezradna wobec
panoszącego zła, które trudno zdemaskować. Widać targające tym bohaterem
wewnętrzne konflikty. Jego pewność siebie ustępuje miejsca rozterkom
moralnym. Cushing udowodnił, że jest nie tylko specjalistą od ról w
horrorach. Jest po prostu świetnym aktorem, który nie zmarnuje
potencjału dobrze napisanej roli. Nie tylko on jednak zasługuje na
pochwały. Urodzone na Malcie bliźniaczki Mary i Madeleine Collinson, mimo braku aktorskiego
doświadczenia (znane wcześniej jako modelki Playboya), także spisały się
świetnie. Zaskakujące, że nie zatrudniono ich po to, by się rozbierały - można to uznać zarówno za wadę jak i zaletę.
Skoro mowa o wykonawcach to wspomnę jeszcze o odtwórcy roli
hrabiego Karnsteina. Damien Thomas to zresztą aktor kojarzony z
popularnym również w Polsce serialem Shôgun (1980), gdzie wcielił się w
postać ojca Alvito, portugalskiego jezuity-tłumacza. Wampir w jego
interpretacji to typ bezczelny, spozierający na wszystkich z pogardą, arystokrata pozbawiony ogłady. Awanturnik i casanova, któremu nie wystarczają ziemskie
bogactwa, pragnie nieśmiertelności i szacunku ze strony Księcia
Ciemności. Najbardziej jednowymiarową i bezbarwną rolę zagrał David
Warbeck, późniejszy gwiazdor włoskiego kina eksploatacji. U reżysera Twins of Evil, Johna Hougha, debiutował rolą Robin Hooda w
pilocie serialu, który nie doczekał się kontynuacji.
Wszystko, co najlepsze w filmach wytwórni Hammer znajduje
się tutaj. Strona wizualna - mistrzostwo od pierwszego do ostatniego
kadru. Czerwień krwi doskonale prezentująca się w kadrze jak za starych
dobrych czasów (Horror of Dracula, 1958). Żółty, palący, żywy płomień,
będący symbolem oczyszczenia, mimo że przynosi tylko cierpienie i
śmierć. Muzyka kreująca pierwszorzędny klimat - już w czołówce kompozycja
Harry'ego Robertsona (Robinsona) jak ogień dotyka duszy i nie
opuszcza aż do ostatniego tchnienia. Scenariusz Tudora Gatesa zawiera wszystkie ważne
czynniki związane z wampirycznym thrillerem: lęk przed krzyżem, brak odbicia w lustrze, wbijanie kołków w serce... Literackie fantazje, delikatny erotyzm i
okrutny realizm formują się w zmysłowy i (auto)ironiczny horror dla koneserów staroszkolnych opowieści z dreszczykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz