Nie torturuj kaczuszki

Non si sevizia un paperino (1972 / 102 minuty)
reżyseria: Lucio Fulci
scenariusz: Lucio Fulci, Roberto Gianviti, Gianfranco Clerici

W małym włoskim miasteczku życie toczy się spokojnym rytmem. Matki zajmują się domem, ojcowie pracują by utrzymać swoje rodziny, a dzieci dzielą czas między naukę i zabawę. Ta codzienna rutyna zostaje przerwana, gdy ginie dziecko, potem zaś zostają znalezione zwłoki następnego. Wkrótce staje się jasne, że w mieście zadomowił się seryjny morderca i na spokojną dotychczas mieścinę pada blady strach, który kieruje mieszkańców na manowce. Policja zostaje postawiona w stan gotowości, a na ręce stróżów prawa i porządku patrzy pewien ambitny dziennikarz. Każdy zadaje sobie pytanie: kto jest mordercą? Czy tak okrutnych zbrodni mogły się dopuścić kobiety, których los zesłał na złą drogę? Jedna jest pozbawioną zahamowań kombinatorką, druga to dewiantka oddająca się czarnej magii. Wkrótce staną one naprzeciw okrutnej, ogarniętej strachem rzeczywistości.

Lucio Fulci nie był może takim stylistą obrazu jak jego konkurenci, Mario Bava i Dario Argento, ale potrafił tworzyć intrygujące, pełne napięcia historie, kreując atmosferę z doskonałym wyczuciem, warsztatową biegłością i artyzmem. Był także wnikliwym obserwatorem włoskiej codzienności, czasem w sposób dość kontrowersyjny piętnującym wady i mentalność zacofanego społeczeństwa. Aby jednak w pełni docenić jego talent, nie wystarczy obejrzeć jego słynnych, drastycznych horrorów (tj. Zombi pożeracze mięsa i Siedem bram piekieł), bo najpełniej twórczą inwencję i ambicje reżysera widać w skromniejszych (pod względem ilości krwawych scen) thrillerach, takich jak Siedem czarnych nut i recenzowany Nie torturuj kaczuszki.

Reżyser zestawił w tym filmie racjonalnie myślących policjantów z wiarą w przesądy i magię. Jednak ani magia ani zwykli przerażeni mieszkańcy ani nawet dysponujący lepszymi środkami gliniarze nie są w stanie odnaleźć sprawcy. Ilość podejrzanych się zwiększa, niestety ilość ofiar także, a śledztwo stoi w miejscu i wydaje się, że stróże prawa nawet na krok się nie zbliżyli do osoby, która pozbawia życia bezbronne i niewinne dzieci. A ludzie coraz bardziej się niecierpliwią, narasta w nich agresja, która powoduje, że nawet osoba podejrzana, lecz wypuszczona z braku dowodów, musi być winna. W końcu ta osoba, uważana za czarownicę, nie lubiła dzieci, życzyła im śmierci, więc równie dobrze mogła je zabić. A fakt, że praktykuje czarną magię jeszcze bardziej powoduje wstręt i nienawiść społeczeństwa. I choć reżyser unika pokazywania na ekranie dosadnej przemocy, nie ukazuje morderstw dokonanych na dzieciach, to scena linczu na czarownicy jest dobitna i okrutna, ale także stylowa, dzięki wykorzystaniu odpowiedniej muzyki.


Istotnym elementem, który łączy różne grupy społeczne jest wiara. Każdy w coś wierzy i ta wiara kształtuje jego charakter i przyczynia się do tego, jakie działania podejmie. Policjanci wierzą, że sprawiedliwość musi zwyciężyć, dziennikarze wierzą w prawdę, mordercy są przekonani, że ich działania mają sens, natomiast inni obywatele nie mając zaufania do policji polegają na sobie, czyniąc niepotrzebny chaos i spustoszenie. Kiedy miasto zaludniają ignoranci, głupcy i ludzie pozbawieni moralnych zasad i skrupułów, to osada staje się siedliskiem społecznych patologii i wszelkiego zła. Najbardziej skuteczna w dochodzeniu do prawdy okazuje się dziennikarska dociekliwość, wiara w siłę własnego umysłu i umiejętność kojarzenia faktów. Obrośnięte trawą pola, obfitujące w drzewa lasy i opustoszałe lub zatłoczone uliczki mogą ukrywać jakieś ślady, które prowadzą do odkrycia prawdy na temat mrocznej natury człowieka. Sojusznikiem mordercy jest nie tylko strach, który odbiera ludziom zdolność logicznego myślenia, ale także upływający czas, bo wymagające czasu śledztwo i zwlekanie z podjęciem konkretnych działań dają zabójcy więcej czasu na zaplanowanie i dokonanie kolejnej zbrodni, a także zatarcie śladów.

We włoskich horrorach i thrillerach aktorstwo z reguły nie zachwyca, ale w tym recenzowanym filmie jest jedna kreacja aktorska, którą określiłbym jako ponadprzeciętną. Florinda Bolkan, która w poprzednim filmie Fulciego (Jaszczurka w kobiecej skórze) niezbyt mi się podobała, tym razem jednak przekonała mnie swoją wyrazistą osobowością. Wiarygodnie zagrana przez nią postać wyklętej przez społeczeństwo tajemniczej i szalonej kobiety to postać demoniczna, która może budzić lęk, ale naznaczona jest cierpieniem i bogatym doświadczeniem życiowym, co wskazuje na niejednoznaczność i złożony charakter postaci. Tkwią w niej gniew i złość, a umysł ogarnęła wiara w czarną magię, która okazuje się dla niej sposobem na wyładowanie swoich emocji. Takie praktyki jednak ją gubią, bo uwalniają w ludziach bezgraniczną wściekłość i nawet tak silna osobowość nie jest w stanie się obronić. A scena linczu boleśnie dowodzi, że nawet zwykły, przeciętny obywatel ogarnięty nienawiścią i obawą o życie swoich dzieci może być niebezpieczny. Obok Florindy Bolkan ważne role w tym filmie zagrali bezbarwny i nijaki Tomas Milian w roli dziennikarza oraz seksowna i uwodzicielska Barbara Bouchet w roli kobiety, dla której etyka nie ma żadnego znaczenia, a prawda okazuje się dla niej ważna dopiero, gdy sama stanie w kręgu podejrzanych.


Oczywiście Fulci nie byłby sobą, gdyby w swoim filmie większą wagę przykładał do bohaterów i akcentów społecznych. Świadomie robił ten film jako kryminał w estetyce giallo i dlatego ważne było dla niego stworzenie spójnej i logicznej intrygi, która zaskakiwałaby widza na każdym kroku, intrygowała atmosferą zagrożenia, czasem też wzbudzała kontrowersje niektórymi zagraniami. Reżyser znając doskonale przyzwyczajenia i oczekiwania publiczności oszukuje i zwodzi widzów, odwraca ich uwagę oraz prowadzi do finału drogą krętą i wyboistą, na której trzeba uważać, by nie upaść i nie zgubić śladów. Należy więc nastawić się na to, że obok głównego, kryminalnego wątku, znajdzie się również miejsce na wątki poboczne, które mogą oddalać coraz bardziej od rozwiązania zagadki, lecz mogą też do niego przybliżać. Nie torturuj kaczuszki to wbrew dziwnemu i obciachowemu tytułowi dzieło z wyższej półki i nie każdy potrafi tak wysoko dosięgnąć - dlatego jest to film praktycznie nieznany, ceniony głównie przez miłośników włoskiego kina grozy.

15 komentarze:

  1. Przekonałeś mnie swoją wspaniałą recenzją - muszę ten film obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja, i ja, też chcę ten film zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne kino. I znamienny przykład wszechstronności Lucjana, który po ućpanej, surrealistycznej ,, Jaszczurce w Kobiecej Skórze'' zrobił film powściągliwy i zdyscyplinowany ; pełna koncentracja na intrydze i zamieszanych w nią bohaterach z godną podziwu żonglerką ciężarem podejrzeń, co rusz to przerzucanym na kolejne postaci, z których każda ma coś na sumieniu. Doprawdy kapitalny pomysł na przypadkowe wyprowadzenie śledztwa na właściwy trop ( znika cała pretensjonalność tytułu ! ). QUASI SPOILER: tożsamość mordercy ma wyrażny związek z osobistymi poglądami Fulciego, vide ,, Beatrice Cenci'' KONIEC QUASI SPOILERA.
    Film bardzo stonowany, jak chodzi o przemoc i dla tego umieszczona mniej więcej w połowie scena samosądu tłuszczy na Florindzie Bolkan działa, jak niesygnalizowany kopniak w twarz, biorąc widza z zaskoczenia.
    Z takich prowincjonalnych gialli polecam bardzo niekonwencjonalny ,, Dom o Śmiejących się Oknach'' Pupi Avatiego, oraz również daleki od schematów ,, Pensjonat Strach'' Aldo Lado.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisz ta recke "Siedmu czarnych nut"... sam jestem bardzo ciekaw :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś na blogu była recka "Siedmiu czarnych nut", ale ją usunąłem, bo doszedłem do wniosku, że jest kiepska :) Ale jak uda mi się w najbliższym czasie powtórzyć ten film, to na pewno poświęcę mu więcej czasu, a także miejsce na blogu, bo Fulci na to zasługuje :)

    @ Simply:
    W dziedzinie giallo jestem laikiem i dlatego najpierw wolałbym obejrzeć te typowe filmy gatunku, a dopiero później te niekonwencjonalne :) A co do tytułu "... kaczuszki" to niestety mam problem z interpretacją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haniebny błąd wkradł się do mojego posta. Oczywiście reżyserem ,, Pensione Paura'' jest Francesco Barilli, nie Aldo Lado, sorry.
    Takim zupełnym laikiem w temacie ,,giallo'' nie jesteś,w końcu widziałeś bodaj najwybitniejsze pozycje tego nurtu. Do kanonu na pewno można zaliczyć filmy Sergio Martino ,,The Case of Scorpio Tail'' i ,, Strange Vice of Mrs Wardh'' - obydwa znakomite. Polecałbym też,, What Have You Done to Solange? ''Massimo Dallamano i ,, Who Saw Her Die? '' rzeczonego Aldo Lado. Wszystkie cztery to żelazna, nieśmiertelna klasyka.
    A propos tytułu ,, Don't Torture the Duckling'' SPOILER DO KOŃCA: Z tego, co pamiętam ( widziałem to dawno temu), głuchoniemy dzieciak bawiący się gumową kaczuszką nagle zaczął ją ostro masakrować, czego nigdy wcześniej nie robił. Zbiło to wszystkich z pantałyku i dało do myślenia, że musiał to gdzieś podpatrzyć ( dziecko naśladuje nowo poznane elementy otoczenia, wiadomo ) Ergo : był świadkiem morderstwa , a było wiadomo, gdzie mógł się wówczas bawić i kto wtedy w pobliżu się znajdował.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ale skoro nie widziałem zbyt wielu giallo to trudno mi stwierdzić, czy te, które widziałem są najlepsze :D Słyszałem, że Martino należy do czołowych reprezentantów gatunku, ale nie wiedziałem, za który jego film zabrać się w pierwszej kolejności. Więc dzięki za polecenie tych kilku tytułów.
    Co do SPOILERA: to właśnie teraz przypomniała mi się scena, w której Barbara Bouchet zauważa w gazecie zdjęcie głowy kaczora Donalda, co też naprowadza gł. bohaterów na ślad mordercy, ale samego momentu masakrowania kaczki sobie nie przypominam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno ten film widziałem, nie jestem pewien, czy faktycznie miała tam miejsce scena, jak malec katuje tego kaczora :D Ale pokazano tego efekty, co spowodowało przełom w śledztwie.
    Trochę tych gialli widziałem, głownie te bardziej znane pozycje, też mam jeszcze masę do sprawdzenia ( Lenzi, Tessari ). Tych filmów powstało takie multum, że z poziomem bywało różnie. Argento ( do ,, Opery'' ), to bez wątpienia ścisła czołówka. Te dwa filmy Martino to wręcz wzorowe gialli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zarówno w przypadku gialli jak i spaghetti westernów starałem się zaliczyć głównie tych sztandarowych reprezentantów. Choć zdaję sobie sprawę, że są wśród nich najwybitniejsze pozycje nurtu to mam wrażenie, że mam jeszcze sporo zaległości do nadrobienia (np. Sollima w przypadku spaghetti, Martino w przypadku giallo i pewnie wielu innych, a z Corbucciego to tylko dwa spag-westy widziałem). Boję się jednak sięgać po przypadkowo znalezione tytuły, bo mogę się wtedy rozczarować i przejdzie mi ochota na włoszczyznę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozumiem, choc z drugiej strony wiadomo, jak jest z tą włoszczyzną ; natłok przegiętego kiczu jest tu nieomal cechą immanentną ( co też ma swój wdzięk ), żeby znależc perłę, trzeba nie raz ostro pobuszowac w gniotach. Tak to już jest, zrażac się nie ma co:)Ale mając to na uwadze, staram się rekomendowac rzeczy z wyższej półki giallo, które widziałem i cenię, do tego będące klasyką gatunku.
    Sollima zrobił 3 spaghetti westerny, z czego dwa wybitne, w tym jeden genialny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jako fan "Corsaro Nero" Sollimy jestem ogromnie ciekaw pozostałych jego filmów, zarówno tych westernów (z tego co mi wiadomo to za najlepszy uważasz "La resa dei conti"), jak i jego eurocrime'y ("Revolver", "Città violenta"), ale i ponoć przyzwoite giallo też nakręcił ("Il diavolo nel cervello"). Jego filmografia nie imponuje ilością (zrobił znacznie mniej filmów niż Fulci), ale to, co nakręcił wygląda z pozoru na atrakcyjne kino rozrywkowe, jest dobrze obsadzone i wysoko cenione. Tylko nie jest łatwo je znaleźć, a na normalną dystrybucję w Polsce chyba nie ma co liczyć w najbliższym czasie :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo to bardzo solidny fachura. ,, Resa Dei Conti'' to jeden z najlepszych spaghetti westernów ever made, nie ustępujący klasą filmom Leone, czy Corbucciego i opus magnum Sollimy. ,, Face to Face'', o którym na innych blogach coś nie dawno wspominałem, to również rzecz znakomita, z wielką rolą G. M. Volonte. Trzecim jego spag-westem jest ,, Run,Man,Run'', coś w rodzaju sequela do ,, Resa Dei Conti''. Zdecydowanie nie tak dobre,ale tam poprzeczkę ustawiono bardzo wysoko. Niemniej obejrzec można, dośc rozrywkowy jest to westernik.
    ,, Revolver''z Oliverem Reedem mam, ale jeszcze go nie widziałem. A giallo tego pana, to bym z ciekawością obadał.
    A Sergio Martino też ma na koncie zajebisty spaghetti western ,, Mannaja, Man Called Blade'' z gwiazdorem poliziotteschi Maurizio Merlim w roli tytułowej. Co zaskakujące, że tak rewelacyjny okaz powstał w 1977r. , kiedy to właściwie ten gatunek już wyzionął ducha.

    OdpowiedzUsuń
  13. To właśnie najbardziej uwielbiam w Twoim blogu, że często znajduję to filmy i reżyserów, których albo nie znałem, albo znałem ze słyszenia, ale troszkę obawiałem się zabrać za ich filmy. Wynajdujesz też czasem prawdziwe perełki. Co prawda nie zawsze mam możliwość zdobycia danego filmu, ale okazje do jego obejrzenia pewnie kiedyś się znajdą.
    Tak jest właśnie w tym przypadki. O Fulcim nie słhyszałem nigdy, ale z Twojej recenzji oraz z tego, co piszą w komentarzach inni, można wnioskować, że to naprawdę ciekawy twórca. No i cóż, muszę się z nim jak najszybciej zapoznać:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Filmy Fulciego z pewnością nie każdemu przypadną do gustu, ale ja polubiłem styl tego twórcy. Akurat film "Nie torturuj kaczuszki" nie spodobał mi się od razu, potrzebowałem drugiego podejścia, by go w pełni docenić. Ale na przykład "Siedem czarnych nut" polubiłem już za pierwszym razem i parę razy do niego wróciłem. Uwielbiam ten film i nie widzę w nim żadnych wad. Za kwintesencję stylu Fulciego uważane są dwa oniryczne i makabryczne horrory "Zombi pożeracze mięsa" i "Siedem bram piekieł". A o tym, że Fulci był twórcą wszechstronnym świadczą także spaghetti western "Czas masakry", dramat historyczny "Beatrice Cenci", film przygodowy "Biały kieł" wg Jacka Londona oraz gangsterski "Kontrabanda". Jeśli uda ci się obejrzeć któreś z nich, to mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami :D

    OdpowiedzUsuń