Sierociniec

El orfanato (2007 / 105 minut)
reżyseria: Juan Antonio Bayona
scenariusz: Sergio G. Sánchez

Hiszpańsko-meksykańska produkcja z pogranicza baśniowego, gotyckiego horroru i psychologicznego dramatu. Kobieta po 40-ce imieniem Laura wprowadza się wraz z mężem do opuszczonego domostwa. Kiedyś był to sierociniec, w którym wychowywała się będąc dzieckiem. Teraz zamierza tu stworzyć przytulne miejsce dla niepełnosprawnych dzieci. Te szlachetne cele muszą jednak ustąpić w obliczu tragedii, z jaką będzie musiała się zmierzyć. W fabule pełno jest klisz znanych z wielu starych horrorów: nawiedzony dom, dziecko rozmawiające z duchami, tajemnicze morderstwo popełnione dawno temu, łączenie realistycznego dramatu z baśnią i horrorem. Ale mimo tych licznych zapożyczeń film wygląda zaskakująco świeżo i oryginalnie, angażuje widza, nie nudzi, a tytułowy sierociniec mimo że kojarzy się z samotnością i śmiercią przyciąga widzów, otwiera przed nimi drzwi i zaprasza do środka, by widz poznał jego tajemnice.

Reżyser znakomicie wytworzył na ekranie gotycki, ponury klimat dzięki odpowiednio dobranej scenerii. Tajemniczy sierociniec położony jest na wybrzeżu, o które uderzają z ogromną siłą wzburzone morskie fale, a znajdująca się tam latarnia wydaje się uśpiona, jakby czekając na odpowiedni moment, by rzucić swoje światło na tę mroczną, kryjącą sekrety posiadłość. Budząca grozę sceneria, którą tworzą również wnętrza sierocińca i przypominająca grobowiec jaskinia są idealnym tłem dla tej enigmatycznej, melancholijnej i dramatycznej historii. Sporo tu niedopowiedzeń, a kadry filmowane są w taki sposób, by spowodować zniecierpliwienie u widzów. I faktycznie, ten film z każdą kolejną minutą powoduje coraz większą nerwowość, szczególnie jeśli w oglądaniu nie przeszkadzają przerwy reklamowe (a jeśli są reklamy, to nerwowość też się pewnie pojawi, ale z innego powodu).

Mimo obecności duchów, skrzypiących podłóg i samoczynnie otwierających się drzwi trudno ten film jednoznacznie zaklasyfikować do horrorów. Celem reżysera nie było straszenie widza, tylko pokazanie narastającej rozpaczy i cierpienia, prowadzących do tego, że racjonalnie myśląca osoba w końcu zaczyna wierzyć w zjawiska nadprzyrodzone. Oprócz tego mamy tu trudną do rozwikłania zagadkę morderstwa sprzed lat, która wraz z tajemniczym zniknięciem dziecka składa się na arcyciekawy i wciągający thriller. Ciekawie prezentuje się również wpleciony w fabułę baśniowy wątek nawiązujący do słynnej opowieści o Piotrusiu Panie - dziecku, które nie chciało dorosnąć. Niesamowite opowieści kojarzące się z serialem grozy Strefa mroku są tu jednak tylko tłem dla historii wyjętej prosto z życia - rodzinnego dramatu, w którym ciężko chore dziecko znika w tajemniczych okolicznościach, co powoduje ogromny ból i depresję matki. A wyczuwalna obecność duchów i stopniowe wnikanie matki w świat nadprzyrodzony jeszcze bardziej podkreślają desperację kobiety i tragedię, jaka spotkała ją i wiele innych kobiet, które jakimś dziwnym zrządzeniem losu straciły swoje dzieci.


Sierociniec to film bardzo zagadkowy, który nie skończy się wraz z napisami końcowymi, lecz będzie jeszcze długo siedział w głowie i drążył myśli. Do zaangażowania widza i głębszej refleksji nad niuansami scenariusza przyczyniła się nie tylko umiejętnie prowadzona kamera, ale przede wszystkim przekonująca kreacja Belén Ruedy w roli Laury. Dzięki tej mocnej kreacji kobiecej film debiutującego reżysera, Juana Antonia Bayony, to wiarygodny dramat psychologiczny o tragedii jaka może się przydarzyć każdej matce, która nie poświęca dość uwagi swojemu dziecku. Smutny, ponury i wieloznaczny jest to film, trudno obok niego przejść obojętnie. Film zachwyca gotycką atmosferą, zawiera przepięknie skomponowane kadry, mnóstwo drobnych znaków i niedomówień, a historia tu opowiedziana wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Mijając ten położony w Hiszpanii sierociniec warto się zatrzymać i przyjrzeć mu z bliska. W przypadku tej produkcji mamy do czynienia z dobrym jakościowo kinem z Półwyspu Iberyjskiego, które należy oglądać uważnie, bo tylko wtedy można zauważyć niewidzialne światło latarni morskiej i poznać kryjące się w jej pobliżu tajemnice.

12 komentarze:

  1. Sierociniec oglądałem spory czas temu, w momencie jego premiery i przyznam, że pamiętam go dość średnio. Wiem jednak, że ze względu na powiązania z tym filmem Guillermo Del Toro miałem ogromne oczekiwania, których jednak nie do końca spełnił. Pamiętam, że coś mi tam zgrzytało, nie do końca kupowałem tego, że
    SPOILER!
    rodzice przez cały ten czas nie pomyśleli o tym, aby zajrzeć do piwnicy w poszukiwaniu dziecka.

    Ale na pewno film posiada znakomity klimat i tak jak piszesz, nie sposób sie na nim nudzić. Sama fabuła jest bardzo interesująca i do końca trzyma widza w niepewności. Jakkolwiek jednak samo zakończenie nie w pełni mnie przekonało. To naprawdę ciekawe kino i z pewnością lepsze od wielu amerykańskich horrorów z ostatnich lat.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O, nareszcie się ktoś ze mną zgadza. Ja uwielbiam ten film i śmiało mogę chyba stwierdzić, że to najlepszy horror XXI wieku jaki oglądałem. Do Twojej recenzji dodam tylko od siebie, że znakomita jest tu Geraldine Chaplin, nie wiem jak ona to robi, ale kiedy się pojawia to ja jestem w stanie uwierzyć w każdą metafizyczną dziwność w tym filmie. 9/10 nie tylko znakomity horror, ale przede wszystkim znakomity, bardzo wzruszający film.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ten film widziałem kilka lat temu, przy okazji premiery. Pamiętam, że wcześniej siły hiszpańsko-meksykańskie zostały połączone do stworzenia jednego z najwspanialszych filmów ever - "Labirynt Fauna". Podobnie jak "Sierociniec" jest to "produkcja z pogranicza baśniowego, gotyckiego horroru i psychologicznego dramatu". Oczywiście są to dwa różne światy jeśli chodzi o jakość filmu, jednak trzeba przyznać, że "Sierociniec" to również interesująca pozycja. W zasadzie podpisuje się wszystkimi kończynami pod postem Simona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam jakiś czas po premierze i przyznam, że pamiętam piąte przez dziesiąte. Ładnie zbudowany klimat i warstwa psychologiczna, tu się zgadzam, te elementy jakoś zapadły mi w pamięć. Ale czy produkcja jest aż tak genialna... nie powiedziałabym, po dość krótkim czasie zlała się z innymi nastrojowymi obrazami tego typu, a to już o czymś świadczy. Na powtórny seans na pewno się nie skuszę, IMO to jeden z tych filmów, które po pierwszym obejrzeniu i rozwikłaniu zagadki tracą wiele uroku.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ten film, doczekałam się nawet wypaśnego wydania dvd oraz przedruku mojej wypowiedzi forumowej na łamach "Filmu". Myślę, by powrócić do "Sierocińca", przypomnieć sobie tamte emocje. Może i wiem jak jest koniec, to film ma ten klimat i detale, które chciałabym powtórzyć. Potrzebny jest tylko nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Szymalan - Nie widziałem zbyt dużo horrorów XXI wieku, ale na pewno obok "Innych" jest to najlepszy film tego gatunku z tych które widziałem. Zgadzam się, że Geraldine Chaplin jest bardzo przekonująca w roli medium.

    @ Skazany na Kino - Widziałem "Labirynt Fauna", zachwycił mnie na tyle, że stał się moim ulubionym w gatunku fantasy. Nie uważam jednak aby "Sierociniec" był filmem słabszym, oba filmy oceniłbym na maksymalną ocenę, bo nie widzę w nich żadnych większych wad. Oba filmy dają do myślenia, zaskakują, dostarczają emocji i mają odpowiedni dla kina grozy posępny klimat.

    @ Owca, Agna - Myślę, że mimo iż znam zakończenie to chętnie obejrzałbym go ponownie. Kiedy zna się finał jakiegoś filmu to za drugim razem inaczej się go ogląda, wypatruje się wtedy bardziej wskazówek, które do tego finału prowadzą.

    @ Simon - A propos SPOILERA: Nie tak łatwo było znaleźć tę piwnicę, wejście do niej było ukryte w jakimś schowku na narzędzia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sierociniec widziałem, bardzo dobry film grozy ze świetnym klimatem.
    p.s. Kurde, blog.pl przeniósł się na nowy serwer i skasowali mi szablon wcześniejszy. Nawet nie mogę się zalogowac na konto, póki co, bo coś tam u nich na razie kiepsko śmiga wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  8. O! A ja zostawiłem u Ciebie komentarz, który się nie pojawił, bo wymaga akceptacji właściciela :) W komentarzu pisałem, gdzie się podział szeryf Kane z "High Noon" :) Ale cierpliwości, może to tylko chwilowe problemy.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Sierociniec"... Jak ja się w kinie bałam! Sama nie wiem czego, bo chociaż horror, to jednak delikatny, oglądając już na dvd zadziwiałam się, co mnie w tym kinie tak straszyło. Ale straszyło.

    Poza tym plusy za subtelność (podobna jest w gorszych znacznie "Szeptach") i konsekwencję. Scenariusz jest składny, to w horrorach często kuleje. Jakby "Sierociniec" był więcej, niż tylko historią z duchami w tle, czymś znacznie więcej. I zakończenie! Aj, lubię ten film.

    A "Labirynt Fauna" - bardzo, bardzo dobry. Wyobraźnia twórców, coś pięknego. I strasznego jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyobraź sobie, że wczoraj udało mi się obejrzeć (w ramach chicagowskiego Festiwalu Filmowego) najnowszy film Bayony "The Impossible" (na amerykańskiej premierze obecny był nawet sam reżyser). Tak więc, 5 lat po debiucie, młody J. A. B. wali w ekran z grubej rury, bo to film o tsunami - z niesamowitą sekwencją ukazującą żywioł (i głównymi rolami Naomi Watts i Ewana McGregora). Pewnie kiedyś go zobaczysz. Bez wątpienia warto, choć ja mam do tego filmu parę zastrzeżeń.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie obejrzałbym "The Impossible". Widzę, że i scenarzysta jest ten sam, co w "Sierocińcu" (Sergio Sanchez). Skoro mówisz, że warto, będę wypatrywał tego filmu, jak ukaże się w Polsce.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. widziałem sierociniec i w kinie i na dvd, nawet przedwczoraj znów go odświeżyłem. to cudownie w hiszpańskich horrorach, że nie da się jednoznacznie zakwalifikować ich do gatunku.

    OdpowiedzUsuń