Lakier do włosów

Hairspray (2007 / 117 minut)
reżyseria: Adam Shankman
scenariusz: Leslie Dixon na podst. scenariusza Johna Watersa (do filmu z 1988 roku) oraz książki Marka O'Donnella i Thomasa Meehana

O tym, że życie jest piękne a ludzie są niesprawiedliwi było już wiele filmów. Tak samo, jak i wiele było filmów apelujących o tolerancję dla tych, którzy wyglądają inaczej od nas. Ten film nie pokazuje więc niczego nowego i odkrywczego, ale o tym się zapomina ze względu na formę roztańczonego i rozśpiewanego musicalu, pozornie niepasującą do filmu o nietolerancji. Taniec i śpiew sugerują, że bohaterowie cieszą się z życia, mimo że życie ich nie rozpieszcza. Z piosenek dowiadujemy się, że akcja rozgrywa się w Baltimore w latach 60. Sukcesy odnosiła telewizja, która dzieliła publiczność na czarną i białą, zaś sukcesy w programach telewizyjnych odnosili ludzie piękni i młodzi. Queen Latifah posiada obie niepożądane w telewizji cechy, jest czarna i niezbyt atrakcyjna, więc idealnie pasowała do filmu, ale to nie ona jest tu najważniejsza. Główną bohaterką jest gruba nastolatka, która marzy o występie w popularnym programie telewizyjnym - ponieważ jest utalentowana (potrafi tańczyć) wierzy, że to marzenie może się spełnić. To jednak nie wszystko, do czego dąży - zaczyna mieszać się do polityki, by doprowadzić do zniesienia segregacji rasowej. Lata 60. należały w USA do Martina Luthera Kinga i na porządku dziennym były wówczas protesty przeciwko dyskryminacji rasowej. Aby jednak ostatecznie pokonać rasistów nie wystarczą protesty murzyńskiej społeczności - ludzie różnych ras muszą się zjednoczyć i razem dążyć do obalenia niesprawiedliwych przepisów. Brzmi patetycznie, ale film Lakier do włosów jest pełen patosu, banalnych sloganów, politycznej poprawności. Jest to też przede wszystkim rozrywka, w której wszyscy bohaterowie mają budzić sympatię. Bo przecież Michelle Pfeiffer trudno nie lubić nawet jak gra negatywną postać.

Styl, klimat i piosenki wskazują na coś w stylu High School Musical, ale gwiazdorska obsada sugeruje, że to jednak kino z wyższej półki. O tym, że John Travolta potrafi tańczyć każdy wie, ale aktor mimo to zaskakuje, gdyż zagrał postać niesamowicie grubej matki głównej bohaterki. O tym, że Christopher Walken potrafi tańczyć także wiemy (z teledysku Fatboy Slima Weapon of Choice), ale i tak zaskakuje, bo w parze z Johnem Travoltą jako mąż i żona wypada dość dziwnie i śmiesznie, jak nigdy dotąd. Michelle Pfeiffer zaskakuje najbardziej tym, że nie wygląda na swój wiek i jest równie piękna, co 20 lat wcześniej, a w roli zawziętej szefowej stacji telewizyjnej jest postacią dwuznaczną - nie wiadomo, czy oszukuje po to, by pomóc córce w odniesieniu sukcesu, czy dlatego, że ma uprzedzenia do ludzi „innych”. Chociaż segregacja rasowa została już dawno zniesiona to nadal w kinie liczy się przede wszystkim uroda i w związku z tym Nikki Blonsky raczej kariery nie zrobi. Większą szansę na sukces mają aktorki zgrabne, ładne i sympatyczne z wyglądu, takie jak Amanda Bynes (na zdjęciu poniżej) nawet jeśli pozbawione są aktorskiego talentu. Nie twierdzę, że Amanda Bynes nie ma talentu - po prostu nie otrzymała jeszcze szansy, by się wykazać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz