reżyseria: Yasuo Furuhata
scenariusz: Hirô Matsuda, Sadao Nakajima
Typowy film samurajski, w którym autentyczne wydarzenia z XVII wieku stały się pretekstem do zaprezentowania efektownych i krwawych walk na miecze oraz widowiskowych scen kaskaderskich. Akcja rozgrywa się około 1650 roku, kiedy to rządził trzeci szogun z rodu Tokugawa, Iemitsu. Nienawidził on swojego syna i nie chciał, aby był on jego następcą. Wysłał więc oddział zabójców, aby zgładzili jego nastoletniego syna, Takechiyo. W obronie przyszłego szoguna staje straż przyboczna, składająca się, jak sugeruje polski tytuł, z ośmiu wspaniałych wojowników, ale ja mam wątpliwości, czy jest ich naprawdę ośmiu. Otrzymali oni rozkaz, by doprowadzić Takechiyo do Edo i ryzykują życiem, by wypełnić to zadanie.
Na pytanie Takechiyo „Jak długo będziemy uciekać” jeden z samurajów odpowiada „My nie uciekamy, idziemy do Edo”, ale mimo chwil wytchnienia i rozrywki (zjeżdżanie po śniegu) należy jednak oglądać się na wszystkie strony, by nie paść ofiarą niespodziewanego ataku. Takechiyo pozornie wydaje się słabym dzieckiem, ale jest bystry i niegłupi (zdaje sobie sprawę, że ojciec chce go zabić). Jak mówi Sonny Chiba, grający przywódcę bandy zabójców „Do Edo prowadzą trzy drogi” i każda z tych dróg może być zdradziecka, każda może okazać się zasadzką, z której wyjdą zwycięsko tylko najsilniejsi i najbardziej spostrzegawczy. O tym, jak bardzo należy uważać przekonuje się towarzysząca samurajom kobieta - zapala ona ognisko, które sprowadza „nieproszonych gości”.
Dużym atutem filmu są znakomite sceny kaskaderskie (np. przechodzenie przez przepaść przy pomocy liny) oraz brawurowe sceny walk na miecze, rozgrywane zwykle w grupach, w których samuraje kilkoma perfekcyjnymi cięciami miecza pokonują wielu przeciwników. Obserwujemy grad strzał zasypujący bohaterów, widzimy wojowników ninja, którzy spadają z nieba (z drzew), by zaskoczyć przeciwnika. Oprócz mieczy samuraje posługują się materiałami wybuchowymi, jest nawet efektowna scena wysadzenia mostu, a także kilka zaskakujących efektów pirotechnicznych (np. płonący jeździec). W finale zaś mamy niekonwencjonalny pojedynek, w którym wspaniałą, efektowną walkę toczą Ken Ogata i Sonny Chiba. Pojedynek ten, jak i większość innych scen, jest niezbyt realistyczny, ale reżyser Yasuo Furuhata najwidoczniej nie miał zamiaru robić filmu historycznego tylko przygodowy film akcji.
Ośmiu wspaniałych to wspaniałe widowisko, które dostarcza emocji. Prowokuje do tego, by szukać informacji na temat okresu panowania trzeciego szoguna z rodu Tokugawa. Pokazuje do jakich napiętych sytuacji dochodziło, kiedy w grę wchodziło panowanie nad rozległym terytorium. Kiedy syn obawiał się nadużywającego władzy ojca, to w takim razie komu mógł ufać? Czy mógł ufać samurajom, ślepo wykonującym rozkazy swojego pana? A może roninom, którzy byli niezależni od kogokolwiek? Nie oczekiwałem po tym filmie zbyt wiele, gdyż powstał on już w schyłkowym okresie popularności filmów samurajskich, ale mimo to pozytywnie zaskoczył. Muszę jednak na zakończenie wspomnieć o jednym poważnym minusie tego filmu - aby sceny batalistyczne wypadły realistycznie musiało ucierpieć wiele koni.
Ośmiu wspaniałych to wspaniałe widowisko, które dostarcza emocji. Prowokuje do tego, by szukać informacji na temat okresu panowania trzeciego szoguna z rodu Tokugawa. Pokazuje do jakich napiętych sytuacji dochodziło, kiedy w grę wchodziło panowanie nad rozległym terytorium. Kiedy syn obawiał się nadużywającego władzy ojca, to w takim razie komu mógł ufać? Czy mógł ufać samurajom, ślepo wykonującym rozkazy swojego pana? A może roninom, którzy byli niezależni od kogokolwiek? Nie oczekiwałem po tym filmie zbyt wiele, gdyż powstał on już w schyłkowym okresie popularności filmów samurajskich, ale mimo to pozytywnie zaskoczył. Muszę jednak na zakończenie wspomnieć o jednym poważnym minusie tego filmu - aby sceny batalistyczne wypadły realistycznie musiało ucierpieć wiele koni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz