Jednoręki szermierz

Xin du bi dao (oryginalny mandaryński tytuł)
Sun duk bei do (tytuł kantoński)
The New One-Armed Swordsman (tytuł angielski)
(1971 / 102 minuty)
reżyseria: Chang Cheh
scenariusz: Ni Kuang
choreografia walk: Lau Kar Leung, Tong Gaai

Witam w Nowym Roku. Na podsumowania jeszcze przyjdzie czas, świat się przecież nie kończy, a tymczasem przedstawiam zapomnianego już dziś klasyka sprzed 42 lat. Nie jestem przesądny i nie wierzę, że rok 2013 może być gorszy od poprzedniego, nawet jeśli zacznę go od niezbyt optymistycznego filmu :-D

Bruce Lee mawiał „Dopóki człowiek ma dwie ręce i dwie nogi, wszystkie sztuki walki będą się opierać na tych samych zasadach”. Jeśli więc legendarny Bruce oglądał Jednorękiego szermierza, to musiał się załamać widząc, jak jednoręki pokonuje przeciwnika za pomocą trzech mieczy (!!!). The New One-Armed Swordsman, jak sugeruje angielski tytuł, nie jest pierwszym filmem o niesymetrycznym wojowniku, wcześniej Chang Cheh zrealizował Jednorękiego szermierza w 1967 oraz Powrót jednorękiego szermierza w 1969. Oba powstały dla popularnej wówczas wytwórni Shaw Brothers, a głównego bohatera zagrał „chiński Clint Eastwood”, Yu Wang, który później dla konkurencyjnej wytwórni Golden Harvest zrealizował Jednorękiego boksera.

Chang Cheh w samym roku 1971 ukończył sześć filmów dla Shaw Brothers, wszystkie prezentowały podobny poziom emocjonującej rozrywki pełnej akcji, przemocy, wspaniałych krajobrazów i obdarzonych niezwykłymi zdolnościami herosów, którzy nie przejdą obojętnie obok niesprawiedliwości i chaosu. Będący poniekąd ostatnią częścią trylogii film Changa z początku lat 70-tych to jeden z najważniejszych filmów popularnego aktorskiego duetu David Chiang i Ti Lung. Ten ostatni z wymienionych aktorów kojarzony jest m.in. z takich filmów jak Byle do jutra Johna Woo (postać przestępcy próbującego zerwać z gangsterską przeszłością) i Legenda pijanego mistrza Lau Kar Leunga (rola surowego ojca Jackiego Chana). Głównym bad guyem jest wzbudzający respekt Ku Feng, zaś elementem dekoracyjnym, poza scenografią, jest Li Ching w roli córki kowala, która kradnie ojcu miecz, by wręczyć go jednorękiemu przyjacielowi.

W filmach braci Shaw ponoć rzadko występowali prawdziwi mistrzowie kung fu. Większość to aktorzy, próbujący naśladować zagranicznych gwiazdorów (David Chiang to chiński Jean-Paul Belmondo). Nie mieli odpowiedniego przeszkolenia w sztukach walki, ale dobrze się prezentowali na ekranie, a reżyserzy i choreografowie mieli trudne zadanie, by sceny walk wyglądały realistycznie i profesjonalnie - jak pojedynki prawdziwych mistrzów, trochę tylko urozmaicone efekciarskimi zagrywkami typu wyskoki, salta, przewrotki. Chang Cheh potrafił nakręcić Jednorękiego szermierza w taki sposób, że to nie sceny walk okazują się najważniejsze. Ten film to przejmujący dramat miecza, w którym ważny jest psychologiczny aspekt historii i rozbudowany charakter głównego bohatera. Tytułowa postać imieniem Lei Li przypomina ronina z filmów samurajskich - to samotny wojownik z przeszłością, znający honor, pokorę i odwagę. Nie popisuje się swoimi umiejętnościami, zaś miecza używa tylko w ostateczności.


Zaprawiony w bojach dzielny szermierz Li trafia na silniejszego przeciwnika. Przegrywa walkę, a honor nakazuje mu odciąć sobie rękę i zostawić ją w lesie wraz ze swoim mieczem jako przestrogę dla tych, którzy są zbyt zarozumiali i wierzą tylko we własne możliwości. Każdy mistrz kung fu powinien zdawać sobie sprawę, że są lepsi i nie należy nikogo lekceważyć. Po latach Lei Li zarabia na życie podając dania i napoje w karczmie, radzi sobie nadzwyczaj dobrze, brak prawej ręki nie przeszkadza mu przy pracy. W ludziach jego kalectwo nie wzbudza litości, klienci gospody nawet się z niego naśmiewają, uważają za kogoś gorszego, a on pokornie i cierpliwie znosi upokorzenia, nie zamierzając już więcej używać kung fu. Jednak trzy osoby sprawią, że stoczy on jeszcze jedną walkę, którą udowodni, że do walki trzeba mieć przede wszystkim serce, a nie wszystkie kończyny. Te trzy osoby to: tajemniczy bohater Fung zwany mistrzem bliźniaczych mieczy, uparta córka kowala Ba Jiao i walczący trzyczęściową pałką niepokonany mistrz Lung.


Gdy posługujący się dwoma mieczami Fung mówi do swojego przeciwnika „Gdybym miał trzy miecze, to bym cię pokonał” ten mu odpowiada „Niestety, masz tylko dwie ręce”. I wtedy widz zaczyna się zastanawiać, co zrobi Lei Li, który dysponuje tylko lewą ręką. Film jest bardzo krwawy, a finał to już totalna rzeźnia, gdzie pada trupem wielu fighterów zanim szermierz Li dopadnie głównego sprawcę zamieszania. Jak zwykle w tego typu widowiskach można narzekać na niezbyt prawdopodobne rozwiązania, nie ma tu jednak wojowników fruwających ani chodzących po wodzie, skaczących po drzewach lub po dachach. Jakieś granice i zasady (w tym także grawitacja) w tym świecie obowiązują, a dzięki stylowym ujęciom i efektownej przemocy film przypomina zarówno klasyczne kino wuxia w stylu Napij się ze mną (1966) jak i brutalne kino gangsterskie Johna Woo (zresztą John Woo przyznawał się do inspiracji zarówno twórczością Sama Peckinpaha jak i właśnie Cheh Changa). Jednoręki szermierz to dobre kino akcji z malowniczą oprawą wizualną i psychologiczną głębią. Interesujący przykład azjatyckiego easternu, w którym znaleźć można elementy spaghetti westernów (muzyka chociażby podobna), japońskich dramatów miecza (zwanych z japońskiego ken geki lub chambara) i brutalnych filmów sztuk walki (zwanych martial arts).

3 komentarze:

  1. Świetny pomysł z garścią interesujących ciekawostek na początku. Dla mnie to akurat okazja by szerzej zapoznać się z twórcami, o których jeszcze pięć minut wcześniej nie miałem pojęcia, że istnieją:)
    Ciekawe jest też, że poza samą sieczką, tego rodzaju film potrafi zaoferować coś więcej, a wydaje mi się, że to jednak rzadkość. Choć mogę się mylić, bo prawda jest taka, że rzadko sięgam po takie kino. W każdym razie z chęcią bym zobaczył.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Simon: To pierwszy film Changa, który widziałem i nie wiem, czy na tle innych jego filmów ten się czymś wyróżnia (lub na tle innych martiali z Hongkongu). Film jest wbrew polskiemu tytułowi trzecią częścią cyklu, a więc możliwe, że czerpie pomysły z poprzedników.

    Simply: Dziękuję za życzenia. Tobie i innym czytelnikom też życzę wszystkiego najlepszego.

    OdpowiedzUsuń