Kręgosłup diabła

El espinazo del diablo (2001 / 106 minut)
reżyseria: Guillermo del Toro
scenariusz: Guillermo del Toro, Antonio Trashorras, David Muñoz

Pięć lat przed swoim koronnym dziełem, efektowną baśnią Labirynt fauna (2006), reżyser del Toro (co znaczy po hiszpańsku Byk) zrealizował dla wytwórni Pedra Almodóvara trzymający w niepewności dramat z elementami ghost story. Tłem wydarzeń jest wojna domowa w Hiszpanii, która rozegrała się pod koniec lat 30. XX wieku. Akcja rozgrywa się w domu dziecka, który powinien być bezpiecznym schronieniem przed wrogimi najeźdźcami. Czasem jednak zagrożenie nie przybywa z zewnątrz - zło jest wszędzie, także w murach pozornie bezpiecznego sierocińca. Jakiś czas temu zaginęło tu dziecko, które teraz jako duch chce doprowadzić do wyjaśnienia sprawy i ukarania winowajcy, by móc na wieki spocząć w spokoju.

Ramy opowieści stanowi głos tajemniczego narratora, który stara się wyjaśnić, czym jest zjawisko nazywane duchem. Można wierzyć w życie po śmierci lub nie, ale takie historie pobudzają wyobraźnię, a gdy za kamerą stoi zdolny filmowiec to także wzbudzają niepokój i trzymają w napięciu. Jest w tym filmie „zabawny” fragment, gdy mały chłopiec ucieka przed duchem, lecz nie wydaje z siebie krzyków, zaczyna krzyczeć dopiero gdy natrafia na ... pokojówkę. Jeśli więc u dziecka postać ducha nie wzbudza totalnego przerażenia to dlaczego widzowie mieliby się bać. Źródłem strachu nie są zjawiska paranormalne, ale ludzie, szczególnie jeden - pazerny na złoto cham o imieniu Jacinto, który nie cofnie się przed niczym byle tylko wzbogacić się kosztem innych ludzi, nawet dzieci. W tej roli wystąpił budzący wstręt i odrazę Eduardo Noriega, wyglądający jak Eli Roth w Bękartach wojny.

Schemat opowieści o duchach został przez meksykańskiego reżysera wykorzystany, by opowiedzieć o wojnie, desperackich próbach przetrwania i o tym, że gdy dorośli bawią się w wojnę to najbardziej cierpią dzieci. Umieszczenie akcji w sierocińcu stojącym gdzieś samotnie, daleko od miejskiego zgiełku, wzmogło poczucie grozy i osamotnienia. Dziećmi opiekuje się dwoje wychowawców: Carmen (w tej roli aktorka Almodóvara - Marisa Paredes) i dr Casares (Federico Luppi) - ona jest niepełnosprawna i sama potrzebuje wsparcia, on jest starcem o wątpliwym zdrowiu i kondycji. Pełen najgorszych cech i intencji Jacinto (Eduardo Noriega) może sobie na wiele pozwolić, nie obawiając się poważnych konsekwencji. Kręgosłup diabła to nastrojowe kino grozy, w którym świat realny miesza się z pozagrobowym, okrucieństwo bezpośrednio dotyka dzieci, a życie staje się koszmarem, a nie bajką.



Chociaż narrator zastanawia się nad tym, czym tak naprawdę jest duch to film pozostawia widzów także z innym pytaniem, które nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi - co to jest ten tytułowy kręgosłup diabła? Czyżby chodziło o zło reprezentowane przez Jacinto, który wydaje się człowiekiem pozbawionym etycznych zasad i pozytywnych cech? Jego kręgosłup moralny jest totalnie skrzywiony, ugina się pod ciężarem złych uczynków, które popełnił i które może popełnić jeśli nie zostanie powstrzymany. Film del Toro to bardzo udany alegoryczny dreszczowiec z Hiszpanii zrealizowany z artystyczną duszą. Utrzymany w gotyckim klimacie antywojenny dramat o cierpieniach spowodowanych samotnością, przemocą, wszechobecną śmiercią, brakiem bezpieczeństwa i spokoju.

3 komentarze:

  1. Bardzo dobry film.Jednak z ,,hiszpańskiej trylogii'' Del Torro, najbardziej poruszyła mnie częśc pierwsza - ,, Cronos''.
    Del Torro to reżyser z ogromnym potencjałem, obok świetnych ,artystycznych horrorów dobrze sobie radził też w rozrywkowej , efekciarskiej sieczce ( ,,Blade 2,, Hellboy'' ). Miał kręzic wysokobudżetowe ,, In the Mountains of Madness'' wg. Lovecrafta, ale projekt poszedł się jebac, ku memu wielkiemu rozczarowaniu...
    Hiszpański horror, to w ogóle temat na szerszą prezentację.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cronosa" nie widziałem, ale zarówno "Kręgosłup..." jak i "Labirynt..." to według mnie bardzo dobre kino. Nie należę jednak do wielbicieli "Hellboya" - podchodziłem do tego filmu kilkakrotnie i za każdym razem trudno było mi wytrwać do końca.
    Nadal będę poszukiwał (lub wypatrywał w tv) filmów grozy z Półwyspu Iberyjskiego, bo jak na razie to się nie zawiodłem na hiszpańskich horrorach. Tych nowszych, bo np. zrealizowany w 1972 hiszpańsko-brytyjski "Horror Express" jest moim zdaniem bardzo słaby, nudny, zupełnie nieangażujący.

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,Horror Express'' to całkiem sympatyczna ramotka, z fajnymi aktorami i lovecraftowską nutą. Ma swój spatynowany wdzięk.
    ,,Hellboy'' jest, jaki jest, każdy widzi. :)
    Ze starych paella-horrorów,na początek polecam gorąco dwie produkcje pochodzącego z Urugwaju Narciso Ibaneza Serradora : ,,La Residencia'' aka ,, The House that Screamed''z 1969 i ,, Who Can Kill the Child ?" z 1975. A także paranoiczny, metafilmowy ,, Anguish'' Bigasa Luny z 1987. To jest groza w najlepszym wydaniu.

    Z nowszych, duże wrażenie zrobiły na mnie 2 filmy Jaume Balaguero : ,, Nameless'' i ,, Sleep Tight'' oraz ,, Abandoned'' Nacho Cerdy, którego osławioną ,,trylogię śmierci'' mam dopiero przed sobą.
    Ale szczególnie polubiłem dwa ponurackie, naszpikowane oryginalnymi pomysłami thrillery : ,, Uninvited Guest'' Guillema Moralesa z 2004 i ,, El Aura''Fabiana Bielinsky'ego z 2005.
    Hiszpański gore to dodatkowo osobny rozdział, z paroma bardzo ciekawymi pozycjami.



    OdpowiedzUsuń