Walka z feudalnym systemem - o filmach Kobayashiego

Gdy Masaki Kobayashi (1916–96) rozpoczął pracę w wytwórni filmowej świat wyniszczany był przez straszliwą wojnę. Japońska armia potrzebując mięsa armatniego zmobilizowała wielu młodych ludzi do wzięcia udziału w konflikcie zbrojnym i Kobayashi został siłą wcielony do armii. Był zdeklarowanym pacyfistą i miał buntowniczy charakter, co czyniło z niego kiepskiego żołnierza, który nie miał zamiaru bezmyślnie wykonywać rozkazów. I tak dobrze na tym wyszedł, bo nie dość że przeżył wojnę to trafił do grona najwybitniejszych filmowców światowego kina. Jako reżyser też okazał się buntownikiem, krytykującym zarówno współczesny rząd jak i feudalizm, demaskującym błędy, korupcję i okrucieństwo politycznego systemu. Jeden z jego wczesnych filmów, opowiadający o zbrodniarzach wojennych Pokój o grubych ścianach (1953), na kilka lat trafił na półki. Z czasem jednak Kobayashi stał się w Japonii twórcą bardziej cenionym od Akiry Kurosawy, bo jego filmy były ściśle związane z japońską historią i kulturą, natomiast Kurosawa ze swoimi uniwersalnymi dziełami bardziej trafiał w gusta zachodniej publiczności, w moje również. Z pewnością jednak filmy Kobayashiego też zasługują na to, by je przypomnieć i zastanowić się nad ich treścią. W sumie reżyser ten nakręcił tylko trzy produkcje samurajskie, ale trzeciego z nich pt. Gospoda złoczyńców (1971) jeszcze nie widziałem, więc na razie zajmę się dwoma najsłynniejszymi dziełami tego twórcy.

H A R A K I R I

Seppuku (1962 / 133 minuty)
scenariusz: Shinobu Hashimoto na podst. powieści Yasuhiko Takiguchi

Gdy ród Tokugawa objął rządy w Japonii w XVII wieku doszło do serii wojen domowych. Książęta feudalni (tzw. daimyō) posiadali armię wiernych samurajów, gotowych wykonać posłusznie każdy rozkaz swojego pana. Szkoleni w sztuce walki byli bardzo potrzebni w tym trudnym, wyniszczającym kraj, okresie. Jak wiemy chociażby z powieści Lwa Tołstoja po wojnie następuje pokój i czasy pokoju dla większości ludzi są zbawienne i szczęśliwe. Ale dla samurajów okazują się piekielnie trudne, bo co w czasach pokoju ma robić człowiek szkolony w sztuce wojennej. Może wynająć swój miecz komuś potrzebującemu ochrony lub też może klepać biedę. Albo popełnić seppuku.

Na początku filmu mamy podaną dokładną datę 13 maja 1630 roku, co może sugerować, że jest to dramat historyczny, ale szybko okazuje się, że historia feudalnej Japonii jest tylko tłem dla psychologicznej rozprawy na temat honoru i moralności. Bezlitosna polityka szogunów z rodu Tokugawa spowodowała, że samurajowie zostawali roninami i żyli w nędzy. Woleli oni popełnić rytualne samobójstwo (seppuku) i wokół tego rytuału toczy się akcja filmu. Zamiast jednak honorowego seppuku japońskim mieczem jesteśmy świadkami okrutnego harakiri bambusowym kijem, odzierającego człowieka z godności. Stało się tak dlatego, gdyż samuraj z powodu głodu i braku środków do życia złamał podstawowe prawo kodeksu bushidō i sprzedał swój miecz.

Ten wstrząsający japoński dramat jest dosadnym oskarżeniem systemu feudalnego, który stworzył samurajów, ale i zniszczył ich za pomocą bezdusznej polityki. Reżyser zdaje się mówić, że mimo iż kasta samurajów przestała istnieć dopiero w XIX stuleciu to już kilka wieków wcześniej skazana była na zagładę. Kobayashi wyraźnie oskarża feudalnych władców, którzy za pomocą kodeksu bushidō, zasłaniając się samurajskim honorem i obroną tradycji w brutalny i nieetyczny sposób pozbywali się niepotrzebnych już wojowników. Żyjący w ubóstwie ronin nie myśli o tym, by sprzedać własne miecze, gdyż to byłoby niehonorowe, niezgodne z wojskowym kodeksem, którego każdy porządny samuraj powinien przestrzegać.

Czym tak naprawdę jest samurajski honor? Czemu miał służyć kodeks bushidō? Czy splendor i żelazo są ważniejsze od gniazda rodzinnego? Kodeks nakazuje sekundantowi obcięcie głowy dopiero po rozpruciu wnętrzności, co powoduje że samuraj zanim umrze musi sporo wycierpieć (cierpienia są jeszcze większe, gdy do dyspozycji ma tylko drewnianą imitację miecza). Ten film to coś więcej niż dramat samurajski - wykracza daleko poza gatunkowe kino i jego schematy. Kobayashi po mistrzowsku rozlicza się z japońskim feudalizmem i podobnie jak Kurosawa w Rashōmonie (1950) korzysta z retrospekcji - najlepszego chwytu narracyjnego, mającego wyjaśnić postępowanie bohaterów i odkryć tajemnicę z przeszłości. Nie udało się uniknąć dłużyzn, lecz one nie wynikają z braku umiejętności filmowców - wolne tempo to świadomy zabieg, by pokazać ludzką tragedię, nędzę i dehumanizację.

H A R A K I R I
B U N T

B U N T

Jôi-uchi: Hairyô tsuma shimatsu (1967 / 128 minut)
scenariusz: Shinobu Hashimoto na podst. powieści Yasuhiko Takiguchi

Akcja filmu rozgrywa się 100 lat po wydarzeniach znanych z filmu Harakiri (dokładnie w roku 1725 i parę lat później). Sytuacja polityczna niewiele się zmieniła, nadal panuje ustrój mający na celu ograniczenie władzy cesarza i odseparowanie kraju od europejskich wpływów. Isaburo Sasahara, protagonista Buntu, w przeciwieństwie do bohatera Harakiri, nie musi żyć w nędzy. Nieźle mu się powodzi, zarządza gospodarstwem, a jego biegłość w kenjitsu (walce na miecze) wzbudza szacunek pana (zwanego daimyō) oraz respekt wśród okolicznych mieszkańców. Wkrótce dojdzie do wydarzeń, które nawet dla bystrego i doświadczonego Sasahary okażą się niezrozumiałe i wyjątkowo okrutne. Wraz z synem i synową staną się ofiarami nagonki, która ma na celu rozbicie ich rodziny. 

W rozgrywającym się w 1600 roku serialu Shōgun można było zaobserwować, że samobójstwo zwane seppuku to dla samuraja zaszczyt i honor. U Kobayashiego jest inaczej - gdy bohaterowie otrzymują rozkaz popełnienia seppuku uważają to za karę, na jaką nie zasłużyli. Dlatego się buntują. Zdają sobie sprawę, w jak okrutnym świecie muszą żyć. Dla politycznych rozgrywek daimyō gotów jest zniszczyć całą rodzinę swojego zaufanego człowieka, który przez wiele lat mu służył. Gdy władca nie jest w stanie wymusić posłuszeństwa na swoich wasalach to musi dojść do krwawego konfliktu. Bunt powinien jak najszybciej zostać stłumiony jako przestroga dla innych potencjalnych rebeliantów. Trzeba zachować tradycję, według której samuraj ma być całkowicie posłuszny.

Dla Sasahary posłuszeństwo wobec pana nie jest jednak tak ważne jak wierność swojej rodzinie i wspieranie jej w licznych kłopotach. A dobre wyszkolenie w sztuce posługiwania się mieczem pozwala mu ochronić rodzinę. Jest bardzo sprawnym szermierzem, który w pojedynkę potrafi się rozprawić z małym oddziałem uzbrojonym w miecze. Chociaż Japonia nie była wówczas nastawiona na modernizację dysponowała już jednak bronią palną, która w krytycznych momentach okazywała się skuteczniejsza od trzymanego w ręku ostrza. Czy konflikt przedstawiony w filmie ma sens oraz konkretny cel? Czy duma, honor i przywiązanie do rodziny naprawdę są tak ważne, by ryzykować dla nich życie? W filmie Kobayashiego nie tylko Sasahara jest odważny, jego syn i synowa również są gotowi umrzeć z powodu uczucia, jakie ich łączy. Nie jest to bunt przeciwko konkretnej władzy, ale przeciwko odbieraniu człowiekowi prawa do miłości i decydowania o własnym losie.

Choć kilkakrotnie mówi się w filmie o doskonałym opanowaniu przez Sasaharę sztuki walki to widzowie dopiero w końcowych partiach filmu mogą się przekonać, że to świetny wojownik. Przez długi czas ten klasyk przepełniony jest gadaniną, ale ci którzy widzieli Harakiri nie powinni być zaskoczeni - bo reżyser po prostu nie tworzy filmów akcji lecz ponure dramaty. Mimo iż w Kwaidanie (1964) korzystał z zalet kolorowego obrazu to Bunt zdecydował się nakręcić w odcieniach czerni, bieli i szarości, by podkreślić gorycz tej historii i tragedię bohaterów. Film nie próbuje na siłę wzruszać, a jednak wywołuje emocje, szczególnie w końcówce. Skazani na klęskę bohaterowie budzą współczucie - gdyby żyli w innym kraju ich życie mogłoby wyglądać inaczej. To nie tylko opowieść o buntujących się samurajach, ale również melodramat o sile miłości i okrutnych działaniach ludzi, którzy są w stanie przeciąć nawet najtrwalsze więzy.

Oddzielny akapit należy poświęcić dwóm znakomitym japońskim aktorom, którzy często występowali razem na ekranie - w Buncie także zagrali obaj. Toshirō Mifune i Tatsuya Nakadai, bo o nich mowa, zaliczyli występy u wielu najpopularniejszych krajowych filmowców - u Kurosawy, Kobayashiego, Okamoto i wielu innych. Nakadai grał główne role m.in. w filmach Harakiri i Miecz zagłady, a jego aktorstwo znacznie różni się od stylu Mifune - jest bardziej stonowane, skupiające emocje w środku, tak jakby ukrywał jakiś sekret. Mifune jest bardziej ekspresyjny, potrafi gestem, mimiką i głosem wyrazić uczucia granej przez siebie postaci. W Buncie stworzył sugestywną postać, która nie jest widzom obojętna. Samuraj Isaburo Sasahara uważany jest za ostatnią wybitną rolę tego aktora - w późniejszych latach Mifune nie zdołał już przyćmić tego występu.

4 komentarze:

  1. Też sobie ,,Bunt'' odświeżyłem.
    Kobayashi zwraca uwagę, że największym kalectwem systemu jest to, z jaką łatwoscią niszczy on ludzi najwartosciowszych , ten kapitał jest marnotrawiony z niewiarygodną beztroską.
    Prawdziwymi beneficjentami układu są bowiem ,,etatyści' - urzędasy , dworacy i pieczeniarze - piętrowy bufor między zepsutym daimyo a naszym samurajem w stanie spoczynku.
    Ich służalczośc ( przecież bunt Sasahary godzi w nich równie mocno ) przybiera postac bismarckowskiej ,,żelaznej pięści w jedwabnej rękawiczce'' - ciekawe, w którym filmie pada więcej kwestii typu ,, Na prawdę rozumiem cię i współczuję, ALE...'' gdzie zdanie podrzędne jest śliskim kitem, a nadrzędne ciosem w najbardziej bezbronny punkt.
    Zwrotem akcji jest moment, kiedy okazuje się, ze daimyo nie jest jednak nietykalny, a nagłosnienie całej afery może mu nieżle zaszkodzic. W tych okolicznościach nadgorliwcy wpadają w panikę proponując na gwałt rozwiązania ostateczne, które w obliczu żelaznego charakteru Sasahary karłowacieją w swej śmiesznosci.
    Bo ani seppuku, ani więzienie nie godzą sie z jego własnym wyborem, dokonanym, gdy zagłada jego rodziny stała się faktem : a jego wybór ( i jedyny w tej sytuacji honor ) brzmi : narżnę was tylu skurwysynów, ilu przyślecie.
    w postaci Isaburo Sasahary ucieleśniły się idealnie spełnione, główne systemy japońskiej kultury :
    - konfucjanizm ( ofiarna służba, samodoskonalenie, przestrzeganie hierarchii, skromnośc )
    - buddyzm zen (siła i wewnętrzne bogactwo płynące z wyrzeczeń, czytaj : odrzucenia zbędnych balastów, maksymalizm w minimaliżmie,
    umiejętnośc ustępowania, i ,,bycia ponad'' - a propos bezkonfliktowego życia z francowatą żoną, co wskazuje na prawidłowo zbalansowany , pozytywny aspekt ,,Yin'' - to już Tao :) )

    Tragiczna walką o zachowanie rodziny powoduje niepokój, chaos, bezsilny gniew i bezładne rozproszenie energii . Decyzja o honorowej rzezi, porządkuje to wszystko umyśle i duszy Sasahary - przywraca harmonię i pogodę płynące z płynnego zestrojenie się z witalnymi i transcendentnymi prądami życia i śmierci, pulsem wszechświata. Bo tym jest właśnie wewnętrzny spokój.
    Ale to nie wszystko, zdaje się mówic Kobayashi.
    Samuraj Tatewaki ( Nakadai), cały czas rozważa życiowe, praktyczne w stosunkach międzyludzkich przełożenie technik szermierki, szukając potwierdzenia u nie podejmującego tematu Sasahary.
    W chwili śmierci doznaje oświecenia: -musiałeś wygrac, troje ludzi ci pomogło
    Tatewaki skupiając się calkowicie na własnym umyśle, zaniedbał energię serca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć :)
    Ja oglądałem pierwszy raz ten film. Być może nie wystarczy go obejrzeć raz, by w pełni go zrozumieć i docenić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nekrolog
    W wieku 93 lat, odszedł Ray Harryhausen - mistz poklatkowej animacji, efektów specjalnych, animatoryki i generalnie człowiek współodpowiedzialny za to, że kino postrzegane jest jako baśń.
    RIP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie 93 - w czerwcu miałby urodziny.
      Też dzisiaj o tym przeczytałem i pojawił mi się w głowie pomysł, by o nim napisać. Lubiłem te jego efekty, miały niepowtarzalny urok, jakiego nie mają niestety efekty CGI.

      Usuń