Laura (1944 / 88 minut)
reżyseria: Otto Preminger
scenariusz: Jay Dratler, Samuel Hoffenstein, Elizabeth Reinhardt na podst. powieści Very Caspary
W 1946 roku działający we Francji włoski krytyk filmowy Nino Frank ukuł termin film noir dla wyróżnienia tendencji jaką zauważył w pięciu amerykańskich filmach pokazywanych we francuskich kinach tuż po wojnie. Te filmy to Sokół maltański, Podwójne ubezpieczenie, Laura, Żegnaj laleczko i Kobieta w oknie. Od tamtej pory filmy cechujące się podobnym, niepokojąco ponurym nastrojem wrzucano do szuflady z napisem film noir. Laurę miał początkowo realizować Rouben Mamoulian, ale jego rezygnacja (lub konflikt z wytwórnią) umożliwiły realizację austriackiemu emigrantowi. Wykorzystując pomysły niemieckich ekspresjonistów Otto Preminger stworzył znakomity film o toksycznych związkach między ludźmi, o niszczącej sile miłości, chorobliwym zauroczeniu i pozbawionej zahamowań wrogości. W trakcie śledztwa wychodzą na jaw ludzkie grzechy: dwulicowość, cynizm, nikczemność, chłód emocjonalny. Ale wśród tych obłudnych typów jest jeden, który ma na sumieniu grzech śmiertelny - morderstwo.
Czytając fabułę filmu można dojść do wniosku, że był on źródłem inspiracji dla serialu Miasteczko Twin Peaks. W jednej i drugiej produkcji widzowie zadają sobie pytania: kim była Laura, jakie skrywała sekrety, kto i dlaczego ją zabił? Kryminał Premingera jest perfekcyjnie skonstruowany, bardzo subtelnie wkraczamy w świat zamożnej klasy społecznej, wchodzimy do wytwornie umeblowanych mieszkań, przy okazji obserwując ludzi, ich reakcje, zachowania, gestykulację i ton głosu. W pokoju Laury są kosztowne wazy, elegancki zegar oraz przytulny kominek, w którym nie pali się ogień, gdyż właścicielka mieszkania została zamordowana. W pomieszczeniu panuje więc posępny i zimny klimat. Na ścianie wisi obraz, portret kobiety w czarnej sukni - to prawdziwe dzieło sztuki, które hipnotyzuje każdego kto nań spojrzy. Prowadzący śledztwo detektyw nie znał Laury, ale zakochuje się w niej, patrząc w jej atrakcyjne oblicze uwidocznione na obrazie. To chyba dość oryginalny zabieg w ówczesnym kinie, aby główny bohater zakochał się w martwej kobiecie. Sugestywna jest scena, która występuje mniej więcej w połowie filmu - detektyw nalewa sobie drinka, siada w fotelu i zasypia przy portrecie Laury. Nietrudno się domyślić, co mu się śni.
Kobietę z portretu poznajemy dzięki retrospekcjom, w których ujawnia się jej temperament i magnetyzm. Zgrabna figura, szczupła sylwetka i twarz anioła stają się jej przekleństwem, bo mężczyźni bardzo szybko ulegają jej urokowi, wyzwalają się w nich trudne do opanowania żądze. Faktem jest jednak, że ofiarą morderstwa jest kobieta, a nie jeden z jej adoratorów? Czyżby jakaś zazdrosna żona dopuściła się tej zbrodni? Sprawa nie jest łatwa do rozwikłania i nieprędko widz otrzyma odpowiedzi na dręczące go pytania. A reżyser nie tylko chłodno relacjonuje wydarzenia, ale też podsuwa wskazówki, daje do myślenia i sprawdza czujność widza. Przesłuchania znajomych ofiary i przeszukiwanie lokum denatki mogą bystremu obserwatorowi wiele powiedzieć na temat mieszkającej tu kobiety, ale by wyjaśnić zbrodnię potrzeba czegoś więcej - umiejętności kojarzenia faktów i wyobraźni w konstruowaniu wiarygodnych teorii.
Struktura narracyjna filmu jest przejrzysta, scenariusz trzyma w napięciu, a rozwiązanie jest logiczne i nie budzi zastrzeżeń. Ukryte za żaluzjami i w ludzkich umysłach tajemnice nie dają spokoju zarówno widzom jak i policjantom. Charaktery postaci niełatwo rozgryźć, a pojawiający się czasami humor nabiera gorzkiego smaku. Kto pierwszy rozwiąże zagadkę morderstwa? Widz czy filmowy detektyw? Prowadzący dochodzenie śledczy nie wygląda na charyzmatycznego twardziela w stylu Bogarta, wydaje się nijaki i bezbarwny. Ale taki właśnie miał być, bo jego zadanie polega głównie na zadawaniu pytań, obserwowaniu i wyciąganiu wniosków. Dlatego najciekawiej prezentują się osoby, które obserwuje. Przede wszystkim arogancki dziennikarz Waldo Lydecker oraz jego adwersarz Shelby Carpenter. Tych trzech facetów (łącznie z detektywem) w jakiś sposób jest związanych z Laurą Hunt i na każdego z nich ta sprawa wpłynie znacząco. Ujawnią się w pełni ich marzenia, sekrety i dotąd skrywane cechy charakteru.
Gene Tierney w roli tytułowej jest olśniewająca. W każdej minucie, w której się pojawia, błyszczy jak diament. Najczęściej filmowana jest w ostrym świetle lamp, co jeszcze bardziej podkreśla jej urodę i uwiarygadnia historię o pożądaniu. Postać Laury Hunt to zresztą pierwsza rola tej aktorki, w której błysnęła nie tylko urodą, ale i talentem, bo tytułowa dama oprócz atrakcyjnego wyglądu posiada też charakter. Jest rezolutną, szczerą i prostoduszną optymistką, u której stopniowo narastają niepokój i lęk. Gdy aktorka debiutowała w 1940 była przerażona swoim piskliwym głosem i aby go wzmocnić zaczęła palić papierosy. Dało to oczekiwane rezultaty - z czasem przestała już irytować i stała się lubianą aktorką od mrocznych melodramatów. Nie miała jednak szczęścia w życiu osobistym, przeszła załamanie nerwowe, próbę samobójczą i pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Jedyną nominację do Oscara otrzymała za świetną rolę w Zostaw ją niebiosom, ale po latach najbardziej została zapamiętana dzięki Laurze Premingera. Całkiem słusznie, bo to świetne kino i jego wysokiej jakości nie obniża przynależność do rodziny kryminałów - gatunku nielubianego przez krytyków i festiwalowe gremia.
Jeden z bohaterów filmu mówi: „Kiedy mężczyzna ma wszystko czego chce - oprócz tego czego najbardziej pożąda, traci poczucie godności. Gorzknieje. Chce kogoś zranić tak samo, jak sam został zraniony”. Te słowa charakteryzują dobitnie ludzką naturę - mściwą, nikczemną i perfidną. Nawet osoba, która ma pieniądze i władzę może chcieć więcej, a szczególnie pożądane są rzeczy piękne i nieosiągalne. I właśnie tytułowa Laura została tu sprowadzona do roli przedmiotu. Jest w pewnym sensie „sokołem maltańskim” - cenną figurką, którą każdy chce zdobyć. Kobieta niewiele ma do powiedzenia, bo w tym świecie faceci dyktują warunki i jeśli coś postanowią będą po trupach dążyć do celu. Niewiasty kończą z kulą w głowie jeśli nie zaakceptują warunków, jakie panują w tym męskim świecie.
Obok wspaniałej Gene Tierney warto zwrócić uwagę na jej ekranowych partnerów. Dana Andrews w roli szorstkiego detektywa McPhersona łączy w sobie cynizm, inteligencję i wewnętrzny spokój - stara się pozostawać w cieniu, by po cichu rozgryźć osoby zamieszane w zabójstwo. Odtwórca roli Lydeckera Clifton Webb podobno był gejem, ale wiarygodnie ukazał nie tylko snobizm i pyszałkowatość swojego bohatera, lecz również fascynację tytułową niewiastą. Udany występ zaliczył także Vincent Price, który z dużym wyczuciem i taktem przedstawił dwuznaczność Shelby'ego Carpentera. Gdy odpowiada na pytania trudno się domyślić czy mówi prawdę - to pokerzysta, którego twarz więcej ukrywa niż ujawnia. Aksamitna barwa głosu, wysoki wzrost, nienaganna prezencja i chytry uśmieszek mogą kryć obłudę, ambicję lub gniew. Jest jeszcze jedna ważna postać, która stoi gdzieś na uboczu, czekając na swoją szansę. Judith Anderson w roli Ann Treadwell, niezbyt atrakcyjnej damy zakochanej w Shelbym i zapewne odczuwającej nienawiść do Laury za jej urodę i siłę przyciągania. Nie należy więc jej lekceważyć ani wykluczać z kręgu podejrzanych, bo miała powód by zabić.
Arcydzieło Premingera to jednak nie tylko mistrzowski kryminał, ale wzorowy przedstawiciel filmu noir. W każdym mieszkaniu znajduje się butelka szkockiej i papierośnica, by każdy mógł się napić lub zapalić. Bo gdy do ludzi traci się zaufanie, tylko alkohol i papieros stają się prawdziwymi przyjaciółmi. A gdy doda się jeszcze, że w oknach obowiązkowo muszą być żaluzje to już jest jasne, że to musi być film noir odzwierciedlający pesymistyczne nastroje w Ameryce lat 40. I dobitnie podkreślają to oscarowe zdjęcia Josepha LaShelle'a. Wprawnie rysowane kamerą, oświetleniem i kompozycją kadrów fotografie idealnie oddają na ekranie przygnębienie i rozpacz jakie musiały panować wówczas w ogarniętej wojną rzeczywistości. Przestrzeń hollywoodzkiego studia została wykorzystana do wykreowania klimatu osaczenia - widz czuje się jakby znajdował się w kręgu podejrzanych, cierpliwie czekając na konkretne wyniki śledztwa. W scenariuszu nie brakuje niespodzianek i dobrych dialogów, a zdjęcia wybitnie ukazują mroki ludzkiej duszy. Scenariusz i zdjęcia są tu zdecydowanie bardziej wysublimowane niż w wielu najlepszych filmach kryminalnych tamtej dekady.
reżyseria: Otto Preminger
scenariusz: Jay Dratler, Samuel Hoffenstein, Elizabeth Reinhardt na podst. powieści Very Caspary
W 1946 roku działający we Francji włoski krytyk filmowy Nino Frank ukuł termin film noir dla wyróżnienia tendencji jaką zauważył w pięciu amerykańskich filmach pokazywanych we francuskich kinach tuż po wojnie. Te filmy to Sokół maltański, Podwójne ubezpieczenie, Laura, Żegnaj laleczko i Kobieta w oknie. Od tamtej pory filmy cechujące się podobnym, niepokojąco ponurym nastrojem wrzucano do szuflady z napisem film noir. Laurę miał początkowo realizować Rouben Mamoulian, ale jego rezygnacja (lub konflikt z wytwórnią) umożliwiły realizację austriackiemu emigrantowi. Wykorzystując pomysły niemieckich ekspresjonistów Otto Preminger stworzył znakomity film o toksycznych związkach między ludźmi, o niszczącej sile miłości, chorobliwym zauroczeniu i pozbawionej zahamowań wrogości. W trakcie śledztwa wychodzą na jaw ludzkie grzechy: dwulicowość, cynizm, nikczemność, chłód emocjonalny. Ale wśród tych obłudnych typów jest jeden, który ma na sumieniu grzech śmiertelny - morderstwo.
Czytając fabułę filmu można dojść do wniosku, że był on źródłem inspiracji dla serialu Miasteczko Twin Peaks. W jednej i drugiej produkcji widzowie zadają sobie pytania: kim była Laura, jakie skrywała sekrety, kto i dlaczego ją zabił? Kryminał Premingera jest perfekcyjnie skonstruowany, bardzo subtelnie wkraczamy w świat zamożnej klasy społecznej, wchodzimy do wytwornie umeblowanych mieszkań, przy okazji obserwując ludzi, ich reakcje, zachowania, gestykulację i ton głosu. W pokoju Laury są kosztowne wazy, elegancki zegar oraz przytulny kominek, w którym nie pali się ogień, gdyż właścicielka mieszkania została zamordowana. W pomieszczeniu panuje więc posępny i zimny klimat. Na ścianie wisi obraz, portret kobiety w czarnej sukni - to prawdziwe dzieło sztuki, które hipnotyzuje każdego kto nań spojrzy. Prowadzący śledztwo detektyw nie znał Laury, ale zakochuje się w niej, patrząc w jej atrakcyjne oblicze uwidocznione na obrazie. To chyba dość oryginalny zabieg w ówczesnym kinie, aby główny bohater zakochał się w martwej kobiecie. Sugestywna jest scena, która występuje mniej więcej w połowie filmu - detektyw nalewa sobie drinka, siada w fotelu i zasypia przy portrecie Laury. Nietrudno się domyślić, co mu się śni.
Kobietę z portretu poznajemy dzięki retrospekcjom, w których ujawnia się jej temperament i magnetyzm. Zgrabna figura, szczupła sylwetka i twarz anioła stają się jej przekleństwem, bo mężczyźni bardzo szybko ulegają jej urokowi, wyzwalają się w nich trudne do opanowania żądze. Faktem jest jednak, że ofiarą morderstwa jest kobieta, a nie jeden z jej adoratorów? Czyżby jakaś zazdrosna żona dopuściła się tej zbrodni? Sprawa nie jest łatwa do rozwikłania i nieprędko widz otrzyma odpowiedzi na dręczące go pytania. A reżyser nie tylko chłodno relacjonuje wydarzenia, ale też podsuwa wskazówki, daje do myślenia i sprawdza czujność widza. Przesłuchania znajomych ofiary i przeszukiwanie lokum denatki mogą bystremu obserwatorowi wiele powiedzieć na temat mieszkającej tu kobiety, ale by wyjaśnić zbrodnię potrzeba czegoś więcej - umiejętności kojarzenia faktów i wyobraźni w konstruowaniu wiarygodnych teorii.
Struktura narracyjna filmu jest przejrzysta, scenariusz trzyma w napięciu, a rozwiązanie jest logiczne i nie budzi zastrzeżeń. Ukryte za żaluzjami i w ludzkich umysłach tajemnice nie dają spokoju zarówno widzom jak i policjantom. Charaktery postaci niełatwo rozgryźć, a pojawiający się czasami humor nabiera gorzkiego smaku. Kto pierwszy rozwiąże zagadkę morderstwa? Widz czy filmowy detektyw? Prowadzący dochodzenie śledczy nie wygląda na charyzmatycznego twardziela w stylu Bogarta, wydaje się nijaki i bezbarwny. Ale taki właśnie miał być, bo jego zadanie polega głównie na zadawaniu pytań, obserwowaniu i wyciąganiu wniosków. Dlatego najciekawiej prezentują się osoby, które obserwuje. Przede wszystkim arogancki dziennikarz Waldo Lydecker oraz jego adwersarz Shelby Carpenter. Tych trzech facetów (łącznie z detektywem) w jakiś sposób jest związanych z Laurą Hunt i na każdego z nich ta sprawa wpłynie znacząco. Ujawnią się w pełni ich marzenia, sekrety i dotąd skrywane cechy charakteru.
Gene Tierney w roli tytułowej jest olśniewająca. W każdej minucie, w której się pojawia, błyszczy jak diament. Najczęściej filmowana jest w ostrym świetle lamp, co jeszcze bardziej podkreśla jej urodę i uwiarygadnia historię o pożądaniu. Postać Laury Hunt to zresztą pierwsza rola tej aktorki, w której błysnęła nie tylko urodą, ale i talentem, bo tytułowa dama oprócz atrakcyjnego wyglądu posiada też charakter. Jest rezolutną, szczerą i prostoduszną optymistką, u której stopniowo narastają niepokój i lęk. Gdy aktorka debiutowała w 1940 była przerażona swoim piskliwym głosem i aby go wzmocnić zaczęła palić papierosy. Dało to oczekiwane rezultaty - z czasem przestała już irytować i stała się lubianą aktorką od mrocznych melodramatów. Nie miała jednak szczęścia w życiu osobistym, przeszła załamanie nerwowe, próbę samobójczą i pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Jedyną nominację do Oscara otrzymała za świetną rolę w Zostaw ją niebiosom, ale po latach najbardziej została zapamiętana dzięki Laurze Premingera. Całkiem słusznie, bo to świetne kino i jego wysokiej jakości nie obniża przynależność do rodziny kryminałów - gatunku nielubianego przez krytyków i festiwalowe gremia.
Jeden z bohaterów filmu mówi: „Kiedy mężczyzna ma wszystko czego chce - oprócz tego czego najbardziej pożąda, traci poczucie godności. Gorzknieje. Chce kogoś zranić tak samo, jak sam został zraniony”. Te słowa charakteryzują dobitnie ludzką naturę - mściwą, nikczemną i perfidną. Nawet osoba, która ma pieniądze i władzę może chcieć więcej, a szczególnie pożądane są rzeczy piękne i nieosiągalne. I właśnie tytułowa Laura została tu sprowadzona do roli przedmiotu. Jest w pewnym sensie „sokołem maltańskim” - cenną figurką, którą każdy chce zdobyć. Kobieta niewiele ma do powiedzenia, bo w tym świecie faceci dyktują warunki i jeśli coś postanowią będą po trupach dążyć do celu. Niewiasty kończą z kulą w głowie jeśli nie zaakceptują warunków, jakie panują w tym męskim świecie.
Obok wspaniałej Gene Tierney warto zwrócić uwagę na jej ekranowych partnerów. Dana Andrews w roli szorstkiego detektywa McPhersona łączy w sobie cynizm, inteligencję i wewnętrzny spokój - stara się pozostawać w cieniu, by po cichu rozgryźć osoby zamieszane w zabójstwo. Odtwórca roli Lydeckera Clifton Webb podobno był gejem, ale wiarygodnie ukazał nie tylko snobizm i pyszałkowatość swojego bohatera, lecz również fascynację tytułową niewiastą. Udany występ zaliczył także Vincent Price, który z dużym wyczuciem i taktem przedstawił dwuznaczność Shelby'ego Carpentera. Gdy odpowiada na pytania trudno się domyślić czy mówi prawdę - to pokerzysta, którego twarz więcej ukrywa niż ujawnia. Aksamitna barwa głosu, wysoki wzrost, nienaganna prezencja i chytry uśmieszek mogą kryć obłudę, ambicję lub gniew. Jest jeszcze jedna ważna postać, która stoi gdzieś na uboczu, czekając na swoją szansę. Judith Anderson w roli Ann Treadwell, niezbyt atrakcyjnej damy zakochanej w Shelbym i zapewne odczuwającej nienawiść do Laury za jej urodę i siłę przyciągania. Nie należy więc jej lekceważyć ani wykluczać z kręgu podejrzanych, bo miała powód by zabić.
Arcydzieło Premingera to jednak nie tylko mistrzowski kryminał, ale wzorowy przedstawiciel filmu noir. W każdym mieszkaniu znajduje się butelka szkockiej i papierośnica, by każdy mógł się napić lub zapalić. Bo gdy do ludzi traci się zaufanie, tylko alkohol i papieros stają się prawdziwymi przyjaciółmi. A gdy doda się jeszcze, że w oknach obowiązkowo muszą być żaluzje to już jest jasne, że to musi być film noir odzwierciedlający pesymistyczne nastroje w Ameryce lat 40. I dobitnie podkreślają to oscarowe zdjęcia Josepha LaShelle'a. Wprawnie rysowane kamerą, oświetleniem i kompozycją kadrów fotografie idealnie oddają na ekranie przygnębienie i rozpacz jakie musiały panować wówczas w ogarniętej wojną rzeczywistości. Przestrzeń hollywoodzkiego studia została wykorzystana do wykreowania klimatu osaczenia - widz czuje się jakby znajdował się w kręgu podejrzanych, cierpliwie czekając na konkretne wyniki śledztwa. W scenariuszu nie brakuje niespodzianek i dobrych dialogów, a zdjęcia wybitnie ukazują mroki ludzkiej duszy. Scenariusz i zdjęcia są tu zdecydowanie bardziej wysublimowane niż w wielu najlepszych filmach kryminalnych tamtej dekady.
dzięki Ci Mariuszu za ten wpis. Jestem na etapie wgryzania się w film noir i z zaskoczeniem odkrywam jak wielkie mam braki w tym temacie!
OdpowiedzUsuńJa również mam ogromne braki jeśli chodzi o film noir. W zasadzie to jest mi wstyd kolejny raz pisać komentarz o tym, że tego filmu nie widziałam. Ale za to cenię sobie twój blog - zawsze po wizycie u Ciebie lista filmów "do obejrzenia" się wydłuża ;) I nie muszę kolejny raz czytać recenzji tego samego! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa właśnie konsekwentnie nadrabiam zaległości, oglądając filmy z mojej listy "must see", choć zdaję sobie sprawę, że pewnie wielu czytelników ich nie widziało.
OdpowiedzUsuńZ dziełem Premingera związana jest pewna anegdota. W jednym filmie dokumentalnym (nie pamiętam tytułu) lektor opowiadając o filmach noir mówił o "Laurze" z Genem Tierneyem i Daną Andrews, a więc zamienił płeć obojga aktorów ;)
Niestety nie miałem okazji, aby obejrzeć i po przeczytaniu tego tekstu uświadomiłem sobie, że ten brak trzeba nadrobić. Z Premingera widziałem natomiast "Anatomię morderstwa".
OdpowiedzUsuńA może opublikowałbyś swoją listę "must see" ?
Ja z Premingera widziałem "Twarz anioła", "Rzekę bez powrotu" i wspomnianą przez Ciebie "Anatomię morderstwa". Wszystkie są bardzo dobre, ale jednak "Laura" zdecydowanie najlepsza.
UsuńCo do pytania: wolałbym nie publikować takiej listy, ciągle dopisuję do niej kolejne tytuły :D
Nowe nekrologi:
OdpowiedzUsuń18 września - Richard C. Sarafian ( 83 lata ), autor kultowego ' Vanishiong Point' i jednoosobowej epopei przetrwania ' Man in Wilderness'.
- Ken Norton ( 70 lat ) - bokser, mistrz świata wagi ciężkiej, flirtujący z X muzą w latach 70', pamiętny z epickich blaxploiterów 'Mandingo' i 'Drum'.
- 22 września - Luziano Vinzenzoni ( 87 lat) , jeden z najwybitniejszych scenarzystów spaghetti westernu : 'For a few dollars More' ' TGTBTU' ' Dead Rides a Horse' ' ' Fistful of Dynamite' ' The Mercenary'
RIP
Dzięki tym dwóm znakomitym filmom z 1971 Sarafian zostanie już na zawsze zapamiętany.
UsuńRIP
Simply, ty bys mi wysylal niektore njusy, bo ja wszystkiego nie daje rade przerobic...
UsuńDobra. Z resztą, czasem to robię.
UsuńMuszę to koniecznie obejrzeć. Filmy z lat 40. nie zawsze mi pasują, ale filmy noir oglądam chętnie. Ta atmosfera, nastrój i fabuła... Kryminał w najlepszym wydaniu sie tu szykuje.
OdpowiedzUsuńUwielbiam plakaty z tego okresu
OdpowiedzUsuń