Kostucha w czerwonej pelerynie

wł. La dama rossa uccide sette volte / ang. Red Queen Kills 7 Times
(1972 / 100 minut)
reżyseria: Emilio Miraglia
scenariusz: Fabio Pittorru, Emilio Miraglia

Nie trzeba długo się domyślać, o co chodzi w tytule tej produkcji. Już w sekwencji inicjującej zostało to jasno wyłożone. Zbudowany w gotyckim stylu zamek kryje w swoim wnętrzu nie tylko sekretne krypty, długie korytarze i nurtujące malowidła, ale i przerażającą legendę, która odżywa w każdym stuleciu. Wiszący na ścianie obraz pobudza wyobraźnię - przedstawia dwie siostry, które nienawidziły się na tyle, że popełniły morderstwo. Opętana nienawiścią Czarna Dama zabiła Czerwoną Damę, po czym ta ostatnia powróciła z zaświatów, by nasycić pragnienie zemsty. Jej ofiarą padło siedem osób, w tym także jej zabójczyni. O tej legendzie pewnie szybko by zapomniano, gdyby nie to, że sto lat później sytuacja się powtórzyła - znowu konflikt dwóch sióstr przerodził się w serię zbrodni. Mieszkańcy zamku żyją więc w strachu, że ponownie dojdzie do makabrycznych wydarzeń.

Elementy  nadprzyrodzone służą tu uatrakcyjnieniu fabuły, ale fani giallo zdają sobie sprawę, że morderca nie może być duchem. To musi być człowiek, która ma solidne powody by zabijać. Podejrzanych jest wielu, a ich ilość się zmniejsza wraz ze wzrostem liczby ofiar. W centrum są cztery atrakcyjne blondynki, zgrabne i seksowne jak modelki, ale wewnętrznie skomplikowane jak bohaterki grane często przez wybitne aktorki. Związane z położonym w Bawarii zamkiem Wildenbrück muszą stać się częścią przekazywanej z pokolenia na pokolenie legendy. Ponury żniwiarz pod postacią kobiety w czerwonej pelerynie nawiedza nie tylko ich sny, ale i w rzeczywistości sieje strach i grozę. I to nie tylko na terenie pałacu Wildenbrücków.

Śmierć to rzeczownik rodzaju żeńskiego i Czerwona Dama jest personifikacją Śmierci, ucieleśnieniem najgorszych obaw i koszmarów. Do tego jeszcze ten opętańczy kobiecy śmiech, towarzyszący zbrodni, wskazujący na osobę niezrównoważoną. Myślę, że można tę wyjątkową postać zaliczyć do grona najciekawszych filmowych seryjnych morderców. Dziwne, że w czasach popularności slasherów nie wykorzystano tej postaci ani legendy z nią związanej. Może dlatego, że nie jest to materiał na serię filmową, gdyż Red Queen zabija ze stuletnią przerwą - z tego to może powstać jeden współczesny thriller albo film kostiumowy z czasów Elżbiety Bawarskiej.

Bezdyskusyjną zaletą filmu jest Barbara Bouchet, jedna z najciekawszych osobowości włoskiego kina gatunkowego lat 70. W roli Kitty Wildenbrück jest rewelacyjna, dużo dodaje od siebie, by uczynić tę historię jeszcze bardziej elektryzującą. Przez cały czas sprawia wrażenie kobiety sympatycznej, ale i słabej, pełnej lęków. Tego nie zmienia nawet retrospekcja, z której wynika, że popełniła w przeszłości haniebny czyn. To nie jest typ zabójczyni, ale nawet taką miłą dziewczynę ponoszą czasem nerwy. A osoba, która nie potrafi kontrolować swoich nerwów może niechcący popełnić największe głupstwo w swoim życiu. Obok Barbary Bouchet świetnie sobie poradziły w konwencji giallo inne jasnowłose aktorki: Sybil Danning, Marina Malfatti i Pia Giancaro.

Wyborna jest warstwa wizualna z powracającym jak bumerang kolorem czerwonym. Film oszałamia barokowym przepychem (wspaniałe stroje, bajeczny wystrój wnętrz, jaskrawe kolory) i gotycką architekturą (ponure komnaty pałacu, grobowiec w podziemiach, dzieło malarskie pokazujące ludzkie okrucieństwo). Piękno idealnie kontrastuje z nieodłącznymi elementami thrillera służącymi ukazaniu mrocznej strony życia i niebezpiecznej natury człowieka. Czerwona Dama zabija w wyrafinowany sposób, a scena w której jedna z ofiar jest ciągnięta za samochodem mogła zainspirować Daria Argenta przy tworzeniu Głębokiej czerwieni (1975).

Kontrast między niewinnością i zbrodnią, radością i depresją udało się genialnie uchwycić kompozytorowi odpowiedzialnemu za oprawę muzyczną filmu. Bruno Nicolai, autor soundtracku i dyrygent, stworzył piękny temat przewodni, który świetnie brzmi w różnych konfiguracjach i przetworzeniach. W tej superstylowej kompozycji wyczuwa się bogatą ornamentykę, wyrafinowaną stylizację i dystans do historii sugerujący obecność nadnaturalnych zjawisk. Nicolai to jeden z tych kompozytorów, którzy potrafili dostosować się do każdej konwencji. Niezależnie od tego, czy pracował przy westernie, thrillerze, horrorze czy sensacji zawsze trzymał wysoki poziom. Poza tym, w jego soundtrackach można nie tylko zauważyć klimat konkretnego gatunku, ale i styl kompozytora. Jednak w przeciwieństwie do Morricone rzadko trafiał na świetnych reżyserów, więc nie udało mu się wybić do światowej czołówki.

Emilio Miraglia nie jest zaliczany do mistrzów giallo, w sumie to nakręcił zbyt mało filmów aby uchodzić za mistrza jakiegokolwiek gatunku. Ale Czerwona Dama to bardzo udany kryminał pełen niespodzianek, zwrotów akcji i wabików (sex & przemoc), przy czym erotyka jest bardzo subtelna, a sceny morderstw dosadne lecz bez niepotrzebnej przesady. Genialne jest wprowadzenie - z pomocą dwójki dzieciaków, gotyckiej scenerii, intrygującego malowidła i czarującej muzyki reżyserowi udało się wykreować mistrzowską aurę tajemnicy i grozy. Ale co najbardziej istotne - ten mistrzowski poziom utrzymał się do końca. Historia po prostu wciąga, a napięcie nie spada ani na chwilę. Miraglia stworzył coś pomiędzy horrorem gotyckim Maria Bavy a barokowym, pełnym żywych kolorów stylem Daria Argenta.

Opowieść o trzech spadkobierczyniach z rodu Wildenbrücków dzięki wizualnej i muzycznej oprawie oraz frapującej intrydze dołącza do grona najdoskonalszych, najbardziej gustownych filmów w poetyce giallo. Może i niektórym widzom uda się przewidzieć tożsamość Czerwonej Damy, ale rozwiązanie intrygi jest tak zawiłe, że nie sposób go odgadnąć. Autorzy filmu przygotowali przepyszną kolację z dreszczykiem, podczas której bez słowa sprzeciwu pochłania się każde zaproponowane danie. A na koniec nie odczuwa się niestrawności ani niedosytu - wszystkie krwiste potrawy i czerwone śledzie (red herrings i twist ending) smakują wyśmienicie. A jeśli doda się jeszcze towarzystwo Barbary Bouchet to już nie powinno być żadnych pytań - te 100 minut wydaje się wtedy czasem zbyt krótkim. Elektryzujące kino, jakiego dziś już się nie robi.

22 komentarze:

  1. Do rychłego nadrobienia. Zwłaszcza, że Miraglia sprawia wrażenie solidnej firmy - widziałem jego ' The Night Evelyn Came out of the Grave' 71' , udany mariaż giallo i horroru gotyckiego, z Anthony Steffenem. Też z muzyką Nicolaia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby tak nakręcił tak horror kostiumowy, może być nawet osadzony w epoce Elżbiety Bawarskiej, choć lepiej, żeby umiejscowić go gdzieś albo w XVIII wieku albo na przełomie XVIII/XIX wieku.

    A właśnie Simply tu możesz sobie rychło nadrobić seans: http://www.youtube.com/watch?v=ljjU-y3mYLY

    OdpowiedzUsuń
  3. Już obczaiłem, że jest na YT, ale dzięki.
    Ty Vindom jesteś entuzjastą horrorow kostiumowych ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Entuzjastą to raczej za mocno powiedziane, ale jak masz coś ciekawego do polecenia, to śmiało.

    Na YT jest kanał PizzaFlix sporo tam włoszczyzny, tylko trzeba się natrudzić, żeby dotrzeć, bo tam masa różnych produkcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą włoszczyzną trochę przesadziłem, patrzyłem tam przed chwilą i sporo giallo jakie tam mieli zniknęło, niestety, ale parę ciekawych tytułów zostało.

      Usuń
    2. Myślę, że tym kanałem możesz być zainteresowany (jak i bywalcy tego i pokrewnych blogów): http://www.youtube.com/channel/UCUi7ZTFK1e689StXATthpFQ/videos
      Giallo, eksploatacja, Hammer, Amcius,itd.

      Usuń
  5. W ogóle, to na YT jest tego trochę, a spag westów, to na prawdę sporo.
    Obadaj sobie takie dwie angielskie rzeczy:
    - ' Demons of Mind' reż. Peter Sykes 72' ( początek XIX, pałacowa rezydencja, klątwa rodzinna, dziedziczne szaleństwo, kazirodztwo, romantyczna frenezja z ducha E.A.Poe, w obsadzie Patrick Magee )
    - ' Blood on Satan's Claw' reż. Piers Haggard ( XVIII albo XVII , angielska wiocha, witchfinderzy, satanizm, opętana nastolatka uwodzi klechę, dzieci, jako czciciele Złego, klimat momentami jak " Wicker Man' )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Blood on Satan's Claw" widziałem, ten drugi za to obejrzę chętnie

      Usuń
  6. Obydwa do wyhaczenia, ten drugi bodajże też na YT.

    OdpowiedzUsuń
  7. Również do zobaczenia.
    Teraz oglądam właściwie wszystko co włoskie z lat 60-90, a Red Queen przez ten motyw muzyczny wpadł mi do głowy i wyjść nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na YT włoskiego kina faktycznie jest sporo, niestety z kinem japońskim jest już biedniej :( "La dama rossa" jest na yt w wersji włoskojęzycznej, ale na stronie napisy.info są dostępne napisy polskie, które mogą pomóc w zrozumieniu fabuły. Tym bardziej zachęcam do oglądania.
    Simply, tytuł filmu Miraglii, który podałeś, sugeruje że oba jego filmy giallo są podobne, bo w "Czerwonej Damie" też była postać Evelyn, która "wstała z grobu" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. jedno z najgorszych gialli kiedykolwiek nakreconych. rzecz absolutnie dla kompletystow. jest kilka fajnych motywow, ale scenariusz i aktorstwo sa tak kiepskie, ze nie wiem, czy w ogole da sie to ogladac wiecej niz raz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Serio, flaki z olejem, a nie giallo, a jestem wyjatkowym fanem gatunku. Do Bouchet nie mam zadnych zarzutow, ale scenariusz (jesli odjac gotyckie dreszcze), to zupa kapusciana z aktorstwem oscylujacym w granicach przecietnosci. A ze rezyseria niemal tragiczna, to pozostaje tylko klimacik, sex i kostiumy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No to trza pieronem obadac, skoro dzieło wzbudza aż takie kontrowersje...

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Mariusz
    A Ty coś się tak wystraszył ? Jak Ci się podobało, to czemu nie bronisz, ani nie atakujesz, tylko jakieś pedalskie ' serio?', jak Himmler ( teraz cap :D:D :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D :D
      Tak z ciekawości zapytam, kto zacz?
      W sensie ten "Himmler, teraz cap"

      Usuń
    2. Taki jeden bloger, nie ważne :-D

      Usuń
  13. No zapowiada się ciekawie. Już nawet nie będę się tutaj powtarzać, że kolejny raz zaciekawiłeś mnie filmem i chyba stworzę osobną listę filmów do obejrzenia wg Mariusza :P Poza tym bardzo ładny i przejrzysty nowy wygląd i podoba mi się, że "pod ręką" mam linki do ostatnich recenzji i nie muszę scrollować :)

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Simply
    :D :D Nie wystraszyłem się. I tak się już rozpisałem na temat filmu i zdania nie zmienię. Mogę tylko dodać, że scenariusz mi się podoba, jest oryginalny i wciągnął mnie bardziej niż np. "Deep Red". Jak ktoś jest fanem giallo to wcale nie oznacza, że musi lubić te same filmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. a to jasne, ze nie musi. dodam, ze dialogi sa wyjatkowo durne. taki wczesny corman minus 50% jego talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja osobiście jednak podziękuję - zupełnie nie mój klimat. Próbowałem obejrzeć, ale jednak nie dałem rady.

    OdpowiedzUsuń