Krew z krwi

(2012 / 8 epizodów)
reżyseria: Xawery Żuławski
scenariusz: Małgorzata Fąfrowicz-Szamocka, Karolina Szymczyk-Majchrzak
pomysł serii: Diederik Van Rooijen, Pieter Bart Korthuis

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. To stare porzekadło idealnie pasuje do nowego serialu polskiego stacji Canal+, który opowiada o burzliwych konfliktach rodzinnych, powiązaniach z mafią i dążeniu do życiowej stabilizacji wszelkimi dostępnymi środkami. Ta trzymająca w napięciu historia sensacyjna skrzyżowana z opowieścią o zdesperowanej matce postawionej na krawędzi rozpaczy to jedna z najciekawszych produkcji telewizyjnych nakręconych w Polsce w ostatnich latach. Niestety, także i w tym przypadku potwierdza się zasada iż polscy scenarzyści nie mają weny, bo aby stworzyć dobry serial muszą szukać pomysłów za granicą. Krew z krwi to przeniesienie na grunt polski serialu holenderskiego pt. Penoza (od 2010 zrealizowano 3 sezony). W 2013 roku powstała amerykańska wersja, zatytułowana Szkarłatna wdowa z Radhą Mitchell w roli tytułowej.

Polską wersję serialu wyreżyserował Xawery Żuławski, syn Małgorzaty Braunek i Andrzeja Żuławskiego. Główną bohaterką jest Carmen Rota-Majewska, która po tragicznej śmierci męża musi zająć się trójką dzieci. Śmierć okazała się dla małżonka wybawieniem od kłopotów, które spadły teraz na jego żonę. Aby ochronić swoją rodzinę Carmen musi działać poza prawem, co nie jest łatwe, bo cały czas jest obserwowana przez nachalnego oficera śledczego. Jak by tego było mało jej brat trafił do więzienia, córka zaczyna świrować, a przyjaciel rodziny wplątuje się w niezłą aferę. Jest jeszcze ojciec, były gangster, który nie porzucił całkowicie działalności przestępczej, a oprócz tego romansuje z młodą kochanką, wcale się z tym nie kryjąc przed swoją żoną. Carmen wydaje się najbardziej rozsądną osobą w rodzinie i to ona próbuje wszelkimi metodami rozwiązać „węzeł gordyjski”, a także wprowadzić ład i porządek. Nade wszystko musi się dowiedzieć, kto i dlaczego zabił jej męża, a prawda może być bolesna i wstrząsająca.

Forma miniserialu sprawdziła się doskonale do opowiedzenia tej dramatycznej historii. Świetnie scharakteryzowano bohaterów, ukazując nie tylko ich charakter, ale i przemiany jakim ulegają pod wpływem tragedii. Carmen po śmierci męża staje się nie tylko głową rodziny, ale i kimś w rodzaju bossa mafii, który ma do dyspozycji specjalistę od brudnej roboty, tzw. Lutera. Natomiast stanowczy i zdeterminowany komisarz Żaryn wydaje się nie mieć życia prywatnego - nie odstępuje na krok żony denata licząc na przełom w śledztwie dotyczącym przemytu narkotyków. Niby oboje stoją po tej samej stronie, ale narasta konflikt, który zbliża Carmen w stronę więziennej celi, z dala od szczęścia rodzinnego. Z kolei Stefan Kozłowski, przyjaciel rodziny Majewskich, przechodzi stopniowo na złą stronę, choć wcześniej wydawał się w miarę rozsądny. Natomiast brat Carmen, lekkomyślny Wiktor, na skutek donosu trafia do więzienia. Czy pobyt w pace czegoś go nauczy, czy po odsiadce wciąż będzie dążył do samozniszczenia?


Całkowicie trafny jest dobór aktorów. Agata Kulesza dopisała kolejną świetną rolę do swojego życiorysu. Jej bohaterka to kobieta charakterna, uparta i myśląca. Potrafi stanowczo postawić na swoim, ale godzi się na kompromisy, gdy nie widzi innego wyjścia. Łukasz Simlat totalnie zaskakuje - wprawdzie grał już ofiary losu (np. w Wymyku), ale postać Stefana jest bardziej skomplikowana i nieprzewidywalna. To człowiek, który w krytycznych momentach ujawnia niespokojny i impulsywny charakter. Natomiast odtwórca roli Wiktora, Andrzej Andrzejewski, dopiero buduje swój ekranowy wizerunek. W serialu ujawnia predyspozycje do odgrywania postaci niedojrzałych, nieostrożnych, łatwo wpadających w konflikt z prawem. Interesującą postać stworzył Piotr Nowak w roli wyjątkowo upartego funkcjonariusza CBŚ, który nie zważając na szyderstwa i brak zrozumienia wykonuje swoją niewdzięczną robotę.

Po drugiej stronie barykady stoją zaś bezwzględni handlarze narkotyków, którymi dowodzi nieobliczalny cudzoziemiec Anton. W tę rolę wcielił się Aleksander Domogarow. Pobłażliwy i przezorny gangster, nie znoszący sprzeciwu, agresywny i czasem irytujący. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Szymon Bobrowski - scena, w której kupuje tampony w aptece jest w stanie rozbawić każdego ponuraka. Ale sami aktorzy nie zrobiliby z tego znakomitego widowiska, gdyby historia nie była tak wciągająca. Nie wiem, na ile scenariusz pokrywa się z holenderską wersją, ale napisany przez Polaków skrypt trzyma w napięciu, opisuje ciekawe relacje międzyludzkie i wewnątrzrodzinne, prowokuje pytania dotyczące sensu użycia przemocy i drastycznych środków w celu eliminacji zagrożeń. Sensacyjna fabuła serialu została poprowadzona w taki sposób, że otrzymujemy ostatecznie realistyczny dramat kryminalny, a nie tandetną sensację. Soczyste dialogi wzmacniają realizm, choć czasem aż za bardzo przeładowane są prymitywnym, wulgarnym językiem.


Scenarzyści jak również aktorzy nie mówią wszystkiego, by zostawić widzom możliwość oceny i interpretacji. Niewiele wiadomo na temat przeszłości rodziny Majewskich, wszystko wskazuje na to że mają oni sporo na sumieniu i obecne wydarzenia są tylko powrotem do przeszłości. Bo od przeszłości trudno uciec, szczególnie gdy dawniej działało się niezgodnie z literą prawa, zarabiając przy tym krocie - przemyt, handel narkotykami, napady z bronią w ręku, jak się zasmakowało takiego życia to trudno je porzucić. Gdy raz się zabije człowieka to za drugim razem jest już łatwiej. Xawery Żuławski, mający na koncie cenione przez krytyków realizacje filmowe, sprawdził się także w konwencji odcinkowego show. Krew z krwi to przepełniony emocjami serial korzystający z najlepszych zagranicznych wzorców. Posępna i drapieżna opowieść gangsterska zawierająca zarówno głębsze myśli jak i walory rozrywkowe (np. humor jest w niewielkiej ilości, nie osłabia więc dramaturgii i napięcia).

31 komentarze:

  1. Podobał mi się ten serial (ale oglądałam go juz jakiś czas temu na Cyfrze). Świetna jak zawsze Agata Kulesza, zresztą cała obsada, jak piszesz, równie dobrze sie spisała. Mnie się szczegolnie spodobał Pan Grałek jako ojciec Carmen, ktorego widziałam też w ciekawym filmie "Stary człowiek i pies". Pewnie w innych też, ale z tych dwóch tytułów go najlepiej pamietam.
    Film się nieźle wpisuje w obecny szum wokół gender - Carmen nie ustepuje odwagą i walecznością największym męskim twardzielom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mnie absolutnie nie trafił. Po zachęcającym pierwszym odcinku, odpadłem. Irytowało mnie wiele rzeczy, tak jak na przykład sceny z dziatwą głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie spoko. Długo nie mogłam w to uwierzyć bo jestem absolutną przeciwniczką polskich filmów, seriali i innych tworów okołofilmowych. Wiadomo, że nie jest to "True Detective" albo inne "The Wire" ale jak na nasze polskie warunki sprawnie zrobiony serial. Kulesza świetna w swej roli. Jedyne, co mnie bolało (jak zwykle w polskich produkcjach) to dźwięk. Scen z Domogarowem nie słyszałam wcale. Nie dość, że gadał pod nosem to jeszcze polski dźwiękowiec zrobił swoje. Najbardziej irytującą postacią dla mnie była żona Stefana ale to dlatego, że nie znoszę Izabeli Kuny i każda jej rola jest dla mnie fe. Ogólnie oceniam bardzo pozytywnie, fajny policjant, scena z tamponami w aptece epicka:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z wszystkim, co napisałaś. Iza Kuna też mnie najbardziej irytowała, bardziej niż dzieciaki głównej bohaterki. Co do dźwięku w polskich produkcjach to też prawda - czasem to trzeba ostro wytężyć słuch by cokolwiek zrozumieć. W dodatku Domogarow mówi tu w dwóch językach, co jeszcze bardziej utrudnia zrozumienie tekstu.
      Nie widziałem "True Detective" ani "The Wire", ale zgodziłbym się także z tym, że do określenia "świetny serial" należałoby dodać "jak na polskie warunki", bo jednak zagraniczne stacje mają lepsze zaplecze techniczne i lepsze pomysły, więc "Krew z krwi" raczej za granicą nie odniosłoby sukcesu.

      Usuń
  4. Mnie się kompletnie nie podobał. Polski remake, ale widać, że mocno dopasowywany do realiów, momentami nieraz na chama. Wypada słabo, dźwięk kiepski, większość postaci irytująca. Taki plus, że do pewnego stopnia promuje aktorów mniej znanych, jak właśnie Grałek. Z polskich mini-seriali bardziej pasował mi "Defekt".

    OdpowiedzUsuń
  5. ,,Glina'' Pasikowskiego był zajebisty, szkoda, że na dwóch sezonach się skończyło. To samo ,,Pitbull'' Vegi - zwłaszcza pierwsza seria. Facet na prawdę dobrze rokował , ale jak wsiadł na równię pochyłą, to poszło z górki. Potem , pamiętam, jakś ciulski serial ,,sensacyjny'' z Magdą Walach i Małaszyńskim dla TVN-u popełnił - a dalej, to już tylko zasłonę miłosierdzia zapuścic by należało.
    Żuławskiego juniora, to tylko debiutancki ,, Chaos '' widziałem - miałem uczucia skrajnie przeciwstawne . Z jednej strony czuc tu było instynkt filmowego zwierza, świetne ( momentami ) montażowe myślenie i umiejętnośc płynnego operowania wielotorową narracją, ale też nie brakowało tak makabrycznych kretynizmów - w samej fabule, jak i w rozegraniu konkretnych scen - że litosc brała. No i cała ta jakoś tam wciągająca historia od pewnego momentu podryfowała w najdurniejszą stronę z możliwych.
    Nie tak dawno chodziły słuchy, że Xawery ma ekranizowac ,, Złego'' Tyrmanda, ale diabli wiedzą, czy to w ogóle ruszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko "Glina". Tam się wszystko zgadzało. To było małe kino zamknięte w serialu. Jak zwykle wszystko na najwyższym poziomie. Dźwięk, zdjęcia, muzyka, montaż, dopieszczone dialogi. Pasikowski znowu pokazał jak się kręci filmy. I co? Podobno oglądalność była kiepska. W sumie to się nie dziwię. Serial był zbyt "ponury" jak na zwykłego abonenta

      Usuń
  6. Niestety, nie oglądałem "Gliny", a "Pitbulla" widziałem tylko w wersji pełnometrażowej. Niezły film, ale bez zachwytów. Z filmów Xawerego to oglądałem "Wojnę polsko-ruską", jest tu kilka zajebistych scen, ale jako całość to raczej przeciętny, by nie powiedzieć kretyński film. Ale jakieś nagrody dostał, więc może się nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Glina". Ten serial przywrócił moją wiarę w polskie kino. Na pięć minut ale przywrócił.
    Nie przepadam za Radziwiłowiczem ale jego powściągliwość była akurat na miejscu. Oglądalność...cóż... seriale tvnu biją rekordy popularności i to boli ale z drugiej strony mam to w nosie, ja nie oglądam, nie wiem o co chodzi więc łotewer. A "The Wire" to lektura obowiązkowa. Jestem maniaczką:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słusznie prawisz, siostro. Weżmy takich ,, Kryminalnych'' : przecież to trzeba na prawdę silnej woli, żeby to przełączyc pilotem, a nie przypierdolic krzesłem w telewizor. Tylko ,,Determinator '' z ogólnopolskiej był bardziej debilny - mógł przez to budzic nawet mniejszą agresję, bo cię wręcz paraliżował ; tak siedziałeś z otwartą paszczą nie wierząc własnym oczom...
    ,,Glina'' to serial ponadczasowy, który z dumą można światu pokazac bo to poziom światowy ( jak dla mnie to jedyny polski serial od kilkudziesięciu lat, o którym można tak bez żenady powiedziec ). Radziwiłłowicz genialny, ale przecież nie tylko on : Braciak, Stuhr, Bonaszewski, Grabowska, plus mnóstwo aktorskich perełek na drugim planie, nie zabrakło też prawdziwych objawień ( Jerzy Światłoń ).
    No i czapki z głów przed scenariuszem Macieja Maciejewskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego krzesła mam ciężkie, a telewizor daleko ;). Zapomniałam o Grabowskiej, rzeczywiście świetna. Bonaszewski takoż, chociaż dziwię się tej Grabowskiej, oj dziwię;). Ja bym tam przed światem trzymała gębę na kłódkę jeśli idzie o polskie kino. Muzyka, owszem, bierzcie, dumnam. Ale kino? Seriale? Żal.pl po prostu.
      "Determinatora" na szczęście nie znam, nawet tytuł nie obił mi się o uszy, dzięki Ci Panie.
      A moja ulubiona scena z "Gliny" - śmieję się do dziś. Radziwiłowicz mówiący kolesiowi, że pojadą gdzieś tam, bo pierogi z tego miejsca chodzą za nim od dawna. Scena - geniusz.
      A Światłoń ma przerypane. Twarz sajkoł maderfakiera. :))

      Usuń
  9. Raczej sajkoł-cierpiętnika. Taka twarz i spojrzenie, to kapitał.
    Mnie się najbardziej podobały momenty, jak z Radziwiłłowicza wychodziła ta jego teatralna emfaza od tych wszystkich Gustawów/Konradów, et caetera . For ex:
    Przesłuchują z Braciakiem jakiegoś typa po godzinach, tłuką go równo, gostek płacze na podłodze ;
    - Nie wiem, na Boga nie wiem !
    A komisarz Gajewski , responduje mu z namaszczeniem godnym ,, Nie Boskiej Komedii'' :
    - Jeżeli jeszcze raz... użyjesz przy mnie słowa ,Bóg ...to cię zaraz kurwa z komisarzem Jóżwiakiem zapakujemy w bagażnik i wylądujesz w Wiśle I TO POD PŁOCKIEM !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buahahaha:):):):) to chyba była ta sama sytuacja, w domku nad jeziorem:). Tam wtedy leciały łanlajnery jak się patrzy;).
      Natomiast "Krew z krwi" warto zobaczyć chociażby dla jednej sceny - Bobrowski i kupowanie tamponów w aptece. MUSISZ to zobaczyć.

      Usuń
  10. Może jak na tubie tę scenę gdzieś trafię, to obadam, całości mi się nie chce sprawdzac. Z resztą, ja seriali od dłuższego czasu wcale nie oglądam i pozostaję głuchy na wszelkie mamowy. Kiedyś to przyjdzie samo ( albo nie ).
    ,,Glina '' kopalnia nieśmiertelnych motywów, bardzo mi się na przykład podobał odcinek, jak podkomisarz Banaś zarwał laskę Pulpeta .
    No i moją faworytką ( zwłaszcza w pierwszej serii ) była pani anatomopatolog Olga Seifert ( Agnieszka Pilaszewska ) - taki niemalże Albert Rosenfield z Twin Peaks w spódnicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie nie namawiam Cię na "The Wire". Na "True Detective" też nie. Chociaż były dopiero dwa odcinki ja już wiem, że geniusz. Ale nie namawiam. Nie namawiam też na "Broadchurch", "The Killing", "Homeland" (ale tylko dwa pierwsze sezony). Bardzo też nie namawiam na "Kompanię braci" i "Generation Kill".
      A Pilaszewską uwielbiam, jest niedoceniana. Babka z jajami i poczuciem humoru, dystansem do siebie. Wszystkie te Agnieszki Włodarczyk i inne Weroniki Rosati mogą jej buty czyścić.

      Usuń
    2. Skoro jesteś fanką seriali to zapytam: oglądałaś "Missing" z Ashley Judd? Dziś w dwójce są dwa premierowe odcinki, zamierzam to oglądać. Wiesz może czy to fajne jest?

      Usuń
    3. Nie oglądałam. Widziałam, że ma lecieć, szukałam co też tam nam zapodają za "Krew z krwi". Poczytałam trochę, trailer zobaczyłam i nie nie. Nie dla mnie. Wolę dziś poczekać do 22 na kolejny odcinek "True Detective":).

      Usuń
    4. Ja obejrzałem, wygląda na razie na to, że w przeciwieństwie do serialu z Kuleszą bohaterka będzie efektownie rozprawiać się z przeciwnikami, jest równie twarda co Liam Neeson w "Uprowadzonej". Polubiłem jednak tę bohaterkę graną przez Ashley Judd, więc będę kontynuował serial. Ale w międzyczasie może zaliczę "True Detectiva", skoro na razie ma tak niewiele odcinków.

      Usuń
    5. O nie. Tylko nie "Uprowadzona". Noł. Czekam w takim razie na opinię już po. Ja tymczasem żyję "Detektywem" czekając na kolejny sezon "Wikingów" i "Orphan Black" :)

      Usuń
  11. Z ,, Kompanią Braci'' niestety się spóżniłaś. Widziałem :D
    Może się złamię z ,,True Detective'', zobaczymy.

    Z literaturą mam podobnie, nie lubię cykli, sag ani żadnych tasiemców. Ideał, to opowiadanie, gdzie bohater(ka) ginie na końcu :))
    Rosati była zaskakująco fajna i naturalna w Pitbullu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złam się. To tylko 8 odcinków, dasz radę :). Ja już mam ołtarz z Matthew M. na środku pokoju ;)

      Usuń
  12. No to Ci się, Szeherezado, udało. Zasiadam do pierwszego odcinka. Czołówka super, redneckie klimaty, T Bone Walker ( a ja kocham american folk i alt country ! )... zapowiada się elegancko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hell yeah! Wpisuję sobie ten sukces w CV ;). Ja już od rana chodzę jak nakręcona, czekam na wieczór, na trzeci odcinek. Boszzzzzz jak "The Wire" spadnie z pozycji lidera to będę w szoku. Wychudzony Mefju spędza mi sen z powiek! Uwielbiam to czekanie na kolejny odcinek. I poniedziałek jakiś milszy.

      Usuń
  13. ... i pewnie wtorek też, bo Cię to naładuje na jakiś czas :)
    Ja przez przypadek zacząłem od drugiego odcinka , po paru minutach do mnie dotarło, że to chyba jednak nie jest początek, ale obejrzałem do końca - pilotowy zapodam dziś ( i wtedy ewentualnie szerzej się wypowiem o wrażeniach) Niestety nie mam HBO i kolejne będę sobie dodawał z niewielkim opóżnieniem .
    Najzabawniejszy moment : Trzej funkcjonariusze z ,,sekcji okultyzmu'' którzy przyszli do Martina i Rusty'ego po akta sprawy. Pomyslałem, że pomylili filmy i ich miejsce jest na planie ,, The World's End'' Na pewno każdy napotkany demon na sam ich widok traci w sekundę swą moc, anielejąc w oczach :D
    Brakowało tylko, żeby jeden zasłaniał sobie dłońmi usta, drugi uszy a trzeci oczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeżarło. Grejt. Moja ulubiona scena. Szef opierdziela Rusty'ego, że ma się już szat de fakapnąć i nie gadać for krajst sejk i taka cisza i Rusty nagle podnosi rękę do góry. Rozwaliło mnie to:):). Albo scena w aucie z wąchaniem palców;). No i wiadomo - scena przy szafce z łamaniem rąk. Boże, Rusty...czemu ty jesteś Rusty?!?!?!?!?!!?!?!? Odliczam, jeszcze 2 godziny. HBO wreszcie mi się przydaje. Bo ogólnie bieda z nędzą.

      Usuń
  14. Niee , Tam było : Rusty podnosi łapę, a szef:
    - Czy ty się nie umiesz kurwa zamknąc ? :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeeeeee wcale że nieeeeeeee;) może, w każdym bądź razie scena gigant:)) a tymczasem 50 minut yeah;)

      Usuń
  15. Simply ogląda seriale :-D :-D Musi być koniec świata. Chociaż podobno zakładał pierwszy oficjalny fanklub "Mody na Sukces".

    "True Detective" - odpadłem po pierwszym odcinku, jakoś mnie nie wciągnął na tyle, żeby kontynuować. A widzę, że dyskusję zdominowała tematyka seriali amerykańskich. Tymczasem serialowa Europa, głównie za sprawą Brytyjczyków i Skandynawów, tak znowu źle nie stoi.

    A co do polskich seriali. To ciągle przoduje w produkcji TVP, chociaż HBO zaczyna gonić - ponoć "Bez tajemnic" jest świetne. Te tvn-owskie jak "Kryminalni", to dziadostwo, które reżyserował Vega oraz "Odwórceni" to wyjątkowa tandeta, identycznie z Polsatem, choć ich "Policjantów" z Tadeuszem Hukiem i Radosławem Pazurą mimo wielu błędów fabularnych i realizatorskich wspominam całkiem miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, gdyby nadrabiał takie tasiemce jak "24 godziny" albo "Breaking Bad" to byłby koniec świata, ale oglądanie tak krótkich seriali to nie jest wielki wyczyn :D :D
      Ja już od prawie dwóch miesięcy oglądam drugi sezon "Breaking Bad" i coś nie mogę go skończyć.

      Usuń
  16. @ Mariusz
    Ja to najbardziej lubię jednoodcinkowe, ale nie kręcą :D Ośmioodcinkowy, to i tak git. Póki co, bo tu może byc jeszcze seaonów, a sezonów.
    @ Vindom
    Tak, zakładałem . Z Poldkiem Tyrmandem w 56-tym, a Duduś Matuszkiewicz napierdalał 'main theme' na tenorze :D

    ,True Detective' , poza innymi walorami, daje jeszcze tę frajdę , że można go odbierac, jako całkowicie nieobliczalną parafrazę ,, Zabójczej Broni''. Jakby Martin Riggs został przetransponowany na Rusta Cohle'a przez spółkę autorską Schopenhauer-Kierkegaard.
    Serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ośmioodcinkowy, to i tak git. Póki co, bo tu może byc jeszcze seaonów, a sezonów."

      Plan jest chyba taki, że to będzie jeden sezon / jedna zamknięta historia. Jak będzie drugi sezon to to będzie nowa historia, nowi bohaterowie, nowe okoliczności przyrody - podobnie jak w American Horror Story. Czyli teoretycznie to taki ośmiogodzinny film puszczany w częściach. Ja jeszcze Detective'a nie oglądałem - czekam aż będą wszystkie odcinki.

      Jak taki "krótki" format ci pasuje to powinieneś sprawdzić: trylogię Red Riding, The Shadow Line i Carlosa (Oliviera Assayasa).

      Usuń