Burzliwe lata dwudzieste

The Roaring Twenties (1939 / 106 minut)
reżyseria: Raoul Walsh
scenariusz: Jerry Wald, Richard Macaulay, Robert Rossen na podst. opowiadania Marka Hellingera

Raoul Walsh był bardzo płodnym filmowcem - w ciągu 50 lat zrealizował ponad 100 filmów. Wszystkich rzecz jasna obejrzeć się nie da, wiele po prostu zaginęło, ale te najlepsze są łatwo dostępne w epoce internetu. Klasyczne filmy gangsterskie, takie jak High Sierra i Biała gorączka oraz znakomite westerny, jak Ścigany i Terytorium Colorado, to wspaniała gratka dla miłośników starego, dobrego kina. Burzliwe lata dwudzieste to jeden z najlepszych filmów gangsterskich, jakie kiedykolwiek nakręcono. To bardzo prawdziwy obraz ówczesnej epoki. W obliczu wojny z rosnącym w siłę nazizmem reżyser cofa się w czasie do 1918 roku, czyli do ostatniej fazy Wielkiej Wojny, w którą zaangażowało się wiele narodów, także Amerykanie. Zakończenie konfliktu i powrót do domów nie oznaczały jednak dobrobytu, lecz serię krwawych walk o przetrwanie w wielkomiejskiej dżungli.

Gdy Eddie Bartlett, po wyczerpujących starciach we Francji, powraca do Ameryki, zastaje nową rzeczywistość. Zmieniła się moda, powstały nowe wynalazki (odbiorniki radiowe), a ceny błyskawicznie poszły w górę. Rośnie także bezrobocie i tacy weterani wojenni, jak Eddie Bartlett, nie mogą znaleźć pracy. Wprowadzona w całym kraju prohibicja alkoholowa okazuje się dla nich wybawieniem. Handel alkoholem to w tamtych latach dochodowy biznes i kto miał smykałkę do interesów mógł na tym zbić majątek. Wojna nie zmieniła Eddiego tak bardzo, aby zasmakował w zabijaniu, ale jego temperament, stanowczość i władczy charakter dają mu przewagę w kontaktach między ludźmi. Nikt mu się nie potrafi sprzeciwić, a pieniądze zapewniają mu posłuch, respekt i nietykalność. Nie potrzebuje broni, aby wymusić posłuszeństwo.

Dynamiczny montaż wraz z pozakadrowym komentarzem narratora wskazują na pokrewieństwo z produkcją dokumentalną. Narrator przekonuje, że takich ludzi jak Eddie było wielu w tamtych czasach. W sekwencji inicjującej wyraża jednak przypuszczenie, że dla kolejnych pokoleń ta historia może być już zupełnie niewiarygodna. Film Walsha to jednak nie tylko klasyczna opowieść gangsterska, ale kronika czasów międzywojennych. Oszustwa, nielegalne interesy, kradzieże, morderstwa - na dobre zadomowiły się bezprawie i agresja. Nie ma wśród głównych bohaterów agentów rządowych ani policjantów, więc kibicować należy Eddiemu, który handlując alkoholem stał się przestępcą. Niechęć do przemocy i broni palnej mogą go uchronić przed krzesłem elektrycznym, ale nie uchronią go przed upadkiem. Im wyżej się zajdzie w hierarchii społecznej, tym bardziej bolesny jest upadek.

Od czasu Małego Cezara (1931) wytwórnia Warner Bros. specjalizowała się w filmach bliskich rzeczywistości. Dramaty społeczne, które powstały w tej kompanii, sugestywnie opowiadały o czasach Wielkiego Kryzysu i nasilającej się przestępczości. Burzliwe lata dwudzieste to jeden z najpopularniejszych (i możliwe że jeden z najlepszych) filmów dekady. Od jego premiery mija 75 lat, ale dzięki dynamicznie prowadzonej narracji, soczystym dialogom i prosto scharakteryzowanym postaciom film Walsha jest łatwo przyswajalnym, atrakcyjnym spektaklem. Pole działania reżysera zostało ograniczone do terenów zamkniętego studia filmowego, ale na tych terenach udało się sfilmować interesującą panoramę lat 20. Raoul Walsh pamiętał doskonale okres po I wojnie światowej, więc opowiedziana z jego punktu widzenia historia jest jak nostalgiczny powrót do przeszłości.

James Cagney był niskiego wzrostu, nie mógł więc grać z wysokimi partnerami (takimi jak John Wayne i Henry Fonda). W kompanii Jacka Warnera pracował jednak aktor, który był podobnego wzrostu - był więc godnym przeciwnikiem dla Cagneya. Mowa o Humphreyu Bogarcie, szukającym wówczas swojego miejsca w hollywoodzkim kinie. W latach 30. obsadzany najczęściej w rolach przestępców, przebił się do czołówki w następnej dekadzie. W Burzliwych latach dwudziestych zagrał byłego żołnierza, któremu zabijanie sprawia przyjemność. Już na początku, w epizodzie wojennym, został bardzo dosadnie scharakteryzowany. Gdy pyta się towarzysza, dlaczego nie strzela do wroga, ten mu odpowiada, że wróg wygląda na 15-letniego chłopca - wobec tego sam go zabija i mówi: „16-ki nie dożył”. A na koniec tej sceny reżyser uderza brutalną ironią - okazuje się bowiem, że doszło do rozejmu i żołnierze mogą wrócić do domu.

O Bogarcie można mówić wiele dobrego, ale to James Cagney gra tu pierwsze skrzypce i w roli Eddiego jest rewelacyjny. To bardzo energiczna postać, człowiek czynu, który nie ogląda się za siebie i nie patrzy w przyszłość. Myśli tylko o tym, co może zrobić dziś, by się wzbogacić. Jego dążenie do bogactwa nie ma nic wspólnego z chciwością - po prostu takie były czasy, każdy chciał przetrwać, a pieniądze bardzo w tym pomagały. Cagney znany jest z ról porywczych i brutalnych gangsterów, a do jego najlepszych ról zaliczana jest postać psychopaty w Białej gorączce (też w reżyserii Walsha). W Burzliwych latach dwudziestych grana przez Cagneya postać wygląda na popędliwego socjopatę, ale to tylko pozory, gdyż okazuje się on inteligentnym facetem, który brzydzi się przemocą, a zamiast jazgotu broni maszynowej woli słuchać piosenkarki w nocnym klubie. W roli piosenkarki urocza blondynka Priscilla Lane, która błysnęła tu niezaprzeczalnym talentem wokalnym.

Lata 20. to nie tylko czasy prohibicji, ale też rewii Ziegfelda. Akcja filmu wprawdzie nie rozgrywa się na Broadwayu, lecz aby wykreować klimat tamtych lat nie należało zapominać o wstawkach muzycznych. Bo muzyka towarzyszyła ludziom nie tylko w eleganckich, bogato wystrojonych salach, ale również w tanich knajpach. Wątek miłosny, będący nieodłącznym elementem klasycznego kina hollywoodzkiego, w tym filmie jest przekonujący i bezpretensjonalny. Gangsterski klasyk Walsha to film utrzymany w szybkim tempie, fenomenalnie sfilmowany i zagrany, a także w sposób wirtuozerski zmontowany. Pomysłów na scenariusz dostarczyły stare materiały prasowe opisujące fakty z czasów prohibicji, gdy porządni obywatele stali się szczurami walczącymi o przetrwanie w podziemnym, niebezpiecznym świecie.

5 komentarze:

  1. Z początku skojarzyło mi się z "Rambo" :D
    Wydaje się ciekawe spojrzeć na Amerykę tamtych lat bez całego współczesnego blichtru, ale chyba pełniejszą prawdziwego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Rambo ten film akurat nie ma nic wspólnego :D
      Wiele postaci w tym filmie wzorowanych jest na postaciach autentycznych. Z pewnością zadbano tu o realizm i film momentami wygląda jak paradokument. Poza tym, tytuł może być nieco mylący, gdyż mamy tutaj kronikę lat międzywojennych, od roku 1918 do połowy lat 30. Jedyną wadą dla współczesnych widzów może być zbyt łagodne potraktowanie tematu przemocy - obowiązywał wówczas Kodeks Haysa, który zabraniał pokazywania m.in. zbyt brutalnych scen.

      Usuń
    2. Nie no, motyw weterana, który powraca do kraju i nie może się odnaleźć w nowej rzeczywistości się pokrywa.

      Tak czy inaczej ciekawy film :)

      Usuń
    3. Faktycznie, ten motyw jest akurat podobny.
      "Ciekawy" to mało powiedziane :)

      Usuń
  2. Jak to dobrze przeczytać, że ktoś jeszcze ogląda filmy z tamtych lat :)

    OdpowiedzUsuń