reżyseria: Douglas Hickox
scenariusz: Alexander Jacobs na podst. powieści Laurence'a Hendersona
Działalność przestępcza może pozbawić człowieka wolności, ale Harry Lomart traci o wiele więcej. Jego życie traci sens, gdy żona oświadcza, że chce rozwodu, bo nie ma ochoty czekać na jego powrót z więzienia. To dla niego zbyt silny cios, pozbawiający go honoru, nadziei i przytomności umysłu. Próbuje jednak zachować tę ostatnią cechę do ucieczki. Wraz z dwoma kumplami przygotowuje plan, który ma ich szybko wydostać na otwartą przestrzeń. Jest zdesperowany i wściekły, a takiemu to raczej nikt nie podskoczy. A jeśli ktoś się odważy to dostanie po łbie tak mocno, że prędko nie wstanie. Gdy więzienne mury zostają pokonane rozpoczyna się polowanie: Harry zamienia się w łowcę, a jego żona przeczuwa że stanie się ofiarą. Czy ukatrupienie wiarołomnej kobiety da mu satysfakcję czy jeszcze bardziej zwiększy frustrację i gniew?
Harry Lomart trafił do paki za napad rabunkowy i morderstwo. Gdy udaje mu się zbiec próbuje zdobyć pieniądze, bo dzięki nim można dłużej przeżyć na wolności. Nie jest sam, pomaga mu kumpel Birdy Williams, który uciekł razem z nim. Ścigani przez policję przestępcy wsiadają w pociąg do Londynu i wyruszają na łowy. Zamierzają odnowić dawne znajomości, zdobyć potrzebne fundusze, wyrównać rachunki i pozałatwiać prywatne sprawy. Sitting Target można przetłumaczyć jako Łatwy Cel, ale na pewno łatwo nie będzie, pojawią się komplikacje, bo życie na wolności jest skomplikowane, szczególnie dla tych którzy nie zamierzają podporządkować się regułom. Gdy dzikie, agresywne zwierzę opuszcza klatkę trafia prosto do dżungli, gdzie niemal każdy człowiek jest łowcą gotowym w każdej chwili do morderczego ataku.
Sfinansowany przez chylącą się ku upadkowi wytwórnię ryczącego lwa (MGM), brytyjski film sensacyjny nie ma na pierwszy rzut oka niczego szczególnego do zaoferowania. Wygląda jak zwyczajne kino akcji z szablonową intrygą i przeciętnymi postaciami. Bez wielkich gwiazd w obsadzie i bez wielkich pieniędzy włożonych w produkcję. Jednak Douglas Hickox, specjalista od filmów niskobudżetowych, wykorzystał pieniądze bardzo mądrze. Zadbał o niezłe sceny kaskaderskie, dynamiczną akcję i udane efekty pirotechniczne (odpowiedzialny za nie był John Stears, który wsławił się filmami o Bondzie). Sprawna ręka reżysera została dostrzeżona, dzięki czemu mógł już pracować z większym budżetem i bardziej popularnymi aktorami: Vincentem Price'em (horror komediowy Krwawy teatr w 1973), Johnem Waynem (film policyjny Brannigan w 1975), Burtem Lancasterem (dramat historyczny Jutrzenka Zulusów w 1979).
Wielkość aktorów mierzy się na różne sposoby. Jedni dobrze zarabiają, bo przyciągają do kin tłumy widzów. Inni wolą grać w skromniejszych produkcjach, które oglądają tylko nieliczni. Są też tacy, którzy mimo występów w przedsięwzięciach komercyjnych nie stali się wielkimi gwiazdorami, aczkolwiek trudno im odmówić talentu i charyzmy. Do tej ostatniej grupy należą m.in. Oliver Reed i Ian McShane. Ten pierwszy miał na przełomie lat 60. i 70. bardzo dobry okres w karierze, grał zarówno w kontrowersyjnych filmach jak i tych bardziej konwencjonalnych. Z kolei McShane szukał jakiejś dużej roli, dzięki której mógłby wyjść z cienia. Niestety, z braku ciekawych propozycji został indywidualnością telewizyjną. W filmie Hickoxa obaj aktorzy zaprezentowali się doskonale w rolach twardych gangsterów z charakterem.
Gdy Harry dowiaduje się o zdradzie żony zaciska ręce na jej szyi - ten fragment pokazuje jak wielkim szokiem są dla niego słowa małżonki. W jednej chwili ten twardy facet, który w celi regularnie ćwiczy, nagle pęka i wychodzą z niego skrywane dotąd emocje. Okazuje się człowiekiem porywczym i nieobliczalnym. Sporym zaskoczeniem dla widza są także momenty, w których wyraża się jego przywiązanie do rudowłosej małżonki, mimo jej zdrady. Dwukrotnie ma okazję by się „zabawić” z obcą, ładną dziewczyną i dwukrotnie się powstrzymuje. Czyżby nadal kochał swoją żonę? Z pewnością tak. Od dealera broni „kupuje” Mausera z lunetą, więc raczej nie ma zamiaru z nią rozmawiać. Chce w odpowiedniej chwili pociągnąć za cyngiel i zakończyć ten konflikt raz na zawsze. Bo człowiek, który kocha, nigdy nie wybaczy zdrady. Tak więc, oprócz typowego filmu akcji mamy tu do czynienia z nietypową historią miłosną.
Edward Scaife, operator od Parszywej dwunastki, zademonstrował tu istne tour de force. W scenie więziennej rozmowy Harry'ego z żoną sporo jest niebanalnych ujęć, które wyraźnie podkreślają bliskość małżonków. Autor tych zdjęć próbuje dać do zrozumienia, że dzielące ich kraty nie są tak mocne by mogły ich rozdzielić. Potem mamy klaustrofobiczną scenę w izolatce, która świetnie ukazuje stan umysłu rozjuszonego skazańca, jego stopniowo narastające szaleństwo i kiełkujący w głowie plan odwetu. Ten fragment jest wizualną prezentacją wcześniejszych słów bohatera, który mówi że czuje się jak zwierzę w klatce. Gdy Harry i Birdy uciekają z tej klatki zmienia się automatycznie styl filmowania, ujęcia z lotu ptaka nie tylko w całej okazałości pokazują angielską metropolię, ale też czynią aluzje do tego, że wreszcie bohaterowie mają wszystko pod kontrolą i nic nie może ich zaskoczyć. Również muzyka Stanleya Myersa nie jest wyłącznie atrakcyjnym dodatkiem, lecz komentarzem - ilustruje rzeczywistość w ponurych barwach, sygnalizuje niebezpieczeństwo, wprowadza nutę niepokoju i pesymizmu.
Sitting Target to kawał dobrego sensacyjnego dramatu o twardzielu, który żyje w świecie pełnym bandytyzmu, ale stara się postępować zgodnie z zasadami. W swojej walce nie jest sam, wspiera go kumpel, z którym uciekł. Muszą ze sobą współpracować i tolerować siebie nawzajem, chociaż występują między nimi różnice zdań. Harry jest wierny jednej kobiecie, kumpel wykorzystuje każdą którą spotka. Jeden lubi broń palną, drugi jest jej przeciwny. Kobiety to w większości dziwki, którym nie można ufać - w tych rolach Jill St. John (partnerka Bonda w Diamonds Are Forever) i Jill Townsend (znana z serialu Cimarron Strip). Nie brakuje w filmie dobrej akcji i trzymających w napięciu momentów (Oliver Reed wiszący na linie jak Tarzan to jeden z nich). Łatwy Cel to kino celujące, wybuchowe, zabójcze. Prawdziwa perła w swoim gatunku.
Mój Number One w kategorii ,,wyspiarski eurocrime'', już to tu i ówdzie parę razy kiedyś zajawiałem.Oliver Reed, to jeden z moich najulubieńszych aktorów wszech czasów , ale tu, pod pewnymi względami, nawet samego ( genialnego ) siebie przeskoczył. Zagrał ni mniej ni wiecej, tylko wciśniętą do granicy tolerancji sprężynę , cały czas na granicy wyjebania blokady w kosmos ( co się parę razy dzieje ) . Jest tylko taki jeden moment, kiedy się odpręża i wyluzowuje - fantastyczna scena w łazience .
OdpowiedzUsuńZdjęcia zajebiste. Scena ucieczki z pierdla - jedna z najlepiej skręconych i pomyślanych w historii scen ucieczek z pierdla.
Hickox zrobił potem ,, Brannigana'' , londyśski, komediowy spin off ,, Bluffu Coogana'' , ze schyłkowym Johnem Wayne.
Sorry, to ja Ci tego łotdefaka przez przypadek wkleiłem, miał byc ,,okej'' ale spieszyłem się i nie trafiłem w stting target :D
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi :D :D
OdpowiedzUsuńTego "Brannigana" trzeba będzie sprawdzić, to jedyny schyłkowy Wayne, którego nie widziałem.
A ja szukałem ostatnio jakichś interesujących filmów kryminalno-sensacyjnych z Wlk. Brytanii z okresu lat 70-tych, i jakoś tak nic oprócz "Get Carter" nie wpadało mi w oko. Ale widać, że można znaleźć nie byle co.
OdpowiedzUsuńSprawdziłem reżysera, ma na swoim koncie film przestrogę. Aktor postanawia zamordować grupę krytyków, która podważała jego talent i odmówiła przyznania nagrody. "Theatre of Blood" się to nazywa. Horror. W roli głównej Wincenty Cena.
Simply już od dawna pisał, że "Sitting Target" to jeden z jego ulubionych filmów, więc w końcu musiałem go obejrzeć. Bo gdyby go nie polecał to filmografię Hickoxa rozpocząłbym od Wayne'a albo Price'a.
OdpowiedzUsuńWarto było sprawdzić Hickoxa - ten "Theatre of Blood" świetny film, sprawdziłem. Opinią cieszył się zasłużenie. To trzeba zobaczyć - Wicuś chodzi w blond afro, łoi denaturat z flaszki, cytuje Szekspira i morduje wymyślnie krytyków. Horror, groteska i sporo czarnego humoru. A sceny ze skrzynią czy właśnie z afro - mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńOK, sprawdzę to.
Usuń