Panna młoda w żałobie

La Mariée était en Noir (1968 / 107 minut)
reżyseria: François Truffaut
scenariusz: François Truffaut, Jean-Louis Richard na podst. powieści Cornella Woolricha (pseud. William Irish) pt. The Bride Wore Black

Nawet najbardziej radykalni autorzy Nowej Fali stopniowo zaczęli odchodzić od jej założeń. W połowie lat 60. zarówno Godard jak i Truffaut postanowili zmierzyć się z gatunkiem science-fiction. W efekcie tego powstały filmy o totalitarnym ustroju, pesymistyczne wizje przyszłości: Alphaville i Fahrenheit 451. Jednak to był jednorazowy skok w przyszłość, bo tych twórców bardziej interesowała teraźniejszość. Jesienią '62 François Truffaut przeprowadził obszerny wywiad z Alfredem Hitchcockiem, którego uważał za najlepszego reżysera wszech czasów. Później nakręcił dwa filmy na motywach powieści Cornella Woolricha - tego samego, który dostarczył materiału do jednego z najlepszych dzieł mistrza suspensu (Okno na podwórze).

Fabuła Panny młodej w żałobie jest prościutka jak w klasycznej opowiastce o zemście. Jednak w latach 60. tematyka zemsty nie była jeszcze tak oklepana jak w kolejnej dekadzie (regularnie pojawiała się tylko w westernach). Film Truffauta, choć czerpie garściami z amerykańskich czarnych kryminałów, jest dziełem błyskotliwym, z którego kradł pomysły Quentin Tarantino do swojej rewanżystowskiej opowieści o Pannie Młodej. Ceniony i nagradzany za swoje nowofalowe osiągnięcia francuski reżyser nie miał zamiaru kręcić klasycznego kryminału, dlatego wcześnie wyłożył karty na stół. Bardziej od logicznej intrygi i efektownych kulminacji interesowały go konsekwencje nieumyślnego spowodowania śmierci i desperacka wendeta.

Dzień ślubu miał być dla Julie Kohler najszczęśliwszym dniem w całym życiu. Niestety, stał się koszmarem powracającym każdej nocy. W dniu ślubu mąż Julie został zastrzelony z broni myśliwskiej. Po takiej tragedii kobieta chciała popełnić samobójstwo. Jej matka powstrzymała ją jednak, nie przypuszczając że w ten sposób wydała wyrok śmierci na pięciu mężczyzn, odpowiedzialnych za śmierć pechowego pana młodego. Julie Kohler udaje się wytropić tych facetów. Nigdy wcześniej ich nie poznała, ale właśnie dzięki temu łatwiej jej zabić. Dla żadnej zbrodni nie ma usprawiedliwienia, ale motywy Julie są tak racjonalne, a jej uczucia szczere, że wydaje się ona całkowicie niewinną istotą.

Truffaut nie był Hitchcockiem, ale miał podobną skłonność do eksperymentowania, co sprawiało że nawet trywialna fabuła zyskiwała artyzm i blask. Jako były krytyk filmowy był znawcą kina, co bardzo przydało mu się w pracy filmowca. Jako autor słynnego artykułu O pewnej tendencji kina francuskiego uważał, że kinematografia w kraju nad Sekwaną zmierza w złym kierunku. Jako filmowiec zamierzał więc wskazać właściwą drogę. Powtarzał często, że stworzenie filmu złego wymaga tyle samo czasu co realizacja dobrego. Należy więc poświęcić nie tylko swój czas i energię, ale także popracować nad stylem, aby film miał duszę i coś, co wyróżni go na tle masowej produkcji. Na szczęście Panna młoda w żałobie to film stylowy i wyrafinowany, dzięki czemu może się podobać nawet po latach.

Reżyser nie bawi się w nudne wprowadzenia, tylko opowiada historię szybko i rzetelnie, tak by widzowie zrozumieli postać, jej uczucia i motywy postępowania. Wątek miłosny jest zaznaczony, ale bez niepotrzebnych dłużyzn. Hitchcock potrafił zasugerować miłość dwojga ludzi bez pokazywania szczegółów związku. Ważniejszy był wątek kryminalny i to on został należycie rozwinięty. Truffaut również nie zawracał sobie głowy wątkiem romansowym - facet, którego Julie obdarzyła uczuciem zginął jeszcze zanim film się rozpoczął. Reżysera interesował motyw zemsty, zaś wzrastający suspens jest efektem niepewności co do losów protagonistki. Trudno odgadnąć, czy kobiecie uda się zrealizować do końca swój plan i czy poniesie konsekwencje swoich działań.

Aktorki narzekające na to, że brakuje ciekawych ról dla kobiet powinny się zgłaszać do Truffauta lub Godarda, bo oni nie dyskredytowali płci pięknej ze względu na urodę. Jeanne Moreau została postawiona przed niełatwym zadaniem aktorskim. Miała być jednocześnie sympatyczną i wzruszającą wdową, ale też chłodną i bezlitosną mścicielką. Sprostała wyzwaniu. Udowodniła, że jest jedną z najlepszych francuskich aktorek, zdolną przekazać gamę emocji za pomocą skromnych środków wyrazu. W obsadzie filmu wielu jest świetnych aktorów, ale żaden facet nie odważyłby się ukraść jej show. Panna młoda w żałobie to nie tylko film François Truffaut, ale i Jeanne Moreau. To ona nadaje właściwy ton całej opowieści, przekazuje odgrywanej postaci cechy osobowości, bez których Julie Kohler byłaby tylko pomnikową Artemidą bez charakteru.

Pełne subtelnego napięcia, szalenie wymowne i zmysłowe są sceny, w których Julie pozuje w stroju bogini łowów, z łukiem i kołczanem (jak rzymska Diana lub grecka Artemida). Dzięki tym fragmentom nasuwają się skojarzenia z antyczną tragedią, gdzie fatalizm i tragizm prowadziły do odczucia katharsis. Asortyment morderstw jest różnorodny, brakuje tylko noży, ale epoka slasherów miała dopiero nadejść. O zręczne prowadzenie kamery zadbał Raoul Coutard, natomiast za opracowanie muzyczne odpowiadał jeden z najwybitniejszych kompozytorów na świecie - Bernard Herrmann. Znany ze współpracy z Hitchcockiem artysta pracował z Truffautem dwukrotnie (najpierw przy Fahrenheit 451). Jednakże tematem przewodnim Panny młodej... jest marsz weselny Mendelsona - od teraz mający się kojarzyć ze zbrodnią i nagłą śmiercią, a nie z miłością i szczęściem.

The Bride Wore Black to znakomity hołd dla czarnego kryminału, w tym także filmów Hitchcocka. Nie jest to jednak proste naśladownictwo, ale kino w dobrym guście - atrakcyjne, staranne i satysfakcjonujące. Francuski filmowiec stosuje tu wiele uproszczeń, np. nie pokazuje w jaki sposób bohaterce udało się wytropić sprawców jej nieszczęścia. U Hitchcocka stopniowe dochodzenie do prawdy było ważnym składnikiem, ale Truffauta najwidoczniej interesowało co innego. On wolał się skupić na charakterystyce tytułowej postaci, jej żelaznej konsekwencji i uporze. Nieważne w jaki sposób zaplanowała odwet, bardziej istotne jest wykonanie planu i obserwowanie, czy powinie się jej noga, czy się zawaha, czy pozostanie do końca zimna i niewzruszona. I wreszcie, czy zostanie zdemaskowana i schwytana. Autor pierwowzoru, Cornell Woolrich, zmarł pięć miesięcy po premierze filmu, więc może zdążył go zobaczyć. Nie wiem czy mu się podobał, ale po upływie wielu lat produkcja doskonale się broni.

* Recenzja została również opublikowana na stronie Filmidło.pl

2 komentarze:

  1. Jeden z moich ulubionych Truffaut'ów. Klasyk w gatunku kina zemsty. Wypada znać. Subtelność klimatu, klasa sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się. To zresztą zaskakujące, że taki film nakręcił reżyser zupełnie nie kojarzony z kinem sensacyjnym.

      Usuń