UNDER THE SHADOW. Horror w cieniu wojny

(2016 / 84 minuty)
scenariusz i reżyseria: Babak Anvari  

Tekst opublikowany także w serwisie film.org.pl

Under the Shadow to koprodukcja czterech narodów: Wielkiej Brytanii, Iranu, Jordanii i Kataru. Od pierwszego pokazu minęło dwa lata, ale nie było oficjalnej polskiej premiery kinowej. Można było jednak zobaczyć to dzieło na dużym ekranie w Dzień Kobiet 2018. Został wówczas zaprezentowany w Centrum Kultury w Lublinie jako drugi film z cyklu Splat!Nights (pierwszym była Hagazussa). Jest to pełnometrażowy debiut urodzonego w Teheranie reżysera Babaka Anvariego. Światowa premiera odbyła się 22 stycznia 2016 w trakcie amerykańskiego święta kina niezależnego – Sundance Film Festival.

Debiut irańskiego twórcy okazał się dużym sukcesem artystycznym, więc podjęto decyzję, by zgłosić go do walki o Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Mimo iż bohaterowie mówią w języku perskim, to nie z Iranu wyszło zgłoszenie, lecz … z Wielkiej Brytanii. Stało się tak, ponieważ Iran zgłosił dzieło Asghara Farhadiego Klient, całkiem słusznie przeczuwając, że ma znacznie większą szansę na nagrodę. Under the Shadow, oglądany dotychczas w Polsce zapewne z niezbyt legalnych źródeł (albo na Netflixie), nie doczekał się należnego uznania. W sali kinowej okazał się jednak intensywnym przeżyciem, które trudno wyrzucić z pamięci. Mało tego, chce się do filmu wrócić, by odkryć te obszary, które zostały skrzętnie ukryte pod powierzchnią nadnaturalnego horroru.

Jednym z obszarów, po których porusza się reżyser, jest niedawna historia Iranu, który w latach osiemdziesiątych stał się celem irackiej inwazji. Babak Anvari urodził się w trakcie wojny, a jego rodzinne miasto, Teheran, było wówczas atakowane przy użyciu rakietowych pocisków balistycznych. Nawet jak ktoś był wtedy dzieckiem, to nie jest w stanie zapomnieć tej atmosfery ciągłego zagrożenia i strachu oraz złowieszczych odgłosów wojny, które doprowadzają człowieka do obłędu. Tę atmosferę udało się reżyserowi przenieść do swojego filmu, ale najciekawsze w tej produkcji jest to, że obok realnego dramatu mamy tutaj pełnokrwisty horror wykorzystujący muzułmańskie wierzenia. Kino irańskie przebiło się do ogólnej świadomości pod postacią poetyckich dzieł Abbasa Kiarostamiego i realistycznych portretów Asghara Farhadiego, jednak irański horror to zjawisko unikatowe, które pewnie nieprędko zdobędzie duże grono fanów.


Przez historię kina grozy przetoczyły się zróżnicowane typy „synów ciemności”: wampiry, wilkołaki, zombie, demony z piekła rodem. Do tej ostatniej grupy można zaliczyć dżiny. Filmy o nich są rzadkością, bo przynależą do mitologii Bliskiego Wschodu, którą zachodni widz kojarzy głównie z Księgi tysiąca i jednej nocy. Ale w omawianym filmie dżin nie spełnia życzeń jak w baśni o Aladynie czy na przykład w horrorze Władca życzeń (1997) Roberta Kurtzmana. W Under the Shadow demon żywi się ludzkim strachem i wykorzystuje do tego fakt, że kraj pogrążony jest w chaosie wojny. Niepokoi matkę i jej dziecko, by spotęgować lęk i paranoję. Według Koranu, świętej księgi islamu, anioły narodziły się ze światła, a dżiny – z ognia. Dla muzułmanów wiara w te piekielne demony jest czymś oczywistym. Ale główną bohaterkę autor filmu zaprezentował jako kobietę twardo stojącą na ziemi, a więc odrzucającą w pierwszej chwili myśl o istnieniu złych duchów.

Podobnie jak reżyser, również aktorka Narges Rashidi miała trudne dzieciństwo ze względu na konflikt iracko-irański. Nieustannie ukrywała się z matką w piwnicy podczas ataków bombowych – do czasu kiedy osiadła z rodziną w Turcji. Potem przeniosła się do Niemiec i aktorstwo studiowała w Berlinie. W Under the Shadow jest bezbłędna jako Shideh. Doskonale balansując między typem dramatycznym (w stylu Cesiry z Matki i córki Vittoria De Siki), a typem „królowej krzyku” kojarzonym z horrorem, stworzyła wyborną, bardzo intensywną kreację, drobiazgowo wydobywając ze swojej postaci pełną paletę emocji. Całkiem nieźle wypadła również Avin Manshadi w roli jej córki, Dorsy. Nie miała ona aktorskiego doświadczenia, więc tym bardziej warto ją docenić.


Na pozór historia wygląda dość klasycznie – jak typowe ghost story. Bardzo kameralne, bo rozgrywające się na obszarze skromnego mieszkania i kładące nacisk na relację pomiędzy matką i córką. Jednak nie odczuwa się wtórności ani sztampy, w czym spora zasługa irańskiej perspektywy kulturowej. Dzięki temu bije od filmu świeżość i trudno przewidzieć rozwój wydarzeń. Widać, że Babak Anvari, mimo iż kształci się i mieszka w Wielkiej Brytanii, dobrze zna muzułmańską kulturę. Znamienna jest szczególnie scena, w której przerażona bohaterka wybiega z nawiedzonego domu, narażając się na chłostę... za niestosowne ubranie. Nawet w czasie wojny obowiązują żelazne reguły obyczajowości. Reżyser, będący w połowie Brytyjczykiem, wiedział że ta scena dla zachodniego odbiorcy będzie absurdalna, co tylko wzmocniło przekaz. Przekaz albo raczej jedna z możliwych interpretacji utworu dotyczy choroby, która opanowała ten świat – pragnienia władzy nad drugim człowiekiem, skłonności do przemocy psychicznej wobec kobiet i ograniczania ich wolności.

Under the Shadow oceniam bardzo pozytywnie. Sprawdza się zarówno jako pełen emocji dramat, jak i szalenie intrygujący horror. Bardzo ciekawie został przedstawiony temat matczynej odpowiedzialności za swoje dziecko. Niezwykle interesująco – pod względem wizualnym i fabularnym – ukazano przenikanie dwóch światów: rzeczywistego i fantastycznego, przy czym oba wpływają negatywnie na ludzką psychikę. Reżyserowi – przy pomocy brytyjskiego operatora Kita Frasera – udało się wykreować odpowiednią atmosferę grozy oraz zbudować i utrzymać napięcie do ostatniej minuty. Nie brakuje scen, które skonstruowane są w taki sposób, by widz podskoczył w fotelu. I to działa – film jest w stanie wywołać niepokój, a przy tym daje do myślenia. Historia jest wielopłaszczyznowa, więc niełatwo ją rozszyfrować. Z pewnością nie jest to tylko klasyczny horror ani jedynie przejmujący dramat. Pomiędzy tymi gatunkami przepaść jest niewielka, ale ukryta w niej głębia jest kwintesencją utworu. Ponadto film stanowi idealny kontrast dla kina irańskiego ze strefy oscarowej, którego czołowym reprezentantem jest Asghar Farhadi.

0 komentarze:

Prześlij komentarz