ANIOŁOWIE O BRUDNYCH TWARZACH. 80 lat od premiery

tytuł oryginalny: Angels with Dirty Faces
premiera: 26 listopada 1938
czas trwania: 97 minut
reżyseria: Michael Curtiz
scenariusz: Rowland Brown, John Wexley, Warren Duff

Tekst opublikowany w serwisie film.org.pl

W samym roku 1938 miało premierę aż pięć filmów, które były podpisane nazwiskiem węgierskiego reżysera Michaela Curtiza. Wśród nich znajdują się Przygody Robin Hooda (współreż. William Keighley), jedna z najlepszych adaptacji słynnej brytyjskiej legendy. Dzisiaj znacznie większe wrażenie mógłby wywołać czarno-biały dramat gangsterski Aniołowie o brudnych twarzach. Mógłby, ale wywołuje tylko w wąskim kręgu odbiorców. Warto tę produkcję przypomnieć i dobrą okazją ku temu jest okrągła rocznica – dokładnie 80 lat temu film trafił na ekrany amerykańskich kin. To zdecydowanie coś więcej niż klasyczna opowieść o karierze i upadku gangstera. To film-kazanie, ale środki użyte do przekazu trudno nazwać tanim dydaktyzmem.

Dwóch nastoletnich chuliganów zostaje przyłapanych na kradzieży. W wyniku tego incydentu jeden z nich – ten, który wolniej biega – trafił do poprawczaka. To był dla niego początek kariery przestępczej, podczas której stał się regularnym bywalcem zakładów penitencjarnych. Jego kumpel z dzieciństwa – ten, który szybciej biega – został księdzem i za cel swojego życia postawił wychowywanie młodzieży w taki sposób, by nie zeszła na kryminalną ścieżkę. Dlatego organizuje mecze koszykówki – mają one wpoić młodym gniewnym zasady fair play. Kiedy jednak przeszkodą w rozwoju tych dzieciaków okaże się ich znajomość z gangsterem, postacią niemal legendarną, ksiądz wszelkimi sposobami będzie starał się zniszczyć jego legendę.

Głównym wątkiem filmu jest konflikt dwóch osobowości, Rocky’ego Sullivana (James Cagney) i Jerry’ego Connolly’ego (Pat O’Brien). Obaj są dziećmi tej samej dzielnicy, nowojorskiej East Side, z tym że – na skutek jednego wydarzenia – poszli zupełnie innymi ścieżkami, zmieniając przy okazji podejście do życia. Rocky w więziennych murach przekonał się, że uczciwość nie popłaca, dlatego po wyjściu na wolność nie zamierza być frajerem zarabiającym marną pensję na etacie. Ale dzięki jego przyjaźni z Jerrym widać, że nie jest jeszcze całkiem zepsuty, stać go na szlachetne gesty i widzowi łatwo polubić tę postać. Z kolei Jerry stał się osobą duchowną i próbuje być moralnym autorytetem – jednak dla dzieciaków jest nikim. Paradoksalnie może u nich zyskać posłuch tylko dzięki przyjacielowi-kryminaliście.


Produkcję wyróżniono trzema nominacjami do Oscara: za reżyserię, oryginalną story (Rowland Brown) i rolę Jamesa Cagneya. Aktora wyróżniono także nagrodą przyznawaną przez nowojorskich krytyków oraz organizację National Board of Review. Kreacja Rocky’ego Sullivana jest rzeczywiście świetna, mieszcząca się w schemacie roli twardego faceta, aczkolwiek wzbogacona o ciekawy rys psychologiczny i momentami znakomicie improwizowana (bo scenariusz miał luki, które aktor postanowił załatać). Przy nim reszta aktorów wypadła blado – Pat O’Brien, George Bancroft, Ann Sheridan, a nawet Humphrey Bogart w roli przebiegłego adwokata. Jednak całkiem nieźle przy Cagneyu poradzili sobie odtwórcy ról tytułowych, czyli grupa młodzieży zwana The “Dead End” Kids. Nowojorska grupa powstała na potrzeby broadwayowskiej sztuki Sidneya Kingsleya Dead End (1935), po czym została wchłonięta przez kino. Samuel Goldwyn i William Wyler nakręcili z ich udziałem ekranizację tego spektaklu (Ślepy zaułek, 1937), a potem młodych aktorów przejęło Warner Bros. (Crime School, 1938) i niedługo później zagrali swoje życiowe role jako Aniołowie o brudnych twarzach.

Zdjęcia do filmu kręcono w studyjnych dekoracjach wytwórni Warner Bros. (udających nowojorską dzielnicę) oraz w nowojorskim zakładzie karnym Sing Sing. Praca na planie odbywała się od czerwca do sierpnia i już w listopadzie skończone dzieło trafiło do kin w Nevadzie. System studyjny w Hollywood działał efektywnie, wypuszczając filmy szybko, ale dzięki wyjątkowo sprawnym filmowcom były to solidne produkcje, doskonałe technicznie i mimo prostych fabuł angażujące odbiorcę. Jak na drugą połowę lat 30. postać gangstera w Aniołach… skonstruowana jest dość niestandardowo. To człowiek ujawniający niejednokrotnie pokłady agresji, nawet podczas sędziowania w meczu, ale ma w sobie coś z surowego ojca pragnącego wychować dzieci na twardzieli. Zaskakujące, że głównymi przeciwnikami Rocky’ego Sullivana są prawnik (Humphrey Bogart) i biznesmen (George Bancroft), obaj udający uczciwych obywateli, ale w gruncie rzeczy to zdradzieckie typy, korzystające z usług zawodowych zabójców.


Najważniejszy jest tutaj konflikt wewnętrzny, to znaczy zarówno Rocky, jak i Jerry są rozdarci między lojalnością i powołaniem. To pierwsze musi jednak ustąpić, bo każdy ma do wykonania jakąś misję. Zadaniem Jerry’ego jest naprowadzić nieokrzesanych uczniów na właściwą drogę, misją Rocky’ego jest dać przykład, jak kończą zbrodniarze. Na dalszy plan schodzi wątek miłosny, co z jednej strony jest plusem, bo w starym hollywoodzkim kinie wątki romansowe były zazwyczaj pierwszoplanowe, ale z drugiej strony – jest on zarysowany na tyle wyraziście, że zapada w pamięć. Laury Martin (Ann Sheridan) nie znosi Rocky’ego od dzieciństwa, ale po 15 latach rozkwita między nimi uczucie – scena, w której broni go przed Jerrym, mówi właściwie wszystko o tej relacji, o szacunku do drugiej osoby pomimo wad i błędów dzieciństwa. Z pewnością nie bez znaczenia jest to, że kobieta jest wdową, której mąż został zastrzelony przez gliniarzy.

Historia była potem przerabiana na adaptacje radiowe, a w 1939 w Lux Radio Theater swoje role powtórzyli Cagney i O’Brien. Często film był obiektem parodii, drwiono chociażby z jego tytułu. Najsłynniejszym przykładem są komedie Kevin sam w domu (1990) i Kevin sam w Nowym Jorku (1992), w których postać grana przez Macaulaya Culkina ogląda w telewizji najpierw (w części pierwszej) produkcję gangsterską Angels With Filthy Souls, a później (w części drugiej) – jej sequel Angels With Even Filthier Souls. To nie były, rzecz jasna, prawdziwe filmy gangsterskie, tylko sceny nakręcone specjalnie na potrzeby tych komedii.


W roku premiery film był na ogól przyjmowany entuzjastycznie. W recenzjach pojawiały się przymiotniki mocny (powerful) i porywający (thrilling), doceniano również aktorstwo Cagneya. Solidne rzemiosło całej ekipy zapewniło wytwórni spore zyski. Po latach ten film wciąż może uchodzić za jeden z najlepszych w swoich czasach i swoim gatunku. Rok po nim Cagneya i Bogarta można było zobaczyć w kolejnym znakomitym dramacie gangsterskim, Burzliwych latach dwudziestych (1939) Raoula Walsha. Oba dzieła to doskonały przykład na to, że kino lat 30. wciąż może dostarczać inteligentnej rozrywki. Warto jeszcze wspomnieć, że odgrywający role przyjaciół Cagney i O’Brien byli w rzeczywistości wieloletnimi przyjaciółmi – zagrali wspólnie w dziewięciu filmach i razem pożegnali się z kinem występem w Ragtime (1981) Miloša Formana. Niemniej role w Aniołach o brudnych twarzach były pod nich idealnie dopasowane, stanowiły świetną przeciwwagę – jeden jako buntownik, drugi jako próbujący go utemperować kaznodzieja.

0 komentarze:

Prześlij komentarz