PAMFIR. Bestia, która chce być człowiekiem

(2022 / 100 minut)
scenariusz i reżyseria: Dmytro Sukholytkyy-Sobchuk

Tekst opublikowany w serwisie film.org.pl

Gdy Pamfir został zaprezentowany na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, otrzymał sześciominutową owację na stojąco, po której posypały się entuzjastyczne opinie w mediach. Debiutujący w pełnym metrażu reżyser Dmytro Sukholytkyy-Sobchuk połączył w filmie kino gatunkowe z autorskim spojrzeniem na otaczającą rzeczywistość, wymieszał wpływy chrześcijańskie z pogańskimi, bardzo mocno trzymając się rodzimej tradycji. Duże znaczenie mają tu lokalizacja, język, uwarunkowania polityczne, społeczne i ekonomiczne. Istotny jest także sam główny bohater, będący symbolem pewnej postawy, która charakteryzuje naród, nie tylko Ukrainę – „Bądź bestią, ale pozostań człowiekiem”.

Protagonistą filmu jest Leonid (Oleksandr Yatsentyuk), do którego przylgnął pseudonim „Pamfir” oznaczający skałę, będący symbolem siły, niezłomności, niewzruszonej postawy. Długo był nieobecny w rodzinnych stronach, ponieważ podjął pracę w Polsce. A wrócił tylko po to, by przedłużyć wizę. Czekają na niego żona Olena (Solomiia Kyrylova) i syn Nazar (Stanislav Potiak). Syn nie chce, by ojciec wrócił za granicę przed tradycyjnym karnawałem, dlatego pali jego dokumenty potrzebne do wyjazdu. Przy okazji podpala także kościół, być może przypadkowo przez brak wprawy w posługiwaniu się ogniem, ale może jednak celowo, gdyż jego stosunek do kościoła jest ambiwalentny, tak jak u coraz większej liczby młodych ludzi. Aby znaleźć środki na odbudowę „domu bożego” ojciec chłopaka zmuszony jest powrócić do uprawiania kontrabandy – szmuglowania papierosów przez Bukowinę.

Bukowina znajduje się na granicy ukraińsko-rumuńskiej niedaleko granicy z Mołdawią. Jest to więc obszar wielokulturowy, stanowiący przy okazji „przejście do Europy”, jako że Rumunia należy do Unii Europejskiej w przeciwieństwie do Ukrainy. Dlatego teren stał się ulubionym polem działania dla wszelkiej maści przemytników, którzy są zmorą tutejszych władz i służb państwowych, ale też powodem konfliktów w półświatku, gdzie toczy się walka o hegemonię i wpływy. Pod ziemią wykopano liczne tunele, a nad nimi rozciąga się spowity we mgle las, gdzie wspomagani środkami dopingowymi szmuglerzy biegną w celu poprawy swojej sytuacji życiowej. Motyw  przekraczania granicy państw ukrywa refleksję nad pokonywaniem ludzkich barier. Czy w ogóle istnieje taka linia graniczna, której człowiek nie jest w stanie przekroczyć?

W opisie fabuły wspomniałem o tradycyjnym karnawale. Chodzi tu o festiwal Malanka, o którym Dima Sobchuk zrobił już jeden film – średniometrażowy dokument Krasna Malanka (2013). Jest to święto zaczerpnięte z wierzeń i mitów pogańskich – w omawianej produkcji nie służy tylko dokumentowaniu lokalnej tradycji, ale ma także ogromne znaczenie dla fabuły i charakteru postaci. Kostiumy i maski przygotowywane na karnawał pozwalają choć na chwilę zamknąć się w magicznym świecie. I tak na przykład człowiek słaby fizycznie i psychicznie może pod maską bestii ukryć swoje słabości. Ale dla Pamfira kostium karnawałowy służy czemuś innemu – ukryciu natury bestii, przez którą stopniowo traci kontakt z rodziną. Najpierw doprowadził do zniszczenia relacji z ojcem, potem złamał przysięgę daną żonie, próbuje jednak za wszelką cenę odbudować relację z synem. Tylko tu widzi swoją szansę na odkupienie win.

Pamfir poprzez technikę stylowych długich ujęć jest bliższy kinu niezależnemu, ale – co zaskakujące – udział w tym przedsięwzięciu wzięli przedstawiciele aż sześciu państw: Ukrainy, Francji, Polski, Chile, Luksemburga i Niemiec. Ze strony polskiej wsparcie dołożyła firma Madants reprezentowana przez Bognę Szewczyk. Przez siedem miesięcy trwał proces montażu pod kierunkiem Polaka Nikodema Chabiora, który z materiału trwającego pierwotnie 140 minut wyciął 40, nadając filmowi rytm, energię, spójność wizualną. Do polskich kin film jednak trafia z rocznym opóźnieniem, a za jego dystrybucję odpowiada Gutek Film.

Dzieło Dimy Sobchuka było realizowane przed inwazją Rosji na Ukrainę (24 lutego 2022 roku), ale agresja rosyjska względem Ukrainy rozpoczęła się już osiem lat wcześniej. W związku z powyższym – i co potwierdził sam reżyser – intryga opowiedziana w filmie i dylematy głównego bohatera stanowią alegorię tego konfliktu. Żaden wybór w tej sytuacji nie będzie dobry ani zły, każda decyzja niesie ze sobą ryzyko, a jednak trzeba ją podjąć i ponieść jej konsekwencje. Dla siebie, dla rodziny i dla ojczyzny. Wydarzenia na froncie wschodnim dla wielu rodzin są traumatyzujące. Ofiarę poniósł między innymi Volodymyr Chorny, scenograf pracujący na planie omawianego filmu, który zginął w obwodzie ługańskim 9 maja 2023.

Niewykluczone, że film ogląda się nieco inaczej po upływie roku, gdyż konflikt za naszą wschodnią granicą z upływem czasu eskaluje, nie widać jego końca, ale kulminacją raczej nie będzie uroczysty karnawał. Warto obejrzeć ten filmowy obraz, bo reżyserowi udało się znaleźć złoty środek między ukraińską kulturą zaprezentowaną za pomocą gwary huculskiej i lokalnych obrzędów a otwartością na wpływy zachodnie. Te inspiracje są widoczne chociażby w portretowaniu pierwszoplanowej postaci – Leonida (świetna rola Oleksandra Yatsentyuka), który przypomina westernowych protagonistów, szlachetnych, ale mających niechlubną przeszłość. Z pewnością wszystkim znany jest także obecny tutaj motyw ostatniego zadania. Bohater ustatkował się, zdobył uczciwą pracę i obiecał, że zostawił za sobą kryminalną przeszłość. Jednak w krytycznej sytuacji przeszłość powraca jak bumerang. Dawny przestępca musi wykonać jeszcze jeden „skok”, który okazuje się najtrudniejszym do przetrwania.

Nie jest to dzieło przyjemne w odbiorze, bo celem twórców nie było dostarczenie rozrywki, ale raczej refleksji. Moje jedyne zastrzeżenie jest takie, że finał mógł być bardziej spektakularny, jeśli chodzi o przedstawienie Malanki, aby można było lepiej zrozumieć doniosłość tego ukraińskiego święta. Być może w montażu wycięto o jedno lub dwa długie ujęcia za dużo. Ale zachowano coś cenniejszego – skrupulatny portret psychologiczny głównego bohatera. W końcu tytuł jasno sugeruje, że w centrum uwagi jest człowiek, a cała karnawałowa otoczka jest tylko dodatkiem. Do najważniejszych atutów należy także zaliczyć oprawę wizualną (zdjęcia Nikity Kuzmenko) inspirowaną obrazami Hieronima Boscha i Pietera Bruegla. Nie warto tego filmu umieszczać w ramach konkretnego gatunku – to nie thriller, kryminał ani western, mimo zapożyczeń z tej trójcy. To fatalistyczna opowieść o odkupieniu win, przekraczaniu granic i walce o lepsze jutro.

__________

Imiona i nazwiska ukraińskie zostały w tekście zapisane według oficjalnej transliteracji alfabetu ukraińskiego na łacinę.

__________

korekta: Alicja Szalska-Radomska

0 komentarze:

Prześlij komentarz