Con Air: Lot skazańców

Con Air (1997 / 115 minut)
reżyseria: Simon West
scenariusz: Scott Rosenberg

W filmie Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi brytyjski aktor komediowy Simon Pegg powiedział, że najlepszy film na świecie to Con Air - Lot skazańców, czym wprawił w zdumienie towarzystwo, gustujące najwidoczniej w ambitniejszych produkcjach. Film Simona Westa jest tym, czym przede wszystkim powinno być kino, czyli  rozrywką dla ludzi po ciężkim dniu pracy. Jako film akcji ten film jest niemal doskonały. No  bo czego tu nie ma? Jest dynamiczna akcja, są znakomite efekty specjalne, jest świetna obsada i galeria przeróżnych psychopatów. Są strzelaniny i eksplozje, jest duża dawka przemocy, no i są świetne teksty. Przede wszystkim jest w tym filmie coś, dzięki czemu chętnie się do niego wraca (ja widziałem go już 4 razy i chętnie obejrzałbym raz jeszcze). 

Nicolas Cage po zdobyciu Oscara zaczął się bawić w bohatera kina akcji i wychodziło mu to całkiem nieźle (inne przykłady: Twierdza i Bez twarzy). W Locie skazańców Cage zagrał byłego komandosa, który popełnił morderstwo z konieczności i trafił za to do więzienia. Po latach wychodzi na zwolnienie warunkowe, ale ma pecha i trafia na samolot, który zostaje przejęty przez skazańców. Jak by tego było mało, samolot ma międzylądowanie, podczas którego na pokład przybywa nowa grupa więźniów. Seryjni mordercy, gwałciciele, handlarze narkotyków - wszyscy są niezwykle niebezpieczni, a kiedy jeszcze wszyscy razem znajdują się w jednym samolocie to stanowią ogromne zagrożenie dla ludzi na ziemi. Nic więc dziwnego, że jeden z agentów chce zestrzelić samolot nad niezamieszkałym terenem, wtedy zginęliby tylko przestępcy, co jest oczywiście do przyjęcia. Jednak agent z wydziału pościgowego jest temu przeciwny, gdyż jest przekonany, iż na pokładzie samolotu ma sprzymierzeńca, który jest w stanie unieszkodliwić osobiście przynajmniej kilku bandytów. Tym sprzymierzeńcem jest oczywiście bohater grany przez Nicolasa Cage'a.

Akcja toczy się w zawrotnym tempie, widz nie ma nawet czasu zastanawiać się, czy jest tu jakaś logika i realizm. Dialogi są pełne ironii i złośliwości, a scenariusz pozbawiony jest zbędnych scen. Bohaterowie są zróżnicowani - inteligentny agent federalny, który potrafi działać rozsądnie (John Cusack), nerwowy i niecierpliwy agent do walki z narkotykami (Colm Meaney), żołnierz, którego kłopoty znajdują szybko, mimo że on ich nie szuka (Nicolas Cage), psychopatyczny przywódca grupy skazańców (John Malkovich),  wyjątkowo groźny morderca zwany 'rzeźnikiem', który zachowuje się spokojnie, mało się odzywa, a kiedy coś powie, zaskakuje elokwencją (Steve Buscemi) oraz wielu innych wyrzutków społecznych, dla których lot więziennym samolotem jest szansą wydostania się na wolność. To po prostu trzeba obejrzeć i posłuchać, bo ścieżka dźwiękowa jest tu równie ważna, co strona wizualna.

1 komentarze:

  1. Uwielbiam ten film! :) Chociaż widziałam go dopiero dwa razy (jestem w tyle za Tobą), ale na pewno będzie i trzeci.
    Nawet nie przeszkadzają mi miny Cage'a a la "heroiczny, ale skromny", chociaż akurat jego wolę w innych filmach.
    Ale reszta :) no cudo, naprawdę "Con Air" jest obowiązkowym filmem dla każdego, kto choć trochę lubi się dobrze bawić.

    OdpowiedzUsuń