reżyseria: Jon Amiel
scenariusz: Ann Biderman, David Madsen
Thriller o naśladowcy (copycat) nie mógł się ustrzec naśladowania wzorców z innych thrillerów. Jednak trzymający w napięciu scenariusz i sprawna reżyseria powodują, że ten dreszczowiec ogląda się z ogromnym zainteresowaniem. Można też dojść do wniosku, że ten film wcale nie ustępuje najlepszym przedstawicielom gatunku, takim jak Siedem. No bo niby w czym miałby ustępować. Są tu ciekawi bohaterowie różnych profesji (psycholog, policjanci, mordercy), jest trochę na temat historii i działania słynnych seryjnych morderców, są liczne niewinne ofiary, jest krew oraz inne „atrakcje” tylko dla dorosłych widzów (podrzynanie gardeł, wieszanie itp.), jest wreszcie pełen emocji i po mistrzowsku zrealizowany finał, w którym trudno przewidzieć ruchy bohaterów.
Główną bohaterką jest pani psycholog, dr Helen Hudson, więc policjanci musieli zostać przedstawieni jako ludzie niezbyt bystrzy, którzy nie widzą tego, co może ich doprowadzić na ślad zabójcy. Helen przed laty spotkała się oko w oko z zabójcą, który na jej oczach zabił policjanta. Od tamtej pory boi się wychodzić z domu, ale wkrótce jej doświadczenie z seryjnymi mordercami okaże się pomocne przy rozwiązywaniu sprawy okrutnych zbrodni. Zdaje sobie sprawę, że pomagając policji jeszcze bardziej naraża się na niebezpieczeństwo, ale żeby żyć bezpiecznie i w spokoju musi pokonać strach i raz jeszcze stanąć oko w oko ze złem, reprezentowanym przez psychopatę.
Scenarzyści z dużą inwencją i w sposób profesjonalny skonstruowali fabułę, poczynając od świetnego prologu poprzez działania psychopaty, śledztwo stopniowo prowadzące do rozwiązania, na zaskakujących kulminacjach i ekscytującym finale kończąc. Nie musimy się zastanawiać, kto jest mordercą, bo dość szybko się tego dowiadujemy, a jednak cały czas jesteśmy trzymani w ogromnej niepewności, z niepokojem obserwując wydarzenia, próbując przewidzieć rozwój wypadków. Czy psychopata okaże się sprytniejszy od przedstawicieli prawa? Naśladując innych morderców może unikać błędów swoich poprzedników, więc aby go przechytrzyć i unieszkodliwić należy umieć przewidzieć jego działania.
Twórcy doskonale wykreowali klimat ciągłego zagrożenia. Kiedy zaczynają ginąć młode kobiety nie tylko bohaterowie filmu odczuwają niepokój, widzom także udziela się ten strach i lęk przed czającym się, sugerowanym przez operatora kamery, zagrożeniem. Śledztwo zostało poprowadzone przez scenarzystów w sposób inteligentny - dość przekonująco wyjaśniono, dlaczego pomoc Helen Hudson jest niezbędna. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to osoba na właściwym miejscu, mimo iż jako psycholog powinna umieć zachować zimną krew, a nie chować się po kątach. Jej strach jest jednak uzasadniony, wynika z traumatycznych przeżyć, które zostały świetnie pokazane w prologu.
Jak w prawie każdym filmie o zbrodni i szaleńcach także u Jona Amiela postawione są poważne pytania na temat psychologii zabójstwa. Co kieruje zabójcami w wyborze ofiar? Skąd w ogóle u nich chęć mordowania? No i dlaczego psychopatów nie należy brać żywcem? Ten film udowadnia, że mimo iż powstało mnóstwo filmów o podobnej tematyce, nadal fascynuje ona ludzi - psychopatyczni mordercy są nieprzewidywalni i dlatego filmy o nich także są takie. A Psychopata Jona Amiela należy do najciekawszych współczesnych thrillerów o seryjnych zabójcach. Świetne są tu kreacje aktorskie Sigourney Weaver i Holly Hunter w rolach kobiet silnych i niezależnych, łączących w sobie wrażliwość i silny charakter. A kiedy będą działać wspólnie to są w stanie pokonać nawet najtrudniejszego przeciwnika. Z całą pewnością warto obejrzeć. To kino gwarantujące wysoki poziom oraz dużą dawkę emocji.
Zgadzam się z Tobą, jak najbardziej.
OdpowiedzUsuń