reżyseria: Takashi Miike
scenariusz: Daisuke Tengan na podst. scenariusza Kaneo Ikegami
Remake filmu z 1963 roku (reż. Eiichi Kudo) - filmu mało znanego, pochodzącego z czasów, kiedy sukcesy w kinie samurajskim odnosili Kurosawa, Kobayashi, Inagaki. Tym bardziej remake był potrzebny, aby widzowie zwrócili uwagę na starą wersję 13 Assassins. Twórczość japońskiego reżysera Takashi'ego Miike jest mi obca i nie wiem, czy jest to film w jego stylu, czy raczej jest zupełnie inny od jego wcześniejszych filmów. 13 Assassins to wysokiej klasy produkcja historyczna o samurajach, widowiskowa i krwawa, z dużą ilością efektownych walk na miecze i wielką bitwą w finale. Przy czym słowo 'bitwa' jest tutaj synonimem słów 'rzeź' i 'masakra'. W ruch idą nie tylko miecze i łuki, ale również kije i kamienie.
Akcja rozgrywa się w 1844 roku, czyli 24 lata przed początkiem nowej ery w historii Japonii - epoki Meiji, w której doszło do obalenia szogunatu i likwidacji kasty samurajów. Samuraj Shinzaemon Shimada otrzymuje polecenie zgładzenia brata szoguna, lorda Naritsugu, okrutnego władcy, odpowiedzialnego za wiele brutalnych morderstw. Chociaż Shinzaemon jest przerażony jego okrucieństwem, to jest wdzięczny losowi, że będzie mógł wykorzystać swoje umiejętności, gdyż czasy pokoju nie dawały mu dotychczas pola do popisu. Zbiera on oddział odważnych i gotowych na poświęcenie samurajów i wyrusza w podróż, której kulminacją jest wielka bitwa.
Już w pierwszej scenie obserwujemy seppuku - rytuał, który najbardziej kojarzy się zachodnim widzom z samurajami. I w ten dosadny sposób Takashi Miike wprowadza widzów w brutalny świat japońskich wojowników. Jest w tym filmie wszystko to, co najlepsze w tym gatunku, ale niektóre sceny zaskakują brutalną dosłownością (np. kobieta z odciętymi kończynami). Ale oprócz epatowania przemocą Miike zadaje jeszcze pytanie o to, co jest obowiązkiem samuraja. Czy powinien ślepo wykonywać rozkazy swojego pana, czy powinien się zbuntować, jeśli nie zgadza się z jego rozkazami? Czy samuraj może normalnie żyć bez wojny i bez zabijania? Z jednej strony kino akcji, z drugiej - rozliczenie z feudalną przeszłością. Z jednej strony fascynująca przygoda, z drugiej - dramat pełen krwi i okrucieństwa.
W filmie został przedstawiony ciekawy pojedynek dwóch osobowości. Shinzaemon wierzy w sprawiedliwość i kodeks bushidō, ale tęskni za prawdziwą bitwą, gdzie mógłby udowodnić swoją odwagę i umiejętności. Naritsugu to bezwzględny morderca, który nikogo nie szanuje, a świadczą o tym nie tylko popełnione przez niego zbrodnie, ale również scena, w której kopie głowę samuraja, który oddał za niego życie. Japońscy aktorzy Kōji Yakusho i Gorō Inagaki stworzyli sugestywne, mocne kreacje antagonistów, którzy doskonale wiedzą, co robią, mocno wierzą w swoje przekonania i tylko śmierć może ich powstrzymać od zamierzonych działań.
Kiedy spotkany w lesie bandyta opowiada o pewnej kobiecie, można się spodziewać, że rozpoczął się właśnie wątek miłosny, ale reżyser konsekwentnie prowadzi tylko jeden wątek, nie interesują go postacie drugoplanowe. Nie wiemy, jaką mają przeszłość, znamy tylko ich motywy postępowania. Jedni chcą sprawdzić swoje umiejętności, inni chcą dokonać zemsty lub wymierzyć sprawiedliwość, a jeden robi to dla pieniędzy. Dla Takashi'ego Miike ważny był tylko wątek wojowników, którzy kroczą drogą miecza pełną zasadzek i niebezpieczeństw. Psychologia postaci jest uproszczona i typowa dla filmów akcji, a nie filmów Kurosawy i Kobayashi'ego. Co ciekawe, Takashi Miike postanowił się ostatnio zmierzyć z samym Kobayashim, realizując remake filmu Harakiri z 1962 (premiera wersji Miike'go pt. Ichimei odbyła się na festiwalu w Cannes).
Największym atutem filmu 13 Assassins jest perfekcyjnie dopracowana strona wizualna, dzięki której widzowie zostają wrzuceni w sam środek bitwy, przeżywając ją razem z bohaterami. Można narzekać, że sekwencja bitwy jest zbyt długa, ale czy jakakolwiek bitwa w historii trwała krótko. Dynamiczne i gwałtowne sekwencje akcji, wspaniałe postaci pełne honoru i godności oraz świetna przygodowa fabuła osadzona w historycznych realiach - to wszystko zostało perfekcyjnie sfilmowane, dzięki czemu film spełnia oczekiwania widzów. Jedyne, na co można narzekać to, że takie filmy nie trafiają do polskich kin, bo jeśli jakiś film nadaje się idealnie do kin, to jest to właśnie recenzowany film o trzynastu zabójcach.
W filmie został przedstawiony ciekawy pojedynek dwóch osobowości. Shinzaemon wierzy w sprawiedliwość i kodeks bushidō, ale tęskni za prawdziwą bitwą, gdzie mógłby udowodnić swoją odwagę i umiejętności. Naritsugu to bezwzględny morderca, który nikogo nie szanuje, a świadczą o tym nie tylko popełnione przez niego zbrodnie, ale również scena, w której kopie głowę samuraja, który oddał za niego życie. Japońscy aktorzy Kōji Yakusho i Gorō Inagaki stworzyli sugestywne, mocne kreacje antagonistów, którzy doskonale wiedzą, co robią, mocno wierzą w swoje przekonania i tylko śmierć może ich powstrzymać od zamierzonych działań.
Kiedy spotkany w lesie bandyta opowiada o pewnej kobiecie, można się spodziewać, że rozpoczął się właśnie wątek miłosny, ale reżyser konsekwentnie prowadzi tylko jeden wątek, nie interesują go postacie drugoplanowe. Nie wiemy, jaką mają przeszłość, znamy tylko ich motywy postępowania. Jedni chcą sprawdzić swoje umiejętności, inni chcą dokonać zemsty lub wymierzyć sprawiedliwość, a jeden robi to dla pieniędzy. Dla Takashi'ego Miike ważny był tylko wątek wojowników, którzy kroczą drogą miecza pełną zasadzek i niebezpieczeństw. Psychologia postaci jest uproszczona i typowa dla filmów akcji, a nie filmów Kurosawy i Kobayashi'ego. Co ciekawe, Takashi Miike postanowił się ostatnio zmierzyć z samym Kobayashim, realizując remake filmu Harakiri z 1962 (premiera wersji Miike'go pt. Ichimei odbyła się na festiwalu w Cannes).
Największym atutem filmu 13 Assassins jest perfekcyjnie dopracowana strona wizualna, dzięki której widzowie zostają wrzuceni w sam środek bitwy, przeżywając ją razem z bohaterami. Można narzekać, że sekwencja bitwy jest zbyt długa, ale czy jakakolwiek bitwa w historii trwała krótko. Dynamiczne i gwałtowne sekwencje akcji, wspaniałe postaci pełne honoru i godności oraz świetna przygodowa fabuła osadzona w historycznych realiach - to wszystko zostało perfekcyjnie sfilmowane, dzięki czemu film spełnia oczekiwania widzów. Jedyne, na co można narzekać to, że takie filmy nie trafiają do polskich kin, bo jeśli jakiś film nadaje się idealnie do kin, to jest to właśnie recenzowany film o trzynastu zabójcach.
Świetne kino. Cholernie mi się ten film podobał, mimo, że za wschodnim nie przepadam.
OdpowiedzUsuńquentinho