Gena Rowlands - kobieta pod presją

Na początek kilka słów na temat aktorki Geny Rowlands, od 1954 roku żony reżysera Johna Cassavetesa. Zaczynała od występów na Broadwayu i w telewizji, wielokrotnie w serialach, np. udana rola pięknej skandalistki z San Francisco w pojedynczym odcinku Bonanzy (epizod 5x01: She Walks in Beauty), albo postać niepełnosprawnej żony mordercy w odcinku serialu Columbo (ep. 4x05: Playback). Unikała ról w hollywoodzkich produkcjach, największe sukcesy odnosząc we współpracy z mężem, realizatorem ambitnych filmów niezależnych. Zagrała w jego 7 filmach: Dziecko czeka (1963), Twarze (1968), Minnie i Moskowitz (1971), Kobieta pod presją (1974), Premiera (1977), Gloria (1980) i Love Streams (1984). Za tytułowe role w Kobiecie pod presją i Glorii otrzymała nominacje do Oscara. Kinowy debiut w 1958 roku (The High Cost of Loving), pierwszy ważny film to współczesny western Lonely Are the Brave (1962), gdzie wystąpiła u boku Kirka Douglasa.

A Woman Under the Influence (1974 / 155 minut)
scenariusz i reżyseria: John Cassavetes

Kobieta pod presją to niełatwy w odbiorze film, który potrafi mocno wstrząsnąć i zaskoczyć oryginalnym podejściem do tematyki międzyludzkich zależności i konfliktów. Niezaprzeczalną zaletą, która podwyższyła wartość tego filmu o kilka stopni, jest przekonujące i pełne zaangażowania aktorstwo Petera Falka i Geny Rowlands. Stworzyli oni wyraziste kreacje bohaterów nieco zagubionych, którzy nie do końca się rozumieją, próbują jednak udawać przed sobą i innymi, że wszystko jest w porządku. Gena Rowlands była żoną reżysera tego filmu, rzadko występującą w filmach głównego nurtu. Za rolę Mabel Longhetti w niezależnej produkcji męża pt. Kobieta pod presją została wyróżniona nominacją do Oscara (przegrała z Ellen Burstyn). Aktorka zaskoczyła sposobem, w jaki przedstawiła złożoną osobowość swojej postaci.

Mabel Longhetti to kobieta po czterdziestce i nieco znerwicowana pani domu, z pozoru typowa żona i matka, która gotuje oraz zajmuje się domem i dziećmi podczas nieobecności męża. Jednak od czasu do czasu da się zauważyć, że zachowanie kobiety odbiega od normy. U przebywających w jej towarzystwie ludzi kobieta wywołuje zażenowanie i wzburzenie, a u swojego męża czasem również agresję. Dlaczego zwykła gospodyni domowa zachowuje się czasami jak wariatka? Czy dlatego, że nie pracuje i nie spędza więcej czasu z ludźmi? Czy fakt, że długi czas spędza z dziećmi wpływa na to, że zachowuje się dziecinnie? Szczególnie niepokojący jest moment, kiedy kobieta tańczy do muzyki z Jeziora Łabędziego, namawiając dzieci, by „umarły dla pana Jensena”. Czy takie zachowanie jest szkodliwe i zasługuje na leczenie psychiatryczne? No i w jaki sposób te problemy wpłyną na trójkę małych dzieci, które cały czas wydają się nieistotnymi obserwatorami, a w rzeczywistości mogą się okazać najbardziej poszkodowane?


Gena Rowlands perfekcyjnie wcieliła się w postać kobiety pod presją. Za pomocą ekspresyjnej mimiki i gestów pokazała, do czego może doprowadzić codzienna rutyna w życiu rodzinnym i ciągłe oczekiwanie na męża wracającego z pracy. Mabel stara się jak najlepiej wykonywać swoją rolę, ujawniając czasem brak umiaru, trudności w porozumiewaniu się z ludźmi, zbytnie przywiązanie do dzieci. Niezwykle wymowna jest scena, w której czekając na przyjazd dzieci ze szkoły z dużym rozdrażnieniem wypytuje ludzi o godzinę, ale nikt nie udziela jej odpowiedzi, bo wygląda na wariatkę. Czasem kobieta przestaje panować nie tylko nad emocjami, ale również nad swoim ciałem - robi przedziwne miny, które nie wiadomo czemu mają służyć. A jej mąż grany przez Petera Falka pod wpływem żony także zaczyna tracić nad sobą panowanie. Film Cassavetesa w dość oryginalny, niespotykany dotąd w amerykańskim kinie sposób pokazuje, że nawet w zwykłej rodzinie może dojść do patologicznych, trudnych do opanowania i zrozumienia sytuacji.


Kryzys małżeński i skomplikowane relacje pomiędzy małżonkami zostały przedstawione w paradokumentalnym stylu. Reżyser za pomocą ujęć filmowanych w niesztampowy, niehollywoodzki sposób pokazał, jak krótka jest droga od społecznie akceptowalnej normalności do wymykającej się spod kontroli nerwicy. Nad typową fabułę i intrygę Cassavetes przedkłada psychologiczne obserwacje narastającego kryzysu w związku małżeńskim. I dlatego ten film by się nie udał gdyby nie świetne aktorstwo Petera Falka i nade wszystko Geny Rowlands. Chociaż praca Johna Cassavetesa jako scenarzysty i reżysera bez wątpienia zasługuje na uwagę to największe wrażenie zrobiła na mnie wyjątkowo charyzmatyczna osobowość, jaką była w latach 70-tych (i pewnie także 60-tych) Gena Rowlands. Reżyser znając ją lepiej niż ktokolwiek inny pozwalał jej na improwizację, dzięki czemu aktorka wykreowała tę dziwaczną i udręczoną kobietę w sposób dosadny i ekspresyjny, zaś kamera filmuje ją tak, by wniknąć w jej psychikę i wydobyć z niej jakąś prawdę o ludzkiej naturze. Mająca dużą swobodę twórczą aktorka doskonale zapanowała nad swoją szaloną bohaterką, ocierającą się o granice załamania nerwowego i choroby psychicznej, tworząc jedną z najbardziej niezwykłych postaci kobiecych, nie tylko w historii kina niezależnego, ale w ogóle.

* Inny ambitny film Johna Cassavetesa z wyborną kreacją Geny Rowlands to Premiera z 1977 roku, o której napisałem TUTAJ.

24 komentarze:

  1. ja miałam przyjemność widzieć Gene Rowlands w kilku filmach, raczej gorszych w jej filmografii; obejrzałam jej niewielką rolę matki psychopaty w "Złodzieju życia" z Baconem i Angeliną oraz w wydaniu bardziej romantycznym w "Pamiętniku";

    filmy raczej średnie a i ona nie pierwszej młodości, zepchnięta do drugorzędnych rólek w mało znaczących filmach,

    choć z pewnym potencjałem, dlatego jestem ciekawa jej gry z czasów świetlności

    OdpowiedzUsuń
  2. Gena Rowlands i John Cassavetes to idealny duet artystyczny. Choć w życiu dogadywali się znacznie gorzej zostawili po sobie wspaniałe dziedzictwo. Gina była fenomenalną aktorką - totalną. Brakuje mi takich w dzisiejszym Hollywood. A Cassavetes to wciąż jeden z najbardziej oryginalnych reżyserów. "Kobieta pod presją" to chyba ich najlepsze dzieło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie oglądałem tych filmów, w których Gena Rowlands była już starą babcią, a gdybym je oglądał to pewnie bym jej nie polubił :) Jak na razie widziałem tę aktorkę w trzech filmach: "Kobieta pod presją", "Gloria" (oba w reż. Cassavetesa) oraz w telewizyjnym filmie kryminalnym z serii "Columbo" pt. "Playback", w którym ponownie wystąpiła u boku Petera Falka i zagrała postać poruszającej się na wózku inwalidzkim żony mordercy. Zanim jednak Gena stała się gwiazdą filmów Cassavetesa zagrała m.in. w westernie "Ostatni kowboj" u boku Kirka Douglasa i jako fan westernów wpisuję ten film na listę "must see" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kirk to raczej nie moje klimaty, w moim spisie wyskoczył mi tylko przy okazji "Dotyku Anioła", za co zresztą otrzymał nominację do Emmy...

    a jako antyfan westernów "Ostatniego Kowboja" na listę "must see" nie dorzucę, co innego ze "Spartakusem", który ciągnie mnie od jakiegoś czasu

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam "Premierę" - bardzo ciekawy film

    OdpowiedzUsuń
  6. Na TVP Kultura ostatnio był cykl filmów Cassavetesa, gdzie można było obejrzeć m.in. "Kobietę pod presją", "Premierę" i "Zabójstwo chińskiego maklera", ale udało mi się obejrzeć tylko ten pierwszy, pozostałe przegapiłem, więc muszę poczekać na jakąś powtórkę ;)
    A co do Kirka to oprócz "Spartakusa" polecam "Wikingów", jak dla mnie rewelacyjny, choć niedoceniany film ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wstyd się przyznac, ale żadnego filmu Cassavetesa nie widziałem. Wiem, że był filmowcem bardzo radykalnym, który nigdy nie sprzeniewierzył się dobitnie deklarowanej idei twórczej niezależności .Robił bezbudżetowe, kameralne i bardzo wiwisekcyjne kino psychologiczne, często mimo ascezy środków, nowatorskie formalnie.Czas nadrobic.
    Był też świetnym aktorem ( ,,Parszywa dwunastka'' ''Zabójcy'' ,,Dziecko Rosemary''). Z Kirkiem Douglasem wystąpili wspólnie w ,,Furii'' Briana De Palmy, gdzie grany przez Cassavetesa szwarccharakter, w finale eksplodował (dosłownie).

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście oglądałem te filmy z Cassavetesem, które wymieniłeś. Najlepszy był moim zdaniem w "Parszywej dwunastce" :) Widziałem go jeszcze w westernie "Osiodłać wiatr", gdzie zagrał nikczemnego brata głównego bohatera. A co do jego prac reżyserskich to na pewno warto się z nimi zapoznać, szczególnie kiedy jest się znudzonym przewidywalnością hollywoodzkich produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzieżbym wątpił, że widziałeś, tocz to żelazna klasyka;) Ja poluję na dwie całkowicie zapomniane pozycje z jego udziałem - ,,Machine Gun McCain'' reż. Giuliano Montaldo z 69 r. i ,,Two Minute Warning '' reż. Larry Peerce z 76. Pierwszy, to dramat gangsterski z motywem ,,skoku życia'', drugi jest charakterystycznym dla 2 połowy 70-tych, połączeniem thrillera z kinem katastroficznym - vide ,,Black Sunday'' ,,Take a Pelham...'',,Rollercoaster''. W obydwu gra też Gena Rowlands,ale role drugoplanowe. Ją z kolei pamiętam pierwszej nowelki ,,Nocy na Ziemi''Jarmusha. Zaś przygodę z reżyserskimi dokonaniami Cassavetesa najchętniej zacząłbym od wczesnych rzeczy, typu ,,Cienie'' ,,Twarze'' ,,Blues spóżnionego''.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcześniej napisałem, że widziałem trzy filmy z Geną Rowlands, ale przypomniałeś mi, Simply, że oglądałem jeszcze "Noc na Ziemi" Jarmuscha, tylko że Geny już nie pamiętam w tym filmie. Z tych zapomnianych pozycji to chętnie obejrzałbym szczególnie "Machine Gun McCain", bo podoba mi się ten klimat włoskich produkcji, który jest widoczny nawet wówczas, kiedy aktorzy mówią po angielsku :) W dodatku w filmie Montaldo oprócz Cassavetesa i Rowlands występuje jeszcze Peter Falk, co jeszcze bardziej zachęca mnie do seansu. "Two Minute Warning" chyba też może mi się spodobać, skoro podobały mi się "Rollercoaster" i "The Taking of Pelham..." ("Black Sunday" nie widziałem). Na "Cienie" i "Twarze" też przyjdzie czas - jak nadarzy się okazja to na pewno nie przegapię tych filmów.

    OdpowiedzUsuń
  11. U Jarmusha, Rowlands grała aktorkę ( czy producentkę?), która jadąc taksówką, ucina sobie pogawędkę z młodą panią taksówkarz ( Winona Ryder). Zafascynowana naturalnością dziewczyny proponuje jej angaż do filmu. Tamta wprawia ją w nie lada osłupienie odrzucając propozycję, gdyż czuje się spełniona z tym, co ma.
    A włoskie polizioteschi to kino jedyne w swoim rodzaju, uwielbiam... Ostatnio widziałem ,,Rabid Dogs'' Mario Bavy z 76r. Jedyny taki film w jego dorobku, siermiężny, obleśny i do cna zdeprawowany - zero estetyzowania.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Kobietę pod presją" widziałam (kiedyś) i pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Miałam nawet napisać o tym filmie parę słów na blogu, ale jakoś mi zeszło. O ile sobie przypominam, największym nieszczęściem bohaterki było to, że wszyscy od niej czegoś oczekiwali, a najbardziej tego, żeby była szczęśliwa, że oni są, gdy tymczasem wszyscy byli tak śmiertelnie nudni. Na przykład mąż, niby fajnie, jest, pracuje, zarabia, ale co z tego, skoro, w chwili, którą mógłby poświęcić żonie sprowadza do domu na wódkę swoich kolegów z budowy, a Mabel traktuje jak gosposię, mającą przyrządzić im coś do żarcia.
    Dzieci, też są fajne, ale mając je na okrągło 24 godziny na dobę mogą zanudzić na śmierć. itd, więcej nie pamiętam, ale bardzo nabrałam ochotę na powtórkę.
    Powiem szczerze, że czasem znajduje sie na granicy którą przekroczyła Mabel, ileż to razy czytając, np. blogi mam ochotę napisać coś głupiego, prowokującego, a nawet nieco obrażającego niektórych autorów, by wstrząsnąć, przerwać ten nudny ciąg wzajemnych adoracji, tego idolstwa w jakie popadali niektórzy autorzy blogów, i bałwochwalstwa ze strony ich czytelników, (nie mam na myśli absolutnie panoramy kina, żeby nie było). Tak mam niejdnokrotnie ochotę na małe skandale, na jakie sobie, na swoją miarę i możliwości, pozwalała Mabel... ale na szczęście (jeszcze mnie nie skierowano na badania), albo i na nieszczęście (bo ciągle jest nudno), powstrzymuje mnie coś, instynkt samozachowaczy, kultura, przeświadczenie, że nie wypada, tchórzostwo?? Ech!

    Oj, muszę powtórzyć ten film. Rowlands jest wspaniała, i jako kobieta (widać tę inteligencję już na twarzy) i jako aktorka.

    OdpowiedzUsuń
  13. That's stunning!

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Babka filmowa:
    O tak, ta scena, w której mąż sprowadza do domu swoich kolegów wiele mówi o bohaterach. Nawet nie musi on traktować Mabel jak gosposię, bo ona sama zaczyna udawać przykładną gospodynię, proponując facetom spaghetti :) Ale długo tak nie wytrzymuje i musi dojść do niezręcznych sytuacji. Każdy "zwykły" człowiek wie, kiedy zachować umiar i potrafi się powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego, a "Kobieta pod presją" pokazuje, do czego może dojść, gdy człowiekowi "puszczą hamulce" i przekroczy pewną granicę. Na pewno jest to wartościowa produkcja.

    @ Simply:
    Włoskie poliziotteschi znam jedynie z komediowej odmiany, reprezentowanej przez duet Hill-Spencer. Pozbawione są one tej dosadnej przemocy, która ponoć charakteryzuje najlepsze dokonania tego podgatunku.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mabel zaczyna udawać przykładną żonę i gospodynię, bo tego wymaga od niej jej małżonek. W ogóle życie Mabel to spełnianie oczekiwań ludzi wśród których żyje, a gdy zaczyna mieć tego dosyć, wtedy zbiera się sąd rodzinny i wysyła ją do doktora od nerwów (chyba dobrze pamiętam?). To takie typowe, gdy kobieta zaczyna się buntować, uciekać (te jej "wybryki"), nie chce żyć pod presją narzuconych jej przez społeczeństwo i bliskich, ról wtedy traktuje się ją jak neurotyczką, jak wariatkę. Szczególnie jeszcze w czasach, gdy kręcony był ten film (prawie 40 lat temu).
    Póki Mabel była grzeczna, zachowywała się w sposób nierażący otoczenie, była przezroczysta i bardzo wygodna, jakby jej nie było, gdy tylko zaczęła zwracać na siebie uwagę, tak jak dzieci, które gdy chcą by je zauważono zaczynają broić i robić "głupie rzeczy", ustawia się ją za karę "do kąta". :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Do Peckinpah:
    Komedyjki z Hillem & Spencerem nie są nawet namiastką tego, co się wyprawia w autentycznych polizio. W porównaniu z takimi obrazami, jak chocby ,,Il Boss'' Fernando Di Leo , ,, Almost Human'' Umberto Lenziego, czy ,,Cry for Prostitute'' Andrei Biancchi (3xHenry Silva!), oskarżane o sadyzm i nihilizm spaghetti westerny jawią się, jak ,,Ania z Zielonego Wzgórza w Dolinie Muminków''.
    Nie są to filmy dla każdego, mówiąc oględnie. Ale ci, którzy uwielbiają się pławic w odmętach amoralnej, apenińskiej frenezji lat 70-tych i preferują żywioł kina w stanie czystym - tym poliziotescchi udzielą pełnej satysfakcji.
    Nie widziałem zbyt wielu filmów tego nurtu, głównie sztandarowe obrazy Di Leo i Lenziego, parę rzeczy z Maurizio Merlim... Dużo tytułów jest trudno osiągalnych, na VHS-ach sporo tego było w swoim czasie.
    Ostatnio przypomniałem sobie ,,Kontrabandę'' - hardkorowy akces Lucio Fulciego do polizio, gdzie w końcówce sam Lucjan ( bez brody!) wychodzi na ulicę i kosi równo z pistoletu maszynowego. Wygląda przy tym, jak takie duże, wkurwione dziecko: Duduś Fąferski Pod Presją.

    OdpowiedzUsuń
  17. @ Babka filmowa:
    Trudno się z Tobą nie zgodzić. Mogę tylko dodać, że mąż częściowo nie z własnej woli, ale pod wpływem otoczenia wysyła żonę do wariatkowa. Na początku filmu mówi do kolegi "Nie nazywaj mojej żony wariatką", a po chwili sam o niej tak mówi. Tak jakby pod wpływem innych ludzi kształtował swoje zdanie na temat własnej żony.

    @ Simply:
    Kiedyś polowałem na filmy Fulciego, ale udało mi się obejrzeć jedynie jego horrory i thrillery (oraz na niemieckiej telewizji jego wersję "Białego kła"), natomiast "Kontrabanda" jeszcze przede mną, a po Twojej wypowiedzi mam jeszcze większy apetyt na ten film. Poluję także na film "La mala ordina" Fernanda DiLeo z Henry'm Silvą ze względu na udział jednej z moich ulubionych włoskich aktorek, Sylvy Kosciny. A z leksykonu "Słownik gatunków i zjawisk filmowych" dowiedziałem się, że dobrym przedstawicielem tego gatunku jest film Ruggero Deodato "Żyj jak glina, zgiń jak mężczyzna" (scenariusz Fernando Di Leo), który również chętnie bym obejrzał.
    A propos Hilla i Spencera dodam, że widziałem takie polizio, jak "Crime Busters" (nawet niezły), "Miami Supercops" (przeciętny), fantastyczno-komediowo-policyjny "Atomowy glina" z Terence'em Hillem (fajny film) oraz bardziej sensacyjna niż komediowa seria "Wielka Stopa..." z Budem Spencerem (niezły cykl).

    OdpowiedzUsuń
  18. ,,La Mala Ordina'' aka ,,Manhunt'' akurat znam. Obok ,,Il Boss'' , to największe osiągnięcie Di Leo i absolutna czołówka polizio! Polecam serdecznie, obsada jest przednia, Mario Adorf, jako przeznaczony przez mafię do odstrzału drobny alfons, przechodzi samego siebie! Do tego Henryk Śliwa , Woody Strode i Adolfo Celi. Na tego Deodato też poluję, bo nie widziałem, tam zdaje się Ray Lovelock gra główną rolę.
    W ogóle Mario Adorf, to jeden z tych aktorów ( obok Tima Rotha i Petera O'Toole'a), których strasznie lubie, gdy grają w sposób przeszarżowany i totalnie przegięty, co u większości raczej irytuje. Taki też jest w ,,Milano cal.9'' Di Leo. ,,Contraband''Fulciego, to strasznie okrutny film, Fabio Testi robi za głównego hirou, a złego gra niesamowity aktor ( chyba) francuski Marcel Bozuffi, który wygląda, jak przystojniejszy brat Władysława Gomułki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Znalazłem te filmy na youtubie, możliwe, że są to wersje ocenzurowane, w wolnej chwili (może w weekend) je obadam. Tylko że może być problem ze zrozumieniem, bo z włoskim to u mnie nie najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ,,Kontrabandę'' też oglądałem w języku Giuseppe Verdiego, ale akurat w tym wypadku to nie dialogi są najważniejsze. Wersję ,, La Mala Ordina'' mam z angielskimi napisami i całe szczęście, bo tu intryga jest bardziej skomplikowana.
    Tak jeszcze wracając do Mario Adorfa: po jego niezłym występie w ,,Majorze Dundee'', Peckinpah zaproponował mu rolę Mapache w ,,Dzikiej Bandzie''. Adorf początkowo wyraził zgodę, ale dowiedziawszy się, że będzie musiał poderżnąc gardło bezbronnemu, skatowanemu człowiekowi, odmówił w obawie, że może tym zepsuc sobie aktorski wizerunek. Podobno potem strasznie pluł sobie w brodę i żałował.

    OdpowiedzUsuń
  21. Niezła ta ciekawostka, nie wiedziałem o tym wcześniej. Mario Adorfa najbardziej kojarzę z ról w telewizyjnych włoskich produkcjach: "Fantaghiro", gdzie zagrał króla i "Caraibi", gdzie wcielił się w postać przywódcy piratów. Widziałem go także w jednym z filmów o Winnetou. "Majora Dundee" oglądałem kilkakrotnie, ale akurat z tego filmu najmniej go pamiętam. To dziwne, że widziałem z nim tak mało, bo jak przejrzałem jego filmografię to byłem pod wrażeniem ilości filmów, w których zagrał, i są wśród nich produkcje z różnych krajów, w różnych językach, głównie niemieckim, włoskim, angielskim. Postaram się szybko zaliczyć polizio z jego udziałem, ale zacznę jednak od "Kontrabandy" Fulciego :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślę, że z tym generałem Mapache, to dobrze, że jest, jak jest. Pewnie Mario Adorf zagrałby bardziej ekspresyjnie, ale w życiu nie oddałby tego permanentnego zmulenia od gorzały tak wiarygodnie, jak Fernandez.
    No i, jak przyszło ziomka zaszlachtowac, Ojciec Kinematografii Meksyku nie tylko żadnych oporów nie miał, a wręcz promieniał ze szczęścia:):)

    OdpowiedzUsuń
  23. No i proszę, od Geny Rowlands do gen. Mapache. Takie przejcie jest mozliwe tulko u fanów westernu :).
    P.s. ktoś wcześniej napisał, że w "zlodzieju życia" grał Bacon, ale to chyba Ethan Hawk był.

    OdpowiedzUsuń
  24. Do Peckinpah:
    Napisz recenzję z ,,Tempo di Massacro''.

    OdpowiedzUsuń