reżyseria: Ben Affleck
scenariusz: Ben Affleck, Aaron Stockard na podst. powieści Dennisa Lehane'a
Co łączy Bena Afflecka i Clinta Eastwooda poza tym, że obaj są aktorami grającymi przeważnie jednym grymasem twarzy? Obaj wyreżyserowali ekranizację powieści Dennisa Lehane'a - Eastwood Rzekę tajemnic, Affleck Gdzie jesteś Amando. I co więcej obaj stworzyli znakomity film, w którym kryminalne śledztwo ustępuje miejsca moralitetowi odkrywającemu przed widzem ludzkie dramaty, pragnienia, sekrety, ułomności. Często słyszy się o zaginięciu małych dzieci, porywaniu ich dla okupu. W filmie mamy więc do czynienia z historią, która mogła się wydarzyć naprawdę lub która może się wydarzyć w przyszłości.
Zniknięcie czteroletniej dziewczynki niszczy spokój wielu ludzi, zarówno jej bliskich, jak i tych, którzy jej nie znali. Najbliższa rodzina jest w rozpaczy, cały czas mając nadzieję na odnalezienie całej i zdrowej Amandy. Policjanci szukając dziecka liczą na kolejny sukces w zawodowej karierze, media relacjonując wydarzenia liczą na zwiększenie oglądalności. Każdy ma inny powód, by zajmować się tą sprawą. A w centralnym punkcie wydarzeń znajduje się para młodych detektywów, którzy mają okazję wykorzystać swój bystry umysł i zdolność rozmawiania z ludźmi, by pokazać doświadczonym służbistom i policjantom, że również potrafią się zaangażować w tak trudne, skomplikowane i żmudne śledztwo. Ale czy potrafią rozwiązać zagadkę w tak błyskotliwy sposób jak znani z literatury niezawodni detektywi? A może przypadkowy ciąg zdarzeń sam doprowadzi ich do rozwikłania intrygi?
Oprócz perfekcyjnie poprowadzonego śledztwa reżyser przedstawia, także w sposób nie budzący zastrzeżeń, dramatyczną, bardziej bliższą każdemu człowiekowi stronę życia - rozpacz z powodu utraty bliskiej osoby. Matka zaginionego dziecka jest narkomanką i alkoholiczką, osobą nieodpowiedzialną, niegodną zaufania, która igra z gangsterami, narażając swoich bliskich na nieprzyjemności. Z pewnością nie jest dobrą matką, ale w takich zaistniałych okolicznościach każdy wrażliwy człowiek chce, by Amanda do niej wróciła. Ben Affleck, jako reżyser i współscenarzysta, w pełen podziwu sposób prowadzi akcję filmu, kilkakrotnie zaskakując i sprawiając, że nastawienie widzów do niektórych postaci tego dramatu ulega gwałtownej zmianie.
Film zaczyna się od słów „Zawsze myślałem, że człowieka kształtuje to, czego on sam nie wybiera. Miasto. Osiedle. Rodzina”. A co się staje z człowiekiem, jeśli wśród sąsiadów ma handlarzy narkotyków, przestępców i pijaków, zaś matka jest ćpunką i kretynką? Czy człowiek, który dorasta w takim otoczeniu może zdobyć dobre wykształcenie i wydostać się z tego bagna, w którym spędził dzieciństwo i kształtował swój charakter? Takie pytania okazują się mniej istotne, kiedy Amanda zostaje porwana, wtedy nikt nie ma wątpliwości, że jej miejsce jest w domu i bez znaczenia jest fakt, że ten dom jest siedliskiem wszelkiego rodzaju patologii. Ale przyjdzie moment, kiedy będzie trzeba zastanowić się nad tą sytuacją z innego punktu widzenia, bez patrzenia się na przepisy prawa, etykę, własne przekonania.
Scenariusz zręcznie operuje dialogami prowadząc bohaterów przez zawiłości kryminalnej zagadki, przy okazji zadając ważne pytania i podejmując istotne problemy społeczne. Scenarzystom udało się wykreować bardzo wiarygodne ludzkie charaktery, na czele z postacią detektywa - zwykłego człowieka, który zupełnie nie przypomina twardego i bystrego stróża prawa, znanego z klasycznej literatury kryminalnej. To człowiek pełen wątpliwości, który będzie musiał podjąć ważne decyzje. Być może to, jakie decyzje podejmie wpłynie znacząco na jego dalsze losy. Reżyser sugeruje wprawdzie, jak bohater powinien postąpić, ale ostateczną ocenę jego wyborów pozostawia widzom.
Oprócz perfekcyjnie poprowadzonego śledztwa reżyser przedstawia, także w sposób nie budzący zastrzeżeń, dramatyczną, bardziej bliższą każdemu człowiekowi stronę życia - rozpacz z powodu utraty bliskiej osoby. Matka zaginionego dziecka jest narkomanką i alkoholiczką, osobą nieodpowiedzialną, niegodną zaufania, która igra z gangsterami, narażając swoich bliskich na nieprzyjemności. Z pewnością nie jest dobrą matką, ale w takich zaistniałych okolicznościach każdy wrażliwy człowiek chce, by Amanda do niej wróciła. Ben Affleck, jako reżyser i współscenarzysta, w pełen podziwu sposób prowadzi akcję filmu, kilkakrotnie zaskakując i sprawiając, że nastawienie widzów do niektórych postaci tego dramatu ulega gwałtownej zmianie.
Film zaczyna się od słów „Zawsze myślałem, że człowieka kształtuje to, czego on sam nie wybiera. Miasto. Osiedle. Rodzina”. A co się staje z człowiekiem, jeśli wśród sąsiadów ma handlarzy narkotyków, przestępców i pijaków, zaś matka jest ćpunką i kretynką? Czy człowiek, który dorasta w takim otoczeniu może zdobyć dobre wykształcenie i wydostać się z tego bagna, w którym spędził dzieciństwo i kształtował swój charakter? Takie pytania okazują się mniej istotne, kiedy Amanda zostaje porwana, wtedy nikt nie ma wątpliwości, że jej miejsce jest w domu i bez znaczenia jest fakt, że ten dom jest siedliskiem wszelkiego rodzaju patologii. Ale przyjdzie moment, kiedy będzie trzeba zastanowić się nad tą sytuacją z innego punktu widzenia, bez patrzenia się na przepisy prawa, etykę, własne przekonania.
Scenariusz zręcznie operuje dialogami prowadząc bohaterów przez zawiłości kryminalnej zagadki, przy okazji zadając ważne pytania i podejmując istotne problemy społeczne. Scenarzystom udało się wykreować bardzo wiarygodne ludzkie charaktery, na czele z postacią detektywa - zwykłego człowieka, który zupełnie nie przypomina twardego i bystrego stróża prawa, znanego z klasycznej literatury kryminalnej. To człowiek pełen wątpliwości, który będzie musiał podjąć ważne decyzje. Być może to, jakie decyzje podejmie wpłynie znacząco na jego dalsze losy. Reżyser sugeruje wprawdzie, jak bohater powinien postąpić, ale ostateczną ocenę jego wyborów pozostawia widzom.
Nie mogę powiedzieć, że film wciąga od początku do końca, podobnie jak w przypadku wspomnianej Rzeki tajemnic przy pierwszym podejściu film mnie zupełnie nie zainteresował. Dopiero gdy obejrzałem go po raz drugi zdałem sobie sprawę, że to jednak kino wartościowe i dające do myślenia. Oparty na dialogach debiut reżyserski Bena Afflecka oglądałoby się na pewno źle, gdyby dialogi były słabe, zaś aktorstwo przeciętne. W związku z powyższym należy dodać, że inteligentne dialogi i dobrze wykonana praca aktorów (szczególnie Eda Harrisa) sprawiają, że wraz z przemyślanym scenariuszem i reżyserią film przyciąga uwagę odbiorców, spragnionych inteligentnego, pełnego refleksji, życiowych obserwacji i rozbudowanej psychologii moralitetu. A jeśli wspomni się jeszcze, że film sprawdza się również jako kryminał, bo rozwiązanie intrygi zaskakuje oraz jest spójne i logiczne, to pojawia się kolejny powód, dla którego warto obejrzeć ten film.
podobał mi się ten film, faktycznie dobrze poprowadzona narracja, wysoki poziom gry aktorskiej no i historia, z racji na swoja premierę bardzo często łączona, raczej obrazująca słynne zniknięcie czteroletniej Madleine
OdpowiedzUsuńkino warte obejrzenie chociażby ze względu na dużo bardziej utalentowanego aktorsko brata reżysera Caseya
"...Clinta Eastwooda poza tym, że obaj są aktorami grającymi przeważnie jednym grymasem twarzy?"
OdpowiedzUsuńTo miał być żart, tak? :)
Lubię ten film. Nie wierzyłam, że Affleck go wyreżyserował i pokazał zdolnego braciszka. Pamiętam, że długo nie mogłam wyrzucić filmu ze świadomości.
OdpowiedzUsuń@krótko o filmie: Ale Clint jest z tego znany i za to kochany. ;) Ale za to reality-show mu się kiedyś ode mnie dostanie. :/
Filmu nie widziałem, ale skoro piszesz,że dobry to go dodam do swojej listy :). No i Affleck reżyserem - ciekawe...
OdpowiedzUsuń@Westerny: Tuż po premierze filmu było ogólnoświatowe "WOW" dla reżyserii Bena. ;)
OdpowiedzUsuńHmm, musiałem wtedy być gdzieś poza światem ;)
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę ten film. Jestem ciekawa jak poradził sobie Ben Affleck w roli reżysera, bo jako aktor mnie nie przekonywał.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam, że widziałam oba filmy i "Gdzie jesteś Amando" niezbyt mnie wciągnął w przeciwieństwie do "Rzeki tajemnic". Myśle, że tak jak napisałeś, za kolejnym razem film mógłby mi się spodobać i jak bedę miała okazję - z chęcią obejrzę :)
OdpowiedzUsuń@ Agna, krótko o filmie
OdpowiedzUsuńDziwne, ale niektórych aktorów lubi się właśnie za to, że grają na jednej minie (np. Clinta), innych za to samo się krytykuje (jak Bena) ;)
A co do umiejętności reżyserskich Bena Afflecka to podobno jego drugi film także jest bardzo udany - "Miasto złodziei" (The Town, 2010), w którym Ben także zagrał główną rolę.
Mnie "Miasto złodziei" podobało się bardziej niż "Gdzie jesteś Amando". Jakoś ten drugi mi średnio podszedł ale kto wie, może ja też muszę zrobić do niego drugie podejście. Za pierwszym razem wydał mi się jednak trochę pęknięty, tak jakby jedna połowa filmu z drugą się ze sobą w ogóle kleiły w jedną całość. Cieszy mnie jednak, że Affleck znalazł swoje powołanie i widać, że zrobił już 2 conajmniej przyzwoite filmy i to dośc spójne tematycznie ze sobą (o wpływie, jaki ma miejsce w którym mieszkasz i dorastasz na dalsze twoje życie). No i potrafi wycisnąć z swoich aktorów prawdziwe kreacje, co jest dośc zabawne, biorąc pod uwagę fakt jak często był sam krytykowany za swoje role aktorskie :) A "Miasto złodziei" polecam, naprawdę :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWczoraj obejrzałem "Miasto złodziei" i też bardziej mi się podobało, ale minimalnie bardziej :) Wkrótce napiszę o filmie więcej :)
OdpowiedzUsuńTo czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńHeh, Ale-Kino właśnie wyemitowało francuski film s-f z 1902r. pt. "Podróż na Księżyc". Coś niesamowitego. Fajne ludzie mieli wtedy pojęcie o podróżach w kosmos :). Mimo krótkiego czasu trwania (25 minut) i dosyć archaicznej formy, historia opowiedziana jest bardzo zgrabnie i zabawnie.
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałem "Podróż na księżyc", ale nie w telewizji. Jest to pierwszy w historii kina film science fiction, zrealizowany przez pierwszego kinowego speca od efektów, Georgesa Meliesa.
OdpowiedzUsuńWarto również obejrzeć pierwszy western czyli "Napad na ekspres" z 1903 roku.
Jeszcze nie widziałem "Napadu na ekspres", ale bardzo bym chciał, tylko nie wiem gdzie :(.
UsuńNa przykład tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Bc7wWOmEGGY
A ja nie miałam pojęcia, że ten film zrobił Affleck! Z tego, co pamiętam, film całkiem mi się podobał - na pewno zaskoczył mnie finał, bo jednak - choć lubię tego typu zagadki - mimo konwencji nie spodziewałam się takiego zwrotu. To było dobre. Natomiast dziś, po kilku latach od seansu, nie jestem w stanie przypomnieć sobie nic poza tym zakończeniem, więc czy to było rzeczywiście takie dobre? Może na jednorazową rozrywkę.
OdpowiedzUsuńA, i zapomniałam. "Gone baby gone" do pięt nie dorasta "Rzece tajemnic". Eastwood nakręcił rasowy kryminał.
OdpowiedzUsuńA Casey Affleck mnie irytuje. Niedawno widziałam żałosną komedyjkę "Zemsta cieciów" z jego udziałem. Nie dało się go oglądać:/
Mariusz, bo mina minie nierówna:)
Casey Affleck miał swą wielką rolę w ,,Killer inside me'' . Uzyskał efekt, że jego tępa twarz wzbudzała grozę. Był takim Marlonem Brando z ,,Obławy'' w baaardzo krzywym zwierciadle.Całkiem przekonująco wypadł, jako ,,człowiek bez właściwości'' - Bob Ford. Ben Affleck był dobry w ,,Chasing Amy'' Kevina Smitha, ale poza tym, to raczej przed kamerą nie imponował za bardzo.
OdpowiedzUsuńCasey fajnie zagrał w "zabójstwie Jesse Jamesa...". Pasuje na takich gości z problemami.
OdpowiedzUsuń