Jaka jest najlepsza trylogia gangsterska w dziejach kina? Niektórzy pewnie powiedzą, że Ojciec chrzestny Francisa Forda Coppoli, inni, że trylogia Briana De Palmy (Człowiek z blizną, Nietykalni, Życie Carlita), ale prawdziwym majstersztykiem jest niepowtarzalna, dynamiczna, pasjonująca i pełna akcji trylogia Fernanda Di Leo. Wszystkie trzy części tego tryptyku trzymają równy, zaskakująco wysoki poziom i wyczuwa się dobrze wykonaną robotę całej ekipy, biorącej udział w produkcji. Reżyseria, scenariusz, zdjęcia, montaż, muzyka i aktorstwo - te wszystkie składniki filmowego języka prezentują najwyższy poziom, idealnie współgrają ze sobą, kreując fascynujące, osadzone w bliskiej nam rzeczywistości, opowieści kryminalne o mafijnych porachunkach, pozbawionych skrupułów zabójcach, błędach, za które płaci się życiem i podstępnych zbrodniach, które służą interesom, prowadzą na szczyty władzy, ale przyczyniają się też do eskalacji przemocy. Filmy te, oprócz rozrywkowej funkcji mają również krytyczny charakter: każą się zastanowić, kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy - nielegalną i zbrodniczą działalność mafii i rządzących twardą ręką bossów. Doskonały portret zorganizowanej przestępczości i pojedynczych osób, które próbują przetrwać w asfaltowej dżungli, by uniknąć tragicznego losu, przeznaczonego dla takich jak oni antybohaterów.
Miłośnikom dobrej sensacji polecam mało popularne i nierozpowszechniane w Polsce trzy włoskie dzieła łączące elementy typowe dla czarnych kryminałów z lat 40-tych z bezkompromisową prezentacją przemocy typową dla lat 70-tych. Konflikty dotyczące ukrytej torby z pieniędzmi w Milano Calibro 9, polowanie na człowieka i krwawa zemsta w La Mala Ordina oraz mafijne czystki w Il Boss to są przykłady na to, że nawet oklepane motywy w rękach zdolnego reżysera i scenarzysty mogą zyskać nową jakość i mimo zapożyczeń zachwycać świeżością i nowatorskim podejściem. Nurt włoskich filmów sensacyjnych z lat 70-tych zyskał oficjalną nazwę poliziottesco, lecz w filmach Fernanda Di Leo większy nacisk położony jest na syndykat zbrodni i walki wewnątrz organizacji przestępczych, a nie na policyjne śledztwa.
Kaliber 9 / Milano Calibro 9
(1972 / 97 minut)
scenariusz: Fernando Di Leo na podst. książki Giorgio Scerbanenco
Gastone Moschin - spokojny i opanowany |
Już prolog zadziwia przedstawieniem w krótkich ujęciach wściekłej agresji w wykonaniu Mario Adorfa, ale to nie on jest tu protagonistą. Wkrótce ustępuje miejsca Gastone'owi Moschinowi, wcielającemu się w postać gangstera, który po wyjściu z więzienia musi użerać się z chciwymi i brutalnymi osobnikami, dążącymi do zdobycia cennego łupu - torby pełnej pieniędzy. W związku z tym został podjęty problem lojalności i zdrady, bo kiedy w grę wchodzą duże pieniądze to nie wiadomo, komu można ufać. Na przykładzie dwóch pierwszoplanowych wykonawców widoczny jest kontrast i różnorodność zachowań gangsterów. Jeden sprawia wrażenie wyjątkowo spokojnego, pełnego cierpliwości i opanowania, drugi zachowuje się jak szaleniec, opętany przez złe moce. Gastone Moschin zachowuje kamienną twarz, pozuje na twardziela, pozbawionego uczuć, natomiast Mario Adorf nie ukrywa emocji, pokazując ogarniający go szał i wściekłość. Ten utrzymany w złowieszczej i niepokojącej aurze kryminał zawiera zaskakujące zwroty akcji oraz piękne, pomysłowe sekwencje, takie jak ładnie sfilmowany zmysłowy taniec Barbary Bouchet czy np. ostatnie ujęcie, przedstawiające niewypalony do końca papieros. Można to ujęcie odczytać jako pewną symboliczną zapowiedź: „To jeszcze nie koniec”.
Uciekinier / La Mala Ordina
(1972 / 95 minut)
scenariusz: Fernando Di Leo, Augusto Finocchi, Ingo Hermes
Mario Adorf - wściekły i szalony |
Jak może czuć się człowiek, który znalazł się na celowniku mafii? Zwierzyna, która znalazła się w takim potrzasku nie może uciec, ale może przetrwać, jeśli okaże się równie bezlitosna i twarda co tropiący ją łowcy. La Mala Ordina to nieprzewidywalne kino akcji - intrygujące, dynamiczne, pełne energii. Szef mafii wysyła dwóch zabójców, by odnaleźli pewnego alfonsa, podejrzanego o kradzież cennego towaru (heroiny). Działania bezwzględnych zabijaków i prowadzących własne polowanie gangsterów przyczyniają się w końcu do tego, że zaszczuty, doprowadzony na skraj wyczerpania i cierpliwości mężczyzna wpada w bezgraniczną wściekłość i szał zabijania. Wymowa filmu jest jasna, przedstawiona w sposób nie budzący żadnych wątpliwości: każdy człowiek doprowadzony do ostateczności jest w stanie dokonać okrutnych, nie przynoszących chwały i satysfakcji czynów. Podstawowe zalety filmu to wyrazista, pełna emocji rola Mario Adorfa i trzymające w napięciu sceny akcji, takie jak: bijatyki, strzelaniny, brawurowy pościg za kierowcą białej furgonetki i krwawa rozgrywka finałowa, która, jak zresztą cały film, dostarcza mnóstwa wrażeń.
Boss / Il Boss
(1973 / 100 minut)
scenariusz: Fernando Di Leo na podst. powieści Petera McCurtina
Henry Silva - twardy i niebezpieczny |
W jaki sposób boss rodziny mafijnej może utrzymać władzę? Przede wszystkim powinien zlikwidować konkurencję, a także utrzymywać dobry kontakt z komisarzem policji. Il Boss to kino gangsterskie w najlepszym wydaniu - realistycznie przedstawiona opowieść o mafii, korupcji i brutalnych męskich rozgrywkach. Nikt nie jest tu bez wad, każdy jest zdeprawowany, zuchwały i bezwzględny, nie liczy się z nikim, tylko dba o własne interesy. Henry Silva z kamienną twarzą odgrywa postać zabójcy, który z zimną krwią dokonuje morderstw, bo tylko w taki sposób można uzyskać władzę i wpływy. Egzekucje, porwania, przemoc wszelkiego rodzaju oraz akcja utrzymana w dobrym tempie sprawiają, że ogląda się w ogromnym napięciu czekając, do czego te krwawe porachunki mogą doprowadzić. Jedno działanie jest w stanie przyczynić się do niewyobrażalnej, trudnej do powstrzymania eskalacji przemocy. Reżyser, tak jak i jego bohaterowie, nie ma zahamowań i aby osiągnąć cel wykorzystuje maksimum środków. Drapieżne, gwałtowne, mocne i ekscytujące kino akcji, podobnie jak dwa poprzednie filmy Di Leo należące do najlepszych filmów gangsterskich w ogóle.
Tarantino czerpał z tych filmów pełnymi garściami. Duet zabójców z Pulp Fiction jest wzorowany na parze Silva/Strode. Masakra mafijnych bossów w porno kinie z prologu "Il Boss" to zaś ewidentna inspiracja dla Bękartów Wojny. Co zaś do nierozpowszechniania w Polsce, to coś z tego chyba krążyło na vhs, ale głowy nie dam...
OdpowiedzUsuńAha... Zbliżenie papierosa z finału Kalibru 9 (genialnie rozegrana końcówka swoją drogą) to według mnie kopia ostatniego ujęcia z "Le Doulos" Melville'a (tam był kapelusz). Zresztą filmy Di Leo były mocno Melvillem inspirowane.
OdpowiedzUsuńNie poznałem jeszcze twórczości Melville'a, więc nie zauważyłem u Di Leo inspiracji filmami tego twórcy. Ale oglądając jakiś film raczej nie myślę o tym, czy twórca się kimś inspirował czy może ktoś inny inspirował się jego filmem. Dlatego duet zabójców Silva/Strode nie przypominał mi duetu zabójców z "Pulp Fiction".
OdpowiedzUsuńPS. Filmy Di Leo nie mają polskich tytułów, dlatego założyłem, że nie były rozpowszechniane w Polsce.
Pamiętam ,,La Mala Ordina'' z wypożyczalni kaset, z tytułem ,,Manhunt'' ( rozjuszony Mario Adorf z ganem w łapie na okładce). Wtedy go nie oglądałem, to i nie wiem, jakim polskim tytułem go ,,ochrzczono''.
OdpowiedzUsuńNie posuwałbym się za daleko w doszukiwaniu się u Włocha inspiracji filmami Francuza. Od biedy dałoby się znależc pewne fabularne skojarzenia między ,, Milano...'' a ,, Deuxime Souffle''Melville'a ( Drugi Oddech). Niemniej obaj reżyserzy prezentują diametralnie różny styl, tak narracyjny, jak i wizualny. Trylogia Di Leo, to agresywne, bardzo brutalne kino akcji, gdzie atmosfera podgrzewana jest do czerwoności. Filmy Jean Pierre Melville'a są bardziej celebrujące i umowne, tu obrazy emanują zimną poezją, przesiąkniętą egzystencjalnym fatalizmem. Tak mogłyby wyglądac czarne kryminały nakręcone przez Michelangelo Antonioniego.