Gniazdo szerszeni

Hornets' Nest (1970 / 110 minut)
reżyseria: Phil Karlson
scenariusz: S.S. Schweitzer na podst. fabuły S.S. Schweitzera i Stanleya Colberta

Włochy po upadku reżimu Mussoliniego znajdowały się pod okupacją niemiecką, powstał ruch oporu i oddziały partyzanckie, które miały hamować nazbyt śmiałe wyskoki faszystów. W poszukiwaniu partyzantów Niemcy trafiają do małej wioski, by zniszczyć panujący tu spokój i porządek. Surowo i niesprawiedliwie karzą wszelkie objawy nieposłuszeństwa, więc odmowa wydania ukrywających się partyzantów może skończyć się tylko karą śmierci. Świadkami rozstrzelania mieszkańców wioski są dzieci wymordowanych - w ich umysłach rodzi się w tym momencie pragnienie zemsty. Ich historia łączy się z losami amerykańskiego oficera, który wyrusza na niebezpieczną misję wysadzenia tamy znajdującej się pod obserwacją Niemców.

Amerykański oficer o nazwisku Turner wraz ze swoim oddziałem straceńców wpadł w zasadzkę i jako jedyny uszedł z życiem. Ratunek zawdzięcza grupie bojowo nastawionych włoskich dzieciaków z pobliskiej wioski. Dowodzona przez rozwydrzonego nastolatka banda ma nadzieję, że zaprawiony w bojach Amerykanin pomoże im w zgotowaniu piekła hitlerowskim świniom, które opanowały jego rodzinną wioskę. Kapitan Turner, zdając sobie sprawę, że w pojedynkę nie wykona misji, przystaje na propozycję nastolatków pod warunkiem, że pomogą mu oni w wysadzeniu strategicznej zapory. Amerykanin spogląda z powątpiewaniem na tę osobliwą ferajnę, składającą się z gromady narwanych dzieciaków (a także nieco przestraszonej pielęgniarki) - nie może czuć się pewnie w tym „gnieździe szerszeni”, bo jeśli zrobi nieodpowiedni ruch to może zostać boleśnie użądlony.

Ponieważ mamy tu do czynienia z wojną jako emocjonującą męską przygodą nie ma tu miejsca dla kobiet, a grana przez Sylvę Koscinę pielęgniarka pełni rolę dekoracyjną. Przywódca grupy młodocianych partyzantów, Aldo, traktuje ją na równi z hitlerowskimi szumowinami, których należy powystrzelać. Turner odnosi się do niej obojętnie, nie próbując wikłać się w jakąś głębszą znajomość, o romansie nie wspominając. Rock Hudson całkiem nieźle wypadł w roli żołnierza, który wierzy w powodzenie misji i uparcie dąży do tego, by zadanie zostało wykonane zgodnie z rozkazem. Bo każde, nawet najmniejsze, zwycięstwo aliantów może osłabić morale niemieckich żołnierzy i przyczynić się do zakończenia działań zbrojnych. Obok Hudsona pozytywnie wyróżniają się jeszcze: Sergio Fantoni w roli nieustępliwego Niemca Von Hechta i 15-letni Mark Colleano w roli Aldo, „młodego gniewnego”, który sukcesywnie popada w nieopanowaną furię i szał zabijania.


Niewielu jest reżyserów specjalizujących się w kinie wojennym, po ten gatunek sięgali bardzo różni filmowcy, zajmujący się na co dzień innym kinem (np. Peckinpah, Kubrick, De Palma, Spielberg). Włosko-amerykański film Karlsona to produkcja kontynuująca popularny w latach 60. nurt filmów sensacyjno-przygodowych osadzonych w czasie wojny - nurt zainicjowany przez nieoczekiwany sukces Dział Navarony (1961) J. Lee Thompsona. Na przełomie lat 60. i 70. w centrum uwagi znajdował się Wietnam, lecz zainteresowanie II wojną światową jeszcze nie osłabło. W samym roku 1970 powstały tak odmienne filmy o tym konflikcie sprzed 30 lat, jak komediowo-przygodowy Złoto dla zuchwałych, biograficzno-historyczny Patton oraz będący przedmiotem tego tekstu akcyjniak z motywem zemsty - Gniazdo szerszeni. Wiadomo, który z nich najlepszy (oscarowy Patton, oczywiście), ale mniej znane produkcje, cechujące się mniejszym budżetem, też mogą się podobać.

W filmie Karlsona obecna jest uproszczona psychologia postaci, a bohaterowie, których tu spotykamy to standardowe typy ludzkie znane z wielu filmów. Amerykanin jest dzielnym wojownikiem, który nie zważa na przeciwności losu, byleby tylko dopiąć celu. Dzieciaki są uparte i nieznośne, a ich przywódca nie znoszącym sprzeciwu narwańcem. Hitlerowscy żołnierze to bezduszni zbrodniarze, których łatwo unieszkodliwić za pomocą granatów i karabinów maszynowych. Wyjątkiem jest tylko kapitan Von Hecht, który wraz z upływem czasu staje się coraz bardziej czujny i ostrożny, nie może sobie pozwolić na błąd, który mógłby go drogo kosztować. To jedyny w tej grze godny przeciwnik dla głównego bohatera (obaj mają zresztą ten sam stopień oficerski) i gdyby to był western to na końcu mielibyśmy pojedynek rewolwerowy dwóch zahartowanych wojaków. W zakończeniu reżyser jednak podążył w kierunku psychologicznego dramatu, pokazując totalny bezsens konfliktu i destrukcyjny wpływ wojny na psychikę niepełnoletnich żołnierzy.

2 komentarze:

  1. Ten kapitan Wehrmachtu, stacza przecież na końcu pojedynek z Aldo, który bez problemu go pokonuje ( LOL ). W ogóle Niemcy w tym filmie ukazani są, jako stado wyjątkowo tępych i nieporadnych baranów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano pokonuje - głupi to zawsze ma szczęście :)

    OdpowiedzUsuń