Filmowe zjawisko. Sequel

Sequele podobnie jak remaki są zmorą wielu widzów i krytyków, a sens ich powstawania poddawany jest w wątpliwość. Nie da się jednak ukryć, że wielu filmowców nie widzi nic złego w przerabianiu na nowo znanych i kultowych tytułów. Martin Scorsese nakręcił w swojej karierze jeden udany sequel (Kolor pieniędzy) i dwa niezłe remaki (Przylądek strachu i Infiltracja). Steven Spielberg, który odmówił zrealizowania kontynuacji Szczęk, nie był tak zasadniczy w przypadku Indiany Jonesa i Parku Jurajskiego. Francis Ford Coppola z początku nie był przekonany do kontynuacji Ojca chrzestnego, lecz szybko uznał, że z tej mafijnej historii da się wyciągnąć o wiele więcej. Ceniony przez krytyków Fritz Lang zrealizował aż 6 sequeli, w tym np. western Powrót Franka Jamesa (1940). 

Należy też zwrócić uwagę, że sequoloza dotyka nie tylko reżyserów tworzących w Stanach, ale również we Francji powstało sporo cykli filmowych, jak przygody markizy Angeliki, żandarma z Saint-Tropez i Fantomasa. Niemcy w ciągu zaledwie pięciu lat nakręcili aż 10 filmów o Winnetou, a Polacy nie zaprzestali na jednym filmie o Kargulu i Pawlaku. Natomiast Brytyjczyk Andrew V. McLaglen ośmielił się dokręcić zupełnie niepotrzebne kontynuacje klasycznych filmów wojennych: Żelaznego krzyża, Parszywej dwunastki, a nawet Mostu na rzece Kwai.

Chociaż kontynuacje powstawały już w kinie niemym dopiero jednak Ojciec chrzestny II (1974) i Francuski łącznik II (1975) zainicjowały modę na dopisywanie cyferek do tytułów filmów. Tego typu zjawisko sequelozy osiągnęło apogeum w następnych dekadach, gdy powstawały liczne kontynuacje horrorów. To zjawisko nie zniknęło także i dzisiaj, czego przykładem są serie Oszukać przeznaczenie i Piła.  Drugim gatunkiem znanym z cyferek przy tytułach jest kino akcji, przy czym twórcy wracają zarówno do starych bohaterów (jak John McClane i Rambo) lub też tworzą nowe serie (takie jak Transporter i Expendables). Mimo rządzącej tym zjawiskiem reguły „sequel not equal” zdarzają się jednak kontynuacje ponadprzeciętne, czasem nawet wybitne, w niczym nie ustępujące pierwowzorowi. I to właśnie takich filmów dotyczy poniższy ranking.

10. Powrót do przyszłości II (1989), reż. Robert Zemeckis
pierwowzór: Powrót do przyszłości (1985), reż. Robert Zemeckis
scenariusz pierwowzoru: Robert Zemeckis i Bob Gale
scenariusz kontynuacji: Bob Gale na podst. fabuły Roberta Zemeckisa i Boba Gale'a

Aby nie mieszać cyferek zdecydowałem się wyłącznie na ranking „dwójek”, dlatego wybrałem drugą część trylogii Zemeckisa, mimo że trzecią również bardzo sobie cenię. W przeciwieństwie do części pierwszej mamy tu wizję przyszłości, gdyż bohaterowie przenoszą się DeLoreanem 30 lat do przodu - do roku 2015. Scenariusz po raz kolejny daje bohaterom, a także twórcom efektów wizualnych, ogromne pole do popisu, zaś widzom - dużo frajdy i genialnych pomysłów. Ponieważ jest to środkowa część trylogii nie można liczyć na klasyczny happy end wieńczący dzieło - dzięki temu z większym zainteresowaniem obserwuje się perypetie Marty'ego McFly'a i doktora Emmetta Browna.

9. Powrót Batmana (1992), reż. Tim Burton
pierwowzór: Batman (1989), reż. Tim Burton
scenariusz pierwowzoru: Sam Hamm i Warren Skaaren na podst. fabuły Sama Hamma i komiksu Boba Kane'a
scenariusz kontynuacji: Daniel Waters na podst. fabuły Daniela Watersa i Sama Hamma oraz komiksu Boba Kane'a

Ekranizacja komiksu przytłaczająca mrocznym klimatem typowym dla futurystycznego thrillera. Ale Gotham City to ponure i pełne grzechu miasto, więc posępna atmosfera wydaje się jak najbardziej umotywowana. Atutem filmu jest galeria niezwykłych postaci, które wyciągnięte z komiksu ożyły na ekranie, w brawurowy sposób demonstrując swoje działania. Szkaradny człowiek-pingwin, zgrabna i zwinna kobieta-kot, niegodziwy biznesmen i jedyny w swoim rodzaju obrońca sprawiedliwości - nagromadzenie w jednym filmie tak skrajnie różnych postaci mogło zaowocować wielką eksplozją prawdziwych emocji, które nie pozwalają widzom oderwać wzroku od ekranu. Chris Nolan ze swoim Batmanem może się schować.

8. Terminator 2: Dzień Sądu (1991), reż. James Cameron
pierwowzór: Terminator (1984), reż. James Cameron
scenariusz pierwowzoru: James Cameron, Gale Anne Hurd
scenariusz kontynuacji: James Cameron, William Wisher Jr.

Film kosztował około 100 milionów dolarów, co było na ówczesne czasy sumą astronomiczną. Jednak producenci nie przepłacili, bo w każdej sekundzie filmu wyraźnie widoczny jest ogromny budżet. Dzięki talentowi i pomysłowości reżysera przełożyło się to na jakość tej produkcji. Efekty wizualne nawet po 20 latach imponują rozmachem, kreatywnością i wysoką jakością, natomiast scenariusz nie jest wyłącznie podporządkowany aspektom technicznym - Cameron wprowadził do futurystycznej scenerii rozprawkę o bezsensownej skłonności ludzi do przemocy i zabijania. Wysokiej klasy fantastyczne kino akcji - niepowtarzalne, emocjonujące i brutalne, lecz nie gloryfikujące przemocy.

7. Obcy - Decydujące starcie (1986), reż. James Cameron
pierwowzór: Obcy - 8. pasażer Nostromo (1979), reż. Ridley Scott
scenariusz pierwowzoru: Dan O'Bannon na podst. fabuły Dana O'Bannona i Ronalda Shusetta
scenariusz kontynuacji: James Cameron na podst. fabuły Jamesa Camerona, Davida Gilera i Waltera Hilla

To nie było łatwe zadanie, by raz jeszcze zaangażować widzów w klaustrofobiczną opowieść o walce z przerażającym potworem. Jednak twórca Terminatora (1984) udowodnił, że niebanalna inwencja w kształtowaniu fabuły i postaci wraz z odpowiednim zapleczem technicznym są w stanie z filmu typowo komercyjnego uczynić fantazyjne i wystrzałowe dzieło sztuki. Młody reżyser nie chciał tworzyć bezmyślnej kalki pierwowzoru i nie naśladował stylu Ridleya Scotta, lecz wykreował własną wizję skazanej na niepowodzenie walki z pozaziemskimi istotami. Atmosfera zagrożenia i klaustrofobii pozostały, spełniając nadal swoje zadanie, a u Ripley obudziły się uczucia macierzyńskie, co dodało jej ludzkich cech i zjednało sympatię publiczności.

6. Psy 2: Ostatnia krew (1994), reż. Władysław Pasikowski
pierwowzór: Psy (1992), reż. Władysław Pasikowski
scenariusz pierwowzoru i kontynuacji: Władysław Pasikowski

Niesamowicie przygnębiający i depresyjny film, który w formie rasowego kina akcji prezentuje polskie społeczeństwo - pełne okrucieństwa, cynizmu i szyderczych bohaterów. Scenariusz dotyczący handlarzy bronią i ruskiej mafii kryje w sobie coś więcej niż tylko inspiracje amerykańskim kinem sensacyjnym - film Pasikowskiego to w dużej mierze wnikliwy dramat o zanikaniu ludzkiej lojalności, honoru i odpowiedzialności. Wulgarny język i spora dawka przemocy mogą przysłaniać ten inteligentny wbrew pozorom i krytyczny w wymowie obraz społeczeństwa, lecz cierpliwi i uważni widzowie są w stanie docenić jego wartość. Jako kino akcji ten film również sprawdza się doskonale - akcja jest wartka, montaż dynamiczny, a działania bohaterów brawurowe. Amerykanie mają Harry'ego Callahana, Polacy mają Franza Maurera, który w niczym nie ustępuje gliniarzowi z San Francisco i jest równie co on skuteczny w wyrywaniu chwastów.

5. Vabank II czyli riposta (1985), reż. Juliusz Machulski
pierwowzór: Vabank (1981), reż. Juliusz Machulski
scenariusz pierwowzoru i kontynuacji: Juliusz Machulski

Gdy okrada się wpływowego i bezwzględnego oszusta należy spodziewać się jego odwetu w najmniej oczekiwanym momencie. Ucieczka bankiera o nazwisku Kramer rozpoczyna intrygę, która może go zaprowadzić z powrotem do więzienia lub też za granicę, gdzie może zasmakować wolności. Kasiarz Kwinto jak zwykle okazuje się sprytniejszy, co czyni ten film przewidywalnym, ale humor Machulskiego także i w tym wypadku zadziałał doskonale. Powstał finezyjny i zabawny pastisz w stylu retro, który dostarcza dużej porcji rozrywki. Zalety filmu to precyzyjnie skonstruowany scenariusz, barwne postacie, dowcipne dialogi oraz wyborne aktorstwo zarówno na pierwszym planie (Leonard Pietraszak) jak i na drugim (Marek Walczewski). Kino komercyjne najwyższego sortu.

4. Zabójcza broń 2 (1989), reż. Richard Donner
pierwowzór: Zabójcza broń (1987), reż. Richard Donner
scenariusz pierwowzoru: Shane Black
scenariusz kontynuacji: Jeffrey Boam na podst. fabuły Shane'a Blacka i Warrena Murphy'ego

Aby zestawienie nie zostało zdominowane przez amerykańskie kino akcji zdecydowałem się wybrać pomiędzy takimi tytułami jak Rambo 2 (1985), Zabójcza broń 2 (1989), Szklana pułapka 2 (1990) i Niezniszczalni 2 (2012). No i jak widać zwyciężył duet Riggs-Murtaugh wspierany przez pechowego księgowego Leo Getza. Obok niezawodnego duetu solidarnych wspólników mamy tu podwójną w stosunku do poprzednika porcję wrażeń. Brawurowe wyczyny, szalony humor, nieprzewidywalne sytuacje i wyjątkowo perfidny czarny charakter gwarantują wysoki poziom i masę emocji oraz pozostają długo w pamięci. Wzorowy przykład jak podkręca się tempo, podwyższa napięcie i wywołuje gwałtowny skok adrenaliny. Poza tym jest to świetna komedia, w której pełne dramaturgii wydarzenia rozładowywane są przy pomocy zabawnych tekstów i ekscentrycznych działań bohaterów.

3. Sanjuro - Samuraj znikąd (1962), reż. Akira Kurosawa
pierwowzór: Straż przyboczna (1961), reż. Akira Kurosawa
scenariusz pierwowzoru: Akira Kurosawa i Ryûzô Kikushima na podst. fabuły Akiry Kurosawy
scenariusz kontynuacji: Ryûzô Kikushima, Hideo Oguni i Akira Kurosawa na podst. powieści Shûgorô Yamamoto

Japończycy ożywili na ekranie wiele ciekawych postaci zarówno autentycznych (Musashi Miyamoto) jak i fikcyjnych (Zatōichi). Sanjuro należy do tej drugiej kategorii i jest to ronin wyróżniający się niesamowitą przebiegłością w odróżnieniu od reszty bohaterów, którzy nie grzeszą inteligencją. W wieku XIX epoka samurajów i szogunatu dobiegała końca i Sanjuro, bohater Straży przybocznej, miał pecha żyjąc u schyłku epoki Edo bez nadziei, perspektyw i stałej pracy. Szukając zajęcia zaprawiony w bojach szermierz trafia do osady, gdzie pomaga dziewięciu młodym wojakom rozprawić się z korupcją wysokich urzędników. Znakomicie zrealizowany pastisz kina samurajskiego, w którym postać mistrza miecza przypomina westernowego jeźdźca znikąd, cechującego się honorem, odwagą i stanowczością. Przejaskrawienia są zamierzone, nie można na nie przymknąć oczu, lecz należy je zaakceptować.

2. Francuski łącznik II (1975), reż. John Frankenheimer
pierwowzór: Francuski łącznik (1971), reż. William Friedkin 
scenariusz pierwowzoru: Ernest Tidyman na podst. książki Robina Moore'a
scenariusz kontynuacji: Alexander Jacobs, Robert Dillon, Laurie Dillon na podst. fabuły Roberta Dillona i Laurie Dillon

Jimmy 'Popeye' Doyle w nowojorskich melinach i spelunach czuł się jak pan i władca, bijąc i poniżając tutejszych ćpunów - tym razem jednak podąża do Marsylii, dokąd uciekł tytułowy przemytnik heroiny. Bez znajomości języka nie jest mu łatwo przystosować się do nowych warunków - mimo iż znajdzie się ktoś, kto rozumie po angielsku Doyle i tak pozostaje bezradny i samotny w obcym kraju. A gdy trafia na trop wytwornego złoczyńcy Alaina Charniera przemówi uniwersalnym językiem ulicy - pięścią, bronią palną, a nawet benzyną i ogniem. Spokojny z natury przestępca już widzi zaciskającą mu się na szyi pętlę, gdyż nowojorski policjant nie spocznie póki go nie schwyta. Utrzymany w dobrym tempie sequel jest rzetelnie zrealizowanym i trzymającym w niepewności filmem policyjnym. Obok dynamicznej akcji, efektownych punktów kulminacyjnych, nieustępliwych pogoni i wzbudzających niepokój sekwencji mamy tu również humor wynikający z nieznajomości języka. Gene Hackman rewelacyjnie odgrywa zarówno determinację w zwalczaniu narkotyków jak również słabości wynikające z problemów z komunikacją interpersonalną.

1. Ojciec chrzestny II (1974), reż. Francis Ford Coppola
pierwowzór: Ojciec chrzestny (1972), reż. Francis Ford Coppola
scenariusz pierwowzoru i kontynuacji: Mario Puzo i Francis Ford Coppola na podst. powieści Mario Puzo

Pierwsze miejsce dla tego filmu jest z pewnością mocno przewidywalne, lecz ten film nie przypadkiem uznawany jest za najlepszy sequel wszech czasów. Produkcja jedyna w swoim rodzaju - można było z tego materiału nakręcić dwa filmy, a zamiast tego otrzymaliśmy dwie historie połączone w jedną całość. W rytm makaroniarskich kompozycji Nino Roty i Carmine'a Coppoli ożywają na ekranie symbole silnego imperium - twarde rządy oparte na przemocy i działania niezgodne z honorem, etyką, a niekiedy z własnym sumieniem. Robert De Niro, Michael V. Gazzo, Al Pacino i inni członkowie obsady doskonale odnajdują się w tym mafijnym świecie, a scenariusz zaskakująco łączy nie tylko dwie płaszczyzny czasowe, ale i różne filmowe atrakcje. Kino komercyjne zderza się z artyzmem i ponurą atmosferą, gangsterskie porachunki z refleksją i psychologią, braterski konflikt i relacje rodzinne z opowieścią o lojalności, zdradzie i ryzykownym rodzinnym biznesie. Przemoc i gniew kontrastuje z nostalgią i spokojem, a ograne motywy, eksploatowane chociażby w części pierwszej, wzbogacone zostały nowatorskimi zabiegami.

9 komentarze:

  1. ,,Dawn of Dead''Romero
    ,,Day of Dead' ibid.
    ,,Better Tommorrow 2'' Woo
    ,,Evil Dead 2''Raimiego
    ,,The Exorcist 3'' ( właśnie, dlaczego same ,,dwójki'' ? )Blatty'ego
    ,,Hellraiser 6 : Hellseeker'' ( po jedynce, najlepszy z serii )
    ,,Clerks 2''
    Z chambary, to można wymienic cykl ,, Samotny Wilk i Szczenię'' i mojego osobistego faworyta, trylogię ,,Hanzo zwany Brzytwą'' ( chociaż tu raczej jedynka rządzi ). ,,Sanjuro...'' imho znacznie ustępuje ,, Yojimbo'', ale ma jeden morderczy atut, w postaci finałowego pojedynku ; czegoś takiego jeszcze w kinie nie było.
    ,,Psy 2'' słabe - cała akcja w pociągu daleko poniżej oczekiwań - oprócz sceny ataku Ryśka Kotysa, która mnie rozwaliła na amen :D :D.
    a ten finałowy stand off, Lindy i Pazury, to już bida z nędzą po całości.
    Za to ,, Vabank 2 Riposta'' znakomity. Wprawdzie wolę jedynkę, ale dwójka nie mogła się bardziej udac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, scena ataku Ryśka Kotysa faktycznie powalająca :D Całe zakończenie w tym filmie mocno rozczarowuje, ale poprzedzające je wydarzenia moim zdaniem składają się na całkiem niezły film. Co do "Yoijimbo" i "Sanjuro" to oba filmy lubię tak samo, ten pierwszy wygrywa głównie dlatego, że bez niego nie byłoby "Fistful of Dollars" Leone. Co do "Samotnego Wilka" widziałem tylko dwie pierwsze części i druga faktycznie świetna, lepsza od pierwszej, ale ten film widziałem dawno i przygotowując powyższy zestaw zapomniałem o nim.
    Dlaczego same dwójki? Bo prawdziwy sequel to zwykle kontynuacja pierwowzoru, a dalsze części to przeważnie jakieś popłuczyny. Niewiele znam "trójek" (i dalszych cyferek), które mi się podobały, są oczywiście wyjątki, np. "Indiana Jones i ostatnia krucjata", a z horrorów to np. trzecia część "Koszmaru z ulicy Wiązów", która podobała mi się bardziej niż druga.

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,Yoimbo'' ma bez porównania mocniejszą story, niż ,,Sanjuro'', który jest za bardzo ironiczny, wręcz zalatujący jakąś commedią dell'arte -wzajemne przechytrzanie, fortele,nieustanne qui pro quo...
    Tylko ten finał ... przez prawie minutę dwaj goście stoją na przeciw siebie ( w amerykańskim planie ) i ani drgną. I nagle, jeden ułamek sekundy i pierdolnięcie juchy, jak z hydrantu ; 62 rok. To było 100 razy lepsze, niż sufity w ,, Obywatelu Kane'' ;)
    Tak jest, trójka ,, Elm Street...'' jest najlepsza z całego cyklu. Tam w ogóle nieparzyste są OK, a parzyste do dupy.
    Ale nie wciskaj więcej tych ,,Ojców Chrzestnych'' do co drugiego zestawienia, bo się już idzie wyrzygac. Nie stac Cię na nic oryginalniejszego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej nie będzie, bo w jakim tu jeszcze rankingu miałby być, chyba tylko ranking prequeli, a takiego na razie nie planuję :) Jeszcze a propos "trzecich części" to coś czytałem, że ponoć istnieje określenie "threequel".
      "Sanjuro" oglądałem nawet więcej razy niż "Yojimbo" i uważam, że Kurosawa także i tu wykonał solidną robotę, mimo słabszej intrygi. Zdaję sobie sprawę, że to bardziej pastisz gatunku niż typowa chambara, ale w tym przypadku nie czynię z tego zarzutu.

      Usuń
  4. Pewnie, że Yojimbo lepszy, ale Sanjuro nie powinno się lekceważyć. Kurosawa brawurowo zdekonstruował przygodowe kino. Zabawno-komediowy charakter filmu współgra z podejściem młodych samurajów, którym pomaga Mifune. Dla nich wydarzenia, które widzimy na ekranie to przygoda, chłopięca zabawą w samurajów itd., aż do sceny pojedynku, kiedy poznają drugą stronę medalu. Wtedy okazuje się, że żywot, który im imponował, który był dla nich przygodą i zabawą niesie ze sobą przemoc i śmierć

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam mieszane uczucia co do sequeli. 2 ostatnie polskie gnioty "Sztos 2" i "Hans Kloss: stawka większa niż śmierć" pozbawiły mnie już kompletnie złudzeń. Jeśli jeszcze ich nie widziałaś, broń Boże, nie oglądaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza część Terminatora to po prostu kosa i jeden z najlepszych sci-fi wszech czasów, ale kurczę Cameronowi naprawdę udało się stworzyć jeszcze lepszy sequel. Zdecydowanie zmienił klimat na mniej ponury(i chyba tylko ten duszny, wzbogacony elektronicznymi brzmieniami klimat cenię sobie bardziej w jedynce), ale pod każdym innym względem zrobił film jeszcze lepszy. Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o czysto rozrywkowe kino, to do tej pory nie oglądałem nic lepszego, niż Terminator 2.

    Co do Obcego, to trudno stwierdzić, czy pierwowzór czy sequel jest lepszy. Ja oba filmy traktuję na równi, za każdym razem oglądając je z najwyższą przyjemnością. Ale to produkcje różniące się niemal drastycznie. Tak gdzie u Scotta dominował horror, u Camerona przeważa akcja. Ale okazuje się, że Alieny potrafią i przestraszyć i sprowokować niezłą rozwałkę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobre, przemyślane wybory zgadzam się, choć wybrałabym jednak Niezniszczalnych 2 jako przykład amerykańskiego kina i pewnie dodałabym "Imperium Kontratakuje" - król filmów.

    A jeśli chodzi o najlepszą część Aliena to zdecydowanie trzecia. Fincher był geniuszem kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  8. wyrzuciłbym z tej listy jedynie Obcego - mz. pierwsza część stworzyła ten cykl, ale sam cykl nie dorósł jedynce do pięt. W jedynce był klimat. Jedynki boję się obejrzeć nawet teraz. Resztę mogę oglądać o każdej porze dnia i nocy, a nawet mi ciśnienie nie wzrośnie ;-)

    jak zwykle zacne zestawienie

    OdpowiedzUsuń