Jednym z bardziej znanych mechanizmów jakie rządzą klasycznym kinem hollywoodzkim jest obsadzanie według typu. Aktorzy mający w sobie coś takiego jak vis comica nie byli angażowani do ról dramatycznych, a ci którzy umieli jeździć konno i nie tracili charyzmy nawet w brudnych kowbojskich łachach regularnie występowali w westernach. George „Gabby” Hayes znalazł się w szufladzie z napisem „pomagier gwiazd westernu”, Anna May Wong i Lupe Velez nie mogły liczyć na ambitniejsze role poza rolami egzotycznych piękności, Marilyn Monroe przez większość kariery grywała głupiutkie lecz urocze blondynki, a Danny Trejo z pewnością nigdy nie zagra amanta w komedii romantycznej. W westernach często pojawiały się postacie etatowych czarnych charakterów po to, aby odbiorca (fan westernów) wiedział doskonale, że ma do czynienia z łajdakami. Wielu aktorów przekonanych o swoim wszechstronnym talencie zaciekle broniło się przed zaszufladkowaniem przyjmując bardzo zróżnicowane role, tak jak np. Alec Guinness i Marlon Brando.
W bieżącym zestawieniu przedstawię 10 najciekawszych moim zdaniem kreacji aktorów, którzy mając ustaloną pozycję w jakimś gatunku lub w jakimś typie ról nagle zaskakują czymś nowym, czego widz się nie spodziewał. Kolejność aktorów - alfabetyczna.
André Bourvil - komisarz Mattei (W kręgu zła, 1970)
Chociaż był to aktor komediowy to występując w duecie z Louisem de Funès dał się przyćmić szarżującemu partnerowi. Jednak w roli komisarza Mattei w niekomediowym filmie kryminalnym wyróżnił się bardzo pozytywnie. Spokojnie i z wyczuciem odegrał postać doświadczonego gliniarza, który próbuje przechytrzyć złodziei biżuterii chcących upłynnić towar u pasera.
Jim Carrey - Truman Burbank (Truman Show, 1998)
W latach 1994-97 Jim Carrey zagrał w sześciu niezbyt ambitnych komediach, w których zrobił z siebie totalnego głupka. Gdy jednak Peter Weir zaangażował go do swojego komediodramatu było wiadomo, że to dla Carreya szansa wydostania się z klatki dla szaleńców. Truman Burbank to człowiek, który odkrywa przerażającą prawdę o swoim życiu - stał się częścią sztucznego świata, mimowolnym bohaterem show. Za wszelką cenę pragnie zmienić swoje życie, by samemu decydować o własnym losie.
George Clooney - Lyn Cassady
(Człowiek, który gapił się na kozy, 2009)
(Człowiek, który gapił się na kozy, 2009)
Tu z kolei sytuacja odwrotna jak z Jimem Carreyem. Poważny aktor, reżyser i producent, doceniony za swoje osiągnięcia licznymi nagrodami, a także działacz polityczny o jasno sprecyzowanych poglądach nagle występuje w filmie przekraczającym wszelkie granice absurdu. Już sam tytuł podkreśla, że to kino niepoważne i takie jest w istocie. Clooney nie tylko gapi się na kozy, ale i przesuwa chmury swoim wzrokiem oraz tkwi w przekonaniu że padł ofiarą „dotyku śmierci”.
Tom Cruise - Vincent (Zakładnik, 2004)
Wygląd Toma Cruise'a predestynuje go do ról przyzwoitych i szlachetnych facetów, ale Michael Mann przekornie obsadził go w roli płatnego zabójcy. Vincent otrzymuje zlecenia na zlikwidowanie konkretnych osób i nie jest zbyt wybredny, bo nawet kobiety mogą stać się jego ofiarami. Wynajmuje taksówkę, by mieć łatwy dojazd do swoich ofiar i dzięki temu wykonać zadanie jak najszybciej. Cruise jest tu zimnym i bezlitosnym profesjonalistą, który stoi na przegranej pozycji.
Robert Downey Jr - Kirk Lazarus (Jaja w tropikach, 2008)
Dawniej panowała w Hollywood moda na zatrudnianie białych aktorów do ról Azjatów lub Indian. Ale rzadko kiedy charakteryzowano kogoś na Murzyna. Jednak Robert Downey Jr nie tylko dzięki charakteryzacji, ale również umiejętnościom aktorskim wypadł wiarygodnie w roli czarnoskórego aktora, próbującego zachować zimną krew w wietnamskiej dżungli. Downey Jr jest tu nie do poznania, podobnie jak Tom Cruise w roli nerwowego producenta.
Henry Fonda - Frank (Pewnego razu na Dzikim Zachodzie, 1968)
Temu aktorowi zdarzały się role niejednoznaczne, ale przeważały jednak pozytywne postacie. U Sergia Leone zagrał prawdziwego sukinsyna i jest to jego pierwsza w pełni negatywna postać. Frank to brutalny morderca, który bez mrugnięcia okiem dokonuje krwawych zbrodni, zabijając ojców na oczach ich synów. Rola zagrana bardzo sugestywnie i bezbłędnie, co widać szczególnie przy dużych zbliżeniach na twarz aktora.
Dustin Hoffman - Michael Dorsey / Dorothy Michaels (Tootsie, 1982)
W latach 70. Dustin Hoffman potwierdził, że jest świetnym aktorem dramatycznym. Aby udowodnić wszechstronny talent potrzebował roli komediowej, w której przeszedłby totalną metamorfozę. I taką rolę zaoferował mu Sydney Pollack. Bezrobotny aktor Michael Dorsey przebiera się za kobietę i otrzymuje rolę w popularnej operze mydlanej, przy okazji zakochując się w aktorce z planu filmowego.
Lee Marvin - Bill Tenny (Statek szaleńców, 1965)
Protagonista Parszywej dwunastki zyskał popularność jako odtwórca ról twardych mężczyzn w filmach wojennych lub westernach. Rola u Stanleya Kramera jest wyjątkowa w karierze tego aktora obdarzonego wyrazistą fizjonomią, która predestynowała go do ról bezkompromisowych twardzieli. W Statku szaleńców był słabeuszem, który w jednej scenie dostaje solidny wycisk od swojej żony, granej sugestywnie przez kończącą karierę, ale wciąż przykuwającą uwagę Vivien Leigh.
John Wayne - Temudżyn / Dżyngis Chan (Zdobywca, 1956)
Ten gwiazdor westernów dość rzadko grywał role na przekór swojemu wizerunkowi, jaki ustaliły liczne westerny z jego udziałem. Gdy zgodził się zagrać słynnego mongolskiego władcę przeczuwano, że ta karkołomna decyzja okaże się niewypałem. Zarówno rola Wayne'a jak i sam film zostały zmiażdżone przez krytykę (chociaż po latach film ogląda się nieźle). Takie nieprzemyślane i absurdalne decyzje mogą zniszczyć karierę, ale Wayne był na tyle silną osobowością, że łatwo podniósł się po tym upadku.
Aktor komediowy znany m.in. z roli pani Doubtfire w roku 2002 stworzył dwie zaskakujące, negatywne i niesympatyczne postacie - w Bezsenności i Zdjęciu w godzinę. W tym pierwszym wcielił się w postać perfidnego intryganta, szantażysty i mordercy. Reżyser filmu, Christopher Nolan, obsadzając Williamsa w tej roli ryzykował, ale ryzyko się opłaciło. Bo nawet człowiek o sympatycznym wyglądzie może okazać się niezrównoważonym psychopatą.
Interesujące zestawienie. Od siebie mogę dodać - Gregory Peck - dr Mengele (The Boys from Brazil) - jedna z nielicznych ról, gdzie Peck wciela się w czarny charakter.
OdpowiedzUsuńRacja, Peck jako Mengele zaskakujący.
UsuńCiekawe, chyba najbardziej charakterystyczny jest John Wayne; gdy widzę western z tamtego okresu to tylko się pytam: a John Wayne jest???
OdpowiedzUsuńCzasami gdy widzę jakiś aktorów [po których wiem czego można się spodziewać] wiem od razu z jakim filmem mam do czynienia i choć nie znam tytuły to aktor w nim grający wskaże mi czy warto go oglądać czy lepiej dać sobie spokój. Te etykietki. Oczywiście są wyjątki jak np. te powyższe.
Świetny pomysł na zestawienie. Wielu filmów jednak nie widziałam, ale na pewno mnie zaciekawiłeś. Downey Jr. jako Murzyn rzeczywiście niezwykle przekonujący. Do głowy przychodzi mi na razie tylko Hugh Grant z "Atlasu Chmur" - kilka wcieleń w superprodukcji.
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńHmm... Kirk Lazarus to chyba najlepszy przykład, bo jeśli biały gra murzyna, tak, że przez pół filmu nie sposób rozpoznać kim jest - to musi być niezły. Z tego filmu dał bym też Toma Cruisea, zamiast Zakładnika. Boghart to nie najlepszy przykład. Potrafił grać shizofrenikow - Skarb Sierra Madre. Truman Show to też nie najlepszy przykład dla Carreya. Nietypową rolę zagrał w thrillerze z numerem w tytule - nie pamięta nazwy. Ale pomysł na notkę bomba.
"Skarbu Sierra Madre" jeszcze nie widziałem - jedna z moich największych zaległości filmowych. Tego thrillera z Carreyem też nie oglądałem (jego tytuł to chyba "Numer 23").
UsuńA pomysł na notkę rzucił jeden z czytelników - Simply.
IMO trochę dziwny wybór z Hestonem i Planet of the Apes. Wydaje mi sie, że jakby spytać takiego przeciętnego Kowalskiego na ulicy o najbardziej charakterystyczną rolę tego aktora, to wymieniłby właśnie tą z Planety Małp... albo Ben Hura. Poza tym, Heston grał też w The Omega Man i Soylent Green, a to są podobne Sci-fi klimaty. Jeśli by trzymać się tego aktora to na takiej liście powinna być jego kreacja z Touch of Evil Orsona Wellesa (coś w stylu Roberta Downey'a Jr i Johna Wayne'a z twojej listy :)).
OdpowiedzUsuńCruise był zajebisty w Collateral... i w ogóle zajebisty film.
Racja ; bez sensu jest tu ten Heston. On grywał twardzieli uwikłanych w jakąś misje, czy tarapaty i w ,,Planecie Małp'' jest nie inaczej.
UsuńLepiej wstaw Lee Marvina z ,,Ship of Fools'' Kramera, gdzie zagrał pantoflarza, który wyłapuje srogi wpierdol od swojej durnej jak ciul i francowatej żony.
Co do Hestona (a także Bogarta) miałem wątpliwości, ale jednak przejście tego aktora z produkcji historycznych do science fiction było dla mnie zaskoczeniem. Znani aktorzy zwykle unikali fantastyki, gdyż kojarzyła się z kinem klasy B.
Usuń"Ship of Fools" widziałem, ale nie pomyślałem o nim przygotowując to zestawienie.
Myślę, że o wiele bardziej chodzi o typ grywanego bohatera, a nie gatunek - tu Heston nie wyłamuje się ani trochę ze swego szablonu. Zresztą ,,Planeta Małp'' to widowisko rozgrywające się w dzikiej, barbarzyńskiej scenerii, Heston nosi się, jak jaskiniowiec - w czysto filmowej, obrazowej materii to jest bliższe ,,Ben Hura'' niż tego, co przychodzi na myśl wraz z pojęciem science fiction.
UsuńZ innych, co mi przyszli do głowy, to Jerzy Bińczycki w ,,Południku Zero''. Największy poczciwina kina polskiego zagrał tu bezlitosnego skurwysyna i mordercę bezbronnych, o ksywie ,,Byk'' :D I świetnie mu poszło.
Prawdziwym szokiem była dla mnie rola Henry'ego Silvy w ,,Bravados'' Henry Kinga. Zagrał biednego Indianina, pechowo uwikłanego w morderstwo . Gdy mściciel ( Gregory Peck ) go w końcu dorwał, Nick ''IL Boss'' Lanzetta prowadzi go do swojej kurnej chaty i błaga o litosc w obecności całego stada bachorów i zapłakanej żony. I jest w tym tak szczerze wzruszający, że Peck mięknie i daruje mu życie. No żesz kurwa ,,Powrót Taty'' Mickiewicza :D
Tyle, że to wczesna rola, zanim się jeszcze Henio zbudował.
Bardzo ciekawe i oryginalne zestawienie. Ale filmów widziałem niewiele, a tak dokładnie to chyba tylko...jeden :| ("Zakładnik"). Swoją drogą świetny film i dobra rola Cruis'a ;)
OdpowiedzUsuńW sumie ze swojej strony mogę dodać jedynie Owena Wilsona w "Za linią wroga" - jedna z normalniejszych i poważniejszych ról w jego dorobku filmowych "kretynów" ;)
A nie, jeszcze widziałem "Człowiek, który gapił się na kozy" i "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" ;)
UsuńFondy i Bourvila nie mogło zabraknąć w takim zestawieniu :)
OdpowiedzUsuńZ polskiego podwórka dorzucam Jana Englerta i Olgierda Łukaszewicza w "Magnacie"/"Białej wizytówce" Pierwszy, znany przecież amant, zagrał delikatnego homoseksualistę, drugi, grywający głównie intelektualistów - bezwzględnego faszystę.
Jeszcze mi się przypomniało, że Robin Williams parę razy zaskoczył rolą czarnego charakteru - w "Bezsenności" i "Zdjęciu w godzinę".
OdpowiedzUsuńJak zwykle z takimi zestawieniami bywa, niektóre typy są dyskusyjne, inne bezsporne. Dla jednych rola może wydawać się standardowa, innych może zaskoczyć, z pewnością można by znaleźć jeszcze dziesięciu aktorów i ról, które pasowałyby do takiego zestawienia.
Mi do głowy przyszły:
OdpowiedzUsuńKirk Douglas w The Fury i Michael Caine w Dressed to Kill, oba De Palmy;
może De Niro w Midnight Run;
Eternal Sunshine of the Spotless Mind też można zaliczyć do nietypowych ról Carrey'a;
Sandler w Punch-Drunk Love;
Bruce Lee w Marlowe;
Chuck Norris w Way of the Dragon / Return of the Dragon;
Statham w Cellular;
Van Damme w No Retreat, No Surrender
Coś mnie zrzuca na kino kopane :)
@Daniel
UsuńDouglas w ,, Furii'' to było to samo, co zawsze , tyle że w wydaniu potwornie przerysowanym. Jak mowa o De Niro, to przede wszystkim ,,Jackie Brown''. Takiego typa i w taki sposób, nie zagrał ani wcześniej, ani póżniej.
@ Mariusz
Williams jak najbardziej. Jak dziada nie trawię, tak w obu tych rolach totalnie zaskoczył in plus. Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego.
@ Misiek
Łukaszewicz, spec od ról delikatnych i kruchych młodzieńców, jeszcze bardziej, niż w ,,Magnacie'' pozamiatał w ,,Gorączce'' Agnieszki Holland, jako wykalkulowany, zimny terrorysta, z całym okrucieństwem manipulujący oddanymi sobie ludżmi - bez skrupułów wpędzający zakochaną w nim idealistkę w otchłań szaleństwa.
A z kina moralnego niepokoju, to Bogusław Linda w ,,Kobiecie Samotnej'' uber alles - ekshibicjonizm w stanie czystym ; takiego ,przetrąconego fizycznie i psychicznie nieudacznika, próżno w jego filmografii szukac.
Skoro wyżej padło nazwisko Stathama to powiem, że oglądałem niedawno "Mecz ostatniej szansy", w którym Statham zagrał totalnego świrusa.
Usuń@Simply:
Usuń"Douglas w ,, Furii'' to było to samo, co zawsze , tyle że w wydaniu potwornie przerysowanym."
W sumie to może i masz racje :)
Wyrzuciłem Midnight Run, bo tam De Niro był wg. mnie najbardziej (i najlepiej) komediowy w swojej karierze. Ale Jackie Brown to też zajebisty pomysł.
@Mariusz:
Ja zupełnie nie pamiętam jego roli z Mean Machine - może by sobie ten film powtórzyć :)
Tak sobie myślę, że Vin Diesel z Find Me Guilty, mógłby się też na taką listę załapać.
Monka nie pamiętasz ?!
UsuńNiestety, nie :( Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że Mean Machine widziałem już dawno temu, a szczerą, niepokalaną miłością do Jasona Stathama zapałałam stosunkowo niedawno, bo jakieś dwa lata temu - po obejrzeniu obydwu CRANKów :)
UsuńZagadka. Który aktor z filmu "Seraphim Falls" powinien być w czubie zestawienia?
OdpowiedzUsuńObaj ;)
UsuńZygmunt Kęstowicz.
UsuńA James Stewart jako Linus Rowlings? Ten weteran wojenny grywał zwykle dramatyczne role gentelmenów w prochowcu, albo charyzmatycznych byłych kawalerzystów. A tu zagrał dzikusa z pogranicza i do tego postać przerysowaną.
UsuńTaa, tą dzikością , to jebało od niego na 2 kilometry :D
UsuńRowlings to taki dzikus, jak z Johna Wayne'a Oscar Wilde.
Dla mnie najbardziej nietypową rolą Stewarta jest rola dziwaka gadającego z białym dwumetrowym królikiem w filmie "Harvey" (1950) :D
UsuńRobert Downey J mi tu zupełnie nie pasuje, nie bardzo rozumiem jak przemalowanie koloru skóry ma się do przełamywania przyzwyczajeń charakterologicznych granych bohaterów. Zgodzę się co do Criusa, złego Fondy czy surrealistycznego Clooneya jako opozycję kina politycznie zaangażowanego. Rzeczywiście zmieniają tu stylistyki i pokazują nowe umiejętności aktorskie. Zmiana koloru skóry nie jest "wyczynem" jedynie aktem braku poprawności, brakuje nam już czarnoskórych aktorów czy jak?
OdpowiedzUsuńWyobrażam już sobie jakim wyczynem byłoby, gdyby czarnoskóry aktor zagrał białego człowieka :D
Pewnie masz rację, ale ja jednak w tej roli nie widziałem Downeya Jr z poprzednich filmów, tylko kogoś zupełnie innego. Dlatego wydaje mi się, że tu pasował.
UsuńNie chodzi o to, ze zagrał murzyna, ale jak zagrał. To nie był pomalowany pastą do butów delikwetn w stylu tego z "Alternatywy 4", tylko cholerny sobowtów Richarda Roundtree.
Usuń@ Ania
UsuńAle przecież to jest wszystko świadomie dla zwały, po co wyjeżdżasz z jakąś tam niepoprawnością ?
Poza tym tu mamy coś więcej, niż zwykłe przefarbowanie, Downey jr odstawia regularne 100% murzyna - jakby go chłopaki z KKK dorwały, to by z mety latarnię zaliczył :D
Zwykłe przemalowanie skóry, to masz u Orsona Wellesa w ,,Otellu'', u Dermonta Mulroneya w ,, Kansas City'' i u Gene Wildera w ,, Transamerican Express''.
@Ania:
Usuń"Wyobrażam już sobie jakim wyczynem byłoby, gdyby czarnoskóry aktor zagrał białego człowieka :D"
Nie musisz sobie wyobrażać - Bracia Wayans w White Chicks :D i Whoopi Goldberg w The Associate :P Bonusowe punkty za gender benders.
@Simply
Usuń"Downey jr odstawia regularne 100% murzyna - jakby go chłopaki z KKK dorwały, to by z mety latarnię zaliczył :D" (seriously?)
Wybacz, ale nie widzę w tym nic śmiesznego, jedynie sporo powiedzmy ładnie nietolerancji. Zupełnie nie rozumiem też, co masz na mysli przez "regularne 100% murzyna"? Zakładasz, że istnieje jakiś zbiór cech, które charakteryzują czarnoskórego człowieka? Sprowadzasz ich do jednej, niczym nie wyróżniającej się masy? A KKK wystarczyłby kolor skóry, cechy same w sobie nie miałyby znaczenia.
I nie wyjeżdżam z niepoprawnością tak zupełnie, nawet nie wspomniałam o sztucznym zachwycie nad panem, który przebrał się za kobietę.
Może Simply się trochę niefortunnie wyraził z tym KKK i masz pewnie rację, że można by się zastanowić czy humor w Tropic Thunder nie idzie za daleko, ale jeśli chodzi o postać graną przez Downey Jr., to wydaje mi sie, że ona nie tyle dyskryminuje czarnych, ile raczej wyśmiewa rasizm hollywoodu i to jak (fabryk snów) postrzega mniejszości. No i trzeba przyznać, że Downey odegrał ją w sposób brawurowy, nie bacząc kompletnie na poprawność polityczną i tego typu rzeczy i dlatego szacun jaki ma ta kreacja wydaje mi się zrozumiały.
UsuńZ tym KKK to był zawoalowany komplement dla jego bezbłędnej murzyńskosci. Do żadnej masy nikogo nie sprowadzam.
UsuńPo dłuższym zastanowieniu usunąłem jednak Hestona, zastępując go Williamsem ;)
OdpowiedzUsuńW "Chinatown" Roman Polański zagrał bardzo nietypową rolę - oprycha, który tnie w nos Nicholsona - genialny epizod.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam czy do tych nietypowych kreacji znanych aktorów można zaliczyć też "przebieranki" typu: Hoffman w "Tootsie", Willimas w "Mrs. Doubtfire" czy Curtis i Lemona w "Some Like it Hot", ale chyba jednak nie - bo mimo, że nie są to role typowe, to jednak mieszczą się one w charakterystycznym emploi tych aktorów - i są w jakiś sposób konsekwentne, jeśli chodzi o ich vis comica.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że to zestawienie przygotowałem trochę "na szybko" i dlatego uwzględniłem role, które na pierwszy rzut oka wyglądają nietypowo, jednak mieszczą się w emploi tych aktorów. Z drugiej strony - czy w latach 70. Hoffman pokazał w jakimś filmie swoje vis comica? Wydaje mi się, że grał tylko w dramatach lub thrillerach, unikając takiej maskarady jaką zaprezentował w "Tootsie".
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMasz rację jeśli chodzi o Hoffmana. Ja myślę, że jego vis comica (którą niewątpliwie posiadał) nie została dobrze wykorzystana - jak np. u Robina Williamsa, Jima Carrey'a czy Billa Murray'a.
UsuńAle, ale... w zestawieniu znanego portalu filmowego IMDb 100 najlepszych aktorów komediowych, znalazł się na wysokiej - bo 11-tej - pozycji:
http://www.imdb.com/list/rYors92qC1g/
Tak więc jego zdolności komediowe jednak dostrzeżono i doceniono.
W ,,Małym Wielkim Człowieku''.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... najzabawniejszy to był ten Indianin, Stara Skóra z Wigwamu.
UsuńAle Hoffman też mia dobre wejśc: jak chciał zostac rewolwerowcem, jak siedział w obozie w tej skórze z bizona z jednym rogiem w dół i rozmawiał z ,,odmieńcem'', jak zaspakajał swoje trzy żony, do tego jego komentarze z offu, było tego sporo... to rola w dużej mierze komediowa.
OdpowiedzUsuń.. no i cały motyw z tę jego szwedzką żoną.
OdpowiedzUsuńfajne zestawienie, bardzo pomysłowe. Co do Carreya to chyba także w "The man on the moon" stworzył on kreację raczej dramatyczną niż komediową (aczkolwiek bohaterem filmu jest komediant).
OdpowiedzUsuńJednak zamieniłem Bogarta ("Caine Mutiny") na Lee Marvina ("Statek szaleńców").
OdpowiedzUsuńok
OdpowiedzUsuń