scenariusz i reżyseria: Francis Ford Coppola
Gdy świat polityki i mediów zaabsorbowany był aferą Watergate, a publiczność zachwycała się ekranizacją Ojca chrzestnego Coppola w swojej małej wytwórni American Zoetrope zrealizował skromny i ambitny film o wpływie jaki na prostego człowieka wywiera budząca wątpliwości moralne jego praca. Harry Caul to znany w branży pluskwiarz lub jak to mówią fachowcy - specjalista od inwigilacji. Jego głównym narzędziem pracy są uszy - dba o to by nagranie było solidne, słyszalne bez żadnych usterek. Wielokrotnie odtwarza taśmy, by ze strzępów informacji wydobyć coś istotnego. Wykorzystując mikrofony kierunkowe mógł z dwustu metrów zarejestrować rozmowę dwójki ludzi wybranych z tłumu przechodniów. Tak wygląda społeczeństwo zniewolone i otoczone przez technikę. Obecnie kamery znajdują się wszędzie, w biurach, w sklepach lub na skrzyżowaniach, każdy może czuć się obserwowany.
Harry Caul zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw jakie wiążą się z inwigilacją obywateli. Zagrożone są zarówno osoby podsłuchiwane jak i ci, którzy śledzą ich kroki. Harry'ego dręczą wyrzuty sumienia, gdyż z powodu jego profesji przed kilkoma laty zginęli ludzie. Gdy więc przeczuwa kolejną tragedię nie chce stać bezczynnie - mocno się angażuje, popadając stopniowo w obsesję, a w rozmowach z ludźmi pozostaje nieobecny jakby myślał cały czas o swojej pracy. Gene Hackman nie jest tu już taki heroiczny jak we Francuskim łączniku, ale nadal pozostaje nieugięty - stąpając po cienkim lodzie naraża się na niebezpieczeństwo. Przekonuje się, że wtykanie nosa w nie swoje sprawy prowadzi do całkowitego zatracenia własnej tożsamości. Na końcu grany przez Hackmana bohater nie jest już takim samym pewnym siebie profesjonalistą. Staje się wypalonym, obawiającym się o swoje bezpieczeństwo człowiekiem, któremu jedyne co pozostało to gra na saksofonie, gdyż wszelkie rozmowy (np. telefoniczne) mogą zostać podsłuchane, nagrane i wykorzystane przeciwko niemu.
Film nie posiada walorów widowiskowych, jest niemal całkowicie przegadany, pozbawiony akcji i tempa - nie zanudza jednak lecz intryguje. Podsłuchiwana rozmowa wydaje się z pozoru błaha, niewinna, nic nie znacząca, ale gdy zostają rozszyfrowane słowa „Zabije nas jeśli będzie miał okazję” staje się jasne, że to głębsza sprawa wymagająca zbadania i analizy. Jak przekonuje Coppola, czasem nie należy wierzyć własnym uszom - by zrozumieć czyjeś słowa trzeba też użyć wyobraźni i rozumu. Harry Caul wykorzystuje te cechy do zakładania podsłuchów, ale nie potrafi ich wykorzystać do lepszego zrozumienia ludzi, zarówno tych których obserwuje jak i swoich znajomych z branży. Czuje że w taśmach które nagrał tkwi jakaś tajemnica, ale nie umie jej rozgryźć. Nie oddaje nagrań swojemu zleceniodawcy i zastanawia się nawet nad zniszczeniem taśm. Ostatnie 15 minut nie przynosi rozczarowania - budowane przez półtorej godziny napięcie w finałowych partiach filmu sięga zenitu.
Rozmowa to kolejny przykład bożej iskry jaką został obdarzony Francis Ford Coppola. Reżyser umiejętnie połączył formułę thrillera z psychologicznym dramatem, nadając nudnym czynnościom odrobiny niepokoju. Główny bohater przekonuje się, że jedno zdanie może mieć wiele znaczeń, a zwykłe banalne słowa mogą mieć ukryty sens i prowadzić w niewłaściwym kierunku. Kreacja Hackmana jest skupiona, jakby ważniejsze od wypowiadanych słów były gesty i pozorny spokój cechujące graną przez niego postać. Caul najbardziej się boi utraty prywatności i kontroli nad własnym życiem - nie chciałby być pokonany swoją własną bronią, gdyż wie jak bardzo jest ona destruktywna. Jest samotnikiem, którego denerwują rozmowy z kumplami, absorbują zaś obcy ludzie ukrywający jakiś sekret. Jego profesja wiąże się z odkrywaniem tajemnic, wchodzeniem z butami w cudzy świat. Pojawiają się u niego wątpliwości moralne co do zasadności użycia podsłuchów, ale ciekawość bierze górę - skoro już w to wdepnął to będzie brnął do końca.
Film zdobył Złotą Palmę w Cannes, a jego najważniejszym atutem jest problematyka - aktualna w latach 70, ale również i dziś. Nowoczesne technologie, do których należy technika inwigilacji, mogą zniszczyć człowiekowi życie, mogą prowadzić do szantażu lub morderstwa. Obok Hackmana dobrą rolę zagrał John Cazale, pamiętny Fredo z Ojca chrzestnego. W swojej krótkiej karierze nie udało mu się zdobyć statusu gwiazdy, lecz partnerując znanym aktorom dyskretnie wychodził na pierwszy plan, swoim zdystansowanym aktorstwem wiele mówiąc o kreowanych postaciach. W niedużej ale ważnej roli można zauważyć Harrisona Forda, wówczas dopiero zaczynającego karierę aktorską. W wyrazistym cameo (w roli szefa tajemniczej organizacji) wystąpił Robert Duvall, który w latach 1969-79 stale współpracował z Coppolą. To jednak nie obsada, ale treść, którą przekazuje autor jest najistotniejsza. Film pokazuje jakie zagrożenia i lęki czyhają na człowieka w świecie zdominowanym przez nowoczesne technologie.
Film nie posiada walorów widowiskowych, jest niemal całkowicie przegadany, pozbawiony akcji i tempa - nie zanudza jednak lecz intryguje. Podsłuchiwana rozmowa wydaje się z pozoru błaha, niewinna, nic nie znacząca, ale gdy zostają rozszyfrowane słowa „Zabije nas jeśli będzie miał okazję” staje się jasne, że to głębsza sprawa wymagająca zbadania i analizy. Jak przekonuje Coppola, czasem nie należy wierzyć własnym uszom - by zrozumieć czyjeś słowa trzeba też użyć wyobraźni i rozumu. Harry Caul wykorzystuje te cechy do zakładania podsłuchów, ale nie potrafi ich wykorzystać do lepszego zrozumienia ludzi, zarówno tych których obserwuje jak i swoich znajomych z branży. Czuje że w taśmach które nagrał tkwi jakaś tajemnica, ale nie umie jej rozgryźć. Nie oddaje nagrań swojemu zleceniodawcy i zastanawia się nawet nad zniszczeniem taśm. Ostatnie 15 minut nie przynosi rozczarowania - budowane przez półtorej godziny napięcie w finałowych partiach filmu sięga zenitu.
Rozmowa to kolejny przykład bożej iskry jaką został obdarzony Francis Ford Coppola. Reżyser umiejętnie połączył formułę thrillera z psychologicznym dramatem, nadając nudnym czynnościom odrobiny niepokoju. Główny bohater przekonuje się, że jedno zdanie może mieć wiele znaczeń, a zwykłe banalne słowa mogą mieć ukryty sens i prowadzić w niewłaściwym kierunku. Kreacja Hackmana jest skupiona, jakby ważniejsze od wypowiadanych słów były gesty i pozorny spokój cechujące graną przez niego postać. Caul najbardziej się boi utraty prywatności i kontroli nad własnym życiem - nie chciałby być pokonany swoją własną bronią, gdyż wie jak bardzo jest ona destruktywna. Jest samotnikiem, którego denerwują rozmowy z kumplami, absorbują zaś obcy ludzie ukrywający jakiś sekret. Jego profesja wiąże się z odkrywaniem tajemnic, wchodzeniem z butami w cudzy świat. Pojawiają się u niego wątpliwości moralne co do zasadności użycia podsłuchów, ale ciekawość bierze górę - skoro już w to wdepnął to będzie brnął do końca.
Film zdobył Złotą Palmę w Cannes, a jego najważniejszym atutem jest problematyka - aktualna w latach 70, ale również i dziś. Nowoczesne technologie, do których należy technika inwigilacji, mogą zniszczyć człowiekowi życie, mogą prowadzić do szantażu lub morderstwa. Obok Hackmana dobrą rolę zagrał John Cazale, pamiętny Fredo z Ojca chrzestnego. W swojej krótkiej karierze nie udało mu się zdobyć statusu gwiazdy, lecz partnerując znanym aktorom dyskretnie wychodził na pierwszy plan, swoim zdystansowanym aktorstwem wiele mówiąc o kreowanych postaciach. W niedużej ale ważnej roli można zauważyć Harrisona Forda, wówczas dopiero zaczynającego karierę aktorską. W wyrazistym cameo (w roli szefa tajemniczej organizacji) wystąpił Robert Duvall, który w latach 1969-79 stale współpracował z Coppolą. To jednak nie obsada, ale treść, którą przekazuje autor jest najistotniejsza. Film pokazuje jakie zagrożenia i lęki czyhają na człowieka w świecie zdominowanym przez nowoczesne technologie.
To bym sobie na prawdę chętnie przypomniał, widziałem bardzo dawno, ale pamiętam, ze mnie ten film wyjątkowo wciągnął. W ogóle cały ten trend, diagnozujący ogólną paranoję, jaka zapanowała po upadku Nixona przyniósł całkiem fajne,sprawdzające się po latach tytuły : e.g. ,,Trzy Dni Kondora'' ,,Syndykat Zbrodni'' ,,Zasady Domina'',,Wystrzał'' i w pewnym sensie ,, Furia'' de Palmy. Też ,,Elita Zabojców'' Samuela, z mniej udanych.
OdpowiedzUsuńJa bym chciał zwrocic uwagę na film całkowicie zapomniany, równie ciekawy,a co więcej profetyczny : ,,Taśmy Prawdy'' ( The Anderson Tapes) Sidneya Lumeta z 1971 ( na rok przed Watergate ! ) z Connerym, Balsamem i Walkenem.
Kolesie montują skok, wszystko jest dopięte idealnie.... i równie idealnie się wypierdala . Dlaczego ? Okazuje się, że wszyscy byli przez cały czas inwigilowani ( każdy przez inne słuzby i z innych powodów ).
Nie widziałem "Zasad domina", "Syndykatu zbrodni" i "Taśm prawdy", chętnie bym obejrzał. Z wymienionych to bardzo mi się podobał "Trzy dni Kondora", z niewymienionych to mocno mnie rozczarował polityczny dramat o Watergate "Wszyscy ludzie prezydenta" - nie wciąga tak jak film Coppoli czy Pollacka.
UsuńStrasznie słabo to pamiętam. Ale to taki paradokument był, według tych rewelacji Bernsteina i Woodwarda, taka drobiazgowa rekonstrukcja ich całego śledztwa dziennikarskiego. Ten film musiał byc sto razy ciekawszy dla Amerykanów.
OdpowiedzUsuń... a jak chodzi o film Pollacka, to z całym szacunkiem, ale książka Jamesa Grady'ego ,, Six Days of Condor'' lepsza w ciul :D
OdpowiedzUsuńTo mam wlasnie do nadrobienia, jesli chodzi o tworczosc Coppoli. Dobrze, ze mi przypomniales :)
OdpowiedzUsuńMiałem okazję przeczytać "Diabeł nas podsłuchuje. Próba analizy filmu "Rozmowa" Grzegorza Królikiewicza, ciekawa rzecz, warta zapoznania. Poszerza trochę perspektywę odnośnie tego filmu.
OdpowiedzUsuńDo filmów "paranoicznych" z lat 70. myślę, że można dołączyć "Klute'a" Pakuli.