reżyseria: Kinji Fukasaku
scenariusz: Kinji Fukasaku, Yoshihiro Ishimatsu
Sukces tego filmu utorował reżyserowi drogę do realizacji całej serii filmów o japońskiej mafii, z których najbardziej popularne były filmy spod szyldu Jingi naki tatakai (Battles Without Honor). Poprzedzający tę serię Gendai yakuza to dynamiczna opowieść o przestępcy, przywódcy niewielkiej bandy, który trafia pod protekcję bossa mafijnego klanu. Buntowniczy charakter nieostrożnego bandyty zrzuca na niego masę kłopotów i prowadzi go prosto do podziemia, gdzie jego wybuchowy temperament może zostać poskromiony. Na oczach widzów rozgrywa się bezwzględna walka gangów, a także wątek romansowy między socjopatą i rozjuszoną prostytutką. Fukasaku prezentuje pieski świat, w którym psy aby przetrwać muszą wiedzieć kogo ugryźć, a komu być posłusznym.
W sekwencji inicjującej narrator, będący także pierwszoplanową postacią, opowiada o swoim trudnym dzieciństwie. Urodził się jako Isamu Okita w dniu kapitulacji Japonii w 1945 roku i dość szybko trafił na drogę przestępstwa. Często wdawał się w bójki, nie uznawał autorytetów i robił zawsze to co chciał. Wychowywał się bez ojca, a jego matka sprzedawała się na ulicy jak dziwka, całkowicie zaniedbując syna. Tak więc to ulica nauczyła go jak postępować. Lubił bijatyki i dziewczyny, więc rozboje i gwałty to jego ulubione czynności. To go zaprowadziło prosto do więzienia, ale po wyjściu na wolność nie zamierzał porzucać przestępczego procederu. Montuje gang i swoim postępowaniem zwraca uwagę wpływowych mafiosów. W powojennej Japonii nie było łatwo wyrosnąć na porządnego człowieka, a taki postrzeleniec jak Isamu już od urodzenia miał zapisane życie poza prawem, blisko kłopotów, gdzie honor, etyka i rozsądek nie mają wielkiej wartości. Czy spokojny i gustownie ubrany boss Yato z Yakuzy będzie w stanie wpoić mu zasady, które pozwolą mu przetrwać w tym zdemoralizowanym świecie?
Chociaż yakuza jest autentyczną organizacją przestępczą filmy Fukasaku (jak i innych mistrzów gatunku) przedstawiają losy zmyślonych postaci, by opowiedzieć brutalną historię o ludzkiej skłonności do przemocy i pojmowaniu przez gangsterów pojęć honoru, uczciwości i posłuszeństwa. Isamu Okita to typowy trouble-maker, który nie myśli o konsekwencjach swoich działań. Jest nonkonformistą, choć sam pewnie nie wie co to znaczy. Nikogo nie słucha i bierze zawsze to czego chce. Gdy kogoś boleśnie zrani nie potrafi przeprosić. Gdy sam zostaje zraniony nie potrafi wybaczyć. Gdy ktoś się za nim wstawi nie jest w stanie tego docenić i podziękować. Jest buntownikiem - odważnym, nieugiętym i porywczym. Gdyby jego młodość przypadła na lata wojny trafiłby pewnie do oddziałów kamikaze, gdyż to samobójca bez ustanku igrający ze śmiercią. Urodził się jednak po wojnie i stał się ulicznym gangsterem igrającym z mafią. Jego nihilistyczne poglądy, odrzucenie wszelkich norm i wartości prowadzą go do zguby i nawet odcięcie palca (jako pokuta za popełnione winy) może nie poprawić jego sytuacji, w którą wpakował się na własne życzenie.
W roli street mobstera wystąpił Bunta Sugawara, z którym Fukasaku współpracował wielokrotnie. Postać, którą zagrał nie wzbudza sympatii - strzela groźne miny, udaje twardziela i zachowuje się jak zwykły chuligan. Znacznie bardziej ludzki wydaje się boss Yato, w którego wcielił się emerytowany gangster Noboru Andô. Gość ubiera się gustownie jak wykształcony biznesmen i wiecznie zachowuje spokój, gdyż wie że zbyt pochopne i lekkomyślne działania mogą prowadzić do niepotrzebnych awantur. Zna doskonale kodeks obowiązujący w świecie yakuzy i stara się go przestrzegać. W ulicznym zabijace widzi siebie z przeszłości, więc chce mu pomóc podnieść się po upadku. Nieokrzesany ulicznik odrzuca jednak pomoc - w dzieciństwie nawet na rodziców nie mógł liczyć, więc członkowi yakuzy tym bardziej nie ufa. To typ człowieka, który nawet przyjacielowi potrafi wbić nóż w plecy, gdyż nigdy nie miał żadnych autorytetów, na których mógłby się wzorować. Sugawara i Andô stworzyli interesujące kreacje - wykreowali zróżnicowanych bohaterów, których wspólna znajomość prowadzi do burzliwego konfliktu i rozlewu krwi.
Trzecią ważną postacią tego gangsterskiego dramatu jest pełna gniewu i energii kobieta, którą tak jak wiele innych kobiet porwano, zgwałcono i sprzedano do burdelu. Isamu Okita to jeden z tych ludzi, którzy ją skrzywdzili, ale pomiędzy nim a kobietą rodzi się niezwykła, nierozerwalna więź. Może to miłość, a może coś innego, ale jest pomiędzy nimi ogień, który rozgrzewa atmosferę i podkręca napięcie. Kobieta nie jest aniołkiem, ma w sobie mnóstwo nienawiści i złych intencji, a postępowanie Isamu powoduje u niej jeszcze większą wściekłość i agresję. W pewnym momencie bierze nóż i atakuje rywalkę, gdyż poczuła zagrożenie z jej strony. Trzeba przyznać, że Mayumi Nagisa rewelacyjnie odegrała swoją rolę. Jest maksymalnie przekonująca, wzbudza przerażenie i lęk, ale i współczucie, gdyż pod tą twardą skorupą wyczuwa się kobietę nieszczęśliwą, pragnącą żyć uczciwie i walczącą z całych sił o faceta, mimo jego wad, ułomności i perfidnego charakteru.
Gdy ogląda się film i zwraca uwagę na technikę realizacji można się zdziwić, że powstał on na początku lat 70. Praca operatora i montażysty przypomina bardzo współczesne filmy sensacyjne, w których ujęcia filmowane są kamerą z ręki, a montaż jest niebywale dynamiczny i niedbały - na ekranie panuje więc bałagan i zgiełk spowodowane wszędobylską przemocą. Sceny walk nie mają tu elegancji typowej dla hongkońskich filmów wuxia, przypominają uliczne nawalanki pełne chaotycznego mordobicia. Bliskie są więc realistycznym porachunkom, daleko im zaś do atrakcyjnych pokazów mistrzów walk wschodnich. Nie ma tu również samochodowych pościgów, a zamiast nich obecne są niedbałe bieganiny po tokijskich ulicach i zakamarkach. Na ścieżce dźwiękowej słychać harmonijkę jak w jakimś spaghetti westernie i ten film cechuje się podobnym szaleństwem, drapieżnością i dynamiką, co niektóre włoskie filmy klasy B.
Uliczny gangster nie jest typowym filmem akcji, lecz pełną dramatyzmu opowieścią o niewykształconym outsiderze, który łatwo pakuje się w kłopoty i szybko zmierza do samozniszczenia. Reżyser ciekawie wykorzystał tematykę yakuzy do stworzenia pełnego emocji brutalnego dramatu. Nie mogło tu zabraknąć słynnego rytuału japońskiej mafii zwanego yubitsume. Zwyczajowe skrócenie palca dla jednych jest oznaką odwagi i honoru, dla członków yakuzy jest symbolem skruchy, dyscypliny i lojalności. Fukasaku znakomicie prowadzi intrygę, zaskakując prezentacją ludzkiej agresji i bezmyślności. Sceny akcji są doskonale podporządkowane historii i mają swoje uzasadnienie. Postacie są scharakteryzowane na tyle wyraziście, że można poddać je ocenie, a ich działania na tyle zdumiewające, że absorbują i dostarczają materiału do przemyśleń. Czasem ma się wrażenie, że to nie jest film fabularny, ale paradokumentalny reportaż z życia mieszkańców Tokio: dziwek, chuliganów i gangsterów. Ich burzliwe relacje powodują trudną do powstrzymania eskalację przemocy.
Na koniec warto podkreślić, że zanim Kinji Fukasaku rozpoczął własny cykl w 1973 roku (Jingi naki tatakai) dokończył serię, zainicjowaną przez Yasuo Furuhatę w 1968 (Gendai yakuza). Uliczny gangster jest więc szóstą i podobno najlepszą częścią cyklu z Sugawarą w roli współczesnego yakuzy. To świetne kino gangsterskie nie unikające krytyki społecznej i refleksji. Momentami niełatwe do oglądania, ale miłośnikom japońskiej kuchni powinno smakować wybornie. Film jest nakręcony tanio i szybko, ale widoczne jest tu mistrzostwo w inscenizacji, kadrowaniu, prowadzeniu aktorów. Temat japońskiej mafii jest niewyczerpany i inspirujący, więc z elementów typowych dla gatunku yakuza eiga można wykreować multum interesujących historii. Recenzowane dzieło Fukasaku opowiada o próbach przetrwania w mafijnym świecie recydywisty o buntowniczym charakterze. Jego nieposkromiona natura zderza się ze światem, którym rządzą twarde prawa i kodeksy honorowe jak u samurajów. Ale czy zwykły ulicznik jest w stanie nauczyć się postępować z honorem? Na pewno warto zobaczyć, co wyniknie z tych ludzkich zależności i konfliktów.
Chociaż yakuza jest autentyczną organizacją przestępczą filmy Fukasaku (jak i innych mistrzów gatunku) przedstawiają losy zmyślonych postaci, by opowiedzieć brutalną historię o ludzkiej skłonności do przemocy i pojmowaniu przez gangsterów pojęć honoru, uczciwości i posłuszeństwa. Isamu Okita to typowy trouble-maker, który nie myśli o konsekwencjach swoich działań. Jest nonkonformistą, choć sam pewnie nie wie co to znaczy. Nikogo nie słucha i bierze zawsze to czego chce. Gdy kogoś boleśnie zrani nie potrafi przeprosić. Gdy sam zostaje zraniony nie potrafi wybaczyć. Gdy ktoś się za nim wstawi nie jest w stanie tego docenić i podziękować. Jest buntownikiem - odważnym, nieugiętym i porywczym. Gdyby jego młodość przypadła na lata wojny trafiłby pewnie do oddziałów kamikaze, gdyż to samobójca bez ustanku igrający ze śmiercią. Urodził się jednak po wojnie i stał się ulicznym gangsterem igrającym z mafią. Jego nihilistyczne poglądy, odrzucenie wszelkich norm i wartości prowadzą go do zguby i nawet odcięcie palca (jako pokuta za popełnione winy) może nie poprawić jego sytuacji, w którą wpakował się na własne życzenie.
W roli street mobstera wystąpił Bunta Sugawara, z którym Fukasaku współpracował wielokrotnie. Postać, którą zagrał nie wzbudza sympatii - strzela groźne miny, udaje twardziela i zachowuje się jak zwykły chuligan. Znacznie bardziej ludzki wydaje się boss Yato, w którego wcielił się emerytowany gangster Noboru Andô. Gość ubiera się gustownie jak wykształcony biznesmen i wiecznie zachowuje spokój, gdyż wie że zbyt pochopne i lekkomyślne działania mogą prowadzić do niepotrzebnych awantur. Zna doskonale kodeks obowiązujący w świecie yakuzy i stara się go przestrzegać. W ulicznym zabijace widzi siebie z przeszłości, więc chce mu pomóc podnieść się po upadku. Nieokrzesany ulicznik odrzuca jednak pomoc - w dzieciństwie nawet na rodziców nie mógł liczyć, więc członkowi yakuzy tym bardziej nie ufa. To typ człowieka, który nawet przyjacielowi potrafi wbić nóż w plecy, gdyż nigdy nie miał żadnych autorytetów, na których mógłby się wzorować. Sugawara i Andô stworzyli interesujące kreacje - wykreowali zróżnicowanych bohaterów, których wspólna znajomość prowadzi do burzliwego konfliktu i rozlewu krwi.
Trzecią ważną postacią tego gangsterskiego dramatu jest pełna gniewu i energii kobieta, którą tak jak wiele innych kobiet porwano, zgwałcono i sprzedano do burdelu. Isamu Okita to jeden z tych ludzi, którzy ją skrzywdzili, ale pomiędzy nim a kobietą rodzi się niezwykła, nierozerwalna więź. Może to miłość, a może coś innego, ale jest pomiędzy nimi ogień, który rozgrzewa atmosferę i podkręca napięcie. Kobieta nie jest aniołkiem, ma w sobie mnóstwo nienawiści i złych intencji, a postępowanie Isamu powoduje u niej jeszcze większą wściekłość i agresję. W pewnym momencie bierze nóż i atakuje rywalkę, gdyż poczuła zagrożenie z jej strony. Trzeba przyznać, że Mayumi Nagisa rewelacyjnie odegrała swoją rolę. Jest maksymalnie przekonująca, wzbudza przerażenie i lęk, ale i współczucie, gdyż pod tą twardą skorupą wyczuwa się kobietę nieszczęśliwą, pragnącą żyć uczciwie i walczącą z całych sił o faceta, mimo jego wad, ułomności i perfidnego charakteru.
Gdy ogląda się film i zwraca uwagę na technikę realizacji można się zdziwić, że powstał on na początku lat 70. Praca operatora i montażysty przypomina bardzo współczesne filmy sensacyjne, w których ujęcia filmowane są kamerą z ręki, a montaż jest niebywale dynamiczny i niedbały - na ekranie panuje więc bałagan i zgiełk spowodowane wszędobylską przemocą. Sceny walk nie mają tu elegancji typowej dla hongkońskich filmów wuxia, przypominają uliczne nawalanki pełne chaotycznego mordobicia. Bliskie są więc realistycznym porachunkom, daleko im zaś do atrakcyjnych pokazów mistrzów walk wschodnich. Nie ma tu również samochodowych pościgów, a zamiast nich obecne są niedbałe bieganiny po tokijskich ulicach i zakamarkach. Na ścieżce dźwiękowej słychać harmonijkę jak w jakimś spaghetti westernie i ten film cechuje się podobnym szaleństwem, drapieżnością i dynamiką, co niektóre włoskie filmy klasy B.
Uliczny gangster nie jest typowym filmem akcji, lecz pełną dramatyzmu opowieścią o niewykształconym outsiderze, który łatwo pakuje się w kłopoty i szybko zmierza do samozniszczenia. Reżyser ciekawie wykorzystał tematykę yakuzy do stworzenia pełnego emocji brutalnego dramatu. Nie mogło tu zabraknąć słynnego rytuału japońskiej mafii zwanego yubitsume. Zwyczajowe skrócenie palca dla jednych jest oznaką odwagi i honoru, dla członków yakuzy jest symbolem skruchy, dyscypliny i lojalności. Fukasaku znakomicie prowadzi intrygę, zaskakując prezentacją ludzkiej agresji i bezmyślności. Sceny akcji są doskonale podporządkowane historii i mają swoje uzasadnienie. Postacie są scharakteryzowane na tyle wyraziście, że można poddać je ocenie, a ich działania na tyle zdumiewające, że absorbują i dostarczają materiału do przemyśleń. Czasem ma się wrażenie, że to nie jest film fabularny, ale paradokumentalny reportaż z życia mieszkańców Tokio: dziwek, chuliganów i gangsterów. Ich burzliwe relacje powodują trudną do powstrzymania eskalację przemocy.
Na koniec warto podkreślić, że zanim Kinji Fukasaku rozpoczął własny cykl w 1973 roku (Jingi naki tatakai) dokończył serię, zainicjowaną przez Yasuo Furuhatę w 1968 (Gendai yakuza). Uliczny gangster jest więc szóstą i podobno najlepszą częścią cyklu z Sugawarą w roli współczesnego yakuzy. To świetne kino gangsterskie nie unikające krytyki społecznej i refleksji. Momentami niełatwe do oglądania, ale miłośnikom japońskiej kuchni powinno smakować wybornie. Film jest nakręcony tanio i szybko, ale widoczne jest tu mistrzostwo w inscenizacji, kadrowaniu, prowadzeniu aktorów. Temat japońskiej mafii jest niewyczerpany i inspirujący, więc z elementów typowych dla gatunku yakuza eiga można wykreować multum interesujących historii. Recenzowane dzieło Fukasaku opowiada o próbach przetrwania w mafijnym świecie recydywisty o buntowniczym charakterze. Jego nieposkromiona natura zderza się ze światem, którym rządzą twarde prawa i kodeksy honorowe jak u samurajów. Ale czy zwykły ulicznik jest w stanie nauczyć się postępować z honorem? Na pewno warto zobaczyć, co wyniknie z tych ludzkich zależności i konfliktów.
Jestem nad wyraz zachęcony. Dzięki za ponowne skierowanie mojej uwagi w kierunku tego kina. Dziesięć lat temu bardziej przykładałem się do kina azjatyckiego.
OdpowiedzUsuńGiuliano Gemmie mógłbyś ''portret trumienny'' wykonac, w końcu reprezentował kino w sam raz pasujące do profilu Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńA zginął, jak Cable Hogue...
Okay, w weekend postaram się coś napisać.
UsuńOglądałeś może "Żelaznego prefekta" (1977, reż. Pasquale Squitieri)? Ponoć Gemma zagrał tu świetną rolę u boku Claudii Cardinale. Poluję właśnie na ten film.
Tego nie widziałem, obawiam się, ze może byc ciężki do zdobycia. Z ,,sycylijskich'' filmów Squitieriego z Gemmą i Cardinale, znam tylko ' Corleone' z '78 - taki trochę 'Scarface' ; start od zera, pierwsze sukcesy, upojenie władzą, przemiana witalnego kolesia w w zafiksowanego mruka, wzlot i upadek. Kino bez nadmiaru fajerwerków, raczej spokojne i zaangażowane, coś , jak Damiano Damiani.
OdpowiedzUsuńWidziałem jeszcze 'Rewolwer' ( L'Arma ) '78 - teraz autentyczny biały kruk. Paranoiczna czarna komedia , parodiująca nurt 'vigillante' Taki 'Death Wish', czy wręcz ' Taksówkarz' w gabinecie krzywych zwierciadeł. Burżuj-krypto-psychopata, bombardowany zewsząd medialnymi doniesieniami o wzroście przestępczości kupuje rewolwer, żeby poczuc się bezpieczniej. Wywołuje to lawinę coraz grożniejszych absurdów, koles robi z siebie na każdym kroku coraz większego buca, zaczyna pastwic się nad rodziną ( mocno zaakcentowany konflikt pokoleń ) i otoczeniem . W końcu sam staje się prawdziwym publicznym zagrożeniem i ginie z ręki takiego samego, anonimowego mieszczucha- paranoika, jak on.
Niesamowity film , Stefano Satta Florez pozamiatał w głównej roli. Lewak Squitieri szyderczo sportretował społeczne lęki i psychozy tamtych lat - druga połowa lat 70' to był we Włoszech ,,czas ołowiu'' ( eskalacja ultra lewackiego terroryzmu, Brigate Rosse, w 78' ginie Aldo Moro, etc )
Claudia Cardinale była żoną Squitieriego i regularnie grywała wtedy w jego filmach .
Tego 'Prefekta' wyhaczyłem ( ku mojemu zaskoczeniu - bez problemu ). Skombinowałem też angielskie napisy... które niestety raz, że nie pasują do wersji, a dwa , są niekompletne. Poszukam jeszcze jakichś innych, bo bez tego się nie da ; w filmie tekst jest bardzo ważny.
OdpowiedzUsuńTo nie jest typowy film mafijny, a dramat historyczny, rozgrywający się na Sycylii w 2 połowie lat 20-tych ubiegłego wieku, po dojściu Mussoliniego do władzy. Rząd wysyła na wyspę nowego szefa policji, żeby zrobił porządek z mafią, która się rozbisurmaniła na potęgę. Tenże prefekt , nazwiskiem Cesare Mori ( nie był członkiem partii faszystowskiej) to człowiek o mentalności szeryfa z westernów , zabrał się do roboty z kopyta. Wsławił się m.in. tym, że przyskrzynił 11 000 podejrzanych o przynależnośc, bądż sprzyjanie organizacji. Zapuszkował też samego capo di tutti capi - gościa nazwiskiem nomen omen Ferro ( jak ksywa prefekta ). Jednak gdy sprawy zaszły za daleko, mafiosi wykorzystując swe koneksje na najwyższych szczeblach władzy doprowadzili do odwołania Moriego ze stanowiska.
Zapowiada się spokojne kino w starym stylu, bez żadnego efekciarstwa, z dobrym aktorstwem i porządną rekonstrukcją realiów epoki, w naturalnych sceneriach. Gemma już nie taki młodzieńczy - pod wąsem, elegancki, skupiony - widac , że poważna szycha, z którą nie ma mietkiej gry.
Ja znalazłem ten film na chomikuj.pl Pierwsze 10 minut można obejrzeć za darmo w wersji oryginalnej, aby obejrzeć całość trzeba wysłać smsa. Nie wiem czy się opłaca, bo właśnie z napisami jest problem, a to nie jest film akcji i konieczne jest zrozumienie dialogów. Mój angielski wprawdzie nie jest zbyt dobry, ale oglądając film z angielskimi napisami uczę się języka i jeśli czegoś nie rozumiem to zatrzymuję odtwarzanie i korzystam z translatora ;) Tak było w przypadku ostatnio obejrzanych filmów japońskich.
UsuńNekrolog :
OdpowiedzUsuńKolejny weteran kina włoskiego nie żyje. 5 pażdziernika popełnił samobójstwo Carlo Lizzani ( 91 ) , wyskakujac przez okno. Aktywny w okresie neorealizmu , zaczynał , jako asystent Rosselliniego i De Santisa, dał się poznac, jako ceniony dokumentalista. Kanonicznym dla tego nurtu filmem fabularnym Lizzaniego jest dramat wojenny ' Achtunhg! Banditi!' 1951 z Giną Lollobrigidą.
Od lat 60-tych skłanial sie coraz bardziej w stronę kina gatunkowego. Zawdzięczamy mu dwa głośne spaghetti westerny - ' Requiescant' aka 'Kill and Prey' w którym obok Lou Castela dużą rolę zagrał Pier Paolo Pasolini , oraz ' Un Fiume di Dollari' aka ' Hills Run Red' , w którym wystąpili m.in. Dan Duryea, Nicoletta Machiavelli i Henry Silva ( którego potencjału moim zdaniem pan reżyser kompletnie nie wykorzystał ).
Lizzani był pionierem uwielbianego przez co poniektórych gatunku poliziottesco - ' Svegliati e Uccidi' ( Obudż się i zabij ) 66' , ' Banditi a Milano' '68' - obydwa z Gian Maria Volonte ( nie widziałem żadnego ).
Bardzo wysokie noty zbiera jego historyczny dramat ' Mussolini : Ostatni Akt' z 74 ' z wybitną ponoc tytułową rola Roda Steigera.
RIP
Mam nadzieję, że to już do chuja, koniec tej czarnej serii...
91 lat to dobry wiek, ale... samobójstwo? Aż tak źle mu się wiodło.
UsuńPrzypomniałeś mi, że w końcu muszę się zabrać za filmy neorealistyczne. Od dłuższego czasu próbuję znaleźć czas i chęci na obejrzenie "Gorzkiego ryżu", za który Carlo Lizzani wraz z De Santisem zdobyli nominację do Oscara za scenariusz.
RIP
Może już go nic nie cieszyło ? 'Gorzki Ryż' to mój ulubiony neoreal, prawie noir. To był straszny hit frekwencyjny w swoim czasie.Też by pasiło przypomniec.
OdpowiedzUsuń