Terytorium Colorado

Colorado Territory (1949 / 94 minuty)
reżyseria: Raoul Walsh
scenariusz: John Twist, Edmund H. North

Raoul Walsh to specjalista od męskiego kina - kręcił westerny, filmy przygodowe, wojenne i gangsterskie. Nie przebił się do czołówki jak John Ford czy Howard Hawks, ale zaliczany jest do wybitnych reżyserów, których specjalnością są sekwencje plenerowe. W trakcie realizacji W starej Arizonie (1928) stracił prawe oko podczas wypadku samochodowego. Ten film miał nie tylko reżyserować, ale grać w nim rolę Cisco Kida. Wypadek jednak spowodował, że na stanowisku reżysera zastąpił go Irving Cummings, a rolę główną zagrał Warner Baxter, który otrzymał za nią Oscara. Od tamtej pory znakiem rozpoznawczym Walsha stała się czarna opaska na oku, która (tak jak w przypadku Andre De Totha) nie przeszkodziła mu w realizacji kilku znakomitych filmów.

Terytorium Colorado (1949) to westernowa przeróbka filmu Walsha High Sierra (1941) - produkcji gangsterskiej na podstawie scenariusza Johna Hustona i fabuły W.R. Burnetta z Humphreyem Bogartem na pierwszym planie. Westernowy remake w niczym nie ustępuje pierwowzorowi, ale jeszcze lepiej akcentuje pragnienie wolności bohatera, jego wolę walki i buntowniczy charakter, który czyni z niego poszukiwanego listem gończym przestępcę. Wes McQueen to „swobodny jeździec”, który ma za sobą niechlubną przeszłość i za nią właśnie trafia do aresztu. To człowiek, który nie marnuje żadnej okazji i gdy nadarza się sposobność by uciec, szybko z niej korzysta. Gdy zaś nadarza się okazja obrabowania pociągu przewożącego górę pieniędzy McQueen nie waha się, by także i z niej skorzystać.

Ten film to nie tylko western, ale prawdziwy dramat egzystencjalny. Wes McQueen to tragiczna postać, która od początku stoi na przegranej pozycji i nie może znaleźć dla siebie właściwego miejsca. Po ucieczce z więzienia dostaje straszliwy cios od losu - dowiaduje się o śmierci kobiety, którą zamierzał poślubić. Zgorzkniały recydywista nie ma więc innego wyjścia jak tylko kontynuować tułaczkę, która może go zaprowadzić do szczęścia, więzienia lub grobu. Podczas podróży dyliżansem jego wzrok pada na córkę ranczera, kobietę zimną i niedostępną. Czy ten związek ma przyszłość? McQueen nie miałby nic przeciwko poślubieniu tej kobiety, bo to by oznaczało że mógłby osiąść na ranczu i wieść godne, uczciwe życie. Tylko że kobieta jeszcze nie wie iż jest on poszukiwanym przestępcą.


Dzięki świetnej kreacji Virginii Mayo (Płomień i strzała) wyrazistą postacią jest ognista Metyska o imieniu Colorado. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że jest ona tytułową postacią, ale film realizowano nie tylko w Kolorado, lecz również w Nowym Meksyku, Arizonie i Kalifornii. Colorado Carson to energiczna i zmysłowa dziewczyna, bardzo odważna i lojalna. Główny bohater jakby nieco boi się związku z tak twardą dziewczyną i dlatego ucieka do innej, licząc że oszuka swoje przeznaczenie. Virginia Mayo zagrała wiele głównych ról w westernach i filmach przygodowych, a sam Walsh obsadził ją czterokrotnie - niestety dziś już niewiele osób kojarzy tę aktorkę. Ale nawet Oscar nie chroni od zapomnienia, czego dobrym przykładem jest Dorothy Malone (Pisane na wietrze), wcielająca się w postać córki farmera, lodowatej i nieżyczliwej Julie Ann Winslow.

Są jednak aktorzy, których pamięta się z powodu jednej ważnej roli w jednym znanym filmie. Należy do nich Joel McCrea, który swoją życiową rolę zagrał w Strzałach o zmierzchu (1962) Sama Peckinpaha. Wcześniej występował w wielu westernach, odtwarzając m.in. legendarne postacie Dzikiego Zachodu: Buffalo Billa (w filmie pod takim tytułem z 1944) i Wyatta Earpa (Wichita, 1955). W Terytorium Colorado McCrea ucieleśnia bohatera z czasów pionierskich, który po latach spędzonych w siodle chciałby osiedlić się na podbitych terenach, najlepiej w Meksyku gdzie nie jest poszukiwany. Reżyser nie tylko akcentuje pozytywne cechy charakteru swojego bohatera (szlachetność, dobre wychowanie, odwaga), broni go również ukazując w złym świetle otaczające go społeczeństwo. Wspólnicy okazują się nielojalni, gotowi wbić mu nóż w plecy i cały łup zagarnąć dla siebie. Ale nawet tzw. szanowani obywatele dla wysokiej nagrody są w stanie zdradzić „przyjaciela”. Naprawdę trudno jest rozpoznać osobę godną zaufania.


Scenariusz nie grzeszy oryginalnością, ale nie jest ani zbyt naiwny ani przesadnie sentymentalny. Bez żadnej łopatologii  i moralizowania ukazano tu fascynującą opowieść o heroizmie i lęku przed utratą kontroli nad własnym życiem. Film realizowano w kilku zachodnich stanach i kamera znakomicie uchwyciła walory tych malowniczych miejsc. Operator Sid Hickox zadbał o to, by czarno-białe zdjęcia podkreślały nie tylko tragizm ludzkiego losu, ale też piękno przyrody. Wrażenie robi finał rozegrany w kanionie, przy skalistym zboczu - ta sceneria idealnie podkreśla osamotnienie bohatera. Bardzo dobre są reżyserowane przez Walsha sceny akcji (atak na dyliżans, napad na pociąg) z dobrze wyeksponowaną pracą kaskaderów. Terytorium Colorado to świetny western, który można postawić w jednym rzędzie z najlepszymi. Wybornie naszkicowane postacie, kapitalny dobór aktorów, cholernie solidna reżyseria i zapierające dech w piersiach zdjęcia to są atuty, które docenia się także i dziś, więc film w ogóle się nie zestarzał, mimo iż wygląda jak relikt dawnej epoki.

5 komentarze:

  1. Bardzo solidna rzecz. Wprawdzie oglądałem dawno, dawno temu, ale pamiętam, że zrobiło wrażenie ( jeszcze nie widziałem wtedy ,, High Sierra'' ) , nie miałbym nic przeciwko powtórce. Jeden z najlepszych westernów lat 40'.
    Pamiętam, ze w ,, High Sierra'' pojawiał się taki mały piesek, który robił za fatum :D
    Jak się gdzieś nie wiadomo skąd wyłaniał, to wiadomo było, że wszystko zaraz zacznie brac w łeb. Czy w ,,, Colorado'' był jakiś jego odpowiednik, bo nie pamiętam ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Colorado" nie było żadnego pieska. Ja z kolei muszę sobie przypomnieć "High Sierra", bo widziałem dawno (ale zakończenie pamiętam).
      Zgadzam się, że to jeden z najlepszych westernów lat '40, poziom "Rzeki Czerwonej" Hawksa.

      Usuń
  2. Hmmm, będę musiał zobaczyć, chociaż za klasycznymi nie przepadam :)
    Zaraz za to oglądam "Rewolwerowca" z Waynem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rewolwerowiec" to bardzo dobry film, moim zdaniem. A propos Wayne'a to pierwszą główną rolę filmową zagrał on u Raoula Walsha - w epickim westernie "The Big Trail" z 1930 roku. Choć Walsh należał do kasowych filmowców tym filmem poniósł klęskę, do czego przyczynił się także Wayne, zmiażdżony za swoją grę przez krytyków. Ta rola zresztą sprawiła, że przez niemal całą dekadę grał w filmach klasy B i dopiero rola w "Dyliżansie" uczyniła z niego pierwszoplanową gwiazdę kina.

      Usuń
  3. kolejny do obejrzenia ;-)

    OdpowiedzUsuń