reżyseria: Antonio Margheriti (pseud. Anthony Dawson)
scenariusz i adaptacja: Antonio Margheriti, Edmond T. Gréville, Ernesto Gastaldi na podst. powieści Franka Bogarta
Żelazna Dziewica zwana też Dziewicą Norymberską to średniowieczne, wyjątkowo misterne narzędzie tortur używane m.in. przez Inkwizycję do karania heretyków i czarownic. Jest to rodzaj sarkofagu w kształcie istoty ludzkiej. W jego wnętrzu umieszczano ofiarę, kobietę lub mężczyznę, która w momencie zamykania sarkofagu została dźgnięta umocowanymi wewnątrz ostrzami. Narzędzie służyło do zadawania bólu, więc ostrza miały tylko boleśnie ranić ofiarę. Jeśli delikwent został skazany na śmierć to następowała ona po długich męczarniach. Włoski reżyser Antonio Margheriti swój pierwszy horror poświęcił temu właśnie muzealnemu zabytkowi, który choć od dawna jest nieużywany wciąż porusza wyobraźnię, budzi wątpliwości, wywołuje koszmary.
Akcja filmu toczy się współcześnie, kilkanaście lat po II wojnie światowej. W procesie norymberskim skazano wielu zbrodniarzy wojennych, ale nie zlikwidowano całego zła, które rozprzestrzeniło się po świecie. W gotyckim zamku położonym nad Renem mieszkają ludzie, którzy dobrze pamiętają hitlerowskie zbrodnie. Najchętniej pozbyliby się tych traumatycznych wspomnień, jednakże atmosfera mrocznej posiadłości przypomina im tylko o rzeczach najgorszych - o tym, że okrucieństwo i śmierć zawsze towarzyszyły ludziom i nigdy ich nie opuściły. Plątanina korytarzy jest jak labirynt, w którym wszystkie drogi prowadzą do okropnej komnaty tortur. Mieszkając w takim miejscu można nabawić się choroby objawiającej się ciągłymi koszmarami i napadami lękowymi.
Już pierwsza scena jest przykładem genialnego budowania nastroju. W kominku pali się ogień, a za oknem szaleje burza. Trudno spokojnie zasnąć, a jeśli to się uda to makabryczne sny są gwarantowane. Mary Hunter, lokatorka budynku, budzi się w nocy i słyszy krzyk kobiety. Wstaje, zapala świecę i otoczona przez mrok wyrusza na poszukiwanie źródła przeraźliwych dźwięków. Wkrótce stanie u progu straszliwej tajemnicy i dowie się, czym jest pocałunek norymberskiej dziewicy (rym przypadkowy). Jest odcięta od reszty świata i każde wołanie o pomoc jest jak walenie głową w mur. W pewnym momencie Mary wybiega na zewnątrz i próbuje uciec, ale droga prowadzi donikąd, widać tylko mrok, za którym może (ale nie musi) czaić się zagrożenie. Kobieta staje się więźniem ciemności i musi stawić czoła najmroczniejszym aspektom ludzkiej natury. Dziewica Norymberska to relikt pradawnej przeszłości, ale także pewien symbol, który oznacza, że pod każdą cielesną powłoką mogą być schowane mroczne sekrety.
W roli Mary Hunter wystąpiła włoska aktorka Rossana Podestà (zmarła pół roku temu), najbardziej chyba kojarzona z rolą najpiękniejszej kobiety Grecji, Heleny Trojańskiej, w filmie Roberta Wise'a z 1956 roku. Margheriti pokazuje ją w jasnych kostiumach, aby zaznaczyć jej niedopasowanie i obcość, podkreślić kontrast między niewinnością przerażonej niewiasty a złem, które objawia się pod postacią zakapturzonego kata i żelaznej dziewicy. Ciekawą postać zagrał Christopher Lee, będący wówczas gwiazdą horroru i specjalistą od ról potworów. Margheriti obsadził go w roli Ericha, strażnika z blizną dobrze pamiętającego czasy wojny. Ten wysoki facet o nieatrakcyjnym wyglądzie ma w sobie coś co sprawia, że lepiej trzymać się od niego z daleka, ale jest w nim coś takiego, że wydaje się interesujący. Christopher Lee odnalazł się w gotyckich klimatach - wiedział co zrobić, by wprowadzić nutę niepokoju i tajemnicy.
Antonio Margheriti to drugi, po Mario Bavie, włoski specjalista od gotyckiego horroru. Jego twórczością zafascynowany jest m.in. Quentin Tarantino. Dziewica, znana też pod anglojęzycznym tytułem Horror Castle, jest potwierdzeniem zdolności reżysera w dziedzinie kreowania posępnej atmosfery. W tym filmie noc wydaje się wieczna, a skromne oświetlenie i staroświecka architektura zamku potęgują grozę, wprowadzają sporą dawkę niepokoju i prowadzą do narodzin okropnych koszmarów. Muzyka Riza Ortolaniego jest zbyt ceremonialna i nieprzekonująca, ale na szczęście reżyser zadbał o wysmakowaną oprawę plastyczną. Zdjęcia i scenografia tworzą ciąg wyrafinowanych estetycznie obrazów i tak silnie oddziałują na widza, że nie sposób się oderwać od ekranu. Główny operator Riccardo Pallottini skorzystał z niskiego klucza oświetleniowego, cechującego się ciemną tonacją. Taki styl wizualny idealnie harmonizuje z fabułą typową dla gotyckiego filmu grozy.
Scenariusz jest na pozór prosty, wykorzystuje składniki standardowe dla klasycznego horroru. Zamek kryjący w swoim wnętrzu ponure sekrety, dziewczyna świetnie pasująca do roli ofiary, zakapturzony morderca czyhający na taką właśnie łatwą zdobycz i szereg pobocznych postaci, nadających się do roli kata. Z takich ingrediencji tercet scenarzystów (Margheriti-Gréville-Gastaldi) stworzył ekscytującą i spójną opowieść z dreszczykiem. Wprowadził genialne nawiązania do średniowiecznej jak również i niedawnej historii, dzięki czemu film jest czymś więcej niż tylko banalnym horrorem. To posępny dramat o tym, jak człowiek może stać się katem lub ofiarą. Od premiery filmu minęło już 50 lat, wiele staroci utonęło w otchłani zapomnienia, ale internet i blogi (takie jak ten) są m.in. po to, by wydobyć wartościowe klejnoty na powierzchnię.
Akcja filmu toczy się współcześnie, kilkanaście lat po II wojnie światowej. W procesie norymberskim skazano wielu zbrodniarzy wojennych, ale nie zlikwidowano całego zła, które rozprzestrzeniło się po świecie. W gotyckim zamku położonym nad Renem mieszkają ludzie, którzy dobrze pamiętają hitlerowskie zbrodnie. Najchętniej pozbyliby się tych traumatycznych wspomnień, jednakże atmosfera mrocznej posiadłości przypomina im tylko o rzeczach najgorszych - o tym, że okrucieństwo i śmierć zawsze towarzyszyły ludziom i nigdy ich nie opuściły. Plątanina korytarzy jest jak labirynt, w którym wszystkie drogi prowadzą do okropnej komnaty tortur. Mieszkając w takim miejscu można nabawić się choroby objawiającej się ciągłymi koszmarami i napadami lękowymi.
Już pierwsza scena jest przykładem genialnego budowania nastroju. W kominku pali się ogień, a za oknem szaleje burza. Trudno spokojnie zasnąć, a jeśli to się uda to makabryczne sny są gwarantowane. Mary Hunter, lokatorka budynku, budzi się w nocy i słyszy krzyk kobiety. Wstaje, zapala świecę i otoczona przez mrok wyrusza na poszukiwanie źródła przeraźliwych dźwięków. Wkrótce stanie u progu straszliwej tajemnicy i dowie się, czym jest pocałunek norymberskiej dziewicy (rym przypadkowy). Jest odcięta od reszty świata i każde wołanie o pomoc jest jak walenie głową w mur. W pewnym momencie Mary wybiega na zewnątrz i próbuje uciec, ale droga prowadzi donikąd, widać tylko mrok, za którym może (ale nie musi) czaić się zagrożenie. Kobieta staje się więźniem ciemności i musi stawić czoła najmroczniejszym aspektom ludzkiej natury. Dziewica Norymberska to relikt pradawnej przeszłości, ale także pewien symbol, który oznacza, że pod każdą cielesną powłoką mogą być schowane mroczne sekrety.
W roli Mary Hunter wystąpiła włoska aktorka Rossana Podestà (zmarła pół roku temu), najbardziej chyba kojarzona z rolą najpiękniejszej kobiety Grecji, Heleny Trojańskiej, w filmie Roberta Wise'a z 1956 roku. Margheriti pokazuje ją w jasnych kostiumach, aby zaznaczyć jej niedopasowanie i obcość, podkreślić kontrast między niewinnością przerażonej niewiasty a złem, które objawia się pod postacią zakapturzonego kata i żelaznej dziewicy. Ciekawą postać zagrał Christopher Lee, będący wówczas gwiazdą horroru i specjalistą od ról potworów. Margheriti obsadził go w roli Ericha, strażnika z blizną dobrze pamiętającego czasy wojny. Ten wysoki facet o nieatrakcyjnym wyglądzie ma w sobie coś co sprawia, że lepiej trzymać się od niego z daleka, ale jest w nim coś takiego, że wydaje się interesujący. Christopher Lee odnalazł się w gotyckich klimatach - wiedział co zrobić, by wprowadzić nutę niepokoju i tajemnicy.
Antonio Margheriti to drugi, po Mario Bavie, włoski specjalista od gotyckiego horroru. Jego twórczością zafascynowany jest m.in. Quentin Tarantino. Dziewica, znana też pod anglojęzycznym tytułem Horror Castle, jest potwierdzeniem zdolności reżysera w dziedzinie kreowania posępnej atmosfery. W tym filmie noc wydaje się wieczna, a skromne oświetlenie i staroświecka architektura zamku potęgują grozę, wprowadzają sporą dawkę niepokoju i prowadzą do narodzin okropnych koszmarów. Muzyka Riza Ortolaniego jest zbyt ceremonialna i nieprzekonująca, ale na szczęście reżyser zadbał o wysmakowaną oprawę plastyczną. Zdjęcia i scenografia tworzą ciąg wyrafinowanych estetycznie obrazów i tak silnie oddziałują na widza, że nie sposób się oderwać od ekranu. Główny operator Riccardo Pallottini skorzystał z niskiego klucza oświetleniowego, cechującego się ciemną tonacją. Taki styl wizualny idealnie harmonizuje z fabułą typową dla gotyckiego filmu grozy.
Scenariusz jest na pozór prosty, wykorzystuje składniki standardowe dla klasycznego horroru. Zamek kryjący w swoim wnętrzu ponure sekrety, dziewczyna świetnie pasująca do roli ofiary, zakapturzony morderca czyhający na taką właśnie łatwą zdobycz i szereg pobocznych postaci, nadających się do roli kata. Z takich ingrediencji tercet scenarzystów (Margheriti-Gréville-Gastaldi) stworzył ekscytującą i spójną opowieść z dreszczykiem. Wprowadził genialne nawiązania do średniowiecznej jak również i niedawnej historii, dzięki czemu film jest czymś więcej niż tylko banalnym horrorem. To posępny dramat o tym, jak człowiek może stać się katem lub ofiarą. Od premiery filmu minęło już 50 lat, wiele staroci utonęło w otchłani zapomnienia, ale internet i blogi (takie jak ten) są m.in. po to, by wydobyć wartościowe klejnoty na powierzchnię.
Nekrolog :
OdpowiedzUsuń29 maja zmarł austriacki aktor Karl Boehm ( 86 ) , pamiętny z tytułowej roli w wybitnym, bardzo nowatorskim w swoim czasie psychothrillerze ,, Podglądacz'' (Peeping Tom ) Michaela Powella 1960. W latach 70' grywał m.in. w filmach R.W.Fassbindera.
RIP
Ciekawa sprawa. Właśnie sobie przeglądałem "Great Movies", wg. Rogera Eberta, i właśnie "Peeping Tom" zwrócił moją uwagę.
UsuńKarl Boehm był mężem polskiej aktorki Barbary Kwiatkowskiej, po jej rozwodzie z Polańskim.
Usuń"Peeping Toma" nie widziałem, aktora kojarzę z drugoplanową rolą w filmie "Czterech jeźdźców Apokalipsy" (1962, reż. Vincente Minnelli), z postacią jednego z tytułowych braci w pokazywanym często na TCM "Wspaniałym świecie braci Grimm" oraz z rolą cesarza Franciszka Józefa w trylogii o Sissi.
W tym filmie jest jedna z moich ulubionych scen całego kina grozy: bohaterka wybiega z zamku przerażona, choć nikt jej nie goni i widz zostaje o tym na samym początku poinformowany. Ta jednak zapierdala ile sił w nogach i otrzymujemy taką oto metaforyczną wizualizację strachu: jej twarz filmowana jest w zbliżeniach, a kontrujęcia ukazują z bliska gałęzie drzew, między którymi biegnie, acz gałęzie w rzeczywistości są parę metrów nad nią; niemniej montaż sugeruje, że one walą ją lub zaraz zaczną walić po buźce. Also: drzewa podświetlane są na zielono i czerwono. Esencja!
OdpowiedzUsuńbtw scenarzysta Ernesto Gastaldi ma na koncie kupę fajnej włoszczyzny, od peplum (zajebista "Zemsta Spartakusa"), przez spag-west ("Arizona Colt", "Dzień gniewu"), po giallo ("Dziwny nałóg pani Wardh") i poliziottesco ("Almost Human"!!!). W horrorze popełnił m.in. bardzo nudne, ale w swoich najlepszych fragmentach zajebiste komediowe dziwadełko "Wampir i baletnice", check this out: https://www.youtube.com/watch?v=R_YYG6s-8-0
Usuń* kampowe :)
UsuńTo jak u Sama Raimiego w "Evil Dead". Raimi poszedł dalej, krzaczory postanowiły dopuścić się nierządu na dziewczynie.
UsuńTa scena ucieczki faktycznie znakomita, dość oryginalna (sposób filmowania i montaż bardzo pomysłowe).
UsuńZ nazwiskiem scenarzysty Ernesto Gastaldiego już parę razy się spotkałem, oglądając włoskie filmy (spag-west "Dni gniewu", giallo "Ogon skorpiona" albo np. obejrzany ostatnio i wspomniany wyżej action movie "Almost Human").
Patryk, lepiej dla Raimiego będzie, jesli się go nie będzie do tego mieszać ;]
Usuń