Almost Human. Prawie jak człowiek

Milano odia: la polizia non può sparare (1974 / 95 minut)
reżyseria: Umberto Lenzi
scenariusz: Ernesto Gastaldi

W 1972 roku Umberto Lenzi zrealizował film przygodowy Il paese del sesso selvaggio inicjując tym samym modę na filmy o kanibalach. Sam stał się mistrzem tego gatunku, powszechnie nielubianego ze względu na sadyzm wobec zwierząt (zwierzęta były w tych filmach naprawdę zamęczane na śmierć). Na szczęście Lenzi kręcił też filmy innych gatunków, w których pokazał się z jak najlepszej strony. Do najciekawszych dzieł w jego dorobku należy policyjno-gangsterski dramat Almost Human, w którym spotkały się dwie ikony włoskiego kina gatunkowego: Tomas Milian i Henry Silva. Powstał film wciągający, gwałtowny, utrzymany w szybkim tempie, przy którym Brudny Harry wygląda jak niedorobione, ociężałe i ubogie filmidło. Nie ma tu znęcania się nad zwierzętami, ale jest człowiek atakujący ze zwierzęcym okrucieństwem, zaciekłością i agresją.

Film rozpoczyna się sztampowo - od nieudanego napadu na bank. Ta wpadka kosztuje bandytów wiele nerwów i jeden z oprychów, Giulio Sacchi, decyduje się zmienić kierunek działań. Napady rabunkowe nie przynoszą zadowalających dochodów, pieniądze szybko się ulatniają i znowu trzeba coś wykombinować. Dlatego pojawia się pomysł, by wziąć zakładnika, córkę zamożnego biznesmena, który w akcie desperacji oddałby każdą sumę za życie swojego dziecka. Najpierw bandyci kupują broń, potem dokonują porwania i eliminują świadków - na każdym kroku widać sadystyczne skłonności jednego z członków gangu. Giulio Sacchi, bo o nim mowa, to wyjątkowa bestia, o której tytułowy bohater Kill Billa powiedziałby, że wspina się na wyżyny własnego masochizmu. Nawet współpracujący z nim gangsterzy są zszokowani jego głupotą i bestialstwem.

Tomas Milian przeszedł w tej roli samego siebie. Wykorzystał w stu procentach pole do popisu, jakie otrzymał od twórców filmu: scenarzysty Ernesta Gastaldiego i reżysera Umberta Lenziego. Reżyser nie zamierzał hamować impulsywnego charakteru aktora. Pozwolił mu zdominować cały film, co mogło się nie spodobać innym aktorom. Milian jest jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć. Człowiek porywczy i agresywny, ale nie ryzykant. Pozbywa się każdego, kto może go pogrążyć i doprowadzić do sądu. Gdy jest bezbronny i nie widzi ucieczki to jęczy jak baba, by wzbudzić litość, choć sam jej nie ma dla swoich ofiar. Milian trafił na swój żywioł, role antybohaterów należały do jego ulubionych, mógł wtedy ostro zaszaleć, znaleźć ujście dla swojej wybuchowej natury i nieposkromionej energii.


Z Henrym Silvą było podobnie, odgrywając role czarnych charakterów czuł się spełnionym aktorem. Takie role pasowały do niego jak dobrze skrojone garnitury. W Ameryce nie wykorzystano w pełni jego możliwości, ale we Włoszech znalazł odpowiednich reżyserów, którzy wydobyli z niego to co najlepsze. Niestety, w Almost Human jest tylko zwykłym człowiekiem, którego mógłby zagrać każdy przeciętny aktor i Silva sprawia wrażenie jakby zastępował kogoś, kto w ostatniej chwili odmówił przyjęcia roli. Komisarz Grandi, w którego się wcielił, to detektyw spętany biurokratycznymi przepisami. Nie może wyjść na ulicę i strzelać do przestępców, ale z pewnością chciałby to zrobić, bo ulice Mediolanu przepełnione są szumowinami, którzy dla garści monet gotowi są popełnić zbrodnię. Giulio Sacchi to przypadek szczególny, wróg publiczny nr 1, psychopata dla którego zabić to jak splunąć. Dlatego schwytanie go jest sprawą priorytetową. Przesłuchiwanie świadków nic nie da, bo on się ich pozbywa jak niepotrzebnych rzeczy. Pozostaje bacznie obserwować i szukać śladów, bo tak impulsywny typ na pewno popełnił jakiś błąd, który go zdradzi.

Milian i Silva to zresztą nie jedyne ikony poliziottesco w tym filmie. Ray Lovelock też zaliczył kilka udanych występów w tym gatunku. U Lenziego zagrał młodego przestępcę, który skazany jest na współpracę z wyjątkowo niesympatycznym hersztem. Z trudem akceptuje wybryki cholerycznego szefa, nie znajdując upodobania w dręczeniu i zabijaniu zakładników. W pamięć zapada również Luciano Catenacci w roli gangstera, który wyładowuje swoją frustrację i gniew za pomocą bicia i gróźb. Jego ofiarą, dostającą regularne manto, jest nieobliczalny, ambitny i samolubny bandzior, którego zbyt często świerzbią palce by pociągać za spust. W tego typu kinie kobiety są zwykle niezbędnym narzędziem, katalizatorem męskich działań i bez nich trudno byłoby opowiedzieć spójną historię o nędznym, zdziczałym świecie pełnym zła i grzechu. Mimo to rola kobiet w tych filmach jest często marginalizowana, tak jak u Lenziego. Płeć piękna sprowadzona jest tu do roli przedmiotu, którym można dowolnie zarządzać.


Almost Human smakuje jak pizza wysmażona w najlepszej pizzerii przez najlepszych kucharzy. Można odczuwać niedosyt, że nie wszystkie składniki zostały dostatecznie wykorzystane, ale i tak danie smakuje wyśmienicie. Dzieło Lenziego posiada wszystko czym cechuje się dobre kino akcji. Siedząc na krawędzi fotela ogląda się film, zastanawiając kto wreszcie zastrzeli zuchwałego sadystę. Zgodnie z regułami gatunku to policjant powinien w finale rozwalić delikwenta, ale konflikty wewnątrz gangu mogą już wcześniej zakończyć tę rozgrywkę. Niezależnie od tego, jak ta historia się skończy emocji nie zabraknie, bo za kamerą stali ludzie, którzy wiedzieli jak zadbać o 90 minut świetnej rozrywki. Nie wspomniałem jeszcze o muzyce, a warto, gdyż Ennio Morricone rzadko zawodzi i także tutaj jego intuicja oraz muzyczna wrażliwość zrobiły swoje. Kompozytor postawił na minimalizm, aby nie rozpraszać widzów zaabsorbowanych ekscytującą akcją. Miłośników gatunku nie trzeba namawiać, reszta narodu, jeśli ma dość współczesnych badziewi, powinna sięgnąć po tego typu zakurzoną klasykę.

1 komentarze:

  1. Mega dzieło, teraz to właściwie bardziej sen o kinie, bo to już historia kina niestety :( :(
    Życiowa rola Miliana, genialny kawał chuja burego :D Jakby te wszystkie gołe dupy wiszące na żyrandolu jeszcze oblał smołą, to byłby istny ,Hop Frog' Edgara Allana Poe .
    Film z tych, do których wraca się, jak do kogoś bliskiego :)

    OdpowiedzUsuń