Caged. Uwięziona

(1950 / 96 minut)
reżyseria: John Cromwell
scenariusz: Virginia Kellogg na podst. opowiadania Women Without Men Virginii Kellogg i Bernarda C. Schoenfelda

W głównym nurcie kinematografii dużo jest wartościowych, cenionych przez krytyków i chętnie oglądanych przez widzów, dramatów więziennych o niesłusznie oskarżonych facetach lub też o ucieczkach z zakładów karnych. Mniej szczęścia miały filmy o więzieniach dla kobiet, które trafiły do niszy pod nazwą exploitation. Eksploatowały one więzienną tematykę do przedstawienia na ekranie niemałej dawki przemocy i golizny, nie dbając w ogóle o wartości artystyczne. Ale w każdym gatunku można znaleźć dzieło wybitne, nawet w czymś takim jak women's prison movie. Uwięziona w reżyserii Johna Cromwella to film, który się nieco zestarzał. Ze względu na rok produkcji i restrykcyjną cenzurę pozbawiony jest przesadnej drapieżności i szokujących momentów. Jednak dzięki wspaniałemu aktorstwu wywołuje emocje oraz przybliża sytuację kobiet skazanych na izolację i bytowanie w dusznej klatce.

19-letnia Marie Allen trafia do mamra za napad z bronią w ręku. Jest przerażona perspektywą spędzenia wielu miesięcy za kratkami, tym bardziej że jest niewinna i zupełnie nie pasuje do tego miejsca. Psychopatki, złodziejki, prostytutki - to nie jest towarzystwo dla takiej delikatnej, spokojnej i wrażliwej dziewczyny. Dyrektorka placówki wyciąga pomocną dłoń, ale nie potrafi ułagodzić bezwzględnej strażniczki, która dbając o dyscyplinę próbuje zniszczyć u więźniarek chęć do życia, stłumić ich wolę walki i sprawić, by zapamiętały długo tę lekcję. Bardzo prawdopodobne, że postać owej niewzruszonej, wrednej baby jest pierwowzorem siostry Ratched z Lotu nad kukułczym gniazdem. Czy Marie Allen stanie się posłuszną niewolnicą penitencjarnego systemu, czy jednak okaże się osóbką zbyt niepokorną i buntowniczą, aby dać się złamać i cierpliwie znosić upokorzenia?

Osoby słabe, potulne i ciągle narzekające na zły los są nudne i w kinie głównego nurtu rzadko takie postacie występują na pierwszym planie. Dlatego uwięziona Marie musi przejść transformację, by na wolność wyjść odmieniona, zahartowana i bardziej odporna na stres. Aby przemiana bohaterki wyszła wiarygodnie należało obsadzić w tej roli odpowiednią aktorkę, najlepiej taką która nie została jeszcze zaszufladkowana w określonym typie ról. Wybór padł na Eleanor Parker i to był strzał w dziesiątkę. Zmarła niedawno aktorka jak żadna inna potrafiła przekazać emocje za pomocą mimiki, gestów, intonacji głosu. Postać Marie Allen to rola jej życia, wyróżniona nie tylko nominacją do Oscara, ale i nagrodą aktorską w Wenecji. Eleanor powinna dostać także Nagrodę Akademii, bo była lepsza od reszty nominowanych, nawet od Bette Davis.


Obsada to najmocniejszy punkt filmu Cromwella. Agnes Moorehead nigdy nie wzbudzała większej sympatii niż w roli dyrektorki więzienia stanowego, bystrej i życzliwej Ruth Benton. Największym zaskoczeniem jest kreacja powszechnie nieznanej Hope Emerson, która w roli pozbawionej skrupułów dozorczyni jest bardzo przekonująca. Widać, że dręcząc dziewczyny oddane jej pod opiekę czuje się od nich lepsza, ważniejsza. Drugi plan złożony jest z bardzo solidnie dobranej ekipy nieopatrzonych twarzy, każda ma odrębny charakter, co jakby podkreśla fakt, że więzienie to nie tylko zbiorowisko degeneratów, ale zróżnicowanych charakterów. I nie każdy z nich zasługuje na potępienie, niektórzy godni są współczucia.

Film Johna Cromwella zawiera kilka kapitalnych sekwencji, np. gdy Marie przygarnia kota, a potem jak rasowy kocur pokazuje pazurki i atakuje znienawidzoną dozorczynię. Jej pobyt w karcerze jak i wiele innych więziennych sekwencji jest świetnie sfilmowanych, wyczuwa się klaustrofobiczny, duszny nastrój, który może osłabić lub wzmocnić kręgosłup moralny człowieka. Marie w trakcie pobytu za kratkami dowiaduje się, że jest w ciąży. Udaje się jej urodzić dziecko i to ją w pewnym sensie motywuje do walki. Pobyt w pace nie jest dla niej końcem świata, ale początkiem nowej drogi. Ten hollywoodzki dramat bywa momentami zbyt uproszczony i niezbyt dosadny w prezentowaniu moralnej zgnilizny i więziennego brudu. Ale jest to dramat dość wnikliwie i bez zbędnego ględzenia traktujący o utracie niewinności i hartowaniu charakteru.

0 komentarze:

Prześlij komentarz