premiera: 19 Maj 1927
czas trwania: 144 minuty
reżyseria: William A. Wellman
scenariusz: Hope Loring, Louis D. Lighton na podst. fabuły Johna Monka Saundersa
Tekst opublikowany także w serwisie film.org.pl
19 maja 1927 zaprezentowano w Teksasie dramat wojenny Williama Wellmana pod tytułem Skrzydła. Film zapisał się w historii kina jako laureat pierwszego Oscara w kategorii najlepszy film. Ceremonia odbyła się 16 maja 1929 i trwała zaledwie piętnaście minut. Zapoczątkowała jednak trwającą do dziś tradycję corocznego nagradzania ponadprzeciętnych obrazów filmowych. Zapomina się przy tym, że wówczas nagrodzono dwa filmy nieme w kategorii Best Picture – drugim był Wschód słońca (1927) niemieckiego reżysera Friedricha Wilhelma Murnaua. Skrzydła to film zrealizowany przez prawdziwego awiatora, Williama Wellmana, który w czasie pierwszej wojny światowej służył we francuskich siłach powietrznych. Jako reżyser często zaś wracał do tematyki lotniczej, a jego ostatni film nosi wymowny tytuł Lafayette Escadrille (1958).
John M. Saunders, instruktor lotnictwa z czasów Wielkiej Wojny (a później mąż znanej z King Konga Fay Wray), napisał dla Wellmana prostą fabułę, w której wymieszał popularne wśród kinowych widzów tematy: niespełnionej miłości, męskiej rywalizacji przekształcającej się w przyjaźń oraz dramatycznej przygody kształtującej charakter. Na podstawie pomysłów Saundersa scenariusz napisali małżonkowie Hope Loring i Louis D. Lighton. Miłosne wyznania („On ma tylko moje zdjęcie, ty masz moje... serce”) mieszają się z młodzieńczym idealizmem. Zapisywanie się do armii pokazywane jest w taki sposób, jakby ci ludzie po prostu zmieniali szkołę. Dla beztroskich młodzieńców jest to kolejny krok do rozwoju.
Jack Powell i David Armstrong, mężczyźni pochodzący z różnych klas społecznych, stają przed najtrudniejszym wyzwaniem w swoim życiu. Wcześniej tylko bujali w obłokach, marzyli o lataniu, spoglądali w gwiazdy, teraz ich marzenie nabiera realnych kształtów. Nad chmurami, wśród ryku silników i przelatujących pocisków nie czują się jak bohaterowie, takimi staną się dopiero później. Świat z punktu widzenia pilota myśliwca nie wygląda zbyt ciekawie. Pilot jest uwięziony w kabinie jak w jakiejś klatce, nie ma swobody ruchów, nie wiadomo z której strony zostanie zaatakowany. Nawet doświadczenie tu nie pomoże, jeśli zabraknie szczęścia. Lotnicy zdają sobie sprawę, że szczęście w tym fachu jest niezbędne, dlatego noszą amulety. Dość komicznie wygląda przy tym epizod Gary'ego Coopera, który jako kadet White mówi, że nie nosi amuletów, bo szczęście do każdego przyjdzie w stosownej chwili. I w następnej scenie rozbija się swoim samolotem.
W początkach dwudziestego stulecia nasz kontynent był beczką prochu. Wystarczyła iskra by doszło do wybuchu wojny. Taką iskrą okazał się zamach na arcyksięcia Ferdynanda dokonany w Sarajewie w 1914 roku. Gdyby do niego nie doszło historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Wojna okazała się przede wszystkim sprawdzianem dla lotnictwa, które na tak dużą skalę nie mogło się wykazać wcześniej. Film Williama Wellmana to hołd dla tych lotników, których skrzydła zwinęły się na zawsze. Dzięki pierwszej wojnie światowej Stany Zjednoczone (a także Rosja) stały się światową potęgą. Amerykanie przyłączyli się do walk w 1917 roku, a duży udział w zwycięstwie mieli odważni i świetnie wyszkoleni lotnicy.
Nie można powiedzieć, aby Skrzydła dobrze przetrwały próbę czasu, gdyż to kino z odległej epoki, na którym czas odcisnął bardzo wyraźne piętno. Sposób przedstawienia postaci, styl reżyserii, gra aktorska – to wszystko zestarzało się bezlitośnie. Ale jest jedna rzecz, która wciąż robi wrażenie i którą odbiera się dziś tak samo, jak dziewięćdziesiąt lat temu. Zdjęcia lotnicze i wyczyny pilotów – one miały być najważniejszą atrakcją w tamtych czasach i są nią również teraz. Nie udałby się ten film bez pomocy takich ludzi jak: Roy Pomeroy (twórca efektów inżynieryjnych), Harry Perry (kierownik ekipy zdjęciowej) oraz piloci Frank Clarke, Dick Grace, Earl H. Robinson, Frank Tomick i inni. W charakterze operatorów kamery terminowali ludzie, którzy w następnych dekadach będą współtworzyć klasyczne kino hollywoodzkie (William H. Clothier, Russell Harlan, Ernest Laszlo, George Stevens).
Jak już wspomniałem we wstępie William A. Wellman był nie tylko filmowcem, ale i awiatorem. W swoim filmie sportretował więc poniekąd siebie, swoje marzenia i zainteresowania. Rok po premierze Skrzydeł ukazał się jego kolejny film lotniczy Legion potępieńców (1928), w którym główną rolę zagrał Gary Cooper. Dla jednych to był już schyłek pewnej epoki, na horyzoncie pojawiły się bowiem filmy dźwiękowe. Skrzydła zainicjowały całą serię dźwiękowych dramatów lotniczych, zresztą wśród hollywoodzkich reżyserów Wellman nie był jedynym awiatorem. Lataniem pasjonowali się również: Howard Hawks (Patrol bohaterów, 1930) i Howard Hughes (Aniołowie piekieł, 1930). Pierwszy samolot zbudowano w 1903 roku, więc lotnictwo jest niewiele młodsze od kina. Zarówno latanie jak i ruchome obrazy budzą taką samą fascynację, bo mało kto wierzył w ich powodzenie.
Przy okazji omawiania tego obrazu warto szerzej zaprezentować sylwetkę Clary Bow. Jej życiorys to gotowy materiał na scenariusz filmowy – mroczny dramat o trudnym dzieciństwie i próbach wyjścia z traumy dzięki aktorstwu. Dziewczyna dorastała w ubóstwie w kamienicy na Brooklynie. Gdy dziadek bujał małą Clarę na huśtawce powalił go atak serca, a jakiś czas potem pożar domu w okolicy pozbawił życia jej przyjaciółkę. Gdy jej matka wypadła z drugiego piętra doznając poważnego urazu głowy Clara podjęła decyzję o rozpoczęciu kariery filmowej. Pewnego dnia obudziła się z nożem kuchennym na gardle – w ten sposób matka sprzeciwiła się marzeniom córki o Hollywood. Przewlekła bezsenność, depresja, niestabilność umysłowa – to był efekt traumatycznego dzieciństwa Clary Bow.
Po wygraniu nowojorskiego konkursu piękności („Fame and Fortune Contest”) zwrócił na nią uwagę producent Benjamin Schulberg. Postanowił zainwestować w tę dziewczynę obdarzoną seksapilem i tym „czymś”, jakimś magnetyzmem (the „it” girl). Clara rozpoczęła więc karierę filmową, krótką ale bardzo efektywną (ponad pięćdziesiąt filmów w ciągu dziesięciu lat). Gdy Schulberg przyłączył się do Paramountu zabrał ze sobą swoją gwiazdę, przyczyniając się do zwiększenia jej popularności. Widzowie ją uwielbiali, miesięcznie dostawała tysiące listów od fanów. Dla mężczyzn była symbolem seksu, dla kobiet ikoną mody. Wygrała los na loterii, lecz wciąż była tym podlotkiem z ubogiego Brooklynu, które drży z obawy o to, co przyniesie przyszłość. Korzystała z życia, romansując z aktorami (np. Garym Cooperem), reżyserami (m.in. Victorem Flemingiem), a podobno także z całą drużyną piłkarską Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC). Skandale obyczajowe, problemy z hazardem, postępująca depresja, a także brooklyński akcent spowodowały, że traciła dawną popularność. W 1931 poślubiła Rexa Bella, gwiazdora westernów klasy B, lecz sama nie występowała już w filmach.
Kilka słów o mężczyznach występujących w tym pierwszym oscarowym obrazie. Charles 'Buddy' Rogers żył bardzo długo (94 lata) i wykazał się na wielu obszarach. Był przede wszystkim utalentowanym muzykiem (grał na puzonie), występował z własną orkiestrą na Broadwayu, w radiu i filmach. Tak więc w kinie dźwiękowym mógł się doskonale odnaleźć jako gwiazdor musicali. I chociaż ma swoją gwiazdę w hollywoodzkiej alei sławy to jego kariera filmowa nie była imponująca – dominują B-klasowe, dziś już zapomniane komedie muzyczne. Ponad czterdzieści lat był mężem Mary Pickford, którą poznał w 1927 roku na planie My Best Girl, a poślubił dziesięć lat później, po jej rozwodzie z Douglasem Fairbanksem. W 1986 otrzymał nagrodę imienia Jeana Hersholta, bowiem wykazał się na polu działalności humanitarnej. Mimo iż nie jest powszechnie znany osiągnął bardzo dużo. A nie wspomniałem jeszcze, że podczas drugiej wojny światowej służył w Marynarce Wojennej jako instruktor szkolenia lotniczego.
Jego kolega z planu Skrzydeł, Richard Arlen, był starszy i już podczas pierwszej wojny służył jako pilot w Królewskim Korpusie Lotniczym (jak widać sami awiatorzy pracowali przy tej produkcji). Swoją gwiazdę na Hollywood Boulevard otrzymał w tym samym roku co Buddy Rogers. I podobnie jak kolega grał przeważnie w filmach klasy B, np. w pierwszej dźwiękowej ekranizacji Wyspy doktora Moreau H.G. Wellsa (1932 rok). Pewnym przełomem był film Wirgińczyk (1929) Victora Fleminga, jeden z pierwszych dźwiękowych westernów. W tym obrazie dokonuje się zamiana ról. Dotychczasowa gwiazda Richard Arlen wchodzi na drugi plan, a rolę tytułowego Wirgińczyka odgrywa Gary Cooper, który od teraz będzie stawiał na jakość proponowanych ról, stając się legendą Hollywood. Natomiast Richard Arlen będzie zaliczał średniej jakości produkcje, osiągając imponujący wynik – prawie sto osiemdziesiąt tytułów.
Dla Dicka Arlena rok 1927, czyli rok Skrzydeł, był początkiem małżeństwa z Jobyną Ralston, którą w omawianym filmie Wellmana także można zobaczyć. Tę aktorkę bardziej pamięta się z występów w znakomitych farsach u boku Harolda Lloyda (siedem wspólnych filmów, szczególnie polecam The Kid Brother z 1927). Małżeństwo Joby i Dicka przetrwało niecałe osiemnaście lat. Jej kariera filmowa trwała jeszcze krócej – dwanaście lat, w trakcie których zagrała w osiemdziesięciu filmach. Podobnie jak w przypadku Clary Bow kino dźwiękowe nie okazało się dla niej łaskawe. Nie było początkiem nowej epoki, lecz okresem zmierzchu. W latach trzydziestych widzowie potrzebowali nie tylko nowego typu rozrywki, ale i nowego typu postaci. A więc również nowych gwiazd.
Jak widać, artykuł na temat pierwszego oscarowego dzieła stał się dla mnie okazją do powspominania dawnych aktorów, o których dziś już się nie mówi. Czasy kina niemego i przełomu dźwiękowego są zbyt odległe i nie budzą ogólnego zainteresowania. Film Artysta (2011) Michela Hazanaviciusa określano jako jednosezonowy, tak jakby przypuszczano, że nie spowoduje ponownej fascynacji tego typu kinem. I rzeczywiście, wciąż rządzą błyskotliwe dialogi, intensywne kolory i spektakularne efekty. Omawiany film o asach myślistwa wojskowego zajmuje w dziejach kinematografii dość istotne miejsce i z pewnością warto go obejrzeć choćby po to, by poznać ten istotny fragment historii. By zobaczyć na własne oczy niezłomną flapperkę Clarę Bow i stawiającego pierwsze kroki w zawodzie legendarnego Gary'ego Coopera. No i ujrzeć zapierające dech w piersi walki powietrzne, które w niczym nie ustępują efektownym scenom ze współczesnych filmów.
John M. Saunders, instruktor lotnictwa z czasów Wielkiej Wojny (a później mąż znanej z King Konga Fay Wray), napisał dla Wellmana prostą fabułę, w której wymieszał popularne wśród kinowych widzów tematy: niespełnionej miłości, męskiej rywalizacji przekształcającej się w przyjaźń oraz dramatycznej przygody kształtującej charakter. Na podstawie pomysłów Saundersa scenariusz napisali małżonkowie Hope Loring i Louis D. Lighton. Miłosne wyznania („On ma tylko moje zdjęcie, ty masz moje... serce”) mieszają się z młodzieńczym idealizmem. Zapisywanie się do armii pokazywane jest w taki sposób, jakby ci ludzie po prostu zmieniali szkołę. Dla beztroskich młodzieńców jest to kolejny krok do rozwoju.
Jack Powell i David Armstrong, mężczyźni pochodzący z różnych klas społecznych, stają przed najtrudniejszym wyzwaniem w swoim życiu. Wcześniej tylko bujali w obłokach, marzyli o lataniu, spoglądali w gwiazdy, teraz ich marzenie nabiera realnych kształtów. Nad chmurami, wśród ryku silników i przelatujących pocisków nie czują się jak bohaterowie, takimi staną się dopiero później. Świat z punktu widzenia pilota myśliwca nie wygląda zbyt ciekawie. Pilot jest uwięziony w kabinie jak w jakiejś klatce, nie ma swobody ruchów, nie wiadomo z której strony zostanie zaatakowany. Nawet doświadczenie tu nie pomoże, jeśli zabraknie szczęścia. Lotnicy zdają sobie sprawę, że szczęście w tym fachu jest niezbędne, dlatego noszą amulety. Dość komicznie wygląda przy tym epizod Gary'ego Coopera, który jako kadet White mówi, że nie nosi amuletów, bo szczęście do każdego przyjdzie w stosownej chwili. I w następnej scenie rozbija się swoim samolotem.
W początkach dwudziestego stulecia nasz kontynent był beczką prochu. Wystarczyła iskra by doszło do wybuchu wojny. Taką iskrą okazał się zamach na arcyksięcia Ferdynanda dokonany w Sarajewie w 1914 roku. Gdyby do niego nie doszło historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Wojna okazała się przede wszystkim sprawdzianem dla lotnictwa, które na tak dużą skalę nie mogło się wykazać wcześniej. Film Williama Wellmana to hołd dla tych lotników, których skrzydła zwinęły się na zawsze. Dzięki pierwszej wojnie światowej Stany Zjednoczone (a także Rosja) stały się światową potęgą. Amerykanie przyłączyli się do walk w 1917 roku, a duży udział w zwycięstwie mieli odważni i świetnie wyszkoleni lotnicy.
Nie można powiedzieć, aby Skrzydła dobrze przetrwały próbę czasu, gdyż to kino z odległej epoki, na którym czas odcisnął bardzo wyraźne piętno. Sposób przedstawienia postaci, styl reżyserii, gra aktorska – to wszystko zestarzało się bezlitośnie. Ale jest jedna rzecz, która wciąż robi wrażenie i którą odbiera się dziś tak samo, jak dziewięćdziesiąt lat temu. Zdjęcia lotnicze i wyczyny pilotów – one miały być najważniejszą atrakcją w tamtych czasach i są nią również teraz. Nie udałby się ten film bez pomocy takich ludzi jak: Roy Pomeroy (twórca efektów inżynieryjnych), Harry Perry (kierownik ekipy zdjęciowej) oraz piloci Frank Clarke, Dick Grace, Earl H. Robinson, Frank Tomick i inni. W charakterze operatorów kamery terminowali ludzie, którzy w następnych dekadach będą współtworzyć klasyczne kino hollywoodzkie (William H. Clothier, Russell Harlan, Ernest Laszlo, George Stevens).
Jak już wspomniałem we wstępie William A. Wellman był nie tylko filmowcem, ale i awiatorem. W swoim filmie sportretował więc poniekąd siebie, swoje marzenia i zainteresowania. Rok po premierze Skrzydeł ukazał się jego kolejny film lotniczy Legion potępieńców (1928), w którym główną rolę zagrał Gary Cooper. Dla jednych to był już schyłek pewnej epoki, na horyzoncie pojawiły się bowiem filmy dźwiękowe. Skrzydła zainicjowały całą serię dźwiękowych dramatów lotniczych, zresztą wśród hollywoodzkich reżyserów Wellman nie był jedynym awiatorem. Lataniem pasjonowali się również: Howard Hawks (Patrol bohaterów, 1930) i Howard Hughes (Aniołowie piekieł, 1930). Pierwszy samolot zbudowano w 1903 roku, więc lotnictwo jest niewiele młodsze od kina. Zarówno latanie jak i ruchome obrazy budzą taką samą fascynację, bo mało kto wierzył w ich powodzenie.
Przy okazji omawiania tego obrazu warto szerzej zaprezentować sylwetkę Clary Bow. Jej życiorys to gotowy materiał na scenariusz filmowy – mroczny dramat o trudnym dzieciństwie i próbach wyjścia z traumy dzięki aktorstwu. Dziewczyna dorastała w ubóstwie w kamienicy na Brooklynie. Gdy dziadek bujał małą Clarę na huśtawce powalił go atak serca, a jakiś czas potem pożar domu w okolicy pozbawił życia jej przyjaciółkę. Gdy jej matka wypadła z drugiego piętra doznając poważnego urazu głowy Clara podjęła decyzję o rozpoczęciu kariery filmowej. Pewnego dnia obudziła się z nożem kuchennym na gardle – w ten sposób matka sprzeciwiła się marzeniom córki o Hollywood. Przewlekła bezsenność, depresja, niestabilność umysłowa – to był efekt traumatycznego dzieciństwa Clary Bow.
Po wygraniu nowojorskiego konkursu piękności („Fame and Fortune Contest”) zwrócił na nią uwagę producent Benjamin Schulberg. Postanowił zainwestować w tę dziewczynę obdarzoną seksapilem i tym „czymś”, jakimś magnetyzmem (the „it” girl). Clara rozpoczęła więc karierę filmową, krótką ale bardzo efektywną (ponad pięćdziesiąt filmów w ciągu dziesięciu lat). Gdy Schulberg przyłączył się do Paramountu zabrał ze sobą swoją gwiazdę, przyczyniając się do zwiększenia jej popularności. Widzowie ją uwielbiali, miesięcznie dostawała tysiące listów od fanów. Dla mężczyzn była symbolem seksu, dla kobiet ikoną mody. Wygrała los na loterii, lecz wciąż była tym podlotkiem z ubogiego Brooklynu, które drży z obawy o to, co przyniesie przyszłość. Korzystała z życia, romansując z aktorami (np. Garym Cooperem), reżyserami (m.in. Victorem Flemingiem), a podobno także z całą drużyną piłkarską Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC). Skandale obyczajowe, problemy z hazardem, postępująca depresja, a także brooklyński akcent spowodowały, że traciła dawną popularność. W 1931 poślubiła Rexa Bella, gwiazdora westernów klasy B, lecz sama nie występowała już w filmach.
Kilka słów o mężczyznach występujących w tym pierwszym oscarowym obrazie. Charles 'Buddy' Rogers żył bardzo długo (94 lata) i wykazał się na wielu obszarach. Był przede wszystkim utalentowanym muzykiem (grał na puzonie), występował z własną orkiestrą na Broadwayu, w radiu i filmach. Tak więc w kinie dźwiękowym mógł się doskonale odnaleźć jako gwiazdor musicali. I chociaż ma swoją gwiazdę w hollywoodzkiej alei sławy to jego kariera filmowa nie była imponująca – dominują B-klasowe, dziś już zapomniane komedie muzyczne. Ponad czterdzieści lat był mężem Mary Pickford, którą poznał w 1927 roku na planie My Best Girl, a poślubił dziesięć lat później, po jej rozwodzie z Douglasem Fairbanksem. W 1986 otrzymał nagrodę imienia Jeana Hersholta, bowiem wykazał się na polu działalności humanitarnej. Mimo iż nie jest powszechnie znany osiągnął bardzo dużo. A nie wspomniałem jeszcze, że podczas drugiej wojny światowej służył w Marynarce Wojennej jako instruktor szkolenia lotniczego.
Jego kolega z planu Skrzydeł, Richard Arlen, był starszy i już podczas pierwszej wojny służył jako pilot w Królewskim Korpusie Lotniczym (jak widać sami awiatorzy pracowali przy tej produkcji). Swoją gwiazdę na Hollywood Boulevard otrzymał w tym samym roku co Buddy Rogers. I podobnie jak kolega grał przeważnie w filmach klasy B, np. w pierwszej dźwiękowej ekranizacji Wyspy doktora Moreau H.G. Wellsa (1932 rok). Pewnym przełomem był film Wirgińczyk (1929) Victora Fleminga, jeden z pierwszych dźwiękowych westernów. W tym obrazie dokonuje się zamiana ról. Dotychczasowa gwiazda Richard Arlen wchodzi na drugi plan, a rolę tytułowego Wirgińczyka odgrywa Gary Cooper, który od teraz będzie stawiał na jakość proponowanych ról, stając się legendą Hollywood. Natomiast Richard Arlen będzie zaliczał średniej jakości produkcje, osiągając imponujący wynik – prawie sto osiemdziesiąt tytułów.
Dla Dicka Arlena rok 1927, czyli rok Skrzydeł, był początkiem małżeństwa z Jobyną Ralston, którą w omawianym filmie Wellmana także można zobaczyć. Tę aktorkę bardziej pamięta się z występów w znakomitych farsach u boku Harolda Lloyda (siedem wspólnych filmów, szczególnie polecam The Kid Brother z 1927). Małżeństwo Joby i Dicka przetrwało niecałe osiemnaście lat. Jej kariera filmowa trwała jeszcze krócej – dwanaście lat, w trakcie których zagrała w osiemdziesięciu filmach. Podobnie jak w przypadku Clary Bow kino dźwiękowe nie okazało się dla niej łaskawe. Nie było początkiem nowej epoki, lecz okresem zmierzchu. W latach trzydziestych widzowie potrzebowali nie tylko nowego typu rozrywki, ale i nowego typu postaci. A więc również nowych gwiazd.
Jak widać, artykuł na temat pierwszego oscarowego dzieła stał się dla mnie okazją do powspominania dawnych aktorów, o których dziś już się nie mówi. Czasy kina niemego i przełomu dźwiękowego są zbyt odległe i nie budzą ogólnego zainteresowania. Film Artysta (2011) Michela Hazanaviciusa określano jako jednosezonowy, tak jakby przypuszczano, że nie spowoduje ponownej fascynacji tego typu kinem. I rzeczywiście, wciąż rządzą błyskotliwe dialogi, intensywne kolory i spektakularne efekty. Omawiany film o asach myślistwa wojskowego zajmuje w dziejach kinematografii dość istotne miejsce i z pewnością warto go obejrzeć choćby po to, by poznać ten istotny fragment historii. By zobaczyć na własne oczy niezłomną flapperkę Clarę Bow i stawiającego pierwsze kroki w zawodzie legendarnego Gary'ego Coopera. No i ujrzeć zapierające dech w piersi walki powietrzne, które w niczym nie ustępują efektownym scenom ze współczesnych filmów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz