Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fredric March. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fredric March. Pokaż wszystkie posty

Najlepsze lata naszego życia

The Best Years of Our Lives (1946 / 172 minuty)
reżyseria: William Wyler
scenariusz: Robert Emmet Sherwood na podst. powieści MacKinlaya Kantora Glory for Me

„Wojna nauczyła nas lepiej rozumieć świat. Po zobaczeniu trupów obozu w Dachau nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. I dlatego musimy stwierdzić, że Hollywood nie odzwierciedla świata i czasów, które przeżywamy”. Te słowa wypowiedziane przez Williama Wylera stanowią idealne podsumowanie „złotej ery Hollywood” (1930-50). Konsekwencją drugiej wojny światowej było nie tylko powstanie licznych filmów o tematyce wojennej, ale także rozwijanie się nurtu realistycznego w kinie amerykańskim. To i tak był tylko margines, bo głównym celem producentów pozostało dostarczanie widzom rozrywki. Dlatego warto zwrócić uwagę na wąskie grono powojennych obrazów, w których twórcy starali się przekazać gorzką, ale szczerą prawdę o rzeczywistości, o ludziach i ich problemach.

...tick... tick... tick...

(1970 / 100 minut)
reżyseria: Ralph Nelson
scenariusz: James Lee Barrett

Przez niemal 50 lat amerykańska kinematografia z Johnem Fordem na czele podsycała rasową nienawiść przekonując o wyższości jednej rasy nad drugą, ale w latach 60. to się zmieniło. Prokurator generalny Robert Kennedy podjął kroki mające na celu walkę z rasizmem i Hollywood poparło tę zacną ideę. Nawet John Ford uległ ówczesnym nastrojom, realizując Sierżanta Rutledge'a i Jesień Czejenów, zaś nagrodzony Oscarem film W upalną noc zainicjował serię obrazów, których pozytywnym bohaterem był Afroamerykanin. Powstał nawet osobny gatunek blaxploitation, cechujący się specyficzną aurą. Gdzieniegdzie słychać było echa wojny secesyjnej. Stany północne zaakceptowały zmiany i dostosowały się do nowych reguł, ale na Południu wciąż jeszcze było widać dawne zwyczaje, dochodziło nawet do linczów.

Kto sieje wiatr

Inherit the Wind (1960 / 128 minut)
reżyseria: Stanley Kramer
scenariusz: Nedrick Young (pod pseud. Nathan E. Douglas), Harold Jacob Smith na podst. sztuki Jerome'a Lawrence'a i Roberta Edwina Lee

Tekst poprawiony 02.06.2017,
opublikowany także w serwisie film.org.pl 
w cyklu Czarno na białym.

Duża grupa filmowców, a także widzów uważa, że prawdziwe kino to akcja, thrills & horror. Bo autentyczne emocje – od ekscytacji po strach – wywołują mocne, pełne brawury filmy o przemocy, wypełnione trzymającymi w napięciu zdarzeniami, scenami kaskaderskimi, brutalnością. Ale istnieją też twórcy, którzy potrafią utrzymać uwagę widza za pomocą pojedynków na słowa. Można je podziwiać na przykład w dramatach sądowych. Jest to gatunek uprawiany we Francji (Prawda w reżyserii H.G. Clouzota), we Włoszech (Sacco i Vanzetti, mój ulubiony film tego genre’u), także w Polsce (wybitne dzieło naszej kinematografii Sprawa Gorgonowej). Mistrzami gatunku byli Amerykanie: Sidney Lumet (Dwunastu gniewnych ludzi) i Stanley Kramer (Wyrok w Norymberdze). Film Kramera Kto sieje wiatr to adaptacja sztuki inspirowanej autentycznym procesem z 1925 roku.