Kino polskie - subiektywny wybór

Kino polskie cechuje się gatunkową rozbieżnością, realizowane są dramaty i komedie, filmy wojenne i historyczne, obyczajowe i kryminalne. Jest wielu polskich twórców, którzy doceniani są za granicą. Andrzej Wajda, Andrzej Munk, Wojciech Jerzy Has, Roman Polański, Krzysztof Zanussi, Krzysztof Kieślowski, Agnieszka Holland - to najważniejsi filmowcy z polskiego podwórka. Pierwszym polskim reżyserem, który odniósł sukces za oceanem jest Ryszard Bolesławski, pracujący w latach 30. z wieloma hollywoodzkimi gwiazdami. Obecnie najbardziej doceniany jest Wojciech Smarzowski, którego filmy przytłaczają depresyjnym klimatem i wszechobecnym pesymizmem. Mój subiektywny zestaw filmów polskich z całą pewnością jest dyskusyjny, gdyż nie ma w nim wielu ważnych dzieł. Nie jestem wielbicielem filmów Munka, Hasa, Zanussiego czy Kieślowskiego, więc tych mistrzów jak również ich filmów zaliczanych do arcydzieł w moim zestawieniu nie ma.

POCIĄG (1959 / 93 minuty)
reżyseria: Jerzy Kawalerowicz
scenariusz: Jerzy Lutowski, Jerzy Kawalerowicz 

W leksykonie 100 thrillerów autor Rafał Syska znalazł miejsce dla jednego polskiego filmu. Tym filmem jest Pociąg, który ze wszystkich polskich filmów najlepiej wykorzystał elementy thrillera (zbrodnia, zamknięta przestrzeń) i powstał jeden z najciekawszych, wyróżniających się polskich filmów. Bohaterowie jadą pociągiem nad morze, zapewne na wakacje, by odpocząć i zapomnieć o problemach, ale zanim dotrą do celu staną się świadkami niepokojących wydarzeń, których kulminacją jest próba linczu na mordercy. Lucyna Winnicka i Leon Niemczyk w rolach pasażerów pociągu, którzy ukrywają jakąś tajemnicę. W filmie występują także inni znakomici aktorzy (Szmigielówna, Cybulski), ale na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Lucyna Winnicka, będąca wówczas żoną reżysera. W filmie obecne są wnikliwe portrety psychologiczne pasażerów, którzy są osamotnieni i szukają przygód, a w krytycznym momencie „zachęcani” przez zbiorowość zachowują się bezmyślnie i brutalnie.

OGNIOMISTRZ KALEŃ (1961 / 103 minuty)
reżyseria: Ewa i Czesław Petelscy
scenariusz: Ewa i Czesław Petelscy na podst. powieści Jana Gerharda Łuny w Bieszczadach

Po zakończeniu hitlerowskiej okupacji polscy żołnierze musieli się zmagać z ukraińskimi bandytami, którzy w południowo-wschodniej Polsce dokonywali okrutnych morderstw na polskich cywilach i żołnierzach. Tytułowy podoficer artylerii zostaje, niczym pocisk z wyrzutni rakietowej, rzucony w wir dramatycznych wydarzeń. Ciekawy film z dobrą rolą Wiesława Gołasa. Brutalne tortury i egzekucje, brawurowe ucieczki i zacięte walki oraz sekwencja na polu minowym - to wszystko można zobaczyć w tym filmie. Co z tego, że propaganda, skoro świetnie się ogląda.


NÓŻ W WODZIE (1962 / 101 minut)
reżyseria: Roman Polański
scenariusz: Roman Polański, Jerzy Skolimowski, Jakub Goldberg

Trudno mi stwierdzić, co w tym filmie jest takiego, że doceniono go nominacją do Oscara, bo nie wiem w czym ten film jest lepszy np. od Pociągu Kawalerowicza. Ale na pewno jest lepszy od Osiem i pół Felliniego, z którym przegrał oscarową rywalizację. Nóż w wodzie to film bez wątpienia dobry, bo udało się zaintrygować widzów mimo bardzo skromnej formy. Mając do dyspozycji trójkę aktorów i jacht można zrobić wiele bardzo różnych filmów: komedię, dramat, film przygodowy, a np. w Australii za pomocą takich środków zrealizowano krwawy thriller Martwa cisza (Dead Calm, 1989). Oglądając Nóż w wodzie nie wiadomo, w jakim kierunku pójdzie akcja, tytułowy nóż wskazuje raczej na gatunek thrillera, a obecność dwóch mężczyzn i jednej kobiety dość jednoznacznie wskazuje, do czego ta sytuacja może doprowadzić. Nie można uciec od konfrontacji, gdyż dookoła jest tylko woda. Moim zdaniem wadą filmu jest przeciętne aktorstwo. Film ratuje scenariusz, przy którym oprócz Polańskiego pracował Jerzy Skolimowski - autorzy zadbali o to, by subtelnie zbudować relacje między postaciami, szczególnie pomiędzy dwoma mężczyznami.

POTEM NASTĄPI CISZA (1965 / 93 minuty)
reżyseria: Janusz Morgenstern
scenariusz: Zbigniew Safjan, Janusz Morgenstern

Współreżyser Stawki większej niż życie oprócz seriali kręcił też bardzo dobre filmy, z których wyróżnia się psychologiczny dramat powracający do najbardziej traumatycznego okresu w polskiej historii, czyli II wojny światowej. Potem nastąpi cisza rozgrywa się pod koniec wojny, kiedy to zakończenie działań zbrojnych wcale nie oznaczało wolności, ale podporządkowanie się innej lewicowej władzy. Niemcy nie są już jedynym wrogiem, polityka i wojskowe procedury również czynią wiele zamieszania w armii. Narastają konflikty, wzmaga się nieufność, żołnierze aby przetrwać muszą uciekać nawet od swoich. W tym zgiełku przeplatają się losy trzech oficerów: porucznika Kolskiego (Marek Perepeczko), podporucznika Olewicza (Daniel Olbrychski) i majora Świętowca (Tadeusz Łomnicki). Przykuwający uwagę, inteligentny i interesujący formalnie film. Dzieło Morgensterna to bardzo rzetelny i przemyślany przedstawiciel gatunku, wykraczający ponad przeciętność.

WESTERPLATTE (1967 / 91 minut)
reżyseria: Stanisław Różewicz
scenariusz: Jan Józef Szczepański

Film pokazuje moment przełomowy w historii Polski, bo właśnie na półwyspie gdańskim zwanym Westerplatte padły pierwsze strzały II wojny światowej. Odkąd naziści doszli do władzy wszyscy przeczuwali, że dojdzie do wojny. We wrześniu 1939 w końcu nadszedł ten moment, ale chyba nikt nie był na niego w pełni gotowy. Mimo to żołnierze stacjonujący przy składnicy amunicji na Westerplatte zaciekle bronią się przed ostrzałem nieprzyjaciela. Dowódcy zadają sobie pytanie: czy warto jest walczyć, kiedy szanse na zwycięstwo są niewielkie? A siódmego dnia niemiecki oficer pyta polskiego majora: czy warto było tak długo się bronić? Major Sucharski nie udziela odpowiedzi, gdyż nadal jej nie zna. W żadnym innym polskim filmie nie ma tak dobrych scen batalistycznych.

SAMI SWOI (1967 / 78 minut)
reżyseria: Sylwester Chęciński
scenariusz: Andrzej Mularczyk

Na terenach powojennej Polski rozgrywa się kolejna wojna, tym razem pomiędzy dwoma rodzinami: Pawlaków i Kargulów. Komedię cechuje pomysłowy scenariusz Andrzeja Mularczyka, znakomite dialogi i doskonałe aktorstwo. Wacław Kowalski i Władysław Hańcza brawurowo odegrali postacie skłóconych sąsiadów, ale drugi plan także został świetnie obsadzony. Idealny film na poprawę humoru, a przy okazji można się także zastanowić nad tym, że czasami niewiele trzeba, by doprowadzić do kłótni, która będzie trwać latami. Niezwykły sukces filmu spowodował, że powstały kontynuacje przygód Pawlaków i Kargulów. Mimo że powstawały w odstępie czasu, pozwalającym na lepsze przemyślenie scenariusza to jednak zarówno Nie ma mocnych (1974) jak i Kochaj albo rzuć (1977) nie były już tak zabawne jak pierwsza część.

JAK ROZPĘTAŁEM II WOJNĘ ŚWIATOWĄ (1969 / 236 minut)
reżyseria: Tadeusz Chmielewski
scenariusz: Tadeusz Chmielewski na podst. powieści Kazimierza Sławińskiego Przygody kanoniera Dolasa

Komedia wojenna wyśmiewająca stereotypy na temat Anglików, Włochów i innych narodów. Składająca się z trzech części (Ucieczka, Za bronią, Wśród swoich), przez co można określić film mianem miniserialu. Film zrealizowany jest z dużym rozmachem, akcja rozgrywa się w różnych krajach, a bohaterowie posługują się różnymi językami. To humorystyczna opowieść o bohaterstwie polskich żołnierzy podczas II wojny światowej. Znakomity Marian Kociniak w roli pomysłowego Franka Dolasa - szeregowca, który chciałby zasłynąć bohaterskimi czynami, a zamiast tego przeżywa niezwykle zabawne przygody.  Mnóstwo świetnych, mistrzowsko zagranych scen, że wspomnę chociażby o zabawnej scenie z Emilem Karewiczem w roli gestapowca. Tadeusz Chmielewski nie pierwszy i nie ostatni raz udowodnił, że jest mistrzem komedii.

POTOP (1974 / 315 minut)
reżyseria: Jerzy Hoffman
scenariusz: Jerzy Hoffman, Adam Kersten, Wojciech Żukrowski na podst. powieści Henryka Sienkiewicza

Osadzona w czasach najazdu szwedzkiego na Polskę w XVII wieku historia miłości, bohaterstwa, zdrady i odkupienia win. Andrzej Kmicic, charyzmatyczny i odważny bohater, nieświadomie dopuszcza się zdrady przysięgając wierność Radziwiłłom, ale rehabilituje się, wykazując odwagą na polu bitwy, służąc ojczyźnie, zdobywając uznanie rodaków i miłość kobiety. Pełna przygód heroiczna opowieść na podstawie znakomitego scenariusza (!) Henryka Sienkiewicza, nie pozbawiona ironicznego humoru, ale też pełna dramatycznych sytuacji, z wieloma zapadającymi w pamięć scenami, w tym scenami bitew i akcji (np. charakterystyczny dla kina „płaszcza i szpady” pojedynek między Kmicicem a Michałem Wołodyjowskim). I chociaż Daniel Olbrychski zagrał mnóstwo innych ról, nigdy nie wypadł lepiej niż w roli Kmicica.

MILIONER (1977 / 91 minut)
reżyseria: Sylwester Szyszko
scenariusz: Andrzej Pastuszek, Jacek Janczarski

Mało znany film niezbyt popularnego reżysera, ale warto go polecać, gdyż jest to rewelacyjne kino, pozostające długo w pamięci. Nie pozbawiony humoru i gorzkich prawd o życiu film obyczajowy o ludzkiej zawiści, zazdrości i wynikającej z tego agresji, która może doprowadzić do tragedii. Główny bohater, zwykły robotnik ze wsi, wygrywa milion w toto-lotka i bardzo szybko zmieniają się jego relacje z sąsiadami i kumplami. Wiarygodny obraz wiejskiej społeczności zawierający wiele ciekawych obserwacji. Świetna obsada z Januszem Gajosem na czele, znakomite dialogi i sporo genialnych, zapadających w pamięć, scen. Film bardzo prawdziwy, dający do myślenia, poruszający zawsze aktualne tematy. Zgodnie ze słowami Chaplina „Życie jest tragedią, gdy widziane z bliska, a komedią gdy, widziane z daleka” reżyser i scenarzysta tego filmu przedstawiają historię, która dla widzów i obserwatorów może być zabawna, zaś dla uczestników wydarzeń - tragiczna. 

WŚRÓD NOCNEJ CISZY (1978 / 116 minut)
scenariusz i reżyseria: Tadeusz Chmielewski

Specjalista od komedii tym razem wziął się za kryminał i poradził sobie doskonale. Bohaterem tej opowieści, rozgrywającej się w latach 20. w okolicach świąt Bożego Narodzenia, jest komisarz policji, który prowadzi śledztwo w sprawie brutalnych morderstw. Ważnym elementem scenariusza są relacje komisarza z nastoletnim synem, które prowadzą do zaskakującej kulminacji. W finale rozegra się pojedynek ze sprawcą zbrodni, a wcześniej jest ciekawa i trzymająca w napięciu historia nie pozbawiona psychologii i refleksji. Film o braku porozumienia między pokoleniami, o skomplikowanych relacjach między ludźmi, o przemocy i agresji jako sposobach radzenia sobie z problemami oraz o trudnym śledztwie, które okazuje się próbą charakteru i wytrzymałości. Ponury, depresyjny i pesymistyczny dramat kryminalny. Jego tytuł nie tylko oznacza nocną ciszę, podczas której działa morderca, ale także sugeruje, że akcja rozgrywa się w okresie świątecznym.

VABANK (1981 / 104 minuty)
scenariusz i reżyseria: Juliusz Machulski

Komedia kryminalna w stylu retro, w której ragtime'owa kompozycja oraz scenariusz pełen przekrętów i intryg przywodzą na myśl pastisz kina gangsterskiego Żądło z 1973 roku. Lekki, odprężający klimat, błyskotliwe dialogi, zagrane z wyczuciem postacie oraz precyzyjnie skonstruowana intryga - to niewątpliwie jeden z najlepszych debiutów reżyserskich w historii polskiego kina. Rozrywkowe kino na przyzwoitym poziomie. Świetnie pokazany na ekranie klimat lat 30, kiedy to niespodziewający się niemieckiego ataku Polacy najbardziej obawiali się złodziei, kanciarzy, bandytów. Podczas oglądania tego filmu trudno się nudzić. Druga część pt. Vabank II, czyli riposta (1984) również jest udana i dostarcza podobnych wrażeń, ale już nie zaskakuje tak jak pierwowzór.

SEKSMISJA (1983 / 116 minut)
scenariusz i reżyseria: Juliusz Machulski

Ta komedia science fiction wyróżnia się przede wszystkim oryginalnością - nie ma drugiego takiego filmu. Humoru jest tu tak wiele, że przy tym filmie Vabank wydaje się raczej kryminałem, a nie komedią. Jerzy Stuhr i Olgierd Łukaszewicz sprawdzili się doskonale w rolach komediowych, a scenarzysta i reżyser w jednej osobie zaskoczył widzów mistrzowskimi dialogami oraz błyskotliwą i absurdalną satyrą podejmującą kwestie totalitaryzmu i feminizmu. W świecie, w którym więcej mężczyzn dochodzi do władzy na pewno wielu ludzi zastanawia się, jak bardzo świat by się zmienił, gdyby na najważniejszych stanowiskach zasiadały kobiety.
 
C. K. DEZERTERZY (1985 / 152 minuty)
reżyseria: Janusz Majewski
scenariusz: Janusz Majewski, Pavel Hajny na podst. powieści Kazimierza Sejdy

Polsko-węgierska koprodukcja opowiadająca o żołnierzach armii cesarsko-królewskiej, czyli austro-węgierskiej. Film wyraźnie dzieli się na dwie części. Pierwsza rozgrywa się w garnizonie, gdzie żołnierze wielu narodowości (w tym Polacy i Węgrzy) muszą znosić twardą dyscyplinę austriackich dowódców, w tym oberleutnanta (porucznika) von Nogaya. Część druga toczy się zaś „na wolności”, po tym jak kilku żołnierzy dezerteruje. Marek Kondrat w roli zaradnego polskiego szeregowca i Wojciech Pokora w roli bezwzględnego służbisty tworzą ciekawe i zabawne postacie, których zachowanie trudno przewidzieć. Intryga jest pomysłowa, a bohaterowie wyraziści i przykuwający uwagę. Scenariusz naszpikowany jest świetnymi dialogami, duża dawka komizmu jest rozbrajająca, a dobre aktorstwo pojawia się nawet w epizodach (np. Mariusz Dmochowski w roli generała).

PSY (1992 / 104 minuty)
scenariusz i reżyseria: Władysław Pasikowski

Ten słynny film Pasikowskiego nawiązuje do czasów PRLu, by opowiedzieć historię człowieka, który próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, po upadku komunizmu. Odtwarzany przez Bogusława Lindę główny bohater, Franz Maurer, stylizowany jest na amerykańskich herosów kina akcji - to twardziel przez duże T, który świetnie wygląda z bronią w ręku, a kobiety traktuje przedmiotowo. W jego ustach zaś najlepiej brzmią wulgaryzmy. Mimo tych jednoznacznych nawiązań jest to postać wiarygodna psychologicznie, próbująca uporać się z demonami przeszłości i zdradą ze strony kumpla, w którego wcielił się Marek Kondrat. Ten silnie oddziałujący na widza ambitny, ale i kontrowersyjny film, tak jak liczne filmy akcji z USA szybko doczekał się sequela, Psy II: Ostatnia krew (1994).

DŁUG (1999 / 97 minut)
reżyseria: Krzysztof Krauze
scenariusz: Krzysztof Krauze, Jerzy Morawski

W czasach kiedy polscy reżyserzy uciekali jak najdalej od współczesnej rzeczywistości Krzysztof Krauze zaskoczył widzów i krytyków filmem bardzo prawdziwym i wstrząsającym. Dług to ostrzeżenie - należy uważać, z kim robi się interesy, bo bezmyślne działania w celu osiągnięcia zysków mogą prowadzić do upadku i degradacji społecznej. Wnikliwe portrety psychologiczne i sugestywne aktorstwo Andrzeja Chyry są tu równie ważne i godne uwagi, co oparty na faktach scenariusz. Niewątpliwie jest to jeden z najbardziej ambitnych filmów ostatniego dwudziestolecia w Polsce. Trudno zainteresować widzów historią, której zakończenie jest znane i komentowane przez prasę i media. Jednak dzięki sprawnej reżyserii i przekonującemu aktorstwu ten film trzyma w ogromnym napięciu oraz zmusza do myślenia i zastanowienia się nad pojęciami kapitalizmu i niesprawiedliwości społecznej.

POSTSCRIPTUM, czyli inne ciekawsze filmy polskie:

Kanał (1956), reż. Andrzej Wajda
Popiół i diament (1958), reż. Andrzej Wajda
Krzyżacy (1960), reż. Aleksander Ford
Gdzie jest generał? (1963), reż. Tadeusz Chmielewski
Faraon (1966), reż. Jerzy Kawalerowicz
Nie lubię poniedziałku (1971), reż. Tadeusz Chmielewski
Ziemia obiecana (1974), reż. Andrzej Wajda
Zaklęte rewiry (1975), reż. Janusz Majewski
Brunet wieczorową porą (1976), reż. Stanisław Bareja
Vabank II, czyli riposta  (1984), reż. Juliusz Machulski
Piłkarski poker (1988), reż. Janusz Zaorski
Kroll (1991), reż. Władysław Pasikowski
Szwadron (1992), reż. Juliusz Machulski
Vinci (2004), reż. Juliusz Machulski
Róża (2011, recenzja), reż. Wojciech Smarzowski
Wymyk (2011, recenzja), reż. Grzegorz Zgliński

25 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wpis, czytało mi się ogromnie przyjemnie, ale skomentować trudno, bo jak sam piszesz to czysto subiektywny wybór.

    Ja bardzo lubię polski film, zwłaszcza tak do połowy lat osiemdziesiątych, bo potem to już wyrywkowo. W mojej dwudziestce pewnie znalazłoby się sporo filmów z Twojej, choć na pewno znalazłabym tam miejsce dla "Zaklętych rewirów" i "Pułkownika Kwiatkowskiego". No i uwielbiam polskie seriale i miniseriale, zwłaszcza ekranizacje. "Kariera Nikodema Dyzmy" z Wilhelmim to moim zdaniem majstersztyk, uwielbiam też "Noce i dnie", serialową "Lalkę", serialową "Ziemię obiecaną", ale też te mniej znane (np. "Strachy").

    To co jeszcze mogę dodać, to moja pełna zgoda co do tego co napisałeś o "Potopie". Ostatnio miałam właśnie "fazę" potopową i czytałam na przemian z oglądaniem, porównując sceny, oglądając niektóre po kilka-kilkanaście razy... I zdecydowanie zgadzam się, że scenariusz jest znakomity, a Olbrychski zagrał w "Potopie" swoją najlepszą rolę.

    Dzięki za wpis, dzięki Tobie przypomniałam sobie, że chcę sobie przypomnieć "CK Dezerterów" i (metodą odległych skojarzeń) "Magnata". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dzięki Tobie przypomniałem sobie, że chcę jeszcze raz obejrzeć "Zaklęte rewiry". Ten film mi się podobał, ale oglądałem go dawno i niewiele pamiętam, dlatego go pominąłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o mnie to za najwybitniejszy polski film uważam "Zakazane piosenki" Buczkowskiego - żaden inny mnie tak nie urzekł, jest bezkonkurencyjny. Dalej w kolejności będzie "Perła w koronie" Kutza - bo wspaniale oddaje ducha i obyczajowość śląskiego górnictwa. Numer trzy to "Nóż w wodzie" - bo to cały Polański i chyba nawet "Dziecko Rosemary i "Chinatown" mi się tak nie podobają. Dalej "Potop" Jerzego Hofmana i "Krzyżacy" Johna Forda... yyyy Aleksandra Forda :) bo to najlepiej zekranizowane polskie powieści. Dorzucę do tego jeszcze "Ziemię obiecaną" Wajdy, "Vabank"

    OdpowiedzUsuń
  4. Machulskiego. "Sami Swoi" Chęcińskiego, "Seksmisja" Machulskiego i "Miś" Bareji :). Za Wajdą nie przepadam, bo to reżyser jednego podwórka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, co rozumiesz przez 'reżyser jednego podwórka', ale takie filmy jak "Smuga cienia" i "Danton" wskazują raczej, że wychodził poza swoje podwórko.

    Widzę, że podobnie jak ja lubisz polskie komedie, jednak z filmów Barei wolę jego wcześniejsze filmy - nawet debiutancki "Mąż swojej żony" podobał mi się bardziej niż "Miś". Ale to jest oczywiście kwestia gustu.

    Nie jestem pewien, czy widziałem "Perłę w koronie", ze śląskich filmów Kutza oglądałem za to "Sól ziemi czarnej" i "Śmierć jak kromka chleba". Ten pierwszy mi się podobał, ten drugi - nie.

    Kiedyś oglądałem kilka filmów Buczkowskiego: "Zakazane piosenki", "Skarb" i pierwszy polski film barwny "Przygoda na Mariensztacie" i z tego co pamiętam najbardziej podobał mi się ten drugi - komedia z Dymszą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam przekonania do Wajdy. Owszem, potrafi wzruszać polskie serca umiejętnie wykorzystując patos i symbolikę, ale nie ma odwagi by poruszać uniwersalne tematy, jak na przykład Polański. Jest bardzo dobry w robieniu pewnego rodzaju filmów o polakach i polskości, jak "Ziemia obiecana", "Popiół i diament" czy "Człowiek z marmuru", ale nie uważam go za reżysera wybitnego. Poza tym, jak można mówić po Polsku odbierając Oskara z rąk Jane Fondy w USA??

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie z Bareji najbardziej podoba mi się "Nie ma róży bez ognia" ale wpisalem "Misia", bo to znają chyba wszyscy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie uważam Wajdy za wybitnego reżysera, ale cenię go za to, że w każdym filmie obsadza polskich aktorów - w brytyjskim "Smuga cienia" główną rolę zagrał Marek Kondrat, we francuskim "Dantonie" w jednej z głównych ról wystąpił Wojciech Pszoniak, w niemieckim "Piłat i inni" było wielu Polaków... Polański zaś nie docenia polskich aktorów, woli pracować z zagranicznymi gwiazdami. Wajda powiedział na 'Oscarach', że "będzie mówił po polsku, bo zawsze myśli po polsku" i to widać w jego filmach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy ja wiem, w "Pianiście" zaangażował kilku polskich aktorów, jak Kosiński, Pieczyński czy Żebrowski. Powiedz, czy Ty, jakbyś chciał nakręcić dobry film, to skorzystałbyś z polskich aktorów?? Czy raczej w głównych rolach obsadziłbyś gwiazdy Hollywood?

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobre pytanie :) Wiadomo że wolałbym pracować z gwiazdami, ale gdybym miał kręcić film o Polaku, jak np. "Pianista" to jednak bym obsadził polskich aktorów w rolach głównych, a nie tylko w epizodach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z polskich filmów ostatnich czasów mogę polecić "Rezerwat" Palkowskiego. Ciekawa opowieść i fajne role Kwaśnego i Bogosiewicz. "Wesele" Smardzowskiego też wywarło na mnie ogromne wrażenie. Niestety ogólnie coraz mniej polskie kino mnie przyciąga, dlatego tak często uciekam w stronę kina starszego...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ Ci komentarzy napisali. :) Mi tu brakuje wzmianki chociaż o Rękopisie Znalezionym w Saragossie. Jest to jeden z moich ulubionych polskich filmów. Cenie go za rozmach, nie powtarzalny klimat, świetną role Cybulskiego i oczywiście nie tuzinkowy humor. Z pewnością na moją ocenę wpływa również fakt, że oglądałem ten film po raz pierwszy w kinie.

    Zezowate szczęscie jest bardzo dobrą komedią. Gust to gust.. Hm, spis ładny.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. "Rękopisu..." nie widziałem, dlatego nie ma o nim nawet wzmianki. Zresztą nie widziałem jeszcze żadnego filmu Wojciecha J. Hasa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja narazie tylko z podrowieniami :) Po świętach wpadnę na dłużej. Przeglnełam pobieżnie zestaw tytułów najlepszych filmów, i cóz, nie zauważyłam żadnego filmu Zanussiego, a należałoby mu się jakieś miejsce, choćby ze względu na "życie rodzinne", czy "Barwy ochronne". :) Wajda jest, ale bez "Ziemi Obiecanej" I "Panien z Wilka"? No, dobra, dobra, wiem, wszyscy się nie zmieścili, subiektywny wybór, itd,itp. Bardziej zagajam, niż mam pretensje. Ciekawy blog, duży rozrzut tematyczny, gatunkowy, czasowy - będzie co czytać. :) Zauwazyłam sporo rosyjskich tytułów. :) Pozdrawiam, wesołego jajka.
    Babka filmowa

    OdpowiedzUsuń
  15. Nazwa bloga zobowiązuje, 'panorama' kojarzy się z czymś rozległym, wszechstronnym, ale nie ukrywam, że jednak bardziej lubię stare kino, co też chyba widać na blogu. Z filmów polskich zaś bardziej lubię komedie od dramatów, co też widać - w zestawieniu 20-tu najlepszych filmów polskich umieściłem aż 10 komedii.

    Dzięki, że wpadłaś:) Pozdrawiam i życzę zdrowych i pogodnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja bym się tu z wieloma tytułami zgodził. Kanał, Pociąg, Nóż w wodzie (!), Dług (boję się tego filmu, boje się Chyry, ale co z tego- i tak zawsze oglądam jak jest okazja heh), Seksmisja, jak rozpętałem II wojnę...wszystkie uważam za co najmniej znakomite (niektóre jak Popiół i Diament musiałbym powtórzyć dla pewności). A "nie lubię poniedziałku" razem z "Nie ma róży bez ognia" ma chyba jeden z najlepszych polskich scenariuszy, jakie napisano. Do listy śmiało dopisałbym moim zdaniem , świetne "Barwy ochronne" Zanussiego, jakieś filmy Szulkina o których też tam wspominałeś ("Chwała bohaterom" lub "Obi Oba" chociażby),"Matka Joanna od Aniołów" "Katedra" podobnie warta jest zapamiętania.
    Z nowych filmów najlepsze to dla mnie "Tatarak" Wajdy (nie widziałem czegoś podobnego w kinie światowym nigdy), "Wojna Polsko Ruska" (to samo tu) , "Dzień Świra" (ten tytuł bankowo dla mnie w top 20 całej historii polskiej kinematografii), a od biedy nawet ostatnia szalenie nowatorska "Sala Samobójców" (choć wierzę, że Komasa poprawi co zrobił źle i w następnym filmie będzie już bezbłędny).
    Nie zgadzam się tylko co do polskich superprodukcji, wiem, że lepiej tego głośno nie mówić ale mnie "Potop" straszliwie męczy mimo, że nie umiem znaleźć w nim jakichkolwiek znaczących błędów. Ot chyba sama długość filmu jest chyba dla mnie zbyt przesadzona , czy uporczywa chęć niemal dosłownego przeniesienia powieści na ekran (acz w czasach licealnych było to akurat pomocne hehe).
    Generalnie dobry wpis, dostrzegłem kilka znaczących zaległości , jakie mam w polskim kinie. Ale na wszystko musi być czas :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja widzę, że też mam kilka znaczących zaległości, np. "Barwy ochronne". Na pewno zapamiętam ten tytuł i będę go poszukiwał w tv.
    "Dzień świra" jest dobrym filmem, szczególnie w pierwszej połowie, ale niestety im bliżej końca tym mniej film mi się podobał.
    Niektóre z tych filmów widziałem tylko raz i nie mam pewności, czy za drugim razem będą mi się tak samo podobać. Być może za jakieś 5 lat połowa tej listy będzie wyglądać zupełnie inaczej.

    "Potop" mi się podoba, bo w niczym nie ustępuje hollywoodzkim superprodukcjom, a oprócz patosu zawiera także humor, co sprawia, że film nie powinien męczyć. Ale rozumiem, że długi czas trwania może być wadą, sam jestem zwolennikiem zasady Hitchcocka "Długość filmu powinna mieć bezpośredni związek z wytrzymałością ludzkiego pęcherza", więc filmy nie powinny trwać ponad 300 minut (jak "Potop"). Na przykład takie filmy jak "Braveheart" i "Spartakus" ('60r.) trwają około 180 minut i to powinien być maksymalny czas trwania widowisk historycznych.

    OdpowiedzUsuń
  18. O! Wspomniałeś o "Szwadronie" iwielka ci chwała za to. Bardzo mi się ten film podobał, świetny Gajos no i Radek Pazura w końcu doczekał się jakiejś porządnej roli. Z polskich filmów powstańczych polecam ci tez "Wierną rzekę", z Małgorzatą Pieczyńską i Olgierdem Łukaszewiczem, jednym z najlepszych aktorów polskich. Popieram też twój wybór do 20-tki najlepszych filmów "Potopu", o "Panu Wołodyjowskim" tylko wspominasz w epilogu, a też był bardzo dobry , i krótszy :). "Potop" mogę oglądać wiele razy, czasem nawet do porannej, czy popołudniowej kawy. Największą niespodzianką dla mnie w tym filmie jest Małgorzata Braunek, która mając tak współczesną urodę, nie za bardzo mi do roli Oleńki pasowała (podobnie jak do Izabelli Łęckiej), a jednak sprawdziła się znakomicie w kostiumie. Co tam, jeszcze, komedie - też uważam, że polskie te starsze, nie maja się czego się wstydzić przed światem. Wspominasz o polskich serialach - niektóre to rewelacja! "Dom", "Polskie drogi", "Stawka ... " rzecz jasna także. Można je oglądać co rusz, nie znudzą się nigdy.
    Jedynie do "Pogody na jutro" miałabym wątpliwości, na szczęście jest na 20-tym miejscu. Nie przepadam za Stuhrem jako reżyserem, ale wielu ludzi łapie za serce.
    Acha, przypomniał mi się jeszcze jeden świetny film - warto by o nim wspomnieć w tym temacie - "Dzieje grzechu" - W. Borowczyka. Naprawdę warto zobaczyć, choćby dla wspomnianego już Łukaszewicza, czy Romana Wilhelmiego. A skoro juz padło nazwisko Wilhelmi, to jakże to nie zaznaczyć wielkości innego dzieła J. Majewskiego, a mianowicie "Zaklętych rewirów", z młodym Kondratem podającym, jako praktykujący kelner, wino na tacy gościom w eleganckiej restauracji. A teraz tym winem handluje. No i jeszcze a propos Wilhemiego i seriali - "Kariera Nikodema Dyzmy" - on nie może być pominięty, jeśli chodzi o najlepsze polskie produkcje. Ok. czas kończyć, bo można by tak bez końca mnożyć tytułu polskich bardzo dobrych film ów.
    A jeśli chodzi o całkiem młode kino polskie - to koniecznie trzeba wspomnieć o REWERSIE, no i o młodym Żuławskim także. :)
    Czy ja wreszcie skończę? No własnie skończyłam. Pozdrawiam. :)
    /babka filmowa/

    OdpowiedzUsuń
  19. Filmy zostały wymienione w kolejności chronologicznej i "Pogoda na jutro" jest na 20-tym miejscu dlatego, że jest najmłodsza.
    Gdybym miał wymienić filmy w kolejności od najlepszego to na pewno na pierwszych miejscach nie byłyby filmy Wajdy, tylko albo "Pociąg" albo "Nóż w wodzie".

    "Zaklęte rewiry" widziałem dość dawno i musiałbym sobie przypomnieć. A "Karierę Nikodema Dyzmy" to widziałem tylko kilka odcinków, dlatego pominąłem.

    "Wiernej rzeki" nie oglądałem, ale myślę, że może mi się spodobać, gdyż reżyserem jest Tadeusz Chmielewski, którego cenię wysoko nie tylko za komedie, ale też za ponury kryminał "Wśród nocnej ciszy".

    M. Braunek też mi do roli Oleńki nie za bardzo pasowała i dlatego uważam, że najlepszą rolę zagrała w "Polowaniu na muchy" Wajdy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tutaj znajdziesz wszystkie - www.filmpolski.tk -

    OdpowiedzUsuń
  21. No jasne, że ,,Wśród Nocnej Ciszy''! Wstrząsający, kompletnie zapomniany, wielki film. Gdyby dołożyc parę drastycznych scen i momentami nieco przyśpieszyc tempo, mielibyśmy polskie giallo, jak się patrzy. Ale i tak, może też dzięki subtelności użytych środków, film Chmielewskiego zostaje w pamięci na zawsze. Zaliwski, Bista, Bończak i Smela - rewelacyjni, Łysak nie aż tak.
    To samo ,,Kaleń'' - można przymknąc oko na jego iście chamską tendencyjnośc, gdyż tak niwsamowite spiętrzenie dramatyzmu, to w polskim kinie rarytas.
    Gdybym ja robił zestawienie najlepszych rodzimych produkcji, na pierwszym miejscu byłby ,,Rękopis...'' Hasa, bez dwóch zdań.Na pewno znalazłyby się tam : ,,Trzecia Częśc Nocy'' i ,,Diabeł'' Żuławskiego, ,,Zmory'' i ,,Dreszcze'' Marczewskiego, ,,Przepraszam, cz tu biją?'' Piwowskiego, ,,Gorączka'' Holland, ,,Matka Joanna od Aniołów'' Kawalerowicza, ,,Prawo i Pięśc'' Hoffmana & Skórzewskiego, ,,Ziemia Obiecana'' Wajdy, ,,Dzieje Grzechu'' Borowczyka, ,,Przyjęcie na 10 osób +3'' Gruzy ,,Baśń o Ludziach Stąd'' Sikory, ,,Perła w Koronie'' Kutza, ,,Słońce wschodzi raz na Dzień'' Kluby, ,,Ręce do Góry'' Skolimowskiego i oczywiście ,,Nóż w Wodzie''.
    Aa, byłbym zapomniał; ,,Klątwa Doliny Węży'' maestro Piestraka, jedyny autentyczny polski camp, zdolny największego nawet smutasa, sponiewierac ze śmiechu do łez...

    OdpowiedzUsuń
  22. ...no i zapomniałem o jednym z najlepszych polskich filmów wszech czasów: ,,Na Białym Szlaku'' Brzozowskiego - pozycja do pierwszej dychy obowiązkowa! No i na pewno ,,Wielki Bieg'' Domaradzkiego i socrealistyczna prefiguracja ,,Pulp Fiction'' - ,,Cień'' Kawalerowicza.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wielu z tych filmów, które wymieniłeś, nie oglądałem, więc może gdybym oglądał to też bym je umieścił w rankingu. A może jednak nie, bo ja lubię polskie komedie i dlatego niemal połowa filmów w rankingu to właśnie komedie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo "rozrywkowy" wybór, preferencja dla Barei i... widoczny młody wiek autora.
    Samych "kanonicznych", niewątpliwych na czołówkę dzieł, byłoby więcej niż 30 - z których tylko kilka znalazło się na liście

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiek autora nie ma tu nic do rzeczy ;) To są po prostu bardzo dobre filmy :)

      Usuń