Płomień i strzała

The Flame and the Arrow (1950 / 88 minut)
reżyseria: Jacques Tourneur
scenariusz: Waldo Salt

„Nie ufaj panterze, gdy przestaje warczeć, ani kobiecie, gdy przestaje mówić”. Bohater tego filmu ma powód, by nie ufać kobietom, ale wkrótce pozna damę, która okaże się lojalna, mimo że została potraktowana bez szacunku, należnego jej pozycji. Głównym bohaterem jest waleczny i odważny łucznik imieniem Dardo, postać o podobnym charakterze, co Robin Hood. Podobnie jak łucznik z Sherwood, Dardo jest wyjęty spod prawa, a rządzący Lombardią niemiecki hrabia Ulrich chce go schwytać za pomocą podstępnych metod - porywając mu syna, albo grożąc powieszeniem niewinnych ludzi.

Bardziej pasowałby tu tytuł Jastrząb i strzała, gdyż są to atrybuty kolejno hrabiego i banity, a tytułowy płomień nie ma tu zbyt dużej roli. Chyba że chodzi o płomienną miłość pomiędzy głównym bohaterem i piękną arystokratką Anną, która nawet przykuta łańcuchem zachowuje arystokratyczny urok, wdzięk i honor. Kiedy sprawia wrażenie dumnej i niedostępnej damy, to widz ani przez chwilę nie powinien wątpić, że bardziej ją ciągnie do pełnego niebezpieczeństw, owianego tajemnicą i legendą, świata banitów - ludzi, którzy nie płacą podatków i są „wolni jak ptaki”.

Już w pierwszych minutach po czołówce zauważyć można świetną muzykę. Jej autorem jest ceniony przez krytyków i rozchwytywany przez reżyserów emigrant z Austrii, Max Steiner. Najsłynniejszym jego utworem jest chyba 'temat Tary' z Przeminęło z wiatrem, ale najlepsza pod względem artystycznym jest, moim zdaniem, jego muzyka właśnie z tego omawianego filmu. Jego kompozycje w filmie Płomień i strzała świetnie wpasowały się w czasy średniowiecznej włoskiej arystokracji i wyjętych spod prawa awanturników. Podobnie jak Steiner, operator Ernest Haller także pracował przy filmie Przeminęło z wiatrem. Zachwycił wówczas widzów, tworząc barwną oprawę wizualną. Nie inaczej jest w filmie Płomień i strzała. Hallerowi udało się za pomocą barw w Technicolorze pokazać niepowtarzalne egzotyczne obrazy, przedstawiające wizję XII-wiecznej Lombardii, krainy historycznej położonej w północnych Włoszech.


Burt Lancaster w roli awanturnika wypada znacznie lepiej niż Errol Flynn, tym większa szkoda, że oprócz tego filmu i oprócz Karmazynowego pirata Lancaster nie zagrał już nigdy podobnej roli. W młodości był akrobatą cyrkowym, więc wszystkie akrobacje i sceny kaskaderskie wykonywał bez dublera (nawet kiedy widzimy go w przebraniu klowna to możemy być pewni, że jest to Lancaster). Zarówno w Płomieniu i strzale jak i w Karmazynowym piracie Lancaster zagrał z innym cyrkowcem Nickiem Cravatem, który ze względu na nieodpowiedni akcent w obu filmach zagrał niemowę. W filmie Tourneura najlepiej zaprezentowała się trójka aktorów - oprócz Lancastera i Cravata wspaniała jest jeszcze Virginia Mayo w roli Anny.

Aby powstał dobry film przygodowy często potrzebna jest dobra książka, ale Waldo Salt oparł swój scenariusz na własnym pomyśle, tworząc zgrabną historyjkę, w której czyny bohaterów mają swoje logiczne uzasadnienie. Francuski reżyser Jacques Tourneur, specjalista od pełnych tajemnic i grozy czarno-białych horrorów (Ludzie-koty), poradził sobie doskonale z barwnym i utrzymanym w szybkim tempie filmem przygodowym. Pojedynek na miecze pomiędzy Burtem Lancasterem i Robertem Douglasem jest niezły, a finał tego pojedynku rozgrywa się w ciemności, co jest dość nietypową zagrywką reżysera. Film trwa 88 minut, co z jednej strony jest zaletą, gdyż brakuje dłużyzn, ale z drugiej strony odczuwa się niedosyt, że ta przygoda trwa tak krótko. Chętnie zobaczyłbym kontynuację przygód łucznika z Lombardii, gdyż nieoficjalna kontynuacja, czyli Karmazynowy pirat, mi nie wystarcza, choć bez wątpienia jest równie znakomita, a momentami nawet bardziej pomysłowa i zabawna.

0 komentarze:

Prześlij komentarz