Millennium: Zamek z piasku, który runął

Luftslottet som sprängdes [powieść, 2007]
Autor: Stieg Larsson

Podczas amerykańskiej wojny domowej w wojsku służyło około sześciuset kobiet. Zaciągnęły się przebrane za mężczyzn. Czyżby Hollywood przegapiło kawałek historii kultury? A może temat ten mógłby sprawiać kłopoty natury ideologicznej? Książki historyczne zawsze miały problem z kobietami, które nie akceptowały wyznaczonych przez płeć granic. A granica ta nigdzie nie jest tak wyraźna jak w przypadku wojny i posługiwania się bronią. Tak zaczyna się trzecia część kryminalnego cyklu Millennium. Lisbeth Salander nadal jest tu wojowniczką - małomówną, ale inteligentną i przenikliwą. Przy pomocy przyjaciół toczy zaciekłą bitwę ze służbami specjalnymi oraz pewnym doktorem od czubków. Celem jest zamknięcie w więzieniu członków tzw. Sekcji oraz uniewinnienie Lisbeth od licznych zarzutów i cofnięcie decyzji o jej ubezwłasnowolnieniu.

Życie Lisbeth od czasu pierwszej części cyklu bardzo się zmieniło. Wcześniej była osobą wyjątkowo samotną, dbającą o swoją prywatność, ale wkrótce dzięki tajemniczym zdarzeniom znalazła się w centrum zainteresowania prasy i policji, przybyło jej wrogów, ale zyskała też przyjaciół. W powieści występuje mnóstwo postaci, zarówno tych których znamy z poprzednich części Millennium jak i nowych. Oprócz dziennikarzy i policjantów występują także agenci z Wydziału Ochrony Konstytucji oraz członkowie Specjalnej Sekcji Analiz. Pojawia się także ciekawa postać byłej policjantki, pracującej w Milton Security, Susanne Linder. Ze względu na bogactwo zróżnicowanych postaci mamy tu wiele wątków, które w jakiś sposób łączą się z wątkiem Lisbeth Salander. Główna bohaterka przez długi czas przebywa w zamkniętych pomieszczeniach (w szpitalu, w sądzie) i grozi jej pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Tym bardziej zaskakuje jej niezwykły spokój, opanowanie i pogarda dla policjantów. Nawet swoją prawniczkę traktuje z pewnym dystansem, nie dopuszczając jej do swoich sekretów. Czy w takim razie przed sądem jest w stanie mówić prawdę? Czy jest szansa, by mogła się wybronić z zarzutów, jakie postawił jej prokurator?

To ostatnia część serii, więc u czytelników pojawia się autentyczny niepokój o los bohaterów, szczególnie Lisbeth Salander. Jej dzieciństwo i dalsze losy są tak nieprawdopodobne, że podważają jej wiarygodność i dlatego ten brak realizmu ma tutaj swój cel - utrudnia zrozumienie Lisbeth przez pozostałych bohaterów, komplikuje jej relacje z ludźmi i sprawia, że proces w sądzie bardziej trzyma w napięciu. Czytelnik jest zniecierpliwiony, gdyż potrzebne są naprawdę mocne dowody, by wykazać przed sądem, że Lisbeth nie jest wariatką, a każdy jej czyn jest przemyślany i uzasadniony. Pisarz czasem przesadza z łopatologią, podaje wprost odpowiedzi, nie zostawiając wiele dla wyobraźni czytelnika. Jedyny nie wyjaśniony wątek dotyczy siostry Lisbeth, Camilli, ale jestem prawie pewien, że gdyby Larsson żył i napisał czwartą część to także i ten wątek zostałby rozwiązany.

Ekranizacja książki w reżyserii Daniela Alfredsona z 2009 roku została maksymalnie skrócona i uproszczona, co powoduje zdezorientowanie widza, znającego literacki pierwowzór. Pojawiło się kilka niedopowiedzeń, ale chyba większość pomysłów scenarzysty i reżysera nie zostało do końca przemyślanych. Wygląda to tak, jakby twórcy filmu za bardzo się śpieszyli i po prostu zapomnieli o kilku ważnych wątkach, które mogłyby pomóc widzom lepiej zrozumieć tę historię. Noomi Rapace po raz kolejny udowadnia, że nie gra tej roli tylko po prostu jest tą postacią, o której Stieg Larsson napisał w swoich książkach. Nawet zakryta ostrym makijażem, z kolczykami w nosie i rzucającą się w oczy fryzurą potrafi skupić na sobie uwagę widza. Nawet kiedy podczas przesłuchania z kamienną twarzą wpatruje się w ścianę, nie udzielając odpowiedzi na pytania funkcjonariuszy, widać u niej tę pogardę do policji, wynikającą z niesprawiedliwości jakiej niegdyś doznała od władz. Chociaż aktorom nie mam nic do zarzucenia to nie mogę uznać tej adaptacji za udaną - jest zbyt chaotyczna, nieprzemyślana i niespójna. Jak na typowo rzemieślniczą robotę to za dużo tu dziur i błędów, zaskakuje to tym bardziej, że reżyser miał do dyspozycji solidnie przygotowany projekt w postaci książki Stiega Larssona. No dobra, dość narzekania, mam nadzieję, że seans Dziewczyny z tatuażem Davida Finchera zrekompensuje mi to rozczarowanie.

4 komentarze:

  1. Chciałam tylko powiedzieć, że nie lubię Cię, że piszesz o Millenium:) Zmuszam się, żeby nie przeczytać recenzji i nie odbierać sobie przyjemności lektury książki i seansu skandynawskiej wersji i, zaraz już, Fincherowskiej. No strasznie mnie to denerwuje i kusi, ale wytrzymam:) No, to tyle:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry :) To już ostatnia część, więc już więcej nie napiszę o "Millennium", chyba że wspomnę o nim raz jeszcze recenzując "Dziewczynę z tatuażem" Finchera. Mojej recenzji książki nie musisz czytać, ale książki Larssona musisz przeczytać koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytam jedno i drugie:) Ale przed Fincherem pewnie nie zdążę, szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie przeczytałem "Zamku...", bo kończę dopiero drugą część, ale przed obejrzeniem amerykańskiej ekranizacji na pewno przeczytam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń