Wiatr nad Everglades

Wind Across the Everglades (1958 / 93 minuty)
reżyseria: Nicholas Ray
scenariusz: Budd Schulberg

Christophera Plummera można obecnie oglądać w kinach w najnowszym thrillerze Davida Finchera Dziewczyna z tatuażem. To dobry pretekst by przypomnieć sobie jego wczesne role filmowe. Pierwszy raz można go było zobaczyć na dużym ekranie 54 lata temu i już w drugim filmie zagrał główną rolę, i to u reżysera, który zasłynął współpracą z Jamesem Deanem przy Buntowniku bez powodu. W filmie Wiatr nad Everglades Plummer wcielił się w postać miłośnika przyrody, próbującego ratować ptactwo przed kłusownikami. Zrealizowany w Parku Narodowym Everglades na Florydzie film przygodowy opowiada o spotkaniu dwóch osobowości, których wiele różni. Pierwszym z nich jest grany przez Plummera Walt Murdock, strażnik przyrody nazywany „ptasznikiem”, dbający o środowisko, ale nie potrafiący nikogo przekonać, że przyroda jest piękna i nie należy jej niszczyć. Drugim głównym bohaterem jest przywódca bandy kłusowników Cottonmouth - człowiek, który rządzi twardą ręką i aby nie stracić szacunku swoich kompanów łamie prawo i nie okazuje słabości.

Nicholas Ray i jego scenarzysta Budd Schulberg już na początku pokazują w zabawny sposób, jak  nieświadomie ludzie przyczyniają się do niszczenia przyrody. Walt Murdock, miłośnik ptaków, kradnie pewnej kobiecie pióro, które miała wetknięte do kapelusza, a potem mówi: „kiedy Indianie noszą pióra nazywamy ich dzikusami...”. W tej scenie zostało zawarte nie tylko ekologiczne przesłanie filmu, ale także wyraźnie umiejscowiono akcję filmu w XIX wieku - w czasie, który znany jest, chociażby z westernów, jako czas nasilenia się nienawiści do Indian. Film Nicholasa Raya nie opowiada jednak o Indianach. W filmie ludzie uważający się za cywilizowanych zostali zestawieni z dzikimi, agresywnymi bandytami, żyjącymi w dżungli przy mokradłach z krokodylami, wężami, dziką przyrodą. Ten brudny, nędzny i agresywny świat został przekonująco sfilmowany. Przyroda została tak sfotografowana, by wydobyć z niej zarówno piękno jak i brzydotę. Dominują jednak obrazy, które odstraszają, budzą niepokój, kiedy bohaterowie przedzierają się przez mokradła montaż i zdjęcia sugerują, że któryś z nich może zostać albo ukąszony przez węża, albo dziabnięty przez krokodyla. W napięciu trzyma także konflikt pomiędzy strażnikiem a kłusownikami.

Często się mówi, że czarne charaktery są zawsze ciekawsze od bohaterów pozytywnych, ale obaj aktorzy spisali się świetnie. I chociaż Burl Ives w samym roku 1958 zagrał cztery znakomite role, w tym jedną oscarową to Christopher Plummer wcale mu nie ustępuje. Nie ma wyglądu amanta i w scenach romantycznych nie jest może zbyt przekonujący, ale świetnie pokazał na ekranie zaangażowanie w ratowanie środowiska i nieźle wypadł też w scenie, w której aby ratować życie upija się i udaje, że chętnie przystąpi do bandy Cottonmoutha. Wiatr nad Everglades to niezły, ale nie rewelacyjny film. Warto go obejrzeć ze względu na intrygujący, nietypowy pojedynek dwóch bohaterów, sugestywne zdjęcia, zawierające elementy egzotyki i mroku, dobrą obsadę (na drugim planie debiutujący Peter Falk) i ciekawe porównania (Indianie są jak ptaki - żyją, ale co to za życie).

2 komentarze:

  1. Nie jest to arcydzieło, ale jak nadarzy się okazja to można obejrzeć. Trudno chyba jednak trafić na ten film w telewizji (ja go widziałem na TCMie).

    OdpowiedzUsuń