Miasto złodziei

The Town (2010 / 125 minut)
reżyseria: Ben Affleck
scenariusz: Peter Craig, Ben Affleck, Aaron Stockard na podst. powieści Chucka Hogana pt. Prince of Thieves

Swoim drugim filmem pełnometrażowym Ben Affleck udowadnia, że udany debiut reżyserski nie był dziełem przypadku. Miasto złodziei również trzyma bardzo wysoki poziom, a w moim przekonaniu jest nawet nieco lepszy, bardziej wciągający od ambitnego debiutu pt. Gdzie jesteś Amando. W przeciwieństwie do tamtego filmu akcja skręca tu w stronę rasowego kryminału, a nie moralitetu. Oba filmy to produkcje dojrzałe i inteligentne, w których tematem przewodnim jest miasto oraz jego rola w kształtowaniu ludzkich postaw. W obu filmach protagonista dokonuje trudnych wyborów i próbuje żyć zgodnie z własnym sumieniem, ale spotyka się z wrogością i sprzeciwem ludzi ze swojego otoczenia. W Mieście złodziei reżyser zręcznie korzysta ze sprawdzonych schematów i wzorów (przeważnie z Gorączki Manna) oraz sprawnie porusza się w konwencji żywego kina sensacyjnego i gorzkiego romansu.

Miasto złodziei to pierwszorzędny film kryminalny, w którym nie tylko przedstawiono wciągającą fabułę, ale też świetnie zaprezentowano trójkę najważniejszych charakterów. Doug MacRay to złodziej, który pragnie zakończyć przestępczą działalność, James Coughlin to porywczy i brutalny bandyta, który nie zawaha się popełnić morderstwa, jeśli może go to uratować przed wpadką i więzieniem, a Claire Keesey to pracowniczka banku, która najwidoczniej ma pecha i łatwo pakuje się w kłopoty. A wspólna, dialogowa scena tej trójki trzyma w napięciu nie gorzej niż sekwencje akcji. Jak przystało na rasowy kryminał nie mogło zabraknąć policyjnego śledztwa, pościgu za przestępcami oraz postaci agenta FBI, ale ten motyw śledztwa nie był dla scenarzystów tak ważny jak np. w Gorączce, gdzie dwa równolegle prowadzone wątki, policjanta i złodzieja, były równie istotne. U Afflecka bardziej istotne są dwa inne, prowadzone równolegle motywy: jeden przedstawia złodziejski tryb życia, drugi to nieprzesłodzony i ciekawy wątek romansowy. W tym drugim wątku widać, jak główny bohater robi pierwszy krok, by wyrwać się ze środowiska, w jakie się wpakował, a jednocześnie boi się powiedzieć prawdę o swojej profesji, by nie stracić nadziei na lepsze życie i spełnienie swoich marzeń, by nie skazywać siebie na samotność.

Tak jak Cop Land, miasto policjantów, to mieścina, w której przestępców nie brakuje, tak w Charlestown, mieście złodziei, nie brakuje ludzi uczciwie zarabiających na swoje utrzymanie. Złodziej przed kolejnym planowanym skokiem mówi, że gdyby to co robią było łatwe, to każdy by to robił. Każdy krok prowadzący do łamania prawa i podążania ścieżką zbrodni jest ryzykowny i wymaga odwagi. Dlatego rozróżnia się dwie strony konfliktu: dobrzy i źli, policjanci i złodzieje, bandyci i zakładnicy, a nawet dobry przestępca i zły przestępca. Trudne do zrozumienia mechanizmy rządzące ludzkim zachowaniem, na które mają na pewno wpływ problemy osobiste i zawodowe, powodują, że szanowany, porządny obywatel może zejść na złą drogę i vice versa - przestępca może zawrócić na drogę prawa i porządku.

Affleck nie tylko rozwinął tu swój reżyserski talent, ale również stworzył ciekawą, przekonującą postać złodzieja napadającego na banki. Nie jest to rola wybitna, ale do takiej lekkiej produkcji pasuje idealnie. Bohaterowie ze scenariusza są stereotypowi i łatwo przewidzieć, jak potoczą się ich losy, ale m.in. dzięki aktorom poczynania postaci ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Scenariusz dawał mniej więcej równe szanse na wykazanie się czwórce głównym wykonawcom, ale nie można powiedzieć, że wszyscy zagrali na takim samym poziomie. Najlepiej wypadł zdecydowanie Jeremy Renner w roli narwańca, najsłabiej Jon Hamm w roli agenta federalnego. Całkiem nieźle spisały się aktorki, Rebecca Hall i Blake Lively, odtwarzające pozornie schematyczne i mało ciekawe postacie, które z powodu mężczyzn popadają w rozpacz i zwątpienie, co aktorki doskonale wyraziły za pomocą odpowiedniej ekspresji.

Miasto złodziei w reżyserii Bena Afflecka to kapitalny dramat kryminalny, w niczym nie ustępujący debiutanckiemu filmowi tegoż twórcy. Oprócz ciekawej intrygi mamy tu wartką akcję. Napady rabunkowe, strzelaniny, brawurowe ucieczki przed policją zostały sfilmowane perfekcyjnie i z wyczuciem, sprawiając wrażenie bardzo realistycznej opowieści o złodziejskim fachu i próbach wyrwania się z niego, by rozpocząć nowe życie z dala od kłopotów. Affleck jako scenarzysta ma tendencję do snucia melodramatycznych wywodów, co widać szczególnie w końcówce, ale reżysersko jest bez zarzutu, na przykład świetnie udały mu się sceny akcji. Pojawiający się dość nachalnie wątek romansowy nie powinien przeszkadzać, gdyż spełnia tu ważną funkcję dramaturgiczną oraz przyczynia się do zwiększenia napięcia i rozbudowania charakterów postaci.

Ta adaptacja Księcia złodziei Chucka Hogana to bardzo dobry film, w którym doskonale przywołano klimat zrealizowanej ponad 15 lat temu Gorączki Michaela Manna. Znakomite kino sensacyjne, które nie jest bezmyślną rozrywką, obfitującą w nadmiar atrakcji. To film rzetelnie zrealizowany, w którym oprócz dostarczających emocji momentów wprowadzono rozważania o dokonywaniu wyborów, porzuceniu dotychczasowego stylu życia i uciekaniu od odpowiedzialności za swoje czyny. Fabuła została poprowadzona z prawdziwą maestrią, a postacie są nakreślone w taki sposób, że nie ma wątpliwości, kto jest dobry a kto zły. Ten film wciąga i dostarcza rozrywki, jest lekki, trzymający w napięciu, przemyślany i wzorowo opowiedziany od początku do końca. A oprócz tego to jeden z najlepszych filmów o napadach rabunkowych, w którym widz może z czystym sumieniem kibicować przestępcy, a nie stróżom prawa.

11 komentarze:

  1. Naprawdę solidne kino sensacyjne w którym reżyser lepiej spisał się na stołku aniżeli jako aktor. Mam bardzo podobne odczucia po seansie do Twoich i cieszę się, że w tym przypadku byłem o jeden film do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Peck, chciałeś Ip Mana to masz. Dziś o 20.00 na tv 4.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć nie lada konkurecją jest "Presige" Nolana na tv 7 ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. @ krotko o filmie:
    Z "Rzezią" Polańskiego też jesteś do przodu, ja jeszcze nie oglądałem. Co do Afflecka to nie da się zaprzeczyć, że lepiej się spisał jako reżyser niż jako aktor, ale moim zdaniem nie wypadł najgorzej z obsady (gorzej wypadł chociażby J. Hamm).

    @ Westerny:
    Z tym Ip Manem to jakieś pomieszanie z poplątaniem w tej telewizji, w programie tv pisze, że będzie "Ip Man" z 2010, co sugeruje, że to jednak druga część. Tydzień temu też tak pisało i pokazali część trzecią "Narodziny legendy". Sam już nie wiem, jaki film dzisiaj będzie, ale i tak postaram się go obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  5. A "Prestige" Nolana widziałem kilkakrotnie, więc jeśli mam wybierać, wybieram "Ip Mana" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście, z opisu wynika, że to Dwójka. Ale to byłoby bez sensu, bo skoro puścili Trójkę, to chronologicznie powinna by następna jedynka. Polska telewizja...
    Żeby nie było, że spamię, dodam, że drugiego filmu Afflecka też nie widziałem, ale porównanie z "Gorączka" M. Manna to świetna rekomendacja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze to kajam się za nieobecność, ale! ja tu wszystko skrupulatnie śledzę, tylko jakoś z komentowaniem mi nie idzie no, szczególnie tym mądrym...:) Ale będę nadrabiać:)

    Po drugie - Miasto złodziei to jeden z filmów, które mnie bardzo zaskoczyły. Nie spodziewałam się ani po gatunku, ani po Afflecku tak dobrego kina akcji. Trzymało mnie to w napięciu od początku do końca, mimo, że zbyt dużo odskoczni od schematu nie było. Wystarczająco ciekawy, by nie szukać z nudy błędów:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja właśnie jestem po Ip manie :) wcześniej byłem wprowadzony w błąd i przypadkiem obejrzałem tą trzecią częśc. Ale na dyskusje o tych filmach jeszcze pewnie będzie czas:)
    co do Miasta złodziei to właściwie mam chyba nieco mniej optymistyczne odczucia (moim zdaniem jednak widać mocno kompresję pierwotnej 4 godzinnej wersji do 2 godzinnej), ale całościowo też jestem bardzo zadowolony. Najwazniejsze, że widać, że Afflecka warto postawić za kamerą i że potrafi sobie naprawdę radzić z takim rozmachem jednocześnie w żaden sposób nie przesadzając. Bardzo mnie tylko zdziwiła Twoja uwaga, że John Hamm się nie sprawdził w swojej roli. Owszem jego postać to bardzo stereotypowy stróż prawa, ale w scenie chociażby przesłuchania z pracownicą banku, się moim zdaniem dopasował świetnie i miał charyzmę.
    A, i obok "Incepcji" to mamy tu chyba jedną z lepszych miejskich strzelanin w kinie ostatnich lat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie obejrzałem ,,Miasto Złodziei''. Zupełnie przyzwoite, mainstreamowe kino sensacyjne, narracyjnie rzetelne, z niezłym aktorstwem. Jakkolwiek nie wychodzące jakoś szczególnie ponad solidną przeciętnośc.Ben Affleck-reżyser okazał się sprawnym rzemieślnikiem. W stosownych proporcjach połączył klisze kryminalno- sensacyjne ( napady, zawzięty gliniarz na tropie, boss-skurwysyn, który ma cię w garści) z ziomalskim buddy-movie i wątkiem trudnej miłości bez perspektyw. Ten ostatni nie wydał mi się nachalny, a wręcz interesujący , taki odwrócony syndrom sztokholmski z lekko opóżnionym zapłonem. Affleck zagrał na swoim zwykłym-średnim poziomie, choc w scenie w pralni miałem wrażenie, że udaje swojego brata ( mimika, sposób mówienia) i to całkiem nieżle.
    Jeremy Renner faktycznie bardzo dobry i naturalny, John Hamm taki sobie ( wyglądał, jak produkt DeNiropodobny), ale miał świetną, wyluzowaną scenę indagowania laski przy barze, z wykładem o banknocie. Rebecca Hall potrafiła swą raczej jednowymiarową bohaterkę uczynic zapadającą w pamięc :dosłownie każdy jej uśmiech sprawiał wrażenie uśmiechu przez łzy, co było wymowniejsze, niz wałkowane przez Afflecka dramatyczne historie jego życia.
    Pete Postlethwaite i Chris Cooper zaliczyli po sugestywnym cameo.
    Natomiast jak chodzi o sceny dynamiczne, to Affleck musi jeszcze nad tym popracowac. Finałowa strzelanina totalnie przeciętna, mało pomysłowa i bezkrwawa, typowy standard telewizyjny. Pościg samochodowy w pierwszej fazie kompletnie chaotyczny, dalej co najwyżej w dolnej strefie średniego poziomu. Prócz ,,Gorączki'' Manna, film przywołał mi na myśl ,,Stan Laski'' Philipa Joanou, zwłaszcza w relacjach kumpli irish-mobsterów ze Wschodniego Wybrzeża. Tylko tam było dużo ostrzej. Podsumowując, jest nieżle, jak na początek.
    A co do na prawdę porządnych strzelnanin, czekam z niecierpliwością na indonezyjski ,, The Raid'' Garetha Edwardsa. Trailer zapowiada autentyczne piekło.

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Szymalan:
    Co do Jona Hamma to takie było moje pierwsze wrażenie, że nie ma on charyzmy i stanowi jedynie tło opowieści, zupełnie nie czułem, aby ta postać miała jakieś istotne znaczenie w tym filmie, zaś w scenach, w których występował z kobietą, zarówno z Rebeccą Hall jak i Blake Lively, to właśnie te aktorki przykuły większą uwagę niż ten aktor z "Mad Men" (być może gdybym oglądał ten serial to bym bardziej docenił tego aktora). Masz rację co do tego, że na dyskusję o Ip Manie jeszcze będzie czas :)

    @ Simply:
    Można się było domyślić, że miłośnik włoskich ultrabrutalnych sensacyjniaków będzie narzekał na bezkrwawe strzelaniny :D Wiadomo, że strzelanina nie dorównuje tej z "Gorączki", ale mnie się podobała. Zresztą dzisiejsze standardy telewizyjne są już inne niż dawniej, teraz seriale telewizyjne są bardziej krwawe niż filmy kinowe. Dla mnie "Miasto złodziei" to jednak kino ponadprzeciętne. No i cieszę się, że namówiłem Cię do obejrzenia filmu :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Seriali, to ja w ogóle nie oglądam.
    Myślę, że największą zaletą ,,Miasta złodziei''jest to, że ponad dwie godziny zleciały, jak z bata strzelił. Sprawdzone rozwiązania gatunkowe to świetna szkoła umiejętnego opowiadania historii i wbrew pozorom, wcale nie łatwa. Affleck sprostał i to się ceni.Jak dla mnie, spośród aktorów stających po drugiej stronie kamery, największym objawieniem ostatniej dekady okazał się Sean Penn ( choc debiutował wcześniej). Affleck wypadł na tyle dobrze, że na kolejne jego dokonania będzie się czekało. Może nie z ciarami na plecach, ale na pewno z zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń